Współczesna moda męska w dużej mierze opiera się na elementach, które dzisiaj traktujemy jako zwykłe ubrania codzienne, ale kiedyś ich przeznaczenie było zupełnie inne. Od wielu dekad, jednym z najobfitszych źródeł inspiracji dla projektantów jest dawna odzież wojskowa. Historie takich ubrań opisywałem od czasu do czasu na blogu, ale tym razem postanowiłem zebrać je w jednym artykule. Trochę się tego uzbierało, więc przygotujcie się na dłuższą lekturę.
TRENCZ
Beżowy trencz to klasyka mody męskiej i damskiej. Współcześnie, nawet częściej spotyka się go w kolekcjach damskich niż męskich. A rodowód ma bardzo męski i bardzo militarny. Nazwa płaszcza pochodzi od angielskiego słowa trench, czyli rów/okop. Płaszcz ten powstał przed I wojną światową na zlecenie brytyjskiej armii. Jego twórcą był Thomas Burberry, przedsiębiorca z Anglii, który wcześniej szył cywilne płaszcze przeciwdeszczowe. W roku 1879 opatentował specjalny splot tkaniny wełnianej, który zapewniał nieprzemakalność. Tak powstała gabardyna, z której później korzystali nie tylko żołnierze, lecz także lotnicy, polarnicy i himalaiści.
Wojskowy trencz miał kilka charakterystycznych detali, które dzisiaj są po prostu ozdobą, a kiedyś pełniły konkretną rolę. Na przykład pagony ramienne pod którymi noszono zwiniętą czapkę lub rękawice. Albo mosiężne oczka w kształcie litery D na wysokości pasa. Dzisiaj to ozdobny detal, ale kiedyś służyły do mocowania granatów i innego ekwipunku. Warto też wspomnieć o klapie strzeleckiej (ang. gun flap), która w klasycznych trenczach jest po prawej stronie i obecnie raczej nikt się nie zastanawia kto i po co to wymyślił, a to element, który ułatwiał korzystanie ze strzelby przy zapiętym pod szyję płaszczu.
Do cywila trencz trafił jeszcze przed II wojną światową. Spopularyzowały go gwiazdy kina światowego. Najsłynniejsza filmowa rola beżowego trencza, to bez wątpienia melodramat „Casablanca”.
BUDRYSÓWKA
Budrysówki (ang. duffle coat) trafiły do mody codziennej dzięki brytyjskiej marynarce wojennej. Podczas I wojny światowej było to podstawowe okrycie wierzchnie żołnierzy pełniących służbę na okrętach Royal Navy. Był to długi i obszerny płaszcz z grubego sukna wełnianego. Jego charakterystycznym elementem był duży kaptur oraz przód zapinany na kołki przypominające sporej wielkości kły. Każdy z tych elementów miał swoje przeznaczenie. Gruby i ściśle tkany materiał miał chronić przed zimnem i wiatrem. Obszerny kaptur pozwalał założyć go na czapkę marynarską, a duże kołki pozwalały zapinać płaszcz bez zdejmowania rękawic. Podstawowym kolorem brytyjskich budrysówek był jasny brąz.
Do cywila budrysówka trafiła po II wojnie dzięki brytyjskim przedsiębiorcom z rodziny Morris, którzy odkupili od ministerstwa obrony nadwyżki z magazynów wojskowych i zaczęli je sprzedawać jako płaszcze do codziennego użytku. Tak powstała marka Gloverall, która po wyprzedaniu zapasów wojskowych zaczęła własną produkcję kurtek i płaszczy wzorowanych na tradycyjnych budrysówkach. Marka Gloverall nadal istnieje (w zeszłym roku świętowali siedemdziesiąte urodziny), a ich flagowym produktem są oczywiście budrysówki. Można je kupić w kilkudziesięciu wariantach. Najbardziej klasyczny model to Morris. Oczywiście budrysówki pojawiają się też w kolekcjach innych marek z całego świata, aczkolwiek obecnie nie jest to jakiś mega popularny model płaszcza.
BOSMANKA
Wełniana bosmanka (ang. pea coat) to jeden z najbardziej stylowych i ponadczasowych elementów męskiej garderoby, który przetrwał w niemal niezmienionej formie trzysta lat! Jej historia sięga początków XVIII wieku. Wbrew powszechnej opinii pierwowzór bosmanki nie powstał w Ameryce, lecz w Europie. Było to jesienno-zimowe okrycie wierzchnie wielu europejskich marynarek wojennych. Brytyjska marynarka wojenna wprowadziła je w roku 1857, a marynarka amerykańska w 1881.
Do mody codziennej trafiła właśnie dzięki Amerykanom, którzy po II wojnie światowej wyprzedawali nadwyżki magazynowe cywilom. W kolejnych dekadach coraz więcej marek odzieżowych zaczęło kopiować ten fason i dzisiaj bosmanki można kupić niemal u każdej męskiej marki. Klasyczna bosmanka jest bardzo męska, dostojna i ponadczasowa, a jednocześnie nie tak formalna jak klasyczne płaszcze dwurzędowe. Ma w sobie to „coś”.
KURTKI POLOWE
Budrysówki i dwurzędówki nie są obecnie jakoś mega popularne, ale jest jeden rodzaj kurtki wojskowej, której mniej i bardziej udane kopie, znajdziecie w ofercie niemal każdej marki męskiej. Chodzi o kurtki polowe, których w historii ubiorów wojskowych było całkiem sporo, ale ta najbardziej znana to bez wątpienia M-65 (pełna nazwa to M-65 OG-107) – ikona mody męskiej, którą zawdzięczamy armii amerykańskiej. Model ten zaprojektowano w roku 1966 na zlecenie US Army i na służbie pozostała aż do 2009 roku (z różnymi modyfikacjami). Kurtka M-65 była następcą kurtki M-43 i M-51, używanych wcześniej przez armię amerykańską.
Na czym polega fenomen tej kurtki? Jest to prosty, ponadczasowy i bardzo funkcjonalny projekt, który świetnie sprawdzał się w warunkach bojowych, ale też w życiu codziennym, bowiem jest to jedna z najczęściej kopiowanych kurtek przez marki modowe z całego świata, a oryginały z amerykańskiego demobilu od lat osiągają wysokie ceny na portalach aukcyjnych. To kurtka, która może się podobać wizualnie, ale jest też bardzo praktyczna. Cztery duże kieszenie pomieszczą niemal wszystko.
