Lubię ładne rzeczy i dotyczy to nie tylko ubrań i dodatków. Kilka miesięcy temu stwierdziłem, że chcę mieć ładne wizytówki: coraz częściej bywam na różnego rodzaju spotkaniach i konferencjach i brak wizytówek stał się uciążliwy, bo musiałem zapisywać dane kontaktowe na skrawku papieru. Oczywiście część z tych spotkań była wcześniej inicjowana mailem, więc rozmówca wiedział, z kim się spotyka i miał moje dane kontaktowe. Uznałem jednak, że wizytówka może być miłym gadżetem, już trochę w stylu retro, bo w dobie komunikacji elektronicznej coraz częściej rezygnujemy z biletu wizytowego.
Dzisiaj wizytówka to zwykle kawałek kartonika, na którym zamieszczamy dane osobowe i kontaktowe. Personalizowanie wizytówki zdarza się coraz rzadziej. W dużych firmach wizytówki drukowane są z jednego szablonu i różnią się jedynie danymi, forma jest zazwyczaj jednakowa zarówno dla pracowników niższego szczebla, jak i dla menedżerów. Ja chciałem, by wizytówka nie była tylko kartonikiem z nazwiskiem, lecz czymś wyjątkowym, jednym z elementów budowania wizerunku. Stylowym dodatkiem, takim jak krawat, poszetka albo buty. To wysokie wymagania, ale jak już wspomniałem, lubię ładne przedmioty.
Ponieważ wiedzę o technikach druku miałem mizerną, zacząłem przeszukiwać zasoby internetowe w poszukiwaniu inspiracji. Po wpisaniu haseł w rodzaju „ekskluzywne wizytówki” trafiłem na kilka stron z ofertami, które od razu zwróciły moją uwagę. Okazało się że to, czego szukałem, to druk typograficzny (ang. letterpress) na papierze bawełnianym. Obecnie jest to niezwykle rzadka usługa, wykonywana według technik drukarskich sprzed ponad stu lat. W sam raz coś dla Mr. Vintage.
Różnica pomiędzy drukiem typograficznym a współczesnymi metodami druku z tłoczeniem polega głównie na stosowaniu głębokiego reliefu (tłoczenia) i druku na najbardziej ekskluzywnym papierze bezdrzewnym, wykonanym z reguły w 100% z bawełny. W dodatku prace w znacznej części wykonywane są ręcznie, zupełnie tak, jak sto lat temu. Proces drukowania przebiega na specjalnych prasach o ogromnej sile nacisku, przy wykorzystaniu różnorodnych matryc drukarskich. Kiedyś wykonywano je z ołowiu, obecnie powstają ze stopów magnezowych.
Na dłuższy czas zatrzymałem się na stronie pracowni poligraficznej LetterArt. Nie mogłem oderwać wzroku od ich portfolio ? przepiękne wizytówki, zaproszenia ślubne i pozostałe druki w pełni prezentowały kunszt tej metody druku. W wyobraźni zacząłem już projektować własną wizytówkę, a w przełożeniu tej wizji na grafikę pomógł mi Kuba.
Zależało mi na wykorzystaniu kolorystyki bloga (granat), ale także na tłoczeniach bez koloru, bo to właśnie one oddają piękno druku typograficznego. Dzięki nim wizytówka staje się trójwymiarowa. Wymyśliłem sobie, że tłem wizytówki będzie tłoczenie nawiązujące do tematyki bloga. Miałem trzy pomysły: wzór pikowania wzorowany na kurtce husky, prążki kredowe z tkaniny garniturowej i prążki z koszulowej tkaniny oxford. Wybrałem pierwszą opcję. Kolor i krój czcionek powtórzyliśmy z bloga, by zachować spójność graficzną.
Wybrałem kremowy, w 100% bawełniany papier z włóknami long grain (wzdłuż arkusza) o gramaturze 550 gram na metr kwadratowy i grubości około 1 milimetra. To papier mniej więcej trzykrotnie grubszy niż wykorzystywany w standardowych wizytówkach. Papier ten nie posiada żadnych chemicznych wybielaczy, a farby, z których korzysta firma LetterArt, to mieszanki na bazie składników mineralnych, produkowane (podobnie jak papier) zaledwie w kilku miejscach na świecie.
