Zbierałem się do napisania tego artykułu od kilku tygodni i jakoś tak wyszło, że to już styczeń. Wydawać by się mogło, że to już trochę za późno, by pisać o kurtkach zimowych, ale doszedłem do wniosku, że to wcale nie taki zły pomysł. Po pierwsze, nadal trwają wyprzedaże, a to dobry czas na zakup takich rzeczy z rabatem. Bo nawet jeśli to będzie rabat 20%, więc teoretycznie bez szału, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że chodzi o drogą kurtkę, to może się okazać, że te 20% to kilkaset złotych mniej. Po drugie, pogoda nadal jest mocno zimowa, więc taką kurtkę spokojnie jeszcze można wykorzystać w tym sezonie.
Zobaczcie zatem moją subiektywną selekcję kilkunastu marek, które warto wziąć pod uwagę, gdybyście szukali porządnej kurtki zimowej. Starałem się tutaj skupić na markach, które specjalizują się w kurtkach i robią to naprawdę dobrze. Celowo pominąłem popularne marki, takie jak Tommy Hilfiger, Marc O?Polo, Gant, BOSS, Joop! czy Polo Ralph Lauren, bo choć tam też można kupić niezłe kurtki puchowe, to jednak dużo trudniej tam o powtarzalność jakościową, a i marże tych marek są sporo wyższe, więc do nich warto zaglądać na głębszych wyprzedażach.
W nagłówkach z nazwami marek podlinkowane są strony internetowe poszczególnych firm, więc tam możecie zobaczyć pełną ofertę.
WELLENSTEYN
Ta niemiecka marka zaczynała od produkcji ubrań roboczych dla przemysłu stoczniowego. Były to ubrania wytrzymałe i funkcjonalne. Szyto je z ciężkiego, woskowanego płótna żeglarskiego. Obecnie Wellensteyn jest producentem kurtek cywilnych, które z odzieżą roboczą nie mają już nic wspólnego, ale ich jakość i funkcjonalność nadal jest bardzo wysoka. Dla mnie to w tej chwili marka nr 1, gdy ktoś pyta mnie o ciepłe kurtki w okolicach 1200-1500 zł.
Dużą zaletą tej marki jest ogromny wybór modeli. Ale taki naprawdę ogromny, bo w ich stałej ofercie jest blisko dwieście wzorów męskich (!), a spora część z nich jest w kilku wersjach kolorystycznych. Fajne jest też to, że mają wiele klasyków, które są w ich ofercie od lat. Dla klientów to dobre rozwiązanie, bo gdy po kilku latach będą chcieli kupić nową kurtkę w miejsce zużytej, to mogą kupić dokładnie ten sam model. Ceny bardzo uczciwe w stosunku do jakości, za zimowe modele trzeba zapłacić ok. 1300-1600 zł i są to dobrze wydane pieniądze. Ja mam model Centauri i mogę go z czystym sumieniem polecić, jako kurtkę na duże mrozy. Mimo syntetycznego wypełnienia (a tylko takich używa ta marka), jest mega ciepła.
W Polsce największy wybór kurtek znajdziecie w warszawskim sklepie Wellensteyn przy ul. Kopernika 6. Oprócz tego wybrane modele dostępne są w sieci Van Graaf i Peek & Cloppenburg. Słyszałem również o outlecie Wellensteyn we Wrocławiu, ale nigdy tam nie byłem (Wrocław Fashion Outlet).
HERNO
Herno to włoska marka, która została założona w roku 1948. Od początku wyspecjalizowali się w kurtkach i płaszczach, które miały chronić przed wodą (deszcz, śnieg). Obecnie okrycia wierzchnie nadal są ich flagowym produktem, choć w ostatnich latach poszerzyli asortyment o inne grupy towarowe. W ostatnich miesiącach było o tej marce głośno, bowiem zostali oficjalnym partnerem odzieżowym FC Barcelony i na piłkarzach tego klubu można zobaczyć ubrania Herno.
Ich kurtki to doskonała jakość i ponadczasowy styl. Jako ocieplinę wykorzystują głównie puch. Kurtki Herno są bardzo lekkie, a zarazem bardzo ciepłe. W Polsce pojedyncze modele dostępne są w sklepach Emanuel Berg, a po większy wybór trzeba się udać do zagranicznych sklepów online. Tanio nie będzie, bo trzeba się liczyć z wydatkiem powyżej 3500 zł, ale jest to jedna z najlepszych na świecie marek jeśli chodzi o kurtki ocieplane.
MOORER
MooRER to również znakomita włoska marka, która jest pozycjonowana jeszcze wyżej niż Herno. Ceny pierwotne ich kurtek puchowych zaczynają się od 5000 zł, więc jest to jedna z najdroższych marek RTW jeśli chodzi o kurtki. Doskonała jakość, dopracowane detale i wysmakowany dizajn. Warto dodać, że MooRER często wykorzystuje szlachetne materiały jako warstwę zewnętrzną (m.in. tkaniny Loro Piana).
MOOSE KNUCKLES
To jedna z najmłodszych marek z całego zestawienia, bowiem swoją działalność zaczęli w roku 2009, choć odzieżowe tradycje tej rodzinnej firmy sięgają lat 20. XX wieku. Mimo tak krótkiej obecności na rynku, udało im się zdobyć uznanie na całym świecie i obecnie jest to jedna z najbardziej cenionych marek jeśli chodzi o kurtki puchowe. Marka Moose Knuckles mocno akcentuje swoje przywiązanie do Kanady, co w praktyce przekłada się na solidne wykonanie, dbałość o detale, funkcjonalność i odporność na niekorzystne warunki atmosferyczne. Ich kurtki nadal produkowane są w Kanadzie. Ceny od 4000 zł za zimowe modele.
PARAJUMPERS
Parajumpers to włoska marka luksusowej odzieży wierzchniej, założona w roku 2006. Inspiracją do powstania tej marki była eskadra ratunkowa stacjonująca w Anchorage na Alasce, która ratuje życie w wielu ekstremalnych warunkach – czasem z wody, czasem z powietrza. Kurtki Parajumpers stylem przypominają uniform spadochroniarzy. Zresztą charakterystycznym elementem każdej kurtki jest żółta taśma z karabińczykiem, który zapożyczono z ekwipunku spadochroniarzy.
Kurtki Parajumpers oznaczane są czterostopniową skalą ciepła od 1 do 4, gdzie 4 oznacza wersję najcieplejszą. Najbardziej znany i najcieplejszy model kurtki puchowej to Bold Parka.
DIDRIKSONS
W dzisiejszym zestawieniu nie brakuje marek z wysokiej półki, gdzie za kurtkę trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych, ale nie zabraknie też marek z trochę niższej półki cenowej. Jedną z najlepszych opcji w budżecie „tysiąc z hakiem” będzie marka Didriksons, która powstała ponad sto lat temu w malutkiej miejscowości Grundsund w Szwecji. Jej mieszkańcy od zawsze trudnili się rybołówstwem i właśnie z tą grupą zawodową związane są początki firmy Didriksons, bowiem jej założyciele postanowili otworzyć firmę produkującą nieprzemakalne ubrania dla rybaków i tym się trudnili przez wiele lat.