Dużą rolę w popularyzacji kurtki M-65 przypisuje się znanym bohaterom filmowym. Model ten zagrał w filmach takich jak „Taksówkarz” (w roli głównej Robert De Niro), „Rambo” (w roli głównej Sylvester Stallone) i „Serpico” (w roli głównej Al Pacino). W polskich produkcjach filmowych zieloną kurtkę wojskową można zobaczyć m.in. w „Misiu” i serialu „07 zgłoś się”.
KURTKA PARKA
Kurtki polowe świetnie sprawdzały się podczas umiarkowanej pogody, ale przecież działania wojenne prowadzone są także w miesiącach zimowych i miejscach, gdzie temperatury nie rozpieszczają (np. wysokie góry), a zatem żołnierze potrzebowali czegoś cieplejszego niż zwykła kurtka polowa. Tak powstały projekty kurtek, które dzisiaj nazywamy parkami. Czyli dłuższe, ocieplane, z dużym kapturem. Jako pierwsi wprowadzili je prawdopodobnie Amerykanie, którzy w trakcie II wojny światowej musieli zagwarantować odpowiednie ubrania dla żołnierzy pełniących służbę we włoskich pasmach górskich. Płaszcze sukienne nie sprawdzały się w takich warunkach.
Pierwsza parka weszła do użytku US Army w roku 1941. Była to długa kurtka bawełniana z wełnianym ociepleniem. Jej trzy charakterystyczne elementy to: rybi ogon (czyli dłuższy tył), duży kaptur i dwie skośne kieszenie z przodu. W następnych latach powstawały kolejne modyfikacje wojskowej parki (m.in. M1951).
Popularyzację dłuższych kurtek wojskowych przypisuje się środowisku modsów. To młodzieżowa subkultura, która narodziła się w Londynie pod koniec lat 50. Była to młodzież wywodząca się ze środowisk robotniczych. Ich styl cechował modowy eklektyzm. Garnitury łączyli z ubraniami wojskowymi i zamszowymi trzewikami desert boot, po mieście poruszali się na włoskich skuterach.
SKÓRZANA BOMBERKA
Skórzana kurtka lotnicza, zwana popularnie pilotką albo bomberką, to jeden z największych klasyków odzieży militarnej, który od wielu dekad jest także częścią mody codziennej. Pierwotne wersje kurtek lotniczych pojawiły się jeszcze przed I wojną światową, czyli w czasach gdy lotnictwo dopiero raczkowało. Kabiny samolotów nie były wtedy jeszcze zabudowane, zatem piloci potrzebowali ciepłych ubrań. Idealnym surowcem okazała się skóra końska, która skutecznie chroniła przed wiatrem i chłodem.
Powszechnie uważa się, że najlepszym i najczęściej kopiowanym wzorcem kurtek lotniczych jest model A2 stworzony dla armii amerykańskiej w roku 1931, ale podobne fasony miały na swoim wyposażeniu także wojska brytyjskie, niemieckie i wiele innych, zatem trudno jednoznacznie przypisać komuś te zasługi.
Bez większych wątpliwości można za to przypisać popularyzację kurtek lotniczych amerykańskiemu kinu. Zresztą nie po raz pierwszy postacie filmowe przyczyniły się do transferu produktów specjalistycznych do cywila. Jeśli chodzi o pilotki, to duża w tym zasługa kultowego filmu z lat 80 – „Top Gun”, który przedstawia środowisko młodych pilotów amerykańskich myśliwców. Pojawia się tam kurtka G1, która była na wyposażeniu armii amerykańskiej od roku 1947 aż do lat 80. To właśnie ten model zrobił największą karierę cywilną i do dnia dzisiejszego jest chętnie kopiowany przez marki odzieżowe. Najsłynniejsza kurtka lotnicza z polskiego kina, to oczywiście egzemplarz Franza Maurera, granego przez Bogusława Lindę w filmie „Psy”.
OKULARY AVIATORKI
Jednym z najpopularniejszych fasonów okularów przeciwsłonecznych są tzw. aviatorki. To ikona świata okularów i obecnie znajdziecie je w ofercie niemal każdej marki optycznej. Ale nie wszyscy wiedzą, że okulary te mają rodowód militarny.
Pod koniec lat 20. ubiegłego wieku armia amerykańska zgłosiła zapotrzebowanie na okulary przeciwsłoneczne dla swoich pilotów. Zadanie powierzono firmie Bausch & Lomb, która była wiodącym amerykańskim producentem szkieł optycznych. Optycy i projektanci B&L przygotowali zupełnie nowy model okularów, który zaprezentowali przedstawicielom Sił Powietrznych Armii Amerykańskiej w roku 1930. Ich unikalny kształt z soczewkami przypominającymi krople wody chronił pilotów przed odbiciami światła na dużych wysokościach, przy jednoczesnym zapewnieniu wyraźnego obrazu w polu widzenia.
Początkowo oprawka modelu Aviator produkowana była z tworzywa sztucznego. Dopiero w roku 1937 zmieniono ją na cienką, metalową ramkę i w takiej formie model jest produkowany do dnia dzisiejszego. W tym samym roku zarejestrowano także znak towarowy Ray-Ban. Okulary te jeszcze w latach trzydziestych trafiły do normalnej sprzedaży, ale nie cieszyły się jakimś szczególnym wzięciem. Przełomem był film „Top Gun” z roku 1986, gdzie w rolę młodego pilota wcielił się Tom Cruise. Podobno po tym kinowym hicie sprzedaż modelu Aviator wzrosła kilkunastokrotnie i na wiele lat stały się przebojem wśród kobiet i mężczyzn na całym świecie.
KHAKIS, CZYLI BAWEŁNIANE CHINO
Bawełniane chinosy to jeden z najpopularniejszych rodzajów spodni codziennych ostatnich dwóch dekad, ale nie każdy wie, że ich pierwowzór wywodzi się z wojska. Spodnie o takim fasonie były częścią mundurów brytyjskich żołnierzy stacjonujących w Indiach w połowie XIX wieku. Ze względu na panujący tam klimat, mundury szyto z bawełny o biało-kremowym odcieniu, który okazał się bardzo niepraktyczny (szybko brudzący). Jeden z dowódców wpadł na pomysł by mundury ufarbować mieszanką lokalnych składników: kawy i przyprawy curry. Tak powstał naturalny barwnik o charakterystycznym żółto-brązowym odcieniu. Hindusi nazwali ten kolor khaki. W kolejnych dekadach również inne kraje wprowadziły go jako podstawowy kolor letnich mundurów. Amerykanie nazywali te spodnie khakis i ta nazwa nadal funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. W Europie częściej używa się nazwy chino.
