W miniony weekend wpadły mi w oko zdjęcia ślubne pani Ewy Wachowicz i jej męża, które zmobilizowały mnie do napisania krótkiego wpisu, jaki już kilka lat temu zapisałem sobie w notesie, ale jakoś o nim zapomniałem.
Chodzi o kołnierze frakowe, które w Polsce są wyjątkowo popularne (szczególnie w obszarze mody ślubnej i studniówkowej), a raczej nie powinny być, bo jak sama nazwa wskazuje, powinno się je nosić z frakiem. A ten jak wiadomo, od wielu dekad jest strojem totalnie niszowym. W przeciwieństwie do koszul z kołnierzem frakowym, które można znaleźć niemal w każdym sklepie z elegancką odzieżą męską. Skąd taka popularność koszul z tym kołnierzykiem, skoro frak zniknął z życia codziennego?
KOŁNIERZ FRAKOWY, CZYLI JAKI?
Zacznę może od krótkiego przypomnienia jak wygląda kołnierz frakowy. Ma on charakterystyczną stójkę z której „wyrastają” na przodzie dwa dość małe trójkątne wyłogi. Wyłogi te wyglądają jak skrzydełka (stąd angielska nazwa wingtip collar), które wiszą w powietrzu i nie przylegają do torsu.
Jeszcze w XIX wieku ten typ kołnierza był noszony na co dzień i zazwyczaj był on odczepiany od korpusu koszuli (można było prać tylko kołnierzyk), ale od wielu dekad jest on stosowany niemal wyłącznie do fraka, czyli najbardziej formalnego stroju męskiego. Tymczasem na ślubach nie spotyka się już fraków, a kołnierz frakowy jak najbardziej i to dość często. Dlaczego?
GDY TYSIĄC RAZY POWTÓRZONY BŁĄD, STAJE SIĘ REGUŁĄ
Po pierwsze, jakoś tak się u nas przyjęło, że śluby wymagają specjalnej otoczki. Dotyczy to również stroju. Musi być wyjątkowy, inny, broń Boże zwyczajny. Nierzadko oznacza to wybór ubrań, butów i dodatków, które w oczach klientów są efektowne i wyjątkowo odświętne, ale z elegancją niewiele mają wspólnego, albo po prostu nie pasują do tej okazji.
Plastrony, lakierki, błyszczące garnitury, złote kamizelki, bukieciki przypięte do klapy, czy też wspomniane kołnierzyki frakowe w koszulach. Te elementy nadal królują na ślubach, bo panom młodym (a może częściej ich doradcom), wydaje się, że klasyczny granatowy garnitur albo prosta biała koszula z klasycznym kołnierzem są zbyt zwyczajne na taką okazję. To błąd, bo jeśli chodzi o elegancję, to najlepsze są rozwiązania najprostsze.
Po drugie, nie wiem skąd to się wzięło, ale pod pojęciem „koszula do muchy” rozumie się w Polsce właśnie koszulę z kołnierzem łamanym. Gwarantuję wam, że jeśli w sklepach popularnych marek z elegancką odzieżą męską zapytacie o koszulę do muchy, to w pierwszej kolejności zostanie wam pokazana koszula z kołnierzykiem frakowym. Skoro zatem zarówno klienci, jak i sprzedawcy od lat powtarzają ten błąd, to stał on się żelazną regułą. Nie popełniajcie tego błędu. Najlepszy rodzaj kołnierzyka do muchy to kent (kołnierz klasyczny). Oczywiście poza zestawem z frakiem.
Z BIAŁĄ MUCHĄ OK, ALE Z CZARNĄ…
Ale jeśli nie przekonuje was systematyka męskich kołnierzy i mimo to uważacie, że kołnierz frakowy nadaje się na ślub do zestawów z garniturami, to odwołam się jeszcze do argumentów estetycznych. Minusem tego kołnierza jest to, że nie przykrywa on fragmentu muchy, który oplata szyję. Spójrzcie jeszcze raz na zdjęcie tytułowe. Czarny pasek muchy w towarzystwie białej marynarki wygląda kiepsko, jak obroża. Niepotrzebnie odciąga uwagę od twarzy. Trochę lepiej będzie to wyglądać z ciemną marynarką, ale taką opcję też odradzam. Przy fraku nie ma takiego problemu, bo z frakiem nosi się wyłącznie białą muchę, która kolorystycznie zlewa się z koszulą.
