Dwa tygodnie temu uczestniczyłem w kolejnym barcampie organizowanym przez KielceCom.pl. Tym razem tematem przewodnim była moda w sieci. Jako bloger postanowiłem przedstawić prezentację dotyczącą środowiska blogerów modowych, a dokładniej tego, kim dla odbiorców są twórcy blogów o tematyce modowej.
W ostatnich miesiącach było (i nadal jest) wyjątkowo głośno o blogerach. Nie ma tygodnia, by nie pojawiły się jakiś ranking, publikacja czy dyskusja w tym temacie. Jeszcze dwa-trzy lata temu wiele osób uważało, że blogi to chwilowa moda, a ich autorzy mają swoje pięć minut, które szybko przeminie.
Tymczasem te lata minęły i obecnie blogerzy stoją znacznie wyżej niż wtedy. I to pod każdym względem: popularności, opiniotwórczości, rozpoznawalności, profesjonalizmu. A te pięć minut trwa i wiele wskazuje na to, że potrwa jeszcze trochę.
Jeszcze gwoli wyjaśnienia: używając określenia „blogerzy” mam na myśli zarówno blogerów, jak i blogerki.
Definicje: mikrocelebryci i autorytety modowe
Zdefiniuję najpierw pojęcia z tytułu. Mikrocelebrytów w ostatnich latach namnożyło nam się wielu. To osoby, które pojawiają się znikąd, mają swój czas, lecz po kilkunastu miesiącach nikt o nich nie pamięta. Zazwyczaj są to osoby „znane z tego, że są znane”. Wszędzie ich pełno, ale w zasadzie trudno o nich powiedzieć, że są wpływowe, opiniotwórcze, czy też robią coś wartościowego. Przykłady: Jola Rutowicz, tancerze i tancerki z „Tańca z gwiazdami”, Grycanki, Małgorzata Rozenek, Natalia Siwiec. Wiele osób spoza środowiska blogowego wrzuca do tej kategorii blogerów modowych. Mówią o nich, że wylansowali się w internecie, pokazując ciuszki z sieciówek, a tak naprawdę nic nie znaczą w realnym świecie. W takim tonie wypowiadał się o blogerkach m.in. Marcin Tyszka w wywiadzie dla portalu LaMode.info.
Autorytety modowe to drugi koniec skali. To osoby, których styl wzbudza emocje, staje się wzorcem i jest naśladowany. Ich opinie i rekomendacje mają realny wpływ na postrzeganie marek i produktów, którymi się otaczają. To, co napiszą jest cytowane, rozprzestrzenia się w mediach społecznościowych i wywołuje dyskusje. Często są określani mianem ekspertów, pojawiając się w tej roli w mediach, pisząc felietony i występując w programach telewizyjnych. O sile opinii takich osób świadczy również to, że są zapraszani do kampanii reklamowych przez duże marki. Część z tych osób, wykorzystując własną pozycję i popularność, decyduje się stworzyć własne marki lub współtworzyć linie produktów dla znanych marek modowych. W odniesieniu do kobiet dość łatwo można wskazać takie osoby z rodzimego rynku: Małgorzata Kożuchowska, Małgorzata Socha, Maja Sablewska, Monika Brodka, Magdalena Cielecka, Anja Rubik, Magdalena Mielcarz.
Jeśli chodzi o męskie grono, to sprawa jest trudniejsza, gdyż moim zdaniem nie mamy wśród osób publicznych mężczyzn, których możemy zaliczyć do tej kategorii. Pojawił się kiedyś na blogu dłuższy tekst na ten temat, więc nie będę się teraz powtarzał. Oczywiście w różnego rodzaju rankingach na najlepiej ubranych pojawiają się: Tomasz Kammel, Hubert Urbański, Radzimir Dębski, Andrzej Chyra, Kuba Wojewódzki, Szymon Majewski, Sebastian Karpiel-Bułecka czy Olivier Janiak, lecz są to osoby, które wedle podanych przeze mnie kryteriów trudno uznać za autorytety modowe. Nie wspominam już nawet o najsłynniejszym polskim styliście, który twierdził, że „dobry t-shirt kosztuje 1500 zł”. Wymienione osoby regularnie pokazują się w kolorowych czasopismach i udzielają wywiadów, natomiast trudno o nich powiedzieć, że mają realny wpływ na rodzimą modę męską oraz na to, jak ubiera się męska część społeczeństwa.
Jak w takim razie sklasyfikować blogerów?
Zacznijmy od blogerek. Dziewczyny o pseudonimach Maff, Jessy Mercedes, Macademian Girl, Charlize Mystery, Harel, Alice Point, Styledigger to dla wielu kobiet i dziewczyn autorytety nie mniejsze, niż wymienione przeze mnie wcześniej celebrytki. Ich zasięg i popularność może budzić szacunek. Najbardziej znane blogerki mają co miesiąc grubo powyżej stu tysięcy czytelników, a ich strony fanowskie gromadzą od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy fanów (rekordzistka Maffashion ma ponad 140 tys. fanów). Wspominam o Facebooku, bo to w tej chwili najpopularniejsze narzędzie do pomiaru skali zainteresowania, jakie budzi dana osoba, marka albo produkt. Dla porównania: oficjalny profil Moniki Brodki zgromadził niecałe dziewięć tysięcy fanów, a Małgorzaty Sochy – niecałe trzy tysiące. Oczywiście należy wziąć pod uwagę fakt, że internet jest naturalnym środowiskiem dla blogerów, a celebryci dopiero zaczynają go doceniać, ale różnice w liczbie wirtualnych fanów są ogromne.
Blogerki coraz częściej pojawiają się w mediach tradycyjnych czy to w roli ekspertek, czy w formie inspiracji (przedruk zdjęć z bloga). Zdjęcia wielu z nich gościły już na łamach czasopism modowych z całego świata. Coraz więcej marek i projektantów zaprasza je na pokazy do pierwszych rzędów, co jeszcze trzy lata temu wydałoby się fantazją. Ale rzeczową relację z pokazu mody przeczytamy raczej u Harel niż w popularnych czasopismach, które skupiają się na tym, kto z kim przyszedł i w co był ubrany. To buduje renomę piszących blogerek (większość prezentuje raczej zdjęcia). Duże marki coraz chętniej wybierają do swoich kampanii blogerki, a nie celebrytki. Te pierwsze są na razie tańsze od celebrytek, ale przede wszystkim są bardziej wiarygodne dla potencjalnych klientów. Głośno było o kampanii Toni&Guy, która wchodząc na polski rynek stworzyła kampanię z czterema blogerkami, a nie znanymi celebrytkami.
Zawodowi dziennikarze zwracają jednak uwagę, że większość blogerek prezentuje głównie zdjęcia własnych stylizacji, zaś wartościowych tekstów jest jak na lekarstwo. Faktycznie tak jest, co nie oznacza, że takie blogerki nie mogą być nowymi autorytetami dla masowej publiczności. Po pierwsze, żyjemy w czasach tabloidyzacji mediów, w których większą rolę odgrywa obraz niż tekst. Po drugie, modę odbieramy głównie wzrokiem, więc dobre zdjęcia są wartościowe i inspirujące. Scott Schuman, autor bloga The Sartorialist, stał się jedną z najbardziej wpływowych osobistości w branży modowej właśnie dzięki zdjęciom, a nie tekstom, których praktycznie nie ma na jego blogu.
A co z blogerami piszącymi o modzie?
