W ostatnich latach rzadko chodzę do kina, ale gdy zobaczyłem plakat z filmu „Wielkie piękno”, to jasne było, że ten film muszę zobaczyć. Wielokrotnie wspominałem na blogu o tym, że jestem estetą i lubię ładne przedmioty, wnętrza, architekturę i oczywiście ubrania. Jeśli chodzi o kino, jest podobnie – znacznie bardziej cenię filmy z piękną scenografią, krajobrazami, kostiumami niż te z wypasionymi efektami specjalnymi czy animacjami. „Wielkie piękno” zapowiadało się na wielką ucztę dla estetów (również tych modowych) i pod tym względem jest to obraz znakomity. Można go oglądać wielokrotnie i sam z chęcią jeszcze raz poszedłbym do kina. Reżysera Paolo Sorrentino recenzenci z całego świata obwołali nowym Fellinim i nie ma w tym przesady. Ten film wejdzie do historii kina. Potwierdzeniem tych słów może być nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej – obraz „La Grande Bellezza” otrzymał kilka dni temu Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
Bohaterem filmu jest Jep Gamberdella, którego poznajemy w momencie hucznej imprezy z okazji 65 urodzin. Jest królem życia i królem miasta. Zna każdego i każdy zna jego. Korzysta z uroków nocnego życia w towarzystwie grona przyjaciół o ogromnym przekroju społecznym – młodych i starych, od pisarzy i artystów, przez tancerki i alfonsów, aż do upadłych arystokratów, biskupów i świętych. Łączy ich jedno – korzystanie z uroków życia, blichtr, dobra zabawa, wyobcowanie, chwytanie chwil i pozorna radość życia. Symboliczna jest tutaj scena, która powtarza się kilka razy – wężyk na imprezie. Jep patrzy z boku na te kilkadziesiąt roześmianych osób ustawionych jedna za drugą i mówi do przyjaciółki: „Uwielbiam te wężyki. One prowadzą donikąd.”
Jep jest pisarzem, ale swoją jedyną książkę wydał dawno temu i od wielu lat cierpi na niemoc twórczą, ale niespecjalnie się tym przejmuje. Jak twierdzi, rozprasza go Rzym. Miasto pełne pięknej architektury, sztuki, nieustającej zabawy, które jest równorzędnym bohaterem filmu. Sorrentino stworzył przepiękną widokówkę miasta, które pokazał w sposób niezwykle melancholijny, smakowity, stylowy. To Rzym o wielu twarzach. Raz święty, za chwilę grzeszny. Raz senny, wyciszony, a za chwilę z dudniącą muzyką dyskotekową i używkami. To miasto zachwyca.
Nie mniejsze wrażenie robią stroje – jeden z powodów mojej obecności w kinie. Bez wątpienia jest to jeden z najlepiej „ubranych” filmów jakie w ogóle widziałem jeśli chodzi o męskie stroje. Styl Jepa jest bardzo prosty i klasyczny, ale zarazem charakterystyczny. To „włoszczyzna” w starym, dobrym wydaniu, daleka od krótkich i mocno dopasowanych marynarek i spodni o krótkiej i wąskiej nogawce. Główny bohater najczęściej ma na sobie zestaw koordynowany składający się z białych/kremowych spodni i kolorowej marynarki (żółta, pomarańczowa i czerwona). W kilku scenach pojawia się także ciemny garnitur jednorzędowy w zestawie z białą lub błękitną koszulą i stonowanym krawatem. Widać, że Jep przywiązuje dużą wagę do tego jak wygląda, choć daleko mu do odpicowanych fircyków znanych z Pitti Uomo będących synonimem współczesnego stylu włoskiego. Gamberdella prawdopodobnie korzysta usług z krawca. Ten wątek pojawia się w scenie gdy główny bohater spotyka w windzie swojego sąsiada i z podziwem patrzy na jego garnitur próbując dociekać kto go uszył.
W filmie pojawia się kilka symbolicznych scen, które można interpretować na wiele sposobów. Są one poetyckie, jakby oderwane od fabuły, jak chociażby stado odlatujących flamingów o wschodzie słońca, które nagle znalazły się na tarasie bohatera filmu albo znikająca żyrafa. Zapewne jest ich więcej i nie wszystkie wyłapałem lub zapamiętałem. Są także sceny bardzo bezpośrednie, tragikomiczne, jak chociażby ta otwierająca film. Od grupki azjatyckich turystów zwiedzających Rzym i trzaskających co chwila migawką aparatu, odłącza się mężczyzna i wzdychając podziwia piękną panoramę miasta. Nagle pada i prawdopodobnie umiera. Sygnał jest jasny – zobaczyć Rzym i umrzeć.
Choć film trwa ponad dwie godziny i momentami staje się nudny (przyznam, że dwa razy zamknęły mi się oczy), to gdy zbliża się do końca, chciałoby się by trwał jeszcze dłużej. Urzekają zdjęcia, widoki, architektura, muzyka. Ja nie chciałem wychodzić z kina.
Polska premiera filmu „Wielkie piękno” miała miejsce miesiąc temu, więc teoretycznie powinien już schodzić z ekranów kin, ale nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej sprawiła, że polski dystrybutor zdecydował się przedłużyć jego emisję. W multipleksach raczej go nie znajdziecie, ale czym prędzej sprawdźcie repertuar waszych kin studyjnych.
Film jest świetny. Widziałem tylko jeden film Sorrentino („Il Divo” o Gulio Andreottim, zresztą z tym samym aktorem w roli głównej) i wiedziałem jedno: muszę obejrzeć „Wielkie Piękno” jak najszybciej, bo to jeden z tych obrazów, które przemkną przez polskie kina jak meteor. Dobrze, że dostał Oscara, może parę osób więcej go zobaczy. Żałuję, że nie miałem przedtem do czynienia z Fellinim, bo pewnie wyniósłbym więcej z seansu, ale film bardzo mi się podoba. Ciekawym zabiegiem było, że parę razy wydawało się, że już, już zbliża się ku końcowi, a tu jeszcze, a tu więcej! Po Gambardelli widać, że to… Czytaj więcej »
Jeśli miałby pan czas to polecam film „Koneser”. Także świetny film włoski (choć po obsadzie nikt by nie powiedział), również ze względu na ubiór głównego bohatera.
Przyjemny artykuł. Jeśli miałyby się pojawiać regularnie – jestem na TAK.
No tak, Geofffey Rush ze swoim Oscarem, kilkoma Złotymi Globami czy tam inną Baftą to przecież żadna obsada.
chyba chodziło bardziej o to, że obsada jest mało włoska, a nie że Rush nie jest w stanie zagwarantować dobrego kina ;)
dzięki za polecenie
Widać, że bohater korzysta z usług krawca, bo na przedostatnim zdjęciu ma marynarkę na 2,5 guzika, praktycznie nie spotykaną w RTW :) A może by Pan zrobił „recenzję ubrań” w filmie „Wall Street” z 1987 z Gordonem Gekko? Słynna scena kiedy Gekko siedzi za biurkiem paląc cygaro ubrany w koszulę Winchester, spodnie z kratą windowpane i dwiema zakładkami (jeśli dobrze pamiętam), szelki Albert Thurston do tego jeszcze spinka do krawata lekko obrócona w dół dodając nonszalancji. Sądzę, że Gekko pokazuję jak powinien do pracy ubierać się np. bankowiec w tamtym okresie. Tutaj zrodził się mój pomysł na wpis, aby „przeszczepić”… Czytaj więcej »
O strojach w filmie „Wilk z Wall Street” napisał już Szarmant – http://www.szarmant.pl/power-suit-i-wilk-z-wall-street
Ale Jakub pytał o wersję z 1987 r.
Dokładnie, tak samo chyba Macaroni Tomato pisał o strojach w „Margin Call”, ale wciąż brakuje analizy myślę, że pierwowzoru filmów o finansistach czyli Wall Street z ’87. Swoją drogą Douglas zagrał tam absolutnie per-fek-cyj-nie.
A mnie strasznie interesuje co za okulary bohater nosi na 4 zdjęciu od góry?
Wyglądają na Ray Bany model 5278
Klasa, fani Felliniego i Tornatore będą wniebowzięci.
eh Włochy. W tym roku muszę odwiedzić.
Mogę zapytać kiedy będzie wpisać zegarkowy? Akurat wyczekuje bo muszę kupić sobie czasomierz.
Uderz do chłopaków http://www.czwarty-wymiar.pl na pewno coś doradzą i nie wyjdziesz na frajera, płacącego frycowe wielkim markom „szwajcarskim” :)
No tak. troche zabałaganiony to forum (albo ja nie odnalazłem tego co szukalem) brakuje postów łączących wiedze użytkowników. Tak jak misiów od but w butonierce gdzie mamy takie tematy łączone.
Ale fajnie, że taki pozytywne szajbusy są w necie i chca tez pomagac zielonym. Akurat w mojej opinii do tej pory najgorszym środowiskiem, najbardziej niewybaczającym potknięć i mało merytorycznym jest środowisko „audiofilskie”. Kupowałem głosniki i ciężko o coś merytorycznego było się od nich dowiedzieć.
Ale to samo jest w każdej branży. Akurat na tym forum sa głównie miłośnicy i pasjonaci co lubią zegarki a nie sprzedawcy i dystrybutorzy „szwajcarów” z marketingowym bełkotem. Chłopaki tłumaczą łopatologicznie za co warto w zegarku płacić, bo napewno nie jest to logo czy „kraj pochodzenia”. Czasem jak ktoś ma mniejszy budrzet mogą wskazać fajne zegarki z podobnym designem, a czasem coś kontrowersyjnego kopie 1:1 (oczywiście z innym logo, bo to nie forum o podróbkach). Ogolnie polecam mi pare razy pomogli i uratowli kilkaset złoty które utopiłbym w Kruku czy innym sklepie z „szwajcarami”. Mam zegarek ktory nie dość, że… Czytaj więcej »
No i proszę! Ja tu panikuję, spakowałem trzy marynarki z zamiarem „interwencji krawieckiej na długości”, a na zdjeciu z „utopionym” promem, pan ma marynarkę 6/10 postaci.
Nie skracam. Zwłaszcza, że to marynarki wybitnie casual, z kieszeniami na zewnątrz.
Przy okazji: ma Pan może wiedzę na ile firma Brooks Brothers przyczyniła się do Oscara za kostiumy dla Wielkiego Gatsby’ego?
pozdrawiam
mrj
Grunt, że bohater ma garnitury po kilka tysięcy, piękne, bardzo dobrej jakości i NIE ODPINA GUZIKA NA RĘKAWIE MARYNARKI! :) Because he doesn’t have to show off! Bez taniej cyny i to lubię.
Mnie rozbawiło określenie „…odpicowanych fircyków z Pitti Uomo”. Myślałem, że Autor ma do tej imprezy i biorących w niej udział bardziej nabożny stosunek. A tu… niespodzianka:) Brawo!
Nabożny nie, ale pozytywny. Oczywiście niektóre stylizacje są właśnie fircykowate, ale nie ma ich aż tak wielu.
Tak sobie patrzę na kardynała z fotki i myślę, że na forum BwB byliby zachwyceni, bo przecież kardynałowie i papież noszą full bespoke. Może obecny papież na ikonę mody się nie nadaje, ale B16 z tymi czerwonymi butami… A właśnie – fircyk czy dandys? Które słowo lepiej określa styl mężczyzn fotografowanych na Pitti?
No fircyk to chyba mocno negatywne określenie.
Artykuł bomba!
Film już wpisany na listę pt. „umrę jak nie zobaczę!”.
Czy jeszcze świetnie „ubrane” filmy mógłbyś polecić?
Ja polecam stare, dobre „Nine”, bo i na kobietach można tam nie raz zawiesić oko ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Tak na szybko: Vabank, Śniadanie u Tiffaniego, Wielki Gatsby, Utalentowany pan Ripley, Złap mnie jeśli potrafisz.
Ja bym dodal jeszcze ” Kariera Nikodema Dyzmy”
„Północ – północny zachód” – świetny garniak Granta, do tego „Szarada” Z A. Hepburn.
Zobacz „House of cards”. Nie jest to może film a jedynie serial lecz sporo w nim klasycznej elegancji.
Film widziałem w ubiegłym tygodniu, a jedna z piękniejszych scen to …. napisy końcowe. Całe kino siedziało do ostatniego kadru płynąc Tybrem pod rzymskimi mostami razem z kamerą.
A styl Jepa to miód malina. Włoszczyzna bez udziwnień, z odważnymi kolorami. Nawet tę fryzurę mu wybaczam, wpasowała się idealnie.
a co MR.Vintage myśli o filmie Kasyno z 1995 roku w reżyserii Martina Scorsese? Bardzo ciekawie prezentuje się stylizacja Roberta De Niro jako Sam 'Ace’ Rothstein … A co do filmu „Wielkie piękno” świetna czerwona marynarka w kratę, szkoda że u nas nieosiągalna ..
Chyba nie oglądałem tego filmu, albo tak dawno, że nie pamiętam.
To polecam, … Niedługo będę posiadał czerwoną marynarkę ale bez kraty, tylko nie mam zielonego pojęcia jakie byty do niej założyć, a nie lubię brązowego, może jakaś rada Mr.Vintage?
Granatowe, szare.
O! Nie słyszałem o tym filmie (co prawda nie specjalnie interesuję się kinematografią). Ale pewnie na niego pójdę.
W filmie wykorzystano sporo marynarek w różnej kolorystyce, co wygląda znakomicie. Poszukuję marynarki w odcieniu ciemnej zieleni. Wie ktoś może gdzie dostanę?:)
http://sklep.alhen.pl/marynarka-slim-ciemna-zielen-hit-tej-wiosny.
Witam, polecam tobie obejrzenie kolekcji z firmy Alhen Suits, ja z tej firmy mam granatową w brązową kratę z wełny, i poprosiłem o zamknięte klapy marynarki, za taką cenę i materiał to nigdzie nie znajdę lepszej.. pozdrawiam
Choć wolę wpisy na inne tematy niż ten, ale skoro jesteśmy przy włoskich filmach, to tak się złożyło że dziś obejżałem
La migliore offerta
i zwróciłem uwagę na świetne garnitury głównego bohatera.
Michał, proponuje wziąć na tapetę bardzo mroczny serial „Hannibal” :) Ten serial to chyba jeden z największych popisów klasycznej męskiej elegancji w historii TV. Niemal w każdym odcinku główny bohater pojawia się w przynajmniej 3-4 różnych zestawach, najpierw nie byłem przekonany, teraz jestem zachwycony różnorodnością. Jest kilka w moim przekonaniu wtop (kolor krawata w kolorze koszuli w tym samym tonie to dla mnie to fatalny wybór) Tutaj zajawka :) http://thecatsred.tumblr.com/post/52207434674/an-inventory-of-hannibal-lecters-clothes
Zapomniałeś dodać, że film nie wystawia polskim kobietom zbyt dobrej reputacji :D
Fakt :)
raczej wręcz przeciwnie – są polecane…:)
witam
a co mr vintage myśli o garniturze Jana Nowickiego w Wielkim Szu ??
Dziś wiadziałem film i zwróciłem uwagę na pewien detal. Otóż w scenie gdy główny bohater zrzuca koszulę i upada ona na śpiącą „Świętą” okazuje się że nosi on coś na kształt gorsetu. Czy ktoś wie dokładnie co to było?
Prawdopodobnie to nie był gorset. To był pas na nerki, który nosi się w okresie chłodniejszym, aby trzymać okolice pasa biodrowego w cieple. Też na to zwróciłem uwagę, bo pas taki sam też noszę;-)
Film świetny. Mam prośbę do kogoś znającego włoski, na początku filmu pojawia się o ok dziesięć sekund cytat Louisa Ferdinanda Celine prawdopodobnie z „podróży do kresu nocy” czy mógł by zidentyfikować cytat? Bardzo cenię Celina a podróż to niesamowita książka . Link do cytatów http://pl.wikiquote.org/wiki/Podr%C3%B3%C5%BC_do_kresu_nocy
Książka się zgadza, ale cytat zamieszczony w filmie nie znajduje się w cytatach na Wikipedii. Zaczyna się on od: „Podróżować jest właściwie użyteczne…”
Nie wiem czy to pomoże w poszukiwaniach, ale wklejam całość po włosku:
„Viaggiare ? proprio utile. fa lavorare l’immaginazione.
Tutto il resto ? delusione e fatica
Il viaggio che ci ? dato ? interamente immaginario.
Ecco la sua forza.
Va dalla vita alla morte. Uomini, bestie, citt? e cose, ? tutto inventato
E un romanco, nien’altro che una storia fittizia.
Lo dice Littr?, lui non si sbaglia mai.
E poi in ogni caso tutto possono fare altretanto.
Basta chiudere gli occhi
? dall?altra parte della vita.”
Pozdrawiam,
Tomek
Dla mnie to sentymentalne kino.
Kilka lat pracowałem w Rzymie.
I na tym filmie się prawie rozpłakałem.
Wspomnienia wróciły, niemal czułem powiew wiatru, ciepło letniego włoskiego popołudnia, zapachy, odwiedzałem te same miejsca.
Na samą modę nie zwróciłem uwagi bo za każdym razem Włochy oczarowują mnie całokształtem.
Wyjątkowy kraj, wyjątkowe wieczne miasto.
Jeśli ktoś nie był w Rzymie, w Italii, to moim skromnym zdaniem po prostu musi je odwiedzić.
Musi by stać się lepszym człowiekiem.
Uczta dla oka i ucha! Polecam uwadze wykorzystanie w ścieżce dźwiękowej ” Requiem dla mojego przyjaciela”, Preisnera. Szkoda żeby tak istotny fakt umknal uwadze. Dzieło poświęcone Kieslowskiemu, wspaniałe zostało wkomponowane kontekstem w poszczególne sceny. Miły, polski akcent.
Film według mnie fantastyczny. Nie tylko ze względu na piękną scenografią, krajobrazy, czy modę męską, ale również ze względu na genialną i perfekcyjnie dopasowaną do filmu muzykę. Jednocześnie, skłania do myślenia.
Tak a propos: Jep do przyjaciółki nie mówi o „wężykach”, a o pociągach (prawdopodobnie wersja filmu którą oglądałeś miała niezbyt dokładne tłumaczenie): „nasze pociągi są piękne, bo jadą donikąd”.
[…] wzmianki o „Wielkim pięknie” trafiłem u Szarmanta i Mr Vintage. Oni jednak głównie koncentrowali się na ubraniach Jepa, a mniej na samym filmie. Dla mnie to […]
[…] przy okazji zeszłorocznej recenzji filmu „Wielkie piękno” wspominałem, że w ostatnich latach bardzo rzadko chodzę do kina i przez ostatni rok nic się w […]
Świetny film