Kurtki cywilne pojawiły się w latach 70. ale prawdziwa popularność na rynku europejskim zaczęła się dopiero kilkanaście lat temu. Mimo wejścia na rynki międzynarodowe, Didriksons nadal jest niewielką rodzinną firmą zatrudniającą około stu osób. I nadal specjalizują się w kurtkach. Ja mam ich kurtkę zimową Marco i jest to jeden z ich klasyków, ale ciekawych modeli jest znacznie więcej. Na wyprzedażach ich kurtki można kupić za ok. 800-900 zł.
CANADA GOOSE
Kanadyjska firma Canada Goose to synonim najwyższej jakości kurtek puchowych. Marka ta powstała w latach 50. ubiegłego wieku w małym magazynie w Toronto. Początkowo działali pod nazwą Metro Sports, później była zmiana na Snow Goose i kolejna ? na Canada Goose. Charakterystyczne logo z konturami koła podbiegunowego powstało dopiero w latach 90. Zaczynali od produkcji skafandrów do jazdy na skuterach śnieżnych, płaszczy przeciwdeszczowych i wełnianych kamizelek. W latach 70. firma zaczęła się specjalizować w odzieży ocieplanej puchem gęsim, który stanowił i nadal stanowi podstawową warstwę ocieplenia ich kurtek.
Ich produkty dostępne są zarówno w najbardziej prestiżowych butikach na całym świecie, jak i sklepach z odzieżą techniczną. Najbardziej kultowe modele zimowe to Expedition, Carson i Langford. W większości kurtek tej marki stosowane jest ocieplenie 80% puch/20% pierze. W Polsce ich produkty sprzedaje m.in. sklep Moliera 2.
BLAUER
Stosunkowo mało znana marka, ale w kurtkach są naprawdę dobrzy. Marka ta obecnie ma włoskiego właściciela, ale założono ją w Stanach Zjednoczonych w roku 1936, więc doświadczenie mają bogate. Początkowo produkowali ubrania dla policji i wojska, ale od wielu dekad są już marką cywilną, z kolekcjami modowymi, choć w ich wzornictwie nadal widać nawiązania do wojskowych korzeni (naszywki, nadruki). Marka ta stosuje ociepliny naturalne i syntetyczne. Na wyprzedażach można je kupić w bardzo przyzwoitych cenach.
WOOLRICH
Pisząc o kurtkach zimowych nie sposób pominąć amerykańską markę Woolrich. To legenda odzieży outdoorowej z historią sięgającą roku 1830. Kultowym produktem tej marki jest parka Arctic, która została zaprojektowana w roku 1972 na potrzeby osób pracujących w ekstremalnych warunkach pogodowych. Jest to bestsellerowy model kurtki, który jest cały czas w ich ofercie. Jeszcze nie tak dawno kosztował ok. 2500 zł, obecnie już ponad 4000 zł.
PAJAK
Jeśli zastanawialiście się czy w tym zestawieniu znajdzie się miejsce dla jakiejś polskiej marki, to odpowiadam, że tak. Chodzi o markę PAJAK z Bielska-Białej, która powstała w roku 1983 i od początku istnienia specjalizuje się w lekkich kurtkach puchowych wypełnianych puchem gęsim. Ich kurtki są znane i cenione na całym świecie, więc nie mogło ich tu zabraknąć.
Najbardziej klasyczny model puchówki to Heritage 1983, który nawiązuje do złotej ery Polskiego Himalaizmu. Jest to najcieplejsza kurtka w ofercie PAJAK. Wart uwagi jest też płaszcz puchowy The Coat, ale niestety dostępny jest tylko w jednym kolorze.
BOGNER
Bogner to ceniona niemiecka marka, która celuje w estetykę minimalistyczno-luksusową, którą śmiało można porównać do włoskich odpowiedników takich jak Herno czy Brunello Cucinelli. Marka ta powstała w latach 30. XX wieku z pasji do sportów zimowych. Założyciel marki Bogner, Willy Bogner, w 1936 roku podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich ubrał niemiecką reprezentację narodową w kolekcję sygnowaną swoim nazwiskiem. Przez wiele lat była to marka skupiona na profesjonalnych ubraniach sportowych, ale obecnie większą część ich działalności stanowią ubrania miejskie. W Polsce markę tę znajdziecie w S?portofino. Kurtki zimowe do tanich nie należą, trzeba szykować co najmniej 4000 zł.
COLMAR
Colmar to marka, która w zeszłym roku świętowała setną rocznicę powstania. Zaczynali od produkcji filcu, później produkowali kombinezony robocze, aż w końcu po II wojnie światowej zajęli się ubraniami narciarskimi i to dało na kolejne dekady stało się ich znakiem rozpoznawczym. Dzisiejszy Colmar to, poza specjalistyczną odzieżą dla narciarzy i snowboardzistów, również bielizna termoaktywna, odzież golfowa, stroje plażowe, wysokiej jakości ubrania codzienne m.in. kurtki puchowe. W Polsce można je kupić m.in. na Answear, Modivo i Peek & Cloppenburg.
SAVE THE DUCK
Ideą powstania włoskiej marki Save The Duck była chęć tworzenia kurtek puchowych, ale bez? puchu. Tradycyjny puch kaczy zastąpiono bowiem innowacyjnym włóknem Plumtech, czyli poliestrową włókniną imitującą naturalny puch. Celują głównie w prostą stylistykę i stonowaną kolorystykę. Na wyprzedażach ich kurtki można kupić sporo poniżej tysiąca złotych, a w Polsce są szeroko dostępne (m.in. Modivo, Zalando, Peek & Cloppenburg).
SCHNEIDERS SALZBURG
Marka mało znana i niedoceniana, a robią naprawdę świetne kurtki w bardzo estetycznej stylistyce, porównywalnej do MooRER i Herno, ale sporo taniej. Zresztą podobnie jak MooRER, również uzywają w swoich kurtkach bardziej luksusowych tkanin. Ja mam dwie kurtki zimowe tej marki i jedna jest z tkaniny 100% kaszmir, a druga z wełnianej flaneli Vitale Barberis Canonico.
W Polsce chyba nikt nie sprzedaje kurtek Schneiders, więc trzeba szukać w zagranicznych sklepach (głównie niemieckich, np. Hirmer), choć swego czasu sporo egzemplarzy tej marki widywałem w TK Maxx, więc tam też warto sprawdzać, bo za kilkaset złotych możecie mieć kurtkę naprawdę wysokiej klasy. Moim zdaniem jest to jedna z najciekawszych marek z całego dzisiejszego zestawienia, choć obiło mi się o uszy, że zawiesili swoją działalność. Ich strona internetowa nie działa od zeszłego roku, od wielu miesięcy nie ma też żadnych nowych postów w social mediach.
