Jak czas temu, w ramach współpracy z dystrybutorem filmu „King’s Man: Pierwsza misja” (polecam swoją drogą), miałem za zadanie przygotować stylizację nawiązującą do czasów w których rozgrywa się akcja tego filmu. Z przyjemnością podjąłem się tego zadania, bo lata 20. XX wieku to piękny okres dla mody męskiej. Gdy pada hasło „moda męska z początku XX wieku”, to wydaje się, że są to czasy, które są totalnie zapomniane i obecna moda wygląda zupełnie inaczej (w końcu minęło już sto lat). Ale czy aby na pewno?
Oczywiście ta najpopularniejsza część współczesnej mody męskiej jest daleka od mody codziennej z początku XX wieku, ale gdy bardziej zagłębimy się w temat, to okaże się, że całkiem sporo elementów z tamtego okresu nadal nosimy. Jedni codziennie, inni tylko okazjonalnie.
JAK SIĘ ZMIENIŁY GARNITURY PRZEZ STO LAT
Zacznijmy od garniturów. Sto lat temu był to ubiór codzienny. Wcale nie trzeba było być urzędnikiem czy pracownikiem banku, chodzili w nim na co dzień zwyczajni mężczyźni. Dzisiaj garnitury są znacznie mniej popularne, ale nadal są noszone i nie są jeszcze dziwactwem :) Ale oczywiście nie są to tak samo wyglądające egzemplarze, jak te z początku XX wieku. Zmieniła się przede wszystkim ich gramatura. Współczesne garnitury są bardzo lekkie z dwóch zasadniczych powodów.
Po pierwsze, obecne tkaniny są znacznie cieńsze i lżejsze. Z jednej strony wynika to z tego, że żyjemy w nieco innych warunkach niż kiedyś. Mieszkania i biura są znacznie cieplejsze, więc nie ma potrzeby zakładania na siebie ciężkich i ciepłych ubrań, które trzeba mieć na sobie cały dzień. Z drugiej strony jest też aspekt biznesowy. Wełna nie należy do tanich surowców i jeśli firma ze średniej półki cenowej chciałaby dzisiaj szyć garnitury z takich samych tkanin jak sto lat temu (już pomijając ten komfort), to musiałyby one kosztować kilkadziesiąt procent więcej, ponieważ współczesne tkaniny garniturowe są mniej więcej o połowę lżejsze niż ich odpowiedniki sprzed stu lat. Czyli na współczesne garnitury zużywa się mniej wełny niż kiedyś.
Po drugie, konstrukcja dawnych garniturów była dość ciężka, składająca się z kilku warstw wykonanych z naturalnych surowców. Nie było wtedy lekkich poduszek ramiennych z gąbki i cieniutkich wkładów piersiowych. Marynarka przypominała zbroję, nie tylko dlatego, że była dość sztywna, ale była naprawdę ciężka. Tymczasem współczesne marynarki są czasem tak lekkie jak koszula, bo w ostatnich latach bardzo istotnym priorytetem stał się komfort ubrań – coś, na co kiedyś nie zwracano uwagi. Obecnie nawet w garniturze mężczyzna chce się czuć wygodnie jak w dresie, więc to wymusiło odchudzenie konstrukcji marynarek.
I to jest ta zasadnicza różnica pomiędzy współczesnymi garniturami, a garniturami sprzed stu lat – ciężar. Jeśli macie jeszcze dziadka albo pradziadka, to przy najbliższej okazji poproście o to, by pokazał wam swój garnitur albo marynarkę, która ma kilkadziesiąt lat. Jak weźmiecie ją do ręki, to raczej na pewno odczujecie różnicę wagową o której wspominam.
A jako ciekawostkę dodam, że ta wyższa gramatura tkanin wpływała także na ich żywotność. Kiedyś garnitury nosiło się nawet kilkadziesiąt lat (i to z większą częstotliwością niż dzisiaj), bo materiały były tak trwałe. Dzisiaj zdarza się tak, że ktoś kupuje garnitur na wesele i na tym weselu spodnie pękają po kilku dynamicznych ruchach ;)
RETRO DETALE JUŻ WRÓCIŁY
To mamy już jasność, że kluczową zmianą jest inna gramatura garniturów, a czy tak duże zmiany przeszła też sama forma garnituru? Odpowiem krótko – nie. Zmieniło się kilka detali (o tym za chwilę), ale sama forma garnituru jest bardzo zbliżona do wzorca z początku XX wieku. Te podstawowe różnice, to między innymi:
– długość marynarki (współczesne marynarki są sporo krótsze),
– obszerność marynarki (ostatnia dekada to marynarki mocno dopasowane do ciała),
– liczba guzików na froncie (na początku XX wieku bardzo popularne były marynarki na trzy guziki, obecnie ten fason praktycznie nie istnieje),
– kamizelka (w pierwszej połowie XX wieku garnitury noszono prawie zawsze z kamizelką; dzisiaj garnitury trzyczęściowe to rzadkość, ale z kolei powróciła sama kamizelka),
– szerokość i wysokość spodni (na początku XX wieku spodnie miały sporo szersze nogawki i znacznie wyższy stan),
– detale spodni (mam tu na myśli m.in. zakładki i guziki do szelek).
