Czy zastanawialiście się kiedyś, co miało największy wpływ na to, jak wygląda współczesna moda męska? Na przestrzeni ostatnich stu lat wiele się przecież zmieniło. Ubrań nie szyje się już u krawców, lecz kupuje w sklepie, a dżinsy – element ubioru o roboczym rodowodzie – stały się najpopularniejszymi spodniami męskimi na świecie. Moda, tak jak wszystko wokół nas, cały czas ewoluuje.
Oto dziesięć idei, które najbardziej wpłynęły na modę męską na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Do ich autorskiej selekcji namówiła mnie marka Ballantine’s, która w najbliższym także będzie się zmieniać.
Odzież wojskowa
Odzież wojskowa dostarczyła modzie wielu elementów garderoby. Na przykład większość najbardziej klasycznych okryć wierzchnich trafiła do mody codziennej właśnie z magazynów armii. Budrysówka, bosmanka, trencz, skórzana pilotka, kurtka woskowana, kurtka polowa, parka – te rzeczy zostały stworzone jako element ubioru wojskowego. Tak samo było ze spodniami chino i bojówkami. A dodatki o wojskowym pochodzeniu to między innymi parciane paski, lekkie zamszowe trzewiki (desert boots), plecaki wojskowe oraz okulary Aviator. Sukces odzieży militarnej w modzie codziennej wziął się stąd, że takie ubrania były tanie (wyprzedawano je za grosze jako nadwyżki z magazynów wojskowych), funkcjonalne i bardzo dobrej jakości.
Klasyczna bosmanka, fot. geraldandstewart.com
Masowa produkcja
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu po eleganckie ubranie szło się do krawca. Rozwój masowej produkcji w latach 60.-80. spowodował, że odzież ze sklepu była łatwiej dostępna i konkurencyjna cenowo w porównaniu z szyciem miarowym. To właśnie na bazie produkcji przemysłowej nastąpił tak dynamiczny rozwój największych światowych marek. Bez niej nie zaistniałyby takie marki jak Zara, H&M, Nike, Adidas, GAP i tysiące innych. Oczywiście masowa produkcja spowodowała jednocześnie spadek jakości ubrań.
„Made in China” – współcześnie najpopularniejszy napis na metkach
Kino
Największe ikony stylu, naśladowane przez zwykłych ludzi, zostały wykreowane właśnie przez filmy. Najlepszym przykładem jest James Bond, który jest taką ikoną już od pięćdziesięciu lat. Filmy wynosiły jednak na piedestał nie tylko samych aktorów i granych przez nich bohaterów, lecz także konkretne ubrania i przedmioty. Ciekawym przykładem jest choćby film „Casablanca”, po którym Humphrey Bogart stał się ikoną stylu, zaś sam film bardzo skutecznie wypromował męski trencz. To wtedy zaczęła się wielka kariera tego wojskowego płaszcza. Bez filmowej roli kariery nie zrobiłyby również słynne dzisiaj okulary Persol PO714 (noszone przez Steve McQueena w „Sprawie Thomasa Crowna”), Aviatory (używał ich Tom Cruise w filmie „Top Gun”) czy białe t-shirty (nosił je James Dean w „Buntowniku bez powodu”).
Scena z filmu „Casablanca” – Humphrey Bogart i słynny trencz, fot. doctormarco.com
Buty sportowe
Buty sportowe nadal są najpopularniejszym rodzajem codziennego obuwia, a przecież ich pierwowzory były tworzone do uprawiania sportu, a nie do chodzenia po ulicy. Dzisiejszą modę trudno sobie jednak wyobrazić bez butów o takim pochodzeniu. Wszystko zaczęło się w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy koszykarskie trampki Converse zaczęły się pojawiać na ulicach. W kolejnych dekadach trampki stawały się częścią ubioru członków subkultur młodzieżowych – od hipisów, przez fanów grunge, aż po emo. Chętnie nosiły je także ikony popkultury, np. Elvis Presley, David Bowie, Paul McCartney, James Dean i Kurt Cobain, co bez wątpienia zwiększyło popularność tego obuwia. Na fali mody na sportowe buty rosły także inne marki, które dzisiaj są wielkimi koncernami, a które kiedyś dostarczały obuwie wąskiej grupie pasjonatów sportu (Adidas, Nike, Puma, Reebok czy New Balance). Do butów codziennych wywodzących się ze sportu można zaliczyć także: tenisówki, buty żeglarskie, sneakersy, buty outdoorowe.