PEUTEREY
Włoska marka Peuterey została założona w roku 2002. Ich dewizą jest funkcjonalność i ponadczasowość, dlatego w ich kolekcjach raczej nie znajdziemy krzykliwych kolorów i niestandardowych fasonów. Peuterey stosuje zarówno naturalne, jak i syntetyczne wypełnienia ocieplające. Ceny pierwotne kurtek zimowych zaczynają się od 2500 zł.
THE NORTH FACE
Amerykańska marka The North Face od wielu lat należy do dużego amerykańskiego holdingu VF, przez co niektórzy ją deprecjonują, ale niesłusznie, bo nadal jest to bardzo solidny produkt, który wart jest uwagi gdy mowa o kurtkach puchowych. Szczególnie, że akurat ta marka jest dość często dostępna na wyprzedażach, sięgających nawet 50% cen pierwotnych.
The North Face obecny jest na rynku od lat 60. XX wieku. Zaczęło się od sklepu z odzieżą turystyczną, który założyli Douglas Tompkins i Susie Russell. Nazwa The North Face nawiązywała do północnego zbocza górskiego, które uchodzi za wyjątkowo mroźne i trudne do zdobycia. Kilka lat później firmę przejął ich znajomy i to on uczynił z niej markę rozpoznawalną na całym świecie.
W ofercie The North Face nie brakuje ciepłych puchówek. Najbardziej znany model to Nuptse, ale jest to kurtka dość krótka, w dodatku dwukolorowa, więc nie każdemu to przypasuje. Ja bym wybrał model ?73, który nawiązuje do historycznych modeli tej marki (aktualnie z rabatem 50%).
MONCLER
Pisać o kurtkach puchowych i nie wspomnieć o Moncler? To byłby grzech :) To właśnie tej firmie zawdzięczamy stworzenie i popularyzację kurtek puchowych, które dzisiaj są podstawowym elementem zimowej garderoby codziennej, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu była to specjalistyczna odzież alpinistów.
Tak właśnie zaczynała marka Moncler, która obecnie bardziej jest luksusową marką lifestylową niż sportową, ale początki działalności związane są z alpinizmem. Nazwa Moncler została zaczerpnięta od górskiej wioski Monestier de Clermont, położonej w pobliżu Grenoble we Francji. To tutaj w roku 1952 René Ramillon i André Vincent założył firmę, która była początkowo szyła zimową odzież sportową. Ich produkty bardzo szybko zyskały sympatię środowiska alpinistów i już po dwóch latach działalności dostarczali ubrania dla włoskiej wyprawy zdobywającej szczyt K2 i francuskiej zdobywającej Makalu.
W kolejnych latach Moncler stał się oficjalnym dostawcą ubrań dla kadry zimowych olimpijczyków. W latach osiemdziesiątych puchowe kurtki Moncler były już tak lubiane, że zaczęły trafiać na ulice. Marka stała się modna wśród młodszych klientów i przestała być kojarzona wyłącznie z odzieżą dla alpinistów. Pomogła w tym także zmiana strategii marketingowej, która zakładała pozycjonowanie Moncler jako marki luksusowej o korzeniach sportowych. Dzisiaj za kurtkę puchową trzeba u nich zapłacić co najmniej 6500 zł.
Jeśli macie jakieś swoje rekomendacje puchowych kurtek, to podzielcie się opinią w komentarzach.
Jest North Face ale nie ma Barbour? Oh Misiek, Misiek…
Barbour nie jest mocny w kurtkach zimowych. W jesiennych tak. Klimat brytyjski nigdy nie zmusił ich do zajęcia się na poważnie kurtkami puchowymi.
Coś tam potrafią ale rzeczywiście olejaki to chyba ich najlepsze produkty .
Mi udało się dorwać Moe na ZL za 1/5 wyjściowej ceny i jestem mega zadowolony ?
Zgadzam się z Piotrem. Choć bardzo lubię Barboura, to kurtki zimowe nie są ich flagowym produktem. W przeciwieństwie do większości wymienionych marek, a na tym mi zależało.
Schneiders Salzburg zbankrutował: https://www.salzburg24.at/news/salzburg/insolventer-bekleidungshersteller-schneiders-schliesst-sofort-139193656
Rzeczywiście, jakoś ominęła mnie ta informacja. Szkoda, bo kurtki mieli świetne. To teraz trzeba szukać z drugiej ręki :)
Dla zainteresowanych zostawiam ten link, bo ten wyżej jest dla subskrybentów:
https://www.meinbezirk.at/salzburg-stadt/c-wirtschaft/salzburger-kleidungsunternehmen-schneiders-schliesst_a6063546
Moncler przez dużą ilość na rynku podróbek w których chodzą głównie nastolatkowie, wyrzuciłbym, bo nie kojarzy się dobrze.
Wiele ich modeli wygląda też „nowobogacko”
Wszystko jest teraz podrabiane a jakos oryginalnego produktu Moncler jest nie do podrobienia, broni się jakością i wygladem, poza tym wiekszosc modeli nie ma za bardzo widocznego Logo oprócz malutkiego znaczka na rękawie
Zgadzam się, jakość oryginalnego Monclera to jest naprawdę wysoka półka, te ceny nie wzięły się z palca i samego prestiżu marki.
Jak Pajak to trzeba też rzucić okiem na ich Gdyńskiego konkurenta- Cumulusa. Też bardziej znany w kręgach alpinistycznych niż modowych, ale nie odstaje zupełnie od Pajaka.
Zgadza się , mi nawet produkty Cumulusa stylistycznie bardziej pasują .
Tylko z tego co widzę, to u nich nie ma takich dłuższych modeli? Większość sięga bioder.
Tak, Pajak poszedł w dłuższe modele, a Cumulus zostaje na razie w modelach sportowych
Nie ma ale i tak te które pokazałeś to mocno sportowy styl , nie każdemu to odpowiada . Z tego całego zestawienia najbardziej stylistycznie pasuje mi Moorer . Chyba nawet nie znałem tej marki .
Małachowski. rzuciłem okiem, mają kilka modeli nieco dłuższych. To co Panowie piszą, Roberts, Cumulus, Aura, Pajak to jest b. wysoka półka materiałów, manofaktury raczej, z swietną obsługą, serwisem.
Cumulus jest świetny szczególnie w relacji cena/jakość. Ogólnie marka bardzo ceniona na zachodzie w społeczności outdoorowej a w PL niezbyt popularna. Jest też Małachowski, ale to również odzież stricte sportowa.
No to jeszcze z polskich marek warto wspomnieć o Aura. Mam ich śpiwór i jest doskonały do spania w lesie pod gołym niebem w srogą zimę, więc w kurtki zapewne też potrafią
I o Robert’s
Mam jedną kurtkę Cumulusa, jakość i wykończenie świetne plus wiele ułatwiającyhc życie patentów jak zamek odpinany też od dołu wszytko przemyślane. Wybór miedzy Arcteryxem a nimi to oczywiście Cumulus.
