Workwear to bez wątpienia jeden z dominujących trendów mody męskiej ostatnich lat. Koszule wierzchnie, kurtki koszulowe, ogrodniczki, kaszkiety, buty na grubej podeszwie – to są elementy wywodzące się z odzieży roboczej, które w ostatnim czasie stały się bardzo popularne w modzie codziennej. Do dawnej odzieży roboczej odwołują się zarówno tanie sieciówki, jak i marki luksusowe, co świadczy o tym, że jest to nurt, który przyciąga klientów o różnej zasobności portfela.
Ale poza markami, które sezonowo „podpinają się” pod ten trend, są też marki, które zanim stały się markami modowymi, wiele lat temu zaczynały od odzieży roboczej. Dla budowlańców, rybaków, mechaników, drwali, dla pracowników portowych. W dzisiejszym wpisie postanowiłem przypomnieć kilkanaście firm, które mają pełne prawo do odwoływania się do swoich robotniczych korzeni, choć dzisiaj kojarzone są głównie z modą codzienną. Zresztą kilka z nich nadal produkuje ubrania dla profesjonalistów, jak i kolekcje modowe dla „cywili”. Napiszcie w komentarzach które z tych marek znacie i lubicie.
LEVI’S
Dzisiejszego zestawienia nie sposób nie zacząć od marki, której zawdzięczamy najpopularniejszy rodzaj współczesnych spodni, czyli dżinsy, które kiedyś były spodniami roboczymi. Wymyślił je Levi Strauss, który w połowie XIX wieku prowadził drobną działalność handlową w Kalifornii. Sprzedawał między innymi płótno brezentowe, które poszukiwacze złota wykorzystywali na pokrycia swoich wozów i do budowy namiotów. Był to bardzo mocny, ściśle tkany materiał i Strauss wpadł na pomysł, że można by go wykorzystać do szycia ubrań roboczych. Pomógł mu w tym krawiec Jacob Davis, żydowski emigrant z Łotwy. Spodnie uszyte z brezentu okazały się hitem wśród pracowników fizycznych, bo były bardzo trwałe. Kolejne udoskonalenia (m.in. nity miedziane opatentowane w 1873 r. i podwójne szwy) doprowadziły do zwiększenia produkcji do poziomu kilkudziesięciu tysięcy par rocznie. Przez wiele lat głównym profilem działalności była produkcja ubrań roboczych. Kolejnym krokiem rozwoju firmy był model 501, który był skierowany do ludności cywilnej. Tak powstały pierwsze dżinsy o fasonie znanym do dnia dzisiejszego.
LEE
Firma założona przez Henry Davida Lee w roku 1889 zaczynała od produkcji odzieży roboczej dla mechaników, farmerów, kolejarzy. Ich pierwszym wielkim sukcesem był drelichowy kombinezon Union-All (1913 r.), który trafił nawet do armii amerykańskiej. Był to jednoczęściowy strój zapinany na guziki, który po wojnie stał się bardzo popularny w całych Stanach Zjednoczonych. Kiedyś marka Lee używała hasła reklamowego „Lee. Jeansy, które zbudowały Amerykę” i faktycznie jest w tym sporo prawdy, bowiem ich ubrania chętnie nosili budowlańcy, mechanicy, kolejarze.
W modzie miejskiej ich ubrania zaczęły się pojawiać w latach 50. Dżins był wtedy symbolem buntu i tak zaczęła się wielka kariera marki Lee, z którą kojarzony był m.in. James Dean. Od wielu dekad w ich ofercie nie ma już odzieży roboczej, ale warto zwrócić uwagę na linię Lee 101, która nawiązuje do starych projektów odzieży roboczej i jest też jakościowo dużo lepsza od standardowych kolekcji.
RED WING
Red Wing to jedna z najbardziej znanych marek specjalizujących się w butach roboczych, które od wielu lat cieszą się dużym uznaniem wśród sympatyków stylu workwear. Firma została założona w małym miasteczku Red Wing (stan Minnesota) w roku 1905. Był to region w którym pod koniec XIX wieku bardzo dynamicznie rozwijało się rolnictwo i przemysł kamionkowy. Do miasta przyjeżdżało wtedy coraz więcej pracowników fizycznych. Tą grupą zawodową zainteresował się lokalny przedsiębiorca Charles Beckman, który dostrzegł, że brakuje im dobrych butów roboczych. Uruchomił niewielką fabrykę, której pierwszym produktem było obuwie zaprojektowane specjalnie dla farmerów.
