Kilka dni temu wpadł mi w ręce (a właściwie w przeglądarkę internetową) bardzo ciekawy raport z rynku amerykańskiego. Dotyczy on badania reputacji wszystkich firm działających na danym rynku (bez względu na branżę). Badanie jest prowadzane co roku przez firmę The Harris Poll. Tegoroczny ranking wygrała marka Patagonia, co jest niemałym zaskoczeniem, bo po pierwsze, nigdy wcześniej marka odzieżowa nie była na szczycie tego badania (a są one prowadzone od roku 1999). Dodam tylko, że za Patagonią są takie marki jak Honda, Amazon, Apple, Toyota, Tesla, Microsoft, Pfizer, IKEA, 3M i wiele innych.
Po drugie, w poprzednim rankingu Patagonia była w czwartej dziesiątce, więc jest to ogromny wzrost reputacji w bardzo krótkim czasie. Pomyślałem, że to odpowiedni moment, by napisać o tym skąd się wziął fenomen Patagonii i jak to się stało, że firma produkująca odzież turystyczną stała się ulubioną marką Amerykanów.
YVON CHOUINARD – CZŁOWIEK, KTÓRY NIGDY NIE CHCIAŁ BYĆ BIZNESMENEM
Zacznę jednak od krótkiej historii tej firmy, a jest ona niezwykle ciekawa i pewnie prędzej czy później doczeka się filmowej adaptacji (a może już był taki film?). Najbardziej niezwykłym wątkiem w tej opowieści jest sylwetka założyciela firmy Yvona Chouinarda. To facet, który nigdy nie chciał być biznesmenem, a udało mu się zbudować jedną z największych firm odzieżowych w Stanach Zjednoczonych.
Jego wielką pasją była wspinaczka, a jedną z największych trudności w czasach gdy zaczynał tę przygodę (lata 50.), była słaba dostępność i jakość sprzętu, szczególnie elementów metalowych – haków i karabinków. Yvon postanowił samodzielnie wytwarzać te elementy korzystając ze sprzętu kowalskiego kupionego na złomowisku. Początkowo robił to na własne potrzeby, ale dość szybko okazało się, że jego znajomi też chcą mieć taki osprzęt do wspinaczki, więc zaczął go produkować na szerszą skalę.
Tak powstały podwaliny firmy Chouinard Equipment, która na początku lat 70. była już największym producentem sprzętu wspinaczkowego w Stanach Zjednoczonych. Ich kluczowym asortymentem były metalowe haki, które wspinacze wbijali w skały, co ułatwiało wspinaczkę.
Ale po jakimś czasie Yvon Chouinard dostrzegł w nich problem i postanowił wycofać je z produkcji. Uważał, że coraz większa liczba haków pozostawianych w ścianach skalnych negatywnie wpływa na ich wygląd i niszczy ich naturalny charakter. To była pierwsza, dość niestandardowa decyzja biznesowa Chouinarda, pokazująca jego proekologiczne priorytety. Zamiast tego, zaczęli wytwarzać kostki do asekuracji, które nie uszkadzały skał. Firma zaczęła też promować wartości tzw. czystej wspinaczki, czyli takiej, nie pozostawiającej śladów w przyrodzie.
ZACZĘŁO SIĘ OD BLUZY RUGBY
W międzyczasie Yvon postanowił włączyć do oferty swojej firmy ubrania dla wspinaczy, które wyróżniały się kolorystyką i wzorami, bo właśnie tego brakowało mu na rynku amerykańskim. Ten asortyment miał być tylko dodatkiem do podstawowej działalności Chouinard Equipment, ale dość szybko okazało się, że to właśnie w odzieży był większy potencjał rozwoju, bo w tamtym czasie w zasadzie nie było firm wyspecjalizowanych w produkcji ubrań dla wspinaczy.