Ale czy to oznacza, że to, co opisałem powyżej jest już totalnie oldskulowe i niemodne? Nic bardziej mylnego, bo przecież w ostatnich latach wróciły spodnie z wysokim stanem i zakładkami, a u kilku marek widać już powrót obszerniejszych marynarek z szerokimi ramionami. Czy to oznacza, że cofamy się sto lat wstecz? Nie do końca, bo te trendy wracają mniej więcej co 20-30 lat. Przypomnę, że garnitury męskie z początku lat dziewięćdziesiątych miały mankiety, zakładki, wysoki stan i obszerne dwurzędówki. Kilka lat temu wróciły też szelki, obszerne kaszkiety, a nawet koszule z kołnierzykiem zapinanym na szpilkę. No i kamizelki, aczkolwiek już nie jako część garnituru, lecz jako osobny element.
GARNITUR RALPHA LAURENA ZA KILKANAŚCIE ZŁOTYCH
To teraz kilka szczegółów o ubraniach widocznych na zdjęciach. Czarny płaszcz pochodzi z czasów gdy pracowałem jeszcze w Vistuli (czyli coś około 2004-2005). To marka Lantier, która w tamtym czasie naprawdę miała znakomitą jakość i klasyczne proporcje (zwróćcie uwagę na klapy tego płaszcza). Płaszcze dla Vistuli szyła wtedy nieistniejąca już Warmia (upadli w roku 2020). Ciekawą historię ma też garnitur, bo kupiłem go kiedyś w sklepie z odzieżą używaną za uwaga… 17 zł. Świetna okazja z dwóch powodów. Po pierwsze, to produkt marki Polo Ralph Lauren (linia wyprodukowana we Włoszech), czyli nowy kosztowałby około 4000-4500 zł. Po drugie, prawdopodobnie nie był nigdy używany, bo wszystkie kieszenie miał fabrycznie zaszyte. Garnitur oddałem do pralni, zrobiłem niezbędne przeróbki, a później wisiał w szafie wiele miesięcy, bo jakoś nie mogłem się przekonać do jego oldskulowych proporcji (dłuższa marynarka, szersze ramiona i dość szerokie spodnie). Ale gdy pojawił się temat sesji nawiązującej do początków XX wieku, to wyciągnąłem go z szafy i okazało się, że wcale nie wygląda tak staroświecko, jak sobie wmawiałem.
Wiele lat wisiała w szafie również koszula z dzisiejszej sesji. Starsi czytelnicy mogą ją pamiętać, bo to produkt z pamiętnej kolekcji OSOVSKI & Mr. Vintage, która pojawiła się na rynku w roku 2015. Pamiętam, że ku naszemu zdziwieniu ten model bardzo szybko się sprzedał, choć wydawał nam się totalnie niszowy i odjechany, jak na polskie warunki. Jeśli chodzi o mnie, to początkowo ta koszula bardzo mi się podobała i często ją nosiłem, ale dość szybko mi się znudziła i później wylądowała w szafie na kilka lat.
Bardzo rzadko noszę też szelki, choć mam świadomość, że jest to świetna rzecz, bo idealnie utrzymuje spodnie przez cały dzień. Mimo to, nie polubiłem się z nimi, by nosić je na co dzień. Bardzo często za to noszę kaszkiety. Najbardziej lubię te ośmiopanelowe z guzikiem na czubku. W ostatnich latach odzyskały popularność za sprawą serialu „Peaky Blinders”. Kiedyś było to typowo robotnicze nakrycie głowy (eleganccy mężczyźni nosili kapelusze), ale dzisiaj jest gdzieś pomiędzy czapkami sportowymi, a klasycznym kapeluszem.
No i jak wam się podoba taki oldskulowy Mr. Vintage, który wreszcie wygląda tak, jak nakazuje pseudonim? ;)
PS. Na samym końcu jest kilka grafik pokazujących jak wyglądała moda męska w latach 20. XX wieku.
Autorem zdjęć jest Dominika Kuroś
Płaszcz – Lantier
Garnitur – Polo Ralph Lauren
Koszula – OSOVSKI & Mr. Vintage
Krawat – Poszetka.com
Kaszkiet – Sterkowski
Buty – La Zigne
Jak to mawiają: „No i elegancko”. Buty bym jednak jakieś bardziej oldskulowe dał. Może jakieś brogsy? A przy okazji, wszystkiego dobrego w Nowym Roku, pewnie kolejnym mocno niezrównoważonym, ale może damy radę.
A brogsy są bardziej oldskulowe niż czarne oxfordy cap toe? To jest dopiero klasyk nad klasykami. Oczywiście brogsy też by pasowały do stylizacji, ponieważ jest półformalna.