James Dean i trampki Converse, fot. paperplanes.ca
Dżinsy
Jednym z najważniejszych elementów dzisiejszego zestawienia są dżinsy, które w znacznym stopniu przyczyniły się do zmian w modzie męskiej. To właśnie one zbudowały styl nieformalny. Spodnie stworzone sto czterdzieści lat temu dla poszukiwaczy złota przez Levi Straussa pokochał cały świat. Przełomowym momentem były lata pięćdziesiąte, kiedy dżinsy na dobre weszły do mody codziennej. Yves Saint Laurent powiedział kiedyś, że jedyne czego żałuje w życiu to tego, że to nie on wynalazł dżinsy.
T-shirt
Klasyczny bawełniany t-shirt ma już ponad sto lat, lecz do mody trafił na dobre dopiero w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wcześniej był tylko elementem bielizny wojskowej: podczas II wojny światowej t-shirty nosiło 12 milionów żołnierzy. Na obecną powszechność t-shirtów największy wpływ miały takie sławy, jak James Dean, Marlon Brando czy Steve McQueen. Obecnie jest to jeden z najpopularniejszych elementów codziennej mody męskiej.
Kadr z filmu „Tramwaj zwany pożądaniem” – Marlon Brando i biały t-shirt, fot. doctormarco.com
Spodnie chino
Nadal jeszcze dżinsy są numerem jeden, jeśli chodzi o spodnie codzienne, lecz od wielu lat coraz popularniejsze stają się spodnie chino. One również zmieniły modę męską, gdyż stały się łącznikiem pomiędzy eleganckimi spodniami i wspomnianymi dżinsami. Opisany w tym zestawieniu styl smart casual bazuje właśnie na spodniach chino i marynarce. Warto przypomnieć, że chinosy mają również militarny rodowód.
Sport
Wymieniłem już buty sportowe, ale dyscypliny sportowe dostarczały modzie męskiej wielu innych elementów, które kiedyś były elementem stroju sportowego, a teraz częściej się je spotyka na ulicach niż na arenach sportowych. Jakiś czas temu pisałem na blogu o tym, co tenis dał modzie męskiej. Dla przypomnienia były to m.in.: koszulka polo, sweter tenisowy, białe szorty. Innym dyscyplinom zawdzięczamy m.in. bluzy rugby, czapki z daszkiem, koszule z kołnierzykiem na guziczki, rozsuwane bluzy, tkaniny techniczne, plecaki. Styl sportowy już dawno stał się częścią mody męskiej.
Rene Lacoste (po prawej) w koszulce polo, fot. penningtonandbailes.com
Internet
Gdyby nie internet, nie byłoby ani tego bloga, ani setek innych, które stały się źródłem wiedzy i inspiracji dla milionów ludzi na całym świecie. Najbardziej znanym przykładem jest blog The Sartorialist. Fotografie uchwyconych na ulicy ludzi okazały się źródłem pomysłów nie gorszym niż topowe magazyny modowe, a sam Scott Schuman w ciągu kilku lat stał się jedną z najbardziej wpływowych osób w świecie mody. Lecz internet to nie tylko blogi, to także sklepy internetowe, które zmieniły sposób kupowania ubrań i dodatków – bez wychodzenia z domu mamy dostęp do tysięcy marek z całego świata.
Casual łączony z modą elegancką
Smart casual oznacza modę elegancką łączoną z modą codzienną. Jest to styl, który zdominował modę w ostatnich kilkunastu latach i stał się ciekawą alternatywą zarówno dla „garniturowców”, jak i osób, które na co dzień nosiły dżinsy i t-shirt. Ci pierwsi nadal mogą czuć się elegancko, rezygnując przy tym z garnituru, a ci drudzy wchodzą na „na wyższy poziom wtajemniczenia”.
Moja interpretacja łączenia casualu ze stylem eleganckim
A wy, co dodalibyście do listy idei, które zmieniły modę męską?
Do dyskusji o szeroko pojętych zmianach (w szczególności zmianach męskiego stylu) zaprosiła mnie marka Ballantine’s – symbol najwyższej jakości szkockiej whisky. W najbliższym czasie jeden z najbardziej charakterystycznych atrybutów tej marki również się zmieni. Ale o tym niebawem…
Dodam – muzycy rockowi. Velvet Underground, Ramones, Led zeppelin, Sex Pistols a wcześniej New York Dolls. David Bowie, kapele glam- i trashmetalowe. Stonesi i wielu, wielu innych.
A Bee Gees ze swoimi spodniami? :)
Na szczęście do współczesnych czasów nie przetrwały, ale kto wie… Moda podobno zawsze zatacza koło.
ooo tak… Bowie ;)
*Thrash
Rozwinę, bo w sumie sam trochę siedzę w subkulturze thrash. Więc są to np. wysokie adidasy za kostkę z węższymi dżinsami, kurtki jeansowe bez rękawów zakładane na ramoneski, wszelakie dziury w spodniach, „sprane” wzory, podniszczone spodnie itp etc.
„Oczywiście masowa produkcja spowodowała jednocześnie spadek jakości ubrań.”