A co sądzicie o marce Fluff?
Moja Żona ostatnio nabyła ich kurtkę i jest bardzo zadowolona. Też polska marka, chyba nawet w Polsce szyte. https://fluffouterwear.com/pl/category/mezczyzna/kurtki-meskie/
Potwierdzam, mam ich puchówkę od 5-6 lat. Jest doskonała.
Skoro są zdjęcia z Islandii – to 66 North z serii Tindur
Chciałem podzielić się moim doświadczeniem z marką Woolrich. Niestety, moje doświadczenia były dalekie od pozytywnych. Kupiłem kurtkę Woolrich, która okazała się mieć wadę ? dziurę w kieszeni. Po zgłoszeniu problemu i odesłaniu produktu, otrzymałem… dokładnie tę samą wadliwą kurtkę z powrotem! Proces wymiany trwał miesiąc, a obsługa klienta była najgorsza z możliwych.
Rozumiem, że wypadki się zdarzają, ale sposób, w jaki Woolrich obsłużył tę sytuację, był dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Chciałem tylko ostrzec innych przed potencjalnymi problemami. Uważam, że jakość obsługi klienta i kontrola jakości w Woolrich pozostawiają wiele do życzenia.
Zdecydowanie brakuje tutaj francuskiej marki Pyrenex!
Ze swojej strony mogę polecić jakże nieelegancki sklep Decathlon :) za 800-1000 złotych (czasem i taniej) można kupić solidną kurtkę zimową z wypełnieniem kaczy puch i pierze. Przy kilku stopniach na minusie wystarczy na podkoszulek z długim rękawem. Jakość naprawdę solidna.
Panie Michale, czy Patagonia również jest warta polecenia? Kiedyś poświęcił Pan tej marce wpis, ale od tej pory zaliczyli sporą wpadkę wizerunkową, bo ujawniono, że pomimo opinii marki odpowiedzialnej społecznie, korzystali z taniej siły roboczej w Azji). Mimo to chyba kurtki mają chyba niezłe?
Patagonia robi jakościowe rzeczy, tylko ich kurtki mają dość charakterystyczny, taki „turystyczny” design. Mi się to akurat nie podoba. Bliższa mi jest estetyka tych marek, które opisałem.
> Patagonia (…) zaliczyli sporą wpadkę wizerunkową, bo ujawniono, że pomimo opinii marki odpowiedzialnej społecznie, korzystali z taniej siły roboczej w Azji
To nie tak: Patagonia, powszechnie uznawana za lidera 'sustainability’, kilka miesięcy temu ogłosiła, że nie spełnia tych wymogów — ale nie chodzi o wykorzystywanie taniej siły roboczej, lecz o „skok do przodu”, pokazanie konkurencji, że to, co aktualnie uważane jest za OK wcale takie nie jest.
Miałem na myśli te doniesienia: https://sukces.rp.pl/ekologia/art38626741-upadek-mitu-marki-patagonia-zaskakujace-wyniki-sledztwa-dziennikarskiego.
Choć przyznam, że jednak skusiłem się na ich parkę :)
Panie Michale świetne zestawienie myślę że dołączenie opcji jesiennych i letnich będzie cieszyć się również zainteresowaniem.
Logo i nazwa The North Face odwołuje sie do północnej ściany góry Half Dome w parku Yosemite w USA – legendarna ściana wspinaczkowa (kilkaset metrów w pionie). Z kurtek zimowych UNIQLO ma tez fajne modele w ostatniej kolekcji.
Wiem że, pewnie nie będzie to popularny komentarz ale kupiłem bardzo przyzwoitą parkę puchową w Massimo
Panie Michale, a co z pierzami przebijającymi się z kurtki i zostającymi na ubraniu pod spodem – ma Pan na to jakiś sposób? Problem występuje praktycznie w każdej puchówce, również z górnej półki :(
Raczej nie ma na to sposobu, dlatego jeśli dla kogoś jest to frustrujące, to warto rozważyć wypełnienie syntetyczne.
W kurtce Wolfskin rzeczywiście był to duży problem. Teraz mam North Face i zdarza się to incydentalnie.
I niestety tylko trzy klasyczne gładki granatowe parki z jasnym (nie białym) futrem…
I to te najdroższe :D (CG, Woolrich, MooRER). Jakby ktoś znalazł gdzieś taką parkę, z wypełnieniem z puchu, a nie poliestru poniżej 3k pln, proszę o podrzucenie linka w komentarzu :(
Woolrich odpada – zbyt płytki kaptur. CG i MooRER przekraczają budżet.
Sprawdź TK Maxx, HalfPrice, BestSecret, Outlety
Tam zawsze można cos znaleźć
TK Maxx, HalfPrice – nic :D
BestSecret też nic nie było jeszcze 2tyg temu. Ale dzięki
Jakbyś kiedyś był przejazdem we Włoszech to pod Verona jest oficjaony Outlet Moorer?a i można kurtki w tych puchowe kupic od 450 euro w gore.
O! dobrze wiedzieć, dziękuję!
Z ciekawości wszedłem na sklep Moorer’a i niejednokrotnie przecierałem oczy ze zdumienia widząc ceny wystawionych tam produktów. W przypadku tej kurtki to chyba trzeba być kimś pokroju Putina czy Muska aby ją nosić: https://www.moorer.clothing/pl/en/men/outerwear/parka%C2%A0/vezzoli-vi1-naturale-MOUPI100006TEPAI35U0101.html
Dolomite, Duvetica
Panowie, czy istotnie jest różnica w użytkowaniu między naturalnym wypełnieniem (puch, pierze), a syntetycznym? Właśnie zaliczam ósmą zimę z kurtką Vistuli z kolekcji Roberta Lewandowskiego, która jest fenomenalna właśnie przez to naturalne wypełnienie. Do temperatury -5 na zewnątrz spokojnie mogę ją założyć na t-shirt i w zupełności mi to wystarcza, z kolei kiedy robi się trochę cieplej nie pocę się w niej (a np w większości poliestrowej przejściowej kurtce Mexxa leje się ze mnie strumieniami). Rozglądam się za czymś nowym, bo niestety czas mojego „Roberta” dobiega już końca, ale nie wiem czy mam się zafiksować na naturalnym wypełnieniu (i szykować… Czytaj więcej »
Różnica jest bardzo duża. Puch naturalny to najlepszy na świecie izolator do odzieży, jest bardzo lekki i znakomicie grzeje. Ma jednak dwie wady – po pierwsze, trudno go wyprać, po drugie, mokry traci swoje właściwości. Sztuczne ocieplenie jest gorsze, jeśli chodzi o właściwości termiczne, ale prostsze w konserwacji, no i zazwyczaj tańsze…
Kurtkę puchową w pralce? Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, tylko pralnia i może dlatego ta Vistula po 8 latach nadal jest w zaskakująco dobrym stanie. Cośtam się pruje i przeciera, ale z samym puchem nie stało się zupełnie nic.