Potwierdza to tylko regułę, że klasyka jest klasyką, a przy podpowiedniej kompozycji kolorystycznej i połączeniu ze sobą poszczególnych akcesorii wyróżnia się ona, jak tutaj w Pana (Twoim) przypadku. Ale mam kilka uwag, jeśli mogę być szczery. Kaszkiety w przeciwieństwie do Pana noszę od 30 lat, zasadniczo do wszystkiego. Od załatwiania własnych spraw biznesowych gdzieś tam, po prace ogrodowe czy sprzątanie garażu:-) Zmieniam tylko egzemplarze z wiadomych przyczyn. Ale ich wybór jako okrycia głowy wynikał z dobrego wyglądu, poprzedzonego wcześniej przymierzaniem innych nakryć głowy (kapelusze, czapki z daszkiem etc.). To jest kwestia anatomicznego ksztłtu czaszki, a przez to twarzy. U Ciebie… Czytaj więcej »
Ja lubię ten obszerny, „pieczarkowy” kształt kaszkietu. Uważam, że wygląda znacznie lepiej niż te popularniejsze kaszkiety, które ledwo przykrywają czubek głowy. Mężczyźni wyglądają w nich źle.
Tak to prawda, szczególnie gdy panowie noszą takie potworki jak tutaj na zdjęciu, gdzie daszek przyszyty jest do „główki” np. https://www.sterkowski.pl/czapki/618-11209-czapka-angielka-norte-welna.html#/21-rozmiar-55_cm/516-kolor-szary
Razi to szczególnie, gdy wykonany jest z tkanin grubych (zimowych). Zdecydowanie lżej wygląda wersja letnia, szczególnie w jaśniejszych kolorach.
Ale mniej „pieczarkowaty” wygląd dają bardziej kaszkiety uszyte z 6 a nie 8 części, jak ten który miałeś podczas sesji.
I te „szósteczki” wyglądają perfettamente, że o wygodzie i zadowoleniu z noszenia, nie wspomnę.
Tak, jak dodamy do takiego kaszkietu grubą tkaninę, to otrzymujemy coś w rodzaju kasku :)
A podeślesz jakiś namiar na kaszkiety uszyte z 6 częsci? Wszędzie widzę albo płaskie jak na zdjęciu powyżej albo takie z 8 panelami które jak dla mnie są też zbyt obszerne.
Trzy mam zakupionych w TK Maxx’ie, a jeden jak wskazuje merka przypadkowo musiałem zakupić w salonie Bytomia.
Czarne rękawiczki to raczej na pogrzeby, albo do pracy dla smutnych panów, którzy w czasach, które oby nigdy nie wróciły pukali rano do mieszkań zabierając kogo tam trzeba, by rodzina więcej go nie ujrzała.
Akurat długości spodni bym się nie czepiał. To jednak zestaw, który filuternie spogląda w stronę lat minionych a nie czysta rekonstrukcja. Dzisiaj zdecydowanie odchodzi się od słynnego -pojedynczego załamania- nad cholewką buta i podobnie jak kołnierzyk wing czy getry, to jednak artefakty koneserów. Buty też są według mnie ok. Zwróćmy uwagę, że garnitur nie jest uszyty z jakiejś ciężkiej brytyjskiej wełny, żeby dobrze korespondował z równie ciężkimi trzewikami, np. balmoralami itp. Co do kaszkietu to? Faktycznie rzecz anatomii. Wydaje mi się, że kształt głowy Michała generalnie nie jest najprostszy w doborze okrycia. Ten sam zarzut, który sformułowałeś mógłby być aktualne… Czytaj więcej »
Akurat spośród trzewików te w typie balmoral mają najsmuklejszą budowę ;)
Znakomity strój. To niesamowite, jak mało zmieniła się moda męska przez 100 lat.
Mam tylko prośbę, żeby przy takich kreacjach robił Pan też zdjęcia w kapeluszu ;) Fajnie byłoby zobaczyć ten strój nie tylko z tym (świetnym) kaszkietem, ale także dla porównania np. w fedorze (lub innym wariancie).
Jeśli chodzi o kapelusze zimowe, to niestety nie mam ani jednego. Za to kaszkietów mam chyba siedem.
I to jest odpowiedź na pytanie jak odziać się w wiekuistym stylu — bez zbytecznego rekonstrukcjonizmu.
Lepiej bym tego nie nazwał :)
Fason marynarek „na trzy guziki” istnieje, a konkretnie trzy, zaprasowane na „włoskie dwa i pół”. Ogólnie ciekawa stylizacja, chociaż… diabeł tkwi w szczegółach. Savile Row, gdzie szył krawiec z filmu, to to raczej nie jest, ale OK. Serdeczności.
Jak sam zauważyłeś, dwa i pół guzika to nie to samo co trzy. Te drugie praktycznie nie istnieją we współczesnej modzie, choć możliwe, że jeszcze kiedyś powrócą.
Ciekawe jest natomiast to, że płaszcze jednorzędowe na trzy guziki dostaniemy bez problemu. Ma je w ofercie Vistula i Bytom w kilku kolorach z różnymi wyłogami. Podobnie jest z dwurzędową marynarką. Generalnie wciąż jeszcze słabo reprezentowana w sieciówkach, ale w płaszczach nie ma problemu. Ciekawe :)
Czysto trzyguzikowe marynarki nieśmiało się pojawiają, półtora roku temu nabyłem takową w kolorze szarym w COSie, który słynie z geometryzmu w stylizacjach i do ich fasonów ona nawet pasuje. Niełatwa rzecz, ale da się nosić. W postaci dopasowanej chyba nie istnieją.