Nie widzę związku. W zdecydowanej większości przypadków masowa produkcja to wyższa jakość przy niższej cenie. Im więcej kupujemy surowca tym jego cena niższa. Im bardziej zautomatyzowana produkcja tym niższy współczynnik defektów. Takie są fakty. Mam nadzieje, że rozwiniesz swoją myśl, bo w aktualnej postaci po prostu mijasz się z prawda i każdy kto zajmuje sie zarządzaniem z tym się zgodzi.
Wszystko zależy tylko od tego ile „zarządzający” chce wydać na jakość…
Faktycznie, nie wyraziłem się precyzyjnie. Miałem na myśli przeniesienie produkcji do Azji, a nie sam fakt „masowej produkcji” – to spowodowało spadek jakości produktów. Tak się stało praktycznie z każdą marką, która zdecydowała się na taki krok.
Z marek, które kupowałem 10-12 lat temu i obecnie, jest to szczególnie widocznie w przypadku: Cottonfield, Camel Active, Marlboro Classic, Benetton. Mam produkty tych marek sprzed 10-12 lat i nadal się trzymają (oczywiście już jako „robocze”) i mam też ich produkty z aktualnych kolekcji. Różnica w jakości jest duża.
Myślę, że nie masowa produkcja za to opowiada tylko dopasowanie produktu do potrzeb konsumenta, które co najwyżej są. W Azji aktualnie produkuje się większość rzeczy która nas otacza i raczej wzbraniałbym się przed uproszczeniem chiny = szajs. Wiele szwajcarskich zegarków robią w chinach, praktycznie cała elektronika to chiny i zdecydowana większość odzieży. Aktualnie cały przemysł to brandy i podwykonawcy, którzy zrobią taki produkt jaki chce zlecający – a że zlecający chce tani szajs to szajs dostaje. Brandujący dobrze wie ze i tak kiepski towar sie sprzeda bo ma wypracowaną markę. QC w krajach azjatyckich jest naprawdę na wysokim poziomie, wiele… Czytaj więcej »
Dobrze powiedziane.
Z innych branż wystarczy pokazać produkty Apple, które tez robią w Chinach.
No właśnie. Przecież tu jest prosta zasada – nasz klient, nasz pan. W Polsce są kiepskie buty, bo klient chce na nie wydawać 3 stówy. Dlatego są z kiepskiej skóry, podobnie jak design jest nienajwyższych lotów.
Buty nie są kiepskiej jakości, ale ich design jest tragiczny, a on nie ma nic wspólnego z ceną. Po prostu projektanci polskich marek mają ambicję by co roku wymyślać coś nowego i stąd masa zbędnych przeszyć, zapięć, spłaszczonych kopyt itp. Klienci to kupują, bo to jest w sklepach.
Nie ma co oczekiwać, że buty za 300 zł będą super jakości, ale niech przynajmniej mają dobry design.
Panie Michale, sądzę, że nie ma Pan racji. Żeby „design” wyszedł nie wystarczy dobry projekt, ale konstrukcja buta, surowiec itd. muszą pozwolić na zaimplementowanie takiego designu. Co z tego, jeśli design byłby w porządku? Jakość wykonania i wykończenia jest tak słaba, że taki klasyczny proporcjonalny design nie może zostać wprowadzony, bo się nie utrzyma. Tak kiepskie materiały najwyraźniej idą w parze z pomiętą skórką, wygiętymi noskami, zadartymi czubami itd. Gdyby miał Pan rację, to sprawa mogłaby dotyczyć np. 80% rynku. A dotyczy stu procent. Nie ma ani jednego wyjątku. Jeśli się mylę, niech ktoś mnie poprawi. I najlepiej poda przykład… Czytaj więcej »
Przy lepszym surowcu oczywiście łatwiej uzyskać dobry design, ale nawet przy surowcach, z których korzystają polscy producenci jest to możliwe. Zdarzają się naszym firmom ładne buty, niestety są to pojedyncze modele. Ich kopyta można porównać do Loake.
Przykłady:
1. Nord – to u nich chyba najłatwiej znaleźć klasyczne kopyta jeśli chodzi o polskie marki. link 1, link 2
2. Wojas – link
Panie Michale, przyznaje, że nie jest bardzo źle, ale nie jest też dobrze.
Buty od przyszwy do czuba mają wgłębiony kształt. Bexleye czy Loaki miałyby to ładnie i symetrycznie zaokrąglone. Najprawdopodobniej dzięki lepszym materiałom. A tutaj ponieważ gorzej, to materiał się naturalnie zapada i opiera inaczej na reszcie.
