Dawno nie było na blogu recenzji produktowych, więc dzisiaj model butów, który powinien was zainteresować, ponieważ w ostatnich latach australijska marka Blundstone stała się bardzo popularna i pożądana w Europie, w tym również w Polsce.
Ja mam do zrecenzowania jeden z ich kultowych modeli, czyli sztyblety Originals Chelsea Boots, które produkowane są od lat 60. ubiegłego wieku i podobno dotychczas sprzedano ich już ponad 25 milionów egzemplarzy. Użytkuję je kilkunastu miesięcy. Dodam tylko, że recenzowane buty otrzymałem w roku 2021 od sklepu eastendshop.com bez żadnych oczekiwań z ich strony, więc nie jest to recenzja sponsorowana. Mój egzemplarz to wersja zamszowa w kolorze Tobacco (oznaczenie producenta: #1911).
Zacznę od krótkiej informacji o samej marce. Za początek działalności marki Blundstone przyjmuje się rok 1870. Wywodzi się ona z Australii, a dokładniej z wyspy Tasmania. Zresztą ta informacja rzuca się w oczy wszędzie tam, gdzie pojawia się nazwa Blundstone.
Jest w logotypie, jest na stronie internetowej, na pudełkach i na tasiemkach ułatwiających zakładanie buta, które wszyte są na górze cholewki. Ale uwaga, oznaczenie to może wprowadzać w błąd. Co prawda nie są to hasła Made in Tasmania/Australia, lecz samo Tasmania Australia, ale sam byłem pewien, że buty Blundstone rzeczywiście produkowane są w Australii, a tak nie jest. Na moim egzemplarzu znalazłem wszywkę z napisem Made in Vietnam i dopiero wtedy zacząłem szukać informacji jak to jest z tą Tasmanią.
Okazuje się, że obecnie marka ta posiada sześć fabryk, z czego tylko jedna działa w Australii i z tego co wyczytałem, to nie produkuje ona linii „cywilnych”, czyli tych dostępnych w popularnych sklepach z obuwiem, lecz profesjonalne obuwie robocze, które jest istotną częścią ich biznesu i które dostępne jest wyłącznie w specjalistycznych sklepach. Co ciekawe, choć linie profesjonalne wykonane są według wyższych standardów wykończenia, to są… tańsze. Podobnie jest z marką Timberland i ich mało znaną linią Timberland PRO, ale to już historia na osobny wpis.
Generalnie nie ma w tym nic złego, że Blundstone produkuje swoje obuwie w innych krajach, ale uważam, że nie fair jest używanie wielkich napisów i oznaczeń Tasmania Australia, bo może to sugerować, że wszystkie buty Blundstone są tam produkowane.
WYGLĄD
Będę szczery, sztyblety Blundstone nie są najpiękniejszymi sztybletami, jakie miałem, ale to oczywiste, bo to nie są buty, które mają zachwycać super smukłymi liniami, cienką podeszwą i subtelnymi detalami. Wizualnie są dość masywne i szerokie, ale taki ich urok, bo przecież jest to model wzorowany na obuwiu roboczym – w tym przez wiele lat specjalizowała się firma Blundstone.
Kwestią subiektywną jest też wygląd samej skóry, bo jest ona rustykalna i starzeje się w specyficzny sposób. Z każdym miesiącem nabiera charakteru. Dla zagorzałych fanów jest to znak rozpoznawczy i jeden z atutów tej marki, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdemu będzie to odpowiadać.
Plus jest taki, że o ten rodzaj skóry nie trzeba jakoś specjalnie dbać, bo każda rysa, otarcie czy nawet lekkie zabrudzenie wyglądają naturalnie i dodają jej uroku. Mnie się to podoba, brakowało mi w szafie takich butów z którymi w zasadzie nic nie trzeba robić. Przez ponad rok kilka razy umyłem je wilgotną gąbką i chyba dwa razy wyszczotkowałem szczoteczką do zamszu. Tyle. Przed wykonaniem zdjęć oczyściłem je jedynie z kurzu za pomocą suchej szczotki.