Ale przecież pralnia też ją wypierze w pralce.
Chyba, że masz na myśli „pranie” chemiczne, ale ono nie da takich efektów jak pranie wodne.
A jeśli na kurtce puchowej (100% puchu kaczego) jest metka, że prać tylko chemicznie, to Twoim zdaniem jest to tylko „dupochron” producenta i można zaryzykować pranie w pralce, czy faktycznie coś jest na rzeczy?
Uprzedzając pytanie, tkanina zewnętrzna kurtki jest wykonana z mieszanki bawełny z poliamidem.
Puch naturalny to zarazem wsparcie dla przemysłowego chowu zwierząt, jednej z najbardziej niszczących środowisko gałęzi przemysłu, a dłuższa, mocno ocieplona kurtka to okrutna śmierć 30-40 ptaków.
A puch syntetyczny to wsparcie dla przemysłu, zalewającego plastikiem nawet głębie oceaniczne.
Skąd informacja, że jest to śmierć okrutna?
Ja nie mam problemu z puchem naturalnym, też uważam, że plastik to większe zło, ale dla kompletności dyskusji dodam tylko, że pewnie chodzi o skubanie na żywo
Nikt nie zabija ptaków wyłącznie dla puchu i pierza, ale również dla mięsa. Niewykorzystywanie tych naturalnych ociepleń byłoby wręcz antyekologiczne, bo w takiej sytuacji zostałyby po prostu zutylizowane.
Oj, zaraz dostaniesz odpowiedź, że jedzenie mięsa zabija planetę i jaka pyszna jest trawa.
Może warto nadmienić że nie ma chyba dobrego sposobu na ponowne „spulchnienie” pierza w kurtce z wypełnieniem naturalnym. Moja puchówka burberry po 6 latach oklapła, jest cienka i nie daje już ciepła :( Szkoda wyrzucać, bo nie jest zniszczona. Chyba że ktoś ma na to poradę? Kurtka była prana jedynie chemicznie w pralni
nic z tym nie zrobisz niestety
Można spróbować z piłeczkami tenisowymi wrzuconymi do bębna suszarki, w celu rozbicia puchu :) Przy praniu w domowych warunkach koniecznie specjalny płyn do puchu. W pralniach niestety różnie bywa, czasami zniszczą koszulę z bawełny, a co dopiero bardziej wymagające rzeczy ?
Ok, wiec pomoglo wirowanie pare razy w suszarce z pileczkami do rozbijania puchu z Amazona. W sumie chodzila 6 godzin
Ja bym spróbował wyprać ją w pralce z płynem do prania puchu/pierza (np. Nikwax) i koniecznie z kulkami/piłeczkami do puchu.
Pomogę Ci. Kup ten produkt: GRANGERS Płyn do prania puchu DOWN WASH razem w zestawie ze specjalnymi piłeczkami plastikowymi. Upierz kurtkę w pralce z tymi piłkami i dodaj odpowiednią ilość płynu. Pierz samą kurtkę bez innej odzieży. WAŻNE – Nie dodawaj płynu do zmieszczanienia, np. Lenor! Potem wrzuć do suszarki bębnowej, też razem z piłeczkami. W obu przypadkach program „Tkaniny bardzo delikatne”. W suszarce trzeba będzie nastawiać suszenie wielokrotnie. Nie przerażaj się jak po pierwszym, drugim a nawet trzecim suszeniu Twoja kurtka będzie wyglądała jak zmoknięty kot :-) Susz wielokrotnie. Możesz później przejść na nieco bardziej agresywny program suszenia (ale… Czytaj więcej »
A, jeszcze sprawa – wirowanie ustaw w pralce na minimalne obroty, np. 400. Będzie się dłużej suszyło, ale nie ryzykujesz, że kurtka się zniszczy przy dużych obrotach. Jeszcze jedno – to będzie trwało parę ładnych godzin, bo będziesz musiał ciągle nastawiać suszarkę. Jak będziesz ostrożny, to upierzesz ładnie kurtkę i dokonasz „renowacji” wypełnienia.
A jak ktoś nie ma suszarki, tylko pralkę?
https://pajaksport.pl/blog/92/jak-prac-kurtke-puchowa-aby-jej-nie-zniszczyc-instrukcja-krok-po-kroku
Po wyjęciu z pralki w mojej poduszce puch zbił się w jedną bryłę. Myślałem, że już po sprawie, ale wielokrotne suszenie w suszarce bębnowej uratowało sprawę. Jeżeli zależy Ci na kurtce, ja bym bez suszarki nie ryzykował. Może lepiej już oddać do pralni chemicznej?
P.S. W suszarce bębnowej rewelacyjnie suszą się ręczniki – są b. puszyste. Warto rozważyć zakup.
Pranie chemiczne (a właściwie czyszczenie) nic tu nie pomoże, bo ono nie ingeruje w wypełnienie, lecz w tkaninę zewnętrzną. Żeby puch odzyskał swoje właściwości i puszystość, to trzeba go poddać kąpieli wodnej, czyli tradycyjnemu praniu z odpowiednim środkiem.
No, tak – pralnia chemiczna nie pomoże… Wygląda na to, że bez suszarki bębnowej może być różnie. Ja do prania wrzuciłem trzy piłeczki od producenta chemii do czyszczenia puchu i w poduszce puch zbił się w jedną kulę. Jeśli są możliwości lokalowe i pieniądze, ja bym kupił suszarkę bębnową. Do suszarki potrzeba tylko gniazdo 230V. Nie potrzeba odpływu do kanalizacji.
Dlatego na stronie Pajaka mowa jest o rozbijaniu puchu zbrylowanego po praniu. To chyba jest kluczowe i wymaga cierpliwości.
Najlepiej mieć kilka kurtek i sobie nimi rotować,ja mam kilka puchowych już 6-7 sezon i nic im się nie dzieje .
Paul & Shark przychodzi mi na myśl nie mniej wszystkie warte uwagi pozycje zostały zamieszczone. Wiele świetnych jakościowo rzeczy do kupienia w owych sklepach jednak czasem cena odbiega od rzeczywistości…
Montecore- poziom Moorera, z tym, że Made in China, Hetrego, japońsko-włoska marka Tatras i legendarny mediolański Sealup
Tatras co ciekawe produkuje w Polsce z puchu z mazurskich gęsi.
Ja tam nie wiem, jaka zima musiałaby być, żeby taką puchową kurtkę kupić. -5, czy 10, to żaden mróz. Nie mieszkamy na kole podbiegunowym, a wszędzie poruszamy się samochodami. Na narty, czy do wspinaczki wysokogórskiej to lepiej kupić odpowiednią odzież techniczną.