A sam pomysł linii odzieżowej pojawił się dość przypadkowo. Otóż pod koniec lat 60. Yvon Chouinard poleciał do Szkocji na wyprawę wspinaczkową i podczas tego pobytu kupił sobie sportową bluzę rugby, której później używał do wspinaczki. Uznał ją za wyjątkowo praktyczną, postawiony kołnierzyk chronił przed słońcem, a jej jakość była bardzo wysoka. Po powrocie do Stanów, wiele razy spotykał się z pytaniami gdzie kupił taką kolorową bluzę, aż w końcu postanowił je sprowadzać i sprzedawać wśród znajomych. To były pierwsze biznesowe doświadczenia Chouinarda jeśli chodzi o odzież i postanowił iść w tym kierunku, tym bardziej, że ten asortyment dawał mu wyższe marże.
SZCZYT FITZ ROY W LOGOTYPIE
Nazwa Chouinard Equipment była dość mocno ograniczająca (kojarzyła się z ekwipunkiem) i mało marketingowa. W związku z tym powstał pomysł na nową nazwę – Patagonia, która funkcjonuje od roku 1973. Przypomnę, że Patagonia to kraina geograficzna położona na terenie Argentyny i Chile, Yvon często tam podróżował. Jednym z najwyższych szczytów tego regionu jest Fitz Roy (3370 m n.p.m.) i to właśnie zarys panoramy tego pasma górskiego można zobaczyć w logotypie marki Patagonia.
Pierwszym zaawansowanym technologicznie produktem Patagonii była przeciwdeszczowa kurtka nylonowa inspirowana ubraniami rybaków. Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale wtedy wspinacze zakładali na siebie koszule flanelowe, dżinsy i kurtki wełniane lub skórzane. Nie istniało coś takiego jak profesjonalna odzież outdoorowa, bo była to malutka nisza na tle innych sportów. Nieprzemakalna kurtka Chouinarda okazała się hitem. Później pojawiły się kolejne innowacyjne surowce i produkty. Patagonię wyróżniała także odważna kolorystyka, którą Yvon pamiętał z bluz rugby sprowadzanych ze Szkocji.
PIONIERZY EKOLOGII W ODZIEŻY
W latach 80. Patagonia była firmą o ugruntowanej pozycji na rynku. Klienci cenili ich produkty, a konkurenci kopiowali ich rozwiązania, wzornictwo i kolory. Jednak ten dynamiczny wzrost zaczął być zmartwieniem Chouinarda.
Po pierwsze, niespecjalnie się on czuł w roli zarządzającego tak dużą firmą (przecież nigdy nie chciał być biznesmenem). Po drugie, martwił go wpływ jego działalności na środowisko naturalne. W tamtych czasach jeszcze nikt o tym głośno nie mówił, ale Yvon czuł, że musi podjąć działania proekologiczne. Patagonia była prawdopodobnie pierwszą firmą odzieżową, która podeszła do tego w tak poważny sposób. Jednym z pierwszych eko-pomysłów było opracowanie technologii produkcji tkanin technicznych z poliestru pochodzącego z recyklingu.
Pierwszy duży kryzys przyszedł na początku lat 90. Nastąpiła wtedy reorganizacja firmy (zwolniono 20% załogi) i przyjęto strategię powolnego, zrównoważonego rozwoju. Wprowadzono także szereg innych inicjatyw proekologicznych, ale o tym za chwilę, bo wypadałoby wrócić do pytania z początku tego artykułu, czyli jak to się stało, że Patagonia jest dzisiaj tak mocną marką. Przecież w dzisiejszych czasach ich asortyment nie wybija się już designem tak jak kiedyś. Jakościowo również nie można o nich powiedzieć, że wymiatają konkurencję. Jeśli chodzi o działania proekologiczne, to wielu konkurentów wdrożyło u siebie podobne pomysły (np. tkaniny z materiałów z recyklingu).
