Epidemia koronawirusa dotyka wiele sektorów gospodarki, a ponieważ od lat staram się tu na bieżąco komentować ważne wydarzenia dla rodzimej branży modowej, to tym razem postanowiłem wybiec trochę w przyszłość i zastanowić się co może czekać branżę modową gdy już świat upora się z epidemią. Część z tych opisanych zdarzeń już się dzieje.
fot. Marie Assenat/drakes.com
WYPRZEDAŻE, BANKRUCTWA
Nie chciałbym być złym prorokiem, ale wiele wskazuje na to, że koronawirus może doprowadzić do kilku spektakularnych bankructw w branży modowej. Jeśli sytuacja z zamknięciem galerii handlowych potrwa jeszcze kilka tygodni, to zapewne wiele firm może tego nie przetrwać. Dzisiaj przeczytałem, że H&M zwolni kilkadziesiąt tysięcy osób. Im pewnie bankructwo nie grozi, ale wielu małym i średnim – zapewne tak.
Poza tym, nawet jeśli sklepy w końcu zostaną otwarte, to przecież klienci nie rzucą się na zakupy, bo wielu z nich zrozumiało, że wcale nie potrzebuje co tydzień nowego ciucha, a poza tym wiele osób straci pracę, więc będą mieli inne priorytety zakupowe. Ale jedno jest pewne – za kilka tygodni wiele dużych marek będzie zmuszonych bardzo mocno przeceniać swoje kolekcje wiosenno-letnie, bo magazyny są nimi zapchane, a sprzedaż w zasadzie stoi w miejscu. Trzeba będzie te magazyny opróżnić i odzyskać choć część kapitału włożonego w towar. Duże przeceny to oczywiście plus dla klientów, ale trzeba mieć świadomość, że taka wojna cenowa oznacza dla firm utratę rentowności i upadek nie tylko samych marek, ale także wielu podwykonawców.
WIĘCEJ CASUALU W KOLEKCJACH
Od wielu lat moda męska staje się coraz bardziej casualowa i wielokrotnie pisałem o tym na blogu. Teraz może się to jeszcze pogłębić. Kilka dni temu czytałem, że 30% pracowników nie wróci już do tradycyjnej pracy w biurze, bo skoro są w stanie swoje obowiązki wykonywać pracując z domu, to jest to całkiem komfortowa sytuacja dla każdej ze stron. Pracodawca zaoszczędzi na tym niemało, bo okaże się, że wcale nie musi utrzymywać biura dla stu osób (czynsz, media, koszty sprzątania pomieszczeń), lecz wystarczy dla siedemdziesięciu osób, ponieważ 30% może pracować z domu. Z kolei pracownik też może widzieć w tym plusy, bo może pracować z domu, nie tracąc czasu na dojazdy i pieniędzy na transport. Taki model pracy na pewno zmieni jeszcze bardziej współczesny dress code, no bo skoro tak wielu pracowników korporacji nie będzie musiało jeździć do biura, to zapewne nie będą tak często kupować garniturów, marynarek czy eleganckich koszul. W związku z tym można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że wiele klasycznych marek będzie się musiało do tego dostosować, jeśli nadal będą chcieli zatrzymać takich klientów. Kolekcje staną jeszcze bardziej casualowe i komfortowe.
Wiele firm i sklepów już teraz tworzy specjalne zakładki z „wygodniejszymi” ubraniami
MOCNIEJSZE POSTAWIENIE NA SPRZEDAŻ ONLINE
Sprzedaż mody na polskim rynku w dużym stopniu oparta jest na sklepach stacjonarnych. Z raportów spółek giełdowych można wyczytać, że na koniec roku 2019 było to mniej więcej 85%, czyli tylko 15% przychodów generowały sklepy internetowe. Taki współczynnik miały dotychczas m.in. LPP (marki Reserved, House, Cropp, Mohito, Sinsay) oraz VRG (Vistula, Bytom, Wólczanka, Deni Cler). Średnia rynkowa jest podobna, a to oznacza, że zamknięcie sklepów stacjonarnych bardzo mocno popsuło kondycję finansową każdej marki, która bazowała na sprzedaży w sklepach tradycyjnych, no bo jeśli z dnia na dzień tracisz 85% swoich przychodów, to sytuacja jest niewesoła (delikatnie mówiąc). To jest moment w którym wiele marek będzie musiało jeszcze mocniej postawić na kanał internetowy, jeśli nadal chcą sprzedawać. Ale tu nie chodzi tylko o skuteczniejsze promowanie własnego sklepu internetowego, ale zmianę całego podejścia do sprzedaży, by klient faktycznie był dopieszczony pod wieloma względami. Co mam na myśli:
- zawsze bezpłatna dostawa i zwrot, bez konieczności wypełniania formularzy, bez drukowania listów przewozowych, bez chodzenia na pocztę (niby drobne rzeczy, ale to naprawdę zniechęca do zakupów) – to właśnie tym Zalando zbudowało swoją potęgę,
- błyskawiczna dostawa; w dużych miastach nawet w ten sam dzień (tak już działa np. Answear.com),
- opracowanie przejrzystych poradników ułatwiających wybór rozmiaru i fasonu (wiele rodzimych sklepów nadal nie ma nawet najprostszej tabeli rozmiarowej, która ułatwiłaby zakup nowym klientom),
- rozwój narzędzi typu wirtualne przymierzalnie, asystent doboru rozmiaru, stylista online itp,
- znakomita prezentacja towaru (jakość zdjęć, zbliżenia na detale),
- limitowane oferty dostępne tylko online (np. mini kolekcje, których nie można kupić stacjonarnie)
- dodatkowe działania budujące trwałą relację online z klientem (np. regularne relacje na żywo na Instagramie i Facebooku z prezentacją bieżących nowości, ale opowiadane nie przez wynajętego statystę, lecz „prawdziwych” ludzi – sprzedawców, projektantów, właścicieli firm, bo to ma być autentyczne i bez spiny).
KOLEKCJE CAŁOROCZNE, A NIE JEDNOSEZONOWE
Sezonowość jest jedną z cech współczesnej mody. Trendy mają się zmieniać dość szybko, by pobudzać klientów do zakupów. Kolekcje te dość szybko tracą „termin ważności”. Z jednej strony chodzi o kolorystykę, wzory (to bardziej dotyczy mody damskiej), a z drugiej strony o użyte tkaniny. Są materiały, które można sprzedawać tylko przez 2-3 miesiące w roku np. len – latem i flanela wełniana – zimą. Jest to spore ryzyko dla firm, bo jeśli pogoda nie sprzyja lub jak teraz – sklepy stacjonarne będą zamknięte przez wiele tygodni, to firmy zostają z takim asortymentem, który po jakimś czasie staje się kłopotem, ponieważ przestaje rotować. Trudno przypuszczać by późną jesienią ktoś chciał kupić lniane koszule/marynarki, a latem marynarki z flaneli wełnianej.
