Jasnobrązowe buty. Mam wrażenie, że Polacy bardzo je polubili w ostatnich latach i chyba to nie tylko moje subiektywne spostrzeżenie, lecz fakt. Jasnobrązowe buty to częsty widok w korporacjach, na weselach, studniówkach i w telewizji (na stopach polityków i dziennikarzy), czyli niemal wszędzie tam, gdzie pojawiają się garnitury. Jakiś czas temu rozmawiałem z właścicielem sklepu, który sprzedaje m.in. klasyczne buty ze średniej półki cenowej i powiedział mi, że ich absolutnym bestsellerem od kilku lat są koniakowe brogsy, więc potwierdzałoby to moje spostrzeżenia. Podobno klienci je pokochali.
Przyznam szczerze, że ja też miałem kiedyś okres fascynacji koniakowym odcieniem skóry, a brogsy w tym kolorze były jednymi z najczęściej noszonych przeze mnie (szczególnie te Yanko z powyższego zdjęcia), ale później ta fascynacja trochę mi przeszła i obecnie nie noszę ich już tak często, choć nadal bardzo lubię.
Gdy zacząłem się zastanawiać skąd wzięła się taka popularność tego koloru skóry, to doszedłem do wniosku, że przyczyn jest kilka. Po pierwsze, tak jasna skóra jest po prostu efektowna, rzuca się w oczy już na półce sklepowej i daleko jej do nudnych półbutów. Jeśli ktoś szuka klasycznych półbutów, ale jednocześnie chce uniknąć czerni, bo uważa ją za zbyt oczywistą i nudną, to nierzadko wybór padnie właśnie na jasny brąz. Po drugie, nowe i czyste buty w kolorze koniakowym rzeczywiście wyglądają „rasowo”, szczególnie wspomniane modele typu brogue, gdzie jasny odcień skóry pięknie kontrastuje z ciemnymi ażurkami i ząbkowaniem na cholewce. Jest to taka kwintesencja buta w starym stylu, który kojarzy się z ręczną pracą, rzemiosłem i jakością. Nawet jeśli jest produkowany masowo w dużej fabryce ;)
Skoro zatem koniakowe buty są tak atrakcyjne, a jednocześnie bliskie klasyki, to skąd ten artykuł z ostrzeżeniem w tytule? Otóż warto wiedzieć, że buty z tak jasnych skór nie są obuwiem na każdą okazję i do każdego rodzaju ubrania.
Jasny odcień skóry dość mocno obniża formalność buta, a zatem raczej należy unikać go w sytuacjach, gdy ta wyższa formalność jest wskazana. Przykład? Granatowy garnitur i koniakowe półbuty mogą się sprawdzić jako mniej formalny zestaw do pracy (szczególnie w okresie wiosenno-letnim), ale już jako zestaw na własny ślub, galę i inne okazje wieczorowe, już raczej nie. Będzie to zbyt duży kontrast kolorystyczny, stylistyczny (formalny garnitur i buty o niskim stopniu formalności) i niepotrzebne odciąganie uwagi od twarzy i kierowanie jej w stronę butów – w klasycznej męskiej elegancji nie jest to wskazane. Zobaczcie te poniższe zdjęcia z gali tygodnika „Piłka Nożna”, które skłoniły mnie do napisania tego felietonu.
Oczywiście same garnitury widoczne na tych zdjęciach też mają swoje błędy i zapewne je dostrzeżecie, ale to, co mnie najbardziej rzuciło się w oczy, gdy oglądałem galerię zdjęć ze wspomnianej gali, to właśnie te koniakowe półbuty, które same w sobie nie są złe, ale do tego garnituru i na taką okazję, nie za bardzo pasują. Szczególnie te brogsy z niebieskimi sznurówkami u Jakuba Kwiatkowskiego. Do tych garniturów i na taką okazję zdecydowanie lepiej wyglądałyby buty w kolorze czarnym, ciemnobrązowym lub bordowym.
Jaki z tego wniosek? Że jasnobrązowe buty, choć same w sobie mogą być piękne (szczególnie gdy są zadbane), to nie nadają się na każdą okazję, porę dnia i do każdego zestawu ubrań.
Ja trochę nie na temat, bo w kwestii noszenia plecaka do bardziej formalnych strojów (na który to temat się Pan wypowiadał). Otóż – też wydawało mi się, że noszenie plecaka do marynarki czy płaszcza jest absolutnie niedopuszczalne, póki nie przydarzył mi się casus poważnego zapalenia stawów kończych dolnych, konkretniej kolana i stawu skokowego, co wymusiło poruszanie się o kulach. Wtedy się okazało, że chodząc o kulach do pracy (która wymaga stroju oficjalnego, z marynarką, krawatem etc.) jedyną opcją jest plecak (w którym musi się znaleźć miejsce na laptop, akta i inne niezbędne przedmioty). Co Pan na to?