O co więcej chodzi? Jeśli miałbym to wyjaśnić jednym słowem, to chyba byłoby to autentyczność. A gdybym miał to bardziej rozwinąć, to zobaczcie poniższe punkty.
1. ODPOWIEDZIALNA PRODUKCJA
Patagonia od wielu lat pokazuje, że bardzo rozważnie dobiera surowce do produkcji swoich ubrań. Nie chodzi tylko o jakość, ale też to, by jak najmniej szkodziły środowisku. Dobrym przykładem jest tu bawełna – najpopularniejszy i najbardziej szkodliwy surowiec branży odzieżowej. Patagonia od roku 1991 korzysta wyłącznie z bawełny organicznej.
Z kolei w roku 2014 zrezygnowano z wełny merynosów, gdy wyszło na jaw, że dostawca Patagonii w sposób niehumanitarny traktuje owce. Obecnie wełna merynosowa ponownie jest w ich asortymencie, ale pozyskuje się ją od dostawców przestrzegających ich rygorów dot. traktowania zwierząt.
Ponadto bardzo wiele produktów wytwarzanych jest z surowców pochodzących z odzysku (już ponad 70% całego asortymentu). Nie wiem czy jest inna marka na świecie, która robi to na tak dużą skalę. To już nie tylko przetwarzanie butelek i starych sieci rybackich na tkaniny techniczne, ale także odzyskiwanie puchu ze starych kołder i kurtek, który jest ponownie wykorzystywany jako warstwa ocieplająca kurtki, a także przetwarzanie starych swetrów wełnianych na nową przędzę.
Dzisiaj takie pomysły już nikogo nie dziwią, ale pod koniec lat 90. Patagonia była pionierem tego typu rozwiązań. I nie robili tego „pod publiczkę”, jak robi to dzisiaj wiele firm (tzw. Greenwashing), lecz dlatego, że założyciel marki uważał, że jest to jego obowiązkiem.
Co ciekawe, ich pierwsze produkty wytwarzane z surowców wtórnych nie były pozytywnie oceniane przez klientów. Te tkaniny były sztywne i mało przyjemne w dotyku, słabo się sprzedawały. Ale nie zniechęciło ich to do kontynuacji tego pomysłu. Później ta technologia była udoskonalana. Warto dodać, że wszystkie technologie opracowane przez Patagonię były i są udostępniane innym producentom za darmo.
2. PRAWDZIWA NIEZALEŻNOŚĆ
Warto podkreślić, że Patagonia, w przeciwieństwie do wielu innych konkurentów (np. The North Face, Timberland, Napapijri), nie jest własnością jakiegoś większego holdingu, lecz samodzielną i niezależną marką. To zapewne też wpływa na to, że mogą sobie pozwolić na wiele niestandardowych działań. Klienci lubią takie firmy. Sto procent udziałów Patagonii nadal należy do Yvona Chouinarda i jego rodziny.
3. „NIE KUPUJ NASZYCH PRODUKTÓW, JEŚLI NIE MUSISZ!”
Czy wyobrażacie sobie jakąkolwiek firmę, która mówi do klientów „Nie kupuj naszych produktów, jeśli nie musisz”? Patagonia tak właśnie robi. Oni w pierwszej kolejności zachęcają do korzystania z tego, co już jest w szafach klientów, a w dalszej kolejności do naprawiania, do kupowania z drugiej ręki, a dopiero na końcu do kupowania ich nowych produktów. Zresztą jeśli zobaczycie jak wyglądają ich kanały social media, to przekonacie, że oni faktycznie nie zabiegają o to, by klient był ciągle pobudzany do zakupu, w zasadzie nie pokazują tam produktów.
Od kilku lat doskonale działa ich autorski program Worn Wear, który umożliwia klientom sprzedaż i zakup używanych produktów marki Patagonia. Dzisiaj zaczyna robić to coraz więcej firm (m.in. Zalando), ale to Patagonia była pionierem tego rozwiązania.
4. „NAPRAWIAJ!”