Można zatem przypuszczać, że wiele firm mocno zweryfikuje swój model kolekcyjny na bardziej wielosezonowy. Czyli na przykład wybór tkanin, które można sprzedawać przez cały rok – wełna o średniej gramaturze czy bawełna. Przecież kiedyś tak właśnie funkcjonował ten biznes – większość oferty stanowiły produkty wielosezonowe, a tylko część była sezonowa. Później te proporcje się odwróciły.
Model wielosezonowy zmniejsza ryzyko biznesowe, bo jeśli dany produkt nie sprzeda się w sezonie wiosna-lato, to zmieniamy sposób jego prezentacji i sprzedajemy go w sezonie jesień-zima. Tym zmianom sprzyja także zmiana klimatu. W tym roku praktycznie nie mieliśmy w Polsce zimy, zatem firmy, które mocno postawiły na asortyment typowo zimowy (ciepłe kurtki, grube swetry, garnitury flanelowe), prawdopodobnie zostały z zapasem towaru.
KLIENT ZAGRANICZNY MILE WIDZIANY
Dotychczas wiele rodzimych marek skupiało się na sprzedaży online tylko na terenie Polski, a przecież mamy argumenty, by rywalizować o klientów zagranicznych, bo wiele naszych firm w żaden sposób nie odstaje od zagranicznych konkurentów jeśli chodzi o styl i jakość, a cenowo jesteśmy tańsi. Małe marki takie jak Poszetka.com czy Zack Roman już teraz wysyłają bardzo dużo przesyłek za granicę, bo ich asortyment jest atrakcyjny cenowo dla klientów ze Skandynawii czy Niemiec.
Dlaczego zatem marki takie jak Vistula, Wittchen, Lancerto, Osovski, Miler Menswear i wiele innych, mieliby skupiać się wyłącznie na naszym rynku, gdzie wiele firm i tak już maksymalnie wykorzystało potencjał rynku. No bo skoro takie marki jak Vistula otwierają swoje salony w takich miastach jak Jasło, Gorlice czy Kutno, to prawdopodobnie do cna wyczerpali już potencjał naszego rynku. Może więc pora na rozwój online poza granicami? To nie uda się w miesiąc, czy nawet w pół roku, ale na pewno warto w to inwestować, bo kilkukrotnie zwiększa to liczbę potencjalnych klientów. Obecnie większość naszych marek nie ma nawet obcojęzycznych wersji sklepów internetowych i nie daje możliwości wysyłki poza granice.
PRZEDSPRZEDAŻE
Model sprzedaży polegający na pobraniu od klienta zapłaty na długo przed dostarczeniem towaru jest bardzo bezpieczną opcją dla firmy, bo de facto całe przedsięwzięcie finansuje się nie ze środków własnych, lecz z pieniędzy klientów. Na polskim rynku jest to jeszcze mało popularny model sprzedaży na rynku modowym, ale przypuszczam, że zainteresuje się nim znacznie więcej firm niż obecnie, bo mocno poprawia to płynność finansową. Na chwilę obecną z sukcesem realizuje go marka Miler Menswear, która od początku swojej działalności w ten właśnie sposób sprzedaje kolekcje garniturów, marynarek, a wcześniej także koszul, kaszkietów i butów. U Tomka zazwyczaj działa to w ten sposób, że przedsprzedaż uruchamiana jest na 2 miesiące przed planowaną wysyłką produktów, a więc koszt półproduktów (tkanina, podszewki) oraz usługa szycia jest sfinansowana przez klientów jeszcze przed fizycznym sprzedaniem produktu.
Poza wymiarem czysto finansowym, ten model daje także wiele istotnych danych dla marki. Na przykład w jakich proporcjach kontraktować rozmiary do przyszłych kolekcji.
WERYFIKACJA MODELU DOSTAW
Wiele firm będzie musiało przemyśleć i zmodyfikować własny model dostaw i produkcji. Obecnie często jest tak, że asortyment produkowany jest bardzo daleko od miejsca sprzedaży (np. w Chinach). Wydaje się, że w czasach globalizacji nie stanowi to problemu, ale obecna sytuacja pokazuje, że może się to posypać jak domek z kart. Tak po prostu, z dnia na dzień. Bo nagle okaże się, że tkalnia we Włoszech jest zamknięta na miesiąc, a szwalnia w Chinach czeka na tkaninę od nich i nie może odszyć zamówionej kolekcji. Albo nagle okaże się, że transport międzynarodowy też musi być zawieszony na kilka tygodni. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale czy trzy miesiące temu ktoś w ogóle myślał, że koronawirus praktycznie wyłączy całą branżę odzieżową?
Rozsądnym wyjściem wydaje się zatem szukanie źródeł surowca i podwykonawców jak najbliżej rynku zbytu, bo to daje bezpieczeństwo i elastyczność. W takim modelu od lat działa hiszpański Inditex (Zara, Massimo Dutti), który całkiem sporo swoich kolekcji produkuje w Hiszpanii i Portugalii, co pozwala na szybkie reagowanie na trendy, ale też korygowanie ilości, bo nie jest to szyte z 6-miesięcznym wyprzedzeniem w Chinach, lecz na 2 tygodnie przed wysyłką do sklepów. To ogromnie ważne, bo w takiej sytuacji jak obecnie marka ma szansę wstrzymać produkcję części kolekcji, ale jeśli to było szyte gdzieś daleko w Azji wiele miesięcy temu, to takiej możliwości nie ma. Również nasze LPP podobno stopniowo zwiększa produkcję w Polsce. Być może będzie to szansa na odrodzenie się rodzimego przemysłu tekstylnego, kto wie…
WIĘCEJ UMÓW CYWILNOPRAWNYCH I SZAREJ STREFY
Obecna sytuacja pokazuje, że w najgorszej sytuacji są teraz te firmy, które chciały być najbardziej uczciwe w stosunku do pracowników dając im umowy o pracę. Jak wiadomo, nie tak łatwo je rozwiązać, w przeciwieństwie do umów cywilno-prawnych i co jest teraz wykorzystywane przez wiele firm. Na przykład personel sklepów ma rozwiązywane umowy, bo galerie handlowe są zamknięte. Dla pracodawcy jest to bardzo komfortowa sytuacja, bo nie musi płacić pensji w przypadku przestojów (w przeciwieństwie do standardowego etatu). Bardzo wiele firm z branży odzieżowej już tak działa, a ci którzy chcieli być uczciwi, zapewne zmienią zdanie w tej kwestii.
MASECZKA NA STAŁE WEJDZIE DO MODY?
Chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że maseczki mogą stać się takim samym produktem modowym jak okulary korekcyjne czy czapka, które z jednej strony pełnią konkretną funkcję (okulary korygują obraz i ułatwiają widzenie, a czapka chroni głowę przed chłodem), a z drugiej strony po prostu są stylową ozdobą. Maseczki mają przede wszystkim chronić nas przed infekcjami, pomijam czy skutecznie, bo opinie są rozbieżne, ale nie ulega wątpliwości, że już teraz na stałe weszły do codziennego użytku w wielu krajach. U nas w Polsce nawet znacznie wcześniej, bo już w zeszłym roku wielu Polaków w ten sposób chroniło się przed smogiem. Wyobrażacie sobie maseczkę Supreme/Gucci/Louis Vuitton za 200-300 euro? Ja tak. A jeśli tak się stanie, to na pewno tańsze marki też podążą za tym trendem.
Bardzo dobry wpis! Przykro się robi jak się o tym wszystkim myśli…
Michal, co sądzisz o ubierze ministra zdrowia? Wydaje mi się ze pozytywnie wyróżnia się wśród polityków
Rzeczywiście, na tle ogółu tej grupy zawodowej wyróżnia się pozytywnie.
Minister Zdrowia jest tak zmęczony, że nie ma siły przywiązywać wagi teraz do takich głupot, jak ubranie, idioto. Widać, że ledwo stoi z przemęczenia.
Według ostatniego badania CBOS, ministrowi zdrowia ufa 46% respondentów (to trzeci wynik wśród polskich polityków). Jestem przekonany, że tak dobry wynik bierze się z wielu składowych, w tym również z profesjonalnego wyglądu jaki prezentuje każdego dnia, więc ten pozornie mało istotny detal jakim jest ubranie ma duże znaczenie w naszym życiu codziennym.
I po co ten „idiota”? To blog modowy, nie polityczny. A komentarz pod adresem pana ministra zdecydowanie miły. Więc o co chodzi?
Pani zachowanie jest prostackie, proszę się opamiętać. Można się z kimś nie zgadzać, natomiast osobiste wycieczki są nie na miejscu. Dbajmy o kulturę na blogu, będzie przyjemniej.
Maseczki będziemy kupować w drogeriach i sklepach — jak papier i chusteczki do nosa ;-)
Też tak myślę.
Ile to potrwa…? Od tego pytania tak naprawdę należy wyjść. Każdy dzień przestoju generuje olbrzymie koszty, co przy braku przychodów bieżących prowadzi do katastrofy. Tendencja minionych lat do wzrostu płac spowodowała że koszt utrzymania pracownika jest mega wysoki. Nawet dla dużych graczy może on być zbyt wysoki…
Trudno przewidzieć ile to potrwa. Wiele osób przewiduje, że sklepy będą otwarte nie wcześniej niż w maju. Oby.
A jeśli chodzi o dużych graczy, to przy okazji polecam ten wywiad z prezesem LPP:
https://www.rp.pl/Wywiady/303269943-Prezes-LPP-Jest-wojna-i-chcemy-przezyc.html
Maseczki supreme już są. Nie są to w zasadzie maseczki a bardziej maski.
Mseczki niedługo mogą być produkowane przy produkcji ubrań, żebyś był elegancki,z tego samego materiału, co koszula, jako dodatek.
Maseczki raczej dalej pozostaną domeną streetwear’u i techwear’u. W klasycznej modzie męskiej raczej się to nie przyjmie na stałe i po całym koronawirusie dużo ludzi przestanie chodzić w maseczkach
Panie Michale, chcę się odnieść do dwóch kwestii poruszonych we wpisie . Pracuję w banku, obsługuję klientów firmowych i doskonale wiem jak wielkie załamanie przeżywa teraz branża odzieżowa (nie tylko odzieżowa, ale nie o tym). Sytuacja jest kompletnie bez precedensu i prawdopodobnie zmiecie z rynku niektóre marki, zwłaszcza te sprzedające produkty wysokiej jakości na niskiej marży. Boli mnie to wielce, bo bardzo szanuję takie marki jak poszetka, osovski, solier, czy patine, ale nie wiem czy będą one w stanie przetrwać. I nie chodzi nawet o to, że teraz mamy koronawirus, ludzie siedzą w domu i nie potrzebują kolejnej pary brogsów,… Czytaj więcej »
To, że ktoś będzie chciał wrócić do biura to jedno, ale niekoniecznie może być dla niego miejsce, bo gdy pracodawca będzie w tym widział konkretne korzyści (mniejsze biuro = mniejszy czynsz), to może się okazać, że jednak musi zostać w domu. Są branże w których takie codzienne przebywanie w biurze nie jest do niczego potrzebne.
Patrząc na ostatnie 3 tygodnie można na upartego stwierdzić, że w żadnej branży, w której podstawowym narzędziem pracy jest komputer przebywanie w biurze nie jest potrzebne :) Nie uważam jednak, żeby w ślad za tymi doświadczeniami poszła redukcja wynajmowanych powierzchni biurowych. Praca z domu (okazjonalna) nadal będzie benefitem, a nie koniecznością. Inna sprawa, że wielu polskich „menedżerów” z poprzedniej epoki (raczej o mentalności brygadzistów) nie dorosło do zjawiska pracy z domu i utraty fizycznej kontroli nad tym, czym zajmują się podwładni. Trzask pękających d*p niektórych takich szefów był bardzo głośny, gdy okazało się, że zarząd korporacji zdecydował o ho dla… Czytaj więcej »
Naprawdę to, że polskie marki odzieżowe takie jak Vistula, otwierają sklepy w miastach kilkudziesięciotysięcznych (np. w 50-tysięcznym Kutnie), miałoby oznaczać, że potencjał rynku się wyczerpał? To trochę dziwne twierdzić, że potencjalni klienci są tylko w kilkunastu czy kilkudziesięciu największych miastach, a reszta Polski to żaden rynek.
A dlaczego w takim razie Massimo nie otwiera swoich sklepów w każdej miescinie? Bo są mądrzejsi od Vistuli, która chce być jak Żabka, czyli na każdym rogu. Szkoda tylko, że działają modelu „żabkowym”, czyli sklepy w małych miastach oddają franczyzobiorcom i to po ich stronie są wszystkie koszty i ryzyko. Vistula daje towar w komis i w każdej chwili może się wycofać.
Vistula jednak bardziej celuje w „tradycyjnego” klienta, który nie kupi garnituru przez internet, „no bo jak to tak bez mierzenia”(nawet jeśli można wymienić bez problemów). MD sprzedaje chyba nawet większość przez internet, duża część asortymentu nawet nie jest dostępna w stacjonarnych sklepach.
Nie wiem kiedy w salonie Vistuli coś kupiłem, pewnie z 6-7 lat temu. Wszystko kupuję przez net, nie mam czasu na bieganie po sklepach. W ofercie Vistuli też jest pewna grupa np. spodni czy marynarek oznaczonych „tylków sklepie internetowym”, tak tytułem uzupełnienia.