Beżowe spodnie od munduru trafiły do mody codziennej właśnie dzięki Amerykanom. Po zakończeniu II wojny światowej żołnierze zabierali do domu część swoich służbowych przydziałów, w tym ubrania. Jedni chodzili w nich z sentymentu, inni doceniali ich jakość i prosty design. Łączyli je ze zwykłymi ubraniami i tym sposobem stały się częścią codziennego ubioru, podobnie jak kurtki polowe i wiele innych elementów wyposażenia żołnierskiego. W połowie XX wieku chinosy pojawiły się w ofercie wielu marek odzieżowych, szczególnie tych z rynku amerykańskiego. Były traktowane jako ubiór weekendowy, bo na co dzień mężczyźni nosili bardziej eleganckie ubrania.
Popularyzację chinosów przypisuje się środowisku Ivy League – stowarzyszenia skupiającego 8 elitarnych uczelni amerykańskich (m.in. Harvard, Yale, Princeton). Przypomnę, że to tam narodził się styl preppy, a spodnie chino stały się jego podstawowym elementem. Dzisiaj można je kupić w każdym sklepie, zarówno w wersji męskiej, jak i damskiej.
KLASYCZNY BLEZER
Granatowa marynarka dwurzędowa ze złotymi guzikami to absolutna klasyka konserwatywnej mody męskiej. W połączeniu z szarymi spodniami, białą lub błękitną koszulą oraz krawatem pułkowym, tworzą najbardziej konserwatywny zestaw klubowy.
Większość źródeł podaje, że pierwowzór granatowej dwurzędówki ze złotymi guzikami wywodzi się z marynarki wojennej Wielkiej Brytanii. Podobno na początku XIX wieku kapitanowie okrętów mogli samodzielnie decydować o ubiorze ich załogi, nie obowiązywały bowiem jeszcze ścisłe procedury w tym zakresie. Gdy w 1837 roku kapitan okrętu HMS Blazer usłyszał o tym, że intronizowana niedawno królowa Wiktoria planuje odwiedzić jego jednostkę, nakazał załodze założyć biało-niebieskie swetry marynarskie i granatowe dwurzędowe marynarki z czarnymi guzikami. Strój ten tak spodobał się królowej, że postanowiła go wprowadzić jako obowiązkowy w Royal Navy. Nazwa blezer została zatem zapożyczona od nazwy okrętu.
W modzie cywilnej dwurzędowy blezer zaadaptował się bardzo dobrze, bowiem było to rozwiązanie pośrednie pomiędzy garniturem, a marynarkami typowo sportowymi (np. tweedowymi). Później pojawił się także blezer jednorzędowy (również granatowy i również ze złotymi guzikami), ale on akurat wywodzi się ze strojów wioślarskich.
BOJÓWKI
Jak wspomniałem, chinosy pochodzą z odległych czasów (połowa XIX wieku), gdy ubiór żołnierzy wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Jeśli chodzi o współczesne spodnie wojskowe, to numerem jeden od wielu dekad są tzw. bojówki (ang. cargo), czyli spodnie z kieszeniami przyszywanymi na zewnątrz nogawek. One również dobrze sobie radzą w modzie codziennej i są bardzo lubiane przez mężczyzn. Przypomnę w skrócie ich historię.
Podobno pierwsze spodnie cargo pojawiły się na wyposażeniu armii brytyjskiej jeszcze przez II wojną światową, a ich ogromna funkcjonalność sprawiła, że później bardzo szybko „rozeszły się” po świecie i każda armia miała je u siebie. Kieszenie naszywane na zewnątrz nogawek przejęły rolę małych toreb/plecaków i saszetek mocowanych do pasków. Proste i genialne rozwiązanie. No i właśnie za to bojówki są cenione także w modzie codziennej. Ich kieszenie pomieszczą portfel, telefon, klucze, a nawet butelkę wody. Ten rodzaj spodni nie jest może tak popularny jak dżinsy czy chinosy, ale co kilka lat powraca. Na poniższym zdjęciu najnowsza kolekcja luksusowej marki Brunello Cucinelli.
T-SHIRT
Od wielu dekad t-shirt jest podstawowym elementem męskiej garderoby codziennej, ale jeszcze sto lat temu była to po prostu bielizna, którą nosiło się pod koszulą. W taki sposób ubierali się robotnicy fizyczni, ale też żołnierze. Samo powstanie t-shirtu trudno przypisać wojsku, ale już jego popularyzację, jako „nie bieliźnianego” elementu garderoby, jak najbardziej. Podobno przyczynili się do tego marynarze z amerykańskich okrętów wojennych, którzy schodząc na ląd w wolnym czasie zrzucali swoje mundury, pozostając w samych spodniach, t-shirtach i kurtkach. A że zazwyczaj byli to dobrze zbudowani i przystojni mężczyźni, to cywile zaczęli kopiować ten styl. Gdy zakończyła się II wojna światowa zjawisko to nabrało jeszcze większego rozpędu, bo marynarze wrócili do swoich domów, a wraz z nimi „służbowa” bielizna. A później to już poszło i dzisiaj trudno sobie wyobrazić modę bez t-shirtu.
WZORY KAMUFLAŻOWE
Pisząc o odzieży wojskowej i jej kopiowaniu przez marki odzieżowe, nie sposób nie wspomnieć o wzorach kamuflażowych, które co kilka sezonów wracają do głównych trendów modowych. Wzory kamuflażowe, jak sama nazwa wskazuje miały służyć wtapianiu się żołnierzy w otoczenie. To nic innego jak wielobarwne plamy o wielkości i kształcie zbliżonym do naturalnych elementów otoczenia.
Ponieważ każdy kraj ma inną roślinność i warunki krajobrazowe, to wzorów kamuflażowych jest mnóstwo, nawet w obrębie jednej armii, bo przecież innego kamuflażu potrzebowały oddziały stacjonujące na miejscu, a innego, gdy wyjeżdżały na misję np. do krajów na innym kontynencie. Większość z nich bazuje oczywiście na barwach ziemi (zielenie i brązy), ale różnice pomiędzy wzorami poszczególnych krajów potrafią być znaczne. Można by o tym napisać niejedną książkę.
