Przy okazji realizacji cyklu „Stylowa mapa Warszawy” (druga część za kilka dni) udało nam się zrobić szybką sesję z tym co miałem na sobie, więc zaprezentuję ją dzisiaj, a przy okazji podzielę się ciekawym spostrzeżeniem. Otóż gdy przeglądałem zdjęcia z mojej wizyty w Warszawie, to uświadomiłem sobie, że krawat, który miałem na sobie pierwszego dnia, był bodaj pierwszym krawatem od kwietnia tego roku, jaki zawiązałem pod szyją.
Po prostu przez pół roku nie było okazji bym je zakładał. Spotkania służbowe przeniosły się do aplikacji internetowych, a to spowodowało rezygnację właśnie z takich dodatków jak krawat, bo na telekonferencję w zupełności wystarczała sama koszula, a nawet t-shirt.
Myślę, że w podobnej sytuacji znalazło się wiele osób, które dotychczas regularnie nosiły garnitur i krawat. Pytanie czy to oznacza trwałą zmianę codziennego stylu ubierania? No cóż, dla osób, które przeniosły się już całkowicie na pracę zdalną, to zapewne tak. Skoro twoim biurem stał się twój dom, to trudno oczekiwać, że będziesz wkładał garnitur, krawat i koszulę, nawet jeśli dotychczas nosiłeś je na co dzień. Trzeba by mieć naprawdę dużo samozaparcia by robić to w domu i szczerze podziwiam osoby, które tak robią :)
To, co teraz obserwujemy na pewno jest czymś, co może wpłynąć na trwałe zmiany w modzie męskiej, ale to raczej nie jest rewolucja, lecz ewolucja. Warto przypomnieć, że proces „każualizacji” mody męskiej obserwujemy od dawna. Od kilku lat piszę na blogu, że widać coraz śmielsze mariaże mody eleganckiej i sportowej – to wydaje się być dominującym trendem ostatnich lat. Coś, co jeszcze kilka lat temu budziło uśmiech, dzisiaj jest czymś normalnym. Oswoiliśmy się z tym. Takim przykładem są chociażby eleganckie spodnie wełniane, które zamiast tradycyjnego sztywnego gurtu, mają elastyczną gumę i wiązanie na sznurek. To rozwiązanie stosuje coraz więcej marek, bo rynek kupił ten pomysł.
A co z krawatem od którego zacząłem dzisiejszy wpis? Nie spodziewałbym się jego śmierci, bo jednak nadal będzie to nieodzowny element ubiorów okazjonalnych (śluby, wesela, imprezy rodzinne), a także wielu zawodów, które zapewne w przyszłym roku wrócą do normalności. Nie można też zapominać o pasjonatach, którzy noszą krawaty, bo lubią. Rzecz w tym, że je też raczej zaliczałem się do tej grupy, a mimo to w ostatnich miesiącach bez żalu rozstałem się z krawatem. Na chwilę obecną dobrze mi z tym.
Autorem zdjęć jest Łukasz Znojek
Sesja zawiera lokowanie auta DS7
Marynarka – Lancerto & Mr. Vintage
Golf – H&M
Kurtka – Poszetka.com
Spodnie – Lancerto & Mr. Vintage
Buty – Patine
Cos w tym musi być. Dla mnie już marynarka koszula krawat staje się nudne. Styl casual pozwala na więcej i wymaga od nas więcej bo tu nie ma zasad. Ostatnio często zerkam na styl typu worker denim militarny. Czy można chodzić tak do pracy jak w firmie nie ma dress codu a ja nie mam kontaktu z klientem i czasem muszę pobrudzić ręce? Pozdrawiam
Facet pyta na forum, jak ubrany może chodzić :) O tempora … ;)
Typowy Seba… nie pomoże mu nawet wyszukane słownictwo…bo jeszcze trzeba wiedzieć kiedy i jak należy go używać. Dlatego tłumaczę – to jest blog o modzie, o tym jak facet może chodzić ubrany by wyglądać lepiej…
Świeża i lekka stylizacja. Brawo! Zaskakująco dobrze (jak dla mnie) prezentuje sie założenie kurtki (i to kurtki w stylu marynarki wojskowej) na marynarkę. Nie ma wrażenia marynarki wystającej a to z dołu, a to zza klap. Znakomicie!
Przy okazji ? Bardzo ładne zdjęcia wiaduktu na Karowej. Elegancko odnowiony! Bardzo efektownie zaprezentował sie tez ciekawy budynek przy Karowej 18. Pozwolę sobie wlepić link do strony z informacjami o tym budynku: http://cargocollective.com/powojennymodernizm/Karowa-18
Oj tak, budynek wybrany nieprzypadkowo, choć mam wrażenie, że jest niedoceniany przez Warszawiaków.
Dla mnie Krakusa, Karowa i w ogóle Powiśle, to najładniejsza część Warszawy
Nie tylko dla Krakusa. Powiśle i Saska Kępa (modernizm), obowiązkowe punkty do spacerów jak tylko jestem w stolicy. Pozdrowienia z Gdyni
Gdynia (nie tylko ta modernistyczna) też jest piękna.
Ja mam akurat odwrotnie, krawaty bardzo lubię, doceniam piękne węzły, ale u mnie w firmie (IT) założenie krawata powodowało ostracyzm, marynarka to było maksimum, na pracy zdalnej to już w ogóle okazji ubyło. Czekam na lepsze czasy.
Jestem w branży IT od 25 lat. Były takie czasy, że IT było najlepiej ubrana branżą. Zwłaszcza ta część związana z konsultingiem. Sam pod koniec lat 90 miałem szkolenia m. in. z właściwego doboru ubioru. Dziś faktyczne króluje podkoszulek Zuckerberga, ale wciąż są miejsca w branży, że można wyglądać „jak człowiek”.
niestety to co się nieraz widuje na ulicach czy o zgrozo firmach to woła o pomstę do nieba. Ludzie nie odróżniają tego jak wyglądają w domu i po za nim. Wszystko jakoś takie byle jakie.
Branża IT sama w sobie jest wyjątkowo luzacka. Chyba, że jesteś kimś wysoko postawionym wtedy jak najbardziej ubiór formalny będzie na miejscu. Pozostaje czekać
Oj, Michał, Michał, a mówią, że kobieta zmienną jest…A tak serio. Sam lubię nosić do marynarki koszulę bez krawata, eleganckie polo, nawet t-shirt, obecnie (chłodno) golf. Nic jednak nie zastąpi (to oczywiście tylko moja opinia) dobrze dobranych do marynarki koszuli i krawata. Śluby, wesela, imieniny czy urodziny wujka Kazia… Tylko tyle? Smutna wizja. Ciekawe kiedy śmierć marynarki?
No właśnie, tylko tych okazji jest coraz mniej. Śluby stają się coraz mniej formalne, w korporacjach konserwatywny dress code (garnitur, koszula, krawat) jest już rzadkością.
Jeśli chodzi o marynarkę, to nie sądzę by nastąpiła jej śmierć, bo w przeciwieństwie do krawata, dość łatwo łączy się ją z innymi, mniej formalnymi ubraniami.
„Śmierć” to oczywiście przesada. Nie umrze, tak jak krawat nie umarł. Staje się jednak coraz bardziej zmarginalizowana. Listopad to nie najlepszy okres dla takich obserwacji, ale proszę sobie zrobić w maju spacer po ulicach polskich miast i określić procent mężczyzn odzianych w marynarkę. Ile to będzie? Jeden na siedmiu? Chyba za dużo… Wszędzie bluza, bluza, kurteczka, sweter, bluza, kurteczka.
P.S. Szkoda, że naprawdę elegancko ubieramy się jak narzuci nam to korporacyjny dress code, czy przymus tradycji. Stajemy się tak wygodni, że zaczynamy nosić sneakersy do garnituru oraz spodnie dresowe do marynarki. Nie lubię tego i tyle.
No niestety, takie czasy, choć widzę jakąś nadzieję w młodszym pokoleniu, które coraz chętniej sięga po takie „oldskulowe” ubrania. Nawet w ofercie typowo młodzieżowych marek można znaleźć marynarki, gdzie jeszcze kilka lat temu było to niemożliwe:
https://www.housebrand.com/pl/pl/zj840-59m/blazer
Tylko co z tego, że w ogóle są skoro zdjęcia pokazują jak nie powinna wyglądać marynarka – zdecydowanie lepiej założyć ładny sweter niż coś takiego (wyglądającego jak podebrane o 10 lat młodszemu bratu).
A to już inna sprawa :) Zgadzam się.
Ja jestem z tych, co lubią. A czasy mamy takie, że gdy już mogę iść i faktycznie idę do biura, wiążę krawat pod szyją i cieszę się jak dziecko ;)
Jak „idzie” produkcja koszul z nowej kolekcji? Miały pojawić się w zeszłym tygodniu?
Dowiem się. Było jakieś małe opóźnienie.
Odpowiedź Lancerto: Systematycznie w tym tygodniu koszule powinny pojawiać się na stronie online, W ciągu 2 tygodni cała kolekcja koszul będzie już dostępna.
Samochód piękny nieprawdaż,golf też zresztą ,a krawat no cóż jak to krawat jest albo go niema… pzd.
Wydawało mi się, że z przeniesieniem pracy zawodowej w tryb zdalny, to raczej spodnie stały się opcjonalne, a nie krawaty ;)
Latem może tak, ale teraz to jednak zalecam spodnie ;)
Jak sprawuje się golf z H&M?
O dziwo bardzo dobrze jak na cenę w jakiej udało mi się go kupić (100% merynos za 49 zł).
Z tym 100 % merynosem nie jest przypadkiem tak jak w raporcie UOKik-u ?
Bez badań trudno powiedzieć, ale przy innych produktach H&M nie ma problemu z ujawnianiem np. akrylu w swetrach, więc wydaje się to mniej prawdopodobne.
Raczej wątpie, żeby było w nim dużo akrylu. Jestem bardzo wyczulony na sztuczne tkaniny i jest mi w nich po prostu niewygodnie. A w tych golfach czuję się bardzo dobrze.
Posiadam od nich trzy golfy o składzie 100% merynos, a jeden z nich to chyba nawet ten sam granat co z tej sesji. Bardzo fajnie się noszą i na gołe ciało nie gryzą.
Jedyne uwagi jakie mam, to takie, że jasne kolory jak złamana biel trochę prześwitują. Jeszcze jedna „wada” to trochę się mechacą na bokach brzucha gdy nosi się je wsadzone w spodnie z wysokim stanem. Chyba dzieję się tak przez pas z gumą, który jest wszyty od wewnętrznej strony gurtu spodni.
Ja tylko dwa razy zakładałem przy wyborach prezydenckich, bo też nigdzie nie wyjeżdżam; szczęścia nie przyniosły ;-)
O, pan Rafał z Warszawy, witamy ;)
Jest Alta, super….
Talk myślałem że będzie z nią sesja. Obok Fancy najładniejsza marynarka w kolekcjach.
;-) ciii, incognito jestem
A skąd torba? Czy to weekender Sartolane? Wygląda inaczej niż na stronie
Tak, ale to jedna z pierwszych wersji sprzed kilku lat.
Te materiałowe „gacie” bo inaczej nazwać ich nie można to jest jakaś porażka. Nijak to ma się do spodni bardziej jako pantalony po domu albo coś podobnego. Oglądając zdjęcia czuje się zażenowany. Niedługo trzeba będzie pomyśleć o zmianie branży.
Zaraz pewnie dostaniesz 100 minusów:)
Po części jednak zgadzam się z tym co napisałeś.
Spodnie to zdecydowanie najsłabszy element tych zdjęć.
Wyglądają na mocno przyciasne w udach (kant zupełnie zanikł), a sam materiał nie robi dobrego wrażenia.
Mam zadziwiająco podobne spodnie z SuSu (wełna VBC) i jest to za „licha” tkanina na spodnie.
Myślę, że to może być kwestia dwóch dni spędzonych jazdą samochodem. Mało, które spodnie dobrze będą wyglądać po czymś takim. Ja mam jedną szarą flanelę VBC o gramaturze 360g i taka tkanina faktycznie dobrze trzyma fason po intensywnym dniu.
Akurat te zdjęcia są nienajlepsze do oceny spodni, bo wszędzie nogi są zgięte, co „łamie” tkaninę. Tu można zobaczyć dokładnie ten sam egzemplarz w pozycji wyprostowanej:
Pozwolę się nie zgodzić:) Na większości zdjęć przynajmniej jedna noga jest prosta i nadal kantu brak. Moim zdaniem są po prostu za ciasne:)
Dodałbym jeszcze buty, tez za piękne nie są. Dawno Michał nie miał na nogach trzewików Yanko, a wg mnie są o wiele ładniejsze niż te ze zdjęcia.
Zamszowe sztyblety lubię za wygodę, choć trudno się nie zgodzić, że są ładniejsze buty :)
Te Yanko z dawnej stylizacji „Casualizm” miażdżą wszystko.
Podnosisz reke na swietosc, gdybys jescze tylko mial czelnosc napisac cokowiek niepochlebnego o kurtkach wojskowych (brzydkich a priori) to smialo mozesz dobywac deski surfingiwej do surfowania na fali…hejtu. Konstruktywna krytyka powinna stac w opozycji do pozy, jej akurat lepiej nie przyjmowac.
Problem w tym, że kiedyś twoja krytyka co do kurtek wojskowych nie była wcale konstruktywna.
Cóż, ja chodzę do kościoła pod krawatem. Uważam, że to na pewno pożądane, jeżeli ktoś rzeczywiście poważnie traktuje Eucharystię. Ale fakt, niestety okazji, by w takim stroju chodzić, jest coraz mniej.
A nie można tak bez „okazji”? „Okazyjnie” to moim zdaniem nosi się na przykład frak.
Jak najbardziej można ;). „Okazję” rozumiem przez okoliczności, gdy krawat jest dość oczywisty. Wiadomo, że jak ktoś chce, to może nawet na spacer i nikomu nic do tego.
Mandatu za Karową nie było? ;-)
Czemu? Jakiś zakaz tam jest?
Oczywiście, zakaz ruchu. Nie wydawało się za pusto? ;-)
No właśnie nie, sporo samochodów tam przejeżdżało w czasie naszej sesji, a byliśmy tam może 15 minut. Na przyszłość będę wiedział.
Od jesieni do późnej wiosny właśnie chodzę w krawacie z powodów czysto praktycznych: najlepiej zamyka koszulę. Idealny zamiennik dla szalika, szczególnie w taką pogodę jak teraz. Bo o ile nie chodzę w garniturach to chodzę w koszulach. Pół roku z krawatem?
Pytanie jeszcze czy z marynarką czy bez, bo to wbrew pozorom nie jest oczywiste ;)
Czyżby to ta sama tkanina co w modelu Angus: https://www.instagram.com/p/CHNzh2nLhdf/?igshid=14s613k4tu9e3 :) Marling & Evans!
Bardzo podobna, ale u nas była z VBC.
Naprawdę? Porównałem ją z moim Angusem i jest prawie identyczna. Najwyraźniej w tej branży też są mocne tendencje do „inspirowania się” produktami konkurencji.
Być może któraś marka kupuje od drugiej tę tkaninę i oznacza ją swoim logo. To dość częste w tym biznesie. Najczęściej marki brytyjskie kupują tkaniny od włoskich producentów i włączają je do swoich katalogów (czasem lekko modyfikują gramaturę lub skład). Zazwyczaj sprzedają je też drożej ;) W tym przypadku mogło być tak, że VBC było podwykonawcą dla Marling & Evans.