fbpx

Ile jest „Poland” w „Made in Poland”?

63 komentarze

Nie wiem czy śledzicie damską branżę modową, jeśli tak, to zapewne słyszeliście o aferze z marką Veclaim. A jeśli nie słyszeliście, to w skrócie opowiem. Otóż jest to polska firma, która w swojej komunikacji podkreśla etyczne działania, w tym to, że ich produkty wytwarzane są wyłącznie w Polsce. Pominę to, że polskie wcale nie musi oznaczać wyprodukowane etycznie, bo wystarczy przypomnieć tę głośną sprawę, ale to temat na osobny artykuł.

fot. twoja-naklejka.pl

Wróćmy do tematu. Produkty Veclaim nie należą do tanich, bo na przykład bawełniane t-shirty z nadrukiem kosztują od 199 do 239 zł. Mimo tej ceny, doskonale się sprzedawały i do piątku nikomu te ceny nie przeszkadzały. No właśnie, bo w miniony piątek okazało się, że marka ta wcale nie szyje tych koszulek w Polsce, lecz są to półprodukty marki Fruit of the Loom, które w hurcie kosztują od kilku do kilkunastu złotych. Sprawa ta prawdopodobnie nigdy miała nie ujrzeć światła dziennego, ale jakaś klientka otrzymała swój t-shirt w którym zapomniano wyciąć metkę Fruit of The Loom, bo właśnie w taki sposób odbywała się ich „produkcja” – kupowano gotową koszulkę wyprodukowaną prawdopodobnie w Afryce, a w Polsce jedynie dodawano nadruk, nową metkę, efekt sprania i postarzania. Po takich zabiegach cena rosła kilkunastokrotnie.

W internecie zawrzało, ponieważ klienci marki poczuli się oszukani. No bo jak to, marka szeroko komunikuje, że wszystko produkują w Polsce, a okazuje się, że to tani t-shirt z podmienioną metką. Oburzenie bardzo zasadne, ale czy to co zrobiła marka było nielegalne? Niestety nie. Prawo mówi, że „towar, w produkcję którego zaangażowany jest więcej niż jeden kraj, jest uznawany za pochodzący z kraju, w którym został poddany ostatniej istotnej, ekonomicznie uzasadnionej obróbce lub przetworzeniu, które spowodowało wytworzenie nowego produktu lub stanowiło istotny etap wytwarzania w przedsiębiorstwie przystosowanym do tego celu”.

Co to oznacza? Jeśli marka Veclaim kupuje t-shirt, który wytworzono np. w Bangladeszu, ale w Polsce go farbuje, postarza, dodaje nadruk, to może go oznaczać Made in Poland/Wyprodukowano w Polsce. Prawo na to pozwala, a poza tym bardzo trudno jest udowodnić, że wspomniane procesy nie były „istotnym ekonomicznie przetworzeniem”. A w ogóle dlaczego o tym piszę tu, czyli na blogu zajmującym się modą męską? Bo niestety jest to też praktykowane przez marki męskie. 

Warto podkreślić, że przepis który pozwala na użycie oznaczenia Made in… obowiązuje w całej Unii Europejskiej i takie przypadki są na porządku dziennym nie tylko u nas. Pracownik jednej z polskich firm kaletniczych opisywał mi przypadek gdzie jego fabryka produkowała od A do Z luksusowe torby skórzane dla znanej zachodniej marki i od razu dostawały metkę Made in Italy, bo to ten kraj jest synonimem luksusu, prestiżu i jakości. Metka „Made in Poland” w przypadku tej branży byłaby za mało prestiżowa. I tylko o to chodzi, bo przecież gdyby jakość tej polskiej fabryki budziła wątpliwości, to nie dostaliby tego zlecenia. Takich przykładów można mnożyć wiele, bo polskie firmy są bardzo cenionym podwykonawcą dla wielu marek z wysokiej półki.