Druk moich wizytówek był wykonywany z dwóch oddzielnych matryc magnezowych: jednej z tzw. blind print (ślepym drukiem bez farby), a drugiej z tłoczeniem i kolorem granatowym (PMS 539 U). Firma LetterArt ma do dyspozycji kilka pras typograficznych, ale najstarsza i najbardziej oblegana to maszyna Dietrich Engelhardt z 1905 roku. Moje wizytówki również były na niej drukowane.
Podczas korespondencji mailowej udało mi się wyciągnąć od właściciela firmy kilka ciekawych informacji na temat działalności jego pracowni. Firma LetterArt, choć założona w 2009 roku, jest dziełem trzeciego pokolenia ludzi związanych z drukiem typograficznym. Pierwsze pokolenie miało styczność z tą metodą druku w latach 50. ubiegłego wieku, podczas pracy w drukarni „Dziennika Kujawskiego”.
Pracownia wykonuje usługi dla kontrahentów z około dwudziestu państw ze wszystkich kontynentów świata. Mimo tak dużego zasięgu pozostała firmą rodzinną, a czas płynie tam podobnie jak w dawnych warsztatach rzemieślniczych. Jakość ponad ilość – taką mają dewizę. A ponieważ proces produkcji w dużej części wykonywany jest ręcznie, to trzeba uzbroić się w cierpliwość – realizacja zlecenia trwa około trzech tygodni. Sytuacja jest więc podobna do szycia miarowego ? od ręki nikt tego nie robi, ale też żaden klient na to nie narzeka. Różnica jest taka, że w niektórych pracowniach krawieckich można za dopłatą zamówić usługę ekspresową, a tutaj nie ma takiej możliwości. Trzeba czekać.
Magia druku typograficznego to w dużej mierze zasługa papieru bawełnianego. Pracownia LetterArt sprowadza go z kilku papierni, których historie sięgają nawet XVII wieku. Stosowane tam techniki produkcji papieru czerpanego nawet dzisiaj niewiele odbiegają od pierwowzoru i oryginalnych metod jego wytwarzania.
W Polsce istnieją prawdopodobnie tylko trzy pracownie wykonujące druki typograficzne. Każda z nich ma inne maszyny i papier, a zatem każda ma inny styl – podobnie jest z pracowniami krawieckimi i szewskimi. Ale według właściciela pracowni LetterArt, tylko oni dysponują prasami i papierem gwarantującymi najwyższy na świecie poziom druku typograficznego. Na forach internetowych również spotkałem się z opinią, że są bezkonkurencyjni.
Moje wizytówki dotarły po trzech tygodniach w estetycznym pudełku z surowej tektury. Efekt końcowy możecie zobaczyć na zdjęciach:
Papier jest niesamowity. Na pierwszy rzut oka wygląda na gruby i sztywny, ale jego faktura jest miękka i przyjemna w dotyku, bardziej przypomina nubuk niż papier o gładkiej fakturze. Początkowo byłem trochę zawiedziony tłoczeniem bez koloru – pikowanie i adres bloga wyszły grubsze niż przypuszczałem. Nie przewidziałem, że brak koloru zmniejszy czytelność tłoczenia, a tak się właśnie stało. Mogliśmy zaprojektować cieńszy wzór pikowania , a adres bloga napisać inną czcionką. Ale po kilku dniach przyzwyczaiłem się do tych szczegółów i obecnie mi nie przeszkadzają, a na same wizytówki ciągle nie mogę się napatrzeć. Mała rzecz, a cieszy.
Druk typograficzny polecam osobom, które z tak drobnej rzeczy jak wizytówka chcą uczynić piękny przedmiot, nie będący tylko płaskim kawałkiem kartonika z danymi osobowymi. To produkt z wysokiej półki, ale bez wątpienia wart swej ceny. Mimo że letterpress jest wiekową techniką, to efekty jej wykorzystania są niesamowite. Polecam obejrzeć portfolio firmy LetterArt – znajdą się tam prawdziwe perełki.
Wspaniała rzecz. Coś pięknego. Zazdroszczę :)
Niesamowite, że na tak wiekowych urządzeniach można robić takie cuda.
Wow ! wow, wow. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Wizytówki wyglądają świetnie.
Projekt wizytówki bez rewelacji, ale sama technika wspaniała. Jak sam napisałeś „mała rzecz, a cieszy”.
Bez wątpienia widziałem wiele innych lepszych projektów, więc tutaj pełna zgoda. Ta technika wymaga doświadczenia w projektowaniu pod druk typograficzny.