W modzie współczesnej wzory kamuflażowe są wykorzystywane w zasadzie na wszystkich rodzajach odzieży i dodatków: kurtki, spodnie, koszulki, podszewki, skarpety, czapki, a nawet… krawaty.
KRAWATY PUŁKOWE
No właśnie, skoro pojawił się temat krawatów, to w wątku wojskowym nie sposób nie wspomnieć o krawatach pułkowych (ang. regimental ties), które były archetypem krawatów klubowych, a one z kolei od lat wciąż są kanonem mody krawatowej i nadal cieszą się sporą popularnością, a w wielu miejscach są wręcz obowiązkowe. Mam tu na myśli elitarne szkoły i stowarzyszenia sportowe. Ale zanim one przyjęły tę tradycję, to krawaty w skośne pasy w kolorach poszczególnych pułków nosili żołnierze, by odróżniać się między sobą, gdy wyszły już użytku mundury w różnych kolorach.
BUTY PUSTYNNE
Dzisiejszy artykuł to głównie wątki ubraniowe, ale jest też jeden model butów wojskowych, który przyjął się w modzie codziennej i od wielu dekad można go kupić u większości marek obuwniczych. Chodzi o buty pustynne (ang. desert boot), które w początkach II wojny światowej nosili brytyjscy oficerowie stacjonujący w Birmie, która wtedy była częścią Imperium Brytyjskiego. Co ciekawe, podobno te buty nie były częścią oficjalnego przydziału, lecz oficerowie sami je sobie kupowali, bo ich podstawowe obuwie nie zdawało egzaminu w tamtejszym klimacie. Egzemplarze które kupowali dla siebie pochodziły podobno z Kairu. Były to lekkie trzewiki z jasnej zamszowej skóry, osadzone na podeszwie krepowej.
Buty te wpadły w oko Nathanowi Clarksowi, który był wtedy szeregowym żołnierzem brytyjskim i służył we wspomnianej Birmie. Zainteresował się tymi trzewikami, ponieważ sam pochodził z rodziny o tradycjach szewskich (od 1825 r.). Uznał, że czegoś takiego brakuje w ofercie firmy jego rodziców. Pomysł ten został wdrożony po jego powrocie z wojny, a cywilne buty pustynne o nazwie Desert Boot marka Clarks zaprezentowała na targach obuwniczych w Chicago w roku 1950. Od razu okazały się hitem i na stałe weszły do ich oferty. Marka Clarks oczywiście istnieje do dnia dzisiejszego, a model Desert BOOT można u nich kupić w kilkunastu kolorach. To ponadczasowy klasyk, który klienci cenią za wygodę i umiarkowaną elegancję.
MARKI KTÓRE KOCHAJĄ STYL MILITARNY
Na koniec postanowiłem jeszcze wspomnieć o markach, które pewnie by nie powstały, gdyby nie militarne wątki w ich historii.
Alpha Industries to amerykańska firma, która realizowała zarówno kontrakty wojskowe (i to nie tylko amerykańskie), jak i cywilne kolekcje casualowe, które obecnie można kupić na całym świecie w sklepach multibrandowych.
O marca Ray-Ban wspominałem już w akapicie o okularach lotniczych, więc tylko w skrócie przypomnę, że firma ta zaczynała od wojskowego kontraktu, a w tej chwili jest to prawdopodobnie najpopularniejsza na świecie marka okularów przeciwsłonecznych. Warto dodać, że Ray-Ban od wielu lat należy do włoskiej grupy Luxottica.
Clarks to brytyjska marka obuwnicza, która co prawda nie dostarczała obuwia dla wojska, ale ich sztandarowy produkt, czyli trzewiki Desert Boot były inspirowane obuwiem brytyjskich oficerów stacjonujących w Birmie.
Brytyjska marka Gloverall to synonim klasycznych budrysówek i pewnie gdyby nie one, to ta firma by nie powstała lub zajmowałaby się czymś innym. Obecnie ich asortyment jest znacznie szerszy, ale podstawowym produktem nadal pozostają budrysówki.
Warto jeszcze wspomnieć o włoskiej marce Aeronautica Militare dla której świat lotnictwa był naturalnym środowiskiem, jeszcze zanim ta marka powstała (2004 r.), bowiem jej właściciele i pomysłodawcy już pod koniec lat 70. produkowali odzież skórzaną. W pewnym momencie zostali także dostawcą kurtek lotniczych dla Aeronautica Militare, czyli Włoskich Sił Powietrznych oraz dla Frecce Tricolori, czyli formacji akrobatycznej Włoskich Sił Powietrznych. Po wieloletniej współpracy podpisano umowę licencyjną w ramach której firma Cristiano di Thiene uzyskała wyłączne prawa do produkcji cywilnych kolekcji odzieżowych pod marką Aeronautica Militare. Flagowym produktem zostały oczywiście skórzane kurtki lotnicze.
Napiszcie koniecznie w komentarzu, ile z tych czternastu elementów, które opisałem w tym artykule jest w waszych szafach.
Alpha Industries to jedna z moich ulubionych marek. Ponadczasowy dizajn i niesamowitą trwałość.
I niczego nie udaje
Panie Michale, gdzie znalazł Pan taką piękną zieloną parkę? Pozdrawiam!
Nie wiem którą masz na myśli, więc podam dwie odpowiedzi :)
Ta w zestawie z szarym garniturem to Timberland, a ta w zestawie z granatowym garniturem to H&M. Obydwie to kolekcje sprzed kilku lat.
Dzien dobry.
W mojej szafie, pewnie z powodu zaintetesowań (lotnictwo, militaria, historia) znajdyją się;
1.
– Futrzana bomberka Irvin Jacket
– A2 firmy Cockpit USA
– Kontraktowa CWU36/P najonowszego wzoru USAF, nówka.
2. Aviatory Ray-Ban
3. Parka N3B Alpha Industries
4. Bosmanka
5. Chino
6. Bojówki (kilka par)
7. Jakieś camo
O tshircie nie ma co pisać bo to chyba każdy ma.
PS. Jakiej marki to trench?
Trencz Zack Roman, tutaj więcej zdjęć z tej sesji:
https://mrvintage.pl/2019/11/gdy-znudza-sie-kolorowe-spodnie.html
Czekałem na ten wpis…w mojej szafie brak bojówek i skórzanej bomberki.
Michale kawał dobrej roboty, ja bym jeszcze dorzucił kurtkę pilotkę i buty lotniki też chyba się wliczają?
