Jakiś czas temu miałem okazję wypowiedzieć się dla redakcji Onet.pl o modzie w polityce, a ponieważ pojawiło się tam kilka ciekawych wątków, to postanowiłem ten wywiad też umieścić go tutaj w nieco szerszej wersji, by zachęcić was do dyskusji.
Jest o tym dlaczego zegarki to drażliwy temat w polityce, o tym dlaczego buty Leppera i Tuska wzbudziły sensację, o tym dlaczego Marek Suski chciał wyglądać bardzo wytwornie, a wyszło jak wyszło… Wywiad pierwotnie ukazał się na stronie Onetu.
ONET: Jak pan ocenia wygląd polskich polityków? Da się wybrać kilku najlepiej ubranych?
Michał Kędziora: Szczerze mówiąc, to ciężko byłoby mi wybrać dziesięciu dobrze ubranych.
Jest aż tak źle?
Właśnie na odwrót, jest całkiem dobrze i muszę przyznać, że w ciągu ostatnich lat ta grupa zawodowa zrobiła duży postęp i obecnie ten poziom jest wyrównany. Większość polityków ubiera się co najmniej poprawnie i ciężko wśród nich wskazać tych najlepiej ubranych, kiedyś to było łatwiejsze. Nastąpiła w tym środowisku częściowa wymiana pokoleń i widać przede wszystkim, że ci młodsi, którzy weszli do polityki, przywiązują wagę do tego, jak wyglądają, co jest czymś naturalnym dla tej grupy wiekowej; chcą wyglądać atrakcyjnie. A to z kolei dobrze wpłynęło na tych starszych polityków, którzy dotychczas niespecjalnie zabiegali o wygląd. Jednak, gdy zobaczyli, jak prezentują się „młode wilki” sceny politycznej, to nie chcieli wyglądać gorzej na plakatach wyborczych, na konferencjach prasowych, czy w mediach. Pamiętajmy też, że jeśli mówimy o zawodowych politykach, to jest to grupa bardzo dobrze zarabiająca, zatem nie powinno dziwić, że w końcu wyglądają przyzwoicie.
Najmłodsi politycy wyglądają najlepiej? Jeszcze do niedawna to Donald Tusk wygrywał w rankingach na najlepiej ubranego polityka.
Tak, gdybym miał wskazać tych najlepiej ubranych, to z pewnością byliby to politycy w przedziale wiekowym 30-50 lat i co ciekawe, bez podziału na partie polityczne. Jak wspomniałem, młodsi politycy czują zazwyczaj większą potrzebę dobrego wyglądu. Wiedzą, że to ma duży wpływ, jak są postrzegani przez wyborców i że w dłuższej perspektywie buduje to wizerunek profesjonalisty.
Donald Tusk bez wątpienia jest nadal jednym z najlepiej ubranych polityków, ale wydaje mi się, że dzisiaj nie wygrywałby tych rankingów z taką łatwością jak kiedyś, bo po prostu w ostatnich latach pojawiła się spora konkurencja ze strony młodszego pokolenia.
Wspomniał pan, że dzisiaj nie można już powiedzieć, czy politycy z prawej, czy lewej strony sceny politycznej ubierają się lepiej. Jeszcze kilka lat temu takie rozróżnienie istniało. Prawicowi politycy mniej dbali o wygląd, nie byli aż tak przywiązani do lepszych marek. Wśród części pokutowało przeświadczenie, że nie należy zbyt dobrze wyglądać.
Tak rzeczywiście było. Przedstawiciele partii politycznych, którzy najbardziej zabiegali o mieszkańców wsi i małych miast, a także o głosy starszych wyborców niespecjalnie chcieli pokazywać wyższy status materialny i ogólnie dbanie o wizerunek. Chcieli być bardziej tacy jak ich przeciętny wyborca.
Dobrym przykładem jest Janusz Palikot. Dziś już poza polityką, ale kiedy był jeszcze w Platformie Obywatelskiej, ubierał się jak dandys. Jego styl był bardzo charakterystyczny. Widać było, że jego garnitury są szyte na miarę, a dodatki oraz buty markowe i drogie. W momencie, w którym Palikot odszedł z Platformy i postanowił założyć swoją partię, drastycznie zmienił się jego wizerunek.
Miał już inną fryzurę, inne ubrania, inny styl bycia. Nie było już drogich garniturów, nie było krawatów, tylko np. sama koszula, a pod nią podkoszulek. Widać było, że to celowe zmiany, dzięki którym chciał zbliżyć swój wizerunek do potencjalnego wyborcy, pokazać bardziej ludzką, a mniej elitarną twarz polityka.