Kiedyś, nie dość że żywotność ubrań i butów była znacznie dłuższa, to dodatkowo czymś oczywistym było ich naprawianie, a nie wyrzucanie. Proste prace robiło się samodzielnie (np. naszycie łat, przyszycie urwanego guzika, cerowanie skarpet), inne zlecało się fachowcom (np. wymiana podeszwy w bucie u szewca, wymiana potnika w kapeluszu u kapelusznika, naprawa parasola u parasolnika czy wymiana suwaka u krawcowej). Obecnie takie drobne usterki jak urwany guzik czy dziura w kurtce, bardzo często powodują, że użytkownik wyrzuca ubranie i kupuje nowe.
Patagonia edukuje swoich klientów jak samodzielnie usunąć proste usterki: uszkodzony suwak, zmechacony sweter, rozerwane spodnie, oderwany guzik itp. Są to szczegółowe fotoporadniki które pokazują krok po kroku jak naprawić dany produkt. A jeśli klient nie poradzi sobie z tym samodzielnie, to taki produkt może do nich wysłać lub zanieść do punktu naprawczego w sklepach Patagonia. Podobno rocznie reperują już ponad sto tysięcy sztuk odzieży! Wiele produktów jest tak projektowanych, by wymiana newralgicznych elementów była szybka i prosta (np. suwaki w kurtkach puchowych i śpiworach wszywane są w inny sposób niż standardowo).
Przy okazji przypominam wpis Marki które naprawiają, a nie tylko sprzedają.
5. 1% DLA PLANETY
Patagonia już w roku 1986 roku podjęła decyzję o corocznym przekazywaniu 10% zysków niewielkim organizacjom ekologicznym. Od roku 2002 działa to pod szyldem organizacji 1% For The Planet i uczestniczą w niej także inne firmy. Od początku istnienia, Patagonia przekazała już ponad 100 mln dolarów na rzecz aktywistów ekologicznych. W 2016 roku głośno było o ich akcji z okazji Black Friday. Przekazali wtedy cały utarg z tego dnia (10 mln dolarów), na rzecz organizacji ekologicznych. W 2018 roku przekazali kolejne 10 mln, zaoszczędzone dzięki zmianom podatkowym wprowadzonym przez prezydenta Donalda Trumpa.
6. ZAANGAŻOWANI SPOŁECZNIE
Marka Patagonia wspiera mniejszości etniczne, angażuje się w równouprawnienie kobiet, pomaga uchodźcom, daje pracę lokalnym rzemieślnikom, walczy z regulacją i wyrybianiem rzek, wycinką lasów czy odwiertami naftowymi, a aktualnie zajmuje się także farmami organicznymi.
Patagonia nie boi się też zaangażowania w sprawy polityczne. Założyciel firmy nie raz publicznie krytykował władzę i konkretnych polityków w wywiadach: „Nie możemy polegać na tym rządzie. Aktualna administracja państwowa to zło wcielone. Ich jedynym celem jest niszczenie naszej planety dla pieniędzy. Nie zmienimy ich nastawienia. To jak uderzanie głową w mur. Musimy ich po prostu zrzucić ze stołków”. Rok temu, przed wyborami prezydenckimi wyraźnie pokazali co myślą o władzy – na ukrytych wszywkach odzieżowych zamieścili hasło „Vote the assholes out”.
7. PEŁNA TRANSPARENTNOŚĆ
Patagonia jest jedną z niewielu tak dużych firm, która publicznie ujawnia dane wszystkich swoich fabryk i podwykonawców. Tutaj można zobaczyć cały gdzie są szyte ich ubrania.
Tę transparentność widać także w wielu innych działaniach. Na przykład kiedyś Patagonia opublikowała dość obszerny raport z projektu, który miał zbadać czy w ich firmie możliwe jest całkowite wycofanie opakowań foliowych stosowanych przy transporcie ubrań. Okazało się, że nie i otwarcie to komunikowali. Czyli nie ściemniają, że na każdym etapie są firmą ekologiczną. Szczegóły tego eksperymentu możecie przeczytać tutaj.