Wydaje się, że celem wpisu nie było dorównanie stylizacji z filmu, na którą wydano dziesiątki tysięcy dolarów, a pokazanie, że old school jest dalej fajny i być może każdy z nas ma w szafie rzeczy, których nie nosi bo wydają mu się „staromodne”, a odpowiednio zestawione będą stanowiły świetną stylizację. I to się udało bardzo dobrze.
I owszem, jak napisałem, się podoba. Z racji wieku, mam w szafie takie „ciuszki duszki” i na przekór trendom czasami ubieram się „staromodnie”, z wyłączeniem „kwadratowych butów”. Lubię tak nieco inaczej niż otoczenie.
Potwierdzam. To nie miała być rekonstrukcja stylu z tamtych czasów.
Najlepszy styl ever dla Ciebie Michał;-) I dź w tym kierunku
Fantastyczna stylizacja i rewelacyjny wpis :)
Do licha ze szczegółami. Całość robi wrażenie. Przy okazji czytania tego wpisu łezka w oku się kręci. Dawny Lantier, Warmia, Osovski & Mr Vintage… Od razu przypomniałem sobie prawo Kopernika – Greshama. Jednak zawsze gorszy pieniądz wypiera lepszy.
I to dosłownie, nawet część bilonu bita jest od jakiegoś czasu z gorszych stopów – polecam wziąć po dwie jednozłotówki sprzed kilku/kilkunastu lat oraz nowsze i porównać ich brzęk ;)
Wreszcie normalne spodnie! Klejnotów nie widać, winszuję!
Wyglądasz jak bardzo elegancki Lenin ?
Nie widzę podobieństw, no ale niech będzie.
„Jeśli macie macie jeszcze dziadka albo pradziadka, to…”
Bardzo fajnie wyglądasz i jak ktoś wcześniej wspomniał – nie jak urwany z planu Titanica. Szkoda, że nie ma zdjęcia jak leży sama marynarka, bo bardzo ładny znalazłeś ten garnitur.
Postaram się go wykorzystać na wiosnę w jakiejś sesji. Jak robiliśmy sesję, to temperatura odczuwalna była poniżej -10 stopni C i jakoś nie miałem ochoty się rozbierać :)
-10 i brak trzewików? :p Na pewno miałbyś co dobrać ze swojej szafy.
Przeszedłem dzisiaj wyjątkowo dłuższą trasę w derbach zamiast jak zwykle w trzewikach – nigdy więcej.
Chyba najbardziej różnym modom oparła się w ostatnim stuleciu przestrzeń black tie. O fraku i żakiecie nie wspominam, bo zasady są tak rygorystyczne i dookreślone, że do dziś nie ma tam miejsca na modernizm, ale smoking daje trochę możliwości, a jednak! Poza wersją dwurzędową, która pojawiła się dopiero w latach trzydziestych, tak naprawdę smoking wygląda tak jak 100 lat temu. Oczywiście, już mało kto zdecyduje się na wing collar czy zegarek z dewizką, ale mimo wszystko moda w zakamarki formalne zagląda niezwykle rzadko. Na szczęście! Patrząc na wieczorowe stroje bohaterów literacko-filmowych jak chociażby Poirot, można by bez większego trudu przenieść… Czytaj więcej »
To prawda, smoking przetrwał prawie w takiej samej wersji, choć fasony też są szczuplejsze niż kiedyś.
Gdzie takie skarby są żeby to nowy garnitur ralpha kupić za parę złotych :(
W Kielcach udało mi się kupić w takim niepozornym sklepie.
Szlufki + szelki to słabe połączenie…
Zgadzam się, ale tak były oryginalnie zrobione i nie będę tego zmieniał, bo sam też pewnie będę częściej nosił te spodnie z paskiem.
Niby słaby, ale jak chcesz nosić na zmianę pasek i szelki to jest to jedyne sensowne rozwiązanie. Oczywiście bezkompromisowy dandys kupi dwa garnitury lub dwie pary spodni do kompletu i w jednych zostawi szlufki, a w drugich guziki, ale… Nie każdy musi tak rygorystycznie działać :) :) :)
Sam noszę najczęściej szelki na… żabki bo lubię mieć możliwość zamieniania paska na szelki i odwrotnie. I tak tego nie widać spod marynarki :)
Wszystko zależy od stanu spodni – przy średnim i niskim da się pokombinować, przy wyższym pasek jest po prostu mało wygodny.
Ciezko cokolwiek napisac o tym garniturze, na kazdym zdjeciu jest zasloniety plaszczem. Chcialem zobaczyc ten „staroswiecki szeroki fason”…
To pewnie bliżej wiosny.
Bardzo fajny kaszkiet. Myślałem, że to Stetson.
