Elegancki mężczyzna nosi dobry garnitur, koszulę i buty, nie może jednak zapominać o dodatkach. Najpopularniejszymi są krawat i poszetka (o których pisałem w czwartej części cyklu), lecz są także inne akcesoria, o które warto zadbać. Choć pozornie mało istotna, w kontaktach biznesowych wciąż ważna jest wizytówka, która pomimo rozwoju nowych technologii zachowała status podstawowego narzędzia służbowego. Ten niepozorny kartonik może być częścią wizerunku stylowego mężczyzny, dlatego w ostatnim odcinku „Podróży w dobrym stylu” odwiedzam firmę, która produkuje niskonakładowe druki dla najbardziej wymagających klientów.
Nasze zaproszenie do udziału w cyklu przyjęła pracownia druku typograficznego Pan Bon Ton z Bielska-Białej. Pracownia jest niezwykle klimatycznym miejscem, które stworzyli Wojtek Stachowiak i jego partnerka Kasia Szczerba. W tym miejscu czas zwolnił i cofnął się o dobre sto lat – to jest zupełnie inny świat niż to, co widzieliście w poprzednich odcinkach. Cisza, spokój i koty przechadzające się pomiędzy nogami, malutkie pomieszczenie, a w nim napędzane ręcznie wiekowe maszyny. Nawet komputer, bez którego trudno wyobrazić sobie pracę grafika, został ukryty we wnęce, sugerującej podział pomieszczania na to, co stare i to, co nowe. Film i zdjęcia, które wykonał Bart Pogoda, idealnie oddają nastrój pracowni.
NIEGDYŚ ELITARNA, DZIŚ EGALITARNA
Wizytówka kojarzy się obecnie właściwie wyłącznie z kontaktami biznesowymi, przypomnę jednak, że nie zawsze tak było. Dawniej stanowiła ona bardzo ważne akcesorium w kontaktach prywatnych i dopiero kilka stuleci po jej powstaniu stała się atrybutem biznesmana. Wizytówka, jak jej nazwa wskazuje, służyła bowiem kiedyś do zapowiadania wizyt. W takiej roli używano jej już w piętnastowiecznych Chinach. Członkowie rodziny cesarskiej i arystokracja dostarczali je przez posłańców osobom, które zamierzali odwiedzić, wskazując na nich konkretny dzień. Takie wizytówki były pisane ręcznie na papierze ryżowym lub na usztywnionym jedwabiu, czasem ozdabiano je także miniaturami zwierząt, ludzi i roślin. W Europie natomiast popularyzację wizytówek przypisuje się Ludwikowi XIV, którego dwór zaczął ich używać w siedemnastym wieku. Zwyczaj podchwycili przedstawiciele wyższych sfer z innych krajów i bilet wizytowy stał się szybko nieoficjalnym dokumentem w kontaktach towarzyskich, a nawet dyplomatycznych.
Ze względu na niewielkie wymiary wizytówek, powszechnie przyjęło się używać skrótów, które zapisywano ręcznie w zależności od sytuacji, w której wręczano wizytówkę. PF (pour féliciter) oznaczało złożenie życzeń; PC (pour condoléance) – złożenie kondolencji; PR (pour remercier) – złożenie podziękowań; PFNA (pour féliciter Nouvel An) – złożenie życzeń noworocznych; PPC (pour prendre congé) – pożegnanie przed wyjazdem; zaś PS (pour saluer) – pozdrowienia. Wszystkie te symbole wpisywało się ołówkiem w lewym dolnym rogu wizytówki. Zwyczaj ten był powszechnie znany wśród przedstawicieli klasy wyższej, zresztą same bilety wizytowe przez wiele lat były domeną wyłącznie tego środowiska. Wizytówki w tamtych czasach często zdobiły elegancko tłoczone herby.
Wykształcenie się współczesnej roli wizytówki jako kartonika z danymi adresowymi datuje się na XIX wiek. To właśnie wtedy zaczęli używać ich londyńscy kupcy, którzy radzili sobie w ten sposób z brakiem numeracji budynków. Na takich kartonikach rysowali oni często lokalizację swojej firmy, dzięki czemu łatwiej ich było odnaleźć. Wraz z dziewiętnastowieczną rewolucją przemysłową wizytówki używane w kontaktach handlowych stopniowo zyskiwały na popularności, tracąc jednocześnie swoje elitarne konotacje, lecz dopiero na początku XX wieku stały się one nieodłącznym elementem spotkań biznesowych i towarzyskich. Już wtedy w trakcie ich produkcji używano ołowianych czcionek, a nie ręcznej kaligrafii.
Ta metoda druku dominowała w przemyśle drukarskim przez kilkaset lat, stopniowo zaczęła jednak tracić na znaczeniu wraz z rozwojem cyfrowych technik druku, czyli od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wizytówki również zmieniły wtedy swoją formę. Stały się bardziej kolorowe, tracąc swój dyskretny i elegancki charakter. Ponadto rozwój technik druku na różnych materiałach oraz chęć wyróżnienia się ich właścicieli spowodowały, że od lat popularnością cieszą się wizytówki wykonane z metalu, drewna, gumy czy plastiku. Są oczywiście branże, w których rzeczywiście można pozytywnie wyróżnić się w taki sposób. Ja natomiast jestem tradycjonalistą i uważam, że najlepsze wrażenie robi tradycyjna wizytówka z grubego, matowego papieru. To jest coś tak ponadczasowego, jak biała koszula.
MODA NA KLASYKĘ
Od kilku lat można na szczęście zaobserwować modę na klasyczny design, starodawne materiały i techniki produkcji. Dotyczy to właściwie każdej dziedziny życia. Do łask wróciły klasyczne rowery miejskie i buty sportowe sprzed kilku dekad. Jesteśmy świadkami renesansu ręcznego szycia miarowego, a w kuchni hitem są przepisy, które bazują na starych recepturach. Mógłbym wymieniać przykłady bez końca, wniosek jest zaś taki, że w modzie, wzornictwie i innych sztukach wizualnych wszystko co dobre powraca prędzej czy później.
Tak też stało się z drukiem typograficznym, skazanym na wyginięcie wraz z rozwojem znacznie tańszego, szybszego i dokładniejszego druku offsetowego i cyfrowego. Nawet on odzyskuje jednak swoją popularność. Na świecie ekskluzywny i ceniony, w Polsce jest jeszcze niedoceniany, lecz bez wątpienia coraz popularniejszy, a to dzięki modzie na oryginalne druki ślubne, które przypomniały młodym ludziom piękno tej starej metody.
Druk typograficzny (ang. letterpress) jeszcze kilka dekad temu był podstawową techniką poligraficzną. Należy on do kategorii druku wypukłego, jako że wypukłe są matryce przenoszące farbę na papier. Letterpress to rzadko dziś stosowana metoda, której cały urok tkwi w tłoczeniu koloru w głąb papieru, dzięki czemu powstaje trójwymiarowy efekt. Według dzisiejszych standardów taki druk jest nieekonomiczny, bardzo pracochłonny i obciążony wieloma ograniczeniami. Wszystko to sprawiło, że praktycznie zniknął on z użytku przemysłowego. Na szczęście są pasjonaci, którzy nadal doceniają piękno tej starej technologii. Dlatego postanowiłem odwiedzić jedno z kilku miejsc w Polsce, w których nadal słychać stukot zabytkowych maszyn drukarskich, a pojęcie „szybko i tanio” nie istnieje.