W samym poście Michała jest info, że Vistula sprzedaje ok. 85 % w sklepach tradycyjnych. Nawet jeśli w swoim otoczeniu ciężko znaleźć takie osoby, to jednak liczby mówią same za siebie.
…który potem i tak kupio garnitur dwa rozmiary za duży;)
Panie Michale, wybaczam (choć z ogromnym trudem) te wszystkie budrysowki i inne „modowe ochydki”(w zdecydowanej większości swietne set upy)
. Artykuł w punkt, analiza SWOT rynku modowego (en masse) rozległa, projekcja COVID-u na całkiem nieodlegla przyszłość oraz płaszczyzny zycia dotad uwazane za pewniki-wnikliwa acz smutna.
Pozdrawiam gorąco, te dobra strone Internetu.
Bart
Nie można przesadzać z czarnymi myślami. Nie będzie tak źle. Ubrać się zawsze będzie trzeba. W domu też nie wszyscy chcą chodzić na stałe w piżamie. Z drugiej strony może to i lepiej, że nie będzie tego idiotycznego wciskania ludzi na siłę w garnitury. Ja zawsze wolałem jak rozmawiam z człowiekiem , który zna się na rzeczy niż tylko wygląda, w dodatku wciąż tak samo i nudno. Przestanie się marnować tyle ciuchów, choćby szytych bez sensu tonami dla celebrytów na ścianki. Ziemia odżyje. Niektóre firmy snobistyczne (jakieś balenciagi, czy inne dolczegabany), które wyzyskiwały tylko ludzi może spuszczą z tonu, a… Czytaj więcej »
Zgadzam się, że aż tak „czarno” nie będzie, aczkolwiek wiele firm będzie mieć niemałe wyzwanie na najbliższe miesiące.
A co do marek takich jak Balenciaga, Gucci, Dolce & Gabbana, to moim zdaniem ich akurat kryzys nie dotknie, bo ich klienci raczej nie odczują w dużym stopniu kryzysu, a poza tym jak ktoś się przyzwyczaił do życia na wysokim poziomie, to trudno mu będzie z tego zrezygnować.
„Niektóre firmy snobistyczne (jakieś balenciagi, czy inne dolczegabany), które wyzyskiwały tylko ludzi może spuszczą z tonu, a rozwiną się przyzwoite firmy jak choćby Lancerto ”
Raz – jak to wyzyskiwały ludzi? Chodzi o ludzi bogatych?
Dwa – a co ma Balenciaga i D&G do Lancerto?
„Może w końcu nadejdą czasy, że neurochirurg, czy konstruktor rakiet kosmicznych będzie bardziej ceniony”
Neurochirurg zgoda ale konstruktor rakiet kosmicznych? Będziemy się ewakuować z Ziemi wkrótce?
raz – ceny ich wyrobów są o 1000% zwiększone niż rzeczywista wartość, w dodatku wytwarzane w krajach trzeciego świata bez poszanowania pracowników, którym płacą jałmużny
dwa – to co napisałem: jedne przebierają ludzi jak klaunów w kostiumy, drugie ubierają w ubrania
Nie, nie będziemy się ewakuować. Nie wiem jak ty uważasz, ale dla mnie człowiek, którego wiedza i poziom intelektualny jest przydatny dla rozwoju nauki i ludzkości powinien być o niebo wyżej wynagradzany niż prężące się na ściance celebrytki i celebryci lub zwykłe fizole jakim są piłkarze, tenisiści, bokserzy…
Nie wiem jak Wy ale ja już tęsknię za światem, który widzimy już jedynie we wstecznym lusterku. Światem w którym mogliśmy pozwolic sobie na sezonowość w modzie, kiedy mogliśmy wsiąść w samolot i na weekend wyskoczyć do jakiegoś przyjemnego zakątka świata. Nie dlatego że nie będzie samolotow czy lnu i tweedu ale dlatego że zwyczajnie nie będzie nas na to stać. Domino ruszyło, kolejne klocki przewracają się coraz szybciej a ustawienie ich z powrotem zajmie nam lata.
Myślę, że aż tak źle nie będzie, a len i tweed z pewnością będzie można kupić u wielu marek. To co napisałem dotyczy raczej marek popularnych ze średniej półki cenowej, które będą szukać bezpiecznych rozwiązań na wielu płaszczyznach.
Jeśli Lancerto nie ucierpi mocno i dalej będą kontynuowane wasze kolekcje, to oby sezonowość pozostała. Zresztą wasze zimowe flanele są lekkie, a letnie mieszanki w większości są całoroczne.
Ja nie tęsknię, cieszę się że w końcu ten bezrefleksyjny konsumpcjonizm niszczący planetę i nasze życia został chociaż na chcwilę powstrzymany.
Jak tak dalej pójdzie to ta chwila potrwa z 10 lat albo i dluzej, bo co najmniej tyle będziemy wracać do poziomu sprzed miesiąca, jak gospodarka nam się zwinie o 20%. Też byłem przeciw ślepemu konsumpcjonizmu który mieliśmy, byłem za tym żeby to przerwać ale w jakiś kontrolowany sposób. To co obserwujemy to nie film, który zapauzowalismy i za 2 miesiące włączymy „Play” i ruszymy z miejsca w którym się zatrzymaliśmy. Cały problem polega na tym, że nikt nie wie w jakim świecie „pokoronawirusowym” się znajdziemy, pewne jest natomiast to, że ten świat nie będzie taki jakim go znaliśmy.
Myślę, że po krótkiej „korona-katarzis” większość rzeczy wróci do stanu poprzedniego. Nie ma co popadać w czarnowidztwo. Jeszcze niedawno wszyscy byliśmy JPII a teraz prawie nikt o tym już nie pamięta. Nie mam złudzeń, że coś się zmieni.
Panie Michale chciałbym,żeby to byla prawda, pracuje na poczcie i jest bardzo ciężko (juz wspominaja o możliwych zwolnieniach)zobaczymy jak będzie przezylismy 20 procentowe bezrobocie koronce tez pewnie damy rade Pozdrawiam
Rzecz w tym, że tu nie chodzi tylko o mentalność, lecz o konkretne fakty, które po prostu zmuszą ludzi do zmiany codziennych przyzwyczajeń i stylu życia, a to z kolei wpłynie na wiele innych osób/firm. Mam na myśli na przykład utratę pracy – jeśli ktoś zarabiał 8000 zł netto i nagle to straci, to: – przestanie codziennie jadać na mieście = jakieś lokalne restauracje stracą klientów, – przestanie chodzić do kina/teatru = stracą na tym te miejsca, – przestanie spłacać kredyt = bank zabierze mu mieszkanie, – przestanie kupować ubrania = firmy odzieżowe popadną w tarapaty, – zamiast kupować dobre… Czytaj więcej »
Fakt, powinienem doprecyzować, że chodziło mi bardziej o mentalność ludzi. Co tyczy się biznesu – pełna zgoda, przedstawił Pan logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy! Niemniej jednak myślę, że trend wspierania lokalnych Polskich producentów będzie miał przebieg chwilowy i za „chwilę” ludzie wrócą do poprzednich, wygodnych przyzwyczajeń.
ten co zarabiał 8000 netto w dwa lata kupił sobie ze 30 koszul i 10 marynarek. NIc mu nie będzie.