Jakość, styl, elegancja, na takie wizytówki aż miło popatrzeć.
Piękne Michał.
Mam pytanie: czy na takim papierze wygodnie się pisze?
taki papier jest idealny do pisania, ale trzeba brać poprawkę na to, że lubi bardzo chłonąć tusz, więc np. przy pisaniu piórem wymaga wprawy
Długopisem tak, piórem nie próbowałem.
Czy to jest artykuł sponsorowany?
Nie.
Dziękuję za odpowiedź, jestem przeczulony na tym punkcie. :)
Mógłbyś jeszcze pokazać, jak te wizytówki wyglądają z tyłu, tj. na rewersie?
Nie mam akurat takiego zdjęcia, ale jest to zupełnie gładka powierzchnia bez śladów tłoczenia z awersu.
ok, dziękuję :)
Piękne, a jestem grafikiem warsztatowym i na druku co nieco się znam. Firmy jak wspomniana wyżej zasługują na pochwały, zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach z racji wszechobecnej grafiki, ta na wysokim poziomie zdaje się zanikać, zamierać. Przykre to dla ludzi, którzy pamiętają czym grafika była te (choćby) 30-50 lat temu… Z racji zboczenia zawodowego i miłości do dobrych gatunkowo papierów, Twoje wizytówki są dla mnie małym dziełem sztuki. Z resztą, jak większość projektów z portfolio LetterArt ;)
Dzięki. Komplementy tym bardziej cenne, że od osoby zawodowo związanej z tą branżą.
A co do projektów LetterArt, to potwierdzam – jak trafiłem na ich stronę, to zaglądałem tam chyba trzy dni pod rząd, bo nie mogłem się napatrzeć :)
Witam, ciekawy blog i wizytowki naprawde eleganckie. Czy moze orientujecie sie czy ceny takich wizytowek beda w granicach 500zl za 250szt? Dziekuje
W firmie, która robiła moje zlecenie będzie to mniej więcej taka kwota.
Wybacz, ale skoro się znasz, to powinnaś dostrzec, jak paę innych osób, miałkość projektu.
Z trzeciego od dołu zdjęcia da się odczytać „zamazane” ostatnie cyfry numeru telefonu ;)
Piękne są te wizytówki, przydałby się do kompletu jakiś stylowy wizytownik.
Już zamówiłem. Będzie piękny. Pokażę oczywiście na blogu.
Czy ja dobrze widzę, że za jedną sztukę wizytówki wychodzi ok. 2 zł?!
Przy grubszym papierze (czyli takim jak u mnie) i dwóch matrycach, nawet trochę więcej, ale moim zdaniem jest to warte takiej ceny.
Jeśli ktoś rozdaje codziennie kilkanaście wizytówek, to nie polecam, ale jeśli jest to kilka-kilkanaście wizytówek w skali miesiąca, to warto.
Oczywiście w offsecie można zamówić wizytówki 10 razy taniej, ale to sytuacja jak z produktem z sieciówki i szyciem miarowym. Garnitur można kupić za 400 zł, a można też zamówić miarowy za 4000 zł.
Powtórzę tekst z FB – ale „boli mnie” ta wizytówka, więc muszę :) . Panie Michale – w wielu tematach jest Pan niekwestionowanym „guru”, również konwencje „zaszalejmy złammy styl i nudne stereotypy” nie są mi obce, ale tu… boski papier, misterna robota drukarska, jednak wizytówki są małym koszmarem. Kiedy zobaczyłem je kilka dni temu po raz pierwszy z adnotacją, że to „półprodukt” sądziłem, że będą to „metki-przywieszki” do jakiegoś produktu przez Pana firmowanego. jako wizytówki te kartoniki są koszmarne. To nie jest ani łamanie zasad, ani indywidualne podejście do mody tylko po prostu obciach. Ani format, ani układ (pionowy) ani… Czytaj więcej »
Nie padnie łupem cenzury.
Format – standard: 90×50 mm
Układ pionowy – obecnie nic nowego i zaskakującego, w portfolio LetterArt spora część wizytówek jest w pionie
Czcionki – bardzo indywidualna sprawa; jedni używają tylko dużych liter, inni tylko małych
Moim zdaniem przy tej technice druku, postawienie na zwykły minimalistyczny projekt nie oddaje uroku typografii i szkoda na to pieniędzy, bo efekt nie odbiega zbytnio od zwykłego druku, który jest znacznie tańszy – tutaj przykład. Ale to też kwestia gustu.