JAKOŚĆ SKÓRY
Jak wspomniałem, skóra butów Blundstone jest bardzo charakterystyczna. Surowa, rustykalna, matowa. Gruba, ale jednocześnie o odpowiedniej sztywności, nie za miękka i nie za twarda. Pozwala to utrzymać butom ładną formę, nawet wtedy, gdy nie są regularnie wypełnione prawidłami, a przy tym jest na tyle elastyczna, że dobrze dopasowuje się do stopy. Ta ponadprzeciętna grubość skóry sprawia, że buty Blundstone są bardzo odporne na intensywną eksploatację. Prędzej zużyciu ulegnie podeszwa lub wewnętrzna wyściółka, niż skóra zewnętrzna, która wygląda na niezniszczalną. Zobaczcie sami.
To, co pewnie zauważycie na pierwszym zdjęciu (listopad 2021) i tych aktualnych, to spora różnica w odcieniu skóry. Rzeczywiście, kolor dość mocno się rozjaśnił, ale mi to nie przeszkadza. Oczywiście dałoby się zachować oryginalny odcień skóry, ale należałoby użyć co jakiś czas renowatora w sprayu w odpowiednim kolorze. Ja nie robiłem tego celowo.
WYGODA
O wygodzie butów Blundstone słyszałem same dobre opinie, ale gdy ja zacząłem w nich chodzić, to nie byłem zachwycony. Po pierwszym założeniu moje pięty miały bolesne otarcia i trochę się zniechęciłem, odstawiłem je chyba na dwa tygodnie i wróciłem do innych sztybletów. Ale później założyłem je jeszcze kilka razy i szybko się „rozbiły”, jak zwykło się mawiać o butach, które wymagają rozchodzenia. A po kilkunastu założeniach stały się rzeczywiście bardzo wygodne. Do tego stopnia, że w sezonie jesienno-zimowym było to obuwie casualowe pierwszego wyboru, gdy danego dnia chciałem maksymalnego komfortu dla stóp.
W kategorii wygoda warto też wspomnieć o detalu, który może nie wpływa bezpośrednio na komfort noszenia, ale komfort zakładania jak najbardziej. Chodzi o dwie pętelki z taśmy, które wszyte są na samej górze cholewki. W bardziej eleganckich sztybletach jest to zazwyczaj jedna pętelka, często tak malutka, że nie da się tam włożyć palca. Niby drobna rzecz, ale to właśnie ona sprawia, że gdy muszę gdzieś szybko wyjść na chwilę (z psem, do sklepu osiedlowego), to sięgam po Blundstone’y, bo ich założenie zajmuje dosłownie dwie sekundy.
Przy akapicie Wygoda muszę też wspomnieć o tym, że choć wizualnie te sztyblety wyglądają dość masywnie, to w rzeczywistości są bardzo lekkie jak na trzewiki.
WNĘTRZE BUTA
Pamiętam, że gdy rozpakowałem te buty, to byłem zawiedziony dwoma detalami. O tym, że jest to produkcja azjatycka już wspominałem na początku, ale zaskoczony byłem również tym, że środek buta nie jest wykończony skórą, lecz materiałem tekstylnym (podszewka i wkładka). Nie lubię tego, bo z moich doświadczeń wynika, że jest to oszczędność po stronie producenta, która skraca żywotność buta, ponieważ tekstylne wykończenie szybciej się zużywa (przeciera), jest mniej higieniczne i wpływa na niższy komfort użytkowania. Co mam na myśli?
Otóż wyściółki poliestrowe nie absorbują wilgoci i potu, jaki wytwarza ludzka stopa. Pot zostaje na skórze i/lub skarpecie. To pewnie sprawa indywidualna, ale ja przy temperaturach powyżej 12-15 stopni Celsjusza miałem w tych butach uczucie mokrej stopy, czyli pot nie był w stanie w miarę szybko odparować ze stopy, bo podszewka i wkładka go nie wchłaniały.
