To już czwarta „Stylowa mapa”, jaką mam przyjemność realizować w towarzystwie marki Mercedes-Benz. Jest to jedna z moich ulubionych serii w historii bloga, więc cieszę się, że w tym roku mogłem przygotować jej kolejny odcinek.
Przypomnę, że w poprzednich latach opublikowałem: „Stylową mapę Poznania” w towarzystwie modelu CLE Coupe; „Stylową mapę Krakowa”, gdzie miałem do dyspozycji wspaniałego Mercedesa-Maybacha S 680, a jeszcze wcześniej była „Stylowa mapa Trójmiasta” z Mercedesem Klasy C.
Przyszła pora na Wrocław, piękne miasto w którym ostatni raz byłem równo 10 lat temu. Byłem bardzo ciekaw jak Wrocław zmienił się przez tę dekadę. A podróż do stolicy Dolnego Śląska choć długa (miałem do pokonania ponad 500 km), to była niezwykle przyjemna i komfortowa. Duża w tym zasługa auta, które dostałem do dyspozycji. Tym razem usiadłem bowiem za kierownicą Mercedesa-AMG S 63 E Performance.

To flagowy model Klasy S w wydaniu AMG. Klasyczna limuzyna, ale ze sportową duszą. Samochód, który zachwyca nie tylko elegancją, ale także mocą i osiągami. Z zewnątrz grzeczna i reprezentacyjna bryła, a w środku prawdziwy bolid przyszłości z hybrydowym silnikiem V8 o łącznej mocy systemowej 802 koni mechanicznych i przyspieszeniu do setki w 3,3 sekundy. To luksus, który przyspiesza bicie serca :)
Na koniec tego materiału podzielę się moimi wrażeniami z pozycji kierowcy, który przejechał tym autem ponad 1200 kilometrów, a tymczasem zapraszam w stylową podróż po Wrocławiu, gdzie odwiedziłem 14 ciekawych miejsc. Jako ciekawostkę dodam, że kilka z nich miałem już okazję poznać przy poprzednich edycjach „Stylowej mapy”. Dla łatwiejszej nawigacji dodałem klikalny spis treści:
MACARONI TOMATO
HERSE
HUGBAG
DIUK OPTYK
BERG’S
TAILORS CLUB
ENDE CERAMICS
OPTYK PIEKARY 16
BENSARI ÉBÉNISTES I BENSARI WORKSHOP
MOOD SCENT BAR
BROGS
GALERIA POLSKIEGO PLAKATU
TAJNE KOMPLETY
HOTEL MONOPOL

MACARONI TOMATO
plac Teatralny 6/7
Nazwa Macaroni Tomato brzmi bardzo włosko i kulinarnie, ale to polska marka odzieżowa, która powstała w roku 2012. Stworzyli ją Wojtek Szarski oraz Tatiana Hrechorowicz. Postać Wojtka zapewne jest znana moim starszym czytelnikom, bowiem był to pierwszy polski bloger, który zaczął pisać o męskim stylu (ja zacząłem kilka miesięcy później). Wojtek zawodowo zajmował się pisaniem scenariuszy, ale hobbystycznie zainteresował go świat nieco zapomnianych ubrań i dodatków tworzonych przez lokalnych rzemieślników. Założył więc bloga o nazwie Macaroni Tomato i spisywał na nim swoje realizacje od krawców, szewców, rękawiczników. Blog bardzo szybko stał się opiniotwórczym medium w tej tematyce i moim zdaniem w dużym stopniu przyczynił się do popularyzacji i renesansu krawiectwa miarowego w Polsce.
Popularność bloga doprowadziła do pomysłu założenia własnej marki. Polskiej, ale z włoską duszą i stylem. Stało się to w roku 2012. Wojtek wraz ze wspólniczką Tatianą Hrechorowicz otworzyli malutki butik Macaroni Tomato przy ulicy Przemysłowej, później były przenosiny do większego lokalu przy ulicy Rozbrat, a jeszcze później na ulicę Krochmalną przy kompleksie Browary Warszawskie. Natomiast rok temu przyszła pora na pierwszy butik poza Warszawą. Wybór padł na Wrocław, a dokładniej piękną kamienicę przy placu Teatralnym.

Obecna oferta Macaroni Tomato jest bardzo szeroka, bo można tu kupić zarówno smoking, jak i koszulki polo i inne mniej formalne ubrania. Całość utrzymana w bardzo ładnej estetyce nowoczesnej elegancji, bez krzykliwych kolorów, bez dużych logotypów. Warto podkreślić, że zdecydowana większość ich asortymentu produkowana jest w Polsce, ale z wykorzystaniem bardzo dobrych tkanin m.in. od Drago, Vitale Barberis Canonico, Abraham Moon czy Tessitura di Quaregna.

Moim zdaniem najmocniejszą grupą produktową są ich marynarki, garnitury, koszule oraz swetry. Na miejscu można także skorzystać z oferty szycia miarowego. Marka chwali się tym, że jako jedni z nielicznych mają swoją autorską konstrukcję garniturów, opracowaną pod sylwetki typowe dla Polaków.

HERSE
ul. Świętego Mikołaja 73/76
W logotypie marki Herse jest rok 1868, co może sugerować, że jest to najstarsza firma w tym wrocławskim zestawieniu (starsza nawet niż Hotel Monopol), choć warto dodać, że na wiele dekad marka ta zniknęła z rynku. Jej reaktywacji podjął się Paweł Bober – przedsiębiorca i pasjonat mody męskiej, który wcześniej był współudziałowcem marki Poszetka. Zresztą wrocławski butik Herse działa właśnie w tym samym miejscu, gdzie wcześniej była Poszetka.

Na początku XX wieku Herse było ekskluzywnym domem mody z imponującą siedzibą w kamienicy przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Ich ubrania nosiły polskie elity, artyści, dyplomaci i arystokracja. Niestety wybuch II wojny światowej przyniósł kres działalności domu mody Herse. Budynek przy Marszałkowskiej został poważnie zniszczony, a rodzina Herse zmuszona była zakończyć działalność w roku 1946.

Marka Herse wróciła na rynek w roku 2023, po blisko 90 latach nieobecności. Zaczęli z dużym rozmachem, bo od razu trzema butikami (w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu) oraz szeroką kolekcją odzieży eleganckiej.

W ich ofercie można znaleźć zarówno totalne klasyki (gładkie garnitury, dyplomatki), jak i odważniejsze propozycje, które wyróżniają się detalami, kolorami i wzorami. Szyją głównie z włoskich i brytyjskich tkanin (m.in. Ferla, Marling & Evans, Fratelli Tallia di Delfino). We wrocławskim butiku można też skorzystać z oferty szycia miarowego. Na miejscu dostępny jest też spory wybór ubrań damskich.

HUGBAG
ul. Aleksandra Ostrowskiego 30
Jednym z pierwszych miejsc, jakie zapisałem sobie w notesie, gdy planowałem wizytę we Wrocławiu była pracownia kaletnicza marki Hugbag. Od kilku lat śledzę ich działalność, a ich produkty kilka razy pojawiały się w moich Prezentownikach, więc cieszę się, że wreszcie mogłem ich osobiście poznać. Markę Hugbag założyło w roku 2012 dwóch przyjaciół – Radosław Fijołek i Radosław Stelmaszczyk.