Jest kilka przykładów udanych tego typu, nie tylko Wojasa i Norda. Ale to jest „jednooki król w krainie ślepców”.
bez przesady, ktore szwajcarkie zegarki robia w chinach? wtedy napewno pisaloby nie „swiss made” ale „swiss design” podobnie jak w przypadku kultowej amerykanskiej marki Ingersoll, ktora po upadku i przejeciu przez jakas nieznana firme produkuje zegarki w chinach…
Zdecydowana większość jest z chin i chińskich części. Mechanizmy ETY są składane w fabryce w Sh?nzh?n. Zresztą to samo dotyczy aktualnie zegarków niemieckich jak steinhart, które są niczym innym jak oem z niemieckim logo. Podobnie jest z kilkoma egzemplarzami Davosy i można by tak długo. Ci bardziej wnikliwi wiedzą, ze nie ma co się bawić z „szwjacarskość” tylko brać coś dobrego jakościowo, a czy to będzie z chin czy nie z chin wszystko jedno, zegarek ma wskazywać czas i cieszyć oko. Tak na marginesie polecam przyjrzeć sie chińskim zegarkom, bardzo czesto można upolować prawdziwe cudo z swietnym werkiem St25 +… Czytaj więcej »
Jest takie popularne porzekadło, że jeśli Cię nie ma na Facebooku, to nie istniejesz, Aż nasuwa sie w tym miejscu smutna refleksja: Jeśli coś nie zostało wyprodukowane w Chinach, to nie istnieje. Musimy sobie powiedziec wprost, świat stał się zakładnikiem Państwa Środka w praktycznie wszystkich gałęziach produkcji. Konia z rzędem temu , kto znajdzie produkt elektroniczny, w którym nie ma w ogóle etykiety „made in china”. Jesteśmy z góry skazani na porażkę. Telefony komórkowe, laptopy , tablety – to niemal już w 100% produkty wytwarzane w Chinach. A czy domorosłego majstekowicza czy profesjonalistę zdziwi, że wiertarka udarowa Boscha, Black &… Czytaj więcej »
no nie zgadzam sie, bo dobra luksusowe, precjoza i inne produkty nie bedace masowka, nie sa produkowane w chinach…
Dlaczego na porażkę? Bardzo dobrze, że produkcja przenosi się do Chin, tylko przyklasnąć. Jak Pan myśli, dlaczego przy kilkusetnej inflaji przez ostatnie kilkanaście lat może Pan kupić buty Nike’a taniej niż w 1998? Między innymi dzięki przeniesieniu produkcji i podniesienia przez to produktywności. Potrzebna jest tylko wysoka kontrola jakości.
Dzięki Bogu produkcja jest na Wschodzie. I my zyskujemy, i oni.
Dominik. Chyba sam ni wierzysz we własne słowa. W Chinach produkuje się zarówno produkty superluksusowe jak i tandetę, . Wszystko jak zwykle zależy od ceny. Ekonom. A zastanawiałeś, się chociaz prze krótką chwilę, że niskie ceny produktów ” made in china ” nie są dziełem przypadku. Zapytam się inaczej: czy chciałbyś pracowaĆ za „drobne” 'po 12-16 h dziennie przez 7 dni tygodni bez formalnej umowy o pracę. Czy chciałbyś pracować w kraju, gdzie nie tylko są przestrzegane prawa pracownicze, a coś takiego jak renta, emerytura zasiłki są poza zasięgiem przeciętnego śmiertelnika, o ile nie jest wysokim urzędnikiem lub członkiem partii… Czytaj więcej »
Gregor, wierzę jak najbardziej. Myślisz, że zanim produkowano masowo w Chinach, to żyło się tam lepiej? Myślisz, że były zasiłki socjalne na miarę Szwecji, pensje Szwajcarii, a obsługa jak w Stanach? Zacytuję wielkiego lewicowca, Paula Krugmana: „In Praise of Cheap Labor: Bad jobs at bad wages are better than no jobs at all” ! Lepsze kiepskie prace i kiepskie płace niż brak prac i płac, albo prace i płace mniejsze. Korporacje zagraniczne płacą na Wschodzie więcej i w lepszych warunkach niż lokalni dostawcy, nawet jeśli ściska to nasze serca. Podobnie było w XIX wieku jak powstawał kapitalizm na Zachodzie. A… Czytaj więcej »
Ekonom. Fascynuję się Chinami od co najmniej 30 lat i niemal na moich oczach dokonywał się ?chiński cud gospodarczy? .Jestem z pokolenia czterdziestokilkulatków, które pamięta do dziś pachnące gumki, piórniki na zatrzask magnetyczny i wieczne pióra. Ach, te czasy , nikt z młodszych czytelników nigdy nie uwierzy, że w latach 80 ?tych były zapisy w szkole na pióra chińskie, a trampki wyprodukowane w ChRL noszono aż do późnej jesieni. Wtenczas ?Made In China? nie tylko kojarzyło się z egzotyką, ale wręcz dobrami ?wyższego rzędu? . Za komuny nikt nie zadawał sobie pytanie, czy w Chinach panuje demokracja, wszak należały do… Czytaj więcej »
Co do jakości produktów wyprodukowanych w Azji – nie zawsze jest regułą, że jak coś zza Uralu to be! Kiedyś pan Wittchen powiedział, że przeniósł swoją produkcję do Azji, bo o wiele łatwiej było mu nauczyć szycia portfeli Chińczyków niż Europejczyków.