O tych najlepszych bez wątpienia można powiedzieć, że są autorytetami. Przynajmniej dla swoich czytelników, których ciągle przybywa. Nieskromnie zacznę od siebie. Przez ostatnie dwanaście miesięcy liczba czytelników mojego bloga wzrosła o ponad 100%. Dostałem propozycję napisania książki o modzie męskiej, pojawiło się też kilka innych, równie ciekawych ofert, potwierdzających, że jestem traktowany jak ekspert, a nie jak osoba „znana z tego, że jest znana”. Wiem, że mojego bloga czyta większość firm związanych z modą męską, a kilka tekstów wywołało u nich zamieszanie (m.in. ten o brzydkich butach polskich marek). Moje teksty od dłuższego czasu generują żywe dyskusje (ok. sto komentarzy praktycznie pod każdym wpisem), ale nie dotyczy mnie problem „hejterów”.
Ciekawy przykład autorytetu zbudowanego na blogu to Macaroni Tomato, który obecnie jest bardziej przedsiębiorcą niż blogerem. On zdecydował się na budowę marki, wykorzystując potencjał konsekwentnie budowany przez trzy lata prowadzenia bloga. W tamtym czasie pojawiał się w mediach jako ekspert od mody męskiej, dostał własną rubrykę w miesięczniku Maxim (niestety właściciel polskiej edycji ogłosił upadłość i pismo znika z rynku), jego nazwisko stało się rozpoznawalne. Uznał, że jego pozycja jest na tyle mocna, że zdecydował się na sprzedawanie produktów z wysokiej półki pod własną marką, a nie pod szyldem znanych firm, działających od lat na rynku.
Kilka dni temu rosnącą siłę blogerów potwierdził także Szarmant, pisząc krytyczny tekst o braku gustu i znajomości podstawowych zasad ubioru wśród polskich elit. Wpis wywołał ogromne zainteresowanie w sieci. Ale, co najważniejsze, został odebrany nie jako czepialstwo jakiegoś tam blogera, lecz jako rzeczowa krytyka fachowca. Tego typu teksty budują autorytet autora, a coraz trudniej o nie w tradycyjnych mediach, które w dodatku tracą na znaczeniu. Przykładowo miesięcznik Logo kupuje co miesiąc ok. 35 tys. osób (dane: wirtualnemedia.pl), a na blogi wymienionej trójki blogerów wchodzi co miesiąc łącznie ponad 100 tys. osób. Ponadto czytelnicy przychodzą tu dla nas. Trudno sobie wyobrazić, by mój blog działał dalej, gdybym zdecydował się go sprzedać albo zaprzestać aktywności. Tymczasem czasopisma i programy telewizyjne są wydawane mimo ciągłych zmian redaktorów naczelnych i dziennikarzy.
Co sprawia, że blogerzy stają się atrakcyjni dla otoczenia?
Na powyższym zdjęciu widać, że do Oliviera Janiaka wiele mi brakuje. Nie jestem tak przystojny i szczupły ani nie mam tak drogich ubrań jak on; nie mam nawet tylu włosów. Mimo to co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy osób wchodzi na mojego bloga, a część z nich zapewne uważa mnie za dobrze ubranego mężczyznę i autorytet w tej kwestii. To obrazowa odpowiedź na pytanie: „Dlaczego blogerzy stają się atrakcyjniejsi niż celebryci?”. A szczegółowo poniżej:
- Nie jesteśmy ideałami. O celebrytach mówi się, że są zbyt wyidealizowani, a wręcz sztuczni. Trudno w nich szukać odbicia samego siebie. Blogerzy są postrzegani jako „bardziej prawdziwi” i naturalni. Przeciętnemu facetowi łatwiej będzie wzorować się na blogerze, który na pierwszy rzut oka nie jest ideałem, niż na znanej osobie z telewizji czy okładki czasopisma.
- Topowi blogerzy sami swoją ciężką pracą zbudowali własny autorytet. O mikrocelebrytach bardzo często się mówi, że istnieją dzięki znanym nazwiskom, prowokacji, a nawet głupocie.
- W kontakcie z blogerem nie czuć dystansu. Można do nas napisać, można publicznie skrytykować, a my odpisujemy na maile i komentarze. Wielu czytelników traktuje nas jak kumpli, a właśnie takie osoby w wielu przypadkach są dla nas autorytetami, także modowymi.
- Nie zarabiamy tyle, ile celebryci. Ich zarobki to nadal drażliwy temat w Polsce. Komentarze o tym, że celebryci biorą kasę za nic, są powszechne. To wywołuje negatywne uczucia.
Co dalej z blogerami?
Najlepsze blogerki i blogerzy to osobowości, których rozpoznawalność, opiniotwórczość i popularność jest często większa niż osób dotychczas uznawanych za modowe autorytety, np. projektantów i dziennikarzy modowych. Droga do stania się celebrytą jest zatem dla nich otwarta. Czy tak się stanie, czas pokaże. Nie będzie w tym nic złego, pod warunkiem że blogerzy nadal będą robić to, co robią obecnie. Należy też wziąć pod uwagę, że za cztery-pięć lat blogi mogą przestać istnieć, ale to nie ma znaczenia ? najlepsi blogerzy już teraz stają się wartościowymi markami. Jeżeli blogi stracą na znaczeniu i w konsekwencji znikną, to najlepsi autorzy nadal będą istnieć dzięki wypracowanej marce. Swoją popularność blogową mogą wykorzystać do realizacji wielu innych, mniej lub bardziej komercyjnych, przedsięwzięć.
Mnie w blogerach denerwuje jedno – są przerysowani. Bloger modowy nie daruje sobie, jeśli do naprawdę fajnej stylizacji nie dorzuci przynajmniej butów lub gadżetu pochodzącego z zupełnie innej bajki. Celebryci, oczywiście ci dobrze ubrani (bo chyba nie ma sensu rozwodzić się nad Borysem Szycem) przeważnie mają wyczucie i te ich kompozycje są spójne. Dostrzegam też inne zagrożenie – blogerów stających się celebrytami. Wydaje mi się, że podświadomie każdy bloger do tego dąży i o tym marzy, ale internet jest póki co na szczęście zbyt słabym ku temu medium. Nie zmienia to jednak faktu, że stawianie grubych kresek między tym dwoma… Czytaj więcej »
Wymienionych przeze mnie blogerów nie uważam za przerysowanych, co z kolei można powiedzieć o wielu celebrytach i blogerkach.
Moim zdaniem siła blogerów wzięła się również ze słabości celebrytów. Oczywiście mam na myśli ujęcie modowe. No bo czy ktoś jest w stanie wymienić 5-10 bardzo dobrze ubranych mężczyzn – osób publicznych? Ja miałbym z tym problem. Szarmant też o tym pisałam w podlinkowanym tekście – brakuje w Polsce autorytetów modowych.
Czy każdy bloger dąży do bycia celebrytą tego nie wiem. Wśród osób, które cenię nie dostrzegam tego.
„Czy każdy bloger dąży do bycia celebrytOM tego nie wiem”
Mr, mam nadzieję, że jak napiszesz książkę to sprawdzi ją żywy edytor a nie wordowski ;-)
Poprawione. Dzięki.
Zgadzam się z wypowiedzią Kuby, niestety coraz więcej blogów modowych zamienia się w blogi osobiste. Nie prezentujący już własnych stylizacji, czy recenzji pokazów, coraz częściej są relacje z wycieczek, modnych eventów czy współpracy z rozmaitymi markami. Aż strach pomyśleć czy pojawiające się coraz rzadziej stylizacje to własne pomysły, czy sponsorowane (może ładniej będzie sprezentowane) elementy garderoby. Nie chcę tu wytykać nikogo palcami ani być klasycznym hejterem ale widzę, jak zmieniły się niektóre blogi i boję się co będzie dalej.