Postanowili wprowadzić na rynek produkty, jakich sami szukali. Proste, jakościowe, funkcjonalne, długowieczne i w przystępnej cenie. A zaczęło się od etui na iPada, bo to właśnie takiego produktu sami potrzebowali i poszukiwali.
Zanim jednak powstał ten pierwszy produkt, to założyciele musieli nauczyć się zawodu, bo nigdy wcześniej nie mieli styczności z kaletnictwem. Przez rok terminowali w zakładzie jednego z wrocławskich rzemieślników, który pomógł im opanować podstawy tego zawodu. Etui na iPada nadal jest w ofercie Hugbag, ale obecne portfolio tej marki jest znacznie szersze – od rzeczy bardzo małych, po duże.

Zanim jakiś produkt trafi do sprzedaży, to przechodzi co najmniej kilkutygodniowe testy podczas których jest dopracowywany i modyfikowany w najdrobniejszych detalach. Ta drobiazgowość to konik Radka Stelmaszczyka, który poza prowadzeniem pracowni kaletniczej, jest też wieloletnim wykładowcą akademickim. A studentów SWPS uczy właśnie projektowania i prototypowania produktów oraz opakowań. Z kolei Radek Fijołek wykorzystuje swoje wieloletnie doświadczenie jako kierownik planów filmowych i w Hugbag odpowiada za organizację produkcji i kontakt z klientami.
Hugbag to typowa manufaktura rzemieślnicza, więc każdy produkt przechodzi przez ręce właścicieli i jest przez nich wycinany, szyty i wykańczany. Sami wybierają także każdy płat skóry w garbarni. Korzystają tylko z polskich skór bydlęcych garbowanych roślinnie, które z czasem pięknie się starzeją.

Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych marek akcesoriów skórzanych w Polsce w której widać jakość i autorskie pomysły. Koniecznie zerknijcie na ich stronę, bo każdy ich produkt można kupić online.
DIUK OPTYK
ul. Hugona Kołłątaja 32
Jacques Marie Mage. Czy coś wam mówi ta nazwa? To właśnie przede wszystkim dla tej marki postanowiłem odwiedzić i opisać salon Diuk Optyk, bo jest to jedno z dwóch miejsc w Polsce w którym można kupić okulary Jacques Marie Mage – od kilku lat najgorętszej marki branży optycznej. Wielu uważa, że to właśnie oni produkują obecnie najlepsze na świecie oprawki.

Dopracowane w każdym detalu, produkowane z najlepszego acetatu i tytanu, o bardzo charakterystycznych liniach (grube ramki inspirowane wzornictwem z połowy XX wieku) i zdobieniach. Do tego piękna kolorystyka, bardzo limitowane serie i bezkompromisowa jakość.
Są to małe dzieła sztuki rzemieślniczej i dlatego obecnie jest to najbardziej pożądana marka okularowa na świecie. Ten status podbija dodatkowo fakt, że marka Jacques Marie Mage bardzo selektywnie dobiera salony optyczne, które mogą sprzedawać ich produkty. W Polsce są tylko dwa takie punkty i podobno więcej już nie będzie. We wrocławskim salonie Diuk Optyk w stałej ofercie jest ponad 200 modeli tej marki, co czyni ich jednym z najlepiej zaopatrzonych salonów w Europie.
Zapytałem Marcina Lechnę, właściciela salonu o to, jak mu się udało zdobyć tak pożądaną markę. Okazuje się, że miał dobrego nosa, bo gdy zgłosił się do nich 8 lat temu, to mało kto o nich słyszał i jeszcze nie prowadzili takiej selekcji partnerów jak obecnie, ale nie obyło się bez konieczności wyjazdu do Los Angeles, by dopiąć tę współpracę. Dobre relacje trwają do dzisiaj, a do Diuk Optyk przyjeżdżają i przylatują fani JMM z całej Europy.

Ale DIUK Optyk to także inne mniej znane marki, które warte są uwagi. Wyróżniłbym tu przede wszystkim Chrome Hearts – amerykańska marka, która w okularach łączy luksus i rockową duszę. A sympatykom minimalistycznego dizajnu z pewnością przypadną do gustu marki Akoni (Szwajcaria) i SALT (USA). W Polsce nie są one szczególnie znane, ale jakościowo jest to wysoka półka. Zresztą jak wszystko inne w tym salonie. Polecam ten adres koneserom dobrych okularów, bo selekcja marek i modeli jest tutaj tak dobra, że ja wyszedłbym stąd z kilkunastoma oprawkami :)
BERG’S
ul. Świdnicka 40
Bardzo ciekawym miejscem na mapie Wrocławia jest Dom Handlowy Renoma. To piękny modernistyczny budynek o charakterystycznej bryle, który ma już blisko sto lat, a wciąż zachwyca ponadczasową formą. Na parterze Renomy zlokalizowany jest jeden z najciekawszych wrocławskich butików z modą męską (choć damskie linie też są w ich ofercie).
To multibrandowy koncept o nazwie BERG’S za którym stoją założyciele marki Emanuel Berg, czyli Jarosław i Petra Berg-Szychułda. Swoją drogą, w „Stylowej mapie Trójmiasta” odwiedziłem ich flagowy butik w Gdyni, który obecnie też już działa pod nazwą BERG’S, podobnie jak ten warszawski.

Butiki Emanuel Berg specjalizowały się głównie w koszulach, a pozostały asortyment był tylko dodatkiem. Po przemianowaniu ich na BERG’S, te proporcje nieco się odwróciły. Koszule Emanuel Berg nadal są tam dostępne, ale mocno powiększone sklepy dały możliwość wprowadzenia innych marek i stworzenia spójnej i pełnej oferty dla klientów chcących się ubrać od stóp do głów w topowe produkty mniej znanych marek w stylistyce luksusowego casualu i samart casualu. To między innymi Herno, MooRER, Lubiam, Circolo 1901 (na jednym ze zdjęć mierzę marynarkę tej marki), Parajumpers.

W ofercie jest też znakomita brytyjska marka obuwia klasycznego Crockett & Jones oraz mniej znana, a znakomita włoska marka Fabiano Ricci, która specjalizuje się w bardzo lekkich butach o minimalistycznej stylistyce. Na miejscu dostępne są też usługi szycia na zamówienie (garnitury, marynarki, koszule, spodnie) w wielu opcjach konstrukcyjnych (m.in. full canvas, full canvas soft, half canvas soft) oraz spory wybór asortymentu dla pań.

TAILORS CLUB
ul. Gwiaździsta 62
Na wstępie wspomniałem, że we Wrocławiu odwiedziłem kilka marek, które pojawiały się w poprzednich „Stylowych mapach”. Jedną z nich jest Tailors Club – studio szycia miarowego, które odwiedziłem kilka lat temu w Gdańsku, gdy powstawała „Stylowa mapa Trójmiasta”. Fajnie się złożyło, bo kilka tygodni temu otworzyli swój nowy punkt we Wrocławiu, w bardzo dobrej lokalizacji – na parterze słynnego wieżowca Sky Tower, najwyższego budynku Wrocławia.

Za marką Tailors Club stoi Michał Linke z którym poznałem się dokładnie dziesięć lat temu, gdy pracował dla cenionej marki koszulowej. Po odejściu z tej firmy i na bazie swoich wieloletnich doświadczeń w branży, Michał postanowił stworzyć własną markę, która miała się zająć kompleksowym szyciem miarowym. Od tego czasu minęło już kilka lat i obecnie pod szyldem Tailors Club działają trzy butiki: w Gdańsku, Warszawie oraz we Wrocławiu.