Ciekawe jakie to szelki. Właśnie szukam jakichś fajnych szelek bo dopiero co zakupiłem Levisy 501 LVC z 1890r. i tam szlufek nie ma :)
Chyba nigdy nie podejmowałeś tematu szelek na blogu :)
Moje są z Poszetka.com. Do dżinsów proponowałbym coś bardziej oldskulowego np. z Harris Tweedu.
Bardzo podoba mi się ten zestaw, jeden z najlepszych od dawna na blogu, prawdziwy oddech od coraz szybciej postępującej każualizacji. Jest monochromatyczny – czarny, szary, biały – igra bardziej teksturami, niż kolorami. Elegancki, ale użyte tkaniny, cudownie matowe, sprawiają, że zarazem niezobowiązujący. I co najważniejsze, bardzo męski, podkreślający walory sylwetki.
Niby oldschool a wygląda wcale nowocześnie i z pazurem. Od razu dodaje dynamiki i charakteru, które gubią się i zanikają we współczesnym każualu.
patrząc na zdjęcia wcale nie wydaje się, żeby nogawki spodni były zbyt szerokie, wg mnie są ok, także marynarka nie wygląda, aby była zbyt długa, natomiast kolor jasnej brązowej skóry przy szelkach nie pasuje do czarnego płaszcza, szarego garnituru i czarnych butów. To tylko taki mały szczegół. wg mnie nie pasują ci kaszkiety te ośmioczęściowe z guzikiem, lepsze byłyby tzw. tradycyjne.
Hmmm, a jakie to tradycyjne?
wiedziałem, że będzie problem z tym tradycyjne, dlatego napisałem tzw. tradycyjne. Chodziło mi o mniej więcej taki kaszkiet jaki miałeś na zdjęciach we wpisie „Flanelowo”z 7 lutego 2016”.
To właśnie ten typ kaszkietów, którego już nie lubię. Tamtego szybko się pozbyłem :)
no to u mnie jest odwrotnie. pozdrawiam.
aha. jeszcze pytanie, ile kosztował taki Wazon Rosenthal Paper Bag na tej giełdzie? bardzo ładny.
65 zł
bardzo ładny ten wazon.
Panie Michale, co Pan sądzi o doszywaniu do spodni (od wewnętrznej strony rzecz jasna) guzików do szelek? Ma to sens?
To zależy od stanu spodni, przy wysokim jak najbardziej, przy niższym kwestia gustu (choć w biodrówkach może się to słabo sprawdzić).
Ostatnio „uratowałem” w ten sposób jedne leżące odłogiem spodnie, w których przez wysoki stan chodzenie z paskiem było niewygodne – z szelkami jest dużo lepiej.
Wielkość tego kaszkietu od Sterkowskiego jest przesadzona – przed oczyma mam postać z kreskówki z workiem z lodem na głowie… Sam sie zastanawiałem nad nim bo jeden z kolorów bardzo mnie się podoba, ale teraz wiem, ze nie byłby to dobry zakup. Zdecydowanie lepszy od Sterkowskiego byłby model Shelby. Swoją drogą miałeś ( masz ? ) Michale kaszkiety od Stetsona, w, których wyglądałes zdecydowanie lepiej- jeden z wpisu „Niebieski lubi braż” a drugi nie pamiętam tutułu, ale czapka jest w czerwoną ( ? ? jodełkę . Tamte proporcje są ok, czapka nie jest taka przytłaczająca jak ten Peaky Blinders.
O te chodziło
Shelby też nie są udane – krótki daszek, i brak tej objętości, która stanowi o uroku cyklistówek. Są po prostu za płytkie i opięte.
W ogóle Sterkowski ma jakiś problem z fasonami swoich kaszkietów
Mam kaszkiety Stetsona i Poszetki (też polecam) i one są OK, ale chciałem mieć jeden taki totalnie retro.
Też Pan uważa że ten kaszkiet od Stekowskiego jest przesadzony? Można taki nosić na codzień czy bedzie to karykaturalnie wyglądalo? Czailem się na ten model i po tym artykule w koncu się zdecydowałem. Ale po komentarzach kolegów powyżej straciłem swoj zapał…
Mnie się podoba, ale najważniejsze byś sam był do tego przekonany, komentarze innych niech będą drugoplanowe.
Zależy jaki chcesz efekt osiągnąć. Jeśli mocno retro, to ten kaszkiet właśnie taki jest. Jeśli chciałbyś coś bardziej standardowego, to wybierz fasony nie tak obszerne (np. z Poszetka.com, Macaroni Tomato).
Ok. Dzięki, właśnie w retro chciałem pójść. Zobaczymy w realu. Paczka czeka w paczkomacie…
Nawiązując do wyzwania „300 zł”, muszę się pochwalić, że na vinted udało mi się dorwać za 90 złoty piękny, granatowy, dwurzędowy garnitur w prążek od Valentino. Jedynie rękawy skrócić trzeba :)
Autor ma 30 parę lat a ubiera się jak jego dziadek, i do tego kółeczko wzajemnej adoracji klepie się po plecach i pieje z zachwytu nad stylizacjami , które większość ludzi nosi okazjonalnie bądź wcale, które są takie same od kilku lat, tylko zmieniają się kolory…..fenomen, abstrakcja, dopalacze. Może ktoś to wytłumaczy bez wylewania g..na z wiadra …???