Ale że co, fakt, że złapałeś kontuzję ma nagle wpłynąć na zmianę podstawowych zasad rządzących męską elegancją? :)
Nie – ale są sytuacje, kiedy można – a być może nawet trzeba – je nagiąć. Poza tym – czy mężczyzna o kulach jest mniej elegancki, niż mężczyzna, który porusza się bez nich?
Oczywiście, że trzeba. Kompletnie bym się tym plecakiem nie przejmował, bez przesady. Jak dla mnie samo chodzenie o kulach w eleganckim stroju jest i tak wyrazem dużej determinacji w kontekście szacunku dla estetyki :)
Nie przejmuj się tym, naprawdę. Co ludzie pomyślą w takiej sytuacji jest zupełnie bez znaczenia.
Michał napisał na ten temat fajny artykuł: https://mrvintage.pl/2022/05/plecak-i-marynarka-czy-tak-mozna.html
A torba na ramię nie może być??
Kule i większa torba na ramię to przepis na katastrofę.
Nie. Raz, że torba będzie wpływać na balans (co przy chodzeniu o kulach ma istotne znaczenie), a dwa: będzie się majtać, zahaczać o kule, słowem: będzie mega niewygodna, a może nawet niebezpieczna (zarówno dla użytkownika, jak i zawartości, np. laptopa). Niestety – jeśli ktoś nie ma kogoś, kto będzie za nim teczkę nosił, plecak to jedyna możliwość.
Przy poważnym zapaleniu kolana i stawu skokowego zamiast plecaka do garnituru polecam pójście na L4.
Są niestety zawody (jak np. mój) w których coś takiego jak L4 nie istnieje, Szanowny Panie.
Z doświadczenia życiowego wiem że takie zawody nie istnieją. Raczej chodzi o formę zatrudnienia…
Zaręczam, że istnieją. Oczywiście: można to załatwić, sęk w tym, że to wymaga sporo zachodu -i zazwyczaj wydatków, a może skończyć się sporymi stratami.
To jednak zawody czy forma zatrudnienia? Jeśli to zwykła umowa o pracę to po prostu żyjesz w starodawnym przeświadczeniu że pracować trzeba zawsze niezależnie do sytuacji. To taki kontrast wobec nowszych pokoleń które przeciwstawiają się temu. Czasem może zbyt skrajnie ale jak zawsze najlepszy jest kompromis. Skoro uważasz że musisz to i pracodawca nie będzie cię z tego błędu wyprowadzał.
?Kultura zapier**lu? w czystym wydaniu. Nie ma takiej pracy i takich strat które są ważniejsze od własnego zdrowia. Nikt poza Panem nie będzie pamiętał tego, że Pan wybrał pracę, a nie zdrowie. (Ale na taką refleksje potrzeba czasu.)
Zwracam uwagę, że autor pytania pyta się o to czy może użyć plecaka mając problemy z poruszaniem się, gdy nosi bardziej formalny (albo też smart casual) ubiór. Nie pyta się, czy powinien iść na L4, czy nie i jak powinna wyglądać forma zatrudnienia. To blog o modzie, a nie zdrowiu, czy poradach prawnych. :-) PS. Widząc kule raczej nikt normalny nie będzie oceniał, czy wypada czy nie wypada mieć plecak. Z resztą, w mniej oczywistych sytuacjach, kiedy na pierwszy rzut oka nie widać problemów z zdrowiem, a praca wymaga formalnego stroju i np. laptopa, także inni za dużo do gadania… Czytaj więcej »
Jak i mój (przypuszczam, że mocno pokrewny). Zacząłem chodzić z plecakiem (stonowany, ciemny, płaski, bez udziwnień, kieszonek) i uważam, że w niczym to nie ujmuje szacunkowi do ludzi wyrażonemu strojem. Coraz więcej kolegów używa plecaków. A tu jeszcze jest dodatkowe uzasadnienie – kule.
To chyba raczej ambicja lub wyścig szczurów i obawa, że na ostatniej prostej ktoś mnie jednak wygryzie :)
Ważniejszym pytaniem jest, czy dobieramy kule do koloru butów czy spodni?
do koloru paska do spodni
Ja dobrałem do koloru oczu, tzn niebieskie :-), pół roku ze sobą spędziliśmy… Nosiłem plecak, torbę na ramię, różnie, tyle że nie chodziłem w stroju oficjalnym i w życiu mi nie przyszło do głowy żeby zakładać wtedy np. płaszcz i wmawiać komuś, że plecak do takiego ubioru pasuje.
W punkt. Skoro sytuacja jest na tyle krytyczna, że trzeba chodzić do pracy o kulach, to zasady dress code’u również idą na dalszy plan. Nie chodzi oczywiście o abnegację, ale raczej o smart casual, w którym minimalistyczne skórzane albo płócienne plecaki (takie lekko retro) są jak najbardziej akceptowalne. Zresztą moim zdaniem wyglądają znacznie lepiej, niż torby na laptopa z tkanin technicznych.