Przyznacie, że to trochę irracjonalne, no ale tak działa marketing. Klient coraz rzadziej kupuje produkt o konkretnych cechach mierzalnych, lecz opowieść, otoczkę, prestiż, a czasem także iluzję. Tak samo było z tymi nieszczęsnymi t-shirtami Veclaim. Dopóki afera nie wyszła na jaw, to klientki nie miały zastrzeżeń do jakości i chętnie płaciły za nie 200-240 zł. Dopiero gdy okazało się, że to tanie półprodukty z odprutą metką, to czar prysł i pojawiła się uzasadniona wściekłość. Ale tu wcale nie chodziło o to, że nie był to w stu procentach produkt polski (badania pokazują, że konsumenci znacznie wyżej stawiają inne cechy: wygląd, wygoda, cena, marka, prestiż, jakość), lecz to, że klienci zostali oszukani. Bo zaufanie buduje się latami, ale czasem traci się je w jeden dzień, więc mam nadzieję, że ten przypadek będzie też nauczką dla innych firm.

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
63 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Profondo
4 lat temu

Szczerze? To o czym napisałeś, to moim zdaniem nieuczciwy zabieg, ale ja przy zakupie t-shirta nie kieruję się krajem produkcji. Ma mi się podobać, być dobry jakościowo i mieć adekwatną cenę. Czasami po roku przypadkiem odkrywam, że wyprodukowano go na Mauritiusie.

Profondo
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Oczywiście, masz rację. Dodałbym jeszcze stereotypy. Pierwszy – Made in Italy, Spain, Portugal… Każdy kto był na przykład we Włoszech (a ja kocham ten kraj) wie, że oprócz odzieży o kosmicznej wręcz jakości, są tam produkowane tony badziewia. Ale jak widać najlepsi zapracowali na markę. Drugi – politycznej poprawności. Dotyczy to produktów made in third world. Dla wielu to synonim złej jakości, wyzysku, łamania praw itd. Nie lekceważę tych problemów, są to tematy niełatwe, ale nie rozumiem ludzi (a osobiście znam takich), którzy bojkotują odzież wyprodukowaną w Bangladeszu. Komu ten bojkot służy?

Karol
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

To w ogóle ciekawy przypadek, który przypomina mi schemat działania neapolitańskiej mafii (Camorra), który opisał Roberto Saviano w książce „Gomorra”. Otóż, wielkie, ekskluzywne włoskie domy mody, których nazw nie będę przytaczał, ogłaszając „przetargi” na szycie swoich projektów robiły to na specjalnych, nieformalnych spotkaniach. W Neapolu zapraszani na nie byli zazwyczaj reprezentacji małych, nielegalnych szwalni, w których pracowało po kilka, kilkanaście osób. Jakość ich usług była wysoka, a dzięki pracy na czarno także tania. Był to kompromis między tańszą, ale i marną jakościowo produkcją chińską, a profesjonalną ale i drogą produkcją legalną. Na „przetargach” pojawiali się zazwyczaj właściciele, bądź najlepsi krawcy… Czytaj więcej »

Jacek
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Warto dodać, że mając do wyboru Włochy czy Afrykę, częściej wybierzemy produkt z Włoch. A prawda jest taka, że…zarówno w Europie czy gdziekolwiek indziej pracownikiem fabryki najczęściej jest i tak mieszkaniec „trzeciego świata”. Dokładnie jak masa produktów „made in Poland” wykonana przez…Ukraińców.

Komentator
4 lat temu

Metka Made in X to jedno, na stronie jeszcze były opisy jak to wszystko robią w Polsce :D

Ewela
4 lat temu
Reply to  Komentator

Dokładnie. Marka ogłaszała na prawo i lewo, że szyje swoją odzież w Polsce. To była znaczna część ich strategii marketingowej i otoczki, jaką budowali wokół swoich produktów.

Profondo
4 lat temu
Reply to  Ewela

Żyjemy w czasach wzmożonego zadęcia patriotycznego. Ot i efekty.