Podsumowując, połączenie tych wszystkich działań powoduje, że Patagonia rzeczywiście jest unikalną i niezwykle autentyczną firmą, co w tych dziwnych czasach jest bardzo pożądane przez klientów i myślę, że stąd wynika tak duża reputacja i zaufanie do marki w ostatnim roku. Jest to bardzo pocieszające w czasach, w których podobno wszystko kupujemy wzrokiem. Patagonię raczej kupuje się sercem i rozumem.
Tak z ciekawości zapytam. Masz Michale w szafie jakiś produkt tej firmy?
Aktualnie nie. Miałem kiedyś koszulę.
Jak z jakością i trwałością? Polecasz?
Tak, jakość jest w porządku. Moim zdaniem podobny poziom jak Timberland (cenowo zresztą podobnie).
Z tym Timberlandem to trochę chyba dawna opinia, mam 3 pary boat shoe , dwie z nich farbują jak szalone, reklamacji złożyć nie mogę bo oczywiście nie mam paragonu, w 3 parze pękły obszycia . Poza tym w wełnianych rzeczach coraz mniej wełny.
To prawda, Timberland miewa też wpadki i coraz mniej powtarzalną jakość (pamiętam, że jedne buty żeglarskie odsyłałem, bo skóra była bardzo słabej jakości), natomiast generalnie ja mam z nimi dobre doświadczenia. Szczególnie kurtki trzymają wysoki poziom.
Nie musisz posiadać paragonu aby złożyć reklamację.
Posiadam ich rzeczy byłem nawet w Patagonii z nimi. Waga jakość dla mnie ok
Ciekawa firma i bardzo fajne produkty.
Fajnie się czytało . Dzięki ?
Ciekawą alternatywą dla produktów tej marki jest chyba nieznana w Polsce firma Stio https://www.stio.com/pages/about-us
Młoda marka (założona w 2011 r.) z siedzibą w kotlinie Jackson Hole, popularnym ośrodku narciarskim. Nie przepadam za taką odzieżą, ale mam jedną ich kurtkę i jestem z niej bardzo zadowolony.
Nawet nie wiedziałem że jest taka marka. Ciekawy artykuł.
A ja sie nie zgodze, ze jakosc jest jak gdzie indziej. Mialem 2 ubrania, w tym koszule flanelowa – absolutnie nie do zdarcia, nosilem 10 lat, nosilbym dalej gdybym nie zgubil ?
Warto też dodać, że to firma promującą tz work-life balance, posiadająca m.in. żłobki e swoich siedzibach firm i oferująca bardzo dobre warunki pracy dla swoich pracowników (co na amerykańskim rynku jest ewenement).
Jeśli chodzi o szpej to ten obszar działalności dziś kontynuuje Black Diamond.
Jakość Patagonii jest ponadstandardowa (w czym nie wyróżnia się od wiodących producentów szyjących *taki* asortyment) — ich wyróżnia nie tylko ekstremalne podejście do ekologii i edukacji, ale też np. eksperymentowanie z zapomnianymi tkaninami (np. odzież z włókna konopnego, co wymagało także pewnej dozy lobbingu prawnego i politycznego).
Bawełna najbardziej szkodliwa? Znaczy syntetyczna kurtka jest bardziej eko, bo rozkłada się dziesiątki lat?
Po pierwsze syntetyk nie musi trafić do lasu, więc nie będzie problemu z rozkładem.
Po drugie bawełna nie powstaje jako płaty tkaniny u krawca — jej produkcja zapewne jest mniej degradująca dla środowiska jak wydobycie ropy, ale neutralna wcale nie jest.
Chodzi o sam proces pozyskiwania i produkcji bawełny, a nie to ile się rozkłada.