Po prostu lepiej już by się sprawdziła torba z Biedronki
Zgadzam się, dlatego wybieram ciemny brąz, który pasuje do czerni i granatu. Ten koniakowy zdecydowanie do szarego, białego, oliwkowego. A co do tych panów… w tych wąskich spodniach wyglądają jak dzieciaki. Aczkolwiek ich piłkarskie konotacje ich do tego predysponują. ;)
Można wiedzieć, co to jest za sklep „z butami ze średniej półki cenowej”. Jestem właśnie na etapie poszukiwania nowych, klasycznych półbutów i chętnie bym się rozejrzał. Ewentualnie prośba o wskazanie dobrych, wartych uwagi sklepów z obuwiem ze średniej półki cenowej. Takich z dobrym stosunkiem ceny do jakości :)
Berwick
Wpisz w Google „klasyczne buty” to znajdziesz ;)
Dziwią te minusy – Klasyczne Buty to właśnie dobry przykład takiego sklepu z szytymi butami z różnych (zwłaszcza niższych i średnich) półek cenowych.
Ostatnio na blogu uaktywniły się dwie skrajne grupy: komentatorzy z Onetu oraz ortodoksyjni wyznawcy klasyki. I pytanie na którą się trafi. ;-)
Te minusy to pewnie z podejrzliwości. A nuż wpis pracownika sklepu…No to minusem go ,tak na wszelki wypadek.
Massimo. W promocji wydasz pewnie około 300, trzymają się dobrze. Z tym że raczej zamsz.
A czy to nie jest sytuacja podobna jak dawno, dawno temu z czarnym garniturem? To znaczy, ktoś kiedyś stwierdził, że jest to najbardziej uniwersalny kolor garnituru, później ludzie zaczęli podawać ten fakt jako prawdę objawioną i dalej już poszła lawina, którą trudno było zatrzymać. Teraz już absolutnie wszyscy wiedzą, że czarny garnitur = najbardziej uniwersalny garnitur. Co ciekawe, do popularyzacji „koniakowych brogsów” przyczynili się sami modowi blogerzy. W zasadzie każdy miał jakiś artykuł, w którym takie buty były wychwalane jako najbardziej uniwersalne. „Wielokrotnie w mailach jestem pytany o najbardziej uniwersalne buty męskie, które można by wykorzystać do większości ubiorów od… Czytaj więcej »
Ja podtrzymuję, że brogsy są dość uniwersalnym rodzajem buta dla osoby, która chce przeskoczyć ze sneakersów na coś bardziej eleganckiego. Jest jednak „ale”: 1. To, że są dość uniwersalne, to nie znaczy, że na każą okazję i do każdej stylizacji. Dla osób, które na co dzień preferują styl smart casual będą nawet bardzo uniwersalne. Bo można je założyć do dżinsów, do chinosów, do sztruksów, do wełnianej flaneli, czyli w zasadzie obejmuje to całą szafę o nazwie „smart casual”. 2. Brogsy wcale nie muszą być koniakowe. Bardziej uniwersalny będzie na pewno średni lub ciemny brąz. 3. Nie przeceniałbym roli blogerów w… Czytaj więcej »
Czy mogłby Pan podać link do takich butów? Namierzałem się na zakup tych butów https://klasycznebuty.pl/pl/p/Berwick-3561-Cuero-Oxford/6071
Mam chyba ten model (z KB właśnie), względnie bardzo podobny. Bardzo je lubię, mam je od 2020 (lub 2021), noszone od kwietnia do listopada, co drugi dzień (realnie to 2-3x w tygodniu), stosunkowo dużo chodzę, a jeszcze częściej mam je jadąc rowerem do pracy. Łatwo je się pielęgnuje kosmetykami. Początkowo sztywne, teraz bardzo wygodne, ale komfort to bardzo indywidualna sprawa. Podejrzewam ze za rok, maks. dwa będę musiał wymienić obcas, bo się wytrze (u mnie bardziej tył się wyciera w butach niż przód). Widzę, że podrożały, ale już kilka lat minęło. Czy bym kupił ponownie? Tak. // Aktualizacja, pomyliłem się,… Czytaj więcej »
A co Pan sądzi o Clarks DESERT LON EVO – Oksfordki – brązowy. Na zalando jest przecena z 599 zł na 269 zł. Czy warto takie kupić?
Tak wyglądają.
Hmmm, nic specjalnego, mi się nie podobają.
Mam wrażenie, że wrzucasz do jednego worka dwie zupełnie odmienne grupy.
Pierwsi to konsumenci poszukujący i przez to czasem bezkrytycznie podążający za trendami – i takim trendem mogą być (skądinąd piękne) koniakowe brogsy.
Drudzy – liczniejsi – to ci, którzy klasyczną interesują się po raz pierwszy i ostatni z okazji własnego ślubu, zaś kupione wtedy buty (zazwyczaj czarne „co akurat było w sklepie”) służą im przez wiele następnych lat na wszystkie ważne okazje (czyli kilka razy w roku).
Wiem, nieco hiperbolizuję, ale rozumiecie ogólny schemat.
Tyle się naszukałeś a nie zauważyłeś, że tu chodzi tylko i wyłącznie o kolor, a nie o typ buta.
Kiedyś zachęcony ogólnym hype’m na koniakowe buty (m.in. na tym blogu) zakupiłem takie jedne czy dwie pary całkiem dobrej jakości. I właśnie mam z nimi taki problem, że bardzo rzadko po nie sięgam, wybierając zwykle ciemny brąz. Mam wrażenie, że są zbyt ostentacyjne, bardzo rzucają się w oczy.
Ich uniwersalność to pojęcie uproszczone – hipotetycznie sprawdzałoby się gdyby odjąć to, co teraz stanowi większośc mody, czyli streetwear.
Jeśli ktoś obraca się w środowisku dość formalnym, gdzie ciemne czesankowe wełny są na porządku dziennym to koniakowe brogsy będą wyraźnie odstawać. Co innego w mniej formalnych środowiskach, gdzie dżinsy oraz sportowa odzież i obuwie są w obiegu na co dzień – brogsy ze sztruksami w takiej sytuacji będą odbiegać nieco mniej (choć co prawda nie będzie to różnica niezauważalna – w takim wypadku moim zdaniem to jednak bezapelacyjnie będzie różnica na plus).
Dlatego idealnie by było ową uniwersalność definiować, gdy zna się preferowany styl danej osoby i ubrania jakie posiada. Bo rzeczywiście, dla osoby, która od poniedziałku do piątku nosi szare i granatowe garnitury, koniakowe brogsy nie będą uniwersalne bardziej niż np. czarne lub ciemnobrązowe oxfordy. Ale już u osoby noszącej głownie chino i dżinsy z marynarką, będzie odwrotnie.
Jasnobrązowe buty – mówię dla nich stanowcze nie. Bo ani nie są jakoś przesadnie ładne, nie wyróżniają się niczym nawet jak będą dobrej jakości i za każdym razem sprawiają taki „efekciarski look” co nie wygląda zachęcająco. Pomijam już, że większość nie potrafi dobrać odpowiednio do całej reszty.
Ciemniejsze odcienie jak najbardziej i tutaj jest w czym wybierać.
Bardzo lubię moje koniakowe brogsy, a że o nie dbam to pozostały bardzo ładnie. Nie zmienia to jednak faktu, że zgadzam się z artykułem. Chodzę w mniej formalnych garniturach, zestawie koordynowanym lub smar casual najpóźniej do godziny 18. To jest ten czas, w którym noszę takie ubrania. Jeżeli jest jakaś okazja tak się ubrać na wieczór/noc to zakładam czarne buty. Zdecydowanie preferuję posiadanie jasnych i czarnych butów, niż tylko jednych ciemno brązowych do wszystkiego.
Takie koniakowe buty chodzą mi po głowie od czasu sesji z Yanko tutaj na blogu, ale póki co budżet nie pozwala na takie szaleństwa
Yanko rzeczywiście robią wrażenie. Warto regularnie zaglądać do ich outletu na Patine.pl, trafiają tam pojedyncze sztuki z niezłymi rabatami:
https://patine.pl/category/outlet?horizontal
Skoro mamy temat butów „garniturowych” to dodam coś na ten temat od siebie. Ja mam kilka par koniakowych brogsów (Berwick, Yanko) i uważam, że bardzo „podkręcają” stylizacje na pograniczu smart casualu, czyli np. chinosy + kardigan, chinosy + marynarka, garnitur w kratę itp. Noszę je od dobrych kilku lat i do tej pory mi się nie przejadły, jednak nie wpadłbym na pomysł zestawiania ich z klasycznym granatowym garniturem, bo to rzeczywiście nie wygląda dobrze. Ale z drugiej strony nie mogę się też przekonać do czarnych butów do granatowego garnituru. Czarne obuwie „wizytowe” ogólnie źle mi się kojarzy i według mnie… Czytaj więcej »
Rozumiem co masz na myśli, ja mam ok. 15 par klasycznych butów i tylko jedna para czarna :)
Ja jeśli sobie kiedyś takie kupię, to nazwę je ?pogrzebówki? od wiadomej okazji, na której wypada takowe założyć. Tyle, że chcąc być bardzo konserwatywnym w kwestii modowej trzeba by mieć trzy pary: jedną na skórzanej podeszwie na suche dni, drugą na gumowej na dni mokre no i wreszcie takie za kostkę na gumie na zimę :)
