fbpx

Gdzie kupić najlepsze dżinsy? 15 marek, które warto znać

124 komentarze

„Kiedyś to było…”. To popularne powiedzenie doskonale pasuje do branży odzieżowej, a szczególnie do wątków związanych z jakością. Bo nie jest żadną tajemnicą, że jakość współczesnej odzieży jest niższa niż kilkadziesiąt lat temu, a ubrania mają krótszy cykl życia. Myślę, że się ze mną zgodzicie, że jest to szczególnie zauważalne w odniesieniu do spodni dżinsowych.

Kiedyś Levisy czy Wranglery z importu można było nosić nie kilkanaście miesięcy, a kilka dekad. Współczesne dżinsy niestety nie są już tak trwałe i właśnie w odniesieniu do tego asortymentu można by sparafrazować powiedzenie z pierwszego zdania jako „Kiedyś to były dobre dżinsy, nie to co teraz”.

Ale warto wiedzieć, że nadal można kupić  jakościową odzież z denimu, która będzie tak dobrej jakości jak kilkadziesiąt lat temu. Tylko raczej na pewno nie uda się tego zrobić w popularnych galeriach handlowych i na najpopularniejszych platformach sprzedażowych.

Sklep Faster Dog w Warszawie, fot. Łukasz Znojek

Jeśli zaintrygował was ten wstęp, to zapraszam na dalszą część artykułu w którym postanowiłem opisać kilkanaście najbardziej cenionych marek odzieży dżinsowej, które są praktycznie nieznane dla osób, które nie siedzą w tej niszy. Jeśli zatem chcielibyście kupić niezniszczalne dżinsy, to warto poznać poniższe marki.

MOMOTARO JEANS – ikona japońskiego denimu

Tego zestawienia nie sposób nie zacząć od Momotaro Jeans. Marki, która stała się synonimem najwyższej jakości japońskiego denimu i rzemiosła. Powstała w 2006 roku w Kojimie, niewielkim mieście uznawanym za światową mekkę najwyższej jakości produktów denimowych.

Marka Momotaro Jeans została założona przez Hisao Manabe, który przez wiele lat był związany z przemysłem tekstylnym. Jego firma wytwarzała bardzo wysokiej jakości surowy denim, który sprzedawała wielu japońskim markom szyjącym dżinsy. W końcu Manabe postanowił stworzyć własną linię ubrań, która odzwierciedlałaby tradycyjne wartości japońskiego rzemiosła i unikalne podejście do produkcji tkanin. Sama nazwa Momotaro pochodzi od japońskiej legendy o chłopcu narodzonym z brzoskwini – symbolu siły i odwagi. Jego sylwetka widnieje na metkach tej marki.

Na tle innych marek denimowych, Momotaro Jeans wyróżnia przede wszystkim pełna kontrola nad procesem produkcyjnym, bowiem zajmują się nie tylko szyciem spodni, ale mają też własną przędzalnię (Collect Mills), czyli sami wytwarzają również tkaniny. Denim używany przez markę powstaje wyłącznie z najwyższej jakości bawełny Zimbabwe, która jest ręcznie zbierana i wyjątkowo wytrzymała. Momotaro używa oczywiście legendarnych zabytkowych krosien wahadłowych firmy Toyoda, które są słowem-kluczem w tej branży i gwarantem rzemieślniczego materiału najwyższej jakości.

Znakiem rozpoznawczym Momotaro Jeans są ręcznie malowane białe dwa poziome paski na tylnej kieszeni, wyjątkowo głębokie wybarwienie tkanin w kolorze indygo oraz ręczne wykończenia i detale wykonane z najwyższą starannością.

Dżinsy Momotaro kosztują około 270-320 euro (w zależności od modelu), choć mają też serię spodni, które kosztują kilkanaście tysięcy złotych. W Polsce markę Momotaro można kupić w Faster Dog w Warszawie. O tym niezwykle ciekawym sklepie możecie przeczytać tutaj: Stylowa mapa Warszawy.

BIG JOHN – prekursor japońskiego denimu

Big John to absolutna legenda i pionier japońskiego denimu. Korzenie tej marki sięgają roku 1940 roku, gdy jako Maruo Clothing zaczęli produkcję odzieży roboczej i mundurków szkolnych, ale stale rosnąca popularność odzieży dżinsowej w Japonii spowodowała, że w latach 60. przemodelowali swoją działalność i w roku 1967 stworzyli markę Big John. Nazwa mało japońska, ale właśnie o to chodziło – miała się kojarzyć ze stylem amerykańskim, który wtedy był bardzo pożądany.

Inna przełomowa data, nie tylko w historii Big John, ale całego japońskiego przemysłu odzieżowego, to rok 1973. To właśnie wtedy w manufakturze Big John powstały pierwsze w pełni japońskie dżinsy, których wszystkie składowe wyprodukowano w Japonii  – od przędzy, przez nity, aż po tkaninę.

Big John szczyci się łączeniem tradycyjnego rzemiosła z nowoczesną konstrukcją. Marka kładzie ogromny nacisk na detale: od technik barwienia typu rope dye, przez grube nici, po precyzyjne szwy. Ich tkaniny są zazwyczaj szorstkie, bogate w teksturę, często o gramaturze 13,5-16 oz.

Jest to jedna z tańszych marek z mojego zestawienia, bowiem ich dżinsy można już kupić za ok. 800 zł, choć warto dodać, że ich flagowym produktem jest linia Rare, gdzie spodnie kosztują ok. 1500 zł.

IRON HEART – denim dla twardzieli

Inna japońska marka, której nie może zabraknąć w tym zestawieniu to Iron Heart, która zdobyła sławę dzięki niezwykle ciężkiemu, trwałemu denimowi i podejściu, które stawia jakość ponad wszystko. Od lat Iron Heart jest synonimem ubrań dla miłośników surowej mody, motocyklistów i osób ceniących ekstremalną wytrzymałość.

Marka ta powstała w Japonii w roku 2003, a jej założycielem był Shinichi Haraki – projektant z wieloletnim doświadczeniem w branży denimowej, wcześniej pracujący dla Edwin Jeans. Haraki stworzył Iron Heart z myślą o motocyklistach potrzebujących trwałych, ciężkich ubrań, które wytrzymają intensywne użytkowanie.

Iron Heart słynie z produkcji denimu o wysokiej gramaturze – 18-21 oz to dla nich raczej standard, ale mają też w ofercie spodnie o gramaturze 25 oz, co czyni je jednymi z najcięższych dżinsów dostępnych na rynku.

Spodnie Iron Heart kosztują od 300 do 400 euro. W Polsce można je kupić tylko w warszawskim sklepie Faster Dog.

FREENOTE CLOTH – autentyczne rzemiosło Made in USA

Freenote Cloth to amerykańska marka denimowa, która łączy klasyczne wzornictwo, wysokiej jakości materiały i nieskazitelne wykonanie. Dzięki skupieniu się na tradycyjnym rzemiośle, Freenote zdobyło uznanie wśród fanów autentycznego stylu heritage i wysokiej klasy dżinsu.

Marka została założona w 2013 roku przez braci Matta i Andrew Brodricków w San Juan Capistrano w Kalifornii. Przyświecała im misja stworzenia ubrań, które nawiązują do amerykańskiej tradycji, ale z nowoczesną precyzją i dbałością o każdy detal.

Wszystkie produkty są krojone, szyte i wykańczane w Kalifornii. Denim pochodzi od najlepszych dostawców w tej branży m.in. Yoshiwa, Nihon Menpu i Kaihara Mills (Japonia).

Dżinsy Freenote Cloth kosztują od 275 do 305 dolarów amerykańskich.

PIKE BROTHERS – europejskie podejście do klasycznego workwearu

Najbardziej cenione marki denimowe pochodzą obecnie z Japonii i Stanów Zjednoczonych, ale jest kilka europejskich rodzynków w tym zestawieniu. To m.in. niemiecka marka Pike Brothers, która z powodzeniem łączy amerykańskie tradycje workwearowe z europejską jakością wykonania i dbałością o detale. Znana przede wszystkim z autentycznego odwzorowywania ubrań roboczych i wojskowych z pierwszej połowy XX wieku, zdobyła uznanie fanów denimu, heritage wear i militariów.

Co ciekawe, marka ta wywodzi się z Wielkiej Brytanii, gdzie powstała w latach 30. XX wieku jako fabryka odzieży roboczej, ale po jakimś czasie zniknęła z rynku. Wskrzesili ją niemieccy przedsiębiorcy w roku 2006.

Pike Brothers kładzie ogromny nacisk na autentyczność tkanin, krojów i technologii produkcji. Ich spodnie kosztują od 139 euro, co czyni ich jedną z najtańszych marek w tym zestawieniu. W Polsce można je kupić w kilku sklepach z odzieżą motocyklową.

STEVENSON OVERALL – duch dawnych lat w nowoczesnym wydaniu

Stevenson Overall Co. to marka denimowa, która specjalizuje się w odtwarzaniu przedwojennego stylu amerykańskiego. Marka została założona (a w zasadzie reaktywowana) w roku 2005 przez japońskiego projektanta Atsusuke Tagaya oraz znanego kolekcjonera denimu Zipa Stevensona z USA, który przez wiele lat sprzedawał militarną i roboczą odzież vintage. Kilka lat temu jego nazwisko pojawiło się w wielu mediach na całym świecie, po tym jak za 87 tysięcy dolarów kupił na aukcji dżinsy Levi?s z roku 1886, które znaleziono w nieczynnej kopalni.

Marka Stevenson Overall ma kilka znaków rozpoznawczych, które wyróżniają ich na tle innych marek. Pierwszy z nich to mniej sztywne materiały niż u innych japońskich marek z tego segmentu. Kolejna rzecz to szlufki wszyte pod kątem a nie prostopadle, co daje kształt litery V.

BLUE BLANKET – włoski kunszt i japoński denim

Kolejnym europejskim rodzynkiem jest Blue Blanket – denimowa marka z Włoch, która łączy włoską tradycję szycia z najlepszym japońskim denimem. Marka powstała w 2010 roku. Jej założycielem jest Antonio Di Battista, znany kolekcjoner i miłośnik vintage. Jego kolekcja liczy podobno ponad 2000 sztuk historycznej odzieży roboczej i militarnej.

Blue Blanket używa najlepszych tkanin z Włoch i Japonii, a spodnie szyją w małych manufakturach we Włoszech. W ich projektach widać silne inspiracje odzieżą roboczą i motocyklową z lat 30?50.

Spodnie denimowe Blue Blanket kosztują od 270 do 500 euro.

LEE 101 – powrót do korzeni Lee

Marka Lee co prawda nie kojarzy się dzisiaj z najwyższej jakości odzieżą denimową, ale nie do końca jest to prawdą, bowiem mają swoją linię premium o nazwie Lee 101, która dość wyraźnie różni się od tych popularnych kolekcji dostępnych w galeriach handlowych.

Marka Lee uruchomiła swoją submarkę Lee 101 w roku 2001. Była to linia premium, która miała na celu powrót do korzeni marki i odtworzenie klasycznych modeli Lee z najwyższej jakości materiałów – głównie japońskiego denimu selvedge – z dużym naciskiem na detale, autentyczność i jakość wykonania.

Submarka Lee 101 odwołuje się bezpośrednio do oryginalnych modeli dżinsów, takich jak Lee 101B (z guzikiem) czy Lee 101Z (z zamkiem błyskawicznym), które były kultowe w latach 50. i 60. XX wieku.

Warto podkreślić, że jest to jedna z niewielu marek z mojego zestawienia, którą można bez większych problemów kupić w Polsce (wybrane sklepy Lee i ich polski sklep internetowy, a nawet outlety). Spodnie z linii 101 kosztują od 700 do 1300 zł. Egzemplarze outletowe można kupić poniżej 400 zł.

LEVIS VINTAGE CLOTHING – Levi’s z najlepszych czasów

Levi?s Vintage Clothing (LVC) to archiwalna kolekcja Levi’s, która odtwarza ich najbardziej ikoniczne modele z historii. Wprowadzona na rynek w 1996 roku. Celem LVC jest wierne odwzorowanie fasonów Levi’s z lat 1870?1970. Ale dawne fasony to nie wszystko, bo jakość LVC również bliższa jest produktom Levi Strauss z ubiegłego wieku, niż tym współczesnym seriom z linii Levi’s.

Kolekcje Levi’s Vintage Clothing produkowane są w Japonii i Stanach Zjednoczonych głównie z japońskiego denimu. Spodnie z tej linii to widełki od 1500 do 2800 zł, więc dość sporo w stosunku do tych bardziej niszowych marek. Można je kupić w oficjalnym sklepie internetowym Levi’s, trafiają się też w multibrandach takich jak Zalando.

TELLASON – denim made in San Francisco

Tellason to marka denimowa, która w 100% stawia na amerykańską produkcję i klasyczny minimalizm. Jej założycielami są Tony Patella i Pete Searson. Marka powstała w 2009 roku w San Francisco i jak deklarują właściciele, tak pozostanie na zawsze, bo nie interesuje ich oszczędność kilku dolarów na outsourcingu, więc ich produkty od początku krojone i szyte są właśnie w San Francisco. Marka używa również dodatków wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych: nici, guzików, nitów i skórzanych naszywek.

Jeśli chodzi o najważniejszy półprodukt, czyli tkaninę, to Tellason początkowo korzystał wyłącznie z amerykańskich denimów ze słynnej fabryki Cone Mills White Oak, która zaczęła produkcję w roku 1891. Niestety tkalnia ta zakończyła swoją działalność w roku 2017 i był to symboliczny koniec pewnej epoki amerykańskiego przemysłu tekstylnego.

Po ogłoszeniu zamknięcia tkalni, denim z ostatnich rolek produkcji White Oak osiągał zawrotne ceny i stał się przedmiotem kolekcjonerskim. Jedną z marek, która poczyniła spore zapasy był właśnie Tellason i wybrane modele ich spodni mają oznaczenie „White Oak Cone Mills”, aczkolwiek większość obecnie dostępnych szyta jest już z japońskiego denimu, który poddawany jest procesowi sanforyzacji, czyli fabrycznemu wykurczowi. Robi się to w celu zmniejszenia stopnia skurczu, który może wystąpić po pierwszym praniu dżinsów. Rezultatem sanforyzacji jest zazwyczaj 1-3% skurczu, w przeciwieństwie do 10% skurczu w przypadku denimu niesanforyzowanego.

Specjalnością marki Tellason są zwężane fasony spodni, co wyróżnia ich na tle konkurentów, bo jednak w branży spodni z surowego denimu najpopularniejsze są nogawki proste i szerokie.

INDIGOFERA – skandynawska precyzja i amerykańska dusza surowego denimu

Indigofera to szwedzka marka, która udowadnia, że topowe produkty dżinsowe nie muszą powstawać wyłącznie w Japonii czy USA. Od 2009 roku firma konsekwentnie buduje swoją pozycję w świecie raw denim, łącząc nordycką estetykę z klasycznym, amerykańskim stylem workwear i western.

Marka Indigofera została założona w Sztokholmie przez Matsa Anderssona – pasjonata dżinsu, który przez lata pracował w branży odzieżowej i postanowił stworzyć coś, co odzwierciedla jego miłość do klasyki i autentycznego rzemiosła. Nazwa marki pochodzi od rośliny Indigofera tinctoria, z której tradycyjnie pozyskuje się naturalny barwnik indygo – fundament branży surowego denimu.

W swoich produktach Indigofera korzysta głównie z denimu japońskiego, a spodnie szyte są głównie w Portugalii. W odróżnieniu od innych marek z tego segmentu, Indigofera stosuje tkaniny, które są płukane, więc nie są tak sztywne jak u większości topowych marek denimowych. 

Ich dżinsy kosztują około 300 euro.

FULL COUNT – denim jak z czasów złotej ery

Marka Full Count powstała w Japonii w roku 1995. Była to jedna z pierwszych marek, która wprowadziła ręcznie zbieraną bawełnę z Zimbabwe do produkcji japońskiego denimu, aby uzyskać niespotykaną miękkość i trwałość. Dzisiaj ta odmiana bawełny jest synonimem najwyższej jakości denimu, ale w latach 90. była to pewna nowość na rynku, którą spopularyzowała m.in. marka Full Count.

Podobno kilka lat zajęło im znalezienie idealnej odmiany bawełny, która dorównywałaby amerykańskiej bawełnie z lat 50. To właśnie ten surowiec założyciel Full Count uważał za wzorcowy przy tworzeniu swojej marki. Do tego stopnia, że ciął na kawałki dżinsy z lat 50, wyciągał z nich przędzę i poddawał drobiazgowym badaniom pod mikroskopem. Chciał w ten sposób odkryć sekret gładkiej, trwałej i elastycznej bawełny, której już na rynku nie było. Bawełna z Zimbabwe okazała się godnym zamiennikiem i obecnie to właśnie ten surowiec jest największą dumą marki Full Count.

Lata 40. i 50. widoczne są również w stylistyce Full Count, bowiem w swoich spodniach odtwarzają fasony z tego okresu. W ich ofercie jest siedem podstawowych fasonów. Kosztują od 1100 zł do 1800 zł. Produkty Full Count szyte są w Japonii.

JAPAN BLUE – młodszy brat Momotaro

Japan Blue to marka należąca do tego samego właściciela co Momotaro, którą Hisao Manabe uruchomił w roku 2010. Miała to być nieco tańsza i bardziej nowoczesna propozycja dla sympatyków japońskiego denimu.

Wszystkie tkaniny Japan Blue są produkowane we własnych zakładach (Collect Mills), co zapewnia pełną kontrolę nad procesem – od wyboru bawełny, przez barwienie, aż po splot. Marka łączy tradycję i nowoczesność – oferując zarówno raw selvage denim, jak i modele z dodatkiem stretchu, ale też lnu i kaszmiru.

Koszt spodni Japan Blue to widełki od 900 zł do 1500 zł.

3SIXTEEN – amerykański minimalizm w stylu workwear

3sixteen powstało w 2003 roku w Nowym Jorku jako marka streetwearowa, ale około 2008 roku przekształciło się w producenta wysokiej jakości odzieży z denimu typu raw. Założyciele – Johan Lam i Andrew Chen – postanowili skupić się na prostocie, trwałości i ponadczasowym stylu.

Marka współpracuje z renomowaną japońską tkalnią Kuroki Mills, która specjalnie dla niej tworzy unikalne tkaniny denimowe. 3sixteen znana jest z bardzo przemyślanych krojów, doskonałego wykończenia i minimalizmu, ubrania mają wyglądać dobrze i służyć długo. Kluczowym elementem filozofii marki jest lokalna produkcja: jeansy szyte są w Kalifornii.

Najważniejsze modele to jeansy ST (Straight Tapered), SL (Slim Straight) i CS (Classic Straight), dostępne w kilku gramaturach i odcieniach raw denimu.

Ich spodnie kosztują od 250 do 350 dolarów amerykańskich.

NAKED & FAMOUS DENIM – najgrubsze dżinsy na świecie

Marka została założona w Montrealu w 2008 roku przez Brandona Svarca. Od początku jej misją było tworzenie wysokiej jakości jeansów z japońskiego denimu, ale bez celebryckiej otoczki i marketingowego nadęcia.

Wszystkie produkty Naked & Famous powstają w Kanadzie, ale denim importowany jest z najbardziej renomowanych japońskich tkalni, w tym Collect, Kurabo, Kaihara, Nihon Menpu. Marka słynie z eksperymentowania: tworzy jeansy o bardzo nietypowych właściwościach – m.in. termoaktywne, świecące w ciemności, pachnące malinami czy też ekstremalnie grube (do 40 oz!).

To właśnie ta ostatnia cecha dała im rozgłos i metkę marki, która ma w swojej ofercie najgrubsze na świecie dżinsy. Można je ustawić pionowo niczym przedmiot z blachy lub grubego kartonu, a ważą grubo ponad 2 kg. Dla porównania, standardowe dżinsy z sieciówek ważą dzisiaj zazwyczaj około 0,5-0,6 kg i to jest jedna z odpowiedzi na pytanie, dlaczego współczesne dżinsy tak szybko się zużywają.

Spodnie Naked & Famous można kupić już za 160 dolarów amerykańskich.


Dwa wnioski, jakie nasuwają się po przeczytaniu tego tekstu są następujące.

Japonia i Stany Zjednoczone to kraje z których wywodzą się najlepsze na świecie marki denimowe. Są jakieś pojedyncze wyjątki jak Pike Brothers (Niemcy) czy Indigofera (Szwecja), ale generalnie to właśnie te dwa kraje cieszą się największym uznaniem w środowisku denimomaniaków.

Podobnie wygląda temat produkcji najlepszych tkanin denimowych, aczkolwiek tu zdecydowanym liderem jest Japonia, która jeszcze 50 lat temu nie kojarzyła się z przemysłem tekstylnym, lecz bardziej z elektroniką i motoryzacją. Jak to się stało, że stali się mistrzami surowego denimu i pokonali Stany Zjednoczone, które są przecież ojczyzną takich materiałów, a przez blisko sto lat byli liderami tej branży?

Ta roszada zaczęła się w latach 70. i 80. gdy w Stanach Zjednoczonych zaczęto masowo zamykać fabryki tkanin, a ich produkcja była przerzucana do Azji i Meksyku. Zrezygnowano wtedy z produkcji denimu selvedge na wąskich krosnach, bo były mało wydajne. Stare maszyny i krosna lądowały na złomowiskach, ale część z nich trafiła do Japonii, która była wtedy zafascynowana amerykańskim stylem życia, w tym również odzieżą dżinsową. Japońskie firmy w tych tradycyjnych metodach produkcji widziały potencjał na produkt jakościowy, odpowiedni dla ich rynku. Poza tym wymiana handlowa w tamtym czasie nie była tak powszechna jak dzisiaj, więc w sklepach nie dało się kupić Levisów czy Wranglerów, a nawet jeśli byłaby taka możliwość, to przecież amerykańskie sylwetki i fasony nie były dostosowane do klientów znacznie niższych i szczuplejszych.

Taki był początek historii przemysłu dżinsowego w Japonii, która finalnie doprowadziła do tego, że w ciągu dwóch dekad Japończycy stali się mistrzami w produkcji surowego denimu selvedge, który dzisiaj kupują od nich wszystkie topowe marki z tej branży. Najbardziej znane i cenione tkalnie to: Collect Mills, Kaihara Denim, Kurabo Mills, Toyoshima Mills, Shinya Mills. Te nazwy warto zapamiętać, by później szukać ich na metkach i w opisach produktów; topowe marki denimowe zazwyczaj chwalą się pochodzeniem tkaniny.

No właśnie, a skoro pojawił się już wątek zakupowy, to na koniec jeszcze lista polecanych sklepów internetowych z Europy z markami denimowymi, bo niestety w Polsce dostępność tych produktów jest znikoma (w zasadzie tylko Faster Dog w Warszawie): Rivet & Hide, Royal Cheese, Clutch Café, Statement Store, Redcast Heritage, Brund.

Koniecznie dajcie znać w komentarzach czy macie jakieś doświadczenia z wymienionymi markami.

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
124 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Nebelwerfer
14 dni temu

Dorzuciłbym Drake’s London

Nebelwerfer
14 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Pełna zgoda. Niemniej jakość ich dżinsów jest wysoka (nie wiem, kto dla nich szyje), a kosztują w regularnej cenie 1700 zł.

Grzegorz
14 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Ten Drake’s od krawatów ? No faktycznie bo tysiąc za krawat to „trochę” sporo.Ale jakość dobra.

Nebelwerfer
14 dni temu
Reply to  Grzegorz

Ten sam. Tylko że kilka lat temu całkowicie zmienili profil. Wcześniej sprzedawali głównie krawaty (świetne) i dodatki. Teraz głównie odzież, a ceny poleciały w kosmos jak Falcon 9.

Remy
14 dni temu

Świetny artykuł. Już sobie zapisałem jako PDF, żeby mieć pod ręką.
P.S A co Pan sądzi o takich markach jak: „7 for all mankind” i „Jacob Cohen”? Bo tu o nich Pan nie wspomina a były w innych Pańskich wpisach/artykułach wymieniane.

Last edited 14 dni temu by Remy
Remy
14 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Dziękuję za wyjaśnienie

Agnieszka
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Trochę dygresyjnie? Czy któraś z opisywanych przez Pana marek ma też modele damskie?

Ultra
14 dni temu

Ja polubiłem ubrania oversize dlatego że są wygodne a co do najlepszych dżinsów to takie grube dżinsy takie nie do zdarcia na pewno by się sprawdziły na późną jesień i zimę

Ultra
14 dni temu

To pralki niszczą odzież dlatego ubrania mają krótszy cykl życia

Malaparte
14 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Gramatura… Biorąc pod uwagę jak zmienia się klimat, dżins dla wielu użytkowników jest niemożebny do wytrzymania już w porze wiosennej. Np. w moim przypadku ten zwykły 'broken-twill’ Wranglera (gramatura ok. 14 oz) w barwie denimowej właściwie nadaje się tylko na chłodniejsze dni, sytuację ratują niebarwione 13MWZ (nieco lżejsze).
Ale prawdą też jest, że Kaihara, z której uszyte są Lee 101 potrafi mieć gramaturę 11,5 oz, przy czym materiał jest tak sprytnie utkany, że choć dość lekki, jest też bardzo solidny.

teodor
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Niektórzy nie stosują się do zaleceń z metki czy etykiety proszku, bo co oni mi tu będą tego gadać, ja nie wiem jak się pierze? No i przedewszystkim ustawiają wirowanie na FULL POWER!!! prędkość naddźwiękowa i jazda, szybciej wyschnie.

Ultra
14 dni temu

Moje dżinsy Tommy Jeans które mają jakieś 6 lat były prane w pralce tylko 2 razy w odstępie 2 lat w zimnej wodzie a bardzo często w nich chodzę,trochę przetarły się naturalnie ale dziur nie ma i wyglądają jak nowe, gdy wymagały trochę odświeżenia zamiast prać użyłem dezodorantu także jestem przekonany że jak będą rzadko prane posłużą na bardzo długi czas

Malaparte
14 dni temu
Reply to  Ultra

Przez 6 lat prałeś często noszone spodnie tylko 4 razy??!?
Kiedyś słyszałem, że szorowanie zębów ściera szkliwo… jeśli ktoś się stosuje do tej zasady, to niewątpliwie Cię przebija — ale ogólnie w tej klasyfikacji jesteś wysoko.

GS
13 dni temu
Reply to  Malaparte

Oj pan chyba nigdy nie natknął się na denimowych freaków w necie. Dżinsy się moczy w zimnej wodzie raz na (ruski) rok, a zamiast prania się mrozi ;)

Maciej
13 dni temu
Reply to  Ultra

Dobry trolling:)

Last edited 13 dni temu by Maciej
Olgierd. Z
9 dni temu
Reply to  Maciej

Macieju, dobre dżinsy i odpowiednio zadbane, można mieć wiele lat

Maciej
6 dni temu
Reply to  Olgierd. Z

W to nie wątpię, ale pranie często używanych spodni raz na trzy lata i odświeżanie ich dezodorantem jest raczej przykładem syfiarstwa, a nie zadbania.

krecik
8 dni temu
Reply to  Maciej

Częste pranie jeansów nie jest zalecane żeby wyglądały jak nowe dłużej ponieważ schodzi barwnik indygo, tak naprawdę to dżinsy powinno się czyścić a małe zabrudzenia zaprać

Maciej
6 dni temu
Reply to  krecik

Pytanie co znaczy częste? Bo Ultra szczyci się tym, że pierze spodnie raz na trzy lata, a na codzień psika dezodorantem…Jak często powinno się zatem prać dżinsy? Co oznacza ?dżinsy powinno się czyścić?? Otrzepać z kurzu? Wietrzyć na balkonie? Słyszałem, że są tacy co wsadzają dżinsy do zamrażarki?

Przemek
6 dni temu
Reply to  Ultra

Gdy wymagały odświeżenia użyłeś dezodorantu??? Ty tak na poważnie?

Mów mi Dejv
14 dni temu

Big Star polska marka i jak dla mnie najlepsze spodnie

Andrzey
13 dni temu
Reply to  Mów mi Dejv

Bez żartów. Rok użytkowania Big Starów i śmietnik.

Nebelwerfer
11 dni temu
Reply to  Andrzey

Teraz to już PSZOK ;-)

Mil
3 dni temu
Reply to  Andrzey

Rok? Moje wyciągnęły się po pierwszym praniu o cały rozmiar w pasie, a dziury się porobiły po pół roku. Gorsze niż C&A.

Garfield
14 dni temu

Nadal posiadam wszystkie spodnie Wranglera, jakie kiedykolwiek kupiłem, ale każde kolejne były gorszej jakości od poprzednich. A jak na tym tle wypadają RRL i polskie dżinsy Macaroniego?

Kewin
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Michał, z tego co widzę, to chyba chodziło o RRL a nie Polo – czyli przecież linię zupełnie inną

Adam
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Macaroniego miałem trzy pary (wszystkie), stan wyższy był ok. Niestety bardzo ciasne w udach i wąski dół. Jakość samego denimu bez rewelacji, w jednej parze bardzo szybko poleciała mi tylna kieszeń (przy normalnym korzystaniu) prując dziurę na tyłku. Najjaśniejsze strasznie się zeszmaciły jakby miały elastan w składzie i bardzo złej jakości te ich naszywki z tyłu, złuszczyły się i odbarwiły mocno spodnie w widoczny sposób, szczególnie na tych błękitnych. Nie były to spodnie na lata.

Darek
14 dni temu

Michał, bardzo fajny artykuł, jestem denimheadem, i śledzę sobie temat bardzo mocno. Oprócz samych ciekawostek dotyczących marek dżinsowych, można wspomnieć o pewnej subkulturze ich użytkowania – doprowadzenia do pojawienia się wytarć i wyblaknięć, poprzez codzienne noszenie oraz jak najrzadsze pranie, częściej stosuje się namaczanie, a dla zachowania higieny bakterie się wymraża. Użytkownicy efektami dzielą się na różnorakich platformach, oceniając stan fadingu, poziom znoszenia dżinsów etc.

Bartosz
13 dni temu
Reply to  Darek

Jest bardzo ciekawy francuski film dokumentalny nt. denimu – „Jeans. Planeta w kolorze blue”. Wspominają w nim m.in. o tych spodniach Levi’s znalezionych w kopalni.

Przemek
14 dni temu

od około 20 lat nie miałem na sobie jeansów, zawsze były dla mnie za sztywne i nie wygodne. Fakt kiedyś to było wyzwanie kupić spodnie które nie są jeansami
Ostatnimi czasy coraz częściej zastanawiam się nam powrotem do tego typu spodni, tylko wolałbym kupic takie które będa na lata.

Przemek 2
13 dni temu
Reply to  Przemek

To chyba My tak mamy :)
Ja tak samo ostatni raz kupiłem jeansy jakieś 18-20 lat temu, dla mnie to zbroja, ugotować się można w cieplejsze dni a w zimę zimne. Lubię na kimś zobaczyć ale sam nigdy nie założę. Gustuję tylko w chinosach :)

Malaparte
14 dni temu

Uwielbiam dżinsy i nawet kiedyś byłem całkiem bliski „inwestycji” w Iron Heart, ale… chyba jednak jest to rodzaj odzieży, który lubi prostotę i masowość, nie ekskluzywność i elitarność, więc pozostałem przy 501-kach i 13MWZ. (Pomijając kurtkę Lee 101, mix bawełny i konopii, którą w sumie kupiłem za cenę Wranglerów z wyprzedaży.)

Rafał
14 dni temu

Dodałbym może jeszcze holenderską markę Denham

Denis
13 dni temu
Reply to  Rafał

Tylko też nie wszystkie ich produkty bo w sporej ilości w składzie jest poliester, elastan więc warto skład sprawdzić ;)

Radek
14 dni temu

Super zestawienie!

Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad kupnem lepszych dżinsów, ale obawiam się, że będzie z nimi problem jak z każdymi innymi spodniami. Wszystkie spodnie przecierają mi się w kroku, ze względu na dość masywne uda. Wytrzymują tylko niektóre spodnie softshellowe, bawełna zawsze się poddaje.

Czy ktoś się orientuje, czy w przypadku dobrego dżinsu tego problemu nie będzie?

Nebelwerfer
14 dni temu
Reply to  Radek

Możesz spróbować dżinsów wspinaczkowych. Jakiś czas temu miałem takie marki Black Diamond (odzież outdoorowa). Generalnie niewiele różniły się od zwykłych spodni miejskich, krój był lekko dopasowany (ale nie rurki), tylne kieszenie zachodziły niżej niż jest to zazwyczaj i miały wewnętrzną wyściółkę. Sekretem był skład materiału, bo nie była to tylko bawełna i elastan, ale dodano także cordurę, a to bardzo mocny materiał.
I faktycznie, wytrzymały wiele (nie wspinałem się w nich), a skapitulowały dopiero po spotkaniu z krawężnikiem (rozdarcie na kolanie). Najsłabszym elementem były woreczki kieszeni z przodu, które dość szybko się przetarły.

Jakub
14 dni temu
Reply to  Radek

Tak, jest szansa, że za dzięki lepszej jakości spodni pozbędziesz się problemu. Przez długi czas miałem tak samo. Od kilku lat kupuję tylko spodnie Levi’s. Bywa różnie w zależności od rodzaju. Sztruksowe przetarły się właściwie natychmiast. Chino trzymają się znacznie dłużej niż podobne spodnie innych marek, ale po jakimś czasie się zużywają. Z kolei jeansy po ok. 3 latach nie wykazują żadnych oznak zmęczenia, zrobiły się tylko trochę wygodniejsze :) Na pewno są marki których spodnie będą co najmniej tak samo wytrzymałe jak Levi’s. To nie tak, że jestem jakimś ich niesamowitym fanem, po prostu Znalazłem rozmiar, który mi bardzo… Czytaj więcej »

Velahrn
13 dni temu
Reply to  Jakub

Współczesne Levisy ze zwykłej linii to szmaty, jakość żadna, kiepskie materiały, robione w najtańszych szwalniach krajów Trzeciego Świata

Jakub
14 dni temu

To ja lepiej nie będę nigdy kupował spodni tych marek :) jeszcze okazałoby się, że moje ukochane, intensywnie noszone przez kilka lat Levi’s 502 za ułamek tych cen jednak nie nadają się do noszenia.

Lidia
14 dni temu

Frame,Kate the best

Ex
13 dni temu

Duńskie NN.07?

Bartek
13 dni temu

Dobre jeansy można trafić w TH. O dziwo, moją ulubioną i najtrwalszą parą jeansów jest Reserved – kupiłem je 6 lat temu równolegle z Lee – te drugie były do wyrzucenia po 2 latach rzadkiego noszenia.

Mj
13 dni temu

I wszędzie ten nudny kolor indygo

Piotr
13 dni temu

Czy ktoś wie dlaczego skręcając jeansy krawiec nie potrafi zachować takiej samej końcówki nogawki? Albo po prostu zawija, albo przyszywa oryginalną odciętą? Niestety to szpeci spodnie, a przy moim wzroście muszę skracać.

Sebastian
12 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

To nie jest najlepsza metoda, tylko najtańsza. Część tych firm lub sklepów dla denimheadów oferuje skracanie nogawek. Używają do tego starych maszyn przeznaczonych właśnie do tego. na przykład theshopvancouver z Kanady pokazuje czasem filmy ze skracania na insta czy na stronie. Nie wiem jak w fasterdog w Warszawie.

Michał
9 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Aby skrócić jeansy zgodnie z oryginałem to należy to zrobić chainstichem. Najbliższe takie miejsce to http://www.dc4.de. I najlepiej to zrobić w nowych spodniach bez przetarć. Ten pożądany fabryczny efekt pojawi się wraz z częstym noszeniem i praniem.

Wlodzimierz
13 dni temu

Bardzo ciekawy artykuł. Sam jestem ogromnym fanem japońskiego denimu ale nie tylko. Kupuję praktycznie większość swojej odzieży w Japonii. Świetna jakość a i ceny wcale nie takie straszne jak podaje Pan Michał .. pod warunkiem że kupujemy bezpośrednio w japońskich sklepach.. Dla porównania spodnie Fullcount w Anglii to 300? , w Japonii 800zł , plus cło okoľo 40zł. Przesyłka za darmo powyżej 15 000 yenów. Levi’s 501XX to koszt 900zł. Minusem jest to że nie zawsze wszystko jest dostępne. Ale warto poczekać i kupić np Warehouse, Jelado , Fullcount, Oni Denim , Sugar Cane i wiele innych .
Pozdrawiam
Wlodek

Last edited 13 dni temu by Wlodzimierz
Nebelwerfer
13 dni temu
Reply to  Wlodzimierz

A jak wygląda rozmiarówka w japońskich sklepach?

Velahrn
13 dni temu
Reply to  Wlodzimierz

Nie wiem, czemu dostajesz minusy.

Jen jest mega słaby, zakupy w Japonii to może być naprawdę dobry pomysł. Dodatkowo wielu zachodnich pośredników zdziera strasznie pieniądze, najbardziej niesławny jest tu Iron Hearts UK, za sprawą IH UK ubrania tej firmy na Zachodzie są dokładnie DWA RAZY droższe niż w Japonii (nie wierzycie, to porównajcie ceny w IH Japan).

Kamil
13 dni temu
Reply to  Wlodzimierz

Gdzie konkretnieie kupujesz? Japońskie strony producentów czy multibrandy?

Łukasz D.
13 dni temu

Świetny artykuł Michał! Momotaro, za te paski na „pupie” uwielbiam. Posiadam za to aktywnie noszone Lee 101, model Z z domieszką włókna konopnego. Świetne spodnie, w tej cenie bardzo satysfakcjonujące jakościowo.

Szymon
13 dni temu

Bardzo ciekawy artykuł dla mnie jako miłośnika denimu. Niestety z uwagi na ceny takich spodni i ich dostępność w PL raczej ciężko będzie mi je kiedyś zdobyć. Raczej staram się coś kupować na promocjach w przedziale do ok 400 zł. Z takich perełek jakie mi się trafiły to może nie z typowo marki denimowej, ale też premium bo Stone Island, mam jedną parę z ciężkiej bawełny która jest jak nowa po 15 latach. Raz też zdecydowałem się na surowy denim od Levi’sa 501. Kupiłem większe tak jak zalecal producent, potem naooglądałem się masę filmów na YT jak je dopasować, nosilem,… Czytaj więcej »

Dawid
13 dni temu

Sporo niszowych marek dla „freaków”… Z kilku par dżinsów, które mam w szafie 2 pary to Hugo Boss i je lubię najbardziej.

Jurek z Gdańska
13 dni temu

Fajny pomysł na wpis, bo tego rodzaju produkty nie są bardzo powszechne w PL. Dżinsy te jednak nie są dla każdego -sam kiedyś miałem ochotę kupić któreś z wyżej wymienionych (np Iron Heart) ale jak się poczyta (i posłucha) rad odnośnie ich używania typu nie pierz ich przez rok, tylko trzymaj je w lodówce, bo to też zabija zarazki itd, to zniechęca do tej dość dużej inwestycji ;) Do tego jak wspominasz, to nie są fasony dla każdego – raczej nie będą pasowały do marynarek itd tylko do odzieży roboczej (która dobrej jakości jest dość droga). Ja poprzestałem na Levi’s… Czytaj więcej »

Przemysław
13 dni temu

Od lat noszę spodnie australijskiej firmy RM Williams i te szyte w Australii wytrzymują ponad dziesięć lat., normalnego użytkowania. Cena od AU$170. Szyte jak ubranie robocze do pracy na farmie, wspaniale sprawdzają się na codzień.

Artur
13 dni temu

Trzy tygodnie temu, zakończyły swój żywot 7-letnie dżinsy Tommy’iego. Były mocno eksploatowane przy tym jako ciuch „domowy”. Dla porównania Wranglery wytrzymują u mnie rok, góra półtora (przecierają się w kroku). Czyli można za sensowne pieniądze zrobić coś trwałego. Abstrahuję od marki, czy ktoś ją lubi, czy nie.

Velahrn
13 dni temu

Bardzo ciekawy wpis! : Pozwolisz, że go uzupełnię o garść ciekawostek i faktów 1. Faster dog – wspominany przez Ciebie kilka razy sklep w Warszawie. Jedyny w Warszawie, ale i jedyny w Polsce sklep z dżinsami premium. I to nie „trzy rozmiary i dwie marki na krzyż”, tylko naprawdę duży wybór. I jest to naprawdę sklep tylko stacjonarny (nie prowadzą sprzedaży online), z ciekawymi godzinami otwarcia (np. soboty 12-15). Mnie to miejsce fascynuje – bo możesz tam kupić dżinsy za 1,5k, buty za 2,5k, ale karta już zapłacić nie możesz! Dodatkowym plusem jest przemiły, bardzo kompetentny właściciel (panie Pawle, pozdrawiam)… Czytaj więcej »

Adam
13 dni temu
Reply to  Velahrn

dzięki za te chińczyki, sprawdzę chętnie. Dobrze to wygląda.

Sebastian
12 dni temu
Reply to  Velahrn

Levi’s w linii LVC szyje też w Japonii. Jest osobna podstrona też Made In Japan. Ja trafiłem na fajne MOJ czyli Made Of Japan czyli denim tkanina wykonana w Japonii, ale dżinsy uszyte w Chinach. Gdybym tylko miał mniejsze uda byłyby idealne.

Marcin
11 dni temu
Reply to  Velahrn

Velahrn – widzę już któryś z kolei twój komentarz, u Mr Vintage i Jana Adamskiego. Zwracają uwagę obszernością i kulturą języka. Zawsze czytam z ciekawością – dziękuję!

Velahrn
10 dni temu
Reply to  Marcin

Dziękuje za dobre słowo. Wpadnij na forum BwB – jestem pod tym samym nickiem – znowu działamy, po miesięcznej przerwie!

przetom
8 dni temu
Reply to  Velahrn

„Amerykanie sami już selvedge nie produkują, ani jedna fabryka się nie ostała!”: Niejaka Vidalia w Luizjanie produkowała, na krosnach odkupionych z White Oak. Mam nadzieję, że nadal produkuje.

przetom
8 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Tam akurat ponoć pracuje 46 z 51 draperów z White Oak. Inna sprawa, że nawet te 51 krosien trudno nazwać produkcją wielkoskalową. Te maszyny tkają powoli.

Velahrn
7 dni temu
Reply to  przetom

Vidalia Mills zbankrutowała 9 kwietnia 2025 r.

https://en.wikipedia.org/wiki/Vidalia_Mills

Sebastian
13 dni temu

Świetny artykuł. Dzięki! Co sądzisz o Nudie Jeans ?

Adam
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

mam z Nudie dwie pary RAW denim i są bardzo dobre, mi fasony pasują (sam też wybieram te z wyższym stanem). Polecam sprawdzić.

Adam
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

a i zapominałem, jeśli szukacie naprawdę wysokiego stanu, to dżinsy z SuitSupply mają super wysoki. Mam trzy pary i są naprawdę wysokie. Chodzi o ten ich fason straight leg, bardzo udane spodnie; selvedge i włoski denim

Nebelwerfer
13 dni temu
Reply to  Adam

Potwierdzam. Katuję jedną parę ich spodni, kupiona w pierwszym roku covidovym i jak na razie wyglądają prawie jak nowe.

Rafał
13 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

W jakie marki/modele jeansów celować, aby miały wyższy stan? Większość ma strasznie niski.

Mil
2 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Mam 501 i wcale wysokiego stanu nie mają, ledwo się łapią na średni stan.

Michał
9 dni temu
Reply to  Rafał

Wysoki stan mają jeansy Edwin – np. fason Loose jeans lub loose tapered, wide pant.

Michał
9 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

Spróbuj Nudie jeans Tuff tony.

Tomasz
13 dni temu

Michale,
Dzięki za ciekawy wpis. Nie napisałeś nic o Edwin, czy możesz w komentarzu wyrazić swoją opinię?
Pozdrawiam,
Tomek

Sebastian
12 dni temu
Reply to  Tomasz

Edwin ma też linię spodni wykonanych w Japonii. Bo większość to gdzie indziej. I ogólnie mają niższe ceny oraz promocje czy „sale” niektórych do 50%. Fajne że podają dokładne wymiary na stronie. Trafiłem na vinted i są fajne; krój: loose straight albo regular straight jeśli nie jesteś chudzielcem.

Marcin
13 dni temu

Wszystko pięknie, ładne spodnie, kolory, odszycie. Jakiś czas temu kupiłem 101 i stwierdzam, że tego nie da się nosić! Denim tak sztywny, jakby to był karton. Wyjęcie czegoś z kieszeni to jest męka, podobnie jak chodzenie w tym i siedzenie. Jakieś pomysły?

Bartosz
12 dni temu
Reply to  Marcin

Ja kupiłem w połowie marca 101 Z in Dry (te z gramaturą 397 g/m2), na początku faktycznie sztywne, ale mocno je rozchodziłem, tzn. często i dużo, bo dużo chodzę, uprałem do tej pory raz i są już praktycznie miękkie – jeszcze nie tak, jak zwykłe nowe dżinsy, ale już krochmal wypłukany.

Sebastian
12 dni temu
Reply to  Marcin

Zgodzę się. Nie rozciągają się jak takie z elastanem. Trzeba trafić dobrze z rozmiarem: w pasie i w udach. Są sztywniejsze, ale mają to coś.

Michał
11 dni temu
Reply to  Marcin

Prać i nosić, kiedyś w końcu odpuszczą. Z drugiej strony, moje 101 bardzo się zbiegły po kilku praniach – dobre 2 cale na długości i dość wyraźnie na szerokości – więc pranie raczej na chłodno i delikatnie, inaczej może być dramat. Ale za to zmiękły ładnie.

Bartosz
10 dni temu
Reply to  Michał

Ja moje, za radą z internetu, suszyłem na sobie, zaniepokojony perspektywą skurczenia się – ale one były dość luźne na początku i 101 są sanforyzowane, więc nie wiem, czy to miało sens. W każdym razie, nie odczuwam różnicy.

Malaparte
11 dni temu
Reply to  Marcin

101, podobnie jak wszystkie „lepsze” dżinsy, zwłaszcza te tkane self-edge, wymagają „przełamania” (’break-in’).

Zibi
13 dni temu

Co sądzicie o jeansach marki Denim? Wiadomo to nie ta półka co marki opisane przez Michała. Mam jedną parę z tańszej linii i jest dobra. Ponoć są też modele z japońskiego denimu.

Magda
13 dni temu

Ostatnio algorytmy mi podsunęły posty Kombinatu Konopnego.
Otóż powstaje polski jeans z konopi właśnie.
Spodnie mają być produkowane w szwalni, która szyła kiedyś dla Levisa.
Mam nadzieję, że się będzie im wiodło.
https://youtube.com/shorts/diWGgkh-A2k?si=UEnSHx9Qx8eXO9vs

Lewy
12 dni temu

Nie dałbym rady chodzić w dżinsach o gramaturze 13,5 oz latem albo wiosną bo to na prawdę gruby dżins który nadaje się bardziej na kurtki jak na spodnie wiem bo mam kurtkę denimową Versace o gramaturze 13,5 oz a na metce tak pisze

Paweł
12 dni temu

Bardzo ciekawy artykuł! Szkoda że dostępność w Polsce jest taka niska

Sebastian
12 dni temu
Reply to  Paweł

Jest sporo sklepów internetowych europejskich. Lekki problem to dłuższy czas dostawy czasem i odsyłanie na swój koszt. cultizm; bugundschild; stuf-f; goteborgmanufaktur; statementsore czy jeanstore

Michał
11 dni temu

Od lat noszę Irony, Momotaro, Oni, Indigofera, Japan Blue i Samurai których tu zabrakło. Ostatnie zakupy to Stevenson i Denim Lab. Miałem też i Pikę Brothers ale ich jakość odstaje. W moim osobistym rankingu – trwałość to Iron Heart. Styl i klasyka do Loafersow to Momotaro 16 oz. Japan Blue na codzienne ciosanie, Samurai 21 oz super na zimę do tweedu, White Oak od Denim Lab na lato. Fajne fasony, podobnie Stevenson Overall. Idealny do wojskowych kurtek i wysokich butów. Oni i ich secret denim (21oz) jest wyjątkowo miękki i dobrze sprawdza się do sneakreraow z letnią marynarką. Dodam od… Czytaj więcej »

Krzysztof
11 dni temu

A gdzie BraveStarSelvedge? https://bravestarselvage.com
Mam 6 par tych ręcznie wykonanych spodni.
Można je znaleźć za 60-80 USD i aż dziw bierze że tu się nie znalazły.
Moim zdaniem jakościowo lepsze niż Tellason, a lata świetlne ponad N&F.

Zrzut-ekranu-2025-05-9-o-10.38.44
Jacek K.
10 dni temu

Mam jedną parę Marco Polo z ciemnego dosc grubego denimu -noszą się świetnie , są też miękkie w strukturze, widać różnicę co do sieciowek tych typowych Mam też Edwiny ,ale to już nie model vintage-całkiem dobry dżins-to czuć- z przetarciami jasny model Posiadam też klasyka z ciemnego denimu typu vintage marki NEKST -chyba jakaś ich linia superior vintage z charakterystycznymi obszyciami na wewnetrznych szwach ,skorzaną wszywką oraz porzadne płóicienne kieszenie wewnętrzne itd itp…..- poza tym świetny krój odszycia -kupione z drugiej ręki. Na koniec dobry Tomi Hilfiger z jakiejs starszej kolekcji . Wiadomo, to nie vintygowe marki i topowe w… Czytaj więcej »

Artur
10 dni temu

zabrakło marki Edwin chociaż jest krótka wzmianka w tekście. Mają surowy denim farbowany naturalnym Indygo, świetny sklep internetowy i szeroki zakres krojów. Zapinane na guziki starzeją się przepięknie. Sklep stacjonarny w Berlinie polecam

Arek
10 dni temu

Trochę mi brakuje sklepów z odzieżą męską która z jednej strony jest w miarę klasyczna i ma przyzwoitą jakość a z 2 cenowo nie odpaliła w kosmos. Jak patrzę na ceny np. Tej szwedzkiej marki to nie mam ochoty dalej szukać. Niby mnie stać, ale to jednak ubrania?
Jakieś sugestie gdzie dzisiaj ubrać się za średnie pieniądze i dostać jakość na sensownym poziomie?

Arek
8 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

ok, dzięki. Patrzę szerzej akurat nie tylko na dżinsy, których nie lubię akurat :).

kriskret
9 dni temu

ALE TY FACET PIERDOLISZ TUTAJ , BEZ SENSU I ZNAJOMOOŚCI TEMATU !
SLYSZAŁEŚ KIEDYKOLWIEK O MARKAXH JAK WŁOSKIE ” RIFLE ” , SZWEDZKI ” TUFFER ” , GRECKI „COMET” , AMERYKAŃSKI ” BUFFALO” ?!?! OBECNY DENIM , TO SKANDALICZNA JAKOŚĆ TKANINY , OBRZYDLIWY KOLOR I ZŁODZIEJSKIE CENY !!! JA BAWEŁNIANA SZMATA MOŻE KOSZTOWAĆ SETKI DOLARÓW ?!?! I MJAK TO MJEST , ŻE TAKIESAME SPODNIE W KANADZIE KOSZTUJĄ 16.- DOLARÓW , A W EUROPIE 300.- ?uro ?!?!

Mil
2 dni temu
Reply to  kriskret

Dużo emocji, ale jedno trzeba przyznać, że obecnie jakość ubrań spada, a cena wzrasta. Ok, można dać więcej za jakość, ale nie zawsze idzie ona wraz ze wzrostem ceny.

gość
8 dni temu

„Gdzie kupić najlepsze dżinsy?” moje pierwsze skojarzenie to marka Tramarossa. Czemu jej zabrakło we wpisie?

gość
6 dni temu
Reply to  Mr. Vintage

dziekuje za wyjasnienie

Artix
8 dni temu

Świetny artykuł. Porządnie zgłębiony temat, ciekawe rekomendacje. Czytałem, czytałem, aż sama przyszła myśl o dominacji Japonii i potrzeba dowiedzenia się więcej na ten temat ? a tu proszę, na koniec wpisu poruszono i ten temat. Dziękuję.

Paweł
4 dni temu

Ciekawy temat. Rzeczywiście kiedyś to było:) Miałem w połowie lat 90 Big Stary kupione na targach/halach (czy co to tam było) w Łodzi, pewnie jakiś odrzut bo metka z tyłu krzywo wszyta, jakość rewelacyjna. Później na przełomie tysiącleci miałem kilka par Dieseli made in Italy, doskonała jakość. Podobnej jakości jeansy można dzisiaj znaleźć, np. Carhartt ma całkiem porządny materiał 100% bawełna z podaną gramaturą. Teraz noszę tylko spodnie z elastanem. Marka jest dla mnie drugorzędna, najważniejsze jest dopasowanie, później wygoda. Wranglery mają dość wysoki stan; Lee, Scotch and Soda generalnie niski. Boss mają bardzo płytkie kieszenie z przodu, telefon się… Czytaj więcej »

Janusz
4 dni temu

Świetny artykuł. Pamiętam, że w latach 90. istniała jeszcze marka Kansas. To chyba był polski producent. Z japońskim denimem wprawdzie niewiele miał wspólnego, ale kojarzę, ze to były porządne mięsiste spodnie z dobrym indigo kolorem. Pozdro z Czech, Janusz.

Anonim
2 dni temu

Fast Dog wygląda na super sklep z wysokiej jakości odzieżą, szkoda tylko że nie ma możliwości kupna na odległość