Ale muszę zaznaczyć, że w ofercie Blundstone są też tak samo wyglądające sztyblety z wyściółką skórzaną. Przyznam szczerze, że w momencie składania zamówienia nie zauważyłem, że Blundstone posiada dwie linie produktowe, które różnią się właśnie sposobem wykończenia środka buta (Originals z wnętrzem tekstylnym i Classics z wnętrzem skórzanym) i myślę, że wielu klientów też o tym nie wie, a przy zakupach nie zwróci na to uwagi.
Oczywiście linia Originals jest trochę tańsza, ale moim zdaniem jest ona niepotrzebna i psuje renomę marki. Jako klient wolałbym zapłacić te 100 zł więcej i mieć obuwie trwalsze i bardziej komfortowe, dlatego jeśli będziecie rozważać zakup butów tej marki, to zdecydowanie namawiam na linię Classics. Ewentualnie bardziej elegancką linię Dress, która też ma skórzane wnętrze.
TRWAŁOŚĆ
Jak wspomniałem skóra cholewkowa jest gruba i na pewno gwarantuje to, że buty Blundstone posłużą wiele lat. Można mieć wątpliwości co do trwałości wnętrza, które wykończone jest materiałem tekstylnym, ale u mnie po ponad roku użytkowania nadal nie ma tam śladów przetarć, choć zapewne się pojawią, a nie jest to usterka łatwa do naprawy u szewca. Warto zatem wybrać wersje, które mają skórzaną wyściółkę. Jeśli chodzi o trwałość, to warto też wspomnieć o podeszwach. Moje nadal wyglądają dobrze, w zasadzie nie mają śladów zużycia.
PODSUMOWANIE
Czy warto zatem kupić słynne sztyblety marki Blundstone? Moim zdaniem tak, szczególnie, że raczej bez większych problemów można je kupić z rabatem 20-30%, co oznacza, że za ok. 550-700 zł otrzymacie bardzo wygodne buty z porządnej skóry, o bardzo charakterystycznym stylu, łatwe w utrzymaniu czystości i pasujące do wielu ubrań w stylu casualowym. Można je nosić od późnego lata aż do późnej wiosny. Czy zamówiłbym je po raz drugi? Tak, ale szukałbym modeli z linii Classics.
Wygląd: 7/10
Jakość skóry cholewkowej: 8/10
Wygoda: 9/10
Wnętrze: 5/10
Jakość wykonania: 8/10
Obecny wygląd: 8/10
Ogólna ocena i stosunek ceny do jakości: 8/10
Oceniany produkt ma: 14 miesięcy
Oceniany produkt był noszony: około 70 razy
Cena detaliczna w momencie zakupu: 699 zł
Posiadam Blundstone’y ponad 4 lata – bardziej uniwersalnych butów nigdy nie miałem. 4 lata intensywnej eksploatacji, a wciąż wyglądają rewelacyjnie. Wersja Classic – ze skórzaną wyściółką. Polecam i uważam, że są warte swojej ceny. Moja żona ma identyczny model i podziela moje zadanie ?
P.S. M.in. w tych butach chodził Hank Moody ?
Ciekawa i wartościowa recenzja! Z tą australijskością Blundstone’ów jest jak z brytyjskością Belstaffa. W miarę jak produkcja przenosi się coraz dalej i dalej od Wielkiej Brytanii, rośnie im wielkość Union Jacka na kurtkach. Czyli kiedy kurtki było robione na wyspach, miały malutkie znaczki z flagą Zjednoczonego Królestwa. Było jednak za drogo, więc produkcja wywędrowała do Włoch, a znaczki powiększyły się. Włochy były jednak również za drogie, księgowi marudzili, więc przeniesiono produkcję do Rumunii, zwiększając oczywiście wykorzystanie flag brytyjskich – teraz walą je w swoich produktach, gdzie się da. Przypuszczam, że Rumunia też okaże się zbyt droga i marka skończy tam,… Czytaj więcej »
A jak jest z zakupem, przesyłką i zwrotami?