@Krzysztof Jot, jeżeli zabiera się pan za krytykę, to proszę sprawdzić, czy pojęcie „czcionka” jest właściwe.
Brawo p. As, zgadzam się w 100% – @Krzysztof Jot nie tylko nie widzi różnicy pomiędzy fontami, glifami i czcionką ale także pomiędzy majaskułami i fontami z krojem „Small Caps” czyli takimi jak użyte w nazwisku, które są przeznaczone właśnie do takich celów. Nie mając nawet takich podstaw wiedzy nie powinno się na ten temat wypowiadać i to do tego w ten sposób. Co do projektu z pewnością warto byłoby go nieco poprawić ale nawet obecnie z pewnością te wizytówki będą się podobać. No i papier, robota drukarska, pogratulować wyboru. Majstersztyk.
eeeeeech, te literówki, oczywiście majuskułami (dla niewtajemniczonych to wersaliki czy też inaczej duże litery)
Trudne słowo nawet dla mnie :)
odpowiem Panu – Nie wygłupiałem się, pisząc na ciuchowym blogu o typografii, o zasadach, nazewnictwie, czy to krój antyczny, nowoczesny, analizować czy to Bodoni czy Bembo. Bo raczej chodzi tu o inne względy – a nie o udowadnianie swej fachowości instrumentalnej. Bo generalnie całkowicie nie ma to znaczenia – nie pisałem o technicznych wadach czy zaletach, ale o doznaniach estetycznych. A dla wyrażenia opinii w tej materii wystarczy, że mam „wyczucie estetyczne”, ale aby nie było, że nie wiem co piszę – powiem Panu że mam i wiedzę i doświadczenie – 35 lat pracy w tej materii, i o ile… Czytaj więcej »
Doznania estetyczne, to bardzo indywidualna sprawa, która nie dotyczy tylko grafiki użytkowej, ale wszystkiego co nas otacza. Samochody, style urządzania wnętrz, design produktów elektronicznych, ubrania, buty, dodatki. Dla jednych Robert Kupisz to kicz, a dla innych przedmiot pożądania. Dla jednych podhalańskie domy to brzydota, a dla innych piękna architektura.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wizytówki w tej technice można wykonać lepiej i gdybym jeszcze raz robił projekt, to byłby nieco inny, ale daleki jestem od opinii, by myśleć o nich, że mogą wywoływać uśmiech politowania. Ja nie spotykam się z dyplomatami czy głowami państw.
Panie Krzysztofie, proszę o kontakt mailowy w sprawie projektu wizytówek: jakub@bartosiak.com.pl
W druku typograficznym jak najbardziej…
Też mam wersalikami (pierwsze litery nieco większe) i co z tego? Jest jakaś zasada która tego zabrania? Moim zdaniem wizytówki są OK. No nie jest to klasyka, bo w takiej formie nie może być i średnio to praktyczne (takie wizytówki rozdaje się w pięć minut na pierwszym lepszym spotkaniu), ale zwraca uwagę i wybija się z tłumu.
A co do wpisu, liczyłem na garść informacji dotyczących projektowania wizytówek. ;)
Zgadzam się, że nie jest to „klasyka”, ale też nie chciałem by nią była. Zapewne tak „przeładowany” projekt nie będzie odpowiedni dla prezesa firmy, adwokata czy notariusza, ale ja jestem blogerem :)
Co do informacji dot. projektowania wizytówek, to choć ten projekt był moim pomysłem, to nie jest to moja działka, więc nie będę się wymądrzał. Zapewne jest wiele innych blogów o tej tematyce, które będą pomocne w tej kwestii.
Tu nie chodzi o adekwatność. Nie widzę powodów, ani problemu w tym, żeby prezes czy adwokat miał taką wizytówkę. Po prostu nie jest klasyczna, ale nikt nie powiedział, że kiedykolwiek powinna być. Klasyka, poza tym, nie jest obecnie w społeczeństwie doceniana. Z mojej wizytówki śmieją się, że wygląda jak „Towarzysza Winnickiego” z alternatyw, bo na środku dużą czcionką jest imię i nazwisko, a pod spodem, małą, mail i nr telefonu. Takie wymyślne wizytówki na pewno zostaną docenione przez grupę docelową. Mała praktyczność wiąże się nie z formą, tylko ich ceną i ilością. Nie wiem na jakiej zasadzie one powstały, czy… Czytaj więcej »
Kalkulowałem to :)
Przypuszczam, że będę rozdawał kilka wizytówek w skali miesiąca, więc nie będzie to duże obciążenie finansowe.
a czy mozesz w takim razie podczepic przyklad wizytowki, ktora wg ciebie spelnia kryteria?
hmmmmm… całkowity przerost ograniczenia człowieka, na nowości ? wykorzystanie materiałów?
:)
Pozdrawiam
Dostać taką wizytówkę, to dopiero wyróżnienie ; ).
E tam, co to za wizytówka skoro numeru telefonu nie widać;)
Moim zdaniem wizytówka powinna być przede wszystkim czytelna, winna zawierać logo i dane kontaktowe i dobrą czcionkę. Prosta i czytelna. I tak ma być i tak jest. Dla mnie ekstra!
[…] MRVINTAGE: ?Wizytówki szyte na miarę ? […]
Drogi Michale, Twoje wizytówki rzeczywiście wyróżniają się z wszędobylskiej, laserowej, korporacyjnej i współczesnej bylejakości, ogólnie mówiąc podobają mi się ze względu na tzw. szlachetność materiałów – jak ja to określam. Logotyp, (a raczej tzw ikona „|\/V”, lub jak mawiali starzy graficy – raport) fajny, czysty, czytelny i niebanalny, oddaje zarazem vintage, ale i to , że żyjemy w XXI wieku, ale muszę dorzucić malutki kamyczek, otóż spójność tego „printu” z logotypem – traktowanym jako całość tzn z linią napisu: MR. VINTAGE na blogu jest kontrowersyjna, bo użyty na wizytówce został font szeryfowy, na nagłówku bloga masz sansserif – bezszeryfowy. Mniejsza… Czytaj więcej »
Dzięki za fachowe uwagi.
Nie sprecyzowałem tego w tekście, ale chodziło mi o powtórzenie czcionek z nie tylko z logotypu, lecz także z layoutu bloga. Imię i nazwisko + adres bloga są tą samą czcionką, co tytułu i nagłówki na blogu, natomiast dane kontaktowe są wykonane tą samą czcionką, co „by Michał Kędziora” z logotypu.
Wizytówki piękne, ale może napiszesz coś o ubraniach, które były tłem do tych ładnych zdjeć?
Beżowa marynarka – Eduard Dressler, 100% kaszmir (second hand)
Krawat w kratę Księcia Walii – Faconnable, 100% wełna
Poszetka jedwabna – Poszetka.com
Granatowa kurtka pikowana – Benetton
Please :) litości, 1/ Czcionka Czcionka (staropolskie nazwy: krotło, cćonka, trzcionka) ? rodzaj nośnika pojedynczych znaków pisma drukarskiego, podstawowy materiał zecerski używany w technice druku wypukłego. 2/ Font W DTP font oznacza matematyczny opis jednego kroju (pełnego zestawu znaków „od a do ż” i znaków specjalnych) przechowywanych w pamięci komputera. 3/ Glif Glif (glyf) w typografii jest kształtem przedstawiającym w określonym kroju pisma konkretny grafem lub symbol. 4/ Grafem to najmniejsza jednostka pisma, która często odpowiada fonemowi. Czasem jeden fonem może mieć kilka odpowiadających mu grafemów (w jęz. polskim np. rz i ż, u i ó). W alfabetach grafem jest… Czytaj więcej »
Przydatny słowniczek.
Widzę w takim razie, że niewłaściwie użyłem w tekście słowa „czcionka”, ale nie będę już zmieniał. Blogerowi modowemu chyba można to wybaczyć?
No ba nikt nie lubi czepactwa :)
No, nie gniewaj się :)
Blogerowi jak najbardziej ale osobom związanym zawodowo z DTP lub dyskutującym jako … fachowcy o projektowaniu i jego jakości to już raczej nie. Przykro mi, ale to elementarz ich pracy.
A błędy wprowadza jak zwykle sam Windows, gdzie katalog \Fonts\ w panelu sterowania tłumaczony jest na polski jako \czcionki\. Podobnie zresztą w innych programach komputerowych z których się korzysta.
Google Translator słowo fonts, tłumaczy jako czcionki itd.
To tak jak z zakładkami (w Windowsie: ulubione), albo kartami (w Windowsie: zakładki).
Problem bierze się w tłumaczeniu, gdzie brak polskiego odpowiednika, więc stosuje się tłumaczenie dosłowne, lub na siłę spolszcza.
Na studiach nam mówili „Czcionką to można komuś dać w głowę”. ;)
Co do samych wizytówek. Ważne, że Michałowi się podobają. Dla mnie technologiczna nowość – choć w branży siedzę kilkanaście lat. Od strony projektu – według mnie jest troszkę barokowy, za dużo wszystkiego. Na przykład dwa różne desenie (ten z logo i tłoczony) – jak dla mnie „gryzą się”. Z kolei nie przeszkadzają mi wersaliki, bo napisów jest w sumie niewiele. Kolorystyka i papier – piękne.
Jaka jest cena takich wizytowek?
Cena zależy od rodzaju papieru, wielkości zamówienia i ilości matryc/kolorów. Tutaj szczegóły:
Cennik
No no… piękne, stylowe, inne, unikatowe, vinatge :) Jestem pod wrażeniem
Milo się Ciebię czyta :)
Pozdrawiam z deszczowej Irlandii wraz z moim Markiem
Przy okazji też sobie zrobię, a co.
Projekt dość ładny, choć bardziej jestem zwolennikiem prostoty. Jest jednak błąd warsztatowy. Prążki z Twojego logo powinny mieć kontynuację w przetłoczeniach papieru. Wtedy byłoby to spójne i nie tworzyło zamętu wizualnego (temat: łączenie faktur…). Krój czcionki, którymi napisano dane jest po prostu brzydki.
Harmonia zapewne byłaby, ale należałoby wtedy pod innym kątem ustawić pikowanie, a to już nie wyglądałoby naturalnie. Wydaje mi się, że wybraliśmy najlepszy kompromis.
Dla mnie są super, takie mini dzieło sztuki, inne od wszystkich, widać że zostało w ich stworzenie włożone dużo serca.
A teraz w radio PIN jest wywiad z Dorotą Wróblewską i wspomniano o Tobie Michale ;)
Szkoda, że nie wiedziałem wcześniej, bo radia PIN słucham raczej codziennie.
Mr.Vintage: skoro podjąłeś temat wizytówek, to może napisałbyś co nieco o manierach związanych z otrzymywaniem i dawaniem wizytówek? Temat ważny i wbrew pozorom niełatwy, o czym świadczy chociażby komentarz powyżej (no chyba, że mówimy o wizytówkach prywatnych a nie biznesowych):
„Tysiąc sztuk bilecików gwarantuje, że szybko się nie skończą, a koszt 4 gr od sztuki pozwala na rozdawanie ich każdemu komu potrzeba bez wyrzutów sumienia”.
Dobrą zasadą jest posiadanie zaledwie zaledwie paru wizytówek aby ich nie rozdawać na lewo i prawo, a tylko ludziom, z którymi chcemy rzeczywiście utrzymać kontakt.
Pozdrawiam,
Popieram
Moze wreszcie cos ciekawego bo ostatnio robi sie tu jak w Logo – reklama za reklamą i nuda ;)))
Wpisów komercyjnych nie było tu od dwóch miesięcy.
american psycho :)
Naprawdę jestem mile zaskoczony jakością wykonania tych ulotek. Sam się o takowe postaram, dzięki za prezentację.
wizytówki jakie dostaję gromadzę w zbiorze elektronicznym i mój aparat klasyfikuje dane i spisuje je poprzez zeskanowanie ze zdjęcia wizytówki. Wszystkie dane umieszcza w odpowiednim folderze, miejscu i odczytuje dane o firmie. Takie ekstrawaganckie wizytówki niestety traktowane sa z buta przez program czyli i tak trzeba ręcznie wprowadzać dane. Kto dzisiaj nosi wizytownik ??? Moim zdaniem akurat wizytówki powinny mieć jeden wzór i różnic się tylko szczegółami przy zachowaniu układu wpisów wg norm międzynarodowych.
Taka wizytówka jest jak czerwone buty do różowych rajstop i cylindra – dziwne i wyrózniające ale po co ?
Skoro odczytuje tradycyjne wizytówki, to dlaczego miałby nie odczytać moich wizytówek?