Kuba
4 lat temu
Reply to  Profondo

A może ludzie chcą wspierać swoich sąsiadów? Może pracują na Polskim rynku pracy i od kondycji Polskiej gospodarki zależą ich zarobki? Kolega chyba wciąga nosem Gazetę Wyborczą .

Profondo
4 lat temu
Reply to  Kuba

Kupuję polski chleb, warzywa, owoce (chyba, że nie rosną w Polsce), polskie wędliny i mięso (niestety, znowu zdarzają się wyjątki), ryby od polskich rybaków, polskie meble, polską lodówkę i pralkę (chyba nie do końca polskie, niestety), polskie marynarki (z włoskiej tkaniny, niestety), ale żebym musiał kupić polski t-shirt, to już przesadzasz.

Profondo
4 lat temu
Reply to  Kuba

Kuba, eksport Polski w ubiegłym roku wyniósł 236 mld euro, stanowiąc około 45 % w stosunku do PKB. Chciałbyś, żeby wszyscy na świecie przyjęli Twój punkt widzenia? Pomyślałeś jak wyglądał by polski rynek pracy?

Profondo
4 lat temu
Reply to  Profondo

Wyglądałby, oczywiście.

tam
4 lat temu
Reply to  Profondo

Cóż za bezsensowny komentarz!! Ludzie płacą krocie za kawę z odchodów i ktoś kto bierze te krocie za taką kawę, a po kryjomu sprzedaje normalną arabikę SHG DP z krzaka jest zwykłym oszustem, niezależnie od tego, czy ta wydłubana z kupy jest rzeczywiście lepsza i czy obserwator X wypiłby taki napój i czy go ceni, czy nie.

Ola
4 lat temu

O ile do hasła „Made in Poland” prawnie nie można się przyczepić, bo jak piszesz jest to legalne, to już informacja, że zostało „uszyte w Polsce” chyba jednak pod to nie podchodzi. A tak właśnie było to przedstawiane przez Jess. Zarówno na stronie firmy w zakładce O nas (jeszcze do piątku rano ) było napisane, że WSZYSTKIE rzeczy są SZYTE w Polsce, jak i w wywiadach/stories było to podkreślane. Ponadto, kiedy zaczęła się pandemia, Jess na stories opowiadała, że rezygnują z szycia kolekcji sukienek, za to wprowadzają (bardziej na czasie) dresy i t-shirty, aby prowadzić ciągłość produkcji, żeby szwalnie dalej… Czytaj więcej »

harvester
4 lat temu
Reply to  Ola

No i Panna Jess zaraz będzie miała UOKiK na głowie za nieuczciwą praktykę rynkową – i słusznie.

Marcin
4 lat temu

Czyli tshirt frut of the lumpex nagle zyskiwał na wartości tysiąc krotnie dzięki sprytnemu zabiegowi zmiany metki… po prostu vanity fair…
Nie jestem w stanie ogarnąć po co pracować 2h aby kupić taki tshirt zamiast kupić frut of the lumpex za 6 minut a resztę czasu odpocząć…

Nam Nam
4 lat temu
Reply to  Marcin

Żeby było zabawniej fotl potrafi robić naprawdę dobrej jakości t-shirty.

Jakub
4 lat temu

Dziękuję że i tym piszesz Michale. Takie przypadki trzeba nagłaśniać i piętnować w tym środowisku opartym o zaufanie i wartości

Hugo
4 lat temu

W dobie nadprodukcji i nadpodaży sztuką robi się manipulacja klientami, żeby tak im namieszać w głowach, aby coś kupili, choć wcale tego nie chcą. Często ostatnio wykorzystuje się metody ideologiczne, np. „na patriotę” (popieraj swoich), „na litość” (im więcej kupisz tym bardziej wspomagasz fundację pomocy X), „na spryciarza” (bądź rezolutny i kup 10 sztuk, a 11. dostaniesz gratis), „na VIPa” (kup u nas, a zostaniesz członkiem ekskluzywnego klubu), „na indywidualistę” (oferta limitowana), itp. To wszystko ….j. A ma wyłącznie jeden cel – zysk. Trzeba się na to po prostu uodpornić i mieć własne zasady zakupowe. A przede wszystkim nie ulegać… Czytaj więcej »

paero123
4 lat temu
Reply to  Hugo

Takim ludziom trzeba pisać na lodówce, że się do niej wchodzi, bo inaczej by to zrobili