Tak, miałem jeszcze dopisać kurtki lotnicze materiałowe (najbardziej znana to MA-1), a nie skórzane, ale w końcu odpuściłem sobie.
Buty lotnicze moim zdaniem nie przyjęły się w modzie codziennej, dlatego je pominąłem. Mam na myśli wysokie trzewiki, ale jeśli ty masz na myśli eleganckie półbuty o nazwie „lotniki”, to one chyba nie mają nic wspólnego z lotnictwem, poza nazwą :)
Generalnie nie zdawałem sobie sprawy, że jest tych rzeczy aż tak dużo. Myślałem, że zmieszczę się w dziesiątce.
Być może będę sam ale nie mam nic z powyższego w mojej szafie. Rzeczy o których jest napisane oczywiście kojarzę i znam. Aeronautica Militare ma bardzo dobre jakościowo ciuchy jednak cena standardowa jest nieraz zbyt wysoka dla mnie.
Bardzo dobry wpis.
Zmień pracę, weź kredyt
Uszanowanie!
Jak na ironię, akurat dziś zajrzałem do artykułu sprzed niemal 3 lat, który temat ubrań o rodowodzie militarnym już w sobie zawierał. Zatem inspiracje oraz sama ?moda? na taki rodzaj ubrań nie wymiera i wątek wraca :) Kurtka safari, to dla mnie taka M-65, więc czekam na jeszcze cieplejsze dni, aby zarzucić na grzbiet moje lniane wersje ;-)
W rzeczy samej mam wszystko oprócz krawatu pułkowego i klasycznego blezera
„Warto też wspomnieć o klapie strzeleckiej (ang. gun flap), która w klasycznych trenczach jest po prawej stronie i obecnie raczej nikt się nie zastanawia kto i po co to wymyślił, a to element, który ułatwiał korzystanie ze strzelby przy zapiętym pod szyję płaszczu”
Służy do zabezpieczenia zapięcia od góry, żeby się woda nie wlewała za pazuchę i nazywa się storm flap. Trencze nosili oficerowie, którzy karabinów rzadko używali, a dodatkowa warstwa materiału i tak nic by nie zmieniła w przyłożeniu kolby do ramienia.Ta historia z gun flapem to tylko chwyt reklamowy lub zwykłe nieporozumienie: https://www.artofmanliness.com/style/clothing/man-guide-trench-coat/
Masz rację, ale myślę, że jedno nie wyklucza drugiego tzn. takie rozwiązanie ułatwiało też korzystanie ze strzelby, bo wtedy tworzy się coś w rodzaju łaty na prawym ramieniu, a klapy płaszcza nie powiewają na boki. Takie łaty stosuje się też w swetrach i kurtkach myśliwskich.
Może to być też po prostu zwykła ochrona przed przetarciem w tym miejscu, wielokrotnie narażonym na szorowanie kolbą – dodatkowy materiał powoduje wolniejsze zużywanie się ubrania.
10/10
Panie Michale, skąd parka, którą ma Pan na zdjęciach? Pozdrawiam :)
Nie wiem którą masz na myśli, więc podam dwie odpowiedzi :)
Ta w zestawie z szarym garniturem to Timberland, a ta w zestawie z granatowym garniturem to H&M. Obydwie to kolekcje sprzed kilku lat.
Dziękuję! Ciężko mi w tych czasach znaleźć ładną parkę wykonaną nie z poliestru :(
Superdry robi też dobre kurtki militarne,zarówno parki,jak i m65,tylko takie bardziej ucywilnione:)
Panie Michale, czy może Pan zarekomendować gdzie szukać klasycznych chino, ale w cenie do 200-250 zł? Wiele sieciówek ma takie w ofercie ale materiał jest bardzo niskiej jakości. Może mógłby Pan coś powiedzieć o modelu Slim Fit z Uniqlo? Ze zdjęć materiał wygląda na niezły, ale jak w rzeczywistości to nie wiem.
Ze spodniami Uniqlo nie mam doświadczeń.
Jeśli chodzi o ten budżet, to polecałbym przede wszystkim TK Maxx. Akurat spodni jest tam pod dostatkiem i większość w bardzo atrakcyjnej cenie. Polecam szukać niemieckich marek spodniowych: Hiltl, Meyer, Gardeur, Brax, MMX, Hattric, Pioneer, Alberto.
Ostatnio kupiłem ten model chino w Uniqlo. Bardzo przyjemny materiał i super krój! :)
Uniqlo ma bardzo dobre chinosy, polecam.
Poszukaj wyprzedaży w Peek’u, ostatnio tam kupiłem kanarkowe chino poniżej 200zł. (pierwotna cena była koł0 450-500)
Zdecydowanie desert shoes – po prostu je uwielbiam
Panie Michale, co Pan sądzi o takiej mutacji kurtki Barbour Liddesdale pod nazwą „Track Liddesdale”: ?
Ten kolor akurat średnio, ale sama kurtka OK.
Dziękuję, miałem podobne odczucia.
Przecież to wygląda jak ruska kufajka
Oczywiście wiadomo w jakie wydarzenia wpisuje się ten wpis.
Czy można prosić o słowo komentarza nt. nowego dresskodu prezydenta Ukrainy, który nawet występując przed obcymi parlamentami pokazuje się w zielonym t-shirtcie czy bluzie? Jest to wojenny imidż i budowa wojennego wizerunku?
Myślę, że nie ma w tym żadnego celowego budowania wizerunku. Po prostu prezydent Ukrainy tak się w tym momencie ubiera na co dzień, z wiadomych względów. To nie jest kreacja, lecz ciężka praca, brak snu, zmęczenie i nie sądzę by ktokolwiek tam myślał o tym jak się ubrać/przebrać na wideokonferencję. Moim zdaniem w tej sytuacji garnitur, biała koszula i krawat wyglądałyby nienaturalnie.
Zapewne na początku tak to wyglądało, ale obecnie z całą pewnością dostrzeżono w tym medialną siłę i pojawianie się na kolejnych wystąpieniach w tym stroju jest już elementem planowej taktyki i to niekiedy nawet nieudolnie kopiowanej (wszyscy zapewne wiedzą o kogo chodzi).