Ja je kupiłem na Zalando.
A to już zależy gdzie kupisz. Blundstone’y są dostępne w wielu sklepach (np. Estend, Pan Pablo, Zalando, eobuwie) i większość z nich ma bezpłatną dostawę i zwrot przy tej kwocie.
Faktycznie są dostępne. Niestety rozmiar max 47, a ja noszę 12,5-13 UK
Fajne buty, osobiście wolę Blundstone’y od typowych wymuskanych sztybletów. To w końcu swoje dostałeś czy kupiłeś? Bo raz jest tak, raz tak.
Wydaje mi się, że wyraźnie to napisałem na początku: „Dodam tylko, że recenzowane buty otrzymałem w roku 2021 od sklepu eastendshop.com”. Nie widzę nigdzie informacji o kupowaniu, choć gdybym na bazie doświadczeń z tym modelem miał podjąć decyzję o zakupie nowej pary, to tak, kupiłbym je.
„Przyznam szczerze, że w momencie składania zamówienia nie zauważyłem, że Blundstone posiada dwie linie produktowe…”
„Czy zamówiłbym je po raz drugi?”
To mnie skołowało, ale może nie zrozumiałem jak to działa. Nie, żeby miało to jakieś znaczenie…
Bo to faktycznie było zamówienie (wybrałem sobie model, kolor, rozmiar), tylko nie opłacone przeze mnie :)
Być może, ale „otrzymałem bez żadnych oczekiwań z ich strony” brzmi nieco niepoważnie w kontekście darmowego uzyskania tych butów.
Z całą pewnością gdy je wysłali przez myśl im nie przyszło, że pojawią się na blogu :p Nawet jeśli tego nie napisali wprost, to nie ma wątpliwości, że dostarczając je za darmo liczyli na tego typu „rewanż”.
We wstępie napisałem, że otrzymałem te buty bezpłatnie, a firma ta wysłała mi je bez żadnych oczekiwań i tak było. Mogłem tego nie pisać i nikt by o tym nawet nie wiedział, ale zawsze jestem w 100% transparentny. Ja takich propozycji dostaję kilkanaście w miesiącu, a przyjmuję maksymalnie kilka w roku, gdy rzeczywiście jest to produkt, którego nie znam, a który chciałbym przetestować. I w każdym takim przypadku firma wysyłająca doskonale wie, że nie może liczyć na żaden „rewanż” z mojej strony. Naprawdę sądzisz, że jakakolwiek firma będzie czekać 14 miesięcy na opublikowanie linku do ich sklepu w zamian za… Czytaj więcej »
Chodzi, jak się zdaje, o precyzję wypowiedzi, ponieważ mówienie o braku oczekiwań ze strony producenta rzeczywiście brzmi nieprzekonująco – bo czemu w takim razie tych butów nie dostałem ani ja ani pan Gisch, a dostał pan Michał, który jest popularnym blogerem modowym z potężnymi zasięgami, recenzującym od czasu do czasu elementy garderoby męskiej? Najoczywistsza odpowiedź, jak się zdaje, byłaby taka, że producent zaproponował buty, licząc na to, że być może spodobają się na tyle, że zostaną na blogu wspomniane, co z pewnością przełoży się na wzrost popularności. Jak widać, producent się nie przeliczył – była to inwestycja długoterminowa, ale trafiona.… Czytaj więcej »
Szczerze to nie widzę tu bezkrytycznej oceny butów, samych superaltyw. Recenzja według mnie bardzo obiektywna, z wypunktowanymi plusami i minusami. Serio, ludzie, dajcie żyć.
jeden o niebie drugi o chlebie
Tylko czy gdziekolwiek padł zarzut nierzetelności samej recenzji? Otóż nigdzie.
Jedynie kwestią sporną jest to, czy marka Blundstone spodziewała się odezwu ze strony Michała wysyłając mu buty za darmo (trudno w to raczej wątpić) i czy można ją określić sponsorem całej „akcji” (gdyby nie zaproponowali nieodpłatnego przesłania butów to obecnego wpisu prawdopodobnie by nie było, a tak Michał ma w czym chodzić, a marce wzrosły zasięgi – win win ;) ).