Ja polecam płaszcze, w których człowiek prezentuje się znacznie korzystniej niż w takiej kurtce a’la ludzik michelin. A dla bardziej wrażliwych na zimno porada – ubierajcie się warstwowo.
1. Każdy z nas może inaczej odczuwać temperatury. Jeden będzie czuł niekomfortowy chłód już przy -2, a inny dopiero przy -15. Zwróć uwagę, że w moim zestawieniu jest sporo włoskich marek, a przecież tam klimat jest jeszcze cieplejszy niż u nas.
2. Nie każdy porusza się samochodem.
3. Jedna ciepła kurtka to według mnie pozycja obowiązkowa w szafie.
Michał, a jak byś ocenił z perspektywy lat ciepłochronność budrysówek Gloverall? W 2015 roku pisałeś: „. Ja nosiłem ją w zakresie temperatur od -15 do +10 stopni Celsjusza. Oczywiście te dolne granice wymagały założenia kilku warstw ubrań pod kurtkę, ale grubo tkane sukno wełniane chroni przed mrozem nie gorzej niż przeciętne kurtki puchowe”. Czy podtrzymujesz tę opinię?
Do ubrania warstwowego dają radę, ale obecnie na wysokie mrozy raczej wybieram kurtki.
Wiadomo, że każdy ma inny próg komfortu termicznego. Dlatego nikomu nie zakazuję posiadania takiej kurtki, jedynie namawiam do zakupu czegoś ładniejszego, czyli klasycznego płaszcza (choc i tu zaraz ktos napisze, że o gustach się nie dyskutuje). A Włosi to akurat słaby przykład. Oni nawet przy + 15 noszą puchowe kurtki, podczas gdy w tym samym czasie Polak akurat odwiedzający, powiedzmy Mediolan, rozbierze się na krótki rękawek.
Nie widzę przeszkód, by mieć jedno i drugie :)
Nie wyobrażam sobie, by o 22 w zimie wychodzić na spacer z psem w eleganckim płaszczu.
Jedyną przeszkodą mogą być pieniądze [żart].
Ok. Te argumenty mnie przekonują. Chociaż ja w zimie o 22giej siedzę w fotelu z kieliszkiem i książką. Ale nie mam psa.
Codziennie z kieliszkiem? To może być alkoholizm
Oczywiście, że nie! Na spacer z psem o 22.00 tylko jakościowa puchówka za parę tysięcy.
Nie chodzi o cenę kurtki, tylko sam fakt, że jest ona w takiej sytuacji znacznie bardziej praktyczna niż proponowany płaszcz.
Generalnie klimat jest tam cieplejszy, ale północne Włochy to jednak Alpy, więc puchówka w jakimś kurorcie może się przydać.
Nie zgodzę się do końca, że trzeba mieć jedną bardzo ciepłą kurtkę. Ja od wielu lat nie noszę grubszej kurtki, jak jest zimno to pod spód ubieram grubszy wełniany golf, jak jest jeszcze zimniej to można jeszcze jakiś polar.
To stwierdzenie że wszędzie poruszamy się samochodami to dość mocna generalizacja, samochód w dużym mieście to w zasadzie koszt i żadna korzyść (polecam poszukać miejsca parkingowego w centrum Warszawy, zysk czasu wobec komunikacji miejskiej jest zaprzepaszczony). Ja nigdy w życiu nie miałem samochodu, a używam tylko wypożyczonych jadąc na wakacje.
To jak nigdy w życiu nie miałeś samochodu to trochę bez sensu opinia, że żadna korzyść e dużym mieście, bo nie spróbowałeś.
Korzyści jest parę. Ale jeśli ktoś mieszka w mieście wojewódzkim w stylu Poznania czy Krakowa, to serio w godzinach porannych i popołudniowych nie da się przemieszczać po mieście szybciej niż tramwaj/rower/pieszo. Korki są wszędzie :D Dlatego mieszkając w śródmieściu, nigdy nie używam samochodu poruszając się po mieście. Nie mówiąc już o ilości miejsc parkingowych i ich cenach w centrum Poznania :D
Z ostatniej wizyty w Poznaniu przypomniało mi się jeszcze, że w waszych parkomatach można płacić tylko monetami. Mocno się zdziwiłem.
Jeśli jesteś sam. Ale jak masz rodzinę to bez samochodu ani rusz.
A ja w parce N3B Alpha Industries przechodziłem tej zimy mrozy rzędu -20 °C i było mi bardzo ciepło.
Od siebie polecam Mountain Warehouse. Dobra relacja ceny do jakości.
No i warto polować na niektóre wyprzedażowe Vistula, bo czasem można znaleźć całkiem ładne egzemplarze w okolicach 300 zł.
zdecydowanie brakuje w zestawieniu kurtek paul & shark.
Jak The North Face, to należałoby wymienić klasyczny model – McMurdo Parka.
Z innych marek – Fjallraven, który ma w ofercie kilka klasycznych parek zimowych, Eddie Bauer, oraz 66 North.
Nie wiem tylko dlaczego większość zaprezentowanych kurtek jest w stylu ludzika Michelin…
Jeszcze bym dodał włoskie Hetrego i angielski Hackett London
The North Face, ale brak Patagonii i Fjallravena? Hmm…
O ile jestem w stanie zrozumieć brak Patagonii bo jej stylistyka jest rzeczywiście mało uniwersalna to również dołożyłbym Fjallraven. W tym sezonie przeprowadziłem poszukiwanie porządnej kurtki puchowej, w którym przewinęło się kilka powyższych marek i w ostateczności kupiłem model expedition tej marki. Moim zdaniem ta marka świetnie łączy styl heritage, porządne materiały i jakość sprzętu outdoor, oraz uniwersalność na tyle że można ich ubrań używać również w mieście bez wyglądania jak ktoś kto właśnie wrócił z wyprawy w góry.
I jak sprawdza się model expedition? Sam jestem w trakcie poszukiwania kurtki do maksymalnie 1200 zł i nie mogę się zdecydować na nic konkretnego.
Polecam starsze przedcovidowe puchówki Marc o polo z kategorii „kiedyś to było”. Czasami jeszcze można gdzieś dostać nowe (np. amazon)
Polecam również bardzo markę Peuterey.
Kiedyś przeczytałem u Ciebie na blogu, właśnie o marce didriksons. W ubiegłym roku trafiłem model drew, w half price. Cena w okolicy 500zł, a serio cieszę się z naprawdę dobrej, jakościowo wykonanej kurtki. Dziękuję i polecam.
kredyt hipoteczny na kapotę?
Moim zdaniem Syperdry dobrze wypada w kategorii cena/jakość
Brawo – super wpis na blogu!