Czasem ubiór polityka zależy od tego, jaki efekt chce osiągnąć i jak chce być postrzegany.
Oczywiście, że tak. To są standardowe działania wizerunkowe, które w dzisiejszych czasach prowadzi raczej każda partia polityczna. Proszę też zwrócić uwagę, że ci sami politycy wyglądają inaczej, gdy jadą na wywiad do telewizji, a inaczej, gdy jadą na spotkanie w terenie, gdy są nagrywani na bazarku, na meczu, czy na festynie w małej miejscowości. Politycy odrobili lekcje i gdybyśmy porównali wizerunek tego zawodu sprzed 10 lat do tego obecnego, to zmiana na plus jest naprawdę zauważalna.
Zresztą dotyczy to nie tylko polityków. Wydaje mi się, że w społeczeństwie nastąpiła spora zmiana w podejściu do ubioru, dbałość o wygląd przestała być postrzegana jako coś niemęskiego czy elitarnego. Politycy też się do tego dostosowali. Oni również chcą dobrze wyglądać i mają świadomość, że dziś już raczej nikt im tego palcem nie wytknie, tak jak miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu, gdy w mediach zrobiła się afera z powodu butów Andrzeja Leppera, które zamawiał w pracowni Jana Kielmana. Pojawiły się wtedy zarzuty, że politykom nie wypada się tak drogo ubierać, ale Lepper bardzo słusznie odpowiadał, by nie robić z tego sensacji, bo ubiór świadczy o człowieku, a polityków stać na takie wydatki.
Niedawna „Afera butowa” Donalda Tuska, której „Wiadomości” TVP poświęciły osobny materiał, a „Super Express” okładkę, pokazała, że buty mogą nadal wzbudzać ogromne emocje.
Tak, pewne elementy ubioru nadal mogą budzić kontrowersje, szczególnie gdy ich cena jest szokująca dla przeciętnego obywatela. W tym wypadku mówimy o sportowych butach, które kosztują prawie tysiąc euro. To jednak coś innego niż garnitury czy obuwie szyte na miarę, więc można się było spodziewać, że będzie to temat wałkowany przez tabloidy. To także dość ciekawy przykład, który pokazuje, że ten cichy luksus – a marka Zegna jest jego przedstawicielem – rzeczywiście może nie być taki cichy, jak mogłoby się wydawać (śmiech). Ale przyznam szczerze, że ja tej afery nie rozumiem. Pamiętajmy o tym, że Donald Tusk przez kilka lat mieszkał w Brukseli. Zarabiał bardzo dobrze, wsiąkł w inne otoczenie, w inną estetykę, otaczał się innymi sklepami. Tam nikogo nie dziwią buty w takich cenach. Poza tym, kupił te buty za swoje pieniądze. Ale okazuje się, że w Polsce dużo większe kontrowersje budzą czyjeś buty, a nie na przykład publiczne miliony topione w inwestycje o wątpliwym sensie lub przejrzystości, jak przekop Mierzei Wiślanej czy zakup respiratorów.
A jak postrzega pan ubiór Władysława Kosiniaka-Kamysza?
Kilka lat temu oceniałem na moim blogu kandydatów biorących udział w wyborach prezydenckich i wówczas Kosiniak-Kamysz był dobrze i nowocześnie ubranym politykiem na przestrzeni całej kampanii. Wtedy wskazałem go jako jednego z najlepiej ubranych polskich polityków i nadal bym tę opinię podtrzymał. Widać, że nosi ubrania dobrej jakości, są one we właściwym rozmiarze, są zadbane. Wygląda profesjonalnie, ale też nie kłuje w oczy jakąś elitarnością tych ubrań. Również dlatego, że nie zawsze wkłada garnitur. Bardzo przemyślany wizerunek.
A podoba się panu, jak ubiera się Szymon Hołownia?
Szymon Hołownia zazwyczaj ubiera się całkiem dobrze. Widać, że nosi ubrania i buty dobrej jakości, potrafi dopasować się ubiorem do miejsca i okazji. Stawia głównie na klasykę – biała lub błękitna koszula oraz granatowa marynarka lub garnitur. Powiedziałbym, że jest dość grzecznie, poprawnie i bez kontrowersji. Wydawać by się mogło, że w związku z jego show-biznesową przeszłością, mógłby pozwolić sobie na więcej, ale pamiętajmy, że dla polityka to mogłoby być ryzykowne.