Po prostu hobby — styl życia — jak zwał tak zwał, nie gorsze niż nakręcanie się jakimś piłkarzem na boisku lub jego najnowszym bolidem (w sumie nieco mniej szkodliwe).
Rozumiem , że zamknięte kólko fascynacji stylu specyficznego, dla wąskiej grupy ludzi… To bym jeszcze zrozumiał i to , że wszyscy fani autora chwalą go wszem i wobec, to jakby logiczne się wydaje. Ale widze, że grupa jest wąska i o wąskim spojrzeniu na Świat, bo tak dla przykładu „guru” garnituru bardzo często niejednego piłkarza tu dla przykładu pokazuje i niejednym bolidem się jarał niezdrowo… a co na to poddani ?
Otóż nie wszyscy i nie zawsze chwalą Mr.Vintage (ja np. dość regularnie krytykuję „zwężane nogawki” w Levisach 501), natomiast siłą rzeczy jest tak, że bloga czytają i komentują zaangażowani Czytelnicy… którym zwykle coś się podoba. Tematyka jest na tyle specyficzna, że raczej nie przyciąga tu miłośników napieprzanki dla napieprzanki, tudzież ciekawskich tego jaki zegarek kupił sobie znany mąż popularnej żony.
No tak, przecież powinien się ubrać jak nastoletni chłopak z blokowiska i wtedy byłoby super ;)
Najlepiej gdyby imitował jakiegoś celebrytę…
Np Pana Vintage imitował ??
a dlaczego od razu ze skrajności w skrajność??? Idąc tym tokiem myślenia , możemy założyć garnitur albo dres? I wszystko poza garniturem jest złe..?
Proszę Pana Melomana, ilość blogów jest niepoliczalna. Dlaczego zamiast znaleźć w sieci taki(e), które odpowiadają Pańskim upodobaniom, traci Pan czas na polemikę z ludźmi o wąskim spojrzeniu na świat?
Świetna stylizacja a szczególnie garnitur! Mam bardzo podobny z tym że z SuitSupply. Dawna seria Jort (niestety nie za 17zł, ale też kupiony okazyjnie).
Przy wzroście 193cm, wadze lekko ponad 100kg i dość mocnej budowie ciała znalezienie garnituru z wieszaka, w którym marynarka nie wygląda jak żakiecik, a spodnie nie opinają się na łydkach (szczególnie podczas wstawania) to zadanie graniczące z niemożliwością.
Michale, a masz może zdjęcie w garniturze bez płaszcza?
Nie mam.
A szkoda… Ale dziękuję za błyskawiczną odpowiedź.
Tytuł artykuły jest trochę mylący. Wystarczy tylko porównać np. zdjęcia z ulicy z lat 20 i obecnie. Jest po prostu przepaść. Jak znajdzie się jedna osoba w garniturze to jest już b. dobrze. Wszystko poszło w totalny street wear, a synonimem elegancji jest dziś po prostu biała koszula. Ale wiecie co? Ja chyba tak wolę. Przynajmniej bez spiny. Można w pracy i w domu oddychać normalnie a nie ?przyduszony? kamizelka, krawatem i szelkami. Garnitur niech pozostanie tylko dla jakiś zapaleńców. Mi nie przeszkadza ze np. w banku obsługuje mnie ktoś bez marynarki. Pomijając fakt ze do banku chodzę może raz… Czytaj więcej »
No i to właśnie sedno problemu – przez złe dopasowanie ubrań i koszulki z przymałymi kołnierzykami (przez co z krawatem zawsze będzie za ciasno) garnitur kojarzy się ze zbroją, którą trzeba zrzucić jak najprędzej po przekroczeniu progu domu. Do tego kojarzenie marynarek itp. wyłącznie z formalizmem, ciemnym granatem czy czernią. A przecież i Michał, i wielu innych blogerów od lat próbuje uświadomić, że to absolutnie nie jedyna możliwość i że marynarki/garnitury/krawaty nie tylko mogą być nieformalne (jeśli zajdzie potrzeba) i stylowe, ale tez i wygodne. Niestety to chyba dalej głosy wołające na puszczy. PS. Dla zapaleńców to może być smoking… Czytaj więcej »
Garnitur w kwiatki czy kropki zawsze będzie wyglądał jak ubiór clowna z cyrku, wiec o jakiej nieformalnej modzie tutaj mówimy? Z jakiegoś powodu społeczeństwo odrzuciło taki strój na rzecz ubrań luźniejszych, praktyczniejszy i pozwalających na większa swobodę. Tak jak zreszta mówię- w większości miejsc, urzędów czy biur zwykła koszula jest wystarczająca. W imię czego nosić te garnitury? Czy urzędnik w banku inaczej mnie obsłuży bo ma garnitur na sobie? Czy architekt zaprojektuje mi lepszy dom bo ma poszetke i szelki?