Nie wiem skąd minusy, zwrócenie uwagi na propagandę to tylko fakt i tyle – po prostu mając nawet możliwość założenia garnituru Zełeński raczej tego teraz nie zrobi bo z pewnością już wie, że obecne ubranie stawia go w lepszym świetle jako zaangażowanego w realne działania, będącego „tu i teraz”. A propaganda to nie jest coś z gruntu złego (a tak chyba pomyśleli minusujący), czasem wręcz przeciwnie – może w jak najlepszych intencjach budować mentalną siłę wśród innych (tak jak w tym wypadku), nie zaś w złej woli oszukiwać innych. Oczywiście jeśli jest to szczere, nie jak w przypadku Macrona (który… Czytaj więcej »
Jednak trochę niesmaczne lansowanie się na wojnie. Wpisuje się to jakoś w propagandę wojenną, w oswajanie największego bezsensownego wymysłu ludzkości. Dla wszystkich uważających inaczej (albo że przesadzam) – proszę o odpowiedź na pytanie: czy ten wpis ukazałby się gdyby nie wojna w Ukrainie? Szczera odpowiedź, szczera refleksja – i na koniec wnioski.
Mój artykuł wpisuje się w propagandę wojenną?!
O historii mody męskiej piszę tu od kilkunastu lat, a ubrania które opisałem w artykule nie powstały miesiąc temu, ale mają znacznie dłuższą historię. Jeśli uważasz, że takie treści kogokolwiek obrażają albo są niestosowne, to jestem mocno zdumiony. Zrozumiałbym twoje uwagi gdybym tu pisał o stylu Putina albo prezydenta Zelenskiego, ale ja piszę o ubraniach, które większość z nas ma w szafie i które mają długą i ciekawą historię. Nie popadajmy w paranoję.
Michale, jakbyś pisał o stylu Prezydenta Zelenskiego to ja bym się nie obraził;).
Nie chodzi o to od kiedy takie ubrania wisza w naszych szafach, tylko dlaczego akurat teraz pojawil sie o nich wpis. Oczywiscie nie nazwalbym go propaganda wojenna, bardziej nieprzemyslanym lapsusem, ktory jednak pozostawia niesmak.
P.S. Sam artykul na pierwszy rzut oka swietny – przeczytam w normalniejszych czasach.
„Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku”.
Plagiator i mitoman Herbert faktycznie słynął z wyostrzonego zmysłu smaku.
W przeciwieństwie do włazidupów sławiących władzę ludową i towarzysza Stalina.
Tak tak, wszyscy wiemy że Herbert w tamtym czasie „krzywił się i cedził szyderstwa”, tylko dziwnie nikt tego nie słyszał. Podobnie jak nikt nie słyszał o jego słynnej działalności w podziemiu. Za to w 1992 r. odważnie opublikował swój pierwszy wiersz o Katyniu. Prawdziwy bohater.
„Mieliśmy ODROBINĘ niezbędnej odwagi”, której może Wam Jaruzel zabrakło?
Pisz do szuflady i nazywaj ten czyn „odrobiną niezbędnej odwagi” – czyli Książę Poetów w pigułce.
W podłych czasach lepiej pisać do szuflady, niż odcinać kupony od tekstów w stylu:
Mądrość Stalina,
rzeka szeroka,
w ciężkich turbinach
przetacza wody,
płynąc wysiewa
pszenicę w tundrach,
zalesia stepy,
stawia ogrody.
Trzeciej drogi nie było.
Nie o tym jest mowa, co lepiej, tylko o typowym herbertowskim kabotyństwie.
Nie ocena zmarłego ćwierć wieku temu poety jest tu tematem, co lepiej(!), tylko kwestia smaku.
Bo drogowskaz nie musi iść do miasta.
„Filozofiadlajanuszy.pl”.
Idź się wypłakać w mankiet Schopenhauerowi, bo to jego greps.
Problem w tym, że ja wiem, że to ON. Ty filozofujesz jak poszukujący nastolatek, notabene masz prawo, stąd mój komentarz (taka strona istnieje, naprawdę, to taki filozoficzny bryk dla początkujących).
P.S. A Caravaggio był ścigany za zabójstwo. Pewnie gardzisz takim malarstwem?
Na tym basta, bo żałuję, że wdałem się w dyskurs z kimś kto zza nicka nazywa jednego z najlepszych polskich poetów kabotynem. Za kogo ty się człowieku uważasz? Ciao.
A to Caravaggio albo np. Villon robili z siebie wyrocznię moralną? Opowiedz mi cos o tym. PS. „Kabotyn” to, uwierz mi, bardzo łagodne określenie dla Zbigniewa „rozmawiałem z SB ale się nie zaciągałem” Herberta, pewnie dlatego. że czuję do niego jakąś tam sympatię za „Strunę światła”. Jeden z najlepszych polskich tłumaczy Stiller tak się nie cackał i napisał wprost: „mistrz obcmokanej tandety”.
No to z Bogiem.
Niestety jestem ateistą.
Zamiast rozmawiać z SB (można nie rozmawiać, jak cię wezwą albo doprowadzą?) mógł po prostu napisać „Ten dzień”.
A teraz w militarnym stylu: „Idi na…”
Zwróciłeś uwagę jak bardzo hippisi lubili ubrania pochodzące z wojska? Ich chyba nie posądzasz o sympatię dla wojny? Wręcz przeciwnie, jest to mega antywojenne.
Klasa! Mr. Vintage w najwyższej formie!
Panowie, jeśli ten wpisa Was razi to co powiecie o tym: https://kielban.pl/2022/02/isc-do-wojska/
?
Polecam rowniez zerknac na date publikacji i rzucic okiem chociazby na poczatek materiału video.
Co tu mówić, skoro jeden z internautów zrobił to najtrafniej jak się da, zamieszczając komentarz „Ten wpis to jakiś żart?”. Mężczyźni z klasą, (tu wulgaryzm).
Pan Kielban, to już na dobre odleciał ;-) .. na pewno od ?czasu gentlemenów? :-)
Czyli jeśli poszedłem segregować jedzenie i ubrania dla uchodźców w oliwkowych bojówkach (nie mam innych typowo roboczych portek) to było to w złym guście? Chodzi o nie wywoływanie wilka z lasu czy o co?
Hej hej! Super wpis, dzięki! Mam pytanie o tę zieloną m65. Szukam i szukam ale nie widzę. A innej nie chcę! Jak znalazłeś?
Moja jest z Timberland, ale to kolekcja sprzed 5-6 lat.