To wróćmy do tych najmłodszych polityków. Muszę zapytać o Sławomira Mentzena, tiktokera z Konfederacji. Jak ocenia pan jego wygląd?
To jest właśnie przykład tego młodszego pokolenia polityków, o którym wspominałem na początku. Pokolenia, które potrafi się dobrze ubrać i nie czuje z tego powodu obaw, że w oczach wyborców może być o źle odebrane, jako zbyt elitarne. Mentzen ubiera się poprawnie i elegancko, powiedziałbym „książkowo”. Myślę też, że ten ubiór też pomógł mu zrobić tak szybką karierę medialną, bo w oku kamery wygląda profesjonalnie. Biała koszula i granatowy garnitur – a tak najczęściej ubiera się Mentzen – to bardzo proste narzędzia, które pozwalają budować autorytet, gdy wiek i aparycja sugerują raczej brak doświadczenia.
Do tego młodszego pokolenia polityków, którzy widać, że dbają o własny wizerunek zaliczyłbym jeszcze takie osoby jak: Krzysztof Bosak, Michał Szczerba, Michał Urbaniak, Borys Budka, Janusz Kowalski, Dariusz Joński, Patryk Jaki, czy wspomnianego wcześniej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jak widać, są to przedstawiciele różnych partii, więc dobry styl nie podlega podziałom politycznym. Tych „młodszych” nazwisk jest zapewne więcej, ale nie śledzę tego jakoś wnikliwie, więc wymieniam tylko tych, którzy najczęściej pojawiają się w mediach. Widać, że ci panowie noszą ubrania dobrej jakości, a to, co wybierają, rzeczywiście dobrze na nich wygląda. Oczywiście im też zdarzają czasem wpadki wizerunkowe. Takim przykładem może być Patryk Jaki, który na posiedzenie w Parlamencie Europejskim przyszedł w mało eleganckich zawiązywanych na sznurek i koszulce bieliźnianej, na którą założył marynarkę. Ogólnie widać, że to młodsze pokolenie potrafi się dobrze ubrać i daje dobry przykład politykom o dłuższym stażu.
Ostatnio na Instagramie skomentował pan dosyć spektakularną wpadkę Marka Suskiego. Jak pan myśli, co go skłoniło do tego, żeby wybrać smoking na konferencję, która odbywała się w godzinach południowych?
Najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie to brak podstawowej wiedzy o męskich strojach i ich zastosowaniu. Smoking to jeden z najbardziej eleganckich męskich strojów, ale jest to strój typowo wieczorowy, o czym nie każdy wie. Nie wypada go wkładać w ciągu dnia. Wydaje mi się, że Marek Suski chciał po prostu wyglądać możliwie jak najlepiej. Wybrał z szafy to, co mu się wydawało najbardziej eleganckie. I poniekąd tak było, bo smoking jest elegancki (śmiech), natomiast trzeba mieć wiedzę, że nie jest to ubranie na każdą porę dnia.
A jest jakaś ubraniowa wpadka polskiego polityka, która szczególnie zapadła panu w pamięć?
Trzy lata temu komentowałem na Facebooku takie zdjęcie ze spotkania Andrzeja Dudy z prezydentem Litwy. Gitanas Nauseda miał na sobie piękną granatową dyplomatkę do kolan, a obok stał prezydent Duda ubrany w szary płaszcz, który wyglądał jak fartuch roboczy, a nie elegancki płaszcz na ważne spotkanie. Wyglądało to naprawdę źle. Później pojawiło się zresztą sporo memów z tym zdjęciem, w których żartowano, że Andrzej Duda pracuje w warsztacie, w którym ostrzą łyżwy i narty (śmiech).
Do głowy przychodzi mi jeszcze skórzana kurtka Mariusza Błaszczaka, która także stała się bohaterką memów.
Wpadką bym tego nie nazwał, bardziej brakiem gustu, ale faktem jest, że nie było to zbyt estetyczne okrycie wierzchnie. Widać, że pan minister bardzo lubi tę kurtkę, bo dość często się w niej pojawia (śmiech). Wydaje mi się, że w jego głowie pojawiło się takie skojarzenie, że z racji stanowiska, które piastuje, taki element będzie kojarzyć się z filmem „Top Gun”. W komentarzach, które pojawiły się w internecie, widać jednak, że większości osób skórzana kurtka pana Błaszczaka nie skojarzyła się z odzieniem pilota myśliwców, ale bardziej handlarza z giełdy samochodowej.