Poza typowym asortymentem miarowym (garnitury, marynarki, koszule), w Tailors Club można też zamówić odzież miarową o charakterze codziennym. To między innymi chinosy, dżinsy i kamizelki z ociepleniem. W przeciwieństwie do innych butików z szyciem miarowym w systemie MTM, wyróżnikiem Tailors Club jest konstrukcja full canvas, która u niż jest standardem, a u innych jest zazwyczaj wymaga dopłaty lub jest niedostępna.


Z ciekawych produktów, których podobne miejsca również nie mają w swojej ofercie, jest tutaj szeroka opcja butów na zamówienie, które można sobie w dużym zakresie spersonalizować. I to nie są tylko klasyczne buty, ale też sneakersy i welurowe pantofle.
ENDE CERAMICS
ul. Mikołaja Reja 46
Stali czytelnicy mojego bloga znają moją sympatię do polskiego rzemiosła ceramicznego, a zatem w „Stylowej mapie Wrocławia” nie mogło zabraknąć i takiej polecajki. A jest tu z czego wybierać, bowiem Dolny Śląsk to prawdziwe zagłębie polskiej ceramiki i porcelany. We Wrocławiu również nie brakuje autorskich pracowni, bowiem na tutejszej ASP prężnie działa Wydział Ceramiki i Szkła, który co roku wypuszcza zdolnych artystów.

Ja odwiedziłem pracownię marki ENDE, której w ciągu kilkunastu lat udało się wypracować bardzo charakterystyczny styl i rozpoznawalność sięgającą poza granice Polski. Marka ENDE została założona w roku 2012 przez Natalię Gruszecką. Znana jest przede wszystkim z bardzo charakterystycznego i zapadającego w pamięć produktu – delikatnych filiżanek w kształcie dziewczęcej głowy. To bestseller, który produkowany jest prawie od początku istnienia firmy, a pomysł na tę filiżankę powstał jako efekt zabawy starymi formami do produkcji lalek. Dzisiaj ten produkt bez wątpienia można zaliczyć do najbardziej rozpoznawalnych projektów polskiego dizajnu.

Produkty ENDE powstają ręcznie, z najwyższej jakości porcelany i w krótkich seriach. Charakterystyczne dla marki są matowe, pastelowe powierzchnie zestawione z błyszczącymi elementami pokrytymi m.in. płynnym złotem. Produkty ENDE można też oczywiście kupić online.

OPTYK PIEKARY 16
ul. Tadeusza Kościuszki 21
Moja druga okularowa rekomendacja z wrocławskiej listy to marka, którą możecie pamiętać ze „Stylowej mapy Poznania”. Chodzi o salon Optyk Piekary 16, który odwiedziłem w listopadzie 2023 roku i chyba miałem nosa co do ich działalności, bo od tamtego czasu dziewczyny otworzyły dwa nowe salony – kolejny w Poznaniu i pierwszy we Wrocławiu.

Przypomnę, że za tym projektem stoją dwie przyjaciółki – Natalia i Jagoda, które połączyło nie tylko pochodzenie z tej samej miejscowości, ale też fakt, że obydwie pracowały w branży optycznej. W roku 2016 połączyły siły i otworzyły pierwszy salon optyczny w Poznaniu przy ulicy Piekary 16 (stąd ta nazwa).
Wysoka jakość obsługi i bardzo ciekawa selekcja marek spowodowały, że grono klientów tak szybko rosło, iż można było myśleć o kolejnych salonach. Ten wrocławski właśnie obchodził pierwsze urodziny, a znajdziecie go tuż obok Domu Towarowego Renoma, w klimatycznym i przestrzennym lokalu, który urządzono bardzo eklektycznie – to kolejna pasja Natalii, która wyszukuje dizajnerskie meble i dodatki we włoskich sklepach vintage, a łączy to z rzemiosłem lokalnych stolarzy.

A co na półkach? Oczywiście ogromny wybór okularów mniej znanych, ale bardzo ciekawych marek. Na szczególną uwagę zasługują dwie z nich, które stały się znakiem rozpoznawczym salonów Piekary 16. To francuska marka Sabine Be oraz niemiecka Kuboraum. Ta pierwsza marka to żywe barwy, niekonwencjonalne łączenia kolorów i materiałów, zabawa formą. Z kolei Kuboraum preferuje okulary odważne, rzeźbiarskie, artystyczne, często o nieregularnych, ekspresyjnych formach.


Na uwagę zasługuje też włoska marka Dandy’s, która w Polsce jest bardzo mało znana, a ich wzornictwo jest bardzo interesujące, bowiem wykorzystują klasyczne formy inspirowane okularami z połowy XX wieku, ale wykorzystują do tego acetat o surowym i matowym wykończeniu, nierzadko w nietypowych odcieniach. Podsumowując, klienci poszukujący oryginalnych opraw i okularów przeciwsłonecznych będą się tu czuć doskonale.

Ale wrocławski salon Piekary 16 to nie tylko oprawki i okulary, ale też niszowe perfumy, które są uzupełnieniem podstawowej działalności. W osobnym pomieszczeniu wyeksponowano flakony wielu cenionych, choć praktycznie nieznanych w Polsce marek: Agatho, Gianluca Gariboldi, Coreterno, Maie Piou, Pantheon Roma, Reine de saba Paris.
BENSARI ÉBÉNISTES I BENSARI WORKSHOP
ul. Krakowska 180/budynek P, lokal 1
Cieszę się, że dzięki projektowi „Stylowa mapa” mogę poznawać tak niezwykłych ludzi jak Tom Bensari. To stolarz artysta, którego działalność podziwiałem od kilku lat na Instagramie i gdy tylko sprawdziłem, że swoją pracownię ma we Wrocławiu, to wiedziałem, że muszę go odwiedzić.

Tom Bensari to polski projektant i stolarz artystyczny, który udowadnia, że drewno może być nie tylko materiałem użytkowym, ale też środkiem wyrazu artystycznego. Jego droga do świata stolarki była nietypowa – zanim na poważnie zajął się drewnem, przez lata pracował jako prezes dużych firm zajmujących się dystrybucją farmaceutyczną. A z zawodu jest… prawnikiem.

Przygodę ze stolarstwem zaczynał od tworzenia mebli dla swoich dzieci, bo chciał, by otaczały się pięknem od najmłodszych lat. Później przyszła pora na meble dla innych. Tom od początku swojej działalności postanowił skupić się na bardzo niszowej części rynku, jaką są luksusowe meble kolekcjonerskie. Wcześniej o tym nie wiedziałem, ale rzemieślnicy zajmujący się taką działalnością mają swoją nazwę – ebeniści. Określenie to pochodzi od francuskiego słowa ébne, czyli heban i zostało stworzone w XVII-wiecznej Francji, aby rozróżnić zwykłych stolarzy od stolarzy artystów. Początkowo ebeniści tworzyli meble głównie z hebanu, stąd nazwa.
Pracownia Toma szybko wypracowała swój unikalny styl. Jego projekty zachwycają architektoniczną formą, a zarazem prostotą. Każdy jego projekt łączy w sobie funkcjonalność z wyczuciem estetyki – to meble i przedmioty codziennego użytku, które jednocześnie można uznać za małe dzieła sztuki. Charakterystyczne dla jego stylu są starannie dobrane gatunki drewna, architektoniczne formy w duchu modernizmu i art deco oraz perfekcyjne łączenia z wykorzystaniem tradycyjnych technik stolarskich. Jego projekty publikowane były w wielu prestiżowych tytułach wnętrzarskich i specjalistycznych czasopismach dla stolarzy.