Klasycznie oliwkowe produkuje np. Helikon – właściwie dokładne kopie oryginalnych (do tego stopnia, że można do nich doczepić kaptur od parki z demobilu). Choć w porównaniu z wersjami z sieciówek mogą się wydawać toporne, kwestia priorytetów. Żeby nie było, że uprawiam kryptoreklamę – Mr.vintage też pisał o tej firmie;)
Dzień Dobry Panie Michale,
ciąg dalszy afery poliestrowej https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/uokik-nalozyl-kary-na-firmy-odziezowe-garnitury-marynarki-koszule-sklad-produktow-5652624
Ja aferą poliestrową nazwałbym skład marynarek z najnowszej kolekcji Lancerto. Michale, ten artykuł o powodzi poliestru to miało być jakieś preludium do tego co nas czeka w Lancerto w tym sezonie? :)
Lancerto od lat testuje różne wersje produktów (tańsze, droższe), więc każda kolejna decyzja/kolekcja jest oparta na wcześniejszych doświadczeniach i na analizowaniu tego. Z tych analiz jednoznacznie wynika, że dla polskiego konsumenta nadal bardzo istotnym czynnikiem jest cena. Im niższa, tym potencjalne grono klientów jest większe. Jeśli przeciętny klient nie za bardzo chce wydać na męską marynarkę więcej niż 700-800 zł, to marka tworzy produkt, którego cena zmieści się w tych widełkach. Trudno jest w dzisiejszych czasach stworzyć męską marynarkę z wełny, która będzie kosztować te 700-800 zł (w zasadzie jest to niemożliwe), stąd coraz więcej syntetyków i sztucznych surowców w… Czytaj więcej »
Dopóki są jakieś linie skierowane do klienta wyrobionego, jak Pańska linia w Lancerto, to wszystko w porządku, ale obawiam się, że rodzime sieciówki całkowicie zawijają się z produktem godnej jakości. Po prostu tych marynarek z naturalnym składem ubywa i za chwilę w całym sklepie nie będzie ani jednej. Taki stan rzeczy sprawia, że brakuje średniej półki w ogóle. Mamy marynarkę z plastiku za 300-700 zł albo produkt z wysokiej klasy materiały z sartorialnego butiku za 1500 – 2000 zł. Jedyna realnie godna uwagi średnia półka to Mr. Vintage z tym 999 zł za sztukę. Czegoś takiego nie ma w zasadzie… Czytaj więcej »
Po prostu średnia półka, z jaką zapewne związana jest duża część (o ile nie większość) czytelników tego bloga stanowi zdecydowanie mniejszy procent kupujących niż ci stawiający na najniższe ceny lub przeciwnie nieliczących się z kosztami (tam niestety więcej osób zwraca uwagę na znane marki niż rzeczywistą jakość). Excel nie kłamie i marki chcąc zachować rentowność robią to, co widać. Pytanie czy w ogóle w ostatnich kilkunastu latach były w polskich sieciówkach dobre rzeczy, bo 100 % wełny niewiele daje gdy projekt i krój są słabe. O ile z konserwatywnymi, niewychodzącymi poza ogólną (choć niewygórowaną, niestety) estetyczną średnią garniturami wielkich problemów… Czytaj więcej »
Dziwne skąd tyle minusów, to wygląda jak obrażanie się na rzeczywistość ;) Tylko ta cena marynarek sprzed 20 lat jest pewnie dla dużej części czytających podobną egzotyką jak podanie jej np. sprzed 50 (nawet jeśli ktoś pamięta rok 2000 to musi mieć przynajmniej ze 35 lat by jako tako pamiętać ówczesne ceny ubrań takich jak marynarki – nie wiem czy były jakieś statystyki, ale zapewne średnia wieku odwiedzających blog jest znacznie niższa). Prawda, że ceny ubrań (zwłaszcza biorąc pod uwagę inflację i siłę nabywczą) w ostatnim ćwierćwieczu ogólnie spadły, ale zapewne żaden konsument nie przyjmie z zadowoleniem teraz ich powrotu… Czytaj więcej »
Rozumiem Twoją argumentację, ale cena nie może być decydującym czynnikiem. W końcu mamy do czynienia z marką z aspiracjami, która zdążyła przyzwyczaić swoich klientów do pewnego poziomu produktów, prawda? Konkurencja, chociażby Vistula, nie ma oporów przed podwyżkami, promocji typu druga sztuka gratis też od dawna u nich nie widzę i jakość, jaka by ona nie była, jest stała. Natomiast na 18 nowych marynarek w Lancerto tylko w jednym modelu znalazłem całe 28% bawełny, reszta to w całości plastik! Masz komitywę z zarządem Lancerto, zasugeruj proszę niepodążanie tą drogą. Za bułkę płacimy więcej. Za procenty płacimy więcej. Za samochody też płacimy… Czytaj więcej »
Wizja marki i jej dobre chęci to jedno, ale każdy pomysł biznesowy weryfikuje rynek. Marka może mieć najlepszy produkt, z topowych tkanin, z dopieszczeniem wszystkich detali, ale jeśli klienci uznają, że jego cena jest za wysoka, to biznesowo nie będzie się to spinać.
Myślę, że mieliśmy raczej komentując na myśli to, że wśród nowych marynarek chociaż jeden, dwa modele powinny być przyzwoitej jakości, z dobrych materiałów i z ewentualnie wyższą ceną, a tutaj w całej nowej kolekcji nie ma NIC :)
Kamil, daremny twój trud. „Biznesowo musi się spinać”.
Oczywiście, że masz rację. Robienie z aspiranta tandeciarza to nie jest dobry pomysł.