Michale, zakupiłem koszulę Lancerto model Agnes, jestem pozytywnie zaskoczony, jakością materiału, dopasowaniem, szczegółami (guziczki przy kołnierzyku). Mam tylko prośbę: na stronie podana jest przy rozmiarze 41, szerokość w klatce piersiowej 118 cm, z matki dołączonej do koszuli można wyczytać, że jest to 116 cm (tyle też zmierzyłem) i bardzo dobrze. Można to sprostować?
Witam. Panie Michale czy pokusiłby się Pan o porównanie garniturów Vistuli i Lancerto. Chcę kupować polskie produkty (aktualnie oglądam garnitur Lagos Lancerto) . Czy mam rację, że jest to garnitur o półkę wyższy niż garnitury Vistuli, z których nie jestem specjalnie zadowolony? Czy Vistula szyje w Polsce czy w Chinach? Pozdrawiam
Podszewka 100 poliester, faktycznie półka wyżej..
Żeby takie porównanie było uczciwe, to należałoby wskazać konkretne modele do porównania.
Jeśli chodzi o kraj produkcji, to z tego co wiem, Vistula ma podwykonawców w różnych krajach.
Uczciwie to należy przyznać, że Lancerto zaczyna błądzić. Wyceniać garnitur na 2000 zł na dobrej gatunkowo wełnie, a następnie ładować w to pełną podszewkę na poliestrze… No litości. W Vistuli masz w tej cenie nawet nie wiskozę, ale już 100% cupro. Zatem niech się może Lancerto ogarnie, bo zaraz będziemy mieli drugiego Próchnika. Szczerze w ich ofercie zbyt wiele interesującego asortymentu poza Twoim nie ma, który i tak jest dla wąskiego grona odbiorców.
Dokładnie. Należy jeszcze dodać, że Lantier to porządnie wykonany half canvas a Lancerto raczej klejonka (o ile się nie mylę, gdyż Lancerto nie raczy informować ani o konstrukcji ani o producencie materiału).
Lancerto do czasu kolekcji MrV było dyskontowym sklepem z garniturami… i chyba do dzisiaj nie może/nie chce się z tego wyrwać…
Half canvas Vistuli to może był 10 lat temu gdy szyli jeszcze w Myślenicach/Krakowie. Obecnie to powtarzany mit i nieprawda, dajcie już spokój z powtarzaniem tych bzdur na forach i blogach. A kto nie wierzy, niech sobie rozpruje ich marynarkę. Ale nawet gdyby tak założyć, to uwierzcie mi – nie ma to większego znaczenia. Mam/miałem w życiu jakieś 50 marynarek/garniturów. Różnej klasy od sieciówek na klejonce aż po bespoke full canvas. Najczęściej nosiłem te, które mi się najbardziej podobały, miały dobrą tkaninę, odpowiedni fason i proporcje. Rodzaj konstrukcji to sprawa szóstego-siódmego rzędu. Jestem w stanie założyć się o butelkę dobrej… Czytaj więcej »
Vistula w sumie nigdzie nie pisze, że robi na half canvasie, tylko że mają wkłady z końskiego włosia (notabene to samo pisał o swej kolekcji autor bloga). Jeśli ktoś nie pisze o konstrukcji, to na 99,9% jest to klejonka (w innym wypadku jest się czym pochwalić i chyba trudno znaleźć markę, która to robi i nie podkreśla tej informacji). Konstrukcja chyba ma raczej znaczenie w dłuższej perspektywie, podkreślane bywa złe zachowywanie się klejonki przy wielokrotnym praniu chemicznym. Tylko żeby to zaobserwować trzeba marynarkę używać bez przerwy minimum kilka- czy kilkanaście miesięcy, a jeśli to garnitur do wyjścia raz na miesiąc… Czytaj więcej »
Vistule to bardzo prosto poznać oni mają marynarki w kształcie zbroi ,bez porównania do ss.
Tylko, że te marki które wymieniasz, to praktycznie ta sama półka jakościowa. Różnic między nimi wg mnie również jest mało.
Minus Lancerto to trochę za krótkie marynarki.
Racja, można to porównywać z różnymi szanowanymi markami, ale nie zmienia to faktu, że udział w obecnym trendzie skracania marynarek ciężko ocenić pozytywnie. Moim zdaniem powodami jest albo kwestia oszczędności (w co wątpię, bo te 2-3 cm materiału to raczej nie są jakieś kokosy), albo po prostu takie długości się sprzedają lepiej (niestety, udzielający się na blogu to raczej mniejszość niż większość konsumentów). Sam chyba jeszcze nie trafiłem na marynarkę, w której nie musiałbym skracać rękawów, bo chcąc dobrać sensowną długość samego ubrania rękawy są zawsze za długie (mam wrażenie, że większość marek szyje je dla szympansów, a nie ludzi… Czytaj więcej »
No cóż, co do zakupów przez internet to jednak mam mieszanie odczucia. O ile świetnie się sprawdza np. w spożywce (choć akurat w tym przypadku nadal kuleje logistyka) gdzie konsument kupuje konkretny, znany mu produkt i po prostu dostaje go nie wychodząc z domu to w przypadku odzieży to jednak tak nie działa. Przez kilka lat namiętnie kupując odzież przez internet zrozumiałem, że tylko w 1 na 4 przypadki otrzymuję to co chciałem. W pozostałych przypadkach fason, struktura, nawet taka banalna rzecz jak kolor, a przede wszystkim rozmiar (nawet butów! – opisy typu „rozmiarówka zawyżona kupuj mniejszy”) zwyczajnie odbiega od… Czytaj więcej »
W salonie eobuwie możesz sobie zeskanować stopy w 3D. Ich buty tez są skanowane. Wiec kupując tam później masz mniejsze szanse wtopy z rozmiarem.