W tych rozważaniach estetycznych jest jeszcze jeden feler. Otóż większość współczesnych much ma pasek którego obwód regulowany jest za pomocą dość dużej i widocznej klamerki. Czyli mucha składa się z dwóch elementów połączonych klamrą, a nie z jednego, jak to kiedyś bywało. Przy koszuli z kołnierzem klasycznym nie stanowi to problemu, bo zapięcie zakryje kołnierz, ale przy kołnierzu frakowym będzie to na wierzchu, co wygląda fatalnie.
DO SMOKINGU DOPUSZCZALNA, ALE…
A wracając jeszcze do zdjęcia tytułowego, to pan młody ma na sobie smoking tropikalny. Teoretycznie do smokingów dopuszczalna jest koszula z kołnierzem łamanym, ale to moim zdaniem nie wygląda to dobrze, a już tym bardziej do smokingu tropikalnego, gdzie marynarka jest biała/kremowa, więc mucha mocno kontrastuje nie tylko z koszulą, ale też z marynarką.
Ale jeśli moja opinia was nie przekonuje, to spróbujcie sobie przypomnieć kilkadziesiąt smokingów, które pojawiły się w filmach o agencie 007. Z tego co pamiętam, to w żadnym z nich smoking nie był zestawiony z koszulą z kołnierzem łamanym, lecz klasycznym.
A czy dawniej nie noszono kołnierzyków frakowych do garniturów? Np. Jan Piekałkiewicz:
Owszem, tylko odwoływanie się do tak odległych czasów w przypadku mody formalnej nie zawsze jest zasadne.
Moda męska też ewoluuje i dzisiaj taki strój wyglądałby osobliwie.
Ale tu mamy krawat, a nie muszkę. Wyjaśnienie znajdziesz tu https://janadamski.eu/2020/02/kolnierzyki-koszuli-od-cesarskiego-do-wloskiego/
Jeśli można wzorować się na takim kołnierzyku, to do kompletu proponuję też te interesujące okulary ;)
Premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain też takie nosił, gdyby ktoś wyskoczył z mantrą, że „w Polsce zawsze i wszystko najgorzej” xD
ale mamy doczynienia z krawatem plus to że kiedyś moda była inna
Odwoływanie się do Chamberlaina z powodów historycznych w Polsce nie działa.
Chamberlain był alkoholikiem ;)
Dodajmy jeszcze wąsik
Spokojnie, niejeden chętny „dandys” by się znalazł…
Ech, ja czasem stwierdzam, że przy moim wysokim czole z kapeluszy najlepszy byłby cylinder, ale niektóre rzeczy to już eksponaty i trzeba się z tym pogodzić…
„Jeśli chodzi o elegancję, to najlepsze są rozwiązania najprostsze” – chciałoby się powiedzieć- święte słowa. I w pełni się z tym zgadzam. Komicznie wyglądają te wszystkie udziwnienia w rodzaju podwójnych, potrójnych guzików, podwójnych kołnierzyków, wstawek w krateczki, nieproporcjonalnych mankietów, kolorowych nici w obszyciach itp. Wszystko to natychmiast przemija a klasyka z zachowaniem proporcji trwa i trwać będzie. Jeśli chodzi o zdjęcie główne to zwróciłbym jeszcze uwagę na fatalne wrażenie jakie robią okulary przeciwsłoneczne. Przecież sama nazwa wskazuje do czego służą i kiedy się ich używa. A tu facet przytula kobietę nawet nie zdejmując tych okularów, w dodatku taki, który chce… Czytaj więcej »
Zgadza się, nie jest to modelowy smoking tropikalny, ale to akurat nie rzuca się w oczy aż tak bardzo. Cały zestaw mi się generalnie podoba, choć lepiej by wyglądał w warunkach tropikalnych. W Polsce średnio one pasują.