Jeśli już chcesz być taki skrupulatny to sytuacja jest win win win. Czytelnik poznaje nową markę i otrzymuje szczerą (w mojej ocenie) recenzję butów. Czy powyższy wpis zachęcił mnie do bliższego zapoznania się z marką? Absolutnie nie. To co rzuca się w oczy na blogu od dość dawna to wieczne niezadowolenie z wpisów sponsorowanych, komercyjnych, to łapanie za słówka (jak w komentowanym wpisie), szukanie dziury w całym. W mojej ocenie wpisy sponsorowane są świetnie oznaczone i nie rozumiem z czym tylu czytelników ma problem?
No Panie Michale, szanujmy się. Gdyby Pan nie był znanym blogerem to taka propozycja (wysłania nieodpłatnie dowolnej pary) by nie padła ze strony tej marki – no bo przecież nie wylosowali jakiegoś randoma tylko osobę o potężnych zasięgach. To, że być może liczyli się z możliwym odmówieniem przyjęcia pary albo brakiem wystawienia im w przyszłości opinii w jakiejś formie to inna sprawa (w najgorszym wypadku po prostu ubytek jednej pary – dla dużej marki, zwłaszcza myślącej perspektywicznie zamiast z sezonu na sezon to żaden koszt, a możliwy zysk marketingowy duży; coś jak kupienie losu na loterii – są szanse na… Czytaj więcej »
ale pominales najwazniejsze (tym odrozniaja sie Blundstone od innych, podobnych) czyli lekkosc luta
wynika ona z konstrukcji podeszwy tj nie jest ona gumowa tylko „piankowa” oblana gumą. zaletą jest mała waga, wadą krótka żywotnosc i nienaprawialnosc
Wspominam o tym w akapicie Wygoda (ostatnie zdanie).
Ja również posiadam wersję Classic i nie zwróciłem uwagi, że jest możliwość wyboru podszewki. Tak jak pisałes, u mnie również występuje problem potliwości przy wyższych temperaturach. Szkoda, bo raczej 2 par nie potrzebuję. Jak na razie po ponad 1 roku noszenia mam wrażenie, że będę się nimi cieszył wiele lat :)
Ja posiadam model 1306 od kilku lat , cechują się trochę smuklejszą budową, zobaczyłem je podczas wizyty w Izraelu i tam się w nich zakochałem, co do artykułu mam jedna uwagę ocena trwałości obuwia bo 70 użyciach nie jest zbyt miarodajna, ale w tym przypadku sam mogę potwierdzić ze buty są bardzo trwałe i ładnie się starzeją. Warto dodać ze podeszwa jest wulkanizowana a nie klejona, co również wpływa na trwałość.
Australijczycy chyba lubią si? w sztybletach. Ja polecam sztyblety praktycznie nie do zdarcia marki RM Williams, produkowane bezpośrednio w Australii. Jest kilka opcji do wyboru, bity może nie tak tanie jak te ale zdecydowanie warte swojej ceny.
Coś w tym jest. Może Australijczycy nie lubią wiązać sznurowadeł :)
Z takich butów łatwiej jest wytrzepać pająki, skorpiony i inne przyjemne australijskie owady, niż z wiązanych, gdzie jest więcej miejsc, gdzie mogą się przyczepić i pozostać niezauważone :)
RM Williams to marka na pewno o klasę wyżej w Australii. Są droższe i wyższej jakości. Jeśli chodzi o warunki Australii to jednak firma dalej w zasięgu klasy robotniczej jeśli chodzi o cenę bo tam górnicy zarabiają więcej od prawników, ale estetyka i przeznaczenie pozycjonują je bardziej dla innego odbiorcy.
Panie Michale, pytanie z innej beczki:
Zauwazylem ze jednej z moich marynarek jedna z kieszeni (nakladanych) zostala krzywo wszyta (niesymetrycznie wzgledem drugiej). Czy takie cos mozna latwo poprawic u krawca?