Maciek, twoje podejście wcale nie jest jakieś odosobnione, bo tak jak napisałem – w Polsce sprzedaż stacjonarna nadal generuje ponad 80% przychodów dla dużych marek, więc oni bez sklepów stacjonarnych nie przetrwają. Być może po kryzysie marki będę zmuszone pozamykać najsłabsze sklepy, ale na pewno nie będzie tak, że zamkną większość punktów i przerzucą się do internetu. A co do przeróbek krawieckich, to nie są to już te czasy gdy większość sklepów miała na zapleczu maszynę i jednego przeszkolonego pracownika, który był to w stanie robić w czasie pracy (tak działały chyba wszystkie sklepy Sunset Suits). W tej chwili jest… Czytaj więcej »
A gdyby tak doprowadzić do sytuacji w której producent zwyczajnie zna wszystkie wymiary i preferencje klienta? Niech to będzie profesjonalnie przeszkolony pracownik, który porządnie zdejmie miarę i zapisze preferencje przy okazji zakupów w salonie czy od tak po prostu jeśli ktoś się zgłosi. W efekcie po zalogowaniu do sklepu internetowego klient mógłby otrzymać od producenta nie tylko sugestie dotyczące rozmiaru każdego produktu ale również propozycje wprowadzenia poprawek (choćby za dodatkową opłatą) od razu, jeszcze przed wysyłką. Np. „Twój rozmiar to 50 ale sugerujemy skrócenie rękawów o 3cm” albo „Twój rozmiar to 176-182/40 ale sugerujemy taliowanie o 2cm i skrócenie rękawów… Czytaj więcej »
Hm, puszczając już zupełnie wodze fantazji, można wyobrazić sobie pełnowymiarowy skaner 3d sylwetki, jak w przypadku stóp na E-obuwie :)
Myślę, że skanery są kwestią czasu. 4-5 lat i będą w każdej przymierzalni.
Zdziwiła mnie sytuacja, kiedy takiego właśnie krawca na zapleczu widziałem w sklepie Susu. Pozwala to na załatwienie poprawek często tego samego dnia.
Ściągnęli od Sunset Suits ;)
Pracowałem ok. 15 lat wstecz w sklepie z odzieżą ( Bytom. Vistula, Digel, Warmia itd) i również mieliśmy pomieszczenie gdzie kilka razy w tygodniu pojawiała się krawcowa i dokonywała poprawek, których wymagała odzież ( myślę, że jakieś 99 % to skrócenie rękawów lub nogawek).
Bardzo, ale to bardzo, podoba mi się ten komentarz. Zdałem sobie niedawno sprawę, jak trudno przychodzi mi kupowanie ubrań zdalnie, w większości z powodów wymienionych przez Maćka. Aczkolwiek w jednym się nie zgodzę- widzę szansę na poprawę tego stanu rzeczy, głównie poprzez lepszą obsługę klienta i staranniejszy opis produktów na witrynach internetowych. Jako posiadacz tzw. nietypowego rozmiaru dostrzegam wciąż sporo niezagospodarowanych obszarów, które skutecznie zniechęcają mnie od zakupów online. Pierwszy przykład z brzegu- jaka firma podaje dla spodni szerokość nogawki w udzie, albo obwód ramienia w bicepsie dla koszul? Więc według mnie sporo w tej materii można jeszcze poprawić. Plus… Czytaj więcej »
Na serio skrócenie rękawów w Lancerto nie obejmuje przyszycia guzików we właściwym miejscu i jest to druga przeróbka ??? Żart chyba ?
Różnie z tym bywa. Rok temu to było traktowane jako jedna przeróbka i była w cenie, a teraz czasem za przyszycie guzika dopłacam (zależy na kogo trafię w salonie).
Osobiście mam odwrotne uczucia. W sklepie stacjonarnym łatwiej coś kupić pod wpływem impulsu czy inteligentnych sztuczek sprzedawcy. Znając ubrania jakiejś marki bądź mając podane dokładne wymiary wystarczy porównać z posiadanym elementem garderoby o dobrym dopasowaniu i ryzyko nietrafienia jest minimalne. Problemem w kupowaniu w salonach jest jednak przede wszystkim lokalizacja sklepów. Kupowanie czegoś w swojej opinii gorszego tylko dlatego, że jest w bliższym sklepie zamiast lepszego w opcji z wysyłką to bardzo słaba opcja. Co do poprawek krawieckich nic nie zastąpi dobrego znanego sobie zakładu, rzadko wychodzi korzystniej cenowo korzystanie z poprawek w salonach (a jeśli są „w cenie”, to… Czytaj więcej »
Moje 3 gr. Z zastrzeżeniem, że prognozy dziś formułowane dezaktualizują się już jutro i tu jest problem. Jeśli epidemia wygaśnie w ciągu jakichś 2-3 m-cy, w co obecnie trudno uwierzyć, to straty gospodarcze będą spore, ale przejściowe. i po jakimś czasie wiele rzeczy wróci do normy. Jeśli jednak wirus przyczai się latem żeby zaatakować ze zdwojoną siłą jesienią, i nie będzie na niego przez długie miesiące, a może i lata ani leku ani szczepionki, to będzie kryzys gospodarczy, jakiego świat nie widział pewnie od II WS. Co do odzieży, to rzecz jasna nie jest to artykuł pierwszej potrzeby jak chleb,… Czytaj więcej »
Ocho, „kompleks Lidla”… :-)
Serio, jest coś takiego??
Tak, Podobnie jak kompleks małego.
Polecam obserwować giełdę w Stanach. Jeśli Snp powróci ponad poziom sprzed 8 marca to w ciagu pół roku wszystko wróci do normy. Warto obserwować co będzie się działo w Indiach. Impulsem może być lek lub zaawansowane badania nad szczepionką. Uważam, że era korposzczurków pracujących w Excelu i tak naprawdę niczego nie produkująca kończy się. Wcześniej czy później…a oroblemy pierwszego świata związane z modą zejdą na daleki plan…..
Ale jak to? Ktoś musi przecież te tabelki dla szefa klepać! Komentarz w ramach żartu.
Korposzczury pracuja w Excelu po to.aby ktoś inny miał co i dla kogo produkować. System naczyń połączonych. Nie będzie jednych to może nie być drugich.
Tak, rzeczywiście szkoda będzie patrzeć na upadające firmy.. Z drugiej strony może ta sytuacja zmusi niektórych producentów do obniżenia horrendalnych cen niektórych towarów. Np: poszetki za 350zł, trudno znaleźć usprawiedliwienie dla tej ceny za kwadratowy kawałek jedwabiu. Powie ktoś: jedwab z Macclesfield i ręcznie obszyte brzegi.. nie usprawiedliwia to tej ceny. Nie wspomnę o Philippach Pleinach i ich t-shirtach za 2000-3000zł, albo Guccim, który próbuje za sztuczną 100% sukienkę brać kilkanaście tysięcy…
Boje się, że takie firmy bedą się mieć dobrze. Zawsze znajdzie się ktoś, kto za t sh da 2 koła, po to, żeby sie pokazać.
Dokładnie, raczej nikt kupując taki produkt nie myśli o jego rzeczywistej wartości użytkowej i przeliczeniu cena/jakość.
Kiedy przeceny w Lancerto? Dobrze, że się wstrzymałem z kupnem marynarek z ostatniej kolekcji.
Przeceny w Lancerto już są. 50% na całą kolekcję (dzisiaj ostatni dzień).
Jeśli chodzi o kolekcję L&MRV, to na chwilę obecną nie mamy takich planów.