Wkrótce zaczęły powstawać buty dla innych grup zawodowych (m.in. dla górników, drwali, myśliwych, ale też żołnierzy). Każdy projekt był unikalny i powstawał od zera z uwzględnieniem specyfiki danego zawodu. Łączyło je jedno – bardzo wysoka jakość, wygoda i przystępna cena. Działalność firmy była zagrożona podczas I i II wojny światowej, ale po ich zakończeniu Red Wing zawsze wracał do swojej obuwniczej działalności. Rozwój na szerszą skalę zaczął się w latach 50. To wtedy powstało wiele kultowych modeli butów, które produkowane są do dnia dzisiejszego. Warto podkreślić, że marka Red Wing ma obecnie dwie linie produktowe: zwykłą z nowoczesnymi butami roboczymi oraz linię Heritage, która produkowana jest według tradycyjnych technologii i projektów z połowy XX wieku.
Jako ciekawostkę warto dodać, że marka Red Wing jest jedną z niewielu na świecie, która ma własną garbarnię. Kupili ją w roku 1987 od firmy SB Foot Tanning Company, więc mają pełną kontrolę nad procesem produkcyjnych swoich butów, a te podobno nadal powstają wyłącznie w Minnesocie (linia Heritage). Najbardziej znane modele tej marki to: Iron Ranger, Classic Moc oraz Blacksmith. W Polsce można je kupić w warszawskim sklepie Faster Dog, o którym pisałem tutaj.
WOLVERINE
Jeśli chodzi o obuwie o robotniczych korzeniach, to Red Wing jest w tym segmencie najbardziej znaną i pożądaną marką, ale bardzo dobre opinie i podobną historię ma inna amerykańska firma – Wolverine. Swoją działalność zaczęli w roku 1883. Początkowo zajmowali się wyłącznie garbowaniem skór, ale z czasem zaczęli też produkować skórzane rękawice i buty robocze.
Ich legendarny but roboczy to trzewik o nazwie „1000 mile”, który został wprowadzony do sprzedaży w roku 1910. Podobno producent gwarantował, że ten but jest w stanie przetrwać tysiąc mil „pieszego przebiegu”, stąd taka nazwa. Obecnie pod nazwą „1000 mile” funkcjonuje osobna submarka, która nawiązuje stylistyką do starych butów roboczych Wolverine i wykorzystuje tradycyjne technologie (m.in. skóry garbowane roślinnie od Horween Leather i szycie podeszwy metodą Goodyear Welted). Ta linia nadal jest produkowana w Stanach Zjednoczonych i są to buty bardzo cenione w środowisku pasjonatów dżinsu i stylu workwear. Z tego co wiem, to w Polsce linia 1000 Miles nie jest aktualnie dostępna, ale w sklepach zagranicznych bez problemu ją znajdziecie.
TIMBERLAND
Kultowym produktem marki Timberland jest nieprzemakalny trzewik nazywany obecnie „6 inch Premium”, natomiast w momencie gdy go wymyślono (rok 1973), to nazywano go „Drwalem”, bo było to obuwie stworzone dla robotników pracujących w lasach. Ale zanim zaprojektowano ten model, to firma ta zasłynęła z wdrożenia technologii gwarantującej wodoszczelność buta (rok 1965). Polegało to na odejściu od tradycyjnej technologii w której podeszwa była przyszywana lub klejona do cholewki na rzecz wtapiania podeszwy w cholewkę, co gwarantowało szczelne połączenie tych dwóch elementów. Było to doskonałe rozwiązanie dla osób pracujących na zewnątrz, bo choć w tamtym czasie w butach roboczych dominowała technologia Goodyear Welted, to mimo wielu jej zalet, nie gwarantowała ona nieprzemakalności buta. Warto dodać, że jeszcze wtedy firma funkcjonowała pod nazwą Abington Shoe Co. Nazwa Timberland pojawiła się w roku 1978 i ona również nawiązuje do branży drzewnej.
Bardziej modowy i komercyjny charakter marki zaczął się rodzić w latach 80. To właśnie wtedy buty robocze Timberland zaczęły wprowadzać do swojej oferty włoskie butiki. Z kolei we wczesnych latach 90. ich butami zainteresowało się środowisko amerykańskich raperów i to był moment przełomowy, który kilkukrotnie zwiększył przychody marki i zmienił jej charakter. Timberland nie był już tylko marką roboczą, a miejską. W roku 2011 prawa do marki kupił koncern VF Corporation, który zapłacił za to 2 miliardy dolarów.