W imię czego nosić te garnitury?
W imię przyjemności! Jednemu przyjemność sprawia t-shirt, innemu garnitur. Niech każdy nosi to, co mu pasuje. Ja noszę jedno i drugie.
Ale autor bloga chyba śpi w garniturze. Bo od baaardzo dawna ani jednego wpisu o street wearze we własnym wydaniu. Non stop reklama Lancerto…… szary garnitur w zieloną kratę…..zielony w szarą.. koszula w paski… koszula gładka…. płaszcz bordowy…płaszcz camelowy…… non stop Lancerto , aż do z….nia.
Ile można czytćo tym Lancerto. Jak ktoś chcę coś porządnego, to nie pójdzie do Lancerto, chyba , że wierna trzódka chce coś przyoszczędzić , a potrzebuje jakiś zestaw wyjściowy…
Akurat garnitury nie pojawiają się tu zbyt często w ostatnich latach i zaprzeczam też, bym w nich spał :)
Co do innych ubrań, które się tu pojawiają, to pokazuję te które lubię i w których chodzę najczęściej, a że z marynarek preferuję Lancerto & Mr. Vintage, to naturalne, że one pojawiają się tu najczęściej. Poza tym chyba byłoby dziwne, gdybym wstydził się pokazywać rzeczy, które zaprojektowałem i pod którymi podpisałem się własnym nazwiskiem.
Ja ostatnio kupiłem sobie cudne portki Carhartta — gramatura 407 g, wzmocnione uda i kolana — dasz mi plusa? ;-)
Bardzo dobra firma z odzieżą do robienia remontów, lub prac ogrodowych, numer 1 w ”amerykańskiej castoramie” czy ”amerykańskim obi”. O dziwo w Polsce noszą ją na co dzień, gdzie w stanach można kupić ”z kosza” w każdym markecie budowlanym. Tak więc, jeżeli czeka Cię Kolego remont, to wytrwałości życzę:)
O ile dobrze kojarzę w U.S.A. Carharttów używają nie tylko pastuszkowie i fizole, marka jest popularna także na ulicy (nie tylko W.I.P.) — mnie przydają się na zimowe spacery z czworonogiem, ponieważ są do tego po prostu świetne.
W imię zasad.
Żeby równać w górę, a nie w dół.
No i względy praktyczne, elegancko ubrany facet z miejsca zyskuje zainteresowanie u płci pięknej, przynajmniej tej jej części, ktora wrażliwa jest na estetykę i której niekoniecznie podoba się styl typu wypuszczona koszula lub pomięty t-shirt, dziurawe dzinsy, może do tego jeszcze rureczki, i brak skarpet.
Co masz na myśli, mówiąc o ?równaniu w górę?? Pieniądze? Gwarantuje Ci ze znam wielu ludzi którzy zarabiają naprawdę świetna kasę i nie chodza w garniturach. Dziś to już nie wyznacznik pozycji społecznej.
W noszeniu garnituru nie chodzi o pozycję społeczną a przynajmniej nie powinno.Chodzi między innymi o klasę i styl.
Tak, wiem, że jest sporo ludzi, którzy zarabiają spore pieniądze i ubierają się bez stylu, słuchają disco polo czy rapu, posługują się kolokwialnym językiem, nie czytają książek, itp. Przyjmuję to do wiadomości, tyle że co ma z tego wynikać? Mam związku z tym np. wrzucić marynarki do pojemnika z odzieżą i zacząć chodzić w bluzach z kapturem? Sorry, albo ma się własne zasady albo ustawia z wiatrem jak chorągiewka. Nikt mnie nie przekona, że niedbały, abnegacki sposób ubierania jest jakąś wartością i to niezależnie od poziomu dochodów praktykującej go osoby; nie zaglądam zresztą nikomu w portfel. Ps. Mówiąc „garnitur” miałbym… Czytaj więcej »
Rozumiem ze dla ciebie nie ma nic pośrodku. Jest albo garnitur albo dres. Gratuluje zatem takiego patrzenia na świat. Zero-jedynkowo. Siedź sobie zatem w tej swojej banieczce, w garniturku w prążek, słuchaj tego swojego Bacha, odpal fajkę i zgrywaj 19-wiecznego drobnomieszczanina.
Cyrk na kółkach.
Raczej pozerstwo, zważywszy na pustkę myślową tych wpisów (a jestem niestety zmuszony czytać je od lat).
No, ewentualnie dobry trolling.
W przypadku tego komentarza to tak, abnegacki ubiór, jak to określiłeś, może coś znaczyć. Tutaj na forum znaczy z reguły tyle, że ktoś nie chce się z wami identyfikować. I wcale się Darkowi nie dziwię, bo też mnie bawi to ciągłe zrzędzenie, jak to kiedyś się ludzie ubierali lepiej. Mr Vintage jedyny tutaj chyba łapie, że ubrania większość ludzi nosi bo je lubi, a nie żeby wpisać się w jakiś przedwojenny kodeks zasad.