Pełna zgoda, gratuluję trafnych obserwacji. Te różne kolorowe wstawki w marynarkach (np. bordowe a la boy hotelowy), butach czy koszulach, udziwnione przeszycia, zdublowane guziki czy u kobiet np. przeładowane ozdoby czy niepotrzebne okucia przy torebkach czy butach, to wszystko są przejawy takiej prowincjonalnej chęci odróżnienia się za wszelką cenę. Klasyka – nudna i co gorsza droga, a jakimś „bajerem” można zwrócić uwagę, nie szkodzi, że za kilka miesięcy ten bajer będzie już opatrzony i niestrawny. Podobnie okulary przeciwsłoneczne jako element stylizacji zwłaszcza u faceta, porażka! W kraju, gdzie dni z ostrym słońcem jak kot napłakał, ale niektórzy już na początku… Czytaj więcej »
Bez przesady z tymi okularami. Wystarczy słoneczny bezchmurny dzień o dowolnej porze roku by okulary przeciwsłoneczne były wskazane m.in. jako ochrona oczu.
To jest tak polskie jak skarpety do sandałów. Tak wymyślono i już.
Obecnie, choć różnie bywało, raczej bardziej przemawia do mnie, że coś źle wygląda niż, że czegoś nie wypada, bo zasady. Wyłączając oczywiście sytuacje formalne (ślub, pogrzeb, black tie itp.) nie widzę problemu jeśli stylizacja jako całość wygląda dobrze, choć teoretycznie nie powinno się czegoś z czymś łączyć lub nosić tak lub inaczej etc.. I tak podobają mi się, choć nie każdemu noszącemu pasują: – skarpety do kubotów/birkenstoków – rozpięte marynarki jednorzędowe w pozycji innej niż siedząca – marynarki jednorzędowe na 3 guziki – niższa kozerka, czasem z kątem nawet >90 st. przy szerokich klapach – rozpięte marynarki dwurzędowe (ale już… Czytaj więcej »
No właśnie nie tylko. Na studniówkach też się je widuje. Zresztą tak jak napisałem w tekście, jak pójdziesz do sklepu i zapytasz o koszulę do muchy, to najprawdopodobniej będzie ci pokazana koszula z kołnierzem łamanym. I tak to się „kręci”.
Czy ta koszula „frakowa” jest dużo tańsza niż taka zwykła biała z kołnierzem kent/półwłoskim? Bo o ile jeszcze na ślub to można odżałować pieniądze na nawet jednorazowe użycie to jako potencjalny rodzic młodego człowieka (z ograniczonym budżetem na ubrania) kombinowałbym chyba aby ten garnitur studniówkowy + koszula + buty posłużył dłużej niż 1 raz np. na maturze, do teatru itp.
Ceny są takie same, natomiast rzeczywiście takie koszule bardzo często ją jednorazowe, bo trudno je wykorzystać na inne okazje.
Bo polaki to wieśniaki i na każdym kroku bije od nich brak zasad czy znajomości czegokolwiek. Nawet dobrego gustu choć i o tym nie powinno się dyskutować. Klasyczna męska elegancja to taka klasa sama w sobie.
Następny intelektualista spod znaku „haha, bo wiecie”. Widać, że dawno nie byłeś za granicą, ale oczywiście hurr durr Polaki to prostaki grantem od pługa oderwane co się ubrać nie umio.
Pośmiejmy się razem:
Jakiś czas temu szukałem stroju na własny ślub. Polecono mi właśnie taką koszulę do muszki. Oczywiście nie białą, tylko ecru.
Do tego „garnitur smokingowy”, oczywiście czarny:) Generalnie zrobiłem furorę, bo goście tym bardziej się nie znali.
Przynajmniej nie był to poliestrowy srebrny garnitur z połyskiem, haftowany + beżowe buty plus jakiś musznik, omg!
A co jest nie tak z kwiatem przy klapie? Chyba, że odnosisz się stricte do małych (lub wcale nie takich małych) bukiecików przypinanych na agrafki. Inna sprawa, że nieraz widywałem te bukieciki wsadzone w butonierkę, lub przypięte za wysoko co oczywiście wyglądało komicznie.
Tak, mam na myśli bukieciki, a jeśli chodzi o pojedynczy kwiat, to najlepiej, by znalazł się w butonierce.
W takim razie rozumiem i w pełni podzielam to rozróżnienie :)
A może czasami jest tak, że wbrew temu, co widać na ulicy, ludziom tak naprawdę podoba się klasyczna elegancja, tylko z bliżej nieokreślonych przyczyn tak się nie ubierają, bo uważają, że to „odstrajanie się” albo ogólna niewygoda. I kiedy trafia się okazja, żeby ubrać się naprawdę „odświętnie” (własny ślub) to przesadzają w drugą stronę? Albo wręcz zakładają coś, co w żadnej innej sytuacji nie byłoby uznane za stosowne.