Nie mam pojęcia w jaki sposób czarne buty zbierają kurz (możliwe, że to efekt niewłaściwej pielęgnacji), ja kompletnie niczego takiego nie obserwuję mając kilka par w takim kolorze. Inna sprawa, że letnie słoneczne dni raczej skłaniają do używania jaśniejszych odcieni ubrań (np. popielu zamiast ciemniejszej szarości czy niebieskiego zamiast granatu) i do nich brązy, zwłaszcza jaśniejsze pasują znacznie lepiej niż czerń. Niemniej odrzucanie czerni w obuwiu w ogóle to nie najlepsza opcja. O ile faktycznie z granatem brązy współgrają lepiej (może poza najciemniejszymi wpadającymi w czerń odcieniami), o tyle do ciemnej szarości, grafitu czy czerni są zdecydowanie lepsze buty koloru… Czytaj więcej »
Po prostu kurz jest na nich bardziej widoczny, szczególnie w słoneczne dni. Zgodzę się, że czarne obuwie lepiej pasuje do szarości niż do granatu, co jednak nie zmienia mojej oceny w kwestii estetyki – nie podobają mi się i już. Odnośnie drivera do garnitury – to był tylko przykład, zresztą jeśli chodzi o mnie to czysto teoretyczny. Nie mam bowiem drivera i raczej mieć nie będę – na co dzień minimalistyczny smartwatch a od święta klasyczny zegarek typowo do garnituru. Więcej zabawek na nadgarstku mi nie potrzeba.
Ja do ciemnych garniturów noszę wyłącznie czarne buty, a do jasnych – wyłącznie brązowe. Z kolei we Francji powszechnym widokiem są czarne buty do wszystkiego, łącznie ze stylizacjami casualowymi (niekoniecznie wygląda to dobrze).
Kiedyś w porze zimowej miałem zamiar włożyć właśnie Koniakowe brogsy ale jakoś tak średnio wg mnie pasowały…one faktycznie się nadają zawsze i wszędzie…ale to trzeba wyczuć…i to może być trudne.
Spostrzeżenia trafione w punkt. Doskonały przykład bezkrytycznego podchodzenia do zasad elegancji. Zauważyłem też używanie monków (koniakowych ) do bardzo formalnych stylizacji. W mojej ocenie nadają się do połformalnych zestawów. Sam mam dwie pary, ale komponują się z dżinsami i chonosami ale nie garniturami.
Tak, to też ciekawy wątek, jak buty totalnie niszowe (monki), w ciągu kilku lat stały się powszechnie spotykanymi i dzisiaj ma je w ofercie praktycznie każda polska marka obuwnicza.
Mam pytanie niezwiązane z tematem. Czy do tej pory pojawił się jakiś wpis o tym jak impregnować kurtki pikowane? Było o woskowaniu olejaków Barbour. A czy istnieje jakiś specyfik, którym można byłoby zabezpieczyć pikowaną odzież tej marki (typu Liddesdale) tak by nie chłonęła deszczu i nie robił się z niej ?łaciak? w mokre plamy? Zwłaszcza jeśli była już prana i straciła pierwotne właściwości zatrzymywania kropel.
Może nanoprotector (np Tarrago) w sprayu pomoże?
Dziękuję za informacje. Nie wiedziałem, że coś takiego istnieje.
Mam pytanie niezwiązane z tematem. Czy do tej pory był jakiś wpis o tym jak impregnować kurtki pikowane? Było o woskowaniu olejaków Barbour. A czy istnieje jakiś specyfik, którym można byłoby zabezpieczyć pikowaną odzież tej marki (typu Liddesdale) tak by nie chłonęła deszczu i nie robił się z niej ?łaciak? w mokre plamy? Zwłaszcza jeśli była już prana i straciła pierwotne właściwości zatrzymywania kropel.
Są impregnaty w sprayu do odzieży (np. w Decathlonie), ale nie będzie to długotrwała właściwość – niemniej zaaplikowany przed spodziewanym deszczem może co nieco zdziałać.
Witam !
Nie w temacie ale macie Państwo jakieś doświadczenia z marka Herse ?
Gdzie w Krakowie szyć garnitur na miarę ?
Z góry dzięki za pomoc
Polecam ten artykuł, jest tam kilka adresów, które mogą cię zainteresować:
https://mrvintage.pl/2022/11/stylowa-mapa-krakowa-subiektywny-przewodnik.html
Herse szyje na bazie standardów i doświadczeń Poszetki, które opisane są pod powyższym linkiem.
Artykul troche na temat:
„Czerwone samochody sa fajne ale nie tak uniwersalne jak biale bo nie pasuja na slub czy do kosciola”.
Kolor to tylko jeden z parametrow. I szczerze mowiac wolalbym zobaczyc ladne koniakowe brogsy „nie na miejscu” niz czarne paszczury z targu z zadartymi noskami ktore „w teorii” pasuja.
Brzydkie buty (takie jak na zdjeciach powyzej) zawsze beda brzydkie, niezaleznie od okazji, a powiedzmy sobie szczerze: szanse ze masowy klient przypadkiem znajdzie i kupi ladne buty sa znikome.
To prawda, z dwojga złego też bym wybrał koniakowe ładne, ale niepasujące do okazji, niż paskudne czarne :)
Hmm… Ale to blog, tematem którego są ładne czerwone samochody, ładne buty, nie tylko koniakowe, a nie czarne paszczury z targu;)
Dokladnie o to mi chodzilo! Uwazam ze buty w eleganckich stylizacjach moga pociagnac caly zestaw
bardzo do gory lub bardzo z dol, dlatego bardziej liczy to czy wogole sa ladne, a niz to jaki maja kolor.
Czy buty ze stylizacji powyzej sa w takim razie ladne? Bo dla mnie wygladaja jak buty z Wojasa lub Ryłko? takie jakie kupi ktos kto kupuje garnitur w galerii na okazje i od razu dostaje buty do kompletu za pol ceny
Ktoś taki raczej nie wie o istnieniu tego bloga;) A tak na serio. Ładne zawsze jest lepsze od brzydkiego. Ale ładne rzeczy trzeba umieć skomponować ze sobą, by tworzyły bliską ideałowi całość. I o tym jest ten wpis, tak mi się przynajmniej wydaje.
Tez mam takie koniakowe yanko, co prawda oxfordy a nie derby. Bardzo fajnie obnizaja formalnosc np. Zestawow koordynowanych. Tylko nie moge przezyc tego, ze raz podczas kremowania zrobila mi sie na nich plama nie do usuniecia :/ niestety te jasne skory maja tendencje do tworzenia jakichs dziwnych zaciemnien
Najbardziej uniwersalne buty dla mnie to penny loafery, ale nie takie w stylu włoskim, tylko bardziej amerykańskim, preppy. I nawet czarne (sam takie mam) będą dobrze wyglądać zarówno z jeansami, jak i flanelowymi spodniami. Nawet z ciemnym garniturem ujdą. A jak nie loafery, to jakieś ładne derby, zamszowe lub z groszkowej skóry i do tego najlepiej split toe. Osobiście trzymam się daleko i od brogsów i monków, a juz na pewno koniakowych. A jasne brązy tylko w zamszu! Pozdrawiam
Dlatego jeśli ktoś chce kupić swoje pierwsze klasyczne buty, które nie będą okazjonalne (czyli nie do wykorzystania kilka razy w roku), lecz użytkowe (czyli do wykorzystania kilkadziesiąt razy w ciągu roku), to warto zadać sobie takie pytania:
1. Który fason, kolor i faktura podoba mi się najbardziej?
2. Który fason, kolor i faktura będzie najbardziej kompatybilny z moimi ubraniami?
na foto przy Twoim wpisie REWELACYJNE są te spodnie – krata, kolory – MEGA!
Przyłącze się do tej opinii. Jako kobieta, z tęsknotą wspominam czasy eleganckich mężczyzn i kobiet. Tak bardzo brakuje mi tej klasy na ulicach. Pomijam środowiska z dress codem, lecz codzienny ubiór, nie wspominając mody wśród nastoletnich osób i tego co oferują sieciowki młodzieży. Nastolatką byłam ok 20 lat temu i nie było w sklepach takiego wyboru, ale odzież miała w miarę jakość i kunszt krawiecki, natomiast jako matka nastoletniego młodzieńca chcąc ubrać syna w coś z klasą mam olbrzymi problem.
Ty trollujesz, prawda? 20 lat temu, a więc rok 2004 to czasy koszmarnych garniturów Sunset Suit o fatalnych proporcjach i koszmarnych tkaninach. Jako maturzysta roku 2008 załamałem się oglądając niedawno zdjęca ze swojej studniówki, te obrzydliwe garnitury, poliestrowe krawaty i najważniejsze – tragiczne buty u chłopaków. Teraz jest naprawdę jest o wiele, wiele lepiej. Zarówno pod względem dostępności i świadomości klientów. Ubrać się dobrze jest teraz bardzo łatwo. Jedyny problem to kasa, bo żeby to było dobrze, a nie „udające dobrze”, to trochę trzeba wydać (choć można te koszty minimalizować na rozmaite sposoby – outlety,Vinted, itd) oraz świadomośc, bo trzeba… Czytaj więcej »
Ja w swoim czarnym garniturze Sunset Suits czułem się rewelacyjnie na studniówce w 2000 roku! I w późniejszym czasie zakładając go na kilkanaście okazji, głównie dziennych. Z tego co pamiętam to nikt nie zwracał uwagi na detale, buty. Jedynie na to czy ktoś przyszedł w garniturze, czy np. tylko w koszuli, np. czarnej. I tyle. Niewiedza była raczej wyzwalająca.