Za co może się jeszcze oberwać politykowi, jeśli chodzi o ubiór? Ustaliliśmy już, że lepiej nie wkładać luksusowych butów za kilka tysięcy złotych.
Drażliwym tematem są zegarki, co najlepiej pokazała afera ze Sławomirem Nowakiem z roku 2014. Co ciekawe, jego zegarek wcale nie był aż tak drogi, jak rozdmuchały to media. Biegły oszacował, że był wart max. 15 tys zł, co dla przeciętnego Polaka rzeczywiście może być zegarkiem luksusowym, ale ceny naprawdę luksusowych zegarków zaczynają się dzisiaj od kwot dziesięciokrotnie wyższych (150 tys zł). Ale pamiętajmy o tym, że problem Sławomira Nowaka polegał nie na tym, że taki zegarek posiadał, ale, że nie wpisał go do oświadczenia majątkowego.
Zresztą zegarki polityków potrafiły rozkręcać medialne afery nie tylko w Polsce. 10 lat temu ówczesny prezydent Francji (Nicolas Sarkozy), był krytykowany za to, że w trakcie spotkania z wyborcami zdjął z ręki luksusowy zegarek marki Patek Philippe i schował go do kieszeni marynarki. Później było mu to niejednokrotnie wypominane.
Przed nami letnie miesiące kampanii wyborczej, może pojawić się jeszcze kilka zabawnych sytuacji z japonkami, koszulami hawajskimi albo z koszulkami na ramiączkach. Kampania wyborcza oficjalnie się jeszcze nie rozpoczęła, ale nieoficjalnie już widać poruszenie i większą mobilność u polityków. Możliwe zatem, że latem będzie się jeszcze z czego pośmiać (śmiech).
Pamiętam tą historię z zegarkiem Nowaka. Nie wiem jak to biegły szacował, czy odnosił się do regularnej ceny nowego czasomierza, czy też wyceniał używkę Nowaka. Faktem jest, że był to zegarek marki Ulysse Nardin, a oni nie mają w swojej ofercie zegarków za circa 15 tyś zł. Natomiast pozwolę sobie odnieść się do jeszcze jednego sformułowania. Zegarek za 4 tyś euro to jest luksusowy zegarek. Tak dzisiaj, jak również dekadę temu.
Hmmm, 4 tys euro to zegarek z kategorii luksusowych?
Jeśli chodzi o zegarek Nowaka, to w momencie zakupu kosztował on ok. 21 tys, ale biegły zapewne wyceniał aktualną wartość (czyli taką, jaką trzeba wpisać do oświadczenia majątkowego) i według niego zegarek był wart 11-15 tys zł.
Definicja luksusu jest względna, to oczywiste, ale zgadzam się, że stwierdzenie, iż „zegarek za 15 tys. dla przeciętnego Polaka może być zegarkiem luksusowym” nie jest trafne. Ja wiem, że ludzie z branży modowo-zegarkowej funkcjonują w swojej bańce, ale 15 tys. za zegarek to jest absolutny kosmos nie dla przeciętnego Polaka, ale pewnie dla 90% Polaków. 15 tys. za zegarek dla przytłaczającej większości społeczeństwa to jest niemoralny luksus level hard.
Posiadam taki sam, tylko na pasku. Faktycznie jest wart 3000euro, nowy kosztuje 8800euro. Biegły mial racje.
Zegarek za 15 tys. złotych to zupełnie inna para kaloszy teraz a dekadę temu. Wystarczy porównać choćby średnie zarobki:
2013 – 3650 zł brutto
2023 – 7065 zł brutto
Siła nabywcza pieniądza mocno się osłabiła i porównanie się wypacza. Trzeba odróżniać luksus od ponadprzeciętności, w innym razie to trochę tak jakby za luksusowy uznać każdy samochód lepszy od Fiata, a czy to będzie Opel czy Jaguar to już żadna różnica.