Poniekąd to jest to, o czym ja napisałem. Czyli ślub ma u nas taki status, że wszystko musi być naj. Najlepsza sala weselna w okolicy, najlepszy tort, jednorazowa suknia ślubna za kilka-kilkanaście tysięcy, bukiet za kilkaset złotych (tylko dlatego, że nazywa się „ślubny”, bo normalnie kosztuje 100-120 zł). Na szczęście powoli się to zmienia.
Myślę że często jest to kwestia chęci pokazania się nie tylko przez ego ale też tego że to ślub i trzeba jasno podkreślić kto jest Panem Młodym. W sumie ja też wybrałem pare nieoczywistych rzeczy. Po pierwsze koszula z kołnierzykiem na szpilkę i koktajlowe mankiety. Niby wszystko się zgadza ale może za dużo dla niektórych. Spodnie proste ale raz że z zakładkami a dwa z mankietami. I to właśnie mankiety na nogawkach mogą być uznane za błąd. W końcu nie powinny być stosowane do formalnego stroju. Z drugiej strony raz widziałem co robie a dwa uważam (choć zabrzmi to jak… Czytaj więcej »
Komu chciałeś podkreślać to, że właśnie bierzesz ślub? Zaproszeni goście powinni wiedzieć dla kogo tam są.
Boli cię to. Można byłoby się zastanowić czy jako osoba która ?umie? się ubrać nie chcesz nawet na cudzych ślubach wyglądać najlepiej i dlatego niewygodne jest dla ciebie kiedy Pan Młody wgląda lepiej. Zreszta to jest również błędne myślenie. Jest taka zasada ze należy uszanować kto jest Panem Młodym i Panna Młoda. Kobiety nie powinni ubierać białych ubrań a panowie nie powinni być ubrani lepiej niż pan młody. Co prawda można dyskutować że jeśli Pan młody nie umie się ubrać to czemu my jako gość powinniśmy sobie odejmować. Tak czy inaczej. Pan Młody ma prawo wyglądać dobrze. Zresztą jak zaznaczyłem… Czytaj więcej »
Ale chyba klasycznie smoking to się nosiło z koszulą z łamanym kołnierzem?
Zgadzam się, że te klamry jednak nie powinny być widoczne.
Kiedyś tak było, ale w latach 40. XX wieku członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej przestali je nosić i tak powstały nowe standardy.
MrV, kogo obchodzi, co nosi brytyjska monarchia? To nie jest połowa XX wieku. Ludzie się tym nie kierują i noszą, co im się podoba. Gdyby oni rzeczywiście mieli wpływ na to, co się nosi, wszyscy dandysi musieliby się gęsto tłumaczyć, dlaczego nie noszą garniturów z J. Crew jak Harry.
Historia pokazuje, że obchodzi :)
Tak jak napisałem – to oni przestali nosić kołnierzyki z odsłoniętą stójką i jak widać, cały świat za tym poszedł.
Współczesne czasy (Harry) to już zupełnie inna historia.
Mr. Vintage – cały świat CYWILIZOWANY za tym poszedł. Ale my Polacy zawsze mamy swoją drogę. Wiadomo, nikt nie będzie nam co i jak mamy robić ;-)
Winna temu stanu rzeczy jest w większości przypadków kiepska obsługa w sklepie. Przecież większość klientów to jednak nie jest „wyedukowana grupa dandysów” tylko normalni faceci chcący zrobić coś dobrze w oparciu o czyjaś (profesjonalną) radę. Nie przypisywał bym tu chęci do wyróżniania się za wszelką cenę. Klient kupuje głównie to, co jest dostępne i co mu zostanie polecone. Przecież Vistula, Lancerto, Pako Lorente i inne takie to nie są miejsca w których króluje ogólnie przyjęta klasyka, a „plastrony i muszniki” są w mniejszości i klient kupuje akurat je, bo wie ze to coś „wyjątkowego”. To tak jak z butami. Polak… Czytaj więcej »
Dokładnie, poza tym kilkanaście razy kupiłem buty przez net różne od sneakersów po brogsy z czego od razu musiałem zwracać bo rozmiar ani trochę nie trzymał się podanemu przez producenta. I nie mówcie, że trzeba było od razu 3 pary wziąć na przymiarkę bo nie każdy jest w stanie i chce tracić czas na zwroty oraz wydawać np. 2,5 tyś jednorazowo żeby przymierzyć sobie buty jak w sklepie a później czekać na zwrot pozostałych środków kilka dni. Z marynarkami tak samo trafić przez net z rozmiarem to jak wygrać w totka, a kupić trzy naraz do przymierzenia to koszt z… Czytaj więcej »
Z butami to jeszcze trochę racja, bo wiele zależy od kopyta,a nie tylko długości wkładki, ale wymiary marynarek często są podawane całkiem dokładnie. Wystarczy zmierzyć coś posiadanego i dobrze dopasowanego oraz porównać te wymiary z podawanymi na stronie. Jeśli coś mocno odbiegałoby od rzeczywistości to w takiej sytuacji byłaby to podstawa do reklamacji.