Jeśli chodzi o kasę, to mam wątpliwości. Do pewnego stopnia tak, jednak myślę że bardziej liczą się chęci, motywacja do tego żeby dobrze wyglądać, dążenie do tego celu.
Ale ja też się świetnie bawiłem na swojej studniówce i miałem poczucie, że wszyscy wyglądamy świetnie xD Patrząc jednak na zdjęcia z dzisiejszych studniówek widać jak wiele i jak bardzo na lepsze się zmieniło jeżeli chodzi o tzw. modę męską. Tym bardziej wzdrygam niczym na dźwięk paznokci drapiących o ścianę, kiedy słyszę teksty spod znaku „kurła kiedyś to było elegancko, teraz mężczyźni ubierają się jak fleje” i próby dowodzenia, że facet w fatalnym garniturze wygląda lepiej i bardziej elegancko niż facet w dobrze dopasowanej polówce i fajnych chinosach…
Częsty błąd poznawczy to myślenie, że 20 lat temu były lata 80-te. Może o to chodziło?
Dokładnie, też mam wrażenie, że mówiąc kiedyś to było z automatu myśli się o latach 80tych/ poczatku 90. Nawiasem mówiąc dość topornych jeśli chodzi o styl i ubrania.
Ale istotnie lepszych, jeśli chodzi o jakość wykonania.
Trudno się nie zgodzić. Co do tej „toporności” stylu, jak wyraził się przedmówca, to ciekaw jestem kiedy projektanci „się ogarnęli” uzyskując dzisiejszą doskonałość:-) Sądzę, że wielu ocenia te czasy przez nasz rodzimy, nieco przaśny bazarowo wczesnokapitalistyczny klimat.
No to rozróżnijmy lata 80-te od wczesnych 90-tych, bo to zupełnie inna epoka:) Lata 80-te w modzie męskiej to z jednej strony małe zróżnicowanie, pewna toporność, ale z drugiej strony wciąż trzymające się krawiectwo miarowe, trzymające poziom wykonania (i to pasuje do opisu przedmówczyni), które zostało potem doszczętnie wykończone (jak większość rzemiosła) w początkach kapitalizmu i zalewie wyrobów gorszych jakościowo (ale wciąż o niebo lepszych niż to, co teraz!) – ale zachodnich. Albo chińskich. Ale kolorowych, a to się liczyło. Natomiast w latach 90-tych pierwsze co rzuca się oczy w męskiej modzie to garnitury o 2-3 rozmiary za duże, a… Czytaj więcej »
Swoją drogą pamiętam swoją dezorientację widząc tytuł serialu „Dziewczyna z XX wieku”, zanim się nie zorientowałem, że są już młodzi dorośli, dla których to historia sprzed ich ery;) A jak już przy tym jesteśmy, to macie świadomość, że za Waszego życia pisząc o modzie z lat 20-tych, trzeba będzie precyzować którego stulecia?:)
Moim zdaniem koniakowe brogsy czy derby do granatowego garnituru wyglądają obciachowo tylko czarne albo ciemny brąz wyglądają dobrze a nawet do dżinsów też by nie pasowały
Patrząc na tych dwóch wydawać by się mogło że nie powinni narzekać na brak pieniędzy a mimo to nie potrafią sami się ubrać !! to PARADOKS !! oni potrzebowali by stylisty żeby za nich wybrać odpowiednie buty do garnituru
albo następny Lewandowski biała kurteczka w zimową aurę to jak noszenie białych kozaków w zimę, gdzie tu logika ???
Jeszcze to co chciałbym dodać to te koniakowe brogsy wyglądają zbyt „DANDY” a Lewandowski powinien występować w teledyskach disco polo a nie na boisku
Bez przesady koniakowe buty mogą być tylko nie na każdą okazję a co do białych zimowych kurtek to za bardzo biją po oczach i szybko się brudzą na rękawach tak że mało to praktyczne
Biją po oczach jak śnieg w styczniu…
Michale, abstrahując już od koloru, czy buty od Massimo jak na załączonym zdjęciu bez ujmy mogą towarzyszyć formalnym stylizacjom?
xD
Formalnym z pewnością nie. Są zbyt toporne.
Z komentarzy wynika, że koniakowy to właściwie synonim jasnobrązowego, a chyba nie o to chodzi.
Co do połączeń. Tak jak nie zakładam jasnobrązowych butów do ciemnych spodni (nie mówiąc o ciemnym garniturze), tak również nie łączę czarnych lub ciemnobrązowych butów z jasnymi spodniami. Jasnobrązowe buty dobrze np. współgrają późną wiosną czy latem z jasnymi chinosami.