Pracownia Toma rocznie wykonuje maksymalnie kilkanaście sztuk unikalnych mebli. Sprzedaje je głównie klientom ze Stanów Zjednoczonych, gdzie reprezentuje go prestiżowa amerykańska galeria Studiotwentyseven. Oprócz tego dzieli się swoją wiedzą i we wrocławskiej pracowni regularnie organizuje kursy dla pasjonatów tradycyjnego stolarstwa.
MOOD SCENT BAR
ul. Pawła Włodkowica 19
Obowiązkowy adres dla koneserów dobrych zapachów. Mood Scent Bar to jedna z najbardziej cenionych sieci perfumerii niszowych w Polsce, działająca od 2013 roku. Powstała z pasji do sztuki perfumiarstwa i potrzeby stworzenia miejsca, w którym klienci znajdą zapachy spoza głównego nurtu, tworzone przez artystów i niezależnych twórców.

Za pomysłem Mood Scent Bar stoi Victor Kochetov, który 12 lat temu otworzył pierwszą malutką perfumerię w Warszawie. Obecnie jest ich osiem (Warszawa, Wrocław, Poznań, Łódź, Katowice) i choć to już mała sieć, to każdy ich lokal wygląda inaczej.

Wyróżnikiem Mood Scent Bar jest wyjątkowa selekcja marek – perfumy dostępne w tej sieci powstają w małych pracowniach, z rzadkich i szlachetnych składników. Dostępne marki to m.in. Le Labo, Diptyque, Byredo, Maison Francis Kurkdjian, Juliette Has a Gun, Escentric Molecules, ale także bardziej niszowe domy perfumeryjne jak Orto Parisi, Nasomatto, Olfactive Studio czy HFC. Na miejscu można kupić próbki każdej dostępnej marki.
BROGS
ul. Grodzka 5
Tuż przy Odrze i Moście Pomorskim znajduje się malutki i bardzo sympatyczny butik o nazwie Brogs, który w tym roku obchodzi 10-lecie istnienia. Prowadzi go wraz z żoną pan Marek Gawroński. Gdy zaczynali, ich wiodącą działalnością była sprzedaż klasycznych butów (stąd nazwa). Było to obuwie brytyjskiej marki Loke, hiszpański Berwick oraz polska marka Meka. Dodatkową działalnością było wtedy szycie miarowe oraz sprzedaż gotowych produktów kilku polskich marek (m.in. marynarki M.Ceran oraz dodatki Poszetka i Dignito).

Od dłuższego czasu te proporcje się odwróciły i obecnie Brogs to głównie studio szycia miarowego w systemie Made to Measure, a z gotowych produktów zostały dodatki Dignito, bestsellerowe modele butów Berwick, kosmetyki do butów Saphir oraz marynarki M.Ceran.

System szycia MTM z jakiego korzysta Brogs pan Marek uważa za jeden z najbardziej rozbudowanych na rynku, co pozwala uzyskać bardzo dobre efekty, o czym świadczą liczne opinie w Google. Garnitury Brogs szyte są w Polsce, a jeśli chodzi o tkaniny, to do wyboru są m.in. próbniki Loro Piana, Vitale Barberis Canonico, Drago, Fratelli Tallia Di Delfino, Piacenza, Solbiati, Huddersfield Fine Worsteds, Scabal, Guabello.
Ceny garniturów dwuczęściowych szytych na zamówienie zaczynają się od 4399 zł, a marynarek od 2899 zł.
Jeśli chodzi o gotowe produkty, to na uwagę na pewno zasługują marynarki polskiej marki M.Ceran, które szyte są z wyselekcjonowanych włoskich tkanin bez poduszek ramiennych i najczęściej bez podszewki. Są lekkie jak kardigan.
GALERIA POLSKIEGO PLAKATU
ul. Świętego Mikołaja 54/55
Właśnie dla takich miejsc warto robić „Stylowe mapy”, bo wrocławska Galeria Polskiego Plakatu to miejsce absolutnie wyjątkowe nie tylko na mapie Wrocławia, ale i jedno z najlepszych w Polsce, jeśli chodzi o tę nieco niedocenianą formę sztuki, jaką jest plakat.
Planowaliśmy tu wstąpić na 15-20 minut, by wykonać zdjęcia i chwilę porozmawiać, a spędziliśmy tu znacznie więcej czasu, bo pan Krzysztof Marcinkiewicz, który jest założycielem tego miejsca to prawdziwy pasjonat, który mógłby godzinami opowiadać o plakatach które sprzedaje.

A jest o czym opowiadać, bo poza tym, że sama liczba robi wrażenie (na miejscu jest kilka tysięcy plakatów, które można kupić), to za każdym z nich stoi jakaś ciekawa historia i artysta. Co ważne, pan Krzysztof jest nie tylko właścicielem sklepu, lecz także wydawcą wielu serii plakatów. A to oznacza, że ma swój duży udział w tym jak obecnie wygląda rynek polskiego plakatu i jaki renesans przeszła ta branża.

A stało się to głównie za sprawą serii plakatów „Polska” Ryszarda Kai, który w sposób mistrzowski przywrócił koncepcję plakatu turystycznego, ale w nowoczesnej i humorystycznej formie. Nawet jeśli nie kojarzycie tego nazwiska, to jestem przekonany, że gdzieś na pewno widzieliście choć jeden plakat jego autorstwa z tej serii, bo powstało ich łącznie 163.

Niestety Ryszard Kaja zmarł w roku 2019, zatem więcej plakatów w tej serii już nie powstanie, ale zostawił po sobie wiele bardzo udanych prac, które z pewnością będą cieszyć kolejne pokolenia entuzjastów tej formy sztuki. Wszystkie te plakaty kupicie w Galerii Polskiego Plakatu, bo to właśnie pan Krzysztof jest jedynym wydawcą tej serii. Oczywiście na miejscu dostępne są też plakaty setek innych artystów, a jeśli nie będziecie mieli okazji odwiedzić Wrocławia, to cały asortyment tej galerii można kupić online na PolishPoster.com.

TAJNE KOMPLETY
ul. Przejście Garncarskie 2
Takich miejsc jest już coraz mniej, więc warto je promować i wspierać. Mam na myśli niezależne autorskie księgarnie, które kiedyś były w każdym mieście, a obecnie zostało ich bardzo mało. A czym takie księgarnie się wyróżniają? Przede wszystkim autorską selekcją tytułów, która nie poddaje się naciskom dużych wydawnictw, co wpływa na jakość oferty dla klientów.