Za przeproszeniem, w dalszym ciągu będę obstawał przy twierdzeniu, że zegarek za 4 tyś euro jest przedmiotem luksusowym. Nie tylko w Polsce zresztą. Tak jest to postrzegane w macierzy, czyli Szwajcarii, Niemczech, krajach beneluxu, Skandynawi. Szwajcarzy zresztą sami definiują swoje wyroby, według pewnego,, miernika cenowego,,. Kwotę 4,5 tyś franków, zaliczają jako produkt luksusowy. Odnoszę odwrotne wrażenie, że nic się nie wypacza, a zostaje de facto na swoim miejscu. Gdyż, jak sam był Pan łaskaw zauważyć, sila nabywcza drastycznie spadła. Natomiast, mówiąc kolokwialnie na rękę dostajemy więcej nominałów. 2013-3650bruto,2023-7065brutto.W 2013 Omega aqua terra kosztowała 15 tyś, obecnie 30 tyś. Procentowo wszystko… Czytaj więcej »
Zupełnie nie zrozumiał Pan tego, co napisałem. Zegarek za 15 tysięcy w 2010 roku to nie zegarek za 30 tysięcy w 2023, to kompletnie nie o to chodzi. Kupując zegarek za 15 tysięcy przed dekadą był to statystycznie znacznie większy wydatek niż taka operacja obecnie (chodzi o kupno zegarka za 15 tysięcy, marki i model pomijam, bo chodzi tu wyłącznie o cenę – że coś podrożało przez lata i kosztuje np. 30 zamiast 15 tysięcy to zupełnie inna sprawa). W 2010 roku 15 tysięcy netto pensji plasowało praktycznie w klasie wyższej, obecnie to znacznie prędzej wyższa klasa średnia. Co do… Czytaj więcej »
Te zegarki to jakieś fatum francuskich prezydentów. Kilka miesięcy temu podczas wywiadu telewizyjnego Macron zaczął dziwnie gmerać rękami pod stołem. Na powtórkach widać było, że zdejmuje zegarek. Opozycja zaczęła gardłować, że prezydencki sikor był wart 80 tysięcy euro, co faktycznie mogło być lekkim zgrzytem, zwłaszcza, że wywiad był o reformie systemu emerytalnego. Po jakimś czasie otoczenie Macrona wyjaśniło, że to zegarek Bell&Ross V1-92, cena katalogowa 2400 eur. Niesmak jednak pozostał. Lepiej chyba było trzymać ręce na blacie, zamiast gmerać pod stołem.
Akurat tu wiarygodnie brzmiało jego wytłumaczenie, bo podobno przy gestykulacji klamra stukała mu o blat. Gdyby miał obawy o to, że zegarek będzie widoczny, to pewnie w ogóle by go na wywiad nie założył.
Co za różnica jakie ubrania, buty albo zegarek nosi jakiś polityk. Who gives a f***!
Polacy lubią zazdrościć i obgadywać. W innych krajach spokojniej do tego podchodzą. Tam noszą Broni i Loro i nikt nie zwraca uwagi!
Bo tam nie mają chłopskiej/małomiasteczkowej mentalności, że jak człowiek się lepiej ubierze, to jest snobem. Ludzie wiedzą, że pewne zawody zobowiązują i politycy oraz dyplomaci powinni ubierać się stosownie do swojej rangi.
Wyżej inteligenci wielcy macie komentarz, w którym user wspomina o niedawnej aferze z zegarkiem Macrona, dyskusjach o jego wartości i próbie zbicia politycznego kapitału na tym przez opozycję. Tyle warte wasze przemyślenia.
Pozwolę sobie wyrazić swoją subiektywną opinię. Zazdrość nie jest typowo polską przywarą. Błędnym jest twierdzenie, iż za granicą ludzie są wolni od tej przypadłości. Mechanizm wszędzie jest taki sam, tylko poziom zamorznosci danego społeczeństwa, reguluje pułap goryczy. Ok dekadę temu, będąc nad jeziorem Bodeńskim dokładnie w Konstanz, zaobserwowałem taką oto scenkę. Praktycznie przy samej przystani jest fajny bar, gdzied długi kontuar jest skierowany wprost na Boden See. Po jeziorze pływały piękne motorówki z flagami niemieckimi, szwajcarskimi itd. Niektóre były wyjątkowe, stylizowane na lata 60 te. Jednym słowem piękne, ekskluzywne i bardzo drogie. Natomiast za kontuarem siedzą ludzie, leniwie sącząc drinki,… Czytaj więcej »
Według mnie kompletnie nietrafiony przykład. Jak się człowiek znajdzie na przykład w takim Monte Carlo, zewsząd otacza go luksus, jachty nie takie jak na Bodensee, Bentleye i Lamborghini na porządku dziennym. Wzbudza to raczej zainteresowanie, zachwyt nad geniuszami designu, podziw ,ale zazdrość? Pewnie, że każdy (no, prawie) chciałby mieć samochody, dziewczyny i garnitury jak Bond, ale w krajach starego Zachodu ludzie zdają się „znać swoje miejsce”. U nas jest jednak inaczej. Inna mentalność. Zazdrość? Gorzej, zawiść.