DANNER
Jeśli chodzi o amerykańskie marki obuwnicze o rodowodzie robotniczym, to warto wspomnieć także o firmie Danner, która zaczęła swoją działalność w roku 1932 pod nazwą Danner Shoe Mfg. Company. Ich buty sprzedawano głównie robotnikom pracującym przy wyrębie lasów w stanie Oregon. Były to modele specjalnie zaprojektowane do takich prac – na grubej podeszwie podkutej metalowymi kolcami i z wysoką cholewką z bardzo grubej skóry. Reklamowali się hasłem „No better Quality at any Price”. Podczas II wojny światowej, jak wiele innych marek obuwniczych i odzieżowych, realizowali głównie zlecenia dla wojska.
Do normalnej działalności biznesowej wrócili w latach 50. Wykorzystując modę na turystykę pieszą, dołączyli do swojej oferty buty górskie, które szybko zdobyły grono wiernych klientów (kultowy model to 6490), a im samym dały możliwość zwiększenia skali działalności i rozbudowy fabryki. Danner był też jednym z pierwszych producentów obuwia, który wykorzystał membranę Gore-Tex, co było wielką sensacją i sukcesem w świecie obuwia turystycznego (początek lat 80.). Obecnie ich obuwie nadal jest produkowane w Stanach Zjednoczonych. W Polsce można je kupić w sklepie Pan Pablo. Przypomnę, że w ostatnim Bondzie pojawiły się buty tej marki. Pisałem o tym tutaj.
DIDRIKSONS
Marka Didriksons powstała ponad sto lat temu w malutkiej miejscowości Grundsund w Szwecji. Jej mieszkańcy od zawsze trudnili się rybołówstwem i właśnie z tą grupą zawodową związane są początki marki, bowiem jej założyciele postanowili otworzyć firmę produkującą nieprzemakalne ubrania dla rybaków. Dodatkową motywacją było to, że oboje stracili krewnych na morzu, którzy zmarli z powodu przemoczenia i wychłodzenia organizmu.
Ich pierwsze produkty to eksperymenty z olejowaniem grubego bawełnianego płótna, co zwiększało jego odporność na wchłanianie wody. Ten produkt pozwolił im rozwinąć się na lokalnym rynku. W latach 30. pojawił się nowocześniejszy surowiec w ofercie Didriksons – guma, która zrewolucjonizowała odzieżą roboczą dla rybaków. Kolejne kroki milowe to lata 60 i 70. gdy na rynku pojawiły się tkaniny techniczne. Znacznie lżejsze od gumy, a przy tym nieprzemakalne. Wtedy pojawiły się także linie cywilne marki Didriksons, czyli kurtki męskie, damskie i dziecięce, projektowane na skandynawskie warunki pogodowe, a więc ciepłe i nieprzemakalne. Mimo wejścia na rynki międzynarodowe, Didriksons nadal jest niewielką rodzinną firmą zatrudniającą około stu osób. I nadal specjalizują się w kurtkach. Tutaj możecie zobaczyć mój egzemplarz ich kurtki.
BARBOUR
Historia marki Barbour rozpoczyna się w roku 1894. W miejscowości South Shields rozpoczyna działalność sklep John Barbour & Sons. Podstawowym profilem ich działalności jest sprzedaż wodoodpornych kurtek i płaszczy wykonanych z bawełny woskowanej. Klientami byli przede wszystkim rybacy i robotnicy portowi z rejonu Newcastle. Bawełna woskowana była znana już wiele lat wcześniej, natomiast nie była wykorzystywana w odzieży, lecz przede wszystkim przy produkcji plandek i namiotów.
John Barbour postanowił wykorzystać ten rodzaj tkaniny do produkcji specjalistycznej odzieży roboczej. Jeszcze wtedy nie przypuszczał, że jego produkty znajdą szersze zastosowanie. Z czasem zalety jego wyrobów docenili także farmerzy, myśliwi, stajenni i wszyscy ci, którzy pracowali na wsi, w trudnych warunkach pogodowych, tak charakterystycznych dla brytyjskiego klimatu. Warto wspomnieć także, że podobnie jak wiele innych brytyjskich marek, Barbour również dostarczał produkty dla wojska. Ich nieprzemakalne płaszcze wykorzystywali m.in. marynarze brytyjskich łodzi podwodnych.
Po zakończeniu II wojny światowej kurtki Barbour coraz chętniej były noszone przez miłośników polowań, wędkarstwa, jeździectwa a także zamożnych właścicieli wiejskich rezydencji. Ich produkty stawały się wyznacznikiem dobrego stylu, zamożności i przywiązania do tradycji. Tak pozostało do dzisiaj.