Istota blogów polega na tym, że mają być właśnie osobiste :)
Ale wiem co masz na myśli…
Komercjalizacja bloga jest kusząca i nie ma w tym nic złego jeśli bloger będzie robił selekcję i podejmował współpracę tylko z takimi markami, które sam uważa za godne polecenia. Jeśli ktoś poświęca swój czas na prowadzenie bloga, to dlaczego miałby na tym nie zarabiać?
Nie dyktujcie blogerom tego co mają pisać na swoich blogach.
Co z tego, że piszą o wycieczkach? Jeżeli Ciebie to nie interesuje to nie czytaj. Ja też nie czytam np wpisów nt. promocji i recenzji jakiś marek ubrań, bo czytając nie skupiam się na idei, ale przy okazji nie każę Michałowi tego nie pisać.
Blog modowy sięga szerzej, niż tylko moda…
Powiem krótko. Zgadzam się z Tobą w kwsetii co do zarabiania na blogu. Ale w miarę przypływu sławy i pieniędzy utracisz coś niepowtarzalnego, co sprawia, że czyjaś działalność jest wyjątkowa. Trydno to określić słowami, chodzi o to, że jak staniesz się „gigantem”, przestaniesz być postrzegany jako „bliżej ludu”, a bardziej jako celebryta z wszystkimi tego następstwami typu nieidentyfikowanie się ludzi z gwiazdą. Przestaniesz być swojskim Mr. V, unikatowym i jedynym w swoim rodzaju a twoja działalność stanie się produktem na skalę fabryczną aczkolwiek z górnej półki. Bez urazy za dosadność. Dlatego drżę za każdym razem jak czytam, o Twojej otwartości… Czytaj więcej »
To oczywiste, że blog się zmieni i nie każdemu to przypadnie do gustu, ale nie raz już pisałem, że blogowanie „dla misji” nie jest już możliwe w takiej skali jak kiedyś. Zresztą jeśli mam do wyboru możliwość zarabiania na tym co lubię, a robienia tego samego za darmo, to oczywiste, że wybiorę to pierwsze.
Sądzę, że nigdy nie dojdę do momentu, gdy ktoś powie o mnie „gigant”. Moda męska nie jest na tyle popularna, bym stał się celebrytą. Pomijam już fakt, że nie pociąga mnie taka „sława”.
Praca jak każda inna. A jeśli praca to i zarobki. A jeśli zarobki to konieczność dostosowania się. Nigdy nie robiłaś niczego wbrew sobie pracując? Sama praca jest robieniem czegoś wbrew sobie, przecież wolałbyś posiedzieć w domu i odpoczywać, iść na spacer, pojechać na wakacje itp. ale utrzymać się trzeba.
Każdy chciałby wygłaszać swoją, wykutą opinie i symultanicznie odbierać duże pieniążki. Trendy wyznacza ten kto ma kapitał (liczony w milionach) pozostali, tylko tańczą do jego zachcianek. W tym worku tancerzy znajdziesz zarówno blogerów i celebrytów.
jeżeli ktoś ma pretensje do blogera, że zarabia na swoim blogu, to rozumiem, że ma pretensje do każdego autora książek, że czerpie z niej zysk, sprzedając ją, skoro mógłby zrobić wersję elektroniczną i rozsyłać za darmo mailem
ja szanuje blogera za to, że mu się chce zbierać, pisać, przejmować się i ile jego blog cokolwiek wnosi do rzeczywistości, coś zmienia a nie jest tylko odtwórczą zbieraniną sieciową gdzie dzięki nazwisku (jakaś tam TUSK) można zamieścić ileś tam reklam i mieć z tego kasę.
Celebryta wystarczy, że jest i media wciskają go nam nawet do lodówki- w sumie nic nie robi poza byciem.
Mam nadzieję, że masz na myśli pseudocelebrytów, bo mamy wielu celebrytów, którzy ciężko pracują i robią wartościowe rzeczy.
Pseudocelebryci:
Rutowicz, Szpak, Siwiec, Jacyków, Cichopek…wszędzie ich pełno.
Brak słów
Przeprasza, ale uważam, że celebryta to osoba „nic nie robiąca”. Pseudocelebryta to osoba, która „coś robi/musi robić” ale ma nadzieję, że będzie mogła „nic nie robić”.
Dobry tekst, niby długi, ale po przeczytaniu ma się niedosyt: ) A mam jedno pytanie: skąd Ci wiadomo, że np. tekst o brzydkich butach wywołał zamieszanie? I jakiego rodzaju było to zamieszanie? Czyżby przerazili się niektórych własnych brzydactw oraz wzrostu świadomości konsumenckiej i od następnego sezonu planują wprowadzić klasyczne kolekcje ze skórzaną podeszwą :) ?
Bezpośredni kontakt był ze strony trzech dużych firm obuwniczych. Jedna firma zaprosiła mnie na spotkanie by próbować mnie przekonać, że ich buty są ładne i klasyczne oraz odpowiadają na potrzeby lokalnych konsumentów. Gdy przekonywałem, że do klasyki im daleko, to pojawiła się propozycja współpracy na zasadzie konsultingu. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy… Druga firma postanowiła mnie zaprosić do swojej fabryki by udowodnić mi, że robią „najlepsze buty w Polsce i w Europie” (pierwsza część zdania jest prawdziwa). Wyraziłem zainteresowanie, ale Prezes stwierdził, że mam przejechać całą Polskę na własny koszt, bo będę miał „fajny materiał i w zasadzie, to robią… Czytaj więcej »
Michał jesteś najbardziej rzetelną osobą jaką znam. :)
:-)
Pozostaje pozazdrościć takiej pozycji. ;>
Pozdrawiam ciepło.
No i bardzo dobrze Michał. Nie daj się i trzymaj poziom.
Zapomnieliście jeszcze dopisać, nie sprzedaj się…
Moim zdaniem nie powinno nazywać się mianem autorytetów modowych kogoś kto po pierwsze ubiera się w same markowe ciuchy powszechnie niedostępne dla zwykłych śmiertelników, po drugie ludzi którzy są wychwalani przez innych celebrytów tylko ze względu na znajomość po trzecie nie powinno też określać się mianem bożyszcza modowego kogoś kto większość ciuchów itp dostaje od firm tylko za reklamę. Mam alergię na ludzi którzy nie dopuszczają do siebie słów krytyki a na samokrytykę ich nie stać.Często pisząc niezbyt pochlebny komentarz jednemu czy drugiemu blogerowi automatycznie zostajesz nazwany „hejterem” a w psychologii nazywa się to po prostu efektem wyparcia i nie… Czytaj więcej »
Zjawisko, o którym piszesz ma miejsce przede wszystkim u blogerek. U facetów chyba się z tym nie spotkałem, może jakieś pojedyncze przypadki. Ja na przykład lubię krytykę, pod warunkiem, że jest ona rzeczowa. Mam duży dystans do siebie i doskonale wiem, że nie jestem ideałem pod względem urody czy stylu ubierania. Popełniam błędy jak każdy.