@profondo A mogę cię zapytać dlaczego dziwi cię to, że produkcja i sprzedaż odzieży ma być biznesem, który ma się spinać, jak każda inna działalność biznesowa? Jeśli firma widzi, że z produktem droższym nie osiąga zakładanych wyników, to muszą reagować, jeśli chcą przetrwać na rynku. Zmieniają cenę, zmieniają asortyment, inwestują w reklamę itd. Zobacz jak wygląda obecnie oferta marek, które przez dekady skupiały się na sprzedaży topowych garniturów – mam tu na myśli włoskie marki Zegna, Brioni, Kiton, Canali, Corneliani. Dzisiaj w ich kolekcjach znajdziesz więcej dresów niż garniturów i choć wielu klientom tych marek to się nie podobało, to… Czytaj więcej »
Wybacz Michał, ja swój biznes prowadzę od 36 lat i wiem, że musi się „spinać”. Ale wydaje mi się, że Lancerto nie ma od jakiegoś czasu pomysłu na siebie. Zawsze piszę, że gdyby nie Twoja kolekcja, nie byłbym nigdy klientem tej firmy. Kompromisy mają swoje granice, nie można co chwila zmieniać, jak to dzisiaj mówią przedsiębiorcy „targetu”, najpierw przez lata mierzyć w bardziej wyszukanego klienta (współpraca z Tobą przecież nieprzypadkowa), a stać się w końcu Kubenz-bis (jakość materiałów!) , byle z uczciwą metką. Dwa lata pandemii, efekt – histeryczne wypowiedzi prezesa, szamotania, biegunka pomysłów, a raczej ich brak, zjazd w… Czytaj więcej »
Ale to nie jest tak, że Lancerto rezygnuje z wymagającego klienta. U nich nadal są garnitury 100% wełna, nadal są porządne koszule (w mojej ocenie jedne z najlepszych na rynku w tej cenie), nadal są kurtki o jakości jakiej ich konkurenci nie mają (zamawiają je u tego samego producenta co Joop, Boss i Strellson), nadal są porządne swetry i dzianiny. Porównywanie Lancerto do Kubenza jest mocno chybione, zapewniam cię. To zupełnie inny produkt pod każdym względem. Poza tym pamiętajmy, że skład surowcowy, to tylko jeden z parametrów ubrań, który jest dobierany pod konkretne potrzeby grupy docelowej/przeznaczenie produktu. Wspominasz o Boggi,… Czytaj więcej »
To porównanie do Kubenza było oczywiście celowo przerysowane. Oby nie prorocze…
Jeszcze kilka zdań, odnośnie sztucznych tkanin. Trudno kwestionować, że niestety (choć to zrozumiałe) dla młodej klienteli liczy się po pierwsze cena, po drugie cena… We Włoszech najczęściej widzi się młodych mężczyzn z torbami wypchanymi ubraniami marki Dan John. Całkiem ładne, choć praktycznie plastikowe. Ale tanie… To tendencja bezsprzeczna. Chodzi jednak o alternatywę, o możliwość wyboru.
Nie wyszła jeszcze kolekcja Michała :P A w regularnej linii Lancerto już od dawna sensowne były tylko resztki starych kolekcji w pojedynczych rozmiarach (teraz już kompletnie wyprzedane). Trzeba przyjąć do wiadomości, że nasza nisza zwracająca uwagę na materiały, sploty itp. to szalenie mała i raczej zamknięta „bańka”, a dodatkowo niezbyt czuła na zmiany mody (czytaj kupująca rzeczy na wiele lat, a nie kolekcjonująca wszystko z kolejnych wypustów) – najgorszy rodzaj klienta. Absolutnie żaden szanujący się przedsiębiorca (nie licząc jakichś filantropów prowadzących działalność z nadmiaru wolnego czasu, a nie zarobkowo) nie będzie na dłuższą metę szedł w kierunku zadowalania tej grupki.… Czytaj więcej »
Panie Michale, proszę o model skórzanej bomberki, którą ma Pan na sobie. Z tego co pamiętam wcześniej były informacje pod zdjęciami o tym co ma Pan na sobie. Teraz niestety są informacje o autorze zdjęć -.- z góry dziękuję
Tutaj jest więcej zdjęć. Kurtkę kupiłem dawno temu w sklepie z odzieżą używaną:
https://mrvintage.pl/2015/11/spodnie-ukradzione-od-garnituru.html
A ja posiadam oryginalną z zasobów wojskowych USA( bynajmniej tak jest na metce) bosnanke: świetna ,zadziwia mnie jej jakość: gruby i ciepły splot,testowałem nie jedna zime -rewelacja ,poza tym,chino,jakas skórka ala pilotka( bez naszywek ),buty zamszowe i takie tamm….
„LPP zamknęło sklepy w Rosji. Giełda przyjęła decyzję zarządu spółki z entuzjazmem. Akcje w górę”.
Bosmanka to jest to, pozwala się trochę wyróżnić w tłumie, ale nadal jest każualowa i niezobowiązująca. Pierwszy raz chyba widziałem ją w „Trzech dniach kondora” z Robertem Redfordem i polubiłem na lata.
Kurtka militarna M65 (ta w geomertyczne moro) Timberlanda; bojówki z Timberlanda i z Massimo Dutti; chino (kilka par); bomberka skórzana (zamsz); parka ale dłuższa niż ta Twoja ze zdjęcia i budrysówka beżowa z Próchnika kupiona na Vinted. Taak, jest jeszcze klasyczny blezer, ale nie chodzę w nim i nie czuję tego jako militarne choć rozumiem że stąd się wywodzi.
Epicki wpis!
Świetny artykuł Michale, mam kilka rzeczy wymienionych w nim. Parka (skórzana, ale zawsze), bojówki, chino, bomberka, ulubiona skóra, bo i na motor wsiądzie. Koniecznie muszę dokupić w końcu dobra, ładna budrysowke (polecisz jakaś piękna i dobra, ta Twoja bardzo bardzo!!), noszę się z tym od dawna, no i klasyczna dwurzędową marynarkę. Będzie motywacja zgubić nieco brzuszek ;)
Dzięki za wpis i do miłego!
[…] kojarzone z kolorem zielonym. Klasyczne khakis wywodzą się z odzieży militarnej, pisałem o tym całkiem niedawno. Później pokochała je cała Ameryka i stały się fundamentem […]
Ja kolekcjonuję skóry Aeronautica MIlitare ;). Zawzięcie. Mam ich 6 i ten model który pokazałeś nie jest flagowy. Flagowe modele wychodzą co roku w wersji zimowej i letniej, kazda poświęcona innej jednostce wojskowej. Takie….z haftami, naszywkami.
Doskonały artykuł! Bardzo ciekawie przedstawione informacje o rodowodzie militarnym różnych elementów męskiej mody. To fascynujące, jak wiele ubrań i akcesoriów, które dzisiaj postrzegamy jako standardowe, wywodzi się z wojskowych potrzeb i rozwiązań. Historia i ewolucja tych elementów są nie tylko interesujące, ale także dają głębszy wgląd w to, jak moda może być kształtowana przez praktyczne wymagania i kontekst historyczny.
Dzień dobry Panie Michale,
Poproszę o markę /model żółtych spodni ze stylizacji z budrysówką i markę samej budrysówki.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
Krzysztof
Spodnie Tommy Hilfiger, a budrysówka Gloverall.