FILSON
Ta amerykańska marka powstała pod koniec XIX wieku i początkowo produkowała odzież i ekwipunek dla poszukiwaczy złota. Dzisiaj najchętniej zaopatrują się tam wędkarze, biwakowicze i myśliwi, ale Filson ma w ofercie także świetne kolekcje cywilne. Mi zawsze podobały się ich torby, walizki i kurtki. Jakość produktów jest tak dobra, że producent udziela dożywotniej gwarancji na większość artykułów. Można je w dowolnym momencie odesłać do centrum serwisowego i będą naprawione bezpłatnie.
BLUNDSTONE
W ostatnich latach bardzo modną marką obuwniczą stał się australijski Blundstone. Niewiele osób wie, że kiedyś były to buty do prac fizycznych, dzisiaj jest to bardziej obuwie lifestylowe, codzienne. Historia tej marki związana jest z rodziną Blundstone, która w połowie XIX wieku wyemigrowała z Anglii do odległej Tasmanii – wyspy leżącej u południowo-wschodnich wybrzeży kontynentu australijskiego. Początkowo utrzymywali się ze sprzedaży butów sprowadzanych z Anglii, ale w pewnym momencie zaczęli je samodzielnie produkować. Firma przeżywała wzloty i upadki, ostatecznie rodzina Blundstone pozbyła się jej w roku 1901, a marka tak na dobre odrodziła się w latach 30. gdy przejęła ją rodzina Cuthberson, która miała dużo większe doświadczenie w tej branży. Zachowali oni markę Blundstone i pod jej szyldem zaczęli produkcję butów roboczych dla farmerów, górników, a w czasie II wojny światowej także dla wojska. Po wojnie ich buty nosili pracownicy hut, leśnicy, strażacy, a nawet… himalaiści. Podobno pierwsza australijska ekspedycja na Mount Everest miała na nogach buty Blundstone.
Począwszy od lat 60. obuwie Blundstone było coraz chętniej wykorzystywane do noszenia na co dzień. Klienci lubili ich wygodę i wysoką jakość. Tak zaczęła się ich międzynarodowa kariera, która w ostatnich latach przybrała na sile. Ich najpopularniejszym modelem są sztyblety, które dostępne są w kilkudziesięciu kolorach. Mówi się o nich, że z każdym miesiącem nabierają charakteru.
Mam jedną parę ich butów i generalnie jestem z nich bardzo zadowolony (wygodne, a skóra cholewkowa wysokiej jakości), ale trochę jestem zawiedziony tym, że środek nie jest wykończony skórą, lecz syntetykami (stopa się poci). No i byłem przekonany, że ich obuwie nadal jest produkowane w Tasmanii (na opakowaniach i na samych butach oznaczenie „Tasmania Australia” jest w kilku miejscach), a dopiero na wszywce wewnętrznej można doczytać, że wyprodukowano je w Wietnamie. No cóż, tak to zazwyczaj się kończy, gdy dość niszowa marka staje się bardzo popularna.
WELLENSTEYN
Historia marki Wellensteyn związana jest z branżą stoczniową. Jej założyciel, Adolf Wuttke przez wiele dostarczał urządzenia i narzędzia głębinowe dla tej branży. Na co dzień miał kontakt z pracownikami portowymi i wielokrotnie słyszał o ich potrzebach dotyczących trwałych i wygodnych ubrań, odpornych na każde warunki pogodowe. Postanowił spróbować sił w tej branży i założył szwalnię. W tamtych czasach nie było jeszcze tkanin technicznych (połowa XX wieku), zatem korzystał z płótna żeglarskiego impregnowanego kilkoma warstwami wosku. Szył z niego płaszcze, kurtki, spodnie. Ubrania te cieszyły się dużą renomą wśród niemieckich dokerów.
Tradycje ojca kontynuował jego syn Thomas, który na początku obecnego wieku postanowił jednak zmienić profil działalności firmy. Zaprzestał produkcji ubrań typowo roboczych, a zaczął projektować i sprzedawać kurtki codzienne. Tak powstała marka Wellensteyn, która od wielu lat słynie z funkcjonalnych i jakościowych kurtek męskich i damskich. W ich stałej ofercie jest kilkadziesiąt modeli. W Polsce można je kupić w firmowym sklepie w Warszawie oraz w sieci sklepów Peek & Cloppenburg. Mam jeden egzemplarz tej marki i mogę polecić z czystym sumieniem, to zakup na lata.