W ogóle zauważyłam, że jest niestety różnica między „żeńskim” i „męskim’ blogowaniem. I uwaga, uwaga: na korzyść tej drugiej strony ( tak, ja- feministka napisałam to). Mężczyźni, przynajmniej mi rzuciło się to w oczy, przekazują dużo więcej rzeczowych informacji. Ich blogi są „Po coś”, a nie po to, aby się pochwalić nową marynarką. Przynajmniej w tych, które czytam, nawet za zdjęciem nowego nabytku idzie treść, kto, z czego, dlaczego taka a nie inna i do czego ją włożę. Ale jest też część kobiet, która prowadzi „męskie” blogi. Harel, Modologia- jeśli to czytacie- nie obraźcie się. A może po prostu więcej… Czytaj więcej »
Najpopularniejsze blogi męskie mają charakter poradnikowy. Być może jest tak, że kobiety nie potrzebują tak dosłownych porad jak u mnie. Może nie lubią być prowadzone są rączkę…
Oj, zdarza się (choć nie tak często), że blogerom woda sodowa uderzy i palma odbije, a potem tłumaczą to stylem, pomysłem na siebie i tym podobnym. Ja u blogerów lubię bezpośredniość i brak dystansu, nic mnie tak nie odrzuca, jak poczucie wyższości blogera wobec czytelników (nie każdy, kto skrytykuje to hater; nawet nie każdy kto skrytykuje zdawkowo to hater; „hater” stało się wytrychem dla poniżania czytelników). Ale generalnie życzę blogosferze długiego i dostatniego życia.
MOim zdaniem ogrom blogerek dąży właśnie w kierunku „celebryzacji” (z lepszym lub gorszym skutkiem) – chodzi mi to że one chcą być własnie takie wyidealizowane, bez wad, fotoszopują twarze, nosy, wydłużają nogi, są próżne a swoich czytelników traktują jak „wyznawców” – szczególnie widac do na fanpejdżach. Każdą krytykę traktują jak „hejt”. Zero merytorycznego tekstu – a w komentarzch fala równowazników zdan typu „super butki” zapatrzonych nastolatek. Reklamy nie są oznaczane, stylizacje to kopie lookbooków i manekinów. Wyjątków jest niewiele – oczywiście styledigger, raspberry, vintage girl, marchewkowa, alicepoint, ryfka, variacje – tu naprawde z przyjemnoscią się zagląda, są wiarygodne, są sobą,… Czytaj więcej »
Kominek jest tego dobrym przykładem. Nie znosi krytyki, co z resztą napisał w swoim regulaminie, a próba cięższej krytyki kończy się u niego zazwyczaj komentarzem „to był twój ostatni komentarz tutaj”…
Jest taki jeszcze jeden blog, ale o tematyce meteorologicznej.
Autorka z Piotrkowa też nie znosi krytyki i wszystkie wpisy, które nie idą po jej myśli to moderuje. Do tego jest na tyle bezczelna, że pod innymi nickami wpisuje komentarze i wychwala samą siebie, jaka jest idealna, a prognozy ma fatalne…
To taki przykład, kto nie może zostać blogerem.
Cytowany w tekście Szarmant ma także problem z akceptowaniem komentarzy krytycznych wobec jego poglądów na modę. Parę razy usiłowałem skomentować, ale bez skutku (a komentarze starałem się dodawać rzeczowe i jak najbardziej kulturalne). Zwłaszcza jego poglądy na rozpinane guziki w marynarkach – według Szarmanta to 'jarmarczność’ przy jednoczesnym promowaniu złotych sygnetów. Usiłowałem też go sprowokować do dyskusji o tym, jak 'klasyczny kanon mody męskiej’ jest konstruowany i ciągle się zmienia (za klasyczny uznamy dzisiaj ciemny męski garnitur z dwurzędową marynarką, ale już nie koszulę ze sztywnym gorsem, odpinanym kołnierzykiem i monoklem do kompletu czy np. żupan), ale niestety bez skutku.… Czytaj więcej »
No to jestem zaskoczony. Akurat po Romanie nie spodziewałbym się kasowania krytycznych wpisów.
Też jestem zaskoczony. Nierzadko zdarzają mi się wpisy u Szarmanta i Mr.V wyraźnie odmienne od ich zdania. Czasami w dość kategoryczny i niezbyt „przyjemny” dla nich sposób.
Nigdy żaden mój komentarz nie został „wycięty”.
Oczywiście nie piszę w swoim komentarzu o Tobie. Zdarza się to także i w świecie blogów męskich, jednak na całe szczęście nie wymieniłeś ich w swojej pracy – chwała Ci za to! chociaż Ty ich nie promujesz bo wystarczy wspomnieć o nich a zaraz będą się tym chwalić wszędzie.
Wydaje mi się, że o tym czy jest się „mikrocelebrytą” czy autorytetem decyduje jednak jakość i ilość wiedzy, jaką dany bloger reprezentuje. Wśród blogów też niestety jest wiele takich, które nie oferują nic poza prezentacją najnowszej stylizacji z witryny Zary ale na tle przydomowego skwerku. Mimo zadziwiająco, dla mnie, dużej oglądalności trudno tutaj mówić o autorytecie. Może należałoby postawić pytanie: czym jest autorytet? Może takie blogi mają tyle wejść bo ludzie szukają w nich nie wiedzy ale potwierdzenia, że sami wyglądają dobrze? Umiejętność ładnego ubrania siebie nie czyni jeszcze z nikogo fachowca od mody. Z pewnym rozbawieniem obserwowałam rozpoczętą około… Czytaj więcej »
Alice jest ciekawym przykładem. Nie jest jakoś specjalnie ładna, a jednak coś w niej jest. Ma bardzo specyficzny styl i urodę, a zdjęcia, które prezentuje na blogu są na światowym poziomie.
I przede wszystkim, przynajmniej w mojej ocenie jest autentyczna. Za ubraniami stoi muzyka, filmy, które oglądała, fascynacja pewnym stylem życia. Nie wydaje mi się, żeby przebierała się specjalnie do zdjęć.
Nie widzę wśród blogerek Twojej „odpowiedniczki”, Michale, tzn. blogerki która pisałaby o modzie damskiej w taki sposób, jak Ty piszesz o modzie męskiej. Trafiłam tutaj niedawno i jestem pod wrażeniem Twojej ogromnej wiedzy na temat ubrań, tkanin, krojów, tego co w ubiorze „wypada” a co nie, itp. Nie znam żadnego bloga „damskiego” (jeśli taki istnieje, proszę o link!), który traktowałby o byciu dobrze ubranym, o tym jak kupować dobre rzeczy, tak jak Twój blog. Zamiast tego mamy np. Maff czy Jess, które wprawdzie wyglądają świetnie, ale są przebrane, udziwnione, człowiek się zastanawia, gdzie do cholery mógłby się tak się ubrać?… Czytaj więcej »
Dzięki za miłe słowa. Wiele pań/dziewczyn pyta mnie czy znam podobny blog do mojego, ale o modzie damskiej. Niestety nie znam i dziwię się, że przy setkach blogów „szafiarskich” nikt jeszcze nie wpadł na taki pomysł.
Ma Pan „lekkie pióro”, bardzo miło się Pana czyta, zazdroszczę tego ;) Blog jest bardzo ciekawy na pewno będę tu zaglądać, bo mój facet kompletnie się modą nie interesuje. Wszystko spoczywa na moich barkach, a raczej pod moją igłą. Dzięki Panu właśnie będę na bieżąco :) A trafiłam tu poszukując zdjęcia włosianki, aby poprzeć nim treść wpisu. Od nie dawna prowadzę blog na którym pokazuje uszyte przeze mnie ciuchy i też co nie co wiedzy z zakresu materiałoznawstwa i samego szycia.
Pozdrawiam
Dzień Dobry Panie Michale, czy od 18/02/13r., kiedy udzielał Pan odpowiedzi na pytanie Pani Joanny o „damski” odpowiednik dla Pana bloga, gdzie rzeczowo poruszane są sprawy „modowe” – coś się zmieniło? czy śledząc kolegów, koleżanki po fachu w Pana ocenie ktoś pokusił się o fachowe, rzetelne, prawdziwe pełne zaangażowania „wejście” w dosłownie w materię dotyczącą odzieży damskiej? Pana bloga znalazłam niechcący szukając opinii i namiarów na kurtkę parkę w wersji dla pań i dzięki Pana szczegółowemu opisowi wiem na co powinnam zwracać uwagę, aby móc kupić funkcjonalną, ale i miłą dla oka odzież. NIe znajduję słów uznania dla Pana pracy,… Czytaj więcej »
Podoba mi się ten tekst. Nie jest to typowe „celebryci to cieniasy, a blogerzy to klasa”. Wskazałeś bardzo trafnie argumenty, które potwierdzają rosnącą siłę blogerów, która jak sam zauważyłeś, wynika ze słabości osób, od których możnaby oczekiwać wysokiego poziomu stylu.