WYSTRZAŁOWA MASZYNA Z AUKCJI
Wojtek Stachowiak, czyli właściciel pracowni Pan Bon Ton, zainteresował się drukiem typograficznym podczas wymiany studenckiej, prowadzonej przez uczelnie artystyczne (on studiował w Instytucie Sztuki opolskiego uniwersytetu). Odbył on wtedy praktyki w niemieckiej zecerni, pomagając przy ręcznym składzie różnych druków. Wydawało się, że będzie to dla niego jednorazowa przygoda, gdyż po ukończeniu studiów zajął się projektowaniem graficznym, a druk oparty na składzie ręcznym szybko znikał z rynku, przegrywając ze znacznie szybszym i tańszym drukiem offsetowym i cyfrowym. Kilka lat później okazało się jednak, że praca grafika nie dawała mu już takiej satysfakcji jak na początku, dlatego Wojtek postanowił poszukać innego pomysłu na życie. Po pierwsze wraz ze swoją partnerką Kasią przeprowadzili się do Bielska-Białej, skąd mają bliżej do gór, które oboje kochają. Po drugie po przeprowadzce Wojtek zaczął się aktywnie interesować tradycyjnymi technikami druku, które pamiętał z praktyk studenckich. W Polsce właściwie zostały już one zapomniane, natomiast na świecie powoli odzyskiwały uwagę klientów, którzy szukali czegoś wyjątkowego. To tak, jak z opisywanymi w poprzednim odcinku poszetkami. Można je kupić w sieciówce za kilkanaście złotych, lecz są też dostępne szyte ręcznie projekty w pojedynczych egzemplarzach i o kilkukrotnie wyższej cenie. Wszystko zależy od oczekiwań klienta. Jeżeli ktoś przywiązuje dużą wagę do jakości, to zwróci uwagę zarówno na ręczne obszycie poszetki, jak i na rodzaj wizytówki.
Od pomysłu do jego realizacji droga jest zazwyczaj daleka, lecz w tym przypadku poszło wyjątkowo sprawnie. Wojtek i Kasia wypatrzyli starą maszynę drukarską na zagranicznej aukcji internetowej i postanowili wziąć udział w licytacji, choć nie dysponowali dużym budżetem i nic o niej nie wiedzieli. Mimo wszystko postanowili zaryzykować i ku ich zdumnieniu okazało się, że wygrali tę aukcję i za bardzo atrakcyjną cenę kupili ponad stuletnią prasę drukarską. Być może jedno małe zdjęcie i skromny opis aukcji zniechęciły innych licytujących, a sprzedający prawdopodobnie nie miał pojęcia, że jest to cenna, poszukiwana przez pasjonatów maszyna. Wojtek też nie do końca wiedział, więc był to zakup w ciemno. Dużym wyzwaniem logistycznym był transport urządzenia z Holandii, lecz gdy maszyna dotarła już do Bielska-Białej, okazało się że jest w bardzo dobrym stanie i poza naoliwieniem nie wymaga żadnych prac. Wojtek zaczął się też zagłębiać w jej historię i dopiero po kilku miesiącach okazało się, że kupił bardzo ciekawy model, odlany w belgijskiej fabryce Karabin-Schildknecht, o numerze seryjnym 3352. Jest to model „La Triomphante” z 1906 roku, a jej producent specjalizował się głównie w produkcji karabinów i armat. Tymczasem Wojtkowi udało się w międzyczasie kupić znacznie mniejszą i trochę nowszą maszynę, wykorzystywaną głównie na warsztatach wyjazdowych, organizowanych przez pracownię Pan Bon Ton w całej Polsce.
CZCIONKI VINTAGE
Zdobycie maszyny było dopiero początkiem. Aby przywrócić ją do pracy, niezbędne były matryce i czcionki, a także cały osprzęt potrzebny do ich składania i mocowania na prasie. Z pozyskaniem matryc nie było żadnego problemu, jest to bowiem produkt, który od lat powszechnie wykorzystuje się przy produkcji pieczątek, opakowań, okładek książek itp. Do druku typograficznego wykorzystuje się najczęściej matryce polimerowe i magnezowe. Są to w istocie prostokątne płytki, na które dowolny projekt przenoszony jest z komputera metodą fotochemiczną. Jeżeli nadruk ma być wykonany w kilku kolorach, to do każdego z nich konieczna jest osobna matryca. Oczywiście tak nowoczesne matryce pojawiły się w metodzie druku typograficznego stosunkowo niedawno, wcześniej wykorzystywano bowiem w zasadzie wyłącznie metalowe, rzadziej drewniane czcionki (tych ostatnich używano w przypadku liter o dużych wymiarach, głównie do druku plakatów) oraz matryce stalowe, ale grawerowane ręcznie.
Matryce polimerowe stanowią ogromne ułatwienie i w tej chwili większość pracowni letterpress bazuje tylko na nich, choć z drugiej strony każda z nich pragnie mieć, choćby do użytku hobbystycznego, stare czcionki z ołowiu, które pod wieloma względami przegrywają z matrycą, mają za to swój niezaprzeczalny urok. Wojtek również nie wyobrażał sobie swojej pracowni bez klasycznych, odlewanych czcionek. Udało mu się pozyskać je z modernizowanej polskiej drukarni. Ich zakup na rynku pierwotnym nie był i nie jest możliwy, gdyż od wielu lat nikt w Polsce już ich nie produkuje. W pracowni Pan Bon Ton dostępnych jest natomiast osiem klasycznych krojów pisma w dwóch różnych wielkościach. Są to między innymi takie klasyki polskiej typografii, jak Antykwa Półtawskiego (zaprojektowana w 1928 r.), Paneuropa (z 1931 r.), Modena (z 1923 r.) czy Rex (z 1930 r.). Czcionki ułożone są w specjalnym metalowym regale zecerskim. Każdy krój pisma ma swoją szufladę, a ułożenie liter w przegródkach opiera się na znormalizowanej metodzie zecerskiej, która ułatwia szybkie odnalezienie poszczególnych znaków niezależnie od wybranej szuflady.
Skład druku z ruchomych czcionek jest zupełnie innym rodzajem pracy niż wykorzystanie gotowej matrycy. Przede wszystkim jest się bowiem ograniczonym do rodzaju i wielkości czcionek posiadanych przez daną pracownię. Przy projektowaniu z wykorzystaniem matryc nie ma takiego problemu, gdyż za pomocą kilku kliknięć można zmienić wszystko, a dostępnych krojów pisma są tysiące, nie wspominając już o możliwości dodania dowolnych elementów graficznych. Lecz te starodawne ograniczenia mają swoje zalety, wymuszają bowiem prostotę i minimalizm, co w przypadku klasycznych wizytówek jest zazwyczaj zaletą. Dlatego w pracowni Wojtka ołowiane czcionki nadal są w użyciu i to nie tylko hobbystycznie, jako że wielu klientów chce mieć proste wizytówki, które kiedyś były standardem, choć dzisiaj wydają się staromodne. Staromodne, lecz w pozytywnym znaczeniu, bo przy tak efektownej metodzie produkcji wystarczy klasyczny krój pisma i piękny, bawełniany papier.
ELEGANCJA, CZYLI IM MNIEJ, TYM LEPIEJ
W przypadku wizytówek sprawdza się zasada „im mniej, tym lepiej”, o czym przekonałem się dwa lata temu, gdy po raz pierwszy zamawiałem wizytówki wykonane metodą druku typograficznego (tu dokładny opis tej realizacji). Wymyśliłem sobie wtedy dość skomplikowany projekt, który miał pokazać piękno tej metody. Wydawało mi się, że się to udało. Pamiętam, że zaciekle go broniłem, choć wielu komentatorów ostro krytykowało wygląd mojej wizytówki. Patrząc z perspektywy czasu wiem, że przesadziłem, chcąc pokazać zbyt wiele na jednym kartoniku. Wyszło efekciarsko, a nie efektownie. Za drugim podejściem, czyli przy okazji wizyty w Bielsku, nie popełniłem już tego samego błędu. Zresztą projekty przygotowane dla mnie przez pracownię Pan Bon Ton były utrzymane w duchu minimalizmu i od razu zyskały moją akceptację, ku uciesze Wojtka, który również preferuje prostotę w projektowaniu graficznym.