Michał, a może wypowiesz się na temat jakości butów Lancerto? Czy prawdą jest, że są to buty klejone, a nie szyte (tak mi powiedziano w sklepie) za cenę (600zł lol) prawie taką samą jak buty Berwick (700zł, szyte Goodyear Welted)? Zresztą zauważyłem od jakiegoś czasu, że większość galeriowych firm obuwniczych próbuje sprzedawać swoje klejone buty po cenach rzędu 500zł za parę..
Kilka komentarzy wyżej Zegar Mistrz napisał coś o konstrukcji marynarek, co można też odnieść do butów – ich konstrukcja większości przeciętnych użytkowników mało interesuje, dlatego na świecie butów klejonych jest z pewnością powyżej 95%, a szytych poniżej 5%. I choć dla nas, sympatyków dobrego stylu i jakości może się to wydawać dziwne, to taka jest prawda. Przeciętny konsument wyżej stawia wiele innych cech: cena, marka, wygoda, kolor, fason, detale i najogólniej – to czy dane buty mu się podobają. My możemy tu pisać rozprawki o konstrukcji butów, ale to rynek weryfikuje dany model biznesowy. Jeśli chodzi o Lancerto, to kilka… Czytaj więcej »
Invictus
Myślę, że butów szytych jest zdecydowanie mnie niż 5%, bliżej 0,5%;-)
PS 0,5 to też poniżej 5;-)
Też bym tak obstawiał, ale nie mam danych, więc wolałem z „ostrożnym marginesem” :)
Czy z dniem dzisiejszym kończy się tylko wyprzedaż nowej kolekcji 50%? Czy dotyczy to również wyprzedaży końcówek kolekcji „do 70%”? Pozdrawiam, serdecznie dziękując za – jak zwykle – rzeczowy i interesujący artykuł!
Widzę, że promocja została przedłużona, ale nie znam szczegółów.
P. Michale, pytanko: jak wygląda porównanie Yanko do Shoepassion?
Ja stawiam Yanko zdecydowanie wyżej: design, jakość podeszwy, jakość cholewki, detale. Jedynie pod względem wygody bardziej pochodzą mi Shoepasssion, aczkolwiek to sprawa bardzo subiektywna.
Bo cenowo to Yanko teraz można taniej kupić, dlatego pytam.
Warto skorzystać, bo takie ceny nieczęsto się zdarzają na wszystkie modele.
Hmm, a jak wygląda porównanie Yanko do butów Patine lub Malorca?
Wprost proporcjonalnie do ceny
Planów nie było a przeceny wjechały…
Przeceniona jest kolekcja zeszłoroczna.
Czy Drake’s do swojej kampanii reklamowej zaangażował osoby upośledzone umysłowo, czy ten gość tylko tak wyszedł na zdjęciu?
Wpis o polecanych za marzec normalnie się pojawi, prawda?
Nie, marcowej edycji nie będzie (nie było warunków i dobrego czasu by to zorganizować), więc najbliższy wpis z tej serii za miesiąc. Postaram się zebrać jakieś fajne przedmioty na poprawę nastrojów.
A może sesja jakiegoś wiosennego zestawu na podwórku albo w pokoju wykonana przy pomocy członków rodziny, żeby w obecnej sytuacji nikogo nie narażać? W sumie śmieszny pomysł, taki jednorazowy powrót do pierwszych sesji na blogu, które nie były jeszcze aż tak profesjonalne :)
Ja od zawsze budowałem moją garderobę na ubraniach jak najbardziej całorocznych i tylko takich (oczywiście z wyjątkiem grubych kurtek, krótkich spodenek i espadryli), więc ucieszył bym się gdyby rynek jeszcze bardziej poszedł w tą stronę.
A teraz, Panowie, napiszę Wam jak ja to widzę. Korona walnęła nas na razie na tyle delikatnie, że śpiący na co dzień osobnicy, nieprzytomni, i ci z rozmytym spojrzeniem i łomotem własnych myśli, zdają się udawać, że wszystko wróci do normy. Śpijcie dalej, moje oseski. Jesteście Panowie przygotowani na uderzenie? Przyjemnie było popatrzeć na zdjęcia Pańskich stylizacji, panie Michale i poczytać opisy… Myślę, że zostanie piękna pamiątka z próżniaczej epoki chwilowego pozornego wzrostu. Czuje Pan to? Ja bez lęku powiem Państwu, że czuję. I bawi mnie to, że znikła kultura, teatry i żywa muzyka, teraz nawet wyjścia do natury ograniczono,… Czytaj więcej »
Oj Piotrze, pojechałeś typowym somsiadem.
Korekta: Oj, Pioter, to żeś pojechał… ;)
Bo wroci, chocby na chwilę. Z cala pewnoscia nastapi reset systemu, w ktorym zyjemy, ale to wszystko dzieje sie za szybko, dlatego Saturn, ktory wszedl w marcu do Wodnika, a to on lubi wywracac swiat do gory nogami, zacznie sie cofac do znaku Koziorozca 11 maja, ktory jak poczciwym gwarantem tradycji, konserwatyzmu i tego, co bylo. Swiat odetchnie. Saturn ponownie wejdzie w znak Wodnika 21 grudnia, ale juz na dluzej. Będzie tam razem z Jowiszem. Dla Wodnika moda tez jest wazna, tylko ze to bedzie zawsze ta, ktora zwraca uwage.
Wernyhora się znalazł.
Zaprawdę powiadam ci, jedzenia będziesz szukał po śmietnikach.
Michale, zauważyłem, że marynarki Valencia i Cuba kosztują 999 zł. Czy tak było od 19 marca, a ja nie zwróciłem uwagi, że są droższe o 100 zł od pozostałych marynarek? Czy może to jakiś błąd wyskoczył z cena na stronie Lancerto.
Pozdrawiam
Od początku tak było. Po prostu przy tych modelach tkaniny były sporo droższe od pozostałych, więc musiało się to przełożyć na cenę detaliczną.
Wczoraj czy przedwczoraj PwC opublikował raport o wpływie epidemii na branżę modową, zainteresowani bez trudu go odnajdą, w skrócie, są 3 scenariusze, różowo nie będzie niestety.
Tutaj link:
https://www.pwc.pl/pl/pdf-nf/2020/polski-sektor-modowy-wplyw-covid19.pdf
W przeciwieństwie do Piotra sądzę że wpisy takie jak pański są bardzo potrzebne aby nieco oderwać myśli od nieciekawej obecnie rzeczywistości .
Będzie ciężko ale będzie jeszcze normalnie.
Przegrała galeria handlowa jako podstawa sprzedaży detalicznej. Pytanie czy czasowo, czy trwale. I czy wrócą (dotychczas zwalczane) ulice handlowe?
Myślę, że wrócą, ale nie tak szybko. To raczej perspektywa 15-20 lat. Na chwilę obecną Polacy kochają galerie handlowe, bo mają wiele zalet: wszystko pod jednym dachem, darmowy parking.