Oczywiscie ze masowa produkcja obnizyla jakosc. To jedne z podstawowych jej zalozen i nie wynika wcale z „niedokladnosci” wykonania. Wynika z zaplanowanej zywotnosci produktu. Masowa produkcja moglaby za niewiele wiecej produkowac rzeczy naprawde solidne, ale wtedy przesycilaby rynek. A gigantyczne zaklady to nie zarowka, ktora mozna wlaczac i wylaczac na rozkaz.
Skąd Pan wziął te oczywiste zalożenia? Raczej nie sa ta 3 zasady H. Forda…
tu akurat sie zgadzam. zaplanowana zywotnosc produktu to koszmar dzisiejszych czasow…
Mylicie sie, to mitologia. Po prostu nie ma sensu produkowac telefonu komorkowego, ktory wytrzyma 20 lat. Po co, skoro za 2 lata technologia tak pojdzie do przodu, ze konsument bedzie chcial i tak nowy telefon. Zywotnosc produktu jest wypadkowa dwoch czynnikow – preferencji konsumentow i ceny, ktora chca zaplacic. Dlatego na przyklad polskie buty sa srednie. Bo klienci chca na nie wydac 250 zlotych. A skoro tak, to za taka cene bedzie niska zywotnsc. Chcecie wieksza, to trzeba dac wiecej za jakosc. To co nazywa sie „postarzeniem produktu”, to w wiekszosci przypadkow to, czego chca sami konsumenci. A jak ktos… Czytaj więcej »
Wiem, że to stara dyskusja i część o masowej produkcji to off-topic. Przypomniało mi się jednak coś nie OT:
Wiele lat temu, kiedy Reserved dopiero się rozwijał, a HM chyba jeszcze w Polsce nie było widziałem wyniki badań rynku. Pytano młodzież o preferencje i bardzo wyraźnie było tam widać, że młodzi wolą modne, tanie produkty o kiepskiej jakości byleby były tak tanie, aby można było co sezon wymieniać zawartość szafy.
I zapewne to nie tylko polska specyfika. A producentom w to graj.
&
Jak Reserved zaczynało działalność, to uderzali do innej grupy docelowej (25-40 lat), zatem jakość ubrań była inna.
Ballantines… I wieczór kawalerski się przypomina ;-)…
Dobre wspomnienia? ;)
Bardzo dobre… Tylko buteleczki „Ballana” „pękały” w zastraszającym tempie a dom był daleko… Jest co wspominać ???? kiedyś trzeba powtórzyć tych rozmiarów wypad z chłopakami :-)
Michale co to za marynarka z ostatniej fotki?
McNeal, tutaj więcej zdjęć:
https://mrvintage.pl/2013/04/pomarancz-granat.html
Witam, dodalbym do tego zestawienia kilka elementow. Jako pierwsze nasunely mi sie buty wojskowe. Popularne oficerki, „glany” to sztandarowe przyklady. Dalej obuwie do jazdy konnej ( moim zdaniem paskudne „kowbojki”), a takze marynarki (kroj i wzornicztwo typowe dla tej dyscypliny). Z innej beczki – wszelkiej masci zegarki: lotnicze, kierowcow rajdowych, nurkow itd i itp.
P.S.
Przepraszam za bledy, ale nie mam polskich znakow w edytorze.
Bardzo eleganckie połączenie reklamy z artykułem ;)
Ja bym dodał szeroko rozumianą modę uliczną.
Moda uliczna była jako nr 11. Nie zmieściła się.
Już kiedyś chyba o tym pisałem, że obecnie cykl powstawania produkty w branży modowej nieco się zmienił. Kiedyś to projektanci i marki decydowali co będą nosić ludzie. W tej chwili to firmy podpatrują co noszą ludzie na ulicach i tym się inspirują. Największe marki mają na całym świecie swoich badaczy trendów, których praca poleca na obserwowaniu i fotografowaniu ludzi na ulicach.
Ja bym dorzucił jeszcze subkultury, w UK modsów i rockersów, sporo modowych inspiracji przyszło z ruchu skinhead (kurtki 'harringtonki’, glany etc.), dzisiejsza 'moda uliczna’ otwarcie nawiązuje do hip-hopu z lat 90tych itd.
