Markę tą cenię za proste i klasyczne modele butów a także znakomity komfort noszenia i bardzo dobrą jakość. Pomimo, że marka Clarks znana jest w Polsce od lat, to salonów firmowych jest u nas jak na lekarstwo. Poza tym oferta męskich modeli w polskich salonach tej marki jest mocno okrojona. Jakiś czas temu zajrzałem do sklepu Clarks w Złotych Tarasach i niestety ilość modeli męskich negatywnie mnie zaskoczyła, w stosunku do tego co widziałem w jedynym oficjalnym sklepie internetowym tej marki (http://www.clarks.co.uk/).
Niestety sklep ten realizuje zamówienia wyłącznie na terenie Wielkiej Brytanii, a szkoda bo wybór mają ogromny, do tego ceny pierwotne rozsądne. Piszę „rozsądne” ponieważ ceny obuwia Clarks w Polsce są niestety dużo wyższe niż w Wielkiej Brytanii, co jest u nas dość powszechne jeśli chodzi o marki „zachodnie”. Przykładowo model, który upatrzyłem sobie w zeszłym roku, w Wielkiej Brytanii miał cenę pierwotną 65 funtów (ok. 300 zł), natomiast cena pierwotna w Polsce wynosiła 440 zł, czyli prawie 50% więcej.
Ale wracam do najnowszej kolekcji marki Clarks. Mój faworyt to model Maddison Match w kolorze brązowym (na samym dole zdjęcia). Ciekawie prezentuje się również najbardziej znany model tej marki mianowicie Desert Boot w limitowanej edycji z kolorową aplikacją zaprojektowaną przez brytyjskiego artystę Pete McKee.
Oficjalna oferta Clarksa w Polsce jest w większości opłakana. Jest jednak w Krakowie sklep, w którym znalazłem autorski wybór butów tej marki. Ktoś po prostu przywozi z Londynu to, co mu się podoba… najczęściej właśnie nieco awangardowe modele. Wskazane przez Ciebie buty są naprawdę ciekawe. Sam szukam brązowych butów na wiosnę i jeśli we wspomnianym sklepie Clarksa nic nie znajdę, wybiorę coś Campera… pozdrawiam
Jeśli mowa o sklepie na ul. Sławkowskiej, to faktycznie wybór może nie jest aż tak duży, ale widać, że jest to coś zupełnie innego niż w firmowych sklepach Clarks. Oczywiście „innego” w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tak naprawdę ekspansja marki Clarks na polskim rynku dopiero się rozpoczyna, w ciągu kilku ostatnich miesięcy powstało kilka sklepów firmowych i planowane są dalsze otwarcia, więc mam nadzieję, że wkrótce pojawią się PEŁNE kolekcje męskie. Anonimowy, jeśli będziesz w Krakowie, to zajrzyj do CH Bonarka – tam jest jeden z tych nowych sklepów firmowych Clarksa. Osobiście jeszcze nie byłem w tym centrum handlowym, więc… Czytaj więcej »
Dzięki Michał, dokładnie myślę o sklepie „London” na Sławkowskiej, jakże mógłbyś go nie znać :-))
Mnie załamał asortyment w warszawskim Blue City, jakbym do Dajśmana wszedł, nawet nie sądziłem, że Clarks robi taaakie buty!
Przy najbliższej wizycie w Krakowie wstąpię do Bonarki, bo to nowa miejscówka, zobaczymy.
To że ceny zachodnich marek są w Polsce wyższe to jakoś mnie nie dziwi, ale to że polskie firmy produkujące nie tylko w Polsce ale coraz częściej w Chinach też wyskakują z cenami z kosmosu, to jakoś mnie dziwi…
Swoją drogą też nie wiedziałem że Clarks ma takie odjechane modele, zawsze wydawało mi się że to taka nudna marka (-:
Ja też przekonałem się do Clarksa dopiero w momencie, gdy trafiłem na ich brytyjski sklep internetowy, bo to, co widziałem w polskich sklepach faktycznie było nudne, toporne i nijakie.
Dla mnie pierwszym kontraktem z marką był wspomniany sklep na Sławkowskiej, ale też Apia będąca swego czasu na Grodzkiej, stawiała na oryginalne modele Clarksa. I właśnie tam ustrzeliłem najlepsze buty jakie miałem w życiu – granatowe mokasyny.
Powstaje więc pytanie, gdzie udać się na poszukiwanie ciekawych, awangardowych butów, ALDO, Camper bardzo ubogo reprezentowany… może Vagabond…
Camper faktycznie jest jeszcze bardziej „okrojony” w Polsce niż opisywany Clarks. Jeśli chodzi o Vagabond, to miewają ciekawe modele, więc na pewno warto tam zajrzeć.
Piękną kolekcję wiosenno-letnią ma Bagatt – wkrótce na blogu pojawi się mój komentarz do tej kolekcji. To włoska marka, o której słyszałem dobre opinie, chociaż ja osobiście nie mam żadnej pary tej marki. Kilka razy przyglądałem się ich butom i faktycznie wyglądają na solidne.
Bagatt, no właśnie! Czyli na Mokotowską marsz :-) pozdrawiam i czekam na notkę.
Ale gdzie te zdjęcia???