Adam
4 lat temu

Minister Jaki wskazuje mrvintage jako osobę, na której się wzorował, dobierając swoje ubranie. Naprawdę? Dobrze się odział?

Mikołaj
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

A nawet bardzo kiepsko. Idealny przykład do tematu „jak nie ubierać się”.

ORRO
4 lat temu

Cytat („towar, w produkcję którego zaangażowany jest więcej niż jeden kraj, jest uznawany za pochodzący z kraju, w którym został poddany ostatniej istotnej, ekonomicznie uzasadnionej obróbce lub przetworzeniu, które spowodowało wytworzenie nowego produktu lub stanowiło istotny etap wytwarzania w przedsiębiorstwie przystosowanym do tego celu”) pochodzi z kodeksu celnego UE i nie ma nic wspólnego — nie uchyla odpowiedzialności — za czyn nieuczciwej konkurencji, wprowadzanie w błąd konsumentów, etc.,etc.

Ultra
4 lat temu

Żeby za bawełniany T-shirt płacić 240 zł, trzeba mieć spora dozę ekstrawagancji, niemniej kto bogatemu zabroni:).

Jeszcze drobna uwaga, Panie Redaktorze:
>>>zapis który pozwala na użycie…

Przepis, nie zapis, zapisy są w testamencie, ot drobnostka:).

Ultra
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Dla mnie max. to 150 zł, i musi być jakość porównywalna z Red Is Bad, niemniej nie jestem celebrytą tylko szarym człowiekiem:).

Przepisy dotyczące „Made in …” rzeczywiście pozostawiają pewne pole do nadużyć, a w dobie globalizacji (którą ponoć pandemia ma cofnąć) i tzw. łańcuchów wartości sprecyzowanie miejsca produkcji może nie być jednoznaczne.

Niemniej w przypadku T-shirtu wytworzonego w Bangladeszu wskazanym miejscem produkcji powinien być Bangladesz imo.

Profondo
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Wiesz Michał, dla mnie ta geografia ekonomiczna na metkach jest w sumie zbędna. Jak kupujesz marynarkę, to liczy się przede wszystkim: a) producent marynarki, b) producent tkaniny, c) z czego wykonane są dodatki. Na przykład: a)SuSu (może być Lancerto, Bytom, żeby nie być posądzonym o snobizm), b) VBC, Angelico, Ferla itd. c) guziki z masy rogowej. Kupujesz okulary, producentem jest Luxottica czy Marcolin i masz gwarancję wysokiej jakości.

gaq
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Coś takiego to robi chyba tylko Asket.

Łukasz
4 lat temu
Reply to  Ultra

Znowu reklama Red is Bad. Kiedyś dostałem na z jakiejś okazji t-shirt Red is Bad. Nawet spać w tym się nie dało bo niewygodne. Jakość to ma t-shirt intimissimi z bawełny supima. Cena 69 zł, w multibuy jeszcze taniej. Nic się nie mechacu, nie deformuje po praniu, nie traci koloru, świetnie oddycha.

Like
4 lat temu
Reply to  Łukasz

Red is bad to śmieci dla nazistów.

Profondo
4 lat temu
Reply to  Like

Odzież patriotyczna… Taki patriotyzm ksenofobiczny, a właściwie nacjonalizm. Taki wygolony, z grubym karkiem. Ktoś, kto był kiedyś w Danii wie jak pięknie można wyrażać miłość do swojej ojczyzny. Na każdym kroku flagi, prawie na każdej posesji. Wtykają te flagi w ciastka, sery. Wszystko to z uśmiechem na twarzy, sympatycznie, bez fanfaronady i zadęcia.

Agata
4 lat temu
Reply to  Ultra

Ale Red is Bad to chyba nie jest dobra jakość. Syn ma kilka koszulek i moim zdaniem ta bawełna jest sztywna. Strasznie się gniotą w praniu. Natomiast Tatuum wedlug mnie ma fajną bawełnę, z której szyją tshirty.
Jak mają przeceny można je kupić za grosze typu 30zł

Agata
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Dzizas! Jakiej firmy t-shirty tyle kosztują?

Profondo
4 lat temu

Michał, ciekawy temat to także plagiaty w modzie, praktyka stosowana głównie przez niektóre sieciówki. Wytaczane procesy, na ogół przegrywane przez pozwanych, koszty odszkodowań kalkulowane w cenach… Samo rozstrzygnięcie, co jest plagiatem, a co inspiracją… Może kiedyś jakiś wpis?

Nick
4 lat temu

Jak jest to zgodne z prawem to w czym kłopot. Różne marki robią podobnie także w innych branżach.

Ewa
4 lat temu
Reply to  Nick

Konkretnie w tym: https://www.youtube.com/watch?v=iTzgAXH6raQ . Także w opisach na stronie było kwieciście opisane, że rzeczy są całkowicie szyte w Polsce. Oraz z pokrętnym „oświadczeniu”, w którym Jessica nie przeprasza za to, co zrobiła, ale przeprasza tych, którzy „poczuli się dotknięci”.

Profondo
4 lat temu
Reply to  Ewa

No to Dżesice stopniała klientela…

NOL
4 lat temu

Fajnie się żyje w późnym kapitaliźmie, tak nie za ludzko.

Dawid
4 lat temu

Słyszelismy- dandycore film wrzucili niedawno…

Łukasz
4 lat temu

Panie Michale nawiązując do Pana najnowszego Instastory; decyzję odmowną w kwestii mikropożyczki otrzymał Pan w postaci pisma? też czekam już 3 tydzień i nawet nie wiem, gdzie można sprawdzić status rozpatrywania wniosku…

Profondo
4 lat temu
Reply to  Mr. Vintage

Potwierdzam. Coś te tarcze, delikatnie mówiąc, średniej jakości. Oby tylko suweren nie dobył miecza.

Dżastin
4 lat temu

Wystarczy trzymać się prostej zasady. Nigdy nie ufać osobie o imieniu Dżesika, Brajan itp.
Pozdrawiam cieplutko,
Dżastin

Profondo
4 lat temu
Reply to  Dżastin

Dżesika Mercedes! Ktoś kupuje szmaty sprzedawane z gigantycznym przebiciem od influencerki, a potem jest wściekły, że niepolskie. Kuriozalne.

Liam
4 lat temu

Ale to jest smutne.

Yytta
4 lat temu

Nie żal mi tych oszukanych ludzi ani trochę. Bardzo dobrze. Może uderzy to trochę w pseudowysokomarzowa produkcję

maaagic_boy
4 lat temu

A warto wyjasnic geneze tego europejskiego przepisu. A wiec Pani Kanclerzowa, a raczej Nas zachodni sasiad, mocno lobbowal zeby wlasnie tak bylo. Produkty Made in China brzmia zle na niemieckich markach, zas Made in Germany, to marka sama w sobie. Niemiecka (chinska) jakosc ponad wszystko!

Pawel_L
4 lat temu

„mam nadzieję, że ten przypadek będzie też nauczką dla innych firm.”