Z nadchodzących zmian: druk 3D, tak jak masowa produkcja spowodowała, że moda stała się dostępna dla każdego (a przynajmniej dla większości) i mocno zuniformizowała społeczeństwo, o tyle druk 3D pozwoli na całkowitą indywidualizację. Już widziałem suknie wieczorowe i bikini wytworzone w tej technologii, dalszy rozwój jest kwestią czasu.
Jak zobaczyłem to ostrzeżenie, to już myślałem, że będzie się dużo działo w tym wpisie. Miałem rację, dużo się działo, ale w innym sensie niż myślałem :) Nie mniej jednak, pozytywnie. Świetnie, fajne są takie historyczne wpisy, bo to jest zwyczajnie ciekawe dla mnie, skąd wzięły się rzeczy, które dziś noszę. Poza tym, można się popisać przed znajomymi znajomością takich faktów. Już nie raz dzięki Panu szpanowałem w towarzystwie. Ogólnie, dzięki Panu zmienił się mój styl ubierania się. Zaledwie rok temu byłem szarą myszką, chłopakiem ubranym w czarne, szare i granatowe dziwactwa. Dziś jestem zupełnie inny i to dzięki Panu.
teraz wiadomo, ze jak kiedys biedzie ostrzezenie o ostrym seksie, to ewentualnie liczyc mozna na skrome buziaki w dolnym prawym rogu… :D hhaha
Mała literówka: (używał ich Toma Cruise w filmie ?Top Gun?)
Poprawione.
Jakiś ten wpis taki… na kolanie pisany ;-)
Do wątpliwych „idei” dodałbym wprowadzenie materiałów syntetycznych do produkcji ubrań męskich
Podoba mi sie podpisywanie zrodel zdjec, w koncu! Proponowalbym tez zrobienie tego wstecz. Kolaze zdjec podpisane 'Mr Vintage’ wykorzystujace modeli i looki z strony Suitsupply to bardzo nieładne zagranie.
(W momencie pisania tego komentarza nie sprawdzam czy podpisy sie pojawily, niedawno ich nie bylo)
Ten wpis „taki sobie” – takie opakowanie do wspomnianej ognistej rudej. Ja wiem Michał, że reklama reklamą, ale nie pisz proszę że B jest symbolem najwyższej jakości szkockiej whisky… Jest poprawna w smaku i nic ponadto.
A co ma wspólnego jakość ze smakiem? Podam na przykładzie branży w której pracuję – piwa, które produkują koncerny spełniają najwyższe wymagania dotyczące jakości mikrobiologicznej i fizykochemicznej, natomiast ich smak jest dostosowany do potrzeb masowego konsumenta i koneserom może nie odpowiadać, co nie znaczy, że są niskiej jakości.
niby nic, ale jednak jak przypomni sie reklame, pewnego piwa rzekomo „dlugo lezakowanego w debowych beczkach”, to warto wiedziec, ze piwo kontakt z drewnem ma jedynie na paletach i to sosnowych a nie debowych… :P
To z reklamy, owszem, nie miało, bo to nie jest piwo.
Ale po sąsiedzku mam browar A…, w którym warzą pierwsze polskie barrel aged beer, o bezpretensjonalnej nazwie :-) Chateau, leżakowane w beczkach po Bordeaux.
z tym browarem to fakt, ale o jakiej produkcji my w ogole mowimy. wiadomo ze to piwo jest niszowe, nie ma go w zasadzie na rynku i mozna smialo nazwac je marginalnym, regionalnym, produktem piwnym ktory pewnie jeszcze ze 2-3 lata i zniknie w ogole z rynku…
Bazowałem na materiałach ze strony Ballantine’s:
http://www.ballantines.pl/#nasze-nagrody
a także na rekomendacjach Jima Murray’a.
w ogole to skad pomysl na wspolprace z marka od whisky? bedziesz robil cos dalej w tym kierunku? porownanie single malt i blend albo cos podobnego? w sumie to mozna zrobic ranking whisky w stylu preppy… :D
Nie, ja nie czuję się na siłach by pisać o smakach whisky. Tutaj mamy do czynienia z kampanią, gdzie piszę o zmianach w modzie męskiej, a przy okazji (w kolejnych wpisach) pojawi się informacja o zmianach dotyczących Ballantine’s. Ale będą to zmiany dotyczące designu, a nie smaku.
Szkoda, że wiedza ta pozostanie poufna dla osobników <18. Oczywiście mam na myśli zmiany w modzie męskiej i źródła inspiracji, a nie kampanię reklamową łyskacza.
Niestety takie są prawa komercji i efekty komercjalizacji blogów.
ps.
przy okazji kampanii reklamowej Ballantine pojawią się wpisy o modzie męskiej, a nie odwrotnie.