Ja słucham rapu a naprawdę od wielu lat jestem stałym czytelnikiem bloga. Sterotyp wiecznie żywy..
Na co dzień chodzę i w garniturach i tshirtach bo w pracy obowiązkowy uniform..
To po prostu nadymanie się i mokre sny prawaka z syndromem obrońcy wartości, z których komentator Ultra jest tu znany od lat.
Ultra ma na myśli pieczenie odbytu, którego doświadcza, widząc nieelegancko (w jego mniemaniu) ubranego faceta. Ależ on musi mieć przykre życie, i to wszystko w imię zasad.
myślę że się mylisz, Ultra po prostu rozpaczliwie wydłuża sobie w ten sposób penisa, licząc na zainteresowanie „u płci pięknej, przynajmniej tej jej części, ktora wrażliwa jest na estetykę”.
Ale zgoda co do wniosku, że typ musi mieć przykre życie.
Kogo dziś garnitur równa w górę…????
Prawdziwych melomanów spotykam w filharmonii czy teatrze muzycznym i większość z nich pod względem ubioru
równa na szczęście wciąż jeszcze w górę, nie w dół. Czego życzę.
> Czy urzędnik w banku inaczej mnie obsłuży bo ma garnitur na sobie? Czy architekt zaprojektuje mi lepszy dom bo ma poszetke i szelki?
Być może tak, ponieważ — jeśli dzięki temu ma się lepiej czuć i lepiej pracować — to czemu nie?
No i chyba nawet ważniejsze: nie zamierzasz nikomu tego zakazać, prawda? Chyba każdy ma prawo tak się przyodziewać, jak lubi?
Właśnie problem polega na tym ze w wielu miejscach wciąż jest taki przymus. Obowiązuje określony, bardzo surowy i sformalizowany dress-code, który wymusza np. garnitur. Także jest zupełnie odwrotnie niż piszesz.
To jest chyba podobnie jak z formacjami mundurowymi — bankowiec ma o tyle lepiej, że jednak nie dostaje jednolitego uniformu. (I chociaż się z Tobą właściwie zgadzam — może się zastanowimy czy chciałbyś, żeby policjanci, wojsko czy lekarze ubierali się jak chcą?)
No cóż, ciekawym i nieco przykrym zjawiskiem jest rozjechanie się stylizacji mężczyzn i kobiet. Ona ubrana w elegancki płaszcz, spódnica, beret, kozaki spotyka się z mężczyzną w brudnych adidasach i kurtce ortalionowej. Albo elegancka gala z rozdaniem jakichś statuetek: kobiety ubrane w suknie tak eleganckie, że ich męskim odpowiednikiem byłby wręcz frak, a mężczyźni w marynarkach sportowych z t-shirtem.
Panie Michale, czarne buty to już chyba trzeci raz na blogu ale czarny płaszcz wydaje mi się że pierwszy raz ?Świetna stylizacja.
Chyba był w jakiejś starej sesji (około 2010 roku), ale nie mam tych zdjęć.
Michał
pytanie nie w temacie, ale jesteś na tyle miły, że czasami odpowiadasz:)
Marynarka Granatowa Dwurzędowa Guadalupe Lancerto z Twojej kolekcji:
Marynarka Granatowa Dwurzędowa Guadalupe – Lancerto
Na zdjęciach i w opisie ładnie taliowana, poniekąd SLIM.
Patrząc na wymiary jednak w klatka i talia mają ten sam rozmiar.
48 na przykład to 55 i 55cm.
To jest prawda, czy wkradł się błąd na stronie Lancerto?
pozdrawiam
M.
Raczej na pewno błąd.
Panie Michale, jakie jest Pana zdanie na temat skórzanych guzików w tweedowych płaszczach i marynarkach? Chodzi mi o takie guziki obciągane skórą, jakie zazwyczaj spotyka się np. w marynarkach Harris Tweed.
Mają swój urok. Do cięższych tkanin pasują.
Na moje buty są świetne. Szukam takich od jakiegoś czasu. Co to za marka Panowie bo nigdzie nie mogę sklepu znaleźć.
Już się jej nie znajdzie (najprawdopodobniej Zign miał pretensje o zbliżoną nazwę) – to marka własna sklepu Klasyczne Buty, obecnie działa pod zmienioną nazwą na Partigiani. Goodyear Welted szyte w Portugalii o jakości naprawdę niezłej.
Dzięki
Ale Peaky Blinders: mega! Kaszkiety są super ciekawe, szkoda, że już tak rzadko spotykane. Może moda wróci i będziemy się tak ubierać częściej?
Nie ma porównania, Garnitury „starej daty” zdecydowaine lepiej wyglądają i prezentuję mężczyzne dostojniej (bardziej męsko). Dziś największa zmora współczesnych garniturów to: zbyt krótka marynarka, szerokość nogawek poniżej 21 cm, spodnie bez wysokiego stanu, marynarka slim fit.
Zachęcam do noszenia spodni z szerokimi nogawkami, dodają uroku i dostojności.
za wąskie nogawki i za krótki płaszcz (płaszczyk)