Nie bedzie.

https://avanti24.pl/newsy/7,164772,25982141,kolejna-afera-z-polska-marka-bizuteria-wishbone-to-gotowce.html

Łukasz Wiesławski
4 lat temu

Cześć, jako, że siedzę w branży od ponad dekady, podrzucam kilka informacji: – wyjaśnieniem kwestii ?made in? względem konsumentów miało się zająć Rozporządzenie w Sprawie Produktów Konsumpcyjnych, ale nigdy nie weszło ono w życie. Jak dotąd kwestia ta nie jest uregulowana prawnie ? tz. nie ma obowiązujących ?przepisów? ?made in?, – do wyrobów tekstylnych względem konsumentów na chwilę obecną stosuje się jedynie Rozporządzenie UE 1007-2011 i nie wymaga ono podawania kraju pochodzenia, ani tym bardziej nie określa ono reguł pochodzenia, – zapis, który przytaczasz (o ostatniej istotnej obróbce itd.) dotyczy reguł pochodzenia stosowanych do ustalenia stawki celnej (przede wszystkim w… Czytaj więcej »

h
4 lat temu

A mnie nurtuje jedno pytanie: czy są jakiekolwiek powody (prawne, PR-owe, związane z ochroną prywatności, albo po prostu logiczne, które w tym momencie nie przychodzą mi do głowy), żeby podać nazwę i/lub lokację szwalni, z którą firma współpracuje? Jak o tym myślę, to widzę same pozytywy: klient wie, że Made in Poland nie zostało wysane z palca (albo przynajmniej, że producent musiał ssać mocniej ;)), producent też ma coś konkretnego do pokazania, a szwalnia też zyskuje renomę. Ktoś wie, dlaczego się tego nie robi? Albo czy się robi tylko ja nie wiem? I jak tak, to kto szyje i dla… Czytaj więcej »

Łukasz Wiesławski
4 lat temu
Reply to  h

Czasem robią tak mniejsze szwalnie, które sprzedają swoje wyroby bezpośrednio konsumentom. Produkty tego rodzaju znajdziesz min. w Ptak Fashion City pod Łodzią.

Ale jeśli chodzi o znane marki fast-fashion, to jest przynajmniej kilkanaście powodów, żeby tego nie robić. Jeden z nich jest taki, że dane dostawców (czyli min. szwalni) stanowią tajemnicę handlową. To są na tyle cenne informacje, że często nie dzielą się nimi nawet poszczególne zespoły produktowe w obrębie jednej marki.

Tomek
4 lat temu

Podobnie wygląda sytuacja z zegarkami „swiss made”. Wiele firm decyduje się na zamawianie wszystkich komponentów w chinach, a następnie składa je się w szwajcarii. Wychodzi tanio i w jakimś procencie cały proces odbywa się na terenie szwajcarii, co umożliwia opisanie produktów jako lokalne rzemiosło. Proceder znany od lat i dla radykałów, raczej nie do zaakceptowania.

Tomasz
4 lat temu
Reply to  Tomek

Sytuacja z zegarkami ma się zgoła odmiennie.
Możliwość umieszczenia oznaczenia „SWISS MADE” jest bardzo szczegółowo określona i nie ma takiej możliwości by, jak napisałeś złożyć zegarek z chińskich części i nadać znak SWISS MADE.
Szczegółowy opis można znaleźć pod linkiem:
https://www.swiss.com.pl/blog/post/zegarki-swiss-made-co-to-znaczy-w-praktyce

Stanislavus
4 lat temu

To samo dotyczy zegarków swiss made niestety. Tych z niższej półki.

Dominik
3 lat temu

Nawet jak koszulka jest szyta w Polsce, to z materiału, który z Polski nie pochodzi. Tak więc made in Poland samo w sobie nie jest oszustwem, prawo uzasadnia taki napis i to konsument powinien mieć świadomość, że bawełna w Polsce nie rośnie. Podobnie pisanie made in Bangladesh – z tego powodu, że tam były szyte koszulki a postarzane, drukowane i brandowane w Polsce – byłoby też nieprawdą.
Ale już ściema, że coś jest szyte w Polsce, kiedy przeszywana jest tylko metka – to zwykłe oszustwo i przekraczanie i tak już naciągniętych prawnych norm.