Raczej tak.
A jak buty znoszą wodę, śnieg, czy łatwo przemakają?
W ekstremalnych warunkach ich nie testowałem, ale krótkie i średnie spacery miejskie w deszczowe dni wytrzymały. Na śniegu też dają radę, na błocie śniegowym już gorzej. Ale na pewno nie są to typowe buty wodoodporne (nie mają membrany), więc jeśli to jest priorytetem i często będą używane w takich trudnych warunkach, to poszukałbym czegoś innego.
Buty jak buty. Kwestia gustu. Mnie osobiście nie podchodzą. Są zbyt kaloszowe. Ale – jeśli można – mam pytanie odnośnie numeracji. Widzę na zdjęciu, że rozmiar buta to 9,5 czyli 43,5. Czy rzeczywiście masz taki rozmiar stopy? Czy też rozmiarówka jest „od czapy”? Pytam, bo w dzisiejszych czasach produkcja butów na dalekim wschodzie kompletnie wypaczyła rozmiary, które stały się nieprzewidywalne i loteryjne. Jeżeli długość buta jest dobra to jest on tak wąski, że chodzenie w nim jest niemożliwe. A jeśli weźmie się rozmiar większy, żeby był odpwiednio szeroki to z kolei jest za długi. Coś wydaje mi się, że z… Czytaj więcej »
Z większości marek noszę 43, ale np. Timberlanda muszę brać 44,5. Blundstone’y 43,5 są OK, z małym luzem.
Trochę dorzucę informacji w kwestii samej numeracji, bo sprawa nie jest oczywista. To australijska numeracja, zatem 1/2 oznaczają większą tęgość buta, a nie ich długość. Problem niestety jest z zamówieniem odpowiedniego rozmiaru, ponieważ różne sklepy różnie oznaczają podając europejską rozmiarówke. Tak jak w moim przypadku 10 AUS/UK to, w niektórych sklepach 44, a w innych 45. Z drugiej strony 45 oznaczone są rozmiary 10 i 10,5. Niewiele jest sklepów, które informują o oryginalnej numeracji (sneakerstudio, eastend, zalando). Moja sugestia. O ile jest taka możliwość zamówić 2 rozmiary. Ja dopiero trafiłem właściwie za 4, czy 5 razem
A mogę prosić o polecenie zamszowych sztybletów w cenie do 400 pln ?
Te wyglądają nieźle:
https://kazar.com/brazowe-sztyblety-meskie-na-warstwowej-podeszwie-z-bieznikiem-73083-02-02.html
Gdybyś chciał szyte buty to w ofercie Królewskiego Herbu są w linii Lord sztyblety zamszowe w ciemnym brązie (teraz o 100 zł ponad budżet, ale zwykle na przełomie roku robią jakieś promocje). O skórze licowej Lordów opinie nie są za pochlebne, ale ich zamsz jest ok – mam oksfordy z tego materiału i surowiec jest w porządku na tę cenę.
Nie ma dostępnych rozmiarów :(
Ostatnio regularnie pojawiały się zamszowe Gordon Brosy na zalando longue za 250 pln – czy warto nie wiem, ale raczej spotykałem się z względnie pozytywnymi opiniami o marce w tym budżecie… (sam zamówiłem z licowej za 20 pln więcej i zobaczę czy warto było)
Gordonów nie znalazłem, ale mam dwa takie typy co myślicie:
https://www.zalando-lounge.pl/campaigns/ZZO22W2/categories/9653939/articles/ZZO239V09-B00
https://www.zalando-lounge.pl/campaigns/ZZO22FN/categories/31845202/articles/ZZO1CDA13-O00
Nie mam przed sobą Original w tym momencie, ale mierzyłem jakiś czas temu model #578 (brązowa skóra licowa z niebieską gumą z boku) i jestem pewien, że wnętrze wykończone było materiałem tylko do mniej więcej kostki (lub końca bocznej gumy). Potem była czysta skóra, czyli druga strona zewnętrznej skóry licowej (niegładka), bez żadnej wyściółki. Natomiast mam osobiście Classic #1430 i niestety wyściółka skórzana jest tylko do kostki, tak jak widać na lewej grafice we wpisie (żółty kolor). Potem jest tekstylna wyściółka (pomarańczowy kolor). Nie jestem z tego rozwiązania zadowolony, bo jak jest cieplej, to stopa się po prostu poci. Dlatego… Czytaj więcej »
Ja jednak preferuję ECCO, od wielu, wielu lat… Konkretną recenzja. Wesołych Świąt
Powiedzcie mi, takie buty sprawdzą się w ciężkich warunkach? Szukam coś w podobie do tych, tylko pracuje na budowie. Nie to, że mają być całkiem wodoodporne, ale czy wytrzymają przejście przez bloto po kostki
Raczej nie. Proponuję coś bardziej profesjonalnego.