Racja.
Panie MrV. czy mógłby Pan wiecej napisać o pochodzeniu spodni chino? Tzn dokładnie, jakie miały zastosowanie, z jakiego typu munduru? I chciałbym jeszcze prosić o wyjasnienie, jak się wymawia (chino czy czino?).
Pozdrawiam
Wymawia się „czino”.
Tutaj dłuższy tekst o historii chinosów:
https://mrvintage.pl/2012/03/chinosy.html
Dziękuję!
Whisky ta jest dobra, ale jako jedyna, po której boli mnie głowa następnego poranka :)
Odzież robocza wdarła się do mody np.levis’y i martensy, oraz odzież motocyklowa, głównie ramoneska. No i najczęściej pokazywana na blogach moda żeglarska.
A propos sponsora to trunek ten też był stosowany głównie przez irlandzkich mnichów (woda życia) w celach leczniczych, a dziś jest symbolem „bogatej” imprezki :-)
Troche poza tematem, MrV, ze spodniami w jakim kolorze połączyłbyś tą budrysówkę:
http://i1.ztat.net/large/F2/32/2G/00/36/03/F2322G003-603@1.1.jpg
????
Szare, czarne, ciemny brąz, granat, fiolet.
Pytanie nie związane z tematem artykułu.
W suit supply jak wiadomo nie ma przecen , natomiast przy finalizacji zakupu jest możliwość zastosowania kodu rabatowego.
Czy ktoś spotkał się z kodami do tego sklepu ? Obserwuję ich ze 3 miesiace i nie zauważyłem takowego.
Wiem , że jest wpis na blogu o ss , ale na tyle stary że raczej nie uzyskam tam żadnej odpowiedzi…
Nic nie wiem o kodach.
Trzy elementy „zmieniły świat”: adidasy, blue jeans i T-shirt. Kiedyś ikony stylu – po latach wielokrotnie przeżute i zmienione, stworzyły bezkształtną papkę i armię klonów bez stylu.
Jednocześnie dają współczesnym nosicielom poczucie, że są cool i eleganccy. Natomiast żaden z tych elementów nie ma prawie nic wspólnego z pierwowzorem – zarówno od strony wyglądu, jak i idei.
Nie ma znaczenia na jaką ulicę w dowolnym zakątku świata spojrzymy – wszędzie jest tak samo, od zagrody po salony.
Teraz „najlepsza whisky na świecie” próbuje podczepić się pod ten pociąg masowej nijakości.
Pompujesz balon, który już dawno pękł. Próbujesz być cyniczny, ale jesteś pretensjonalny.
piszę to co myślę na ten temat, a balon ma się dobrze
Vislav, marka Ballantine’s podczepia się pod osobowość blogera i jego opiniotwórczość, dając mu jednocześnie wolą rękę jeśli chodzi o tekst. Dla mnie to idealna współpraca – piszę tekst, który i tak bym chętnie napisał i dostaję za to wynagrodzenie.
Michał – nie krytykuję, ani nie oceniam Twojej roli w tej sprawie. To co robisz – robisz dobrze i profesjonalnie.
W „10 ideach” zabrakło mi kilku słów opisujących efekt tych zmian: pseudosportowe buty, T-shirty z bzdurnymi napisami i dżinsy w niczym nie przypominające pierwowzoru.
Nie zdziwłbym się, gdyby Ballantine’s zaczęło promować i sprzedawać napoje w puszkach „soft drink” na zasadzie:
Ballantine’s & Coke, Ballantine’s & ……
oczywiście blendowane przez najlepszych blenderów.
Kiedyś ten łyskacz był synonimem szpanu i snobowania się na luksus, ale to było kiedyś :-) trzeba szukać nowych kanałów i metod dystrybucji tego „luksusu”.
pseudosportowe buty? t-shirt z nadrukiem? – nie wydaje mi się by było to coś, złego – miedzy elegancją a sportem jest spora przestrzeń którą można i powinnno sie zagospodarować w modzie codziennej. Sportowe brogue w dobrym stylu to rzadkość, niemniej nic zdrożnego to samo t-shirt z nadrukiem mający już ponad 65 lat. Problemem jest fakt, że nadruki (zwlaszcza w sieciówka) conajwyżej nadają sie do noszenia przez gimnazjalistów.
mam na myśli codzienność – ulice, jakie codziennie przemierzam pieszo i rowerem. Ponadto do pracy i z pracy pływam promem, a to oznacza codziennie przewijającą się przed moimi oczami masę osobników i czas na przyjrzenie się im.
Z pewnością bywają dobre wzorce, nie to jednak przeważa, niestety.
Do tego masz fast fashion: dużo, szybko, tanio z kiepską jakością i na krótko.
