W sierpniowych „ulubionych” sporo polskich firm i asortyment, który z powodzeniem może konkurować ze znacznie droższymi markami europejskimi. Jest też bardzo szybki projekt z cyklu „Zrób to sam”, dwie fajne książki i notes dla sympatyków win. Linki do produktów są „ukryte” w nagłówkach.
Autorem zdjęć jest Dominika Kuroś. Wpis zawiera płatne lokowanie produktów.
Przez wiele lat mówiło się, że jedyną polską marką, która ma w ofercie obuwie wysokiej klasy jest słupska Meka, o której pisałem tutaj, natomiast jakiś czas temu pojawił się godny konkurent, o którym być może wielu z was jeszcze nie wie. To polska marka Patine stworzona przez właścicieli firmy Danbis, która ma dużą rolę w wypromowaniu na naszym rynku mody na buty z wysokiej półki, jako dystrybutorzy hiszpańskiej marki Yanko oraz kosmetyków do obuwia Saphir. W ciągu zaledwie kilku lat udało im się zbudować bardzo mocną pozycję marki Yanko, która wśród rodzimych elegantów stała się synonimem klasycznych butów w które po prostu warto zainwestować. Słynne stało się nawet powiedzenie „dołóż do Yanko”, które wyraźnie wskazuje, że bez względu na to jakim budżetem dysponujesz, to i tak warto dołożyć do butów tej hiszpańskiej marki, bo to gwarancja zadowolenia.
Sukces marki Yanko na polskim rynku skłonił właścicieli firmy Danbis do rozmyślań nad stworzeniem własnej marki obuwia. Jednym z kluczowych założeń było to, że para butów nie powinna powinna kosztować więcej niż 1000 zł, przy zachowaniu standardów jakościowych znanych z marek pozycjonowanych znacznie wyżej. Było to nie lada wyzwanie, tym bardziej, że twórcy marki zapragnęli stworzyć wszystko od zera. Łącznie z kopytami, co wymagało doświadczenia i mnóstwa pracy. Po kilku latach prób, testowania różnych podwykonawców i półproduktów, w końcu udało się stworzyć produkt, który spełniał oczekiwania twórców Patine i mieścił się w założonej cenie detalicznej.
Buty produkowane są w niewielkiej manufakturze w Hiszpanii, a skóry dostarczają topowe europejskie garbarnie. Przy tworzeniu autorskich modeli kopyt skorzystano z pomocy legendarnego warszawskiego szewca Tadeusza Januszkiewicza, który od kilkudziesięciu lat zajmuje się szyciem butów na miarę. Modele wyprodukowane na wzorcach pana Januszkiewicza oznaczone są symbolem TJ.
Obecnie w ofercie Patine jest ponad 50 modeli butów, co jak na tak małą markę jest imponującą liczbą. Do wyboru są trzy tęgości (F – średnie, G – szerokie, H – bardzo szerokie). Stosunek ceny do jakości – moim zdaniem świetny. Szczególnie jeśli chodzi o pierwsze kolekcje, czyli te z ceną 995 zł – w tej cenie jest to bezkonkurencyjny produkt na rodzimym rynku.
Katowickiej marki Poszetka.com chyba nie muszę przedstawiać stałym czytelnikom bloga, ale ponieważ stale trafiają tu nowe osoby, to w skrócie przypomnę historię tej pracowni. Markę Poszetka.com założyła Joanna Godziek, która dostrzegła na polskim rynku niszę w postaci męskich poszetek. Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale jeszcze 8 lat był to w zasadzie nieosiągalny dodatek w Polsce. Początkowo Joanna szyła poszetki samodzielnie dla znajomych, później użytkowników forum Bespoke (obecnie But w Butonierce), aż w końcu powstał sklep internetowy i piękny sklep stacjonarny.
Ja osobiście bardzo cenię w Poszetce autorskie kolekcje, których nie ma nikt inny. To projekty, które powstają na wyłączność katowickiej pracowni, co więcej, wiele z nich zlecanych jest bardzo cenionym artystom jak Jan Kallwejt. Od kilku lat systematycznie rozbudowywana jest kolekcja „Miasta”, która moim zdaniem jest jednym z najciekawszych projektów w historii Poszetki. Nie dość, że są to świetnie zaprojektowane wzory, to w przypadku takich przedmiotów nietrudno o pewną sentymentalną więź, bo to np. wasze kochane miasto albo miasto z którym macie piękne wspomnienia. W dotychczasowych kolekcjach pojawiły się m.in. takie miasta jak: Warszawa, Katowice, Poznań, Kraków, Łódź, Wrocław, Berlin, Londyn, Wiedeń.
Z aktualnie dostępnych wzorów chciałem wam rekomendować włoskie miasta: Florencja, Neapol, Rzym. Poza tym, że to świetne projekty, to ja uwielbiam tę wełnę muślinową.
ALBUM „OTO SZTUKA POLSKIEGO PLAKATU”
Polska ma wiele produktów eksportowych, a jednym z tych najbardziej cenionych jest… plakat, czyli sztuka w której zawsze byliśmy mocni, a niestety w ostatnich dekadach stopniowo znika ona z naszego życia codziennego. Jeśli spojrzymy na plakat reklamowy czy nawet najpopularniejsze filmy z rodzimego podwórka, to z przykrością można zauważyć bijącą po oczach przeciętność, powtarzalność, brak pomysłu i królującą grafikę komputerową. Plakaty tworzone przez artystów w zasadzie zniknęły ze świata filmu i reklamy, na szczęście teatr i inne branże jeszcze z tego korzystają. Ale nawet jeśli nie jesteście entuzjastami tej formy sztuki, to chciałbym wam polecić przepiękny album, który jest fantastycznym podsumowaniem świata polskiego plakatu, ale też polskiej historii, bo plakat bardzo często był takim dziennikiem ważnych wydarzeń ze świata polityki, biznesu, sztuki.
Album „Oto sztuka polskiego plakatu” to: 600 stron, ponad tysiąc siedemset grafik i ponad 2 kilo wagi. Cena okładkowa to 249 zł, ale bez trudu znajdziecie księgarnie gdzie można kupić ten album za 130-140 zł.
KRAWATY EMBASSY OF ELEGANCE – OSTATNIA SZANSA NA ZAKUP
W ostatnich latach powstało w Polsce sporo małych marek z asortymentem kierowanym do wymagających klientów, który z powodzeniem może konkurować z topowymi markami europejskimi. Jedną z tych mniej znanych firm jest Embassy of Elegance – marka założona przez Pawła i Magdę Kapuścińskich, którzy postanowili stworzyć krawatową manufakturę, skupiając się w zasadzie tylko na tym asortymencie.
Niestety jakiś czas temu ogłosili, że zawieszają działalność i tylko do końca roku będzie można kupić ich produkty, zatem z czystym sumieniem mogę wam polecić zakupy, póki jest taka możliwość. Znam kilka osób, które twierdzą, że Embassy of Elegance ma najlepsze krawaty na polskim rynku, bo poza świetną jakością, mieli też opcję bespoke, czyli możliwość uszycia krawata według indywidualnych preferencji zamawiającego (długość krawata, szerokość, rodzaj wypełnienia) i to w cenach niewiele wyższych od gotowych egzemplarzy. Gdyby tym krawatom doszyć metkę jakiegoś luksusowego producenta z Włoch, to takie krawaty spokojnie można by sprzedawać dwa razy drożej. Ja mam od nich jeden z krawat z zielonej grenadyny i na tej podstawie mogę potwierdzić świetny stosunek ceny do jakości. Szkoda, że znikają, więc korzystajcie.
NOTES „WINE JOURNAL” OD MOLESKINE
Kilka tygodni temu dostałem bardzo fajny gadżet dla miłośników win i choć ja sam nie jestem jakimś super koneserem tego trunku, to pomyślałem, że wśród czytelników nie brakuje takich osób, więc może was to zainteresuje. Jest to dziennik winny, czyli bardzo ładnie zaprojektowany notes w którym można prowadzić własne notatki dotyczące win które spożywacie. Do dyspozycji jest 400 stron podzielonych na kilka sekcji, a na każdej stronie macie do wypełnienia pozycje takie jak: nazwa wina, producent, rocznik, stężenie alkoholu, cena, kieliszki z jakich piliście, pasujące jedzenie i wiele innych. Fajny pomysł na prezent nie tylko dla sommelierów. Minusem jest dość cienki papier, który przy pisaniu piórem nie daje zadowalających efektów (atrament przebija).
KSIĄŻKA „TIM COOK. CZŁOWIEK, KTÓRY WZNIÓSŁ APPLE NA WYŻSZY POZIOM”
Jeśli lubicie biografie od podłożu biznesowym, to polecam wam nową książkę autorstwa Leandera Kahneya, który od lat zajmuje się tematyką związaną z marką Apple, jest m.in. autorem bestsellera „Być jak Steve Jobs”. Tym razem wziął się za postać Toma Cooka, czyli osoby która przejęła stery w Apple po śmierci Jobsa. Mało kto wierzył, że uda mu się dorównać założycielowi marki, a tymczasem to za rządków Cooka spółka potroiła wartość akcji i stała się pierwszą na świecie firmą wycenianą na ponad bilion dolarów.
CHROBOTEK JAK OBRAZ
Od kilku lat popularnym trendem wnętrzarskim jest wykorzystywanie wszelakiej roślinności. To już nie tylko kwiaty w donicach i elementy dekoracyjne z nadrukiem natury (poduszki, tapicerka, tapety), ale też różnego rodzaju instalacje ścienne z mniej oczywistych roślin. Kilka lat temu w hotelu zobaczyłem piękną ścianę z porostów, a dokładniej z chrobotka reniferowego i zapragnąłem coś takiego mieć u siebie. Ten intensywnie zielony kolor robi niesamowite wrażenie na żywo. Cała ściana z taką dekoracją to niemały wydatek, ale w ostatnich latach powstało sporo firm, które oferują taki produkt w mniejszym formacie np. w oprawiony w ramę. Poza niewątpliwymi walorami wizualnymi, ogromną zaletą chrobotka reniferowego jest fakt, że jest on całkowicie bezobsługowy, a więc nie trzeba go podlewać ani przycinać. Mój egzemplarz wykonała pracownia Light Green Workshop.
STARE WIOSŁA JAKO OZDOBA ŚCIANY
W cyklu „Ulubione” pojawiają się przedmioty vintage, którym daję drugie życie i dzięki temu stają się nieszablonową ozdobą wnętrza i dzisiaj jedna moich z najszybszych metamorfoz. To stare wiosła od łódki, które kupiłem kilka lat temu za kilkadziesiąt złotych. Wykonane są z ciężkiego i twardego drewna, choć w momencie zakupu zupełnie nie było go widać, bo ktoś je skrupulatnie pomalował grubą warstwą szarej farby, łącznie ze wszystkimi metalowymi elementami. Początkowo miałem plan by usunąć wszystkie warstwy farby do „gołego” drewna, ale gdy zacząłem je szlifować, to doszedłem do wniosku, że fajnie będzie wyglądać efekt tzw. przecierki, czyli częściowe usunięcie farby. Przedmiot wygląda wtedy na naturalnie zużyty. Po przetarciu moich wioseł całość zawoskowałem bezbarwnym woskiem antycznym, który pięknie podkreślił usłojenie i kolor drewna. Całość zajęła mi mniej niż dwie godziny, najdłużej zeszło z usunięciem farby z metalowych elementów wioseł.
Poza działalnością blogerską, od wielu lat prowadzę również szkolenia z zakresu męskiego wizerunku, a na nich regularnie korzystam z prezentacji multimedialnych. Niezbędnym narzędziem w takiej pracy jest pilot do prezentacji. Od kilku miesięcy korzystam z urządzenia Spotlight marki Logitech. Nie jest to tani prezenter, ale mogę go z czystym sumieniem polecić, bo nie dość, że świetnie wygląda (fani minimalizmu będą zachwyceni), to jeszcze ma szereg funkcji, które są bardzo przydatne m.in. możliwość ustawienia sygnałów czasowych (wibracja np. co 15 minut) a także bardzo ciekawa opcja wskaźnika z możliwością podkreślania i powiększania wybranych detali na slajdzie. Trudno to opisać, więc tutaj możecie zobaczyć jak to działa.
Fajnie, że do wpisów „ulubione” trafiają drewniane cuda z Pana instagrama. Chętnie zawsze się przyglądam jak daje Pan im nowe życie.
Zamszowe oxfordy robią wrażenie, ale marynarka w jodełkę jeszcze większe. Czekam na nią i czekam, także miły ukłon, że została przemycona jako tło ;)
Dobre oko :)
> Mało kto wierzył, że uda mu się dorównać założycielowi marki, a tymczasem to za rządków Cooka spółka potroiła wartość akcji i stała się pierwszą na świecie firmą wycenianą na ponad bilion dolarów. A przy okazji firma przestała tworzyć innowacyjne produkty :) PS. O ile wiosła wyglądają fajnie tak ja osobiście nie ?czuje? otaczania się przedmiotami tego typu tylko dla ozdoby. Jeśli nie jestem wioślarzem to po co mam wieszać wiosła na ścianie? To samo z innymi retro przedmiotami. Widzę u ludzi, którzy z fotografia nie maja nic wspólnego, stare aparaty fotograficzne. Albo plakaty jazzowe u ludzi którzy jazzu nie… Czytaj więcej »
Za innych nie będę się wypowiadał, ale jeśli chodzi o mnie, to styl marynistyczny był jednym z motywów przewodnich przy urządzaniu mojego domu, a szczególnie poddasza. Zależało mi na tym by pomieszczenia dawały poczucie wakacyjnego luzu kojarzącego się z domami wakacyjnymi położonymi w nadmorskich miasteczkach. Po prostu dobrze się czuję w takich wnętrzach, choć wcale nie mam swojej łódki/jachtu/kajaka.
Wiem o co chodzi, ale jednak po prostu mi się to gryzie coś takiego – dom w stylu marynistycznym w środku Polski. To tak jakby wybudować chatę góralską na Helu. Doceniam to, ile pracy włożyłeś i podziwiam efekt końcowy, ale jak wspomniałem – czuje pewien zgryz.
Rozumiem twoją myśl, ale nie zgadzam się z nią. To tak, jakby komuś wytykać, że ubiera się w stylu włoskim, a mieszka w Polsce albo że jeździ autem terenowym, choć mieszka w mieście. Moim zdaniem styl ubierania czy styl wnętrza w którym przebywasz pół życia jest tak indywidualną sprawą, że nie warto zamykać się w takich konwenansach. To ty masz się czuć tam dobrze, a nie twoi znajomi.
Świat wzornictwa, mody, muzyki jest w dzisiejszych czasach tak kosmopolityczny, że warto z tego korzystać.
Mysle ze wiosla pasuje do kazdego wnetrza… zwlaszcza te ktore maja 6 strun ;)
nawet lepsze te z 4 strunami . Są bardziej lubiane przez kobiety … bo maja dłuższe gryfy ;)
Szanowny Panie Michale…. Wpis świetny ale proszę o edycję części poświęconej chrobotkowi… Chrobotek nie st MCHEM tylko POROSTEM !!!! Firma też popełniła błąd, pisząc o MCHU…. Gdyby porównać to do świata zwierzęcego to równie dobrze można byłoby napisać, że żyrafa jest ptakiem nielotem….
Ehhhhh…
A wiki twierdzi ze to grzyb. Komu wierzyć? :)
Porosty to tzw. grzyby zlichenizowane…. ;-)
Dzięki za poprawkę.
Dlaczego nie ma kobiecych butów takiej klasy? Ubolewam…
Może nie ma tak dużego wyboru jak w kolekcjach męskich, ale damskie modele są w m.in. w Scarosso, Shoepassion, Crownhill Shoes.
Czy widział ktoś gdzieś w sprzedaży przenośne pokrowce na czapki z daszkiem (bejsbolówki, kaszkiety)? Znalazłem tylko coś takiego https://molt.pl/pokrowiec-na-czapki-z-daszkiem-p5703.html i różne rodzaje.
Buty wyglądają interesująco, niemniej czy byłbym skłonny wydać tysiaka lub więcej za produkt nieznanej mi firmy? Nie wiem. Póki co dla mnie jakość, wygoda i trwałość Norda jest wystarczająca. Niemniej uznanie dla autora za promowanie polskich firm, ma to sens.
Firma nie jest nieznana. Mam buty Patine już 4 rok. Skóry są ze znanych garbarni i kopyta od mistrza TJ. Buty zdecydowanie zgrabniejsze od topornych Nordów.
Nie wiem czy bardzo istotnym parametrem butów dla faceta jest „zgrabność”. W każdym razie w ofercie Norda bez problemu można znaleźć buty klasycznie eleganckie, nieźle wykonane i trwałe.
Z tego co patrzę tu na zdjęcia nowej marki, jest ok, ale na kolana nie rzuca.
Podzielam opinię, że buty Patine są zdecydowanie ładniejsze i bardziej dopracowane wizualnie, aczkolwiek to kwestia gustu.
Potwierdzam też, że buty Meka jakościowo są bardzo solidne.
W obliczu głosów, że „ciągle te same tematy” (jakby w modzie męskiej dało się wymyśleć co tydzień coś nowego) tego typu wpisy wydają mi się dobrym pomysłem. Kolejnym naturalnym krokiem wydaje się kierunek lifestylowy (np. podróże, alkohole itp.) raz na jakiś czas. Jestem zdania, że jeśli ktoś potrafi merytorycznie, obiektywnie i z szacunkiem dla czytelników potrafi pisać o modzie męskiej, to poradzi sobie również z innymi tematami.
Podpowiedzcie, proszę, gdzie w Warszawie znajdę solidnego szewca. Chodzi mi o naprawę butów szytych metodą GYW. Z góry dziękuję.
Wielki Shoe.
Mozesz zapytać u pana Ryszarda Popiołka na Ogrodowej 55 czy się podejmie.
Ciekawy wpis ,coś innego dla odmiany.Pomysl do ,zaakceptowania tym.bardziej w popularyzacji polskich firm .Popieram.i prosze kontynuować,tym bardziej że nasza myśl i pomysłowość jest na wagę złota i rangi nieczęsto ale myślę że i swiatowej!!!
Dzień dobry,
Mam pytanie niezwiązane z tematem do Pana Michała i do czytelników. Z racji tego, że zbliża się jesień mam pytanie o kurtkę. Z czym można połączyć zamszową kurtkę koloru bardzo jasnego koniaku, żeby to dobrze wyglądało? Jest to jeden z tych zakupów, które najpierw kupujesz, a dopiero później myślisz z czym będzie to pasować (chyba każdy kiedyś to przeżył) :D
Świetny wpis. Dodatki robią klimat. Pozdrawiam.