A ja ostatnio kupiłem to : https://www.untamedstreet.com/products/men-distressed-calf-leather-chukka-boots-brown-york-13057 Deklarują że wszystko robione jest we Włoszech. Jak widać to styl typu „worn” czyli już na wstępie but wygląda jak noszony, ale pozytywnie. Pierwsze wrażenie – bomba. Wygladaja dokładnie tak jak na zdjęciach. Po założeniu mam wrażenie ze nosze je od wielu lat. Jakościowo fenomenalne, na ile umiem ocenić. No design myślę nietuzinkowy. Maja też sztyblety: https://www.untamedstreet.com/products/men-distressed-calf-leather-chelsea-boots-brown-york-13082 Jak widać ceny mogą sie wydawać zaporowe, i dopiero po jakimś czasie będzie można ocenic trwałość. Długo sie zastanawiałem nad kupnem i mam nadzieje, że to inwestycja na długo. Ja żadko kupuje ubrania i raczej drogo… Czytaj więcej »
Ja od roku mam Rustic Brown; same buty bardzo mi się podobają plus rzeczywiście trwałość na plus, ale czy one są tak wygodne jak ludzie mówią i piszą…hm..
Witam. Ciekawym jak pańskie wymagające i fachowe oko, zapatruje się na temat wyglądu boków podeszwy. Nie znam tych butów, ale na zdjęciach wyglądają na bardzo gumowe- mam na myśli „plastic look”, że się tak wyrażę. Mnie osobiście irchy, skóry, nie podobają się z gumą jak w sportowym obuwiu, dużo ładniejsze wydają się te faktycznie będące lub wystylizowane na jakieś kolory drewna lub guma mającą odcienie bardziej neutralizujące kontrast guma- skóra/ircha. Mam świadomość, że pisze Pan tu o niepełnym zadowoleniu wyglądem tych butów i ich powiązań z obuwiem roboczym. Mogłoby to być już odpowiedzią. Podejmuje temat jednak bardziej ogólnie – choć… Czytaj więcej »
Mnie to nie razi. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest obuwie, które ma być piękne, lecz przede wszystkim wygodne i praktyczne (np. podeszwy łatwe w utrzymaniu czystości). W mojej ocenie te buty takie właśnie są, choć bez trudu wskazałbym wiele innych ładniejszych sztybletów.
Co myślisz patrząc na te buty? Cokolwiek pomyślałeś, to lepiej zapomnij. Nie nadają się na polowanie, do stajni, do lekkich prac w warsztacie, na wieś, do lasu. To buty do chodzenia po chodniku w mieście i tylko to. Skóra jest ekstremalnie delikatna i kontakt z czymkolwiek pozostawia trwałe ślady. Założysz je rano i wieczorem będziesz ze smutkiem oglądał zniszczenia i zastanawiał się kiedy to się stało?! Moje buty zostały pocięte przez turzyce (takie rośliny przypominające trawę). Jestem bardzo zawiedziony! Buty z Decathlon biją je pod każdym względem. Dotyczy 584 RUSTIC BROWN