To chyba mój syn /i nie tylko/wyrodził się.Już w gimnazjum zaczął czytać blogi typu „jak się ubrać”-takie jak Pana i kupować stosowny ubiór/broń boże przez internet/.Musisz wiedzieć co kupujesz.
Dobry artykuł. 300% zgody.
Pozdrawiam Andrzej
Uważam że w tym wypadku wyglada to świetnie i dobrze , zachowana harmonia i dosc esyetycznie -nie rzucajaco sie w oczy -chyba trochę nad wyraz czepianie ,Bo jaka mucha do tego rodzaju marynarki?- przciez nie biala.Oczywiscie w tego rodzaju sytuacjach ,jak najbardziej klasyka się sprawdza -popieram, A pamietam sam tez kiedys popełniłem taki błąd .
Przeczytaj jeszcze raz tekst Michała. Dotyczy on kołnierza frakowego koszuli, a nie koloru muchy.
Musisz czytamc ze zrozumieniem i spojrzeć szerszym okiem.na mój kontekst wypowiedzi Natomiast mój wywód tyczyl się ogółu tego rodzaju stylizacji A mucha jak mucha albo jest albo jej niema …bo.odleciala
Jeśli któryś z nas ma kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem, to z pewnością nie ja.
A ja mam takie małe pytanie w temacie stylu: czy do marynarki z ostrymi klapami pasują swetry typu golf? Marynarka ma patki, więc to nieco obniża jej formalność.
Klapy nie są aż tak istotnym detalem wpływającym na formalność. Najistotniejsza jest tkanina (kolor, wzór, faktura).
Dzięki – tak się nad tym zastanawiałem przed nadchodzącym chłodnym sezonem.
Z ziemi włoskiej do Polski
Dobry artykuł! Dodalbym jeszcze noszenie kolorowej muchy nawet jeśli okazja tego nie wymaga bo 1) jest to dla niektórych tani sposób na wyróżnienie się (myala, że w ten sposób pokażą ze są bardziej modni 2) bo dodają muchy gratis do tandetnych garniturów:)
Nie będę udawał, że czytałem artykuł. Jakoś temat „Polacy cośtamcośtam” działa na mnie jak płachta na byka.
Zwłaszcza jeśli innym nacjom podobne rzeczy przepuszczamy. Może to po prostu taki nasz lokalny trend? Jak wybrylantynowane włosy Włochów, przydługie spodnie Amerykanów czy obcisłe koszule Arabów?
Myślę, że wynika to z tego, że gros ludzi (nie tylko w Polsce) niespecjalnie się modą interesuje. A już zwłaszcza mężczyźni. No i wydaje się ludziom, że koszula frakowa to takie dwa poziomy bardziej elegancka wersja zwykłej.
Tyle ;)
&
W punkt. Ale polscy dandysi będą się brandzlować swoją wiedzą i krytykować ubiór ludzi, którym jest wszystko jedno.
Ale to w sumie normalne, że jeśli czymś się interesujemy to priorytetyzujemy temat i nagle oczekujemy od innych, by wykazywali się choć podobną wiedzą wyśmiewając ich ignorancję.