Teraz widzę, że Autor tekstu też zdaje się utożsamiać koniakowy (tytuł) z jasnobrązowym (pierwsze zdanie w tekście). Jednak „cognac can be described as a shade of brown, specifically a light to medium brown tone” https://cancanawards.com/is-cognac-brown-or-light-brown-2/ i „The colour of cognac leather can range from a light brown to a dark brown, and usually has a reddish or orange hue” https://blacktailnyc.com/what-is-the-color-difference-between-cognac-and-dark-brown/ . Czyli koniakowy to nie tylko jasnobrązowy, a nie każdy jasnobrązowy to koniakowy :-).
Upraszczasz. Ciemne buty-ciemne spodnie, jasne buty-jasne spodnie. Autor wpisu zwraca uwagę „pora dnia, okazja”, czyli stopień formalności. Przecież do klasycznych granatowych dżinsów nie nosisz wyłącznie ciemnych butów. Mnie najwygodniej w sneakersach. Jasnych, notabene.
Wiele zależy od preferencji. Do ciemnych granatowych dżinsów nie lubię jasnych butów. Raczej średniociemny lub ciemny brąz lub czarne.
Sneakersy to nieco inna para kaloszy :-). Dżinsy + sneakersy to tak niski stopień formalności, że prawie wszystkie chwyty dozwolone :-). Osobiście nie lubię białych.
Poza tym dżinsy + sneakersy to tak niski stopień formalności, że prawie wszystkie chwyty dozwolone :-).
To ciekawe Autorze, że dwukrotnie odrzuciłeś moją uwagę, że koniakowe to nie to samo co jasnobrązowe. Do błędu też trzeba umieć przyznać się, a nie zgrywać się na wszechwiedzący autorytet modowy.
Niczego nie odrzucałem, po prostu twój wcześniejszy komentarz wpadł do spamu i czekał na zatwierdzenie.
Jeśli chodzi o jego treść, to nazewnictwo kolorów to temat rzeka. Jeśli nie mówimy o kolorach Pantone, RAL, NCS i innych, które są bardzo precyzyjnie opisane, to każdy może sobie po swojemu definiować gdzie kończy się koniak, a gdzie zaczyna jasny brąz. Ja traktuję je jako bardzo podobne, bo podobne jest ich zastosowanie i stopień formalności w obuwiu męskim.
Michał przy okazji pytanie (może banalne) ale czym pielęgnujesz te koniakowe buty? Wiem, że pasta bezbarwna ale ona nie zakrywa zarysowań i źle wygląda na zagięciach. Brązowa pasta zmienia kolor butów. To jak? Pozdrawiam
Krem do skór w odpowiednim odcieniu. Marka Saphir i Tarrago mają co najmniej kilka odcieni jasnych brązów.
Dziękuję;)
W sklepie z garniturami polecono mi takie brązowe prawie koniakowe (są lekko ściemnione na przodach , czubkach – może to je ochroni) półbuty do garnituru koloru ciemnego granatu i pasek. Czytam, że sa nieodpowiednie. Pani w sklepie była znawczynią tematu i teraz chce iść na wesele do kuzynki a po przeczytaniu artykułu mam mętlik w głowie. Nie jestem szczególnie pasjonatem mody eleganckiej, gdyż mnie na nią nie stać (choć taki styl mi się podoba), ale chcę założyć mniej formalną muchę wiązaną. Mam już dość krawatów. Czy mogę założyć brązową (koniakową) muchę do tych nieszczęsnych butów i jakąś ciemniejszą poszetkę we… Czytaj więcej »
To są wywody które dotyczą starego poważnego chłopa (no offence) z grubym portfelem, który się na codzień stroi w ramach pracy. Nie twoja bańka. Czy koniakowe buty i granatowy garnitur nadają się na ślub kuzynki? Jak najbardziej. Mucha w takim zestawie będzie jednak dość kontrastowa (dodaje na formalności, a wypadałoby też założyć koszulę z plisą), pomijając fakt że ten element nie każdemu leży i ostatecznie możesz skończyć jak klaun? No chyba że jesteś fanem klauna i chcesz to wszystkim jasno zakomunikować. Czy ubierać się pod kolor sukienki kobiety? Nie, załóżcie sobie opaski w odblaskowym kolorze – łatwiej się znajdziecie na… Czytaj więcej »
Od paru lat zaglądam tutaj mniej więcej raz na rok, bo moim zdaniem kontent się skończył dobrych parę lat temu. Natomiast korzystając z okazji, chciałbym w formie komentarza złożyć podziękowania za modowe wychowanie prostego chłopaka ;) Swego czasu kupiłem czarne wiedenki, stalowo szary prosty jednorzędowy garnitur i białą koszulę 'premium’. Ten zestaw obstawia mi wszystkie bardziej oficjalne okazje i będzie to czynił do końca życia. Raz się człowiek wykosztował i na zawsze spokój. Dziękuję!