Tu jest pokazane gdzie (i dlaczego) patagonia jest w działaniach proekologicznych względem konkurencji:
https://www.theprch.com/sustainable-ethical-brands-guide/sustainability-ratings-outdoor-gear/
Jeśli chodzi o jakość to z mojego doświadczenia jest porównywalna z innymi firmami. (np. kurtka Calcite jest uszyta z tego samego materiału co Black Diamond Liquid Point)
Ja bym nie porównywał patagonii do Timberlanda czy Napapijri. Duża część asortymentu patagonii to profesjonalne ubrania do użytkowania w ekstremalnych warunkach, te 2 pozostałe marki nic takiego nie produkują.
W patagonii przeszkadza mi jedynie kwadratowy krój, rzeczy np. z Arc’teryksa są bardziej dopasowane.
Słuszna uwaga. Ja miałem na myśli pórwnanie do „cywilnych” kolekcji Patagonii.
Zapomniałem napisać – kupując produkty patagonii mamy nieograniczony czas na ich zwrot (po roku od zakupu zwrot w formie kredytu na kolejne zakupy).
Zgadzam się w 100%. Dlatego też odzieżowo preferuje produkty innych producentów (Salewa, buty Meindl – wysokie, półbuty), kalosze tylko Le Chameau (dwa rodzaje).
Ww. marki produkują sprzęt dla profesjonalistów. Stosowanie więc porównań cenowych z markami stricte odzieżowymi w mojej ocenie jest chybione.
Natomiast jeśli chodzi o akcesoria, to z Patagonii mam i polecam plecak Black Hole Pack 32L. To jest najlepszy, który do tej pory posiadałem.
W rankingu na 11. miejscu jest REI – firma, która produkuje też odzież outdoorową sprzedawaną pod własną marką (ponoć dobry stosunek cena-jakość)
https://en.wikipedia.org/wiki/Recreational_Equipment,_Inc.
Rzeczywiście, przeoczyłem to.
Wiele, wiele lat temu miałem troszkę rzeczy marki REI, do dziś pamiętam dość niesamowite dżinsy z Gore-teksem :)
Ubrania z surowcow z odzysku, w przypadku sztucznych tworzyw to nic innego jak dobry chwyt reklamowy. Problemem plastiku jest to ze nie da sie go przetwarzac w nieskonczonosc. Jedynym rozwiazaniem jest ograniczenie uzycia tego typu materialow, a nie ich przetwarzanie! A tekst typu, „Vote the assholes out” to zagranie pod gimbaze, lemingi lub Antife. Krotko mowiac, dziecinada.
Strategia reklamowa z hasłami typu” Don’t but this jacket”, którą łykają naiwni.
To jest z zagadnienie z cyklu „A kiedyś to nie było samochodów/telefonów/lekkich butów i ludzie żyli…”.
Owszem, kiedyś nie było kurtek z nylonu czy poliestru, a wspinacze zdobywali szczyty mając na sobie koszule flanelowe, ciężkie buty skórzane i kurtki wełniane (wystarczy obejrzeć stare zdjęcia himalaistów), ale nie sądzę by takie czasy wróciły, bo tkaniny sztuczne i syntetyczne w tej branży są w tej chwili bezkonkurencyjne. Dlatego uważam, że lepiej gdy takie tkaniny wytwarza się z surowców wtórnych, niż gdyby miały one pozostać na wysypiskach/w oceanach.
Michal, badzmy powazni. Przeciez te wszystkie sztuczne ciuchy i tak skoncza na wysypisku i w oceanach…tylko iles tam lat pozniej! To tak jak z autami elektrycznymi…nie truja srodowiska tylko wtedy gdy jada. Bo poza tym, maja b. duzy negatywny wplyw.