Tak jest z dandysami, audiofilami, maniakami samochodów itp itd…
A jakie to ma znaczenie? To jak wywody, czy whisky pić tylko saute czy można z colą? Niech każdy się nosi jak chce i tyle. We Włoszech niechlujność najłatwiej uzasadnić spezaturrą, u nas od razu że „się nie zna” Tematy z tyłka, zaglądam tu już tylko od wielkiego dzwonu. Mam 45 lat i generalnie gdzieś jakieś wyimaginowane zasady wymyślone przez ludzi, którzy zakładają trampki do garnituru. Pozdrawiam.
Sprezzaturą.
Sprezzatura leksykalna ;)
I na italiańskich, hiszpańskich czy greckich ulicach tłumy ludzi chodzących w oczoj…… ciuchach z logami XXL oczywiście gro tego w podróbach :)
Michał, wspominałeś nie raz o zakupach z drugiej ręki i przeróbkach krawieckich. Masz do polecenia krawca / krawcową od przeróbek w Warszawie?
Szanowny Panie Michale, Szanowni czytelnicy. Bloga czytam od 2015 roku, znalazłem tu olbrzymie ilości wiedzy, za którą serdecznie Panu Michałowi dziękuję. Ten mój pierwszy komentarz jest podyktowany tym, iż jestem wielkim miłośnikiem much i jako że z krawatów noszę wyłącznie muchy (krawat długi jedynie w czasach szkolnych do munduru klasy policyjnej); postanowiłem podzielić się swoim stanowiskiem (Za zbyt formalny styl pisania przepraszam, ale jestem osobą z zespołem Aspergera i boje się, że pisanie bezpośrednie mogłoby kogoś obrazić.). Najpierw odniosę się do omawianego zdjęcia. Problemem tu jest przede wszystkim sama koszula, która absolutnie nie jest frakową. Kołnierzyki frakowy, motylkowy i cesarski… Czytaj więcej »
Wielkie dzięki za podzielenie się odmienną opinią.
Byłem wczoraj w Bytomiu i znalazłem smoking, z lampasami i guzikami do szelek? także zmiany w lepszym kierunku można powiedzieć;) a przy okazji, mógłby ktoś bardziej obeznany w temacie zerknąć na niego kiedyś i powiedzieć czy rzeczywiście spełnia on jakieś minimalne standardy?
Dzień dobry Panu. Jeżeli ten smoking, który Pan widział, jest tożsamy ze smokingami ze sklepu internetowego Bytomia; to z całą szczerością piszę, że spełnia on klasyczne standardy. Zresztą, zarówno smoking BOND jak i PARIS funkcjonują od kilku lat w ofercie tej marki. Jedyne na co Brytyjczycy mogliby krzywo zerknąć, to fasfolki kieszeni marynarki obszyte jedwabiem, nie jest to jednak żaden błąd. Osobiście wolałbym szerszy kołnierz szalowy w marynarce, ale to tylko moje preferencje. Fajną sprawą jest możliwość zakupu w Bytomiu pasa smokingowego z jedwabiu, jednakże muszkę zalecałbym kupić/uszyć gdzie indziej (Pamiętając by jedwab muchy był jak najbardziej zbliżony do jedwabiu… Czytaj więcej »
A Wojtyła to jakiej płci ??
do Kłęk -> bałamut
Panie Michale, proszę o podpowiedź gdzie kupić klasyczną białą koszulę z włoskim kołnierzykiem w cenie do 300 zł
To może mieć korzenie jeszcze w czasach Modern Talking. Thomas Anders mocno przyczynił się do spopularyzowania tego stylu.
?rect=0%2C263%2C5536%2C3114&format=auto
Od razu widać kto z Anglii, a kto z Wielkiej Brytanii :)
Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kołnierz frakowy z czarną muchą wygląda jak choker noszony przez fanów/fanki zabaw bardziej frywolnych. No razi.
Szczerze mówiąc, nie szukałbym źródła problemu w polskim „widzimisię”. Proszę popatrzyć na amerykańskie kino lat 80. i 90. ale niekoniecznie to z najwyższej półki Wielu eleganckich panów nosi do smokingu (czasem w kolorze buraczkowym lub bladozielonym ?) właśnie koszulę z łamanym kołnierzykiem. Dla mnie ta moda to przede wszystkim efekt wpływu amerykańskiej popkultury klasy B, zwyczajnej nieświadomości/niewiedzy, oraz ciągłe prężnego (a zarazem przaśnego i obciachowego) rynku „mody ślubnej”. A czy to wyłącznie problem Polaków? Śmiem wątpić.