Moje wizytówki wykonaliśmy dwoma sposobami, o których wspomniałem wcześniej, i według dwóch różnych projektów. W pierwszym projekcie zastosowaliśmy ołowiane czcionki, z których ułożyliśmy jedynie moje imię i nazwisko oraz adres bloga, a dodatkowo wykorzystaliśmy sygnet z nowego logotypu, wykonany już oczywiście na matrycy fotopolimerowej. Z kolei drugi projekt bazował w całości na wykorzystaniu trzech matryc, chciałem bowiem, by logotyp był tłoczony bez farby, zaś dane kontaktowe były tłoczone z farbą granatową. Dodatkowym elementem graficznym projektu był sygnet, drukowany na rewersie. Do pierwszego projektu wybraliśmy bawełniany papier czerpany z recyklingu, o postrzępionych i nieregularnych krawędziach, do drugiego zaś najgrubszy papier bawełniany o lekko kremowym odcieniu. W wizytówkach drugiego typu wciąż jestem zakochany. Potwierdza to zresztą tezę, że w druku typograficznym jednym z najważniejszych elementów jest papier. W pracowni Wojtka i Kasi dostępna jest gama papierów i kartonów ozdobnych: ekologicznych, wytwarzanych z surowców wtórnych lub przy użyciu energii wiatrowej; papierów bezdrzewnych i bawełnianych; w odcieniach bieli, kremowych i kolorowych; w gramaturach od 120 do 800 g/m2.
RĘCZNIE MIESZANY KOLOR
Fascynującym etapem produkcji jest wyrobienie odpowiedniego odcienia farby. Musicie wiedzieć, że to także trzeba wykonać ręcznie, w przeciwieństwie do druku cyfrowego. Wykorzystuje się do tego celu metodę kolorów pantonowych, czyli ręczne mieszanie kilku podstawowych barw, które prowadzi do uzyskania pożądanego koloru, zgodnego ze wzornikiem Pantone. W pracowni Pan Bon Ton jest to wzornik Pantone SOLID Uncoated, czyli wzornik dla papierów niepowlekanych. W moim przypadku musieliśmy wyprodukować granatową farbę. Wojtek wykorzystuje do tego procesu niewielką taflę szkła, na którą nakłada malutkie porcje farby z poszczególnych puszek. Są one bardzo gęste i swoją konsystencją przypominają pastę do zębów. Odpowiedni kolor uzyskuje się na oko, co wymaga dużego wyczucia. Byłem poza tym bardzo zdziwiony, jak niewiele farby jest potrzebne na całą partię wizytówek, czyli kilkaset sztuk.
Po uzyskaniu pożądanego koloru można przystąpić do próbnych druków i regulacji maszyny. Farbę nakłada się szpachelką na talerz maszyny typograficznej, która, wprawiona w ruch, przenosi farbę na gumowe wałki, a następnie na matrycę lub na czcionki, które pod dużym naciskiem wytłaczają kolorowy wzór na papierze. (Obraz i dźwięk pracującej stuletniej maszyny jest niesamowity i na długo pozostanie w mojej pamięci). Jeśli projekt przewiduje użycie wielu kolorów, to oczywiście po zadrukowaniu całej partii jednym z nich następuje bardzo dokładne mycie maszyny, wymiana matrycy i nałożenie kolejnego koloru. Piękne efekty daje również tzw. drukowanie na sucho, czyli bez nakładania farby na matrycę lub na czcionki. W papierze wytłaczany jest wtedy wzór z matrycy, pozbawiony jednak koloru. Wgłębienia, jakie powstają na bawełnianym papierze, dają piękny efekt i są niemożliwe do uzyskania w innych technikach druku.
Końcowym etapem produkcji wizytówek jest ich docięcie za pomocą gilotyn. Odpady, które powstają przy przycinaniu, Wojtek przekazuje do zaprzyjaźnionej pracowni papierów czerpanych, w której są przerabiane na nowe arkusze papieru bawełnianego.
MAŁA RZECZ, A CIESZY
Unikalny wygląd, ekskluzywna jakość, niskonakładowość, technologia sprzed kilkuset lat i ręczna praca. Te elementy sprawiają, że w druku typograficznym otrzymujemy wyjątkowy produkt z najwyższej półki, który robi duże wrażenie, nawet jeżeli to tylko wizytówka. Nie jest to rzecz tania, lecz bez wątpienia warta swej ceny. Jest to bowiem detal, który buduje spójny wizerunek w podobny sposób, co wieczne pióro, notes czy zegarek, a zatem drobne gadżety, o których myśli się czasem wyłącznie w kategoriach praktycznych, a przecież może stać za nimi piękna historia, bądź też one same mogą być po prostu piękne i cieszyć oko. Druk typograficzny polecam osobom, które z tak drobnej rzeczy jak wizytówka chcą uczynić piękny przedmiot, niebędący jedynie płaskim kawałkiem kartonika z danymi kontaktowymi. Przez kilka tygodni, które minęły od naszej wizyty w Bielsku-Białej rozdałem już trochę moich wizytówek wyprodukowanych w pracowni Pan Bon Ton (tu moja ulubiona wersja). Za każdym razem widziałem zainteresowanie tym niepozornym kartonikiem u osoby, której go wręczałem. Poza tym w wielu przypadkach był to doskonały temat do klasycznego small talku i okazja do opowiedzenia historii, którą mogliście przeczytać w dzisiejszym tekście. Oczywiście w skróconej wersji.
PROJEKT W STYLU SUPERB
Wszystkie pięć odcinków serii „Podróże w dobrym stylu” mogliście zobaczyć i przeczytać dzięki wsparciu finansowemu firmy Škoda. Bardzo się cieszę, że ta marka zgodziła się przyjąć rolę mecenasa projektu, dzięki czemu wspólnymi siłami stworzyliśmy cykl, który spotkał się z dużym uznaniem.
W trakcie podróży do miejsc i osób, które opisałem w pięciu częściach cyklu, towarzyszył nam najnowszy flagowy model tej czeskiej marki, czyli limuzyna Superb. Przejechaliśmy nią blisko półtora tysiąca kilometrów. Jak było? Przede wszystkim bardzo komfortowo. Wnętrze zaprojektowano w taki sposób, że zarówno kierowca, jak i pasażerowie z tylnej kanapy mogą poczuć wygodę, która była jednym z priorytetów już w poprzednich edycjach Superba. W tej najnowszej wersji jest to jeszcze wyższy poziom komfortu. Warte odnotowania są również doznania wizualne, jako że nowy Superb jest naprawdę ładnym autem, a wykończenie jego wnętrza przyjemnie zaskakuje. Jeśli rozważacie zakup dużego eleganckiego samochodu w rozsądnej cenie, a nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z najnowszym modelem Škody, to zachęcam do zapoznania się z materiałami na stronie producenta i do skorzystania z jazdy próbnej w Autoryzowanym Salonie marki Škoda. Mnie nowy Superb bardzo pozytywnie zaskoczył.
Autorem fotografii i filmu jest Bart Pogoda.
Dziękuję markom ŠKODA i Pan Bon Ton za pomoc w realizacji projektu.
Bardzo przyjemny wpis, do poczytania przy wieczornej kawie w długi jesienny wieczór. Gratuluję i pozdrawiam Autora.
P.S. Duży plus za pokazanie w filmie wizytówki Patricka Bateman’a :D
Czołem,
świetny wpis. W ogóle cały ten cykl „Podróży w dobrym stylu” to moim zdaniem jedne z najlepszych wpisów w historii bloga. Cieszę się, że znalazłeś nowa formułę, bo nie dało się już czytać po raz piąty o preppy, albo czwarty o tym jak ubrać się na ślub.
Pozdrowienia.
Mr Vintage! Mam nadzieję, że prezentowany Superb przeszedł na Pańską własność ;)?
Gratuluje dobrze przeprowadzonej serii, a sama współpraca ze Skodą na wysokim poziomie :)
Dziękuję. Niestety Superb był tyko wypożyczony na kilkanaście dni, ale w najbliższych tygodniach planuję zakup samochodu i ten model również rozważam.
lol chyba na kredyt na 30 lat :P
Wystarczy mi hipoteczny :P
Jeżeli zamierzasz kupować za gotówkę to lepiej poszukać 2-3 letniego egzemplarza używanego. Nowy samochód po wyjeździe z salonu traci niemal połowę wartości więc kupując 2-3 letni egzemplarz za te same pieniądze można dostać samochód z lepszym silnikiem i znacznie lepiej wyposażony.
Odradzam tsi w każdym razie.
1. A co mnie utrata połowy wartości? Chcesz go sprzedać, że Cię to martwi, czy obawiasz się, że Ci go ktoś ukradnie, a ubezpieczyciel mniejszą kwotę zapłaci?
2. Spróbuj kupić dobry egzemplarz tak wyposażony jak chcesz zaraz po tym jak „wyjechał z salonu”, to pogadamy :P
Doczytałem o budżecie. W takim wypadku powiem Ci jak ja bym zrobił na Twoim miejscu ponieważ w gre wchodzą samochody dość nowe i „baza danych” jest ograniczona. Pojeździłbym po okolicznych ASO i popytał się jakich modeli i jakiś silników unikać ponieważ planujesz zakup samochodu i chcesz zrobić małe rozeznanie. Myślę, że nie powinno być problemu z uzyskaniem odpowiedzi. Jeżeli jednak nie będą się z tym kwapili to pozostają portale. Ja polecam autocentrum. Opinie są raczej rzetelne chociaż wiadomo, że np. passerati będzie mieć ciut zawyżoną opinię przez wszelkich napaleńców. Sam próbowałem coś się zorientować ale w niedzielę mój internet MOCNO… Czytaj więcej »
I jeszcze są fora odnośnie konkretnego modelu. Tam też warto zasięgnąć porady.
Kupowanie sprowadzonego auta to zazwyczaj bezsens. Np. auta używane w Niemczech są droższe niż w Polsce. Dlatego jeśli widzisz auto sprowadzone, które jest tańsze niż w Niemczech, to powinna Ci się zapalić lampką ostrzegawcza.
Czemu ? Samochód generalnie jest mniej zniszczony wtedy. Zawieszenie i cała konstrukcja w lepszym stanie, często z lepszym wyposażeniem.
Kupowanie auta z Niemiec ma sens, ale bezpośrednio. W Polsce też można, o ile jest sprawdzone i droższe niż odpowiednik z Niemczech. Weźmy sobie dwa auta o tych samych dokładnie parametrach i tej samej marki. Jedno kupione bezpośrednio w Niemczech, a drugie identyczne sprzedawane w Polsce sprowadzone z Niemiec. To drugie nie ma prawa kosztować mniej. Nie ma nawet prawa kosztować tyle samo! Musi być droższe, jeśli faktycznie jest identyczne. Auta używane w Niemczech są droższe niż w Polsce. A skoro ktoś w Polsce sprzedaje auto sprowadzone z Niemiec taniej niż te w Niemczech, to… już łatwo sobie resztę dopowiedzieć…… Czytaj więcej »
Jeśli rozważasz zakup auta to polecam udany kompakt czyli Mazdę 3. Wolnossący silnik, bardzo niskie spalanie. Super się jeździ. I od razu uprzedzam ewentualne komentarze: Nie, nie jestem pracownikiem salonu tej marki ale szczęśliwym użytkownikiem. Pozdrawiam i gratuluję świetnych materiałów na blogu!
Panie Michale,
jeśli to ma byc samochód rodzinny to proponuje poważnie rozważyć Mazdę 5. Jeżdże tym samochodem już 6 lat i korzystam z niego właśnie w charakterze samochodu rodzinnego. Mazda 5 ma przesuwane drzwi tylne. Przy dzieciach to super wygodne.Chyba żaden inny samochód z tej kategorii wielkości nie ma takich, dopiero większe vany. Natomiast jeśli chodzi inne cechy, jak wyposażenie, niezawodność, zużycie paliwa wypada dobrze ale chyba nie jakos zdecydowanie lepiej niz konkurencja.
Serdecznie pozdrawiam.
Bardzo się cieszę, że wyszukuje pan takie fajne firmy jak Pan Bon Ton :). Widzę też, że tematyka bloga się nieco rozszerza wychodząc poza męską garderobę. Mam nadzieję, że się nie rozjedzie za bardzo.
Do zasad savoir vivre dodałbym jeszcze specyficzne zasady panujące w krajach Orientu: wizytówkę wręczamy trzymając ją delikatnie palcami obu dłoni, najczęściej z lekkim ukłonem, w ten sam sposób należy podaną wizytówkę odbierać. Warto znać tę zasadę, znajomość takich drobnych części kultury kraju, który się odwiedza, pomaga wywrzeć pozytywne wrażenie.
Michał a jakie inne modele aut rozważasz ?
Jestem zielony w tej tematyce, a jeszcze nie miałem czasu zebrać wiedzy z rankingów, testów itp.
Raczej będzie to coś z rynku wtórnego, budżet do 50 tys, kombi lub SUV. Jakieś propozycje?
W kręgu zainteresowań są głównie marki: Audi, Subaru. Volvo, Toyota, Ford, Skoda.
Michał, jeśli SUV to poczekaj na nową, po FL, Toyotę RAV4, a szczególnie z bezawaryjnym silnikiem 2.0 Valvematic. Żadnych turbin, kłopotliwych w użytkowaniu i serwisowaniu, i możliwość zablokowania napędu 4×4 do 40 km/h, przydatna gdy wybierzesz się w góry i o poranku zastaniesz zasypaną drogę z hotelu/schroniska. Uważam, że to będzie petarda rynkowa. Poszukaj w necie artykułów i filmików. Warto :)
Upss..dopiero zobaczyłem o jakim budżecie mowa… W takim razie polecam Volvo V70 albo Subaru Legacy w kombi.
Dzięki, zapisuję na listę. A Subaru Forester?
Michał rozważ Hondę Accord. Poczytaj sobie recenzje. Jeden z najmniej niezawodnych samochodów na rynku. Mam i polecam.
Jeśli najmniej niezawodny to czemu polecasz?
Forester jest samochodem godnym polecenia, jeśli tylko nie przeraża Cie archaiczny wygląd deski rozdzielczej i wnętrza (jak z lat 90). Jak Subaru to tylko benzyna. Diesel, zwłaszcza pierwsza konstrukcja tej marki, był bardzo kłopotliwy w użytkowaniu i serwisowaniu.
Panie Michale, a ja proponuję zamiast forów i komentarzy ludzi z niewielkim doświadczeniem bardziej wiarygodne badania np. przeprowadzane niezależne testy, robione na wszystkich markach i kilku tysiącach próbek. Tylko proszę pamiętać, że trzeba je odpowiednio interpretować (bo one też idealne nie są).
Wątpię, by ktokolwiek tutaj wypowiadający się miał większe doświadczenie od powyższego.
W tym przedziale cenowym Forek będzie tylko w paliwożernej benzynie i do tego z dość spartańskim wyposażeniem (diesle pojawiły się w wersji przedostatniej, która chyba cenowo wykracza poza Twój budżet; pomijam, że diesle w Subaru też są boxer’ami i nie mają dobrej opinii jeśli chodzi o bezawaryjność :/). Oczywiście powyższe niedogodności w pewnym stopniu kompensuje rewelacyjny napęd 4×4, ale…patrząc po ostatnich publikacjach, sporo podróżujesz stąd najlepszym wyjściem będzie coś bezpiecznego (stąd podane przeze mnie marki i modele z 4×4) oraz wygodnego (czyt. z wyposażeniem powodującym, że podróż mija nam miło i wygodnie ;) ). Jeśli „kręci” Cię coś o wyglądzie… Czytaj więcej »
A dlaczego SUV lub kombi? Czyżby przewidujesz wożenie dużej ilości gratów? Przede wszystkim stwórz sobie profil kierowcy i do niego dobierz właściwe auto. Ludzie w Polsce postępują dość śmiesznie… W przyszłym roku planują przeprowadzkę, to kupują kombii. Co prawda wykorzystają je jedynie przez jeden tydzień w przyszłym roku a później przez 5-8 lat będą nim wozić powietrze, ale co tam… ważne, że do kombiaka lodówka się zmieści. Urodziło im się dziecko (słownie: jedno dziecko)? Kupują siedmiomiejscowego vana, bo a nóż rodzina się powiększy. SUV – bo to splendor i prestiż. Co z tego, że 95% przebiegu robią nim po mieście,… Czytaj więcej »
Może zabrzmię jak komunista i kuce od Janusza będą się wściekać, Jan Adamski na pewno, ale trudno. Uważam, że na te wszystkie SUVy, terenówki, siedmioosobowe vany powinni dowalać taki podatek, ale taki podatek, że tylko nieliczni się zdecydują. Takimi furami najczęściej jeżdżą kobiety mające bogatych mężów, szczególnie SUVy sobie upodobały, manewrują potem takim krążownikiem po parkingu jak jachtem. Ile miejsca na parkingach zaoszczędzono by gdyby ludzie wybierali mniejsze auta, o ile krótsze byłyby korki, ile mniej spalin? Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że FIAT 500 też jest szik i glamour. Rozumiem, że pan Michał potrzebuje teraz samochodu, skoro kupił folwark na… Czytaj więcej »
@dejko
Przewiduję wożenie dużej ilości gratów i osób (rodzina 4-osobowa), więc nastawiam się na coś większego.
@Teoś
Gdybym był singlem, to chętnie bym zakupił Fiata 500.
Ile mogłem jeździłem transportem publicznym i pewnie nadal będę jeździł na trasach gdzie jest to możliwe, ale jest coraz więcej sytuacji gdy odczuwam uciążliwość nieposiadania auta.
Nie ma żadnego folwarku, to nieduży dom drewniany na średniej wielkości działce :)
Więc na Twoim miejscu nie myślałbym o SUV-ie, tylko o jakimś sensowniejszym gabarytowo kombii (co najmniej klasa średnia) lub, jeśli ilość gratów faktycznie bywa spora, o jakimś mini VAN-ie. Te SUV-y wcale nie są takie pakowne, oferują tyle miejsca ile kombii zbudowane na ich płytach podłogowych, za to więcej palą i gorzej się prowadzą. Chyba, że Twój dom na wsi leży na jakimś bezdrożu i potrzebujesz czegoś uterenowionego. Przy czym tutaj SUV też nie zawsze się sprawdzi. Część modeli oferowanych na rynku nie ma już napędu na 4 koła, nie mówiąc od reduktorze.
SUVy to nie moja bajka, ale dajcie im spokój. Przewożenie w nich dziecka, wsadzanie dziecka do fotelika, albo przewożenie starszego rodzica, to bajka. Wygodne wsiadanie, wygodne wysiadanie, dobra widoczność, więcej miejsca na kapelusz (coś Wam to mówi, eleganci?).
Limuzyna, sedan mają dla mnie lepszy styl, ale korzyści SUVów są bezsprzeczne.
No to jeszcze lepiej takie rzeczy robić w VAN-ie. Szersze drzwi tylne, niżej zawieszony, jeszcze więcej miejsca nad głową…
Prawda, ale tu z kolei w drugą stronę siada stylistyka i właściwości jezdne. Oczywiście wszystko zależy od modelu, ale generalnie SUV się lepiej prowadzi od VANa.
I ładniej wygląda ;)
Tak, wiem – limuzynę prowadzi się jeszcze lepiej i ma lepsze właściwości jezdne. Ale wiadomo – trochę tu, trochę tam, dla każdego coś się znajdzie.
Jeśli już tutaj taka dyskusja o tematyce motoryzacyjnej to dlaczego nikt nie wspomniał o Dacia duster jeśli chodzi SUV. Może ktoś pomyśli że to obciach ale praktycznie rzecz biorąc to dostaje się najwięcej auta za najmniej pieniędzy. Jest tutaj porządny napęd 4×4 stały do 70km, bazuje na płycie nissana, bagażnik dość przestronny. Nówke można kupić za ok 53 tys już z napędem 4×4. Można wiele pozytywnych opinii poczytać o tym samochodzie w necie. Subaru outback był mocno krytykowany w auto świat chodzi głównie za silniki diesla. Tak przy okazji pytanie off-topic. Czy można kupić dobrej jakości buty za kostkę wykonane… Czytaj więcej »
Zobacz markę Berwick w tym samym sklepie.
Tak, Teoś :) To może w centrach miast zakaz wjeżdżania samochodów innych niż małe elektryczne, rozwijające prędkości do 50 km/h. Wiesz, ile by zaoszczędzono i ile środowiska by uratowano?
Jeśli używany, to Nissan Qashqai+2 po FL. Wygodne, rodzinne auto.
Michał, rozważ Alfę Romeo 159 Sportwagon, jedno z piękniejszych kombi na drogach. Za 50tys kupisz doskonale doposażony egzemplarz z ostatniego roku produkcji tego modelu. Te Alfy wbrew obiegowej opinii wcale nie są bardzo awaryjne.
Faktycznie, piękny samochód, ale widzę, że spalanie z wysokiej półki :)
Przecież myślisz o subaru… tu ZAWSZE masz spalanie z górnej półki (miałem już trzy – a Forester wciąż pozostaje w rodzinie) zejście poniżej 10l/100km jest bardzo trudne i wymaga cierpliwości.
A’propos wizytówek. Jedna rzecz zdecydowanie mi się nie podoba, zgodnie z protokołem dyplomatycznym rewers wizytówki nie może być niczym zadrukowany, powinien pozostać w kolorze papieru (w jednej z Twoich wizytówek). Natomiast ta druga jak najbardziej OK.
Zasada o której piszesz, dotyczy wizytówek osobistych. Służbowe nie poddawane są temu rygorowi.
Co nie zmienia faktu, że czysty rewers (zwłaszcza przy użyciu papieru bawełnianego) wygląda po prostu bardziej elegancko i dobrze świadczy o właścicielu wizytówki. Jak to zwykle im prościej tym lepiej.
A jaka jest pojemność bagażnika tego pojazdu? Z tego co słyszałem, to niecałe 450 litrów. A Michał chce coś nim wozić, a nie tylko wyglądać. Więcej wejdzie do Forda Mondeo liftback.
Podobnego auta szukałem jakieś dwa lata temu, w związku z pojawieniem się dziecka. Zasadnicze pytanie, które musisz sobie zadać – czy chcesz tylko rodzinnego wozidła, czy przy okazji szukasz też trochę frajdy. Jeśli frajda, to Subaru. Kupiłem wtedy Subaru Outback z 2001 r. – duże kombi z trochę większym prześwitem niż Legacy. Gdybyś szedł w tym kierunku, to chyba lepszy model niż Forester, który jest stosunkowo małym autem i jednak o „oczko” niżej – co widać po wykończeniu. Auto ma 15 lat a ja za każdym razem gdy nim jadę cieszę się, że nie poszedłem w jakąś nowszą Skodę /… Czytaj więcej »
Gdybym miał forsę, to kupiłbym Teslę X! To jest miazga i do tego taniutka w eksploatacji, bo na prąd.
Pytanie tylko, gdzie być w Polsce ją ładował? Na razie możliwości ku temu u nas w kraju jak na lekarstwo. Poza tym problemem, faktycznie rewelacyjne auto :).
Mając garaż w domu :) Zasięg 400km, więc można ładować sobie kilka godzin w nocy gniazdkiem 220v i na pewno do jazdy nawet dalekiej w ciągu dnia będzie ok. Problem pojawia się, gdy jedziemy np. nad morze. Ale wtedy można zaplanować postój w dużym mieście, gdzie jest ekspresowe – jednogodzinne – ładowanie. Akurat na lunch :)
Co do SUV-ów… Prawdę powiedziawszy, są one modne i ładnie wyglądają, jednakże nie są zbyt praktyczne. Są nieco zbyt duże, żeby wciskać się w ciasne miejsca parkingowe i w dużym ruchu miejskim ciężej się nimi manewruje, a zarazem w środku często mają niewiele więcej miejsca, niż auta osobowe, pojemność bagażnika też nie powala. Nie mówiąc już o tym, że absolutnie nie radzą sobie w terenie. Moim zdaniem, jeśli potrzebujesz auta dla swojej rodzinki i szukasz kombi lub SUV-a, zamiast tego ostatniego znacznie lepszym rozwiązaniem będzie jakiś rodzinny minivan, typu Ford Galaxy, VW Sharan, albo Mazda 5. Kilka zalet, które moim… Czytaj więcej »
Od siebie dodam że w Skodzie możesz się mocno targować, ceny modelu od katalogowej jakieś minus 20 tyś.
Od siebie dodam, że pracowałem kiedyś w Skodzie i wszystko co sprzedawca miał do zaoferowania klientow to kilka punktów procentowych od ceny katalogowej i to raczej było kilka tysięcy a nie dwadzieścia.
Cześć Michale,
czy dobrze rozpoznałem granatowy szantung od Poszetka.com? Mój ulubiony krawat! co to za węzeł?
Fantastyczny artykuł, prawdziwie poruszający i inspirujący – szczerze mówię!
pozostając z szacunkiem
Jakub
Szantung od Poszetka.com w granatowo-zielone pasy.
Węzeł 4-in-hand tradycyjnie.
Cześć Michał,
Kolejny świetny wpis! Bardzo żałuję, że seria już dobiegła końca.
Z chęcią oglądnąłbym jeszcze kilka odcinków.
Przy okazji, czekam, aż w sklepie Osovskiego pojawią się zapowiadane różowe OCBD.
Czy nie wiesz kiedy będą dostępne i czy cena taka sama jak pozostałych?
Pozdrawiam,
Michał.
Cena taka sama.
Mam sygnał, że dzisiaj zostały odebrane z szwalni, więc stacjonarnie pewnie już w ten weekend można kupić w Blue City, a internetowo po weekendzie.
Nie żebym się czepiał, ale w artykule nie ma przykładu wizytówki tworzonej przez firmę..
Tutaj można obejrzeć:
http://www.panbonton.pl/#!wizytowki–businesscards/c13g3
Wczoraj pytałem w sklepie stacjonarnym Osovski i podobno już od dziś koszule powinny być dostępne stacjonarnie
Jestem pod ogromnym wrażeniem pracowni Pan Bon Ton. Nie miałam pojęcia, że takie drukarnie w Polsce istnieją. A tu proszę wspomina Pan w tekście, że nawet jest ich kilka :). Okazuje się, że mam w tym temacie wiele do nadrobienia. Współczesne „wizytówki” to mam wrażenie rewia bezguścia. Często nawet przyjmując taką wizytówkę człowiek czuje się niezręcznie. W pana wypowiedzi porównanie ich do; ulotek, doskonałe! Dokładnie tak można się poczuć,jakby dostawało się ulotkę na ulicy, kiedy ktoś nie dość, że byle jak wręcza, to jeszcze byle jaką wizytówkę. Za to, odpowiednio wręczona i gustowna pozostaje w pamięci na długo. Osobiście uważam,… Czytaj więcej »
Panie Michale, Szanowni Czytelnicy, czy w E. Bergu są jakieś zimowe wyprzedaże np. na dodatki?
Na koszule są wyprzedaże, ale dodatki chyba nie były dotychczas przeceniane.
Bardzo ciekawy wpis, „creme de la creme” wszystkich wpisów jak do tej pory – z prawdziwą przyjemnością przeczytałem.
Oby więcej takich wpisów, i ludzi, tak odbierających rzeczywistość.
Pozdrawiam.
Subaru Forester za 50 tys. Będzie można kupić samochód od pierwszego właściciela z PL salonu z okolicy 2009 roku. Od niedawna posiadam imprezę, mniejszy model. To ogólnie bardzo porządne samochody które maja jedna wadę – jakość wykończenia wnętrza na poziomie skody fabii przy cenie maksymalnie wyposażonego superba. Marka przykłada uwage tylko do tych elementów ktor pozostają w stałym kontakcie z kierowca: kierownica, lewarki, klamki to jest OK. Najistotniejszym aspektem subaru jest dopracowany silnik i napęd 4×4 którego zazdroszczą wszystkie marki. Samochody te pala wiecej niż konkurencja ale dobrze współpracują z instalacjami lpg wysokiej klasy. UchodZą za bezawaryjne, nietuzinkowe i na… Czytaj więcej »
Który to model oprawek TF?
5178 – tutaj link
Swoje oprawki zamawiałeś na optykaworld.pl? Czy zakup był w salonie optycznym?
Na Optyka World.
A czy ma Pan pewność oryginalności sprzedawanych tam okularów? Bo ja niestety mam wątpliwości, zwłaszcza patrząc po cenach, wiem jakie obowiązują w Polsce i innych krajach, jak wyglądają marże w tej branży i jakie wymagania mają niektórzy z producentów (co do ekspozycji w sklepie, położenia sklepu etc.)
Miałem takie same wątpliwości, ale z moimi oprawami było i jest wszystko OK.
Moje oprawki były wysłane z Hong Kongu (tam jest azjatycki oddział firmy Marcolin, która jest globalnym właścicielem praw do używania marki Tom Ford w produktach okularowych), więc może mają taki model biznesowy, że towar jest wysyłany bezpośrednio z magazynu najtańszego dystrybutora danej marki.
Rozumiem, ciesze się że wszystko jest w porządku z Pana okularami. Nie będę jednak ukrywał, że model biznesowy wydaje mi się nadal co najmniej zastanawiający. Dodatkowo, po przejrzeniu strony sklepu można zwrócić uwagę na kwestie typowe dla „podejrzanych” stron, np.: jedyny dostępny kontakt z obsługą to adres e-mail, nie ma podanego polskiego adresu spółki, regulamin miejscami brzmi jak tłumaczony/ pisany przez google tłumacz bądź kogoś bez żadnego przygotowania. Podsumowując, gdyby nie Pana opinia stanowczo odradziłbym każdemu zakupy w takim miejscu ;)
Zgadzam się i też miałem podobne myśli.
Z tego co zdążyłem się zorientować, to OptykaWorld.pl jest polską wersją strony SmartBuyGlasses, która na zagranicznych rynkach działa od kilku lat i opinie ma bardzo dobre:
https://pl.trustpilot.com/review/www.smartbuyglasses.co.uk
Negatywne uwagi dotyczą zazwyczaj czasu dostawy, opóźnień przy zwrotach środków, natomiast nie samego asortymentu.
witam Pana. Od jakiegos czasu sledze Pana blog. Generalnie nie jestem indolentem w temacie stylu… prawie 40 ka na karku. postanowilem odswierzyc garderobe. Czesto korzystam z Pana sugestii przy poszukiwaniu roznych rzeczy. Mam pewien klopot ze spodniami. Budowa podobna do Panskiej, bardzo szerokie uda, lydki i biodra i raczej nie za dlugie. jakie spodnie Pan poleca i gdzie szukac. obecnie nosze procz garniturow jeansy z prosta nogawka i jest troche za szeroko na dole. Czy cos Pan zasugeruje. Dzieki i pozdrawiam.
Jeśli chodzi o chinosy, to szukaj spodni niemieckich marek, one są dość szerokie na udach. Nogawkę poniżej kolan zawsze można łatwo zwęzić jeśli okaże się za szeroka. Są to m.in. marki: Brax, Hiltl, Gerdeur, Mac, Alberto, McNeal. Spory wybór z tych marek jest zazwyczaj w TK Maxx.
Jeśli chodzi o dżinsy, to sugeruję fasony oznaczone hasłem Tapered np. Levis 501 CT, Lee Chase Relaxed.
Dziękuję za odppwiedź Przepraszam za okropną pisownię i fatalny bląd ortograficzny.
Bardzo fajne są też chinosy firmy VANS model excerpt
Panie Michale.
Prosiłbym o poradę. Czy taki zestaw jak ciemnibrązowe rękawiczki, czarny płaszcz, granatowe jeansy oraz ciemnibrązowe buty będzie ok? Chodzi mi głównie o łączenie brązu z czernią. Ponoć tylu samo zwolenników co przeciwników.
Dziękuję.
Z tym wpisem, z „nieba mi Pan spada”.
Tak jak Szanowni poprzednicy uważam, że seria bardzo udana. Łączy w jedno wszelkie możliwe dzisiaj powszechne formy komunikacji (obraz, dźwięk, film, tekst + opinie zwrotne).
To, że czas Skody dobiegł końca, nie powinno być przeszkodą w realizacji tego rodzaju kolejnych pomysłów.
Wszystko wskazuje, że jest na nie zapotrzebowanie.
Nic w życiu nie jest „raz” i „na zawsze”.
Panie Michale,
Jak się nazywa utwór, który zamieścił Pan w filmie?
Niestety nie wiem. W proces postprodukcji nie byłem zaangażowany, więc utwory wybierał reżyser.
Michał jak używane to kilka zasad : 1) nie rób dalekich wycieczek po auto nie warto 2) nie wybieraj się oglądać auta bez czujnika lakieru- ja 2 lata temu zrobiłem wycieczkę weekendowa za Seatem Ibiza 700 km 7 aut wszędzie dzwoniłem wcześniej że przyjadę z czujnikiem, nie wsiadłem nawet do 1 auta czujnik zdysfalifikowal wszystkie i nie mówię tu o 1 elemencie malowany bo to nie problem jak są 1 drzwi malowane, auta były malowane całe albo połowa. 3) jak jest deasel z niemiec to każdy rok to 30/40 tys przebiegu musiał zrobić oni nie kupują deasla by robić 15… Czytaj więcej »
Ad. 2 W wyższym przedziale cenowym czujnik niewiele da o ile nie potrafi się nim posługiwać. Blachy zewnętrzne są nowe i lakierowane jeden raz. Problemów trzeba szukać na słupkach, sprawdzając dokładnie centymetr po centymetrze. Ad. 3 Nieprawda. Są niemieckie diesle ze stosunkowo małymi przebiegami, tyle, że kosztują 180% tego co ich polskie odpowiedniki (rok, wyposażenie i przebieg). W związku z tym w Polsce się nie pojawiają, bo nikt ich nie chce kupić – zatem nie są sprowadzane. Błędnym założeniem jest, że Niemiec każdorazowo postępuje w 100% racjonalnie. Tak samo jak Polacy którzy kupują limuzyny podróżne (zamiast aut miejskich) aby nimi… Czytaj więcej »
ad 3, no to rzucam wyzwanie, podaj mi samochód z niemieckich dróg, który jest dieslem i zrobił wyraźnie mniej niż 30 tysięcy rocznie. Daj numer VIN, poproszę o auta przeglądane w ASO tak, żebym mógł ten przebieg faktycznie zweryfikować.
A skąd ja mam to teraz wziąć? Tematem nie zajmuję się od 5 lat. Gdzieś miałem numer VIN Opla w dieslu mojego kolegi, który przez 8 lat w Niemczech namachał 150 000 km – ale tego w ASO nie sprawdzisz. Mógłbym podać VIN mojego samochodu, ale ten był jeżdżony w Holandii i też w ASO nie sprawdzisz, a danych z rejestru po tablicy rejestracyjnej już nie ma. Zresztą wtedy temat był ten sam. W Polsce od groma Golfów IV z przebiegami 150-180 tys, dobrze wyposażonych za 15-18 tys zł, a w Niemczech gorzej wyposażone, ze starszych roczników, z takim przebiegiem… Czytaj więcej »
No właśnie… ja jestem sceptyczny. Wydaje mi się, że 90% diesli robi 30 tysięcy tak jak powiedział kolega. Bo jaki jest argument za kupnem diesla? Czemu diesel, a nie bajura? No czemu dopłacać te kilka tysiaków euro?
Bo mniej pali, nawet obecnie tańszego paliwa? Bo niższy spadek wartości? Bo w przekonaniu wielu starszych Niemców diesel to w dalszym ciągu synonim bezawaryjnej i długowiecznej pracy? Różnica pomiędzy dieslem, a benzyną to nie kilkanaście tysięcy euro, ale co najwyżej kilka tysięcy euro – w klasie nie premium jakieś 2 500 – 3 000 euro. Licząc tylko koszty paliwa Diesel zwraca się po przejechaniu ok. 60 – 80 tys km. Jeśli Niemiec kupuje auto raz na pięć lat, to koszt dołożony do diesla zwróci mu się nawet jeśli będzie jeździł 1 400 km miesięcznie – niecałe 17 000 km rocznie.… Czytaj więcej »
Każdy komis się tym zajmuje i będą chcieli jak najwięcej zarobić i wcale nie muszą ściągnąć super auta wezmą co im się najbardziej opłaca. To już lepiej kupić używane z salonu z pełną historia .
Ad4 to prawda ale jak coś ukryja można ich podać do sądu że niwykryli czegoś itp. Więc warto 300 zł nie majątek.
Ad5. Zdarza się można wejść na forum użytkowników danego modelu i tam są bardzo dobre opinie bo spora część osób ma auta od nowości
Co do Ad.4 to można, o ile ma się dokładne protokoły z badania. Inaczej w ASO wykręcą się, że takie badanie kiedykolwiek się odbyło, lub znajdzie się taki który stwierdzi, że klient został poinformowany. Z tego co wiem, kompletna ścieżka to znacznie drożej niż te 300 zł – ponadto wiele osób decyduje się na usługę „pod stołem”, nie ma więc żadnego kwita, ani nawet rachunku. Z osobami sprowadzającymi jest tak, że można z nimi bardziej elastycznie negocjować warunki współpracy. W umowie zawierana jest informacja, że sprowadzony pojazd musi być bezkolizyjny, musi mieć określony przebieg i być w określonym stanie technicznym.… Czytaj więcej »
Podsumowując najlepiej kupić nowe auto z salonu. Bo kupno używanego to loteria
Michał, kiedy zrobiłeś prawo jazdy? Gratulacje
E tam, prawko to mam od wielu lat.
Michale, ja mam rodzinę 2+2 (siedmiolatek i trzylatek). Mam już drugą Toyotę Verso (wcześniej model Corolla Verso). Auto w sam raz dla takiej rodziny. Z tyłu trzy niezależne fotele, bagażnik dość pojemny. My się spokojnie mieścimy np. na dwutygodniowy wyjazd do Chorwacji i nawet z tyłu roleta spokojnie się zamyka. Polecam. Najlepiej kupować w salonie, ja kupiłem egzemplarz testowy, z najlepszym wyposażeniem, 6 miesięczny, tańszy o 20% ale w cenie, która i tak znacząco przekracza Twój budżet. Tu masz stronę z używanymi z programu Pewne Auto – https://www.toyota.pl/used-cars/pewneauto.json Odradzam silnik 2.2 D-cat – filtr cząstek stałych. Diesle są wydajne. Mój… Czytaj więcej »
No to i ja wyrażę swoją opinię, która mam nadzieję przyda się Panu Michałowi w trakcie niełatwego procesu jakim jest zakup samochodu (szczególnie w Polsce). Tak więc na Pana miejscu celowałbym w roczną-dwuletnią skodę z Polskiego salonu i jasną historią. Wiadomo, że Skoda nigdy nie będzie Audi ani Volvo ale zakup tych marek wiąże się z ogromnym ryzykiem głównie za sprawą oszustw handlarzy ale i także prywatnych osób. Do 50 tys. można kupić prawie nowego Rapida, czy dwu-trzyletnią Octavie. Skoda od lat jest w czołówce najlepiej sprzedających się samochodów w Polsce dlatego jest z czego wybierać. Poza tym Skoda są… Czytaj więcej »
Michale/ Czytelnicy. Chciałbym poruszyć pewien temat. Byłem dziś w jednym z bardziej renomowanych centów handlowych (Stary Browar w Poznaniu) i zwróciłem uwagę na pewną kwestię. Z pośród naprawdę wielu ubranych w markowe ciuchy mężczyzn rzuciła mi się w oczy duża liczba 40-sto i więcej latków próbujących robić z siebie młodzieniaszków. Mieli na sobie m.in. dziurawe dżinsy, spodnie dresowe z krokiem miedzy kolanami, snickersy, udziwnione kurtki-bluzy. Zastanawia mnie co kieruje tymi ludźmi, często zamożnymi. W przypadku różnego rodzaju artystów, celebrytów itp. można młodzieżowy/ ekstrawagancki styl jeszcze jakoś uzasadnić ale w zdecydowanej większości facet 40+ wygląda lepiej w klasyce przełamanej czymś ekstra… Czytaj więcej »
Odpowiem tak: otóż nic nie kieruje. Gdyby było inaczej ubieraliby się stosownie do wieku. Nie da się zgrywać młodzieniaszka po przekroczeniu pewnego wieku. Ewidentnie widać brak świadomości. Zresztą czego wymagać od tzw. zwykłych zjadaczy chleba. Popatrz na tzw, osoby na świeczniku gdy oglądasz transmisje z jakiejkolwiek gali wieczorowej. Nierzadko widok jest dość smutny. Ludzie nie potrafią ubrać się stosownie do okazji. Na wieczorową uroczystość zakładają szare koszule, niebieskie, szare marynarki, krawata nie uświadczysz o dżinach nie wspomnę. Ciemny garnitur a najlepiej smoking to powinien być standard. Zamożność klienta nie ma tu nic do rzeczy choć oczywiście osoba z grubszym portfelem… Czytaj więcej »
A jak dla mnie nie istnieje termin „stosowności wieku”. Dobre ubranie powinno spełniać cztery warunki: – być odpowiedniej jakości, – właściwie dopasowane pod względem rozmiaru, – odpowiednio zestawione kolorystycznie, – dostosowane do okazji i sytuacji. Czwarty warunek determinuje w co powinna być ubrana dana osoba w konkretnej sytuacji. To, że osoby młode ubierają się niestosownie można tłumaczyć ignorancją lub młodzieńczą fantazją, a nie tym, że są w dress code jakieś wyjątki. Im mniej formalna okazja tym bardziej można podkreślać strojem swój styl lub charakter. Niestety obserwuję funkcjonowanie jakiegoś dziwnego podziału, a co za tym idzie twierdzeń o postarzeniu lub odmładzaniu.… Czytaj więcej »
– Good coloring.