OK, ale co zaproponujesz ludziom, którzy potrzebują lekkie, nieprzemakalne i funkcjonalne kurtki na wycieczki górskie, na ryby, na spływy kajakowe? Czy mają się cofnąć sto lat wstecz i zakładać na siebie kilka razy cięższe kurtki bawełniane impregnowane tłuszczem? Teoretycznie jest to możliwe, tylko czy to wiele zmieni? Produkcja tej bawełny też zostawia ślad ekologiczny.
Nie ma alternatywy, to fakt. Ale nie ma też miejsca nad zachwyty jaka to ekologia. Ot, tyle. Pozdrawiam!
cofnąć wstecz :)
Warto też dodać że Patagonia jako jedna z niewielu dużych firm jest organizacją turkusową – bardzo ciekawy temat zupełnie innego podejścia do zarządzania. Polecam poczytać o tym więcej – jest coraz więcej firm, które idą w ten sposób zarządzania/filozofii prowadzenia firmy.
Czytałem o tym, niestety nie wszystko się zmieściło w tym i tak dość długim tekście. O Patagonii to pewnie można by książkę napisać :)
Książka już jest: „Let my people go surfing”:) Polecam też podcast Business Wars – cykl „The North Face vs Patagonia”. Swoją drogą, szkoda, że w Polsce nie mają sieci sklepów.
W Polsce wydana „Pracować inaczej” Laloux
Dokładnie! Patagonia jest organizacją samozarządzającą się. Nie ma w niej managementu jaki znamy.
W Europie też istnieje firma o podobnym profilu działalności (turystyka, trekking, outdoor), także stawiająca na ekologiczność, trwałość i długotrwałość użytkowania ich odzieży i inne działania pro-środowiskowe. Fjallraven. Może warto ją również przedstawić.
Tylko że Fjallraven, przy wielu fajnych asepktach, też ma jednak węższy asortyment, bez rzeczywiście specjalistycznej odzieży, a po drugie, o ile Patagonia, przy całej świetnej polityce zachowuje w miarę rozsądne rzeczy (tzn jest drogo, ale taka odzież poza Decathlonem w ogóle jest droga), to we Fjallraven raczą robić sobie jaja ? kalesony za tysiąc złotych (sic!), akrylowa koszula za 700 (sic!!!) albo plecaczek kanken w cenie, za którą na dobrej promocji wyrwałem wypasiony górski Deuter…
Grzeszysz, mówiąc, że Fjallraven nie robi „specjalistycznej odzieży” po prostu grzeszysz. Mam kilka par spodni, są bardzo specyficzne (może nie mam specjalistycznych potrzeb), ale te portki po prostu wymiatają i są naprawdę niezniszczalne (i wcale nie są aż tak oszałamiająco drogie — to cena softszelowych gaci Salewy, Arcteryksa czy Rab.
Jeśli nie jesteś himalaistą albo chociaż taternikiem, nie wybierasz się na Antarktydę, nie urządzasz żaglowych rejsów dookoła świata ani nie uprawiasz ekstremalnego alpejskiego freeride’u, to w rzeczy samej, nie masz specjalistycznych potrzeb; ze skandynawskich marek chociażby Helly Hansen (oprócz linii do amatorskiej turystyki) robi takie rzeczy, i jednak cenowo są one korzystniejsze, niż Fjallraven. Ten ostatni natomiast ma jednak bardzo wyraźny pierwiastek snobizmu kierowanego do zamożnych mieszczuchów, którzy chcą jechać na weekend w góry; i o ile jestem w stanie zrozumieć, dlaczego sweter z certyfikowanej ekologicznie i humanitarnie wełny kosztuje blisko 1000 złotych, to jednak wspomniane akrylowe czy poliestrowe koszule… Czytaj więcej »
Nie zajmuję się żadną z tych dziedzin (jak jeszcze zdarzało mi się jeździć w Alpy, to robiłem to w odzieży, w jakiejś dziś nawet do lasu z psem nie pójdę ;-) natomiast będę się upierał, że G-1000 jest genialny na portki — ma zalety 100% syntetyków nie mając ich wad.
