Kilka dni temu zmarł George H.W. Bush, a dzisiaj w mediach pojawiła się informacja, która moim zdaniem jest bardzo ciekawym wątkiem z odzieżowego punktu widzenia, a jednocześnie w Polsce jest to temat tabu. Chodzi o ubiór osoby zmarłej. Otóż były rzecznik prezydenta Busha, Jim McGrath opublikował wczoraj na Twitterze zdjęcie na którym widać skarpety i krawat w których będzie pochowany jego szef.
The 41st President will be carried to his final rest wearing socks that pay tribute to his lifetime of service, starting as an 18 year-old naval aviator in war. That legacy is now being carried, in part, by the brave, selfless men and women aboard @CVN77_GHWB. #Remembering41 pic.twitter.com/OabtK756fO
? Jim McGrath (@jgm41) 3 grudnia 2018
Amerykańskie media zareagowały bardzo pozytywnie, wszak kolorowe skarpety od lat były częścią wizerunku byłego prezydenta USA i po prostu je lubił, więc wielu dziennikarzy i komentujących wyraziło uznanie dla bliskich za to, że uszanowali ten detal, w dodatku z bardzo personalnym przesłaniem (myśliwce – służba w US Navy). Ale u nas w komentarzach natknąłem się też na reakcje skrajnie inne, mówiące o tym, że po pierwsze nie wypada pisać o tym publicznie, a po drugie nie wypada zakładać tak mało poważnych skarpet na tak poważną okazję. No właśnie, bo w Polsce jest niepisana zasada by osoby zmarłe ubierać bardzo poważnie i elegancko. Dlaczego? „Bo wszyscy tak robią”, „bo to pogrzeb, więc musi być bardzo poważnie”, „bo inaczej nie wypada”, „bo co powiedzą ludzie” itd…
Na stronie jednego z zakładów pogrzebowych przeczytałem takie zdanie: „Ubranie osoby zmarłej nie może być ekstrawaganckie, musi być skromne, a jednocześnie uroczyste i godne”. A niby dlaczego takie musi być? Jeśli mężczyzna za życia uwielbiał dżinsy, kurtkę skórzaną, t-shirty i sztyblety, to po cholerę wciskać go w niedzielny garnitur w którym nikt z bliskich go w życiu nie widział (no może poza maturą/ślubem). Zmarłego powinniśmy zapamiętać takim, jakim był za życia. Dotyczy to także ubioru. Skoro ktoś za życia nie znosił garniturów, to po co przebierać go w taki strój do trumny? To samo tyczy się kobiet. Jeśli zmarła była osobą barwną, w kolorowych sukienkach, bluzkach, z koralami i kapeluszami, a wszyscy ją pamiętają właśnie taką, to dlaczego na ostatnią drogę miałaby wyglądać „poważniej” np. w czarnej garsonce?
Rozmawiałem kiedyś na ten temat ze znajomym, który kilkanaście lat pracował w prosektorium w małym miasteczku i powiedział mi, że standardem jest ubieranie zmarłego mężczyzny w czarny garnitur, koszulę i krawat. Bez względu na wiek, to kim był i jak się ubierał za życia. Dosłownie kilka razy zdarzyło mu się odstępstwo od tego „dress code’u” i rodzina przynosiła coś mniej eleganckiego np. ulubiony sweter, marynarkę albo kurtkę motocyklową osoby zmarłej. A przecież to powinno być standardem. Niby nie ma to już żadnego znaczenia, bo przecież ta osoba i tak nie żyje, ale uszanujmy to jaka ona była za życia i nie przebierajmy jej w „godne” ubrania, których sama nigdy by nie założyła nawet na ważne uroczystości. Skoro nasze społeczeństwo dojrzało już do tego by na pogrzebach odtwarzać ulubione utwory zmarłego, to dlaczego nie zastosować tej samej zasady w odniesieniu do ubrań…
Bo Polacy mieli (a niektórzy nadal mają) kija w odwłoku jeśli chodzi o konwenans społeczny. Wszystko musi być poważne, sztywne, Pan/Pani, zero luzu. Generalizuję oczywiście. Na pewno upatrywałbym wpływu PRLu i szeroko rozumianej martyrologii bliskiej krajowi – celebrowanie porażek, powaga poświęcenia życia.
Myślę że trend każualizacji śmierci przyjdzie i do nas, tylko nieco później. Ci w awangardzie będą przecierać szlaki. Pozostaje tylko życzyć żeby szanowny redachtor w tym temacie pozostał w tyle :)
Pan chyba żartuje!!! Polacy nie mają luzu i kij w tyłu? Niech Pan wyjdzie na ulicę i zobaczy, jak ludzie są ubrani. Luz jest wszędzie – w biurze, w kościele, w teatrze, na uczelni – wszędzie! Polacy są ekstremalnie, skrajnie luzaccy. Pogrzeb to już chyba jedyne miejsce, gdzie większość osób zachowuje powagę.
Gdy półtorej roku temu zmarła moja babcia, pochowaliśmy ją w fioletowej garsonce i różowym szaliku, który nosiła bardzo często odkąd jej go podarowałam. Nie wyobrażam sobie, jak można było pochować ją w zwykłym czarnym i nudnym ubiorze, skoro nigdy nie widywałam jej na czarno. Mam nadzieję, że pewnego dnia ludzie zrozumieją, że śmierć i pogrzeb to sprawa indywidualna oraz że nie zawsze trzeba robić coś, co wypada.
„półtora”…
Mój brat zmarł w wieku 25 lat. Został pochowany w dżinsach, bluzie i adidasach. Przy dźwiękach muzyki rockowej. A był to rok 1984.
Oo, jestem na minusie. Ale za co? Mój brat przed śmiercią o to prosił i my tę prośbę spełniliśmy.
Jeżeli pomijamy wszystkie kwestie związane z wierzeniami i przyjmujemy, że wszystkie obrzędy są wykonywane ku pamięci, to tak naprawdę ubiór zmarłego, przebieg obrzędu przybiera swoją postać z myślą o jego uczestnikach, nie osobie zmarłej. Jeśli rodzina życzy sobie, aby zmarły był ubrany w sposób elegancki, niech tak też się stanie. Może nie czuli by się komfortowo widząc inny strój w trakcie obrzędów. Jeśli z drugiej strony rodzina chciałaby pochować bliskiego tak, jak pamiętają go za życia, jako tę samą bliską osobę to też niech tak będzie i nie ma w tym nic złego. Najważniejsze abyśmy z szacunkiem podeszli do osoby… Czytaj więcej »
Zgadzam się. Dlatego nie jest to tak łatwe zagadnienie jak mogłoby się wydawać. Z jednej strony rodzina chce jak „najładniej” pożegnać bliską osobę (co jest zrozumiałe), a z drugiej strony zmarły już nie ma głosu, więc jego zdanie nie sposób poznać :)
Jest opcja spisania ostatniej woli odnośnie własnego ubioru na swym pogrzebie choćby w testamencie, jednak, niestety, takie życzenie nie musi być spełnione… :) Zostaje wtedy liczyć na dobrą wolę osób odpowiedzialnych za pogrzeb.
A jak zejdzie ratownik lub pływak, to może wystarczą same kąpielówki…. Taniej wyjdzie i brew zaściankowym konwenansom :)
Tu już poszedłeś w skrajność :)
Brew albo nawet i rzęsa.
Zgadzam się z Tobą.
To bardzo ciekawy i ważny głos w dyskusji o ubiorze. A wątek faktycznie tabu. Nie lubimy mówić o śmierci.
Potwierdzam, że to bardzo ważny głos w dyskusji. Dodam, że od pewnego czasu jestem zwolennikiem kremacji. Po co komu widok mojego ciała po śmierci? Odpada przy tym problem ubioru.
… niewiarygodnie, świetny wpis. Te skarpetki Busha mnie powaliły, wszak służył w lotnictwie w czasie IIWW. Przemyśle to i stworzę odpowiedni zapis w testamencie, dotyczący ubioru…
To ja sprawę postawię inaczej: jeśli liczy się styl osoby zmarłej, a nie kanon „mody pogrzebowej”, to w takim razie po co kanon mody ślubnej? Jeśli ktoś nie rozstaje się z glanami, to czemu na ślub ma zakładać oxtordy??
PS.
Szanowny Panie Michale – przymierzam się do kupna garnituru z outletu Bytomia. Rozmiarówka jest wg klucza: standard, wyszczuplona i dopasowana. Jak interpretować te rozmiary – jestem chyba normalnej budowy ciała(185 cm, 86 kg)?
A co złego jest w glanach czy trampkach na ślubie?
Jeśli taka jest konwencja całego ślubu (a coraz częściej się to zdarza), młoda para nie traktuje takich uroczystości zbyt podniośle, ich styl jest totalnie poza klasyką, to chyba najgorszym pomysłem byłoby na siłę przebierać ich w „mundurki” w których czuliby się jak kukły. Co jest lepsze: wpisywanie się w pewne zasady na siłę, czy pozostanie sobą na tak szczególnej uroczystości jak WŁASNY ślub?
Czy jest coś złego w glanach czy trampkach na ślubie? Nie wiem, nigdy się nawet nie zastanawiałem. Ale jeśli dobrze rozumiem ten blog, to właśnie jest coś takiego jak kanon mody męskiej, a w tym mody ślubnej. I chyba glany/trampki w tak zdefiniowanym kanonie się nie mieszczą. Czy na rozmowę o pracę w firmie, gdzie naprawdę liczy się dress code(rozumiany jako garnitur i krawat) wypada iść w koszulce z blackmethalową kapelą, nawet jak się ten ktoś najlepiej czuje w takim stroju? Albo czemu w szkole siedzieć na krześle, jak komuś wygodniej jest siedzieć na ławce? Czy to nie jest kanon… Czytaj więcej »
Ja tam już wolę te trampki, o ile jest to celowe i spójne z całą konwencją ślubu (np. ślub w plenerze, goście ubrani na luzie), niż dresiarza Sebę, który zaciążył z Dżesiką i teraz rodzina wciska go w beżowy poliestrowy garnitur, buty z wywijanym czubem i frakową koszulę ecru, bo przecież trzeba wziąć ślub, bo co ludzie powiedzą…
Dlaczego w Polsce panuje niepisana zasada, aby osoby zmarłe ubierać poważnie i elegancko? Bo to jest poważna i elegancka uroczystość. Sam Michale piszesz, że choćby zmarły nie nosił powszechnie garnituru, to na maturze i ślubie zapewne w nim był. Czy pogrzeb jest uroczystością mniejszej wagi? Nie sądzę. Matura, ślub, ślub dzieci, pogrzeb zarówno innych, jak i swój uważam za właśnie poważną i elegancką uroczystość (nie mylić ze smutną), na której powinno się być stosownie do tego ubranym i nie wynika to ani z sugestii domów pogrzebowych, ani społecznego przymusu „bo wszyscy tak robią” tylko z mojego naturalnego wyczucia powagi i… Czytaj więcej »
Przecież kolor żałobny obowiązuje żałobników, a nie zmarłego. Ten, się niczym nie smuci, a niektórzy wierzą, że nawet jest szczęśliwy. Potrafię sobie wyobrazić sytuacje, kiedy ubranie zmarłego w „żółtą sukienkę w biedronki” byłoby odpowiednie (np. śmierć dziecka).
Masz mnie. W tym wypadku też potrafię sobie wyobrazić taką sytuację. Jak to się jednak mówi wyjątki potwierdzają regułę. Nie twórzmy zatem reguły z wyjątków. Niemniej w przypadku gdyby osobą zmarłą był malutki chłopiec, to powiem nawet więcej, że ubieranie go w garnitur wyglądałoby wręcz groteskowo. Czego to dowodzi? Właśnie, że ubiór powinien być odpowiednio dobrany. W przypadku osób dorosłych za taki uważam ubiór elegancki, co dla mężczyzn sprowadza się właściwie nieodzownie do garnituru (ewentualnie stonowany zestaw koordynowany z krawatem, to moim zdaniem absolutne minimum). U kobiet tych możliwości jest znacznie więcej, ale nadal powinno to być ubranie szykowne i… Czytaj więcej »
A co jeśli ten ktoś na ślubie i tych innych okolicznościach miał gdzieś te zasady i ubierał się po swojemu? Nie mówię tu o dresach na maturze, ale np. kolorowy garnitur. Wyobrażasz sobie Krzysztofa Skibę pochowanego w czarny garnitur, krawat i oxfordy? Albo Cejrowskiego?
Czy naprawdę musimy toczyć takie akademickie dyskusje, ale na poziomie wcale nie akademickim, lecz wręcz dziecinnym? Skiba czy Cejrowski to ewentualnie również wspomniane wyjątki, nie tylko przecież małe dzieci. Nadal to nie zmienia niczego istotnego w meritum sprawy. Natomiast i owszem potrafię sobie też równie dobrze wyobrazić Krzysztofa Skibę pochowanego np w czarnym garniturze, błękitnej koszuli i dajmy na to pomarańczowym krawacie w paisley oraz też pomarańczowej poszetce w groszki. Byłoby elegancko i zarazem z charakterystyczną dla Niego dozą ekstrawagancji. Wszystko mi tu pasuje. Nie jeden raz widziałem Krzysztofa Skibę w czarnej marynarce i spodniach. Wcale Go nie „parzyły”. Tak… Czytaj więcej »
Chyba źle zinterpretowałeś wpis Michała. Przecież on nie namawia na to by kłaść ludzi w trumnie w bluzie z kapturem i dresach. Chodzi o zachowanie choć odrobiny wizerunku z jakim był ten człowiek kojarzony. Jak ktoś całe życie chodził w dresie i bluzie, to przecież nie trzeba od razu przebierać do w garnitur. Jest masa innych ubrań między jednym, a drugim stylem.
Właśnie takie okazje jak matura, ślub czy pogrzeb (zarówno żałobnicy, jak i dla zmarłego) moim zdaniem wymagają garnituru tj ubioru odświętnego, a nie codziennego (ewentualnie stonowany zestaw koordynowany z krawatem to absolutne minimum). Oczywiście każdy może się z tym nie zgadzać według własnych upodobań, nad czym właśnie utyskuję i załamuję ręce, że nawet Michał Vintage ehhh
Ale dlaczego chcesz każdego ubierać w garnitur? Czy na ślubach każdy ma klasyczny ciemny garnitur i oxfordy? Ja wiem, że jest to wskazane, ale dlaczego zabijać indywidualność także na pogrzebie? Bush pokazał, że można się z tego wyłamać i za życia też to robił.
Już to pisałem – bo odświętne „okazje” moim zdaniem wymagają eleganckiego ubioru. Też już pisałem, że wyłamanie się jak Bush – kolorowymi skarpetkami jest dla mnie ok. To jest dyskretne wyrażenie indywidualności w ramach nadal eleganckiego ubioru. Może być też np kolorowa poszetka itp, ale konwencja odświętna jest zachowana. Ubranie zmarłego codziennie – w dżinsy i sweterek nie jest dla mnie indywidualnością tylko brakiem elegancji. Myślę, że wszystko co miałem do powiedzenia, to już powyżej napisałem. Tak, że na tym zakończę. Pozdrawiam :)
Paweł, przeczytałem Twoje wpisy z ogromną przyjemnością i w 100% sie z Tobą zgadzam. Pozdrawiam.
@Paweł Być może w tekście nie wyraziłem poprawnie swoich myśli, bo generalnie zgadzam się z tym co napisałeś. Jest oczywiste, że również jestem orędownikiem klasycznych zasad przy okazjach nazwijmy to „poważnych”. Większość mężczyzn na takie okazje rzeczywiście zakłada garnitur i tu nie ma co dyskutować, że również na własny pogrzeb będzie to odpowiedni strój. To pewnie będzie dotyczyć 95% społeczeństwa i ich ten felieton nie dotyczy. Ale z drugiej strony w każdym środowisku/rodzinie są osoby wyjątkowe. Zarówno charakterem, jak i sposobem bycia, a także ubiorem. Osoby, które nawet na własną maturę czy ślub nie ubierały się „poważnie” i wszyscy właśnie… Czytaj więcej »
Jeśli chodzi o indywidualności naprawdę wyróżniające się to ok zgoda, ale własnie z treści nie wynika takie przesłanie, lecz ogólny przekaz do wszystkich, bo w pewnym sensie też każdy jest indywidualny i wyjątkowy oraz co gorsze ogólne podważanie „przymusu” elegancji i powagi na uroczyste okazje, a konkretnie pochówek. Pozdrawiam :)
A jakie to ma znaczenie? Pewnie równie ważne, jak kadzidło dla nieboszczyka
Nie napiszę niczego głębokiego. Po prostu i zwyczajnie mam już dość tej luzackiej rewolucji. Wszędzie „luzik” i „swag”. Dorośli ludzie latają po mieście w krótkich srajtkach i czapeczkach dla nastolatków. Już nawet na pogrzebie tak ma być. Trudno, świata nie zmienię.
Ale co w tym złego?
Moim zdaniem ten wpis Mr Vintydża nie świadczy o dobrej formie jak i słownictwo w nim użyte. Chyba Pan trochę był pod wpływem jakiś negatywnych emocji pisząc ten tekst. Co do mnie skoro piszemy o modzie męskiej z gustem to zachowujemy się jak gentelmeni a nie po cholerę go ubierać. Ehh jakiś ten wpis niedokonczony u Mr V. Wpis z ratownikiem genialny i z tymi klapka i hehe
Dobra rada wujka N.:
Przeczytaj swój wpis.
Przeczytaj go po raz drugi.
Zapłacz i wróć do szkoły.
Po ośmiu latach spróbuje napisać go ponownie.
A może „Nagi wyszedłem z łona matki
i nagi tam wrócę.”?
Hi 1.21
w lasce uswiecajacej,z ostatnim namaszczeniem i pogodzony z BOGIEM!!!!!!!!!!!!
nie w lasce, bo się źle kojarzy, choć oczywiście pozycja przyjemna. Trzeba, Aronie, mój bracie, polską diakrytykę stosować.
A z którym bogiem? Dużo ich jest
Rzadko poruszany temat, za rzadko. Jak dla mnie najważniejsza jest wola zmarłego. To przecież jego ostatnia droga. Może powoli dojrzejemy ;)
W trumnie…
tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia jak osoba zmarła zostanie pochowana, przynajmniej dla niej samej. Większe znaczenie ma to dla rodziny w kontekście pogrzebu. W szczególności, gdy przez pewien czas trumna jest otwarta, co by nie pojawiły się komentarze: „kurła, ale go ubrali do trumny….” Prochem jesteś i w proch się obrócisz…zostało tylko śmieszne ciało a duszy już nie ma.
Panie Michale, proszę szybko napisać coś nowego, bo tytuł tego starego „szorta” w kontekście obecnej sytuacji wygląda bardzo pesymistycznie…
Jutro będzie obiecany wpis o polskich markach. Ważny, bo uważam, że to właśnie teraz powinniśmy zadbać o ich wsparcie.
Super! Ale duży post tego grobowego szorta i tak nie przykryje. Trochę szkoda, że te szorty traktuje Pan raczej po macoszemu, ale rozumiem, że tak jak to z szortami, rzadko jest na nie dobry moment… :)
Ludzie, wyluzujcie. Jakie ma znaczenie jak będę ubrany w drodze do pieca krematoryjnego. Wybieram len….
Ja to bym chciał zostać pochowany w trumnie. Mój ubiór kaszkiet kurtka skórzana biała koszula szelki krawat spodnie wyjściowe i pantofle. Strój rockowy.
Ja to bym chciał być pochowany w skórzanej kurtce koszuli krawacie szelkach kaszkiecie spodniach od garnituru i czarnych pantoflach