We Wrocławiu szczególnie jeden adres zasługuje na rekomendację. Tajne Komplety to niezależna cafe-księgarnia działająca od 2010 roku. Znajduje się przy ulicy Przejście?Garncarskie?2, w sercu Starego Miasta, tuż przy Rynku. W roku 2012 r. Tajne Komplety zostały uznane za najpiękniejszą polską księgarnię (według serwisu Lubimy Czytać).
W ich ofercie jest kilka tysięcy wartościowych tytułów, raczej nie ma tu przypadkowych pozycji, więc nietrudno wyjść stąd z torbą pełną książek. W opiniach można o nich przeczytać, że to „prawdziwa księgarnia, a nie sklep z książkami” i rzeczywiście czuć to od progu.
HOTEL MONOPOL
ul. Heleny Modrzejewskiej 2
„Stylową mapę Wrocławia” kończymy w legendarnym Hotelu Monopol, bo moim zdaniem to również stylowy punkt, który warto odwiedzić będąc we Wrocławiu. Niekoniecznie musi to być pobyt z noclegiem (choć na to również namawiam, przetestowałem), bowiem znajdują się tu dwie świetne restauracje (wyróżnione ostatnio rekomendacją Michelin 2025), cafe bar, oraz wspaniałe tarasy letnie na dachu.





Hotel Monopol to obiekt o bogatej historii sięgającej początku XX wieku. Został otwarty w 1892 roku i już od pierwszych lat działalności uchodził za adres luksusowy, odwiedzany przez śmietankę towarzyską i artystyczną Wrocławia. Gościli tu m.in. Pablo Picasso czy Marlena Dietrich.

Architektura Hotelu Monopol to wyrazisty przykład secesji z elementami modernizmu. Z zewnątrz uwagę zwracają piękne zdobienia elewacji, okazałe okna i historyczne detale. Wnętrza, szczególnie po renowacji, łączą oryginalne elementy wystroju z nowoczesnym luksusem. Zachowały się m.in. oryginalne ceramiczne dekoracje i mozaiki z czasów powstania budynku.
Po II wojnie światowej hotel funkcjonował dalej, choć przez dekady zatracił część dawnego splendoru. Przełom nastąpił w 2005 roku, gdy Monopol został kupiony i odrestaurowany przez Grupę Likus Hotele i Restauracje. Dzięki gruntownej rewitalizacji hotel odzyskał dawny blask i stał się synonimem luksusu na mapie Wrocławia.

Mam nadzieję, że podobała wam się ta stylowa podróż i zachęciłem was do odwiedzenia Wrocławia oraz opisanych miejsc. A jeśli znacie jeszcze jakieś inne stylowe punkty z mapy Wrocławia, które warto znać, to koniecznie podzielcie się w komentarzach.
A na zakończenie obiecałem jeszcze kilka subiektywnych wrażeń o Mercedesie-AMG S 63 E Performance, którym miałem przyjemność przejechać ponad 1200 kilometrów i muszę przyznać, że będą za nim tęsknił :)
SPORTOWA MOC UKRYTA POD ELEGANCKĄ BRYŁĄ
Przy tym aucie nie sposób nie zacząć tej ukrytej mocy o której wspominałem, bo choć z zewnątrz Mercedes-AMG S 63 E Performance wygląda bardzo dostojnie i grzecznie, to pod maską kryje się to, co daje wielką frajdę z jazdy – połączenie 4,0-litrowego silnika V8 biturbo i silnika elektrycznego generuje łączną moc systemową 802 KM i maksymalny systemowy moment obrotowy 1430 Nm. To parametry, które potrafią wcisnąć w fotel i dać niesamowite wrażenia z jazdy.

PROPORCJE JAK W DOBRYM GARNITURZE
Przejdźmy do walorów wizualnych, bo jest to naprawdę piękne auto o ponadczasowej formie. Nie ma tu żadnych wizualnych „fajerwerków”, ale moim zdaniem to właśnie wielka zaleta. Dzisiaj, kiedy wiele modeli aut (szczególnie z rynku azjatyckiego) jest do siebie tak podobnych, że bez spojrzenia na znaczek z logotypem trudno czasem odgadnąć markę, to ta przewidywalna i klasyczna bryła Klasy S jest po prostu miłą odmianą dla takich osób jak ja. Czyli estetów ceniących ponadczasowe piękno, a nie chwilowe trendy.
I co warte podkreślenia – Mercedes-AMG S 63 E Performance ma bardzo ładne proporcje. Mimo, że długość tego modelu to 532 cm, to zupełnie tego nie widać z zewnątrz.

ACH TEN KOLOR!
Miłą dla oka odmianą jest też ten piękny odcień lakieru. Zachwycałem się nim każdego dnia i chyba nie tylko ja, bo gdy wrzucałem na Instagramie backstage z naszego wrocławskiego wyjazdu, to dostałem sporo komentarzy, że ta dostojna bryła auta pięknie wygląda w tym kolorze. A piszę o miłej odmianie, bo przecież większość limuzyn tej klasy jest w Polsce zamawiana w kolorze czarnym, dlatego ta zieleń przyjemnie zaskakuje i przyciąga spojrzenia.

KOMFORT KLASY BIZNES
Przy tym aucie nie sposób też nie wspomnieć o szeroko rozumianym komforcie podróży. Klasą S można przejechać kilkaset kilometrów bez żadnego zmęczenia, co jest wizytówką tej serii od kilku dekad. Podkreśliłbym tutaj przede wszystkim świetne wyciszenie kabiny i bardzo komfortowe fotele, a dla pasażerów z tyłu – bardzo dużą przestrzeń.

DŹWIĘK JAK W DOBREJ SALI KONCERTOWEJ
Na koniec wspomnę jeszcze o znakomitym nagłośnieniu, bo dawno nie słyszałem tak pięknie grającego systemu samochodowego. Doczytałem później, że odpowiada za to nagłośnienie marki Burmester o nazwie High-End 4D Surround Sound System. To najwyższa wersja systemu audio, przygotowana specjalnie dla topowych modeli Klasy S i AMG. Oferuje m.in. do 39 głośników (w zależności od konfiguracji); dźwięk 4D – z wbudowanymi siłownikami w fotelach, które przenoszą niskie tony na ciało kierowcy i pasażerów, dając fizyczne odczucie basu; krystalicznie czyste wysokie tony, głęboki bas i doskonałe zrównoważenie. No brzmi to wspaniale.
Więcej o Mercedesie-AMG S 63 E Performance przeczytacie na stronie internetowej Mercedes-Benz.
Bardzo dziękuję marce Mercedes-Benz za wsparcie kolejnej edycji „Stylowej mapy”.
Autorem zdjęć jest Adrian Hołda.
W końcu jest i nasz Wrocław (przez wielu entuzjastów mody w ostatnich latach uważany za stylową pustynię w porównaniu do Warszawy, Krakowa czy Poznania), ale jak widać w końcu pojawiło się tutaj wiele ciekawych konceptów, które warto odwiedzić i wesprzeć. Jeśli miałbym coś dodać z dobrego doświadczenia, to poleciłbym też salon optyczny Tęczówka, który ma w swojej ofercie okulary marki Moscot, czyli jednej z najgorętszych i najbardziej kultowych marek okularów. Plus obsługa jest bardzo kompetentna i potrafi doradzić coś zaskakująco dobrze dopasowanego, a nieoczywistego na pierwszy rzut – nomen omen – oka. Mam nadzieję, że przy kolejnej okazji Twojej wizyty… Czytaj więcej »
Dzięki Dawid za dodatkowy adres.
Tym razem harmonogram był tak napięty, że nie udało się odwiedzić wszystkich zaplanowanych miejsc i zabrakło też czasu by się spotkać. Do zobaczenia następnym razem!
Stylowa pustynia to jest Kraków. Masz mam Turbasę i… nikogo innego? A znasz kogoś ,kto zamawia u Turbasy? Ja też nie znam.
Kraków, to atrakcja turystyczna, a nie modowa stolica PL. Na tej samej ulicy, co Turbasa działa chociażby mistrz krawiecki Andrzej Kucia: https://www.krakow.pl/_zawinklem/265546,2278,komunikat,pracownia_krawiecka_przy_ul__sw__gertrudy_8.html
Warszawa, to też nie Neapol czy Londyn. W stolicy masz Kierepkę, Błońskiego, Zarembę i MTM-y. :]
Warszawa to jedyne miasto w Polsce, gdzie wciąż działają pracownie białoskórnicze. Czyli możesz sobie normalnie wejść z ulicy do rękawicznika i zamówić parę rękawiczek na miarę. I to sprawia, że Warszawa jest unikalna. Co unikalnego masz w Krakowie?
Żeby nie było, to piękne miasto, jestem tam co najmniej raz w roku na jesień i zawsze mam dużo przyjemności z chodzenia po krakowskich uliczkach, i cieszenia oka zabytkami, ale w ramach klasycznej męskiej elegancji to jest bardzo bardzo ubogo. Allen Edmonds się zamknął, Stanios się zamknął, a resztę mam w Warszawie.
Fakt, że w Warszawie jeszcze można zamówić buty czy rękawiczki na miarę (Kielman, Jamroziński). Ale jacy następcy są po Wielądku, Januszkiewiczu czy Tomaszu Kowalskim? Z całym szacunkiem, ale Kamiński, to nie ten poziom, co Januszkiewicz. Rzemieślników raczej ubywa, niż przybywa. Poza tym jak pisał Jan Sztaudynger o Krakowie: „Najlepiej czują tu się centusie i docentusie”. ;]
No właśnie, a propos Krakowa, to już jakiś czas temu swoją obuwniczą działalność zakończył Karol Stanios, którego opisywałem tutaj:
https://mrvintage.pl/2022/11/stylowa-mapa-krakowa-subiektywny-przewodnik.html
Luksusowe obuwie na miarę na Podgórzu, na przejazdowej ul. Kalwaryjskiej, to się nie mogło udać! Kiedyś był w Krakowie jeszcze Bukowski, ale na Sławkowskiej w ścisłym centrum ze stałą klientelą. Do Kielmana spływają zamówienie z PL i ze świata, więc się interes jakoś kręci. Do tego z Maltonem robi jeszcze torby. Dobra przebitka jest pewnie z egzotyków dla snobów. Do tego dodatki: paski, portfele i paski do zegarków. Obecnie cena wyjściowa u Kielmana za buty na miarę, to 6500 PLN.
Tak, wypracowana marka i warszawska lokalizacja jak w przypadku Kielmana na pewno robi swoje. Jeśli ktoś ma zostawić co najmniej 6-7 tysięcy za buty, to prędzej wybierze firmę-legendę niż mniej znanego rzemieślnika z Krakowa.
Czekamy na Łódź!
Bardzo lubię Łódź, choć niełatwo będzie przygotować listę kilkunastu ciekawych miejsc.
Też czekam na Łódź, ale nawet kilka miejsc będzie ciężko znaleźć((
Hugbug mnie niestety rozczarowało. Akurat szukam jakiejś fajnej skórzanej torby weekendowej, więc pomyślałem sobie: o, super, nieznana mi polska marka, sprawdzę co mają. Wchodzę na stronę, a tam… w zasadzie nic nie mają. Nie ma toreb weekendowych, nie ma plecaków, nie ma nawet klasycznego, skórzanego portfela z przegródkami na karty i zamykaną kieszenią na monety (gdyby był, to pewnie też bym wziął). Cóż, szkoda. Co do Merdedesa – jeździłem takim egzemplarzem, super auto. Jedyne co, to zmieniłbym w tym zielony kolor tapicerki na toffee, świetnie by to kontrastowało z zielonym lakierem.
Klasyczne torby i plecaki nie są ich kluczowym produktem, oni skupiają się na mniejszych akcesoriach.
Ale skoro takie głosy się pojawiają, to myślę, że właściciele wezmą sobie do serca te uwagi i może poszerzą ofertę.
No fajnie by było, bo chętnie kupiłbym coś w jakości premium od polskiego producenta, wykonane lokalnie przez rzemieślników. Z takiej bardziej premium półki to chyba Sartolane tylko, ewentualnie Baron. Jeśli nie to, to Włochy już zostają w zasadzie, a lepiej byłoby zostawić pieniądze w Polsce. :)
Sartolane i Baron to jednak inny styl i inny rodzaj skór, ale myślę, że w stylistyce Hugbag też można by stworzyć ciekawe torby męskie.
Malton i Kielman – zrobił mi bardzo udaną torbę, bardzo dobra współpraca, materiały i wykonanie wysoka półka, bardzo polecam
Polecam markę Solier, polska, z Podlasia. Kupiłem tam dwie torby naramienne dla siebie i dla ojca, jakość wykonania jest naprawdę bardzo wysoka, używają włoskich skór i dają 5 lat gwarancji na swoje wyroby.
Fiu, fiu, nie wiedziałem, że mój kolega z roku Tomisław poszedł w drewno ;-)
…a patrząc na zdjęcia nie sądzę, bym go nawet poznał wchodząc do jego pracowni!
„Marka Herse wróciła na rynek w roku 2023, po blisko 90 latach nieobecności” Co wspólnego ma aktualne „Herse” z faktyczną marką sprzed wojny ?Poza użytkowaniem nazwy ? Jest spadkobierca rodziny ? Czy jakieś inne powiązanie ?
W sumie też jestem ciekaw. Dołączam się do pytania. Wierzę, że powiązanie jest „głębsze” niż tylko sama nazwa i otoczka.
Teoretycznie została tylko nazwa, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że od momentu zakończenia działalności przez „tamto Herse” minęło wiele dekad, a moda codzienna w tym czasie mocno się zmieniła, więc nie oczekiwałbym prób reaktywacji tamtych wzorów, produktów, wystroju salonów sprzedaży. To nie miałoby szans wizerunkowych i biznesowych na powodzenie.