P. S. a i jeszcz jeśli firma, która deklaruje się jako wielce proekologiczna ma w ofercie specjalne linie dla myśliwych, no to heloł…
Patagonia jest jeszcze bardziej eko, a robi ciuchy dla wędkarzy — najwyraźniej można różnie definiować „eko” — a może sęk w tym, że nie dla takich wędkarzy (i myślicieli) jak widać u nas…
Fjallraven to świetny przykład. Bardzo ciekawe, klasyczne kroje i kolory, tak różne od stereotypu odzieży górskiej. (mam kurtkę: najlepiej dopasowana kurtka w moim życiu). Do tego realna świadomość ekologiczna (zawieszka przy suwaku z używanej skóry) no i kawał historii (polecam chociażby historię plecaka Kanken). Cenowo, faktycznie jest wysoko, ale znam ludzi, którzy te kurtki mają 10 i więcej lat.
Ja 13 lat noszę kurtkę Nike, którą kupiłem w outlecie za jakieś sto złotych… Zero śladów zużycia, tylko gust mi się zmienił. Generalnie chyba trudno oceniać jakość produktów danej marki w ten sposób
Super artykuł, bardzo przyjemnie się czytało. Słyszałem o marce, ale nie o tym, że są tak pro-eko.
Fajnie, że wstawiasz linki do raportów/źródeł, o których mówisz więc czytelnik może sobie sam zweryfikować informacje.
Patagonia to ciekawa firma, krytykuje administrację rządową o niszczenie planety dla pieniędzy jednocześnie produkując mundury/kurtki na podstawie kontraktów rządowych tego samego kraju. Czyżby robili to za darmo?
Akurat „mundury” to raczej domena Arcteryksa.
Hej, nie jest to prawda, Patagonia nie produkowała i nie produkuje rzeczy pod kontrakty wojskowe, nie mamy również w ofercie produktów skierowanych do takiej grupy odbiorców.
Chyba pan teraz żartuje :) Pierwszy przykład z brzegu: https://soldiersystems.net/tag/patagonia/page/3/
Amerykanie to królowie hipokryzji od kwestii gospodarczych ( mitologia kraju wielu szans), przez podejście do demokracji, stosunek do rasizmu i seksizmu po działalność na poziomie korporacji.
Czy jest firma podobna do Patagonii ale w dziale ubrań eleganckich?
Chodzę po górach dużo, mam spodnie z 10 lat – świetnie się trzymają, przetarły się nici na tyłku, ponownie przeszyłem i jest ok, THF też są mocne tak samo. Miałem swetr z merynosów – nie podoołał, porobiły się dziury dość szybko, wyrzuciłem.
[…] tej pierwszej pisałem pisałem jakiś czas temu obszerny artykuł, więc przypomnę, że to jedna najbardziej proekologicznych marek odzieżowych na […]
Po ich ostatnim newsie pomyślałem, że coś od nich kupię, akurat szukam czapki na zimę wiec pomyślałem o tym, niestety, to to znalazłem to w większości 100% poliester albo akryl :(
Marka ciekawa, produkty również, jakość bardzo dobra. Jednak sama firma delkatnie mówiąc zalatuje hipokryzją. Niby podejście maksymalnie ekologiczne ale z drugiej strony ubrania szyją w Kambodży, która z ochroną środowiska ma tyle wspólnego co stary Kamaz…
[…] produkt Patagonii to bardzo dobre rozwiązanie dla aktywnych osób, które cenią sobie wygodę, elastyczność i […]
[…] https://mrvintage.pl/2021/05/na-czym-polega-fenomen-marki-patagonia.html […]
Bardzo ciekawy artykuł. Dobrze napisany.
Zastanawia mnie jedynie jak odnieść się do tego:
https://sukces.rp.pl/ekologia/art38626741-upadek-mitu-marki-patagonia-zaskakujace-wyniki-sledztwa-dziennikarskiego