Wypowiem się, bo dużo się na Twoim blogu odezwało detepowców i grafików, Michale. Grafy, majuskuły, minuskuły, fonty, czcionki… dużo fachowego słownictwa. Na marginesie, znanego mi dobrze, też się tym zajmuję. Zajmuję się jednak również językiem i chciałbym zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, jedno to ciekawostki na temat języka danej grupy zawodowej (super sprawa, że ktoś chciał się tym podzielić), inna rzecz to językowy puryzm który w tej sytuacji zupełnie nie przystaje do sytuacji. Czytałem taki tekst (prof. Markowskiego chyba), w którym przytaczano wypowiedź osoby zajmującej się materiałoznawstwem, narzekającej, że Polacy mówią „plastik” zamiast „masa plastyczna”. Wymaganie od blogera… Czytaj więcej »
Panie Mateuszu, jaka piękna polszczyzna. Czy ubiera się pan równie elegancko, jak wyraża?
Mr. Vintage, pomysł i zdjęcia świetne. Chętnie tu zaglądam :).
Jeszcze nie tak elegancko, jak Mr. Vintage. :)
Kiedy czytam o wizytówkach to zawsze przypomina mi się ta scena:
http://www.youtube.com/watch?v=aZVkW9p-cCU
:)
@Mr.Vintage – tu odpowiem do „…Ja nie spotykam się z dyplomatami czy głowami państw….” – a czas najwyższy, bo tam byłoby niezłe poletko doświadczalne :). Tak czy owak – z politowaniem czy bez – jako materia są wypasione na maxa, co do pozostałych zalet czy wad – wypowiedziałem się już i sensu nie ma powtarzać. Jak spełni Pan prośbę jednego z czytelników i napisze o wizytówce i wręczaniu itd – to jak zwykle wcześniej dogłębnie zbada Pan ten temat – a wtedy wnioski przyjdą same. :) No i jak Pan widzi – mnie się od speców dostało za „czcionkę”, Panu… Czytaj więcej »
Sam wzór wizytówki (czy deseń) kojarzy mi się z chusteczkami higienicznymi, więc nie przemawia do mnie, ale za to forma, tłoczenia etc. to czysta fantazja dla zmysłów! Pięknie to wygląda! Jeśli Tobię się podobają to najważniejsze i napewno są bardzo oryginalne! Ale chyba wiem gdzie będę robił swoje wizytówki ;-)
Pozdrawiam
Ok, ale kogo to obchodzi? Jaki jest związek tego z modą? Ponadto nie uważam, że takie wizytówki są warte wygórowanej ceny, ot taki gadżet, który zapewne rzadko się naprawdę przydaje.
Skoro Cię nie obchodzi, to po co komentujesz?
Zdaje się, że Twojego czytelnika nie obchodzą wizytówki, ale obchodzi go, dlaczego piszesz o nich na blogu. Toteż zapytał. Rozumiem irytację i zmęczenie, ale odp. na zasadzie „nie podoba się – nie pisać” średnio korespondują z codzienną elegancją, do której aspirujesz.
Ale ja tutaj nie widzę pytania „Michale, dlaczego piszesz o wizytówkach, skoro z modą nie ma to nic wspólnego?”, tylko widzę mało uprzejmy komentarz, jakby to był blog z tematami na życzenie.
Witam.
Takie wizytowki to naprawde wybitna sprawa. Pierwszorzedna jakosc – z ciekawosci zajrzalem na strone LetterArt i juz zaluje, ze zasady korporacyjne ograniczaja mozliwosci wyboru w kwestii wizytowek.
Wbrew pozorom, rodzaj wizytowki bardzo duzo mowi o osobie, z ktora sie spotykamy.
Mr. Vintage – czy na swoim blogu poruszales moze temat pior, jako bardzo klasycznego dodatku?
Jeszcze nie. Nie znam tej tematyki, choć chciałbym się z nią kiedyś zapoznać. Sam jeszcze nie mam pióra, ale od pewnego czasu chodzi za mną myśl o zakupie jakiegoś egzemplarza vintage.
Uwielbiam druk typograficzny i takie kreatywne wizytówki. Świetnie, że ktoś zwraca uwagę na takie detale. Dobry wybór i piękny dodatek :)
Co to jest „550 gram”? Jakich gram?
550 gram na metr kwadratowy.
Chodzi zapewne o to, że powinno być napisane 550 gramów, a nie gram. Zasada jest analogiczna jak w przypadku kilogramów, bo przecież 550 kilogramów, a nie 550 kilogram. Jezeli chodzi o gram, to tylko: 1 gram i 1 kilogram.