Przy takim układzie pisanie, że marka wróciła na rynek, po latach nieobecności, jest lekką nadinterpretacją… W 2023 roku pojawiła się na rynku marka o nazwie Herse… To, że ktoś kupił prawa do używania nazwy Herse a ktoś inny je sprzedał nie jest równoznaczne, z tym, że marka powróciła. Dla mnie to jedynie „jechanie na opinii” znanej przedwojennej marki.
To już kwestia interpretacji co możemy nazywać powrotem na rynek, co reaktywacją itd. Natomiast z tego co czytałem, to za obecną reaktywacją stał też Jan Herse Górski, czyli prawnuk założyciela, więc to nie jest tak, że ktoś obcy odkupił markę od rodziny Herse. Zresztą takie historie znane są też na świecie. Chociażby z marką Maybach, która zniknęła w roku 1945, a na rynek powróciła w 2002, a następnie w 2015 przekształcona w Mercedes-Maybach.
> za obecną reaktywacją stał też Jan Herse Górski, czyli prawnuk założyciela, więc to nie jest tak, że ktoś obcy odkupił markę od rodziny Herse
Spółka Herse 1868 sp. z o.o. powstała w 2020 r., a nawet w jego historii fraza „Herse” pojawia się tylko w kontekście firmy. Nic podobnego nie ma także w danych spółki, która ma 50% kapitału (WK1 sp. z o.o., drugim wspólnikiem jest osoba fizyczna o innym nazwisku).
Równie dobrze mógłbym ogłosić restytucję królewskiej linii Jagiellonów — powołując się na dokumenty odnalezione gdzieś na Hradczanach ;-)
Ale jak rozumiem cały czas spieramy się o to czy można mówić o powrocie lub reaktywacji marki, której wiele lat nie było na rynku, czy nie można?
Jak rozumiem, ty uważasz, że nie można mówić o powrocie Maybacha, Polaroida, Panerai, Blacnpain czy naszej marki Błonie, lecz to są nowe marki, tak?
Oczywiście, a to jest nawet bardziej oczywiste niż przypadek firmy Wedel (d. 22 Lipca, primo voto Wedel), zwłaszcza jeśli brak ciągłości wynika nie tylko z przerwy w prowadzeniu biznesu, ale po prostu z zakończenia działalności. Nawet odkupienie praw do nazwy (zwykle znaku towarowego) lub uzyskanie zgody spadkobierców na posługiwanie się marką (często nazwiskiem) nie oznacza, że to jest to samo przedsięwzięcie.
Ale ja nie twierdzę, że to jest to samo przedsięwzięcie (w przypadku Herse i innych wymienionych marek), nigdzie tak nie napisałem.
Jest to ciekawa obserwacja. Zachęcamy wszystkich komentujących do przeczytania książki o marce Herse, która została wydana przez Muzeum Warszawy pod patronatem Vogue. Zawarta jest tam historia marki, która nie zawsze była ogromnym domem mody przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Warto się zapoznać z tą historią pełną wzlotów i upadków, tragicznej historii jednego z braci, zejścia marki do podziemia i późniejszego jej rozwoju przez Adama Szczepana Herse, którego obecny 'właściciel’ marki – Jan Herse-Górski – jest bezpośrednim potomkiem w 4 pokoleniu. Na podstawie rozmów z rodziną Herse, w ich optyce obecny etap funkcjonowania marki jest po prostu kolejnym etapem w historii… Czytaj więcej »
To mam pytanie: co odróżnia markę Herse od innych marek sprzedających podobny, a nawet w gruncie rzeczy ten sam, asortyment? Jak tradycja marki Herse wpływa na projektowanie ubioru, dobór materiałów, produkcję itd.? Zapytam wprost: trzymając w jednej ręce polo z Poszetki czy Macaroni, a w drugiej Herse, po czym poznam różnicę i powiem: „oho, tutaj widać, że to marka z tradycjami, czwarte pokolenie”? No i to jest pytanie na serio, jak coś :).
Czysto semantycznie ten sam asortyment to nie jest :) Pytanie jest jednak zasadne i zrozumiałe! W Herse bardzo lubimy i cenimy swoich dostawców i partnerów, z którymi utrzymujemy relacje nie tylko biznesowe ale również personalne. O ile cena wykonania zawsze jest istotna, i byłoby kłamstwem twierdzenie, że zupełnie nie ma ona znaczenia, tak nie jest ona czynnikiem, który jednoznaczenie determinuje to z kim pracujemy, a z kim nie. Przywołany przykład dzianiny jest potwierdzeniem tej tezy. Cała dzianina dostępna w Herse produkowana jest w niewielkiej manufakturze na północy Włoch, przez ludzi którzy zajmują się tym rzemiosłem od kilkudziesięciu lat. Ich umiejętności,… Czytaj więcej »
Spółka zajmuje się działalnością operacyjną, natomiast sama marka nadal pozostaje w rękach rodziny Herse.
Hej! Tutaj się dołączę – byłem kiedyś w fabryce w Friedrichshafen, gdzie stoi piękny egzemplarz Maybacha i wg historii opowiedzianej przez osobę, z którą się spotykałem to rodzina Maybacha ma dalej udziały w tym biznesie (wnuczka miała w tamtym czasie ponad 90 lat). Także nie bez związku ;)
W którym biznesie? Bo Maybach nie jest już nawet spółką w grupie Mercedes – pozostał znak towarowy. Mogą mieć jakieś niewielkie indywidualne udziały w Mercedesie.
Na szczęście nikt niczego nie kupił, a marka nadal pozostaje w rękach rodziny Herse :)
Już rozumiem. To jest po prostu ta sama nazwa, bez ciągłości, bez tradycji. Ot, trick marketingowy, który, w moim odczuciu (być może bardzo mylnym) ma uzasadniać napompowany cennik. „Po T-shirtach ich poznacie”, jak mawiali starożytni dandysi. 450 zł to nawet przebija pana Krychowiaka (narzekałem na to w poprzednich wpisach u p. Michała). Tutaj chociaż jest informacja o certyfikacie „eko”, ale wciąż mało konkretów… Marynarki za 2700 zł, hmm… no dobra… Ale chociaż jest magiczne odczucie ubierania się w niby-tradycyjną, butikową markę – a takie odczucia kosztować muszą! Przy okazji gratuluję wpisu. Bardzo lubię tę serię i dużo się z niej… Czytaj więcej »
Mnie się przypomina afera ze skupywaniem akcji pewnej górnośląskiej spółki w antykwariatach i na pchlim targu… ;-)
Bardzo chwytliwe porównanie, na szczęście zupełnie nietrafione :)
Marka Herse, zarówno kiedyś jak i dziś, pozostaje w rękach rodziny Herse. Aktualnie 'właścicielem’ marki (a konkretnie znaku towarowego) jest Pan Jan Herse-Górski, a więc czwarte pokolenie rodziny licząc od braci założycieli.
We Wrocławiu w zasadzie nie bywam, ale wybór miejsc ciekawy. Masz jakieś doświadczenia ze wspomnianymi butami Fabiano Ricci? Warto się zainteresować?
Nie, pierwszy raz miałem je w dłoni. Jakościowo wyglądają super, są bardzo lekkie, a skóry wysokiej jakości. Panie z BERGS mówiły, że klienci je uwielbiają i często wracają po kolejne kolory swoich ulubionych modeli.
Z ciekawości, jakie miejsca nie zmieściły się w zestawieniu?
Nie zdążyliśmy już podjechać do:
1. GoodGood: https://www.instagram.com/goodgood_concept/
2. Scryba: https://www.instagram.com/sklepscryba/
No i jednak bez Zięty
i jest jeszcze Diuk na Placu Kościuszki
i Pracownia Szkła Unikat
aj, szkoda, że Pan nie zapytał….
pozdrawiam