CARHARTT
Jedna z najpopularniejszych marek streetwearowych ostatnich lat, zaczynała swoją działalność od profesjonalnej odzieży roboczej (na rynku od 1889 r), która nadal jest w ich ofercie pod nazwą Carhartt, a kolekcje „cywilne” występują pod nazwą Carhart Work In Progress (od 1996 r). Mają bardzo podobne logo, ale trzeba wiedzieć, że są dwie zupełnie inne marki, ale o tym za chwilę.
Firma Carhartt zaczęła swoją działalność w roku 1889. Jej założycielem był Hamilton Carhartt, który z pomocą kilku pracowników produkował bardzo wytrzymałe spodnie robocze z tkaniny zwanej „duck” (stąd kaczka w ich pierwszych logotypach i materiałach reklamowych). Był to gruby i sztywny materiał bawełniany, który na wiele dekad stał się ich znakiem rozpoznawczym. Carhartt przez wiele lat był obecny wyłącznie na rynku amerykańskim, dopiero w latach 80. ubiegłego wieku ich odzież robocza zaczęła docierać do Europy i to właśnie w tym czasie ten rodzaj ubrań zaczął się przebijać do mody codziennej. Głównie za sprawą amerykańskich raperów, którzy polubili surowy charakter tych ubrań. Rosnąca popularność tej marki sprawiła, że zainteresowali się nią dystrybutorzy z Europy.
Na początku lat 90. ich europejskim przedstawicielem została firma Work In Progress, założona przez Edwina Faeha. I tu uwaga, bowiem będzie polski akcent, ponieważ Faeh był twórcą marki Big Star, która jak być może wiecie, od roku 2005 ma polskich właścicieli. Edwin Faeh swoje udziały w Big Starze sprzedał znacznie wcześniej, bo w roku 1994 i wtedy zajął się rozwijaniem innych marek. W roku 1996 uzyskał zgodę na projektowanie i produkowanie cywilnej wersji Carhartta. Tak powstała marka Carhartt WIP, która bardzo szybko zdobyła popularność. Były to ubrania czerpiące inspiracje z dawnej odzieży roboczej, ale podane w bardziej modowym wydaniu. Pomysł chwycił i dzisiaj Carhartt WIP jest jedną z ikon street style’u. Oprócz tego, na rynku nadal funkcjonuje także klasyczny Carhartt, który sprzedaje odzież roboczą dla profesjonalistów.
DICKIES
Firma z Teksasu, która zaczęła swoją działalność w roku 1922 pod nazwą Williamson-Dickie Manufacturing Company. Ich flagowym produktem były jednoczęściowe kombinezony robocze z grubego płótna bawełnianego, które chętnie nosili mechanicy, spawacze, drwale i budowlańcy. Marka stała się synonimem ponadprzeciętnej trwałości. Do mody codziennej zaczęła się przebijać w latach 90. Szczególnie upodobało ją sobie środowisko skejterów.
Obecnie Dickies nadal sprzedaje profesjonalne ubrania robocze, ale bardziej znane są ich kolekcje modowe. Od roku 2008 należą do koncernu VF (właściciela m.in. Lee, The North Face, Timberland, Supreme), co świadczy o tym, że już wiele lat temu zauważono w tej marce duży potencjał biznesowy, wykraczający poza poza dość wąskie środowisko skejterów. Aktualnie jest to jedna z najpopularniejszych marek streetwearowych. Udało im się zachować robotniczy charakter ubrań i bardzo przyzwoitą jakość.
CATERPILLAR
Caterpillar to jeden z największych na świecie producentów maszyn budowlanych i górniczych. Za trzy lata będą świętować stulecie istnienia. Ich logo zapewne nie raz widzieliście na koparkach i innych specjalistycznych pojazdach. Ale znaczek CAT lub Caterpillar jest też obecny na butach, ubraniach, zegarkach a nawet telefonach. Oczywiście tą działalnością nie zajmuje się producent maszyn budowlanych, lecz inne firmy, które korzystają z licencji udzielonej przez amerykańską spółkę. Szczególnie popularne są ich buty, szeroko dostępne także w polskich sklepach (produkowane na licencji od 1994 przez Wolverine World Wide). Pod marką Caterpillar nadal dostępne są także profesjonalne buty i ubrania robocze.