Niestety zabrakło miejsca na rozwinięcie każdego akapitu. W zasadzie z każdego akapitu dałoby się stworzyć osobny, długi tekst.
Też tak myślę. To coś jak „Radler” – niby piwo, ale nie piwo. Rynek się stworzył, no i jest popyt. Pojęcie „luksusu” i „marki” niestety trochę trochę się ostatnio rozmywa. Również w modzie.
A przy okazji – Mr. Vintage – dawaj więcej swoich stylizacji – chętnie popatrzyłbym na garnitury, swetry i inne elementy poza typowym smart casual – w Twoich zestawieniach. Przecież nie jesteś „Mr. Preppy” tylko „Mr. Vintage”. Pozdrawiam
Dzisiaj lub jutro będzie wpis ze stylizacją. We wrześniu pojawi się także fajna sesja studyjna w klimacie jesienno-zimowym.
A to ciekawe że lans z Ballantinesem. Jakby nie spojrzeć to jest tańszy od Jacka Danielsa i Johny’ego Walker.
aha, jeszcze mówiąc o różnych ideach, jakie wpływają na świat byłbym ciekawy Twojej opinii i opisu zjawiska:
Slow Fashion vs, Fast Fashion
To ciekawy temat na dłuższy wpis.
szczerze powiedziawszy to tez niebardzo wiem o co chodzi… ;) ja w ogole nie lubie blendow takze ballantines dla mnie nie istnieje… :) :P
„Symbol najwyższej jakości szkockiej whisky” . Trochę samozwańcza ta opinia o łiskaczu. W Polsce skojarzenie równie pejoratywne jak stary golf czy bmw dla określonego typu polskiego faceta. W Szkocji jakoś jej nie zauważyłem. Z blendów numer jeden na wyspach to Grouse. Famous Grouse
A malty… dużo by pisać, warto spróbować choćby Oban, Glen Morangie, Glenfiddich, Edradour, Jura, można by wymieniać….
bo to jest opinia ze starych, przaśnych PRL-owskich czasów.
Wtedy, przynajmniej w mojej pamięci – dla „koneserów” chcących się odróżnić od spożywających czystą był Johny Walker. Trochę wyższa snobistyczna półka dla „znawców” to był Ballantine’s.
Jednak mieszanie z colą i innymi kolorowymi płynami pozostawiano kobietom. Czasy się zmieniły – etykietka pozostała :-)
Ja np. bardzo sporadycznie i wyłącznie „on the rocks”, albo samą i to pozostało mi do dzisiaj. Chociaż częściej single malt, jeśli już:-)
W życiu, przepraszam, ale jeśli chodzi o blended whisky to w tej chwili nie ma lepszej jakości od Ballantine?s. Testowałem wiele i i w tej cenie nie ma mocnych. A jak trafimy dobrą promocję w którymś hiper – super markecie… :)
Wprawdzie o guście niby się nie dyskutuje, ale moje wlasne i bardzo wielu wielu osob zdanie jest takie, że z popularnych w Polsce blendów, nie masz lepszej od Chivas Regal. Możesz się oczywiście spierać i ja bym nie pisał o tym, gdyby nie to, że jest to opinia dość powszechna wśród osób lubiących whisky.
Ja pozwolę sobie na pytanie troszkę z „innej beczki”. Czy ukaże się w najbliższym czasie wpis nt. płaszczy jesienno- zimowych. Noszę się z zamiarem kupna nowego płaszcza i z chęcią poznałbym Pana opinie nt. polecanych kolorów, fasonów oraz ewentualnie przytępności cenowej. Może ktoś z komentujących byłby również chętny podzielić się swoimi uwagami w tym temacie :)
Bardzo ciekawy wpis. Mój ulubiony blog modowy i moja ulubiona blended whisky :) Ciekawe co to za zmiany… Mam nadzieję, że nie w smaku :P Pozdrawiam
Całkiem przypadkowo tu trafiając mogę stwierdzić iż jeśli whisky to single malt, jeansy to wyszukiwany w różnych miejscach z lat 80 ;) dzisiejsza produkcja jest do niczego a okrycie wierzchnie dla mnie to m65, oliv kontraktowy i do tego wolę „sponiewierany” kontrakt niż różne dziwne wariacje firm odzieżowych typu vintage. M-ki które posiadam a najmłodsza ma około 35 lat :) nigdy mnie nie zawiodły w przeciwieństwie do pewnego prezentu żony (modna kurtka w militarnym stylu po jednym sezonie i kilku praniach nadawała się do wyrzucenia – kosztowała niemało) Więc szczerze polecam jeśli macie ochotę na styl militarny to niech to… Czytaj więcej »
Zdecydowanie reklama. Od Billboardu po internet.
Chociażby pamiętne zdjęcie Kowboja w jeansach i flanelowej koszuli na reklamie Marlboro.