Pytałem, pytałem :) Na Instagramie było okienko do zgłaszania propozycji.
Na instagramie? Szanujmy się. Chcesz zapytać czytelników bloga to pytaj na blogu.
To projekt który jest publikowany na blogu, na Facebooku i na Instagramie. Ta ostatnia platforma generuje najlepsze statystyki, stąd ten kierunek.
Jeśli projekt jest publikowany w trzech miejscach to można zapytać w trzech miejscach.
Przypominam, że Instagram jest zamkniętą prywatną platformą, która wymaga posiadania tam konta. A nie każdy ma ochotę użyczać części swojej prywatności cukerbergowi ;)
Stylowo i z klasa! No ale czego innego można się spodziewać po Tobie :). Mercedes S idealnie wkomponowuje się w wybrane miejsca i w klimat Wrocławia!!!Dystyngowany, klasyczny a we wnętrzu jednak z nutka nowoczesności.
Moje typy to ENDE CERAMICS,HUGBAG,TAILORS CLUB (kamizelka prezentuje się świetnie!)
Świetna robota, jak zwykle zresztą. Lubię u Ciebie te dopracowane detale i znakomite zdjęcia.
Pozdrawiam
Dzięki Łukasz, miło to czytać!
Jeśli rodzina Herse zakończyła działalność po II wojnie, to raczej w roku 1946, a nie 1936. Prośba o korektę
Poprawione, dzięki.
Ku ścisłości marka zawiesiła działalność tuż przed wojną z powodu pożarów budynku i ogólnej sytuacji ekonomicznej. W czasie wojny była jeszcze próba reaktywacji w Domu Bez Kantów, niestety bez powodzenia, a później w PRL nie było możliwości prowadzenia działalności o charakterze luksusowym.
Jestem zdziwiony, że na takim rynku jak Polska, jest miejsce na tyle firm zajmujacych się szyciem na miarę. Ani u nas nie ma jakiegoś pociągu do mody, następuje casualizacja ubioru, dress Dodę rozluźniony nawet pracy gdzie kiedyś standardem był garnitur i krawat, do tego wysokie ceny w porównaniu do polskich zarobków.
Tych miejsc nie jest aż tak dużo, gdy porównamy to do liczby sklepów popularnych marek garniturowych. Taka Vistula we Wrocławiu ma 5 sklepów, a w całej Polsce ponad 150.
Jasne ale to inny typ klienta.
Przy okazji tego wpisu chciałbym pochwalić chłopaków z wrocławskiego Macaroni Tomato i Maćka Gajdura z Herse (kiedyś wrocławska Poszetka). Zakupy u Was to wielka przyjemność. Można porozmawiać, dowiedzieć się i kupować bez zbędnego nadęcia czy presji za to z poczuciem humoru! Gratulacje!
To też warto doceniać, bo dzisiaj w galeriach handlowych to już niełatwo trafić na kogoś z pasją i doświadczeniem.
„Jacques Marie Mage. Czy coś wam mówi ta nazwa?” Mówi, dostępna w MOKO 61. Dandy’s, Sabine be, Kuboraum także MOKO 61. Zdjęcie MTM-owca w przykucu zawsze na propsie. ;-) Gotowce Herse made in PRC. I nie wiem co robi Makaron na szczycie tej listy? Z rzemieślników Bensari i Ende na duży plus.
W tej serii nie stosuję hierarchii „od najlepszych”, więc proszę się nie sugerować kolejnością :)
Wszystkich odwiedziłem i wszyscy zasługują na wyróżnienie.
Przyznam, że tego pozycjonowania nie pojmuję: dwa warszawskie brandy na pierwszym i drugim miejscu, a następnie lokalsi (EB/Berg’s byli w Renomie od lat), a kolejny warszawski Mood Scent Bar dziesiąty. :]
Wszystkie te punkty działają we Wrocławiu, więc nie sugeruję się tym, który punkt jest wyłącznie wrocławski, a który ma też odziały w innych miastach. Nie widzę sensu w takim „faworyzowaniu”, bo dla mnie priorytetem jest wskazanie miejsc autorskich, z dobrą obsługą, z dobrym asortymentem. Jak wspomniałem, ta kolejność nie oznacza hierarchii „od najlepszych/najciekawszych”. Zazwyczaj układam to wizualnie i staram się zrobić z tego ciekawy mix, by nie było tak, że będzie np. 5 pracowni krawieckich pod rząd, a później inne branże. Myślę, że jest to ciekawsze, bo cały materiał jest bardzo obszerny, więc wskazane jest takie urozmaicenie.
Mam marynarkę Herse z outletu i sobie chwalę, half canvas, wszystkie dandysowskie smaczki, dobra tkanina. Produkcja z Chin jakoś dyskwalifikuje? Suitsupply też szyje w Chinach. Ostatnio zaczął Adamski. Takie realia. Nie każdego stać na marynarkę za 5 tys. z Balamonte szytą w Polsce.
Herse czy Zack Roman, to polskie marki bez własnych szwalni, w przeciwieństwie np. do Lancerto (Łańcut), Emanuel Berg (Tczew) czy Vel Venti (Elbląg) itd. Świadomie płacę drożej za made in PL, bo szycie wysokogatunkowych garniturów czy koszul z dobrych tkanin, to utrzymywanie miejsc pracy u nas. Ile manufaktur odzieżowych wciąż funkcjonuje we Włoszech, a przecież można by lepiej zarobić na produkcji w Bangladeszu, Indiach itd., gdzie koszty pracy są nieporównanie niższe niż w UE.
Może MRV się wypowie czy Lancerto dalej szyje marynarki w Polsce bo mam wątpliwości, zresztą nawet jeśli to po zakończeniu współpracy z MRV nic ciekawego tam nie ma, konstrukcja na ramionach moim zdaniem gorsza niż w Vistuli. Ja również gdy mogę staram się kupować rzeczy szyte w Polsce ale niestety takie są realia. Mając do wyboru teoretycznie uszytą w Polsce poliestrowa marynarkę Lancerto za 900 zł i w takiej samej cenie marynarkę z outletu Herse musiałbym naprawdę kierować się dziwną logika żeby nie wybrać tej drugiej. Świadomy wybór gdy możemy, tak, ale niestety żeby był świadomy wybór to taki wybór… Czytaj więcej »
Witam w tym zestawieniu zabrakło jeszcze jednej pozycji z linku po niżej
https://www.google.pl/search?client=safari&sca_esv=75e0c975f2ff141b&channel=iphone_bm&kgmid=%2Fg%2F1td68lmk&q=Diuk&shndl=30&shem=lspt16&source=sh%2Fx%2Floc%2Fact%2Fm4%2F3
Może to i dobrze, że zabrakło, bo ich realizacje mają wybitnie „cygańską” stylistykę, która nie przystoi na takim blogu ;)
Super !
Czy kolory na metrze krawieckim w Herse specjalnie nawiązują do vintydżowych szalików Śląska Wrocław ?
[…] „Stylowej mapie Wrocławia” napisałem, że podczas jej realizacji miałem przyjemność […]
Produkty HUGBAG wyglądają nteresująco. Mam taką sugestię-pomysł: etui na nakładki do okularów (takie przeciwsłoneczne, np. na magnes). Wygodna sprawa, ale co zrobić gdy niepotrzebne, a tak pyk do stylowego etui, może z opcją przypięcia do podstawowego.
Zgłaszam się do testowania :)
Optyk Piekary 16
Piękny salon, fajne okulary i Pani (szefowa ?) obsługująca klientów w zabrudzonych, okropnie wyglądających białych (raczej kiedyś białych) sneakersach które prezentują się jakby dopiero co wyszła w nich z obory.
Pani ma na sobie buty marki golden goose – one mogą tak wylądać prosto po wyjęciu z pudełka. Pani nie musiała zatem przed wykonaniem zdjęcia być w oborze.
Przygnębiające, że po 35 latach transformacji w mieście zamieszkajmy przez +-900 tys. mieszkańców nie znajdzie się nawet 3- 4 miejscowych punktów, których można kupić odzież unikatowych marek inną niż ta dostępna w Warszawie.
A z bardziej unikatowych rzemieślników to wielka szkoda, że odszedł p. Grzybek – najstaranniejszy krawiec z Jedności Narodowej.