HELLY HANSEN
Ta norweska marka, która teraz jest znana głównie z ubrań narciarskich i outdoorowych, zaczynała swój biznes pod koniec XIX wieku od produkcji ubrań dla rybaków i żeglarzy. Wykorzystywano wtedy popularną w tej części Europy technologię polegającą na namaczaniu grubego płótna w oleju lnianym. Twórcą marki był Helly Juel Hansen, który od młodzieńczych lat pasjonował się żeglarstwem. To wtedy zetknął się z mniej przyjemną i pracochłonną częścią tej pasji, czyli koniecznością smarowania ubrań za pomocą wosku. Zajmowało to wiele czasu, a po takim zabiegu tkanina stawała się sztywna i lepka. Gdy był już dorosłym żeglarzem, to zaczął eksperymentować z impregnacją ubrań z użyciem oleju lnianego. Pomysł ten przerodził się w niewielki biznes – Helly Hansen zaczął produkować odzież dla okolicznych żeglarzy i rybaków.
Okres największego rozwoju przypada na okres powojenny. Oferta Helly Hansen była stale rozbudowywana, a w miejsce tradycyjnych tkanin pojawiło się wiele innowacyjnych rozwiązań z których ta marka słynie do dnia dzisiejszego. Uważa się, że Helly Hansen była pierwszą firmą, która stworzyła w pełni wodoodporne i oddychające ubrania. Obecnie marka ta specjalizuje się w profesjonalnej odzieży żeglarskiej, górskiej i narciarskiej, ale mają też linie codzienne.
Helly Hansen ma także linię profesjonalnej odzieży roboczej, która jest bardzo popularna w Skandynawii. W roku 2022 firma będzie świętować 145-lecie istnienia.
DANTON
Większość marek z dzisiejszego artykułu narodziła się w Stanach Zjednoczonych, ale jest też przedstawiciel Francji. To marka Danton, która swoją działalność zaczęła w roku 1931. Zajmowali się produkcją ubrań roboczych dla wielu grup zawodowych m.in. dla ogrodników, mechaników i kucharzy. Przez wiele dekad była to lokalna marka zajmująca się wyłącznie odzieżą roboczą (szyli uniformy m.in. dla obsługi paryskiego metra i kolei francuskich). Dopiero kilka lat temu marka Danton weszła w odzież streetwearową. Jej dziedzictwo postanowiła wykorzystać japońska spółka, która kupiła prawa do marki i obecnie to właśnie Japończycy są odpowiedzialni za projektowanie i dystrybucję tej marki, choć jak wynika z metek, są one nadal produkowane we Francji.
DR. MARTENS
Mało kto o tym wie, że marka Dr. Martens również zaczynała od butów przeznaczonych do pracy fizycznej. Ale najpierw wypada przypomnieć jak powstała ta marka, bo jest to ciekawy mezalians brytyjsko-niemiecki. Za nazwą Dr. Martens kryje się historia niemieckiego żołnierza Klausa Maertensa, który w latach 40. ubiegłego wieku stworzył unikalną konstrukcję buta, która była miękka i elastyczna, bo wykorzystywała coś w rodzaju poduszki powietrznej. Pod koniec lat 50. pomysłem tym zainteresowała się brytyjska firma Griggs, która od roku 1901 produkowała buty robocze. Wykupili oni licencję na pomysł Klausa Maertensa i zaczęli produkcję butów pod nazwą Dr. Martens. Pierwszy model pojawił się w sprzedaży 1 kwietnia 1960 roku i oznaczono go symbolem 1460, zaczerpniętym od tej daty. Buty te chętnie nosili pracownicy fabryk oraz listonosze, którzy każdego dnia pokonywali duże dystanse pieszo.
Przełom nastąpił w latach 70. gdy butami Dr. Martensa zainteresowali się skinheadzi i gwiazdy brytyjskiej sceny punkowej. Tym sposobem Martensy weszły do mody codziennej, a w kolejnych dekadach stały się istotnym elementem różnych subkultur. Tąpnięcie nastąpiło na początku tego wieku, gdy drastycznie spadło zainteresowanie tą marką. Zamknięto wtedy prawie wszystkie brytyjskie fabryki Dr. Martens.
Tak prezentuje się moje subiektywne zestawienie marek o roboczym rodowodzie. Jeśli chcielibyście coś dodać do tej listy, to dopiszcie w komentarzach.
ciekawym przykładem jest jeszcze L. L. Bean
Raczej LC King — bo L.L. Bean od zawsze specjalizował się w odzieży rekreacyjnej (dla wędkarzy, myśliwych, etc.).