„Wszystko pod jednym dachem” to ta część modelu, która obecnie uniemożliwia sprzedaż. Problem, że konkurencyjny model też ma słaby punkt – ulica handlowa opiera się raczej na publicznym transporcie. Które właśnie przegrywa. Zmiany w planowaniu miast nadciągają.
Galeria galerii nierówna. Są galerie takie jak Mokotów czy Arkadia, gdzie w zasadzie do większości sklepów prowadzi wspólny korytarz, i przy sanitarnych obostrzeniach nie ma siły, cały obiekt musi zostać zamknięty. I jest też drugi typ galerii czy tez centrów handlowych, w Stanach czy w Polsce w mniejszych miejscowościach są popularne, parterowe jednopoziomowe budynki, w których są oddzielne sklepy z odrębnym wejściem z zewnątrz każdy. Klienci jednego sklepu mogą w ogóle nie stykać się klientami innych sklepów, bo nie ma części wspólnych. I to ma sens, jakkolwiek jest to rozwiązanie droższe. Nie wiadomo ile obecny stan potrwa, trudno zakładać jakiś… Czytaj więcej »
Ciekawy artykuł, oby nie do konca się zprawdziło z tą maseczką :)
Chciałbym dodać że artykuł jest jak zawsze ciekawy i merytoryczny.
A ja przewrotnie dodam, że kryzys ten uderzy przede wszystkim w takie miejsca, jak ten blog. I nie chodzi mi o Autora (którego bardzo cenię), ale o pewny sposób bycia/życia (tutaj prezentowany jednak w stopniu dość wyważonym). Ostatnie lata to okres absolutnego poczucia bezpieczeństwa zakupów. Dostępność pracy oraz taniego kredytu przyczyniły się do nieskrępowanej konsumpcji. Być może to nieco przerysowane, ale przysłowiowe BMW w leasingu, weekend za miastem z karty kredytowej i nowa marynarka Lancerto na raty (tak, kilka miesięcy temu zauważyłem taką ofertę w salonach) wydawały się czymś oczywistym. Równie oczywiste było mieszkanie/dom na kredyt. Wszystko to było dostępne… Czytaj więcej »
Panie Michale czy będziemy mogli na Pan liczyć w wyłapywaniu ciekawych wyprzedaży?
Chińczycy mają swoje fabryki pod Mediolanem i tam nie które marki szyją ubrania Made in Italy.
User. Nie za bardzo rozumiem sens tego zdania. Chodzi o to, że Chińczyk założył firmę tkacką zamiast knajpki we Włoszech ? Wszystkim wolno. Szyją dla innych marek ? Ostatnio kupiłem ładny sweter. Firma hiszpańska, na metce Made in Italy, Italian yarn. Nawet nie mam zamiaru zastanawiać się kim była tkaczka (tkacz). Dziwne tyle plusów przy tym wpisie.
[…] Mister Vintage przewiduje jak może zmienić się branża modowa. […]
Ciekawy wywiad: https://www.money.pl/gospodarka/nachodzi-wojna-cenowa-sklepy-beda-wyprzedawaly-za-bezcen-byle-tylko-przetrwac-6497932241475713a.html
Ciekawy artykuł. Trudno się nie zgodzić z przedstawionymi tezami. Wydaje się, że nie wrócimy do czasu sprzed COVID, a pewne, jakże utarte schematy działań zostaną zastąpione przez nowe. Chciałbym jednak aby na koniec dnia branża modowa (oraz inne branże) zastanowiły się nad swoim łańcuchem dostaw – masowa ucieczka wszelakiej produkcji do Chin, w pogoni za niższymi kosztami i wyższym zyskiem, zebrała teraz swoje żniwo. Może, ta cała sytuacja z COVID, sprawi że na nowo rozkwitnie lokalna produkcja.
Warto ww. wypowiedź uzupełnić to kolejne syntezy/hasła/zagadnienia. Zabierałem się do tego wpisu od momentu, gdy tylko ta dyskusja się pojawiła. Trwało to chwilę, bowiem nie mam w naturze manifestowania opinii, które są życzeniowe nie zaś ilościowe, które preferuje. Dlatego też w końcu ukazał się artykuł, na który się powołuję. Chciałbym wyraźnie zaznaczyć uprzedzając ewentualne komentarze negatywne, że nie jestem krytykiem przedmiotowego bloga, czy też autora, Pana Michała. Czytam go, powracam a z wybranych wizualizacji korzystam. W najnowszym wydaniu pisma „Nature Reviews Earth & Environment” (https://www.nature.com/articles/s43017-020-0039-9) ukazał się analityczny tekst podpisany przez uczonych z Australii, Finlandii, Szwecji, USA i Wielkiej Brytanii… Czytaj więcej »
Też bym chciał ale kim i gdzie chcesz to robić? Polskie krawcowe które mają wiedzę i praktykę to już są w wieku emerytalnym a pokolenie dzisiejszym 20 czy 3o latków dobrze jak nawlecze igłę…
Ok boomer, pokolenie 20-30 latków oczywiście nic nie potrafi i jest leniwe…
A może jednak po prostu chce normalnie pracować i żyć tak jak na zachodzie, a nie zaiwaniać po 12 godzin dziennie w Januszexie za najniższą krajową + 500 złotych pod stołem. Jakoś zachodnie korporacje chętnie ich biorą i nie narzekają i z wzajemnością.
Pojawią się godziwe stawki za niełatwą pracę w zawodzie szwacza/szwaczki czy krawca/krawcowej to pojawią się i chętni do nauki i do pracy. Tragedią jest co najwyżej zniszczenie systemu kształcenia ale póki to pokolenie w wieku emerytalnym może przekazywać wiedzę to sytuacja nie jest przegrana.
Nie pojawi się bo kto ma takie stawki płacić? Ach ta radość z bycia korposzczurem i anglojęzyczną nazwą stołka…
Witam! Mam takie jedno pytanie z innej beczki. Czy jest jakaś firma godna polecenia, która posiada w swoim asortymencie marynarki o rozmiarze 44? Tylko takie na mnie pasują… Ważne też, aby cena była w miarę rozsądna.
Z góry Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam! Świetny blog!
Suitsupply chyba ma.
Może już warto pomyśleć o małej firmie kurierskiej w biznasie odzieżowym.
Michał, jakaś stylizacja z nowymi marynarkami sie pojawi?
Mam nadzieję, że więcej osób dostrzeże ekologiczny aspekt i zacznie kupować mniej, ale lepiej. Planeta tego potrzebuje, a my potrzebujemy znacznie mniej – tylko lepszej jakości.
[…] marcu minionego roku opublikowałem na blogu wpis, który zatytułowałem „Co czeka branżę modową po koronawirusie?”. To było trochę takie wróżenie z fusów, bo przecież to był […]