Poza tym piękne wizytówki. Pozdrawiam.
Zastanawiam się czy nie jesteśmy przypadkiem spokrewnieni, bo biorę się za drzewo genealogiczne rodziny, ale z tą linią po mieczu idzie mi najsłabiej:/
Wizytówki interesujące. Przeszycie widziałem już w Cafardini :), ale bardzo ciekawe tło MV – duży plus dla grafika:)
Bardzo ciekawy projekt, ciekawi mnie koszt takiej wizytówki.
Firma, z której ja korzystałem ma dokładny cennik na stronie – link jest w tekście.
Wychodzi ok. 2 zł za sztukę.
[…] Mr. Vintage dotyczącym wizytówki, którą sobie sprawił – pełen tekst znajduje się pod tym linkiem – pozwoliłem sobie, poniżej, na kilka spostrzeżeń związanych z etykietą wizytówkową, bo […]
[…] wykonaniu wizytówek „szytych na miarę” pomyślałem, że tak dobry produkt wymaga odpowiedniej oprawy, a dokładniej etui do ich […]
Skorzystałeś z pięknej techniki druku, wykorzystałeś niezwykły karton i niebanalny kolor i wypuściłeś w świat taki koszmarek estetyczny?
To pokazuje, że profesjonalista stylu niekoniecznie musi się znać na wszystkim i w kwestii projektu biletu wizytowego, powinien znaleźć innego profesjonalistę. Tobie się nie udało. Przykro mi.
Dobry wieczór.
Przede wszystkim dziękuję za dobrą lekturę.
Kilka miesięcy temu sam stanąłem przed podobnym dylematem. Też przeszukałem i Sieć, i pamięć w poszukiwaniu informacji, jak wizytówka biznesowa powinna wyglądać. W skrócie: papier czerpany, druk wypukły, minimum wodotrysków, czyli dopuszczalne logo firmowe, imię, nazwisko, dane kontaktowe I konieczne w poziomie. Taki standard.
Przyjrzałem się wizytówkom Mr. Vintage. Są przepiękne, wysokogatunkowe i łamiące kilka zasad. Czy dobrze? Czy źle? Summa summarum wolałbym otrzymać taką wizytówkę niż arkusz dwustronnie zadrukowany kolorową treścią reklamową.
… a teraz idę poczytać o wizytownikach. Miłego wieczoru!
Oj pomarzyć, pomarzyć.
Cenowo pewnie też sporo ?
Aż chce się założyć jakąś działalność by stworzyć dla siebie takie wizytówki, cóż marzenie beztalencia haha :D
Kochany! jestem tutaj pierwszy raz i zakochałam się w blogu, a do tego jest taki przyjemny dla oczu :)
Pozdrawiam !
Piekne wizytowki. Moje wygladaja przy nich na bardzo proste. Napewno zamowie przynajmniej 200 bawelnianych tloczonych wizytowek ty
Muszę powiedzieć, że te wizytówki zrobiły na mnie ogromne wrażenie, dodatkowo ich sposób zaprezentowania na tych marynarkach – brawo. Jak widać każdy może „uszyć na miarę” swoje wizytówki, na miarę swoich potrzeb i reprezentowanych umiejętności. Wystarczy tylko naleźć kreatywną drukarnię, agencję, grafika, który stworzy takie cudo.
Zgadzam się z Panem, firma LetterArt jest bezkonkurencyjna, ja również osobiście mogłam się o tym przekonać,
Bardzo dobry tekst. Lettrepress jest bardzo elegancki, świetnie sprawdza się do druku wizytówek. Najlepsze projekty z całego świata można znaleźć na blogu eleganckie-wizytowki.pl
[…] dwa lata temu, gdy po raz pierwszy zamawiałem wizytówki wykonane metodą druku typograficznego (tu dokładny opis tej realizacji). Wymyśliłem sobie wtedy dość skomplikowany projekt, który miał […]
Super pomysł na oryginalne wizytówki:) mnie podobają się eko rozwiązania coś w stylu tego http://www.drukarniabielsko.pl/pl/wizytowki-eco/ moim zdaniem dobrze świadczy o firmie
A znacie inny drukarnie, które robią takie cudeńka? Może ostały się jeszcze jakieś małe manufaktury?