Świetny wpis! Dla mnie na pewno do zapisania na później, a lista marek do wpisania sobie, żeby zwracać na nie uwagę w przyszłości :D
Didriksons dla mnie wielkie zaskoczenie na plus. Mogę także polecić
Potwierdzam, ja z mojej kurtki Marco jestem bardzo zadowolony. Bardzo funkcjonalna (układ kieszeni świetny i wszystkich innych detali) oraz ciepła.
Właśnie kupiłem czerwone Marco w Galerii Młociny w rozmiarze M. Zostały jeszcze rozmiary L i XL po jednej sztuce. Na pierwszy rzut oka robi wrażenie bardzo dobrej jakościowo. Będzie zamiast kurtki Alpha Industries Explorer, która zbyt ciasna, z niepraktycznymi kieszeniami okazała się dla mnie porażką. Może ktoś chce odkupić? Rozmiar M, prawie nie noszona, już nie do dostania.
A tak przy okazji, Alpha Industries to też firma zaczynająca od odzieży roboczej, tylko że dla wojska – marynarzy i personelu lotniczego. To oni głównie robili słynną M65.
Super. Dziękuję za ten post.
Ze swojej strony mogę bardzo polecić portki od Carhartta — a kolor Carhartt brown to klasyka tematu — natomiast warto uważać na fason: w ostatnim czasie 'straight fit’ jest tak bardzo wąski, że chyba w przypadku wielu marek byłby oznaczany jako 'slim’. Można się zdziwić, zwłaszcza w przypadku spodni w wersji 'double front’.
Natomiast ich wytrzymałość, odporność — także termiczna, w przypadku naszych (dolnośląskich) zim jest świetna, na włóczęgę po lesie (np. z psem) nadają się wybitnie.
Więc jeszcze Duluth Trading i powiązane — Alaskan Hardgear, 40 Grit i Best Made.
Od lat korzystam z klasycznych 'kowbojskich’ rękawic roboczych Carhartt Fencer Gloves i bardzo je sobie chwalę. Niestety moje egzemplarze są z USA – może ktoś wie czy da się je kupić na starym kontynencie?
Amazon?
Tak się zastanawiam… zna ktoś może jakieś polskie firmy , które można zaliczyć do stylu „roboczego” ?
Nie wiem czy tak można powiedzieć i stylistycznie polecić, ale kojarzy mi się Otmęt z obuwniczych…?
Może firma obuwnicza Demar? Najbardziej znani są z obuwia roboczego, ale mają też modele bardziej cywilne np. gumowce, obuwie dla myśliwych, turystów i żołnierzy. No ale oni już chyba długo nie podziałają, w gruby wał są zamieszani.
Demar to słaby przykład – oszukiwali na materiałach dla wojska.
Ambitny artykuł. Brawo!
Skoro mamy Helly Hansen to od siebie dodałbym jeszcze markę Devold of Norway. Teraz specjalizują się przede wszystkim w outdoorowej odzieży z merino, ale zaczynali od swetrów dla marynarzy i rybaków. Bodajże są jedną z najstarszych firm outdoorowych. W Norwegii bezkonkurencyjni. Do tej pory mają w ofercie właśnie klasyczną linię wełnianych swetrów. Polecam, sam używam, to zakup na lata :) Linie outdoorowe też z czystym sumieniem polecam, bo naprawdę fajnie kombinują z rozwojem technologii.
Carhartt rewelacyjna jakość. Dziękuję bardzo za wpis, miód na moje serce:)
Potwierdzam, chyba nikt tak nie szyje jak Carhartt — potrójne szwy, genialne kieszenie w spodniach (tylne kieszenie jak mała torebka, żadne popierdółki), w kieszenie na narzędzia zmieści się nawet mała smycz ;-) No i tkanina nie do zdarcia.
Jak ktoś szuka alternatywy dla wytwarzanych w azji Martensów warto zerknąć na Solovair które nadsl produkowane są w Northampton a cenowo nie są o wiele droższe.
W 1998 roku pracowałem w sklepie z dżinsem i mieliśmy w sprzedaży również buty Caterpillara. Nie powiem żebyśmy tego dużo sprzedawali, nikt wtedy tego w Polsce nie znał, największym zainteresowaniem cieszyły się „żółtki” a`la Timberland 6.
I z tego co pamiętam, to chyba później Caterpillar zszedł z cenami i jakoś sobie radzi na rynku.
Wiele lat temu pracowałem w centrum logistycznym i tam dostawaliśmy pakiet ubrań (bluza, t-shirty) firmy B&C collection, sprzedają tylko hurtowo firmom, raczej made in china. Chyba nigdy nie miałem ubrań lepszej jakości.