– That’s bone. And the lettering is something called Silian Rail.
;)
Panie Michale,
mam pytanie do Pana odnośnie rozmiarów koszuli, a dokładniej chodzi mi o długość rękawów. Otóż w większości koszul mam ten sam problem, z którym nie wiem jak sobie poradzić – rękawy. Koszule, które mierze są dobrze dopasowane do sylwetki we wszystkihc punktach. Rękawy, kiedy mam opuszczone ręce układają się naprawdę ładnie, ale kiedy chcę po coś sięgnąc, bądź wykonam skłon, żeby coś podnieść niemiłosiernie się skracają (o jakieś 5-6 cm co wygląda fatalnie. Zauważyłem, że naciąga się wtedy cała koszula pod pachą i teraz nie wiem, który rozmiar mam źle dobrany. Bardzo prosiłbym o odpowiedź.
Pozdrawiam Bartek
Mr Vintage, to nowe wizytówki? Tamte z LetterArt już się skończyły? ;)
Kilkanaście sztuk mi zostało.
Patrick Bateman! Też zawsze o nim myślę, gdy zastanawiam się nad wizytówkami.
Temat ciekawy, do tego stopnia, że wszedłem na stronę aby zamówić sobie partię. Ale te ceny… Oczywiście rozumiem, jest to praca ręczna. To się ceni. Podejrzewałem, że koszt będzie wyższy niż 100 sztuk najzwyklejszych wizytówek. Ale ceny są jednak wysokie. Na chwile obecną, gdybym miał je zamówić, to tylko z uwagi na szacunek do człowieka, który w dzisiejszych czasach podjął się takiej tradycyjnej formy produkcji. Odnośnie tematu samochodu, również wtrącę swoje dwa grosze. Ktoś wyżej proponował Accorda i ja również polecam rozważyć ten samochód. Najlepiej benzyna 2.4 v-tec. Wolnossący silnik ze zmiennymi fazami rozrządu. W razie potrzeby dobrze toleruje gaz.… Czytaj więcej »
– xj
Na Jaguara pewnie przyjdzie czas :)
witam, przepraszam że poza tematem, ale nie mogę sobie poradzić ze znalezieniem więc spytam :)
gdzie można znaleźć kamizelkę wełnianą w stylu suitsupply w sklepie stacjonarnym?
dziękuję z góry za pomoc ;)
W Polsce niestety jest to biały kruk i ciężko będzie. W tym sezonie Kojarzę jedynie Zarę (mają chyba 3 modele).
Michał co sądzisz o tych płaszczach?
Który kolor jest „najtrudniejszy” do noszenia? :)
http://www.bytom.com.pl/kurtki-i-plaszcze,plaszcz-bd2-50-17a-179-k-2685-13451-p
http://www.bytom.com.pl/kurtki-i-plaszcze,plaszcz-bd2-50-24a-179-k-2693-15332-p
http://www.bytom.com.pl/kurtki-i-plaszcze,plaszcz-bd2-50-26a-179-k-2694-13513-p
Zastanawiam się, czy te płaszcze nie będą za lekkie na polską zimę.
Który Ty być proponował, że wg Ciebie jest najlepszy i kolor najłatwiejszy do pogodzenia z innymi kolorami? :)
Pozdrawiam
Ten środkowy będzie najtrudniejszy.
Na łagodną zimę nadaje się każdy z nich.
Najbardziej uniwersalny będzie ten ostatni.
Dziękuje.
Tak też myślałem, że najlepszy będzie ten ostatni.
Próżno u nas szukać ładnego kolorowego, lecz o klasycznym kroju płaszcza, który byłby zarazem ciepły. Obecnie mam taki jeden szary, nudny, który jednak podczas zimnych wietrznych dni nie jest do końca ciepły, choć jest to płaszcz zimowy.
Przyjemna seria MRV, komercyjna ale zrobiona ze smakiem. W tym wpisie zabraklo mi…. klipu z warsztatu wlasnie z odglosami tej maszyny :) Ach jak one pieknie potrafia grac…
Co do auta, prowadzi pan firme, Pan podejdzie sobie do jakiegos salonu i poprosi sprzedawce o kalkulacje leasingu, to moze byc bardzo dobra dla Pana opcja.
Wklad z 10% wartosci auta, wykup 1% to taka sredniowyposazona Octavia kombii np. nie powinna wyjsc wiecej netto miesiecznie wiecej niz oficjalna najnizsza krajowa.
Polecam Opla Insignię. Ładny i niedrogi.
Jeszcze jedno. W żadnym przypadku nie kupować auta z komisów lub od handlarzy, którzy mają w swojej ofercie sprowadzane ZŁOMY. Dosłownie złomy w korzystnej cenie, bo uczciwie sprzedano auto bez historii wypadkowych nie może kosztować mniej niż takie samo krajowe. Ale często widzimy sprowadzone autko, czy to 4 letnie, czy 15 letni diesel kombi z hakiem z przebiegiem <200 tys. km z Niemiec. I na dodatek 20% tańszy niż nasze krajowe autka w podobnym wyposażeniu. Cud? NIE. W handlu autami cudów i okazji nie ma. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z złomem po szkodzie całkowitej kupionej na francuskim, lub niemieckim złomowisku… Czytaj więcej »
Hej Michal! Czy wiesz juz moze kiedy ta biala koszula z twojej kolekcji bedzie dostpna?
Pozdrawiam O.
W sklepie stacjonarnym już jest dostępna, a w sklepie internetowym za kilka dni (jeszcze nie ma zdjęć).
Ale jeśli ci bardzo zależy, to obsługa na pewno wyśle wcześniej jeśli nie chcesz czekać na zdjęcia.
Kupilem dwa rozmiary swetra Bäumler lambwool italian blend 80 welny +20 sztucznosci, nie wiem, który zostawić, ten dobry jest na styk, ten większy ma 4cm zadlugie rekawy i w korpusie za dlugi jest na centymetr.
Jakies rady? Zejdzie sie? Moze rozciagnie?
Ja również dzisiejszy wpis przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, typografia to sztuka, a zabytkowe maszyny ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Miałam okazję kiedyś zobaczyć podobne na żywo w dublińskim Muzeum Druku http://www.nationalprintmuseum.ie/ – robią wrażenie.
[…] Ja od kilku lat korzystam z wizytówek wykonanych techniką druku typograficznego (polecam artykuł na ten temat z zeszłego roku) i możecie wierzyć lub nie, ale praktycznie każda osoba której wręczam swoją wizytówkę […]