Proszę o podobne zestawienie dla kurtek przejściowych
Ja nie potrzebuję kurtek za kilka tysięcy złotych czy euro a na pewno bym nie kupił w takiej cenie kurtki z pierza i puchu bo przyjdzie czas że trzeba będzie wyprać w pralce i po tym może się zniszczyć, te które mam Joop!, Strellson, Pepe Jeans, Polo Ralph Luren i Shott w zupełności mi wystarczą. Kurtka Shott którą ostatnio kupiłem nie do zdarcia ciepła,gruby i sztywny nylon pozytywnie tym jestem zaskoczony tylko że krótka ale podczas wsiadania do samochodu nie trzeba uważać by się wygniotła jak to jest przy długich kurtkach bardziej praktyczna taka kurtka na co dzień. Kurtka Joop!… Czytaj więcej »
Jest na to sposób mniej szkodliwy jeżeli podszewkę kurtki trzeba trochę odświerzyć a kurtka nie jest mocno zabrudzona to napuścić wody do wanny i ręcznie oprać z płynem do tkanin delikatnych później solidnie wypłukać położyć na coś płaskiego żeby woda opsiąkła nie od razu na wieszak
Elvine. Kurtki za 300 – 400 euro w sezonie. Nie biorą udziału w BF ale latem mają tydzień wyprzedaży 25% taniej oraz na koniec sezonu.
Te długie kurtki puchowe a la dżdżownica to coś absolutnie ohydnego
Ohydne, ale jakie ciepłe! :)
Zwłaszcza jak delikwent ma na stopach cienkie sportowe buty i stópki a na nogach dresik ze ściągaczem uwidaczniający gołe kostki :) .
A wracając do kurtek puchowych – kilka przerobiłem i według mnie ważnie jest wewnętrzne wykończenie kołnierza – powinno być obszyte czymś ciepłym a la Misiek bo jeśli nie chodzi się w golfie lub szaliku to taki kontakt gołej , syntetycznej tkaniny z szyją nie jest zbyt przyjemny
Zgadzam się. Ja bym dodał jeszcze ciepłe wykończenie kieszeni – super sprawa, jak na mrozie chcesz schować dłonie do kieszeni.
Zakładanie kurtki i brak szalika to po prostu nonsens, podobnie jak unikanie czapek i rękawiczek.
Jakieś opinie o CMP? Kurtki narciarskie robią świetne, ale z „cywilnymi” nie miałem do czynienia.
A co z UNIQLO? ?
Jeśli polecane kurtki (produkty tych producentów) nie zostały uprzednio sprawdzone przez MrV to ten wpis jest niewiele wart. Prośba o odniesienie.
Ale to nie jest artykuł pt. „Recenzja 17 kurtek zimowych z mojej szafy”, lecz subiektywna selekcja kilkunastu marek, które w mojej ocenie mają w swojej ofercie jakościowe kurtki zimowe. To marki, które trafiają w mój gust i które sam bym rozważał przy zakupie kurtki. Kurtki każdej z tych marek miałem okazję zobaczyć na żywo, część mierzyłem, ale nie każdą kurtkę nosiłem jako wieloletni użytkownik.
Ale po co komentujesz?
Mój komentarz może nie spodoba się wielu osobom ale borze szumiący – kurtki po 1000zł, 2500zł, 4000zł nawet. Ten zestaw kurtek widzę, że jest dla zamożnych rodaków. Nie wiem czy ktoś zarabiający nawet 15tys miesięcznie wydałby na kurtkę 4000zł :/
Gdyby nie było takich klientów, to takich marek nie byłoby na rynku, bo nikt nie kupowałby tych produktów.
Ale to wcale nie oznacza, że trzeba takie kwoty wydawać. Są wyprzedaże, outlety, platformy z odzieżą z drugiej ręki (np. Vinted). Polecam szczególnie te ostatnie, bo za ułamek ceny sklepowej można upolować świetne ubrania. Jedną z moich kurtek Schneiders Salzburg kupiłem na Vinted za 120 zł (100% wełna, ocieplona puchem). Wyprałem ją w pralce i służy mi już trzeci sezon.
Ostatnio dużo piszesz o Vinted i widziałem, że nawet na FB pytałeś, czy chcemy poradnik szukania perełek. Nie odpowiedziałem, bo link prowadził do IG, z którego nie korzystam. Szanuję trend, ale sam bardzo nie lubię odzieży z second handu. Raz, że nie cierpię szukania igły w stogu siana. Dwa, że uwielbiam uczucie zakładania nowego produktu. Tak po prostu mam. Zamiast polować na Loro Piana na Vinted, to o wiele chętniej poczytałbym o dobrych perełkach ze sklepów średniopółkowych. Ileż to fajnych produktów mają marki własne Van Graafa czy Peeka. W Bytomiu zdarzyło mi się kupić dwie świetne przejściowe kurtki za niecałe… Czytaj więcej »
Zdaję sobie sprawę, że drugi obieg nie jest dla wszystkich (z różnych względów) i jest to zupełnie normalne, ale warto wiedzieć, że w drugim obiegu są też rzeczy nowe, które ktoś kupił, a nigdy nie założył. Jeśli chodzi o szukanie igły w stogu siana, to w stacjonarnych lumpeksach tak jest, ale w serwisie Vinted to wyszukiwanie jest znacznie łatwiejsze i szybsze (chociażby zaznaczając sobie w filtrach, że szukasz tylko rzeczy nowych). Smutna prawda jest taka, że obecnie na rynku odzieży ze średniej półki cenowej jest coraz gorzej z jakością. Jeszcze 2-3 lata temu w Vistuli bez problemu można było znaleźć… Czytaj więcej »
Michał, odkąd Twój blog istnieje, to czytam: „dzisiejsza Vistula to nie ta jakość co 3 lata temu”. I tak od nastu lat ;)
A ja właśnie mam wrażenie, że Vistula poprawiła proporcje, Bytom poszedł w klasykę, a w Medicine można kupić fajne casualowe koszule z lnu. Nawet w Reserved, który zawsze omijałem szerokim łukiem, znalazłem na jesieni świetny odpowiednik pikowanej kurtki Barbour, który leży na mnie lepiej niż oryginał. Zresztą ich linia premium jest całkiem niezła.
A ze swetrami z wełny to zawsze było dziadostwo, ale coś czuję, że może w Uniqlo coś by się znalazło.
A, jeszcze dodam, że przez lata kupowałem tylko w Suitsupply, bo ich produkty uważam za doskonałe pod każdym względem. Ale kiedy zdałem sobie sprawę, że polo za 400 zł traktuję niemal jak odświętny garnitur, to zorientowanym się, że coś jest nie tak. I wróciłem do tańszych marek. Szukania jest wprawdzie więcej, ale dobrze na tym wychodzę.
Stoję na straży stanowiska, że marki średniopółkowe miewają mega fajne produkty:)
Jak najbardziej, aż tak źle nie jest.
MrV ja mam jakoś inne odczucie na Vinted, mam wrażenie że tam sami oszuści sprzedają a już na pewno kupują. Kiedyś założyłem konto coś chciałem sprzedać to później miałem masę telefonów i maili grubo podejrzanych chcących wyłudzić nr karty, pin itp.
Nie wiem czy tak w ślepo powinieneś go polecać.
Uważam, że to jeden z najbezpieczniejszych serwisów z punktu widzenia kupującego, więc polecam.
A raczej nikt do ciebie nie mógł dzwonić, bo na Vinted nikt nie ma dostępu do twojego numeru telefonu, więc może pomyliłeś z OLX? ;)
Już prostuję, wystawiałem ubrania/rzeczy na sprzedaż, i wtedy masowo odzywają się podejrzane osoby wprost namawiające do podawania danych osobowych, kart, nr telefonu bo coś sie chcą dopytać a później wydzwaniają. Pod tym względem na olx tego „elementu” nie ma.
Hmmm, jest wręcz przeciwnie chyba. Na OLX widać twój numer telefonu i każdy może na niego zadzwonić. Na Vinted takich danych nie ma, a kupujący może jedynie napisać wiadomość. Moim zdaniem jest to jedna z przyczyn takiego sukcesu tej platformy. Wszystko jest tam maksymalnie uproszczone. Chcesz negocjować cenę, to wpisujesz swoją kwotę w okienko i tyle. Nie trzeba pisać żadnej wiadomości, nie trzeba dzwonić.
Niektórzy mają wstręt do używanych ciuchów i ich nie kupią, choćby były za 2zł. Wolę b. ciepłą parkę z Indicode z promocji na Zalando niż używaną jakąkolwiek. I też jest świetna, bardzo ciepła i dość dobrze wykonana.
Zarabiam nieźle ale mam opory przed wydawaniem dużych sum na takie rzeczy. Jednak kurtki służą mi co najmniej 10 lub więcej lat, więc stwierdziłem że mogę wydać więcej. Przymierzyłem kurtkę Peuterey za 729 euro, leżała znakomicie ;)
Nie kupiłem, ale miałem ją na liście.
Znalazłem na Vinted za ułamek tej ceny. Nową. W cenie kurtki że średniej bądź niskiej półki mam to co podoba mi się w 100%.
Ja mam wątpliwości nie tyle co do ceny (jakość kosztuje), ale co do zasadności wyposażania się – w naszym klimacie, gdzie -15 stopni to już ewenement – w odzież do warunków arktycznych.
Ja w Belgii (gdzie -5 stopni to ewenement) chodzę w puchówce kilka miesięcy w roku:)
Z czystym sumieniem mogę polecić Pajak The Coat. Używam drugi sezon i sprawdza się b.dobrze. Przy temperaturze w tym sezonie -21 daje rade.
Ja osobicie jestem fanem Canady Goose . Mam ich Explorera po 5 latach użytkowania nie ma śladów zużycia w przeciwieństiwe do North Face który po dwóch sezonach codziennego noszenia nadaje się do wyrzucenia. CG bardzo dba o jakość, jeżeli coś jest nie tak uruchomili też program naprawy, więc ludzie wysylają tam np. 10 letnie wgempkarze bo jest lekkie wytarcie i firma to za darmo naprawia. Faktem jest, że mieszam w Can więc dla mie jest to kutrka do codziennego użytku. Jeżeli masz w ziemie mniej niż minus 5 stopni przez większą część to nie należy kupowac Expolrera tylko lżejszy model… Czytaj więcej »
Sorki model Expedition oczywiście nie Explorer.
Panie Michale,
dodałbym amerykańska markę Refrigiwear – super zimowe parki.
a co z marką gagliardi
Panie Michale, a ja się pytam, Gdzie kurtki Jack Wolfskin?
Swego czasu kupiłem puchową kurtkę z Bytomia, mocno grzeje (pierze i puch), ale poszycie z poliestru. Z tego powodu noszę kiedy muszę (-15 st. C). Niedawno kupiłem sztruksową zimową kurtkę również z Bytomia. Rabat był wysoki więc żal było nie brać. Niestety z izolacją już problem (w ramiona chłodno) dlatego pod kurtkę brałem jakiś sweter.
Z innej mańki – czego używasz na mole? Masz masę wysokiej jakości wełny w szafach i szufladach i nie da się tej kwestii pominąć a środki antymolowe obciachowo i całkiem trwale zasmradzają ubrania, tak że w tak potraktowanym garniturze za x tys. cuchniesz gorzej niż ciuchy z najtańszego pudła w lumpeksie.
Nie używam niczego i dotychczas nie miałem problemu z molami.
Wysuszona lawenda (np. w bawełnianych woreczkach) też jest dobra.
Poza tym obecnie zapachy antymolowe już nie pachną fabryką broni chemicznej jak kiedyś, ale stosowany jest sztuczny aromat lawendy, cytrusów itd.
Żebyś się nie zdziwił. Te powszechnie dostępne w sklepach śmierdzą okrutnie. A Michałowi zazdroszczę, bo sam właśnie wyrzucam kolejny sweter.
Ja mam taki sposób na swoej kaszmirowe i merino sweterki a trochę ich mam, kupiłem taką torbę przeźroczystą z „plastiku” ale dobrze wykończoną z dobrze dopasowanym suwakiem i trzymam w niej już z 6 lat swetry i nie dobrał się do nich żaden drań :)
Do mnie o wiele bardziej przemawia porównanie „jak wiejski kościół w niedzielę”;) Ale chciaż nie przeprowadzałem eksperymentów z próbą kontrolną to lawenda wydaje się działać, no i nie ma obaw o toksyczność. A z porad naszych babć sensownie brzmi ta, żeby odzież zimową poza sezonem co jakiś czas przewietrzyć i wytrzepać.
Blauer, Colmar i Save the Duck jakośćiowe taki sobie. Duvetica i Norrona bardziej pasują do tej listy.
Panie Michale, a może przed końcem zimy jakiś wpis poświęcony polskim firmom oferującym odzież puchową?
Jest ich chyba na tyle dużo, bo zapełnić solidny wpis.
Ciekawy pomysł, ale to już na początek przyszłego sezonu chyba zostawię. Przemyślę jeszcze.
Aura (dawne Yeti), Małachowski, Cumulus, Roberts, Eksplo
Ciekawe zestawienie do którego dodalbym również markę Marmot. Pozostajemy trochę w klimacie ludzika Michelin ale komfort cieplny mamy zapewniony ? Do jakości również nie mam uwag – po 5 latach gorąco polecam.
A ty masz jakieś schizy czy kompleksy na punkcie ludzika Michelin
Panie Michale ja by, dodał jeszcze dwie marki a mianowicie Hetrego, mam ich kurtkę puchową 10 lat i ani jedno piórko nie wyszło, a druga to Bomboogie, też fajne kurtki puchowe.
Bomboogie kupiłem ojcu w Royal Collection (R.I.P.)- super jakość. Hetrego wygląda rewelacyjnie. Dzięki za polecajki!