Dla mnie osobiście to Levi’s, Lee, Timberland i Helly Hansen są najbardziej znane. Przekonuje mnie także marka Wellensteyn bo mają świetne jakościowo kurtki (cena nie do przejścia obecnie dla mnie). O reszcie czytam raczej pierwszy raz :)
Można gdzieś w Polsce kupić produktu Filsona?
Faster Dog w Warszawie ma pojedyncze produkty.
Na Zalando też można coś trafić z tego, co widziałem.
Daniel Craig jako James Bond nosił buty marki Danner nie tylko w ostatnim filmie o przygodach 007, ale również w Spectre, w scenach odwiedzin kliniki Hofflera i następującego po nich pościgu, a filmowanych w okolicach austriackiego ośrodka narciarskiego Sölden. Tak dla uzupełnienia… :)
Bardzo ciekawy wpis. Zabrakło mi firmy Henri Lloyd, która zaczynała, jak kilka tu wymienionych, od ubrań dla rybaków i żeglarzy. O polskich korzeniach założyciela i fabryce w Brodnicy nie będę przypominał, chyba miałeś oddzielny wpis na jej temat.
Na myśl przychodzą mi francuskie marki Kidur i Le Laboureur. Specjalizują się w produkcji francuskiej kurtki roboczej czyli czegoś bardziej dziś znanego jako koszula wierzchnia, najczęściej w kolorze granatowym(bleu de travail) z trzema nakładanymi kieszeniami wykonana z moleskinu. Podobno swoją odzież roboczą, tak znaną na świecie, Amerykanie zapożyczyli od Francuzów, tylko poszli w inne kolory i Carhartt znany jest z żółtych kurtek, a nie niebieskich, ale też ma nakładane kieszenie. Kurtki Levi’s też były i są granatowe Dla mnie te kurtki to jest hit ostatnich miesięcy, w smart casualu mogą zastąpić marynarkę i doskonale wyglądać z białą koszulą, mogą być… Czytaj więcej »
Zastanawiam się z czego wynika tak naprawdę taka popularności bądź co bądź odzieży roboczej? Znakomitym przykładem są tu omawiane wielokrotnie jeansy. Ludzie przeszli masowo z bawełny czy lnu na jeans. Przecież większość z nas dzisiaj nie pracuje fizycznie, w polu, stajni czy fabryce.
Myślę, że dżinsy wygrywają praktycznością: nie trzeba ich za często prać i prasować; są uniwersalne; mają znacznie więcej fasonów niż chinosy.
A co do trendu na samą odzież roboczą, to po prostu moda od dawna zjada swój ogon, coraz trudniej wymyślić coś świeżego, więc każdy taki pomysł pozwala dać klientom coś nowego. Poza tym mam wrażenie, że konsumenci są już trochę zmęczeni szybką modą, która zmienia się co sezon i szukają ubrań trwałych, prostych, surowych – a to przecież kwintesencja odzieży roboczej.
Pewnie coś w tym jest. Pytanie co będzie dalej, skoro ?wszystko już było? a interesik się przecież musi kręcić. Wymyślanie nowy trendów na sile, byleby tylko sprzedać.
Ale ten trend nie jest aż taki nowy, zaczął się zaraz po wojnie, nieco później doszlusowała do niego moda na odzież w stylu militarnym (koszule, kurtki, kolor khaki, etc.). Właściwie w segmencie popularnym istnieją dwa główne nurty: sportowy (z jego wynaturzonymi wybrykami jak „joggersy i snikersy”) oraz robociarski.
link skasowany chyba są dostępne te 1000 miles u nas i to w całkiem znośnych cenach. Chyba że to jakaś lipa.
To na pewno oszustwo, więc kasuję link.
[…] 17 marek, które zaczynały od odzieży roboczej 19 stycznia 2022 36 […]
Dodam od siebie włoską markę Pezzol 1951. Świetne buty, bardzo oryginalny wygląd, noszę od wielu lat. Polecam.
Bardzo ciekawy wpis
Panie Michale, czy orientuje się Pan gdzie można kupić taką klasyczną amerykańską truckerkę z woskowanej bawełny canvas? Carhartt, którego produkty są u nas dostępne, ma kurtki z tej tkaniny, ale one są bardzo obszerne, dosyć długie, i rzeczywiście wyglądają bardziej jak kurtki do ciężkiej pracy, niż na co dzień.
Od jakiegoś czasu szukam kurtki o kroju zbliżonym do Levi’s trucker jacket. Szukając w sklepach amerykańskich, jest tego od groma, u nas nie ma nic.