Masz całkowitą racje! Zamiast ruszyć d*pe z kanapy i zarobić na taki sam. Zjada ich zawiść i złość, ze komuś innemu się powodzi!
A skąd wiesz co siedzi innym ludziom w głowach? Jak ja nie cierpię takich specjalistów którym się wydaję że każdy kto zarabia przeciętnie to z zazdrością czy zawiścią patrzy na bogatszych. Uwierz że dla wielu ludzi pieniądze to nie wszystko.
Ja raczej zauważam coś innego – obnoszenie się pieniędzmi, bogactwem i luksusem – nawet jeśli nie jest to luksus przez duże „L”, tylko taki mało widoczny – ale wazne żeby się pokazać…
„w Polsce dużo większe kontrowersje budzą czyjeś buty, a nie na przykład publiczne miliony topione w inwestycje o wątpliwym sensie lub przejrzystości” – dokładnie tak! I zrobić koperkową aferę o buty kupione za własne zarobki, żeby przykryć te przekręty. Przecież Tuska z pewnością stać na buty czy ciuchy za 1000 euro, chyba nikt nie uważa, że polityk tej klasy zarabia średnią krajową.
Niestety jest tak jak mówisz, ale taki stary wyjadacz jak Tusk powinien juz wiedzieć, że dużo obserwatorów tylko czeka na takie „wpadki” u kogoś takiego jak on. Jak by nie było punkt dla opozycji znowu jak niegdyś z ośmiorniczkami ?
Powinien przymierzyć, kupić, wsadzić do pudełka i poprosić żonę, żeby mu je założyła na ostatnią drogę.
Myślałem, że to artykuł o modzie, ale to artykuł o polityce.
Każdy ma prawo do własnej interpretacji, ale nie dostrzegam tego.
Wybory tuż tuż wszędzie trzeba szukać swoich wyborców ;)
Panowie dyskusja miala być o modzie ;czy im przystoi czy wypada czy trzymają fason A nie o osmiorniczkach i zegarkach- drogi tani-a co to kogoś interesuje
Szczerze mówiąc te mundurowe granatowe garnitury u polityków tylko mnie zniechęciły do tego koloru. Jest dobry do casualu, do swetrów, koszulek, denimowych spodni i kurtek, do polówek zresztą też. Ale eleganckie granatowe rzeczy już mi się tylko z tą bandą kojarzą. Szary i brązowy mi wystarczą.
a Królik i Karpiu to jakiej płci ??
Szkoda, że specjalista od mody nie skupił się na modzie, ale dość mocno wyraził swoje sympatie polityczne. Obrona Tuska i Nowaka, ukłucie Dudy i Błaszczaka, dywagacje o sensie przekopu Mierzei Wiślanej i jeszcze przywołanie kogoś tak skompromitowanego jak Palikot jako”polityka”. A można było o modzie, niezależnie od tego kogo lubię, kogo nie lubię. Tusk jako „najlepiej ubrany polityk”, który w Brukseli miał dostęp do lepszych sklepów i miał za co kupić? Raczej jego sztab od wizerunku dba o odpowiednio dobrane garnitury, buty itp.
Sergiusz, daj spokój. Gdzie ty do jasnej cholery dopatrzyłeś się obrony Nowaka?!
I oczywiście nie zauważyłeś, że wyrażam się pozytywnie o stylu Jakiego, Kowalskiego, Bosaka?
A jeśli cię to interesuje, to ja od lat jestem zniesmaczony kolejnymi ekipami rządzących. Zarówno tych obecnych, jak i poprzednich, więc daleko jest mi do sympatyzowania z kimkolwiek z tej „branży”.
Rozumiem, że Tobie podoba się kurtka Błaszczaka?
A nie macie wrażenia ze on chciał być w tej kurtce troche jak Franz Maurer ? Taki twardy koleś z zasadami ? ?
A Antoni Macierewicz? Zwykle chodzi bardzo sensownie ubrany – dobrze dopasowany garnitur, odpowiedniej długości wyłogi kołnierzyka, krawat z ładnym węzłem.
Der Onet