Tak jak kolega powyżej, również mam niedosyt po przeczytaniu tekstu. Znalazłam się tu przypadkiem i tak spodobał mi się Twój styl pisania oraz charakter bloga, że przesiedziałam nad nim parę godzin:) Naprawdę świetna robota i życzę żeby nie skończyła się za kilka czy nawet kilkanaście lat.
Co do blogerek to również widzę trochę parcia na szkło. O blogerach nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ za dużo blogów nie znam. Kiedyś wchodziłam na jakiegoś amerykańskiego top blogera ale jakoś nie przypadł mi do gustu.
Ojj Panie Vintage … Troszku Pana wyobraźnia poniosła w tym wypadku bo od blogera, którego czyta 5tyś osób a do celebryty rozpoznawanego w całej Polsce to naprawdę długa droga. Chyba za dużo Pan ostatnio przebywa na spotkaniach z blogerami bo mimo że bardzo cenie to co Pan robi dla męskiej mody chyba przecenia Pan jednak swoje znaczenie i powoli zaczyna zachłystywać się szumem który robi ostatnio dookoła siebie blogosfera :)
Pod względem popularności bez wątpienia droga daleka. Pod wieloma innymi względami również m.in. zarobków. Ale tekst dotyczył autorytetów modowych, których po prostu w Polsce nie mamy. Pod tym względem niestety celebryci zostają w tyle. Jeśli jakiekolwiek dobre medium chce poznać opinię eksperta od mody męskiej, to dzwonią lub piszą do blogerów, a nie do „najlepiej ubranego” z plebiscytu Vivy, Gali czy innego czasopisma. Zresztą tu nie chodzi wyłącznie o porównanie do celebrytów. W tekście wspominam o czasopiśmie Logo, które uchodzi za najpopularniejsze jeśli chodzi o modę męską. Sprzedają 35 tys. egzemplarzy co miesiąc. Moje statystyki to ok. 50 tys unikalnych… Czytaj więcej »
A jak przypuszczasz, ilu czytałoby Logo, gdyby było bezpłatne i pełna zawartość byłaby dostępna w sieci ZA DARMO?
Pozdrawiam
Sądzę, że 5-7 razy tyle. Tylko co z tego? Popularność nie jest najważniejsza. Chodzi o opiniotwórczość i autorytet. Przy takich samych treściach, nic im nie da większy zasięg. No, może mogliby drożej sprzedawać banerki. Sądzę, że 70% kupujących Logo nie wie kim jest redaktor naczelny i nie jest w stanie wymienić nazwisk dziennikarzy.
Kupuję „Logo” i niestety, faktycznie nie mam pojęcia kto jest redaktorem naczelnym ani kto do niego pisze :-(
Druga sprawa, kto by pisał dla takiego Logo za darmo??? że niby Ci celebryci???
Gdyby Logo było za darmo, to zeszłoby na psy…
Michała wcale wyobraźnia nie ponosi. A nawet jeżeli to co złego w tym, że marzy mu się, aby kiedyś w przyszłości za swoją dobrze wykonaną robotę popartą pasją i przede wszystkim wiedzą, dostawał czasem inną nagrodę niż samo uznanie? Ja nie widzę w tym nic złego i nie wiem skąd u Ciebie tyle agresji. W artykule podane są oprócz samych rozważań, także wspierające je fakty. I chyba nie za bardzo doczytałeś najważniejsze przesłanie. A mianiowicie takie, że świadomi wyglądu i jego roli w życiu faceci nie idą po poradę do celebrytów, tylko do np do mr vintage. Ja za namową… Czytaj więcej »
Oj Panie Marku statystyki mówią same za siebie, a z Pana wpisu delikatnie powiało nieudaną uszczypliwością i trochę zawiścią może zazdrością…..
Fatalny blog to prowadzi faszionelka, no nie pokazywać nic, ewentualnie ciuchy co nosi co 2 kobieta na ulicy i mieć tysiace wejsc no to jest sztuka… Ale ona zagospodarowała tę nijaką cześć przeciętną masę internetowych dzieci. Dziwia kampanie reklamowe na jej blogu bo sila nabywcza jej grupy docelowej, czytelników, jest relatywnie niska, ja bym tam swojego produktu nie zareklamował.
Maks … patrzę z perspektywy osoby która z blogami i blogerami ma do czynienia od 8 lat pracując w jednej z większych agencji w Polsce zajmujących się właśnie całą blogosferą i przeraża mnie co ostatnio dzieje się dookoła. Jeśli kiedyś blogowanie było przyjemnością (chociaż geneza bloga jest także komercyjna i rozpoczęta przez firmy, które chciały odpowiednio skierować swój content do ludzi utożsamiającymi się z tłumem), teraz każdy myśli że zrobi na tym interes (to coś co sam Pan zaznacza) i zaczyna komercjalizować swoje JA a rzeczy typu content, jakość wpisów itd.. spada na 2 plan. U Pana widzę coraz słabsze… Czytaj więcej »
„Poematy” takie jak ten pojawiają się raz na rok, więc na podstawie takich wpisów nie ma co oceniać całego bloga. Czy blog stracił na jakości, to pozostawiam do oceny. W moim przekonaniu stracił tylko na częstotliwości wpisów.
Nie rozumiem też dlaczego mielibyśmy się nie nie porównywać do Logo czy innych czasopism. Kiedyś to dziennikarze modowi byli autorytetami, czytelnicy liczyli się z ich opinią. Teraz tego nie ma.
Zresztą tradycyjne czasopisma umierają. Maxim w lutym ukaże się po raz ostatni, choć akurat oni mieli dobry zespół od mody: Maciej Zaremba i Macaroni Tomato.
Panie Michale, dlatego nie mielibyście się porównywać że jesteście zupełnie innym kanałem dystrybucji – skierowanym do innych osób (miejsce zamieszkania, dochody, wiek, organizacja czasu dnia itd…) Takich współczynników które kategoryzują grupy docelowe jest setki – to powie Panu każdy kto chociaż trochu zna się na marketingu nie z artykułów lub słupków z internetu ale tego solidnego – popartego badaniami i statystykami. Ogólniki typu liczba wejść, odsłon userów nic nie mówi, a pozwala tylko autorowi poczuć się lepiej przeglądając je. Myślę że nie jest to miejsce na przerzucanie się argumentami typu „my jesteśmy blogerami ja jestem blogerę” VS. „jesteście tylko narzędziem… Czytaj więcej »
Nie rozumiem tylko pojęcia „cel prywatny”. Proszę o definicję.
Hmmm bardzo interesujący tekst, niestety muszę się zgodzić to co zauważyłem w wielu komentarzach, szczególnie jeśli chodzi o blogerki to nie da się ukryć, ale niektóre z nich mają ogromne parcie na szkło (nie mówię oczywiście o wszystkich), nie sztuką jest założyć buty z czerwoną podeszwą czy pstryknąć sobie kilka fotek z drogą torebką od znanego projektanta, osobiście wolę oglądać kreatywność blogerów niż świecenie metkami. Jeśli chodzi o blogerki to w moim osobistym rankingu pierwsze miejsce zajmuje bezapelacyjnie Macadamian Girl, pomijając jej styl i pomysłowość bije od niej po prostu szczerość, szczerość i jeszcze raz szczerość w tym co robi.… Czytaj więcej »
Mr V., o czym jest ten artykuł i co mnie obchodzą Wasze, blogerów, przemyślenia na temat własnej wartości/ważności/wielkości? Naprawdę Ty, bloger, przygotowałeś prezentację pt.”Dlaczego my blogerzy jesteśmy wspaniali ale nie docenia się nas tak jak na to zasługujemy”? :-)Taka laurka jest, moim zdaniem, nieco pretensjonalna… Odnoszę wrażenie, że jakoś tak na siłę chcesz pomóc awansować ekspresowo blogerom w rejony celebryckie na zasadzie bloger=autorytet=elita=celebryta=robi kasę. Czy Wy, blogerzy, nie oczekujecie „odcinania kuponów” własnej popularności za szybko? Trochę cierpliwości, ileż to lat prowadzicie blogi, że już oczekujecie tak powszechnego uznania spoza kręgów innych niż Wasi czytelnicy? I jak cenię Twoje pisanie tak… Czytaj więcej »
To jest blog autorski, więc będę tutaj pisał o tym, o czym tylko chcę. Nikogo nie zmuszam do czytania. Ten tekst miał pokazać kim w dzisiejszych czasach są blogerzy modowi, a kim są celebryci w odniesieniu do kształtowania trendów, opiniotwórczości i wiedzy o modzie. Moim celem nie było „awansowanie” kogokolwiek, a już tym bardziej w rejony celebryckie. To odbiorcy zweryfikują, a blogerzy sami wybiorą co im bardziej pasuje. Jeszcze raz podkreślę: z blogerów i blogerek, które najbardziej cenię, nie widzę parcia na szkło. Mnie również to nie pociąga, choć otrzymuję zaproszenia do telewizji. Robię swoje i bardziej chcę być blogerem… Czytaj więcej »
MrV,
Doskonale wiesz, bo analizujesz statystyki, dlaczego ludzie odwiedzają ten blog. Mnie interesują artykuły o ubraniu/elegancji, dotyczące rzeczy których nie wiedziałem (np.nt.akrylu), podoba mi się też forma Twojego przekazu. Jak będą często pojawiać się artykuły, które będą dla mnie mało ciekawe lub sposób podania zmieni się na mało „strawny” np.dużo zdjęć mało treści, autorytarne opinie etc, to moje odwiedziny będą rzadsze lub przestanę czytać.
To Twój blog i zapewne potrafisz wyważyć na ile piszesz go dla siebie a na ile dla czytelników.
Pozdrawiam
Zgadzam się z tym, dlatego zrobię wszystko, by poziom był na znanym wszystkim poziomie.
A skąd masz dane, że nie rozpala wyobraźni kupujących? Ja sam znam kilka osób, które dzięki artykułom na tym blogu zakupiło to i owo. Podejrzewam, że wpływ tych artykułów nie ograniczył się do tych kilku osób. Co do zdeprecjonowania wartości pracy jaką przez 3 lata Michał włożył w bloga przez użycie wyrażenia ?odcinanie kuponów?, to proponuję abyś sam włożył tyle pracy za darmo przez następne 3 lata. Zobaczymy jak długo dasz radę skoro uważasz, że potrafisz lepiej, bo o ile artykuły na tym blogów czytelników obchodzą, to Twoje pisanie, że Ciebie nie obchodzą przemyślenia blogerów nie wnosi zupełnie nic wartościowego… Czytaj więcej »
Poznański, – chodzi mi o rozpalenie wyobraźni przez udział twarzy w kampanii reklamowej. MrV. to typ urody Z.Zamachowskiego, W.Fibaka czy T.Karolaka, mało osób porwałby swą fizjonomią.(vide zdjecie Janiak vs MrV) Zobacz jacy celebryci pojawiają się w reklamach, i nie mówię tu o jajcarskch przekazach jak.Majewski, Makłowicz czy Kot, To nie typ Błaszczykowskiego, Clooneya, czy Beckhama, na których przyjemnie patrzyłoby się nie wiedząc nawet kto zacz. – odcinanie kuponów – chodzi mi o to, ze MrV słusznie czerpie z komercyjnych propozycji (konkursy, prezentacje, konsultacje, recenzje etc.) ale nie rozumiem jednak dlaczego uważa, że zasługuje na szersze niż zasięg jego wpływu uznania… Czytaj więcej »
Takie uwagi oczywiście mnie obchodzą i już to pisałem wyżej – cenię sobie krytykę.
Tylko dwie sprawy chciałbym wyjaśnić. Moim celem nie jest udział w reklamach, zresztą uważam, że nie specjalnie się o tego nadaję, ale są inne możliwości monetyzowania popularności blogerów. Nie oczekuję też tego, że stanę się autorytetem dla społeczeństwa. Czas pokaże. Mnie bardziej zależy na docenieniu w węższym gronie, które modą męską się interesuje, niż masowej popularności.
No to pełna zgoda.
Pozdrawiam
Hejterów tu brak, bo blog jest bogaty merytorycznie i nie ma tu ściemy. Widać, że Mr. V. to pasjonat, a przede wszystkim specjalista. To się szanuje. Życzę powodzenia.
Jest teraz ogromny boom na bycie bloggerem, ale wątpię, że ta sytuacja utrzyma się przez następne lata. Może być swietnym punktem to zaczęcia innych projetków i szczęściarze moga mieć ciekawe wpływy na przyszłość z prowdzenia bloga.
Martensy-kultowe buty. Sam znosiłem swego czasu 2 pary. Teraz 36 lata na karku i coś mnie wzieło żeby kupić sobie nową pare wysokich czarnych martensów. Rozchodzi się o model 1460 lub 1490.Czy wypada?
Ja mam 37 na karku i właśnie kupiłem :-) Taka nostalgia za czasami minionymi, chociaż akurat martensy sie nie zestarzały :-)
Świetny wpis, jednak – mimo obszernej treści – odniosłem wrażenie pewnego niedosytu. Brakuje mi głębszego podsumowania, ale oczywiście to moje subiektywne odczucie. Ogromnie się cieszę z jednego tematu, który poruszyłeś Michale – mianowicie: „Blogerzy/blogerki, którzy piszą mało lub wcale, oraz których wpisy opierają się głównie na zdjęciach”. Według mnie – pomimo słusznego wniosku, jakim jest postępująca tabloidyzacja – zdjęcia same w sobie dają wyłącznie inspirację. Uważam, że do właściwego (i świadomego) rozwoju potrzebna jest – oprócz inspiracji – również pewna wiedza. Niestety – co również zauważasz – obecnie w blogosferze trudno doszukać się wielu (podkreślam słowo: wielu) osób, które dzielą… Czytaj więcej »
Michale, hejterow napewno nie brakuje. Napewno spora czesc czytelnikow denerwuja pewne rzeczy w Twoim blogu i czesto pisza to w komentarzach. Fakt, bardzo cenie Twoj blog takze za bardzo merytoryczne dyskusje czytelnikow (sam nie wiem jak do tego doszlo, ze kultura w tym miejscu jest odmienna od innych blogow), ale nie ukrywajmy, negatywne opinie tez sie pojawiaja zwlaszcza pod wpisami pseudocelebryckimi (jak ten chociazby). Napewno jest duza czesc czytelnikow, ktorym przeszkadza celebrytyzacja blogerow. Mnie osobiscie strasznie drazni cytat „taki profesor Miodek mody meskiej” wyeksponowane na stronie – naprawde uwazasz ze jestes jak prof. Miodek? Boli mnie gdy czytam kolejne wywiady… Czytaj więcej »
Jeśli chodzi o Miodka, to naturalnie ja to traktuję z przymrużeniem oka. W jednym z wywiadów tak o tym mówiłem: „To duży zaszczyt przeczytać takie zdanie, w tak opiniotwórczym czasopiśmie, ale ja podchodzę do tego z pokorą. Potraktowałem je trochę z przymrużeniem oka. Wiem, że jeszcze wielu rzeczy o modzie męskiej jeszcze nie wiem, cały czas się uczę. To określenie jest na wyrost, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się dojść do takiego poziomu wiedzy, że będzie ono pełnoprawne.” Ja mam do siebie duży dystans i wiem, że wiele zagadnień związanych z modą męską jest mi obca. Nigdy tego… Czytaj więcej »
Zawsze gdy mysle o blogerach-celebrytach przypomina mi sie ten swietny tekst: http://www.vice.com/pl/read/blogerem-byc
Potencjał blogów zaczynają już dostrzegać także celebryci i ….. zakładają własne blogi :)
Myślę, że ten tekst w jakimś sensie sam sobie zaprzecza. Gdyby był prawdziwy, to powinien wyjść spod pióra nie Mr. Vintage, tylko kogoś innego. A tak wygląda jak próba przykręcania śruby i wzmocnienia promocji przestrzeni blogowej, która nawet jeśli płonie, to chwilowym płomieniem (kto dziś pamięta o blogu Macaroni jak przygasły wpisy?). Kilka uwag na boku. 1. Pisanie jednocześnie o blogomodzie męskiej i damskiej to wrzucanie do worka zupełnie innych rzeczy. To tak jakby pisać o popularności ligi mistrzów i pisać jednocześnie o piłkarzach i piłkarkach. Jedno i drugie to zupełnie inna bajka, zupełnie innym fenomen. Motywy, które kierują do… Czytaj więcej »
A ja uważam, że książka to bardzo dobry pomysł i nie ważne ile osób po nią sięgnie, kupią ją Ci, którzy będą się chcieli czegoś dowiedzieć, osobiście po książce Pana Łoszewskiego moja wiedza na temat Dress Codeu jest delikatnie mówiąc nieuporządkowana i liczę na książkę Mr Vintage, że będzie to poradnik dopięty i uporządkowany w najdrobniejszym szczególe i ogóle, na swoim blogu prezentuję moje osobiste podejście do mody i stylizacji codziennych, ale w mojej głowie jest niedosyt wiedzy na temat mody eleganckiej, klasycznej itp dlatego z niecierpliwością czekam na ukazanie się książki.
Pozdrawiam :)
http://mw-maleworld.blogspot.com
Michal, ale przeciez to tak dziala: Blogerzy pisza o blogach, i innych blogerach, zapraszani sa przez blogerow aby iim udzielac wywiadow, jezdza na spotkania blogerow i rozmawiaja tam o blogowaniu. Tworza swoiste samowystarczalne srodowisko :)
Ale o tym pisały już inne media nie związane z blogami, więc to nie jest tak, że tego typu teksty piszą sobie tylko blogerzy. Pisał o tym praktycznie każdy tygodnik a także czasopisma branżowe. Miesięcznik Press, który w sposób profesjonalny pisze o mediach, od dłuższego czasu pisze także o blogach.
Jeśli chodzi o Macaroniego, to wydawać by się mogło, że wiele osob o nim zapomniało, bo on przestał regularnie publikować, ale jego autorytet nadal ma się dobrze. Statystyki zresztą również.
Te firmy obuwnicze maja tupet i ani grama krytycznego spojrzenia na wlasne produnkty. Szkoda.
I jak tu oczekiwac zmian..?
Panie Michale ! Pierwszy raz komentuje na pańskim blogu , ale zabiorę głos . Trafiłem na pana blog przypadkiem , forma ,treść i sposób przekazywania informacji jest normalny , poczułem się jakbym rozmawiał przy piwie z kolegą ktory zna się na rzeczy . Od tego czasu powoli zacząłem wprowadzać do własnej szafy zasady i inspiracje z bloga . Nigdy nie interesował mnie t-shirt’y Ed-Hardy czy paski D-Squared :) , ale też nigdy nie wiedziałem gdzie i jak posiąść podstawową wiedzę jak się ubierac elegancko ale i z delikatnym luzem – dzięki pańskiemu blogowi mój styl robi się już zauważalny dla… Czytaj więcej »
Dzięki za miłe słowa.
Ciekawią mnie porównana ilości wejść na blog Michała do ilości osób kupujących Logo. Czy naprawdę uważacie, że wszyscy nabywcy Logo kupują je dla części „modowej”? Odpowiedź jest prosta – oczywiście że NIE.
Tak więc porównanie zasięgu bloga ze wspomnianym czasopismem wypada jeszcze bardziej na korzyść bloga i na nic tu argumenty, że za gazetę trzeba zapłacić.
W kontakcie z blogerem nie czuć dystansu… i to jest ta główna różnica pomiędzy blogerami a celebrytami. Celebryci biją niechęcią i wymownym gestem mówią: nie podchodź, nie zaczepiaj, nie zagaduj, bo jestem znany i nie będę tracił czasu na rozmowę z jakimś tam szarym ludkiem”
Takie jest moje odczucie, celebryci odpychają, swoim zachowaniem, manierami, bogactwem i olewem…:)
Miłego dnia
Ameryki wprawdzie nie odkryję, gdy powiem, że to marketingowcom ze swoim produktem (autami, ubraniami, gadżetami, etc.) zależy na dotarciu do blogosfery. Konsument dawno przestał ufać oficjalnemu przekazowi reklamowemu. Dziś to lider opinii kreuje trendy, jednak… do czasu. Konsumenci są bardzo wyczuleni na ściemę i zaczyna do nich docierać, że blogerzy to coraz częściej sprzedajne słupy. Myślę, że blogosfera rozpadnie się (jeśli już się ten proces nie zaczął) na dwie części: kominkopodobni blogerzy komercyjni i ci konsekwentnie odrzucający zaloty marketingowców. Mnie jednak o wiele bardziej interesuje kolejne wcielenie blogosfery w kontekście reklamowego/trendsetterskiego zaplecza.
Reklam na stronie nie ma. Teksty z reklamami bądź sklepami pojawiają się rzadko. Jeżeli są to sklepy branżowe czyli odzieżowe to nawet bardzo chętnie oglądam, co można z nich wybrać. Komercja o ile jest to jest minimalistyczna. A jak się pojawia reklama to można coś wygrać (były dwie elektryczne maszynki) lub dostać rabat. Porady są rzeczowe. Brakuje mi trochę powrotu do korzeni- czyli większej ilości stylizacji mr Vintage. Z drugiej strony musiały to być stylizacje z istniejących sklepów. Do pasji mnie doprowadzało gdy zobaczyłem super marynarkę, koszulę w kratkę czy spodnie, których nie można było kupić bo pochodziły z second… Czytaj więcej »
Niewiele jest blogów o modzie kobiecej, które mi odpowiadają (nawet te które polecasz lub linkujesz nie do końca mi pasują). Młode dziewuszki biegają po tanich sieciówkach i ciuchlandach i tworzą z tego jakieś dziwadła, trochę starsze robią ze swoich blogów sposób na zarobek i wchodzą w dziwne relacje również ze sklepami sieciowymi, a jeszcze inne proponują zestawy, które niekoniecznie wpisują się w biurowy lub szkolny dress code. Brakuje mi profesjonalnego i nienadętego bloga dla trochę starszych i bardziej starszych kobiet, które lubią ubrać się w dobrych (także polskich) sklepach. Z rozczuleniem wspominam cudowny wpis o garderobie Mamy Styledigger (chociaż, zapewniam,… Czytaj więcej »
Ooo ale mi miło!
A poza tym Twój blog powinien otrzymać nagrodę np. „Kaganek oświaty”, bo pomaga mi reformować Najwspanialszego. A trudne to jest niezwykle.
z kategorii blogów modowych polecam: http://mensweardog.tumblr.com/
naprawdę ciekawe stylizacje :P
Blog Mr.Vintage jest z pewnością ciekawym zjawiskiem i odpowiada na potrzeby znacznej grupy czytelników szukających „kaganka oświaty”, ewentualnie lubiących sobie podyskutować na szmatkowe tematy. Bezspornie ma dużą popularność i w męskiej kategorii tego zjawiska największą. Jest dobrze prowadzony i zgodnie z głównym nurtem włączył się w komercyjną stronę działalności. Dla jasności rozważań zmieniłbym jednak określenie blogosfera na chociażby „modosfera”, bo chociaż spektakularna to z pewnością nie jedyna. Blogosfera obejmuje chyba wszystkie aspekty ludzkiej działalności i wszelkie możliwe zainteresowania. Moda, styl, sposób ubierania się to tylko drobny fragment życia większości z nas. Również celebryci, to nie tylko wieszaki na ubrania :-)… Czytaj więcej »
Vislav, choć określenie „modosfera” bardzo mi się podoba, to nie rozumiem dlaczego odrzuciłbyś określenie „blogosfera”. Przecież jesteśmy jej częścią. W dodatku, jak wynika z różnych statystyk, obok blogów kulinarnych jest to najpopularniejsza część blogosfery.
Co do ilości fanów na FB, to słyszałem plotki, że kilka blogerek kupiło fanów a Allegro :)
Najpopularniejsza to jest chyba XXXsfera :-) Natomiast celowo użyłem określenia „modosfera” właśnie ze względu na bardzo dużą popularność i różne mechanizmy nie występujące tak wyraźnie w innych obszarach/strumieniach blogosfery. M.innymi komercjalizacja i komercjonizm.
Ponadto ubiór/ubranie występuje u każdego człowieka od czasów prahistorycznych do chwili obecnej i dotyczy każdego. Również ogólnie pojęta moda, styl, abnegacja strojowa. Człowiek od zawsze ozdabiał swoje ubrania i otoczenie.
Pokarm i seks – podobnie.
Konkursy to również kupowanie.
Oj zdziwiłbyś się Vislav, blogi kulinarne czy technologiczne są jeszcze bardziej skomercjalizowane.
Zadałem sobie trud zerknięcia na wymienione blogi kobiece. Trzeba przyznać, że jest merytoryczna przepaść w porównaniu do najpopularniejszych blogów traktujących o modzie męskiej. Chodzi zarówno o treść poruszanych tematów jak i przede wszystkim sposób podejścia do nich. W tym kontekście nie dziwi brak hejterów na tym blogu.
@Vislav – „Niekoniecznie ma związek z zawartością merytoryczną bloga. ” – wyrażenie „zawartość merytoryczna” w przypadku kobiecych blogów modowych to zwyczajne nadużycie. Najczęściej jest to zestaw zdjęć z proponowaną stylizacją, akapit składający się z trzech-czterech zdań oraz linki do stron sklepów/aukcji allegro. Jak wspominał Mr.Vintage – tekstu jak na lekarstwo.
Przyczynę sukcesu Mr.Vintage, Macaroniego Tomato czy Szarmanta widzę w postępującej profesjonalizacji. Nie tylko podnosi się poziom panów wiedzy teoretycznej, ewoluuje także sprawność językowa i stylistyczna. Dlatego właśnie dziennikarze będą krytykować i deprecjonować blogerów – zaczynamy deptać im po piętach na wielu polach.
Hmmm… nie czytuję regularnie zbyt wiele blogów: cztery męskie i jeden damski z polskich, coś tam z zagranicznych i to wszystko. Całą resztę sobie odpuściłem.
Nie szukam wiedzy, tę potrafię sam znaleźć. Raczej różnych spojrzeń na tematy mnie interesujące. No i czasami lubię coś tam dopisać.
Przyczyną mojego zainteresowania tymi kilkoma blogami rzeczywiście są przekazywane treści, nie muszę się z nimi w całości zgadzać, ale przynajmniej są :-)
Zdecydowana większość mężczyzn jest leniwa jeśli chodzi o modę męską. Nie chce im się szukać informacji, dlatego u mnie najpopularniejsze są”gotowce”, czyli wpisy poradnikowe. Co ciekawe, nawet wpisy komercyjne, które robiłem z Answear, gdzie prezentowałem gotowe zestawy cieszyły się dużą popularnością, a wyniki sprzedaży były zdecydowanie powyżej zakładanych.
Przeglądam kobiece blogi modowe razem z dziewczyną, więc nie jest to do końca akt wolnej woli ;) Jedyną blogerką której stylizacje do mnie przemawiają jest Macademian Girl – naprawdę wyrazista osobowość. Reszta uprawia głównie „świecenie metkami”. Poza lenistwem polskich mężczyzn cechuje również brak odwagi w kwestii ubioru. Przypomina mi się notka o fiolecie. Wydawało mi się, że to mało kontrowersyjny kolor – jakież było moje zdziwienie gdy znajomi zrobili wielkie oczy na widok mojej skromnej osoby w fioletowym garniturze. Twój blog stanowi więc nie tylko pomoc dla leniwców, ale też motywację do eksperymentów z garderobą. Poza tym „gotowce” często zawierają… Czytaj więcej »
Rzeczywiście, to jest to, co cenię sobie u Mr.V – szersze spojrzenie na modę i styl. Nie ma tutaj w ogólnym nastawieniu zachowawczości i podejścia: wypada, nie wypada. Śmielsze użycie kolorów, odpuszczenie kryterium wieku itd…. Oczywiście współczesna moda męska jest momentami o wiele bardziej ekstrawagancka, jednak raczej poza głównym nurtem i nie na naszym obszarze geograficznym. A u polskich (i nie tylko) mężczyzn jest kilka czynników wpływających na wygląd: obawa przed śmiesznością i posądzeniem o niemęskość, lenistwo w wyborach i użytkowaniu – to wszystko przekłada się na dżinsową mimikrę. To czego nie udało się Mao w Chinach, udało się „Levis’owi”… Czytaj więcej »
Nawet z Levisami można skomponować ciekawy zestaw .
A odnośnie posądzenia o „niemęskość” – zawsze replikuję w bardzo prosty sposób. Skoro Sean Connery (męskość do kwadratu), mógł biegać w Bondzie (stereotypowa męskość do sześcianu) w różowej koszuli, nie ma w tym absolutnie nic „niemęskiego”.
Cieszę się, że taki akurat temat poruszyłeś, bo wlaśnie trybiki pracują mi nad polemiką. Czego miałaby dotyczyć? Przede wszystkim tego, że większość osób zaklasyfikowanych jako „blogerzy/blogerki modowe” nie rozróżnia mody od ubioru – a wbrew pozorom to nie jest to samo. Po drugie, wrzucanie do jednego worka Maffashion, Harel i Styledigger zaciemnia obraz tego, kim jest blogerka „modowa”. Maff prezentuje własne stylizacje, więc jej blog zaklasyfikowałabym jako „personal style”, Harel pisze głównie recenzje, natomiast Styledigger zmierza bardziej w kierunku „lifestyle” czy „fotografia”. To są zupełnie odmienne stylistyki i ich porównywanie to jak wykazywanie wyższości ogórka nad fasolą lub odwrotnie. Niemniej:… Czytaj więcej »