Udało się! I choć może to zabrzmieć nieskromnie, to uważam, że jest to nasz sukces. Mój i wasz. O co chodzi? Otóż w miniony wtorek, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta ogłosił, że wszczyna postępowania w sprawie oszustw związanych z fałszowaniem składu surowcowego produktów odzieżowych. Dlaczego uważam, że to też nasza zasługa? Bo ja o tym napisałem jako pierwszy, a wy szeroko to udostępnialiście w swoich kanałach i pisaliście do wojewódzkich Inspektoratów Inspekcji Handlowej. Dzięki temu sprawa zrobiła się głośna i zainteresowało się nią wiele dużych redakcji (m.in. Gazeta Wyborcza, Gazeta Prawna, Polsat, Wirtualna Polska). Przypomnę zatem kolejność zdarzeń.
WRZESIEŃ 2020
Opublikowałem na blogu wpis w którym przedstawiłem wyniki cyklicznej kontroli oznakowania wyrobów tekstylnych. W mojej ocenie były one wyjątkowo pesymistyczne, bo gdy porównałem to sobie z raportami z poprzednich lat, to okazało się, że skala oszustw stale rośnie, czyli na rynku jest coraz więcej ubrań z błędnie podanym składem surowcowym. Przypomnę, że w ostatnim raporcie w blisko połowie (dokładniej 49,1%) przebadanych produktów, skład surowcowy podany na metce nie był zgodny z rzeczywistym. Wyraziłem też ubolewanie, że do wiadomości publicznej nie są podawane szczegółowe dane z raportów m.in. to, kto w sposób ewidentny oszukuje.
PAŹDZIERNIK 2020
Opublikowałem na blogu wpis pt. „Jak UOKiK przymyka oko na oszustwa odzieżowe” i wydaje mi się, że to był kamyczek, który uruchomił „lawinę”. Przedstawiłem wam wtedy odpowiedzi Prezesa UOKiK na moje pytania, które przesłałem do biura prasowego we wrześniu.
Pytałem m.in. o to dlaczego publicznie nie są ujawniane dane podmiotów z raportów Inspekcji Handlowych, jakie kary są nakładane za uchybienia oraz jakie plany na poprawę skali oszustw ma UOKiK. Odpowiedziami byłem bardzo zawiedziony, bo jednoznacznie wynikało z nich, że UOKiK nie chce tworzyć tzw. czarnych list nieuczciwych przedsiębiorców w tej branży, uważając, że są to raczej pojedyncze błędy, a nie celowe oszustwa.
W tym samym wpisie opublikowałem także skany raportów, które dostałem od kilku czytelników (bardzo dziękuję!). Wystąpili oni do Inspekcji Handlowych w swoich miastach z prośbą o udostępnienie szczegółowych wyników badań laboratoryjnych i dostali je, czyli okazało się, że wcale nie są takie tajne dane. Z raportów, które do mnie dotarły, ewidentnie można było zauważyć kilka powtarzających się marek m.in. Kubenz, Recman i Lavard.
KROPLA DRĄŻY SKAŁĘ
Październikowy wpis był bardzo szeroko udostępniany przez was i zainteresowały się nim także „duże media” m.in. Gazeta Wyborcza, Gazeta Prawna, Polsat i Wirtualna Polska. Wygląda na to, że te naciski (moje, wasze i innych mediów), były na tyle skuteczne, że UOKiK zapewne dokładniej przyjrzał się sprawie i postanowił wszcząć tzw. postępowanie właściwe wobec trzech podmiotów: Kubenz, Recman i Dastan. Co oznacza to sformułowanie? No przede wszystkim to, że jest to poważna sprawa i UOKiK przeprowadzi bardzo szczegółowe kontrole w każdej z tych firm, a te firmy muszą udostępnić wszystkie dokumenty dotyczące badanej sprawy (np. faktury za zakup tkanin, ilości sprzedanych produktów klientom detalicznym). Przypuszczam, że przeprowadzane będą także dodatkowe badania laboratoryjne pozostałych produktów tych marek, by oszacować skalę oszustw i ewentualne kary.
DLACZEGO TYLKO TE MARKI MAJĄ POSTĘPOWANIE?
O każdej z tych marek już wcześniej słyszałem nieoficjalne informacje (m.in. od pracowników tych firm po pierwszej publikacji na blogu), że robią takie rzeczy, ale dowodów nie miałem. Przypuszczam, że UOKiK dokładnie przeanalizował raporty z Inspekcji Handlowych i wybrał trzy firmy, które w sposób rażący oszukiwali (np. nazywając poliester wełną) i pojawiali się kilkukrotnie w tych raportach.
UBRANIA? A KOGO TO INTERESUJE?!
Z moich informacji wynika, że będą to pierwsze postępowania w historii UOKiK, które dotyczą branży odzieżowej. Dotychczas sprawy te kończyły się na niższym szczeblu, czyli na poziomie Inspekcji Handlowych, które najczęściej grzecznie prosiły oszustów o poprawę niewłaściwego oznakowania na metkach, rzadko nawet wystawiając mandaty.
Wydaje mi się, że wynikało to z tego, że UOKiK przez wiele lat nie widział w tym jakiegoś większego problemu, bo chodzi tu o ubrania – rzeczy mało istotne. Bardziej priorytetowe wydawały się incydenty zmów cenowych, jakości produktów spożywczych, jakości paliw czy niezgodnych z prawem umów deweloperów czy operatorów telefonii komórkowej – to sprawy o których było głośno w ostatnich latach. Rynek odzieżowy był omijany (nie wszczynano tam postępowań) i doprowadziło to sytuacji, którą opisałem we wrześniu 2020 (kilkudziesięcioprocentowy wzrost skali oszust na przestrzeni dziesięciu lat).
KARY FINANSOWE I KARY WIZERUNKOWE
Co grozi firmom w których UOKiK przeprowadzi szczegółowe kontrole? Teoretycznie mogą to być kary nawet do 10% obrotów z poprzedniego roku (w tym przypadku chyba roku 2019, bo raport ukazał się w roku 2020). Jakie to mogą być kwoty? W przypadku marek Recman i Kubenz, które mają trochę sklepów w Polsce, myślę, że mogą to być kwoty przekraczające milion złotych.
Gdyby się okazało, że kary rzeczywiście będą na poziomie 10% obrotów, to na pewno będzie to dotkliwa sankcja, szczególnie teraz, gdy większość firm z segmentu odzieży eleganckiej jest w niełatwej sytuacji (brak imprez rodzinnych, poluzowany dress code). Trzeba jednak mieć też świadomość, że takie sprawy ciągną się latami.
Ale zwróciłbym uwagę na jeszcze jedną karę, mianowicie straty wizerunkowe z jakimi takie marki muszą się zmierzyć po takich wydarzeniach. Publikacje o wszczęciu postępowania pojawiły się od wtorku w wielu mediach, przeczytało o nich wielu klientów i potencjalnych klientów tych marek. Z ciekawości przejrzałem kanały social media marek Recman i Kubenz i tam widać negatywne komentarze ze strony ich klientów, co jest dotkliwe dla każdej firmy.
Taki rodzaj kary też jest bardzo ważny, bo przypomnę, że dotychczas ani UOKiK, ani Inspekcje Handlowe nie ujawniały nazw marek w których wykrywano nieprawidłowości, zatem czuły się one bezkarne. O ich fałszerstwach dowiadywało się tylko kilka osób, więc nawet nie było mowy o jakichkolwiek negatywnych konsekwencjach wizerunkowych. W tej chwili te marki będą zapamiętane jako te, które oszukiwały klientów. Ja wiem, że polski konsument szybko o takich sprawach zapomina, ale mam nadzieję, że są też tacy klienci, którym zapadnie to w pamięć.
A tak w ogóle, to zastanawiam się skąd u tych marek wzięła się chęć tak perfidnego fałszowania składów surowcowych. Wydaje mi się, że dla klienta szukającego taniego garnituru (600-700 zł), nie ma większego znaczenia skład surowcowy. To raczej jest kategoria konsumentów dla których priorytetem nie jest jakość, a niska cena.
STRASZAK NA INNYCH
Nie wiem jak zakończą się te postępowania, ale mam nadzieję, że sam fakt ich wszczęcia będzie rodzajem straszaka dla innych firm z tej branży, że nie warto tak bezczelnie oszukiwać. Czy na tyle skutecznym straszakiem, by problem ten całkowicie zniknął? W to akurat wątpię, bo jednak skala kontroli jest na tyle mała (kilkaset zbadanych próbek w skali roku), że wielu małych przedsiębiorców może uznać, że nadal będą ryzykować, bo prawdopodobieństwo ich wykrycia ich oszustw jest bardzo małe. Niemniej jednak, wierzę w to, że takie fałszerstwa znikną u marek ogólnopolskich – tu obawa strat wizerunkowych może być na tyle duża, że firmy tego zaprzestaną. Oby tak się stało.
Liczę na to, że sprawa ta będzie miała taki finał, jak w przypadku w branży mleczarskiej, gdzie jeszcze kilka lat temu powszechnie fałszowano skład masła (tłuszcz mleczny zastępowano tłuszczem roślinnym). W wyniku dość długiego postępowania (zanim ono nastąpiło, to Inspekcje Handlowe 46 razy wykrywały nieprawidłowości w jednej firmie), UOKiK nałożył wtedy na jedną z wiodących firm karę 1,4 mln złotych i zaczął regularnie sprawdzać skład surowcowy tego produktu na rynku. Po dwóch latach od zakończenia tego postępowania okazało się, że znacząco poprawiła się jakość masła na naszym rynku.
A kiedy możemy się spodziewać finału sprawy Recmana, Kubenza i Dastana? Raczej nie prędko. Takie postępowania trwają zazwyczaj kilkanaście miesięcy.
UOKiK może nałożyć karę pieniężną do 10% obrotu „osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary”, zakładając, że się wyrobią z decyzja do grudnia, będą liczyć w/g 2020 r., który rekordowy nie był — ale też chyba nie o to chodzi.
A czy posiadając ubrania z kolekcji, w których odkryto szwindle można wystosować roszczenia wobec tych firm? Mielibyśmy takie polskie 'VW-gate’ :-).
Nie jestem prawnikiem, ale z tego co kojarzę, to przy sprawie z marką Veclaim (z koszulek Fruit of The Loom usuwano metki, przyszywano inne i sprzedawano za 280 zł) UOKiK informował, że klient może występować z takimi roszczeniami nawet jeśli jest to produkt, który kupił dawno temu i używał.
Czas w takim razie poszukać na strychu ślubnego garnituru marki Kubenz :-)
Kara nie powinna ominąć pana prezesa Tomasza Chróstnego, który bagatelizowaniem problemu pośrednio zachęcał do oszustw, o czym świadczy ich wzrost. Media i blogerzy nie powinny go wyręczać.
To jeszcze trzeba by wskazać poprzedników, a chyba ich trochę było na przestrzeni ostatnich 10 lat (od wtedy przeprowadzane są kontrole w tej branży). Choć zgadzam się, że wypowiedzi prezesa Chróstnego z września/października miały zupełnie inny wydźwięk niż te wtorkowe opublikowane w mediach.
Jakiś link?
Bardzo ciekawe informacje. Ale żeby mieć pełny obraz, z chęcią przeczytałbym jakąś szerszą notkę o cenie np. garnituru i tego co się na nią składa. Rozumiem, że cena garnituru to koszt materiału (wełna/kaszmir/akryl/poliester/wiskoza/acetat/mithril/cokolwiek) + koszt uszycia + koszt marketingu + koszt wynajmu butiku w galerii + koszt pracownika + zysk firmy + cokolwiek innego. Jak duże są przykładowe różnice w cenie materiałów i tym samym jaką oszczędność dla oszukującego daje podmiana 100% wełny na 100% poliester? Przykładowo (liczby całkiem z kapelusza) – cena m^2 wełny może wynosić 100 PLