Myślałeś, że kupiłeś garnitur z wełny, a okazało się, że to poliester? Takie przypadki wcale nie są u nas rzadkością. Badania prowadzone przez Inspekcje Handlowe na zlecenie UOKiK pokazują, że na polskim rynku odzieżowym dość powszechne są praktyki związane z oszukiwaniem klientów poprzez podawanie nieprawdziwych informacji o składzie surowcowym ubrań. Na przykład garnitury poliestrowe sprzedawane są jako wełniane – pisałem już o tym kilka razy na blogu.
W ostatnim badaniu (listopad 2022) duże nieprawidłowości w tym temacie wykryto u marek Lavard i Lord. Wszczęto wobec nich postępowanie wyjaśniające, które obecnie trwa. Poniżej kilka produktów tych marek z ostatniego raportu UOKiK. Zatrważające jest to, że w przypadku marki Lord do badań oddano 7 próbek ubrań marki Lord i żadna nie posiadała deklarowanego składu surowcowego. W przypadku Lavard do badań trafiło 11 próbek i aż 9 nie posiadało deklarowanego składu surowcowego.
Z kolei w zeszłym roku kary finansowe nałożono na właścicieli marek Recman (1,1 mln zł), Kubenz (962 tys zł) i Dastan (42 tys zł). Wysokość tych dwóch pierwszych kar może sugerować, że skala tego procederu była duża, a oszukanych konsumentów jest wielu. Co zatem zrobić w sytuacji gdy zobaczysz, że twój garnitur/marynarka/spodnie pojawiły się w raportach UOKiK? (raporty znajdziesz tutaj i tutaj – na dole są do ściągnięcia pliki)
Zapytałem UOKiK co w takiej sytuacji może zrobić klient, czyli strona najbardziej poszkodowana w tym procederze, bo kary nałożone na marki Recman i Kubenz robią wrażenie, ale na co może liczyć klient?
Moje pytanie wysłane do biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta brzmiało tak:
Czy klienci mogą liczyć na rekompensatę za produkt, którego faktyczny skład różnił się od deklarowanego? Chodzi o modele, które pojawiły się w opublikowanych wynikach badań (tych ostatnich i tych z poprzedniego roku). Jaka jest procedura z tym związana?
Odpowiedź UOKiK:
W wydanych wobec tych podmiotów decyzjach Prezes UOKiK stwierdził naruszenie zbiorowych interesów konsumentów oraz nałożył kary pieniężne.
Jeśli chodzi o sprawy indywidualne to konsumenci mogą reklamować towar u sprzedawcy z tytułu niezgodności towaru z umową. Mogą również skorzystać z pomocy instytucji konsumenckich: infolinia konsumencka, rzecznicy konsumentów we właściwym mieście lub powiecie. Porady infolinii i rzeczników konsumentów są bezpłatne. Rzecznicy mogą pomóc w wyborze najkorzystniejszego sposobu dochodzenia praw konsumenta, w napisaniu pisma reklamacyjnego lub procesowego. Kontakty dostępne są tu: uokik.gov.pl/sprawy_indywidualne.php
Po uprawomocnieniu się decyzji wydanych przez Prezesa UOKiK można się na nie powołać w kontakcie z przedsiębiorcą lub w przypadku wejścia na drogę sądową. W sytuacji nieuznania reklamacji można również rozważyć skorzystanie z polubownego rozwiązywania sporów konsumenckich. Więcej informacji o tej formie rozwiązania sporów między konsumentem o przedsiębiorcą dostępne jest tu: polubowne.uokik.gov.pl
No cóż, szkoda, że w sytuacji tak ewidentnych oszustw ze strony marek, klientowi, czyli stronie najbardziej poszkodowanej w tym procederze, pozostaje działanie na własną rękę. Czyli reklamowanie towaru z tytułu niezgodności towaru z umową. Moim zdaniem to niewystarczające z kilku powodów.
Po pierwsze, nie każdy klient zdaje sobie sprawę, że sprzedawca go oszukał i sprzedał mu taki produkt. Ile osób śledzi komunikaty i raporty UOKiK? Zapewne jest to jakiś malutki promil.
Po drugie, takie rozwiązanie dla firm-oszustów jest całkiem spoko. Zapłacą karę, wrzucą to w koszty i temat jest zamknięty. Nic więcej nie muszą robić, sprawa pewnie przycichnie po kilku tygodniach.
Po trzecie, kara, jaką zapłacą te firmy trafia do budżetu państwa, a nie do oszukanych klientów. Czyli strona najbardziej poszkodowana, nic z tego nie ma. No chyba, że klient sam zgłosi się do sprzedawcy z reklamacją, ale wówczas też nie ma pewności jak ta sprawa się zakończy. No i trzeba mieć na to czas, bo to może potrwać kilka miesięcy. To zniechęca, mi by się nie chciało.
Po czwarte, w przypadku tej standardowej procedury jest jeszcze jeden „feler”. Jeśli sprawa dotyczy produktu kupionego ponad dwa lata temu, to jak rozumiem konsument traci możliwość dochodzenia swoich roszczeń, bo przez taki czas działa rękojmia.
Dlatego moim zdaniem w takich sytuacjach, poza koniecznością zapłaty kar, powinna być wdrożona następująca procedura:
1. Marka która oszukiwała swoich klientów musi w widocznym miejscu w swoich sklepach stacjonarnych umieścić komunikat UOKiK o nieprawidłowościach i możliwości zwrotu „wadliwych” produktów (np. przy kasie). Taki sam komunikat powinien się pojawić w sklepie internetowym marki. Myślę, że taka kara byłaby najbardziej bolesna dla wielu marek, ponieważ wymagałaby publicznego przyznania się do nieprawidłowości w ich podstawowych kanałach komunikacji z klientem.
I to wcale nie jest żadna nowość na rynku konsumenckim, bo wiele marek robi to z własnej inicjatywy (np. IKEA i Decathlon), gdy wykryją wady w swoich produktach. Ogłaszają w swoich sklepach i stronach internetowych, że dany produkt można/należy zwrócić i natychmiast otrzymają zwrot środków.
2. Jeśli jest taka możliwość, to marka powinna bezpośrednio skontaktować się z klientami, którzy dokonali zakupów „wadliwych” produktów, by poinformować ich o możliwości zwrotu. Dotyczy klientów, którzy zapisani są w programach lojalnościowych lub innych, które pozwalają na przyporządkowanie zakupu do konkretnego konsumenta i jego danych osobowych. To pewnie trudniejsze do wyegzekwowania i sprawdzenia, ale rzucam taki pomysł, bo w innych branżach on funkcjonuje (np. w motoryzacji i bankowości).
Co o tym sądzicie? Macie lepsze pomysły?
Podsumowując, fajnie, że od dwóch lat UOKiK działa dość stanowczo w temacie oszustw odzieżowych, a dotychczasowe kary robią wrażenie, ale dobrze by było, gdyby strona najbardziej poszkodowana, czyli konsumenci, mogli liczyć na jakieś systemowe rozwiązanie pozwalające na szybkie odzyskanie środków za produkt niezgodny z umową. Martwi też to, że skala tych oszustw na chwilę obecną w zasadzie się nie zmienia – jak wynika z badań, nadal ok. 1/4 produktów sprzedawanych na polskim rynku wykazuje nieprawidłowości w oznakowaniu.
> Jeśli sprawa dotyczy produktu kupionego ponad dwa lata temu, to jak rozumiem konsument traci możliwość dochodzenia swoich roszczeń, bo przez taki czas działa rękojmia. Nie w sytuacji, kiedy przedsiębiorca podstępnie zataił ów brak zgodności towaru z umową (art. 43c ust. 2 ustawy o prawach konsumentów, art. 558 par. 2 kc). Wprawdzie pewnego umysłowego wysiłku będzie wymagało przeprowadzenie wywodu łączącego odpowiedzialność sprzedawcy (który nie musiał wiedzieć o fałszywych metkach) z producentem, acz w przypadku salonów firmowych zwykle nie będzie takiej konieczności (sprawdzić czy salony nie są prowadzone przez spółkę powiązaną). Natomiast takie działanie jest także nieuczciwą praktyką rynkową (wprowadzanie w błąd konsumenta), zatem każdy… Czytaj więcej »
Dzięki za tyle ciekawych informacji.
A tak z ciekawości, jak takie kary rozlicza się w kosztach?
Nie jestem podatkowcem, więc nie poradzę jak to można zrobić ;-) ale zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 18 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych
Nie uważa się za koszty uzyskania przychodów:
18) grzywien i kar pieniężnych orzeczonych w postępowaniu karnym, karnym skarbowym, administracyjnym i w sprawach o wykroczenia oraz odsetek od tych grzywien i kar
(podobnie art. 23 ust. 1 pkt 15 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych)
Czyli przedsiębiorca musi zapłacić, ale tego wydatku nie odliczy sobie od podatku — jest to tzw. koszt niepodatkowy.
OK, wszystko jasne, dzięki.
Jest pewne, że klient jest słabo chroniony przez prawodawców. Przypominam oszustwa paliwowe m.in. Volkswagena. Nabywcy oszukani przez firmę nie dostali jakichkolwiek rekompensat.
A ktoś żądał? wystąpił? pozwał? czy liczył na to, że pieczone gołąbki same wpadną do gąbki? ;-)
Tak i to nie jednokrotnie, mysle ze to juz trwa z 5 lat :) Sek w tym ze konsumenci wygrywaja tylko w krajach w ktych rzad staje po ich stronie i tam VW ponosi odpowiedzialnosc.
Wpisz „dieselgate” w google to zobaczysz na ile to rozbudowana inicjatywa, niewspolmiernie wieksza od oszukiwania na odziezy w PL
Oczywiście, mniej-więcej znam nawet orzeczenia TSUE w tej sprawie — natomiast nie kojarzę żadnej sprawy, którą klient wytoczyłby w Polsce (z mediów znam historię powództwa zbiorowego, która jesienią przeszła przez SN).
Natomiast o odpowiedzialności VW za szkodę nie decyduje rząd, lecz sąd — rozumiem, że polskie władze by chciały, żeby było inaczej, ale na razie nawet u nas tak nie ma.
No, taka kara to trochę jak „jeśli oszukujesz, to musisz się z nami podzielić kasą”
„Nie kradnij, państwo nie lubi konkurencji” ;-)
W sumie najbezpieczniej jest kupować marynarki i garnitury o ładnych klasycznych proporcjach, wtedy rzadko trafi się na jakiś fajansowy materiał, bo marki szyjące w taki sposób po prostu nie korzystają z bubli. To nie przypadek, że chyba żadne poważne zastrzeżenie (nie w stylu 48,9 % wiskozy w podszewce zamiast 50) nie dotyczy marek innych niż te w stylu klapy szerokości sznurówki i górny guzik pod pachą oraz najczęściej w cenach kilkuset złotych za garnitur – no niestety jeśli ktoś myśli, że za Sobieskiego dostanie coś z sensownej wełny, pomijając jakieś outlety itp. to tylko pogratulować błyskotliwości. A to kantowanie na… Czytaj więcej »
A da się jakoś samodzielnie sprawdzić czy np. krawat jest jedwabiu czy jednak z poliestru?
Zapalniczką — poliester będzie wydawał bardzo charakterystyczny zapach ;-)
Jest to sposób, tylko trzeba by jakoś wypruć fragment materiału/przędzy.
albo przejechać maszynką do golenia swetrów na po spodzie krawata i spalić powstałe „wióry”
Poliester nawet podczas prasowania ma taki charakterystyczny zapach.
Ja zawsze za pomocą ostrych nożyczek albo nożyka podważam niteczki i delikatnie usuwam zbędne metki z logiem firmy które niepotrzebnie kontrastują z ubraniem najczęściej tyczy to się dżinsów G-star Row które bardzo sobie cenię i bojówki tej firmy. Jak się da to i te wielkie loga na koszulach Tommy Hilfiger i Calvin Klein jakby się dało to i z kurtek bym usunął tylko jest obawa że na poliestrze zostanie ślad po metce
W jaki sposób mogę sprawdzić czy kupiony garnitur ma skład, który odpowiada deklarowanemu?
Samodzielnie raczej tego nie zrobisz, dokładny wynik mogą dać tylko badania laboratoryjne.