Pod ostatnim wpisem obiecałem, że postaram się przygotować krótkie poradniki o tym, jak nosić swetry krykietowe i marynarki wioślarskie, więc dzisiaj na tapet biorę marynarki. Co prawda to bardzo rzadki element we współczesnej modzie, ale od czasu do czasu pojawia się w kolekcjach marek, którym bliska jest stylistyka preppy/Ivy League. Zobaczcie skąd takie marynarki się wzięły i z jakimi ubraniami można je nosić.
Marynarki wioślarskie znane były już w XIX wieku, ale spopularyzowały się na początku XX wieku. Ojczyzną tego elementu ubioru jest Wielka Brytania. Podobno pierwszym klubem, który wprowadził je do użytku był Lady Margaret Boat Club z Cambridge. Poniżej możecie zobaczyć zdjęcie członków tego klubu z roku 1897.
Zwróćcie uwagę, że te marynarki bardziej przypominały kurtki robocze, bowiem ich konstrukcja nie była mocno usztywniona, nie miały poduszek ramiennych, a sama tkanina była z gatunku tych bardziej plastycznych i mniej formalnych. Dlaczego? Bo początkowo w tych marynarkach po prostu pływano w łodziach, była to ochrona przed chłodem, czyli odpowiednik dzisiejszych bluz i kurtek technicznych.
Dopiero od lat 30. XX wieku nabrały one bardziej eleganckiej formy i stały się ubiorem reprezentacyjnym, który zawodnicy zakładali przed zawodami – na oficjalną prezentację, oraz po zawodach – na wręczenie nagród.
Marynarki wioślarskie były personalizowane w dwojaki sposób. Pierwszym sposobem było obszywanie krawędzi marynarki ozdobną taśmą/lamówką w kolorze nawiązującym do barw klubowych. Drugi sposób pojawił się nieco później, gdy ktoś wpadł na pomysł przeniesienia barw klubowych na tkaninę – w postaci pionowych pasów i prążków, najczęściej w wersji dwukolorowej. To bardzo podobna koncepcja jak w krawatach klubowych. Marynarki wioślarskie często miały również na piersi naszywkę z haftowanym herbem klubowym, a bogatsze kluby mogły sobie pozwolić również na personalizowane guziki metalowe.
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest marynarka wioślarska, ale muszę dodać, że inne dyscypliny sportowe o takim uczelniano-elitarnym charakterze również mają podobne odpowiedniki, choć te charakterystyczne pionowe pasy i prążki kojarzone są głównie z klubami wioślarskimi.
Czy dla takich marynarek jest miejsce we współczesnej modzie? No cóż, na pewno nie jest to produkt dla każdego klienta i dla każdej marki. Nie ma co ukrywać, że te kontrastowe pasy i prążki nadają jej bardzo wyrazistego charakteru, który przyciąga uwagę. Jeśli zatem nie lubisz tego robić za pomocą ubrań, to nie jest to element garderoby, który powinien zaprzątać twoją głowę. Ale jeśli bliski jest ci styl preppy, lubisz ubrania z historią i dobrze się czujesz w ubraniach oryginalnych, to czemu nie…
Zobaczcie moje propozycje na stylizacje z taką marynarką, a w komentarzach napiszcie które propozycje przypadły wam do gustu. Celowo pokazałem stylizacje jesienno-zimowe i wiosenno-letnie, bo moim zdaniem taką marynarkę można wykorzystać również w chłodniejszych miesiącach, jeśli tylko odpowiednio dobierzemy dodatki.
Imponuje mi Pana umiejętność łączenia elementów ubioru. Takiej marynarki nie miałem, nie mam i mieć raczej nie będę, ale jakby co, wybrałbym chyba 2, 5 i 8. Czekam na sweter krykietowy.
Dziękuję bardzo. 2 i 8 to taka klasyka stylu Ivy League, więc najbardziej naturalne środowisko dla takiej marynarki i takie najbardziej „książkowe” stylizacje.
Musze przyznać, że wątpię bym się zdecydował na wybór takiej marynarki
Tak jak napisałem – to nie jest produkt dla każdego, bo jest bardzo charakterystyczny i wpisujący się w pewną stylistykę, która nie dla każdego będzie akceptowalna.
I tak każdy zestaw ok 7- 10 tys
Ale wiesz, że nie musisz mieć do każdego osobnej marynarki?;)
Cenę mocno podbija marynarka Polo Ralph Lauren, natomiast można to potraktować jako inspirację i poszukać tańszych zamienników (inne marki, outlety, Vinted).
Ja za niecałe 200 zł kupiłem taką marynarkę na Vinted. To szwedzka marka Morris.
Fajne te zestawy! Ja bym widział siebie w nr 1 po drobnych modyfikacjach pewnego jednego elementu (wiadomo jakiego ;) ).
A każe Ci ktoś kupować?
Czy będzie coś podobnego stylu w poszetce na wiosna/lato? Kiedy będą pierwsze informacje co w kolekcji?
Nie, to będzie inna stylistyka. Nasza kolekcja będzie typowo letnia. Będą więc koszule lniane, lekkie kurtki koszulowe (len i seersucker), szorty, spodnie seersucker. Premiera w maju.
Ja akurat nie jestem fanem pasiastych marynarek, jak również garniturów w prążki. Ta marynarka jest w moim odczuciu ok, ale osobiście bym jej raczej nie założył – no chyba, że faktycznie byłbym członkiem jakiegoś klubu wioślarskiego. Chociaż w oczach 99% osób na ulicy i tak nie miałoby to znaczenia, bo dla nich to byłaby tylko nietypowa marynarka, bez żadnych skojarzeń z wioślarstwem. Stawiam tezę, że podobnie byłoby np. z bosmanką – tutaj zrobiłem mały eksperyment będąc przez ostatni weekend nad morzem (Międzyzdroje, Kołobrzeg). Sam założyłem granatową bosmankę i postanowiłem policzyć, ilu jeszcze mężczyzn spotkam w tych nadmorskich miastach w podobnej… Czytaj więcej »
Ciekawa uwaga! Jenak bosmankę i marynarkę RL wrzucił bym do dwóch różnych worków. Bosmanka to jednak opatrzony klasyk, nikogo ona nie dziwi, nikt nie zwróci na taki płaszcz szczególnej uwagi – ot, elegancka kurtka. Natomiast marynarka w kontrastujące pasy z gigantycznym herbem przyciąga już uwagę tylko do siebie, a nie do właściciela. I dla mnie, osobiście, to jest ta granica – jeśli ciuchy są bardziej widoczne ode mnie samego, to coś już jest nie tak. Ciężko zdefiniować jednoznacznie, gdzie ta granica jest, ale chyba jednak każdy czuje, o co mi chodzi. Tak w skrócie: dla mnie ubranie to dodatek do… Czytaj więcej »
’Dla mnie ubranie to dodatek do mnie, a nie w drugą stronę’ – no i tak trzymaj. :)
A może właśnie tam ich nie noszą, bo jest to element ściśle kojarzony z kreslonym zawodem? Na przykład w Szczecinie (miasto nie nadmorskie, ale portowe) bosmanki wciąż chyba jeszcze są elementem munduru Politechniki Morskiej. Kiedy sam założyłem bosmankę z demobilu (bez dystynkcji oczywiscie) to znajomy emerytowany marynarz, choć sam się tak ubiera, to od razu rozpoznał z czym ma do czynienia.
I to wywołało we mnie wątpliwości, czy wypada nosić tak „dedykowany” ubiór w otoczeniu, gdzie ta dedykacja wciąż może być rozpoznawalna. Coś jak z regimentowymi krawatami, które u nas są po prostu wzorem w paski, ale już w Londynie…
Być może :) Wychodzi na to, że byłem tam podrabiańcem i idąc tym tokiem myślenia bosmanka nie jest wcale taka uniwersalna, bo nie będąc marynarzem nie wypada jej nosić w jej naturalnym środowisku, czyli w nadmorskich rejonach. Tak też można zinterpretować Twój wpis – pytanie, czy to nie za daleko posunięta intepretacja.
Może troszkę za daleko:) Nawiązywałem raczej do Twojego przypuszczenia, że bosmanki nie spotyka się w nadmorskich rejonach, gdyż (jak marynarka wioślarska) nie jest już kojarzona z morzem. Otóż z moich obserwacji wynika, że jest – właśnie tam, gdzie istnieje morska tradycja. A czy wynika z tego, że nie wypada jej nosić? Nie chciałem, by tak to zabrzmiało, bo i nie jest tego taki pewien.
Jest to jednak strój, który dla wtajemniczonych coś oznacza, stąd moje wątpliwości, może przesadne. Mimo wszystko nie wchodziłbym w nim do portowej knajpy jako turysta;)
Panowie, tak się składa, że z morzem mam trochę do czynienia i w nadmorskiej miejscowości(ach) mieszkam całe życie. Nie sądzę, żeby ktoś tutaj zwracał uwagę na jakieś bosmanki, wioślarskie marynarki, żeglarskie buty itd. To jest zupełnie obojętne, nikt się tutaj na tym specjalnie nie zna i nie wie, że to są akurat boat shoes, a to jest płaszcz wywodzący się z tradycji marynarskiej, ooo, a to jest typowa marynarka wioślarksa! Nie… po prostu „dziwne buty ze sznurkiem”, „elegancki płaszczyk” i „dziwaczna marynarka”. Zastrzegam jednak, że to jest tylko moja obserwacje, ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie tylko moja ;).
Bo „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”. A poważnie mówiąc, to tak jest wszędzie. Nie tylko nad morzem. To nam, czytelnikom tego bloga, wydaje się nieraz, że ludzie żyją bosmankami, cichym luksusem, szerokością klap marynarki itp. Niestety, jesteśmy w wyraźnej mniejszości. Stwierdzam to bez satysfakcji.
W punkt.
No chyba, że ludzie rozpoznają coś jako część munduru marynarki wojennej i tak jest właśnie z bosmankami. Przynajmniej w miastach, gdzie takich mundurowych można spotkać, czyli nie w każdym wczasowisku:) Wpiszcie w googla „płaszcz oficerski MW”. I być może to jedyny wyjątek, bo co do butów żeglarskich, wioślarskich marynarek (o tym sam się dowiedziałem z tego wpisu), czy tweedowych marynarek myśliwskich- tutaj pełna zgoda. No może jeszcze koniarze rozpoznaliby sztyblety…
Dzień dobry ,
Krótkie pytanie w kwestii klasycznych butów którą markę bardzie Pan poleca Stańko czy Carlos Santos ?
pozdrawiam
Nie Stańko tylko Yanko;)
Jedna i druga marka to dobry wybór. Carlos Santos jest w mojej ocenie nieco wyżej jeśli chodzi o dopracownie detali i wykończenie skór. Pod względem wygody również wybrałbym Carlosa, choć to kryterium jest bardzo subiektywne.
Wszystkie zestawy mi się podobają, nawet bardzo. Założyłbym jedynie nr 6 na spacer i odkrywanie jakiejś nadmorskiej miejscowości. Gdzie indziej tego nie widzę.
Odpowiadam: nie nosić. :-)
Miał może Pan (albo ktoś z czytelników) na sobie marynarkę Bytomia z ostatnich kolekcji z rozmiarówką niemiecką (48,50…)? Czy wychodzą one dziwnie krótkie? Chciałbym zamówić jeden model, ale wg tabeli rozmiarów marynarka 48 ma długość …69,5 cm (sic!) To strasznie mało. W ich zwykłej rozmiarówce nawet wzrost 170 ma 71 cm długości, a tu rozmiar 48 (czyli coś 176/182) ma tylko 69,5cm? Może to błąd ich tabeli?
Nie miałem okazji mierzyć, ale obawiam się, że są to prawidłowe dane.
Nie miałem, ale widziałem na manekinie. Są krótkie.
Jako posiadacz garnituru tej marki serdecznie zachęcam by dać sobie z nią spokój – po prostu nie warto, pod bardzo wieloma względami.
Jeśli ma być tanio (bo trudno mi uwierzyć by cokolwiek innego przemawiało za wybieraniem tej marki) to lepiej poszukać czegoś sensownego na Vinted/Olx/Allegro (wbrew pozorom jest tam całkiem sporo rzeczy nie tylko używanych, ale i nowych z metkami – jak się znajdzie swój rozmiar to oszczędności bywają olbrzymie), albo np. Otrium (outlet ze sporym wyborem ubrań Suitsupply).
@Gisch Jesteś moim bohaterem! Dzięki za info o Otrium. Nie wiedziałem skąd Ci ludzie na Vinted biorą nówki ubrań Suitsupply w takich cenach. Teraz nie jestem ograniczony do kupowania w dobrych cenach z Vinted.
Hmmm …nie jest to takie najgorsze ,jedno co mnie razi ,bo rzuca się w oczy to ten emblemat na kieszeni -poza tym.ciekawe połączenie większości stylizacji Zapewne nie na każdą porę i wszędzie, natomiast ;letni spacer ,promenada, może jakieś wyjście na kawę lub drinka…. Napewno cos innego ,cos dla odważnych i lubiących się wyróżniać, a zarazem znających własną wartość wyglądu -To ,ok !
[…] do barw klubowych, czyli podobnie jak kolorowe lamówki w marynarkach wioślarskich o których pisałem w lutym i prążki na krawatach klubowych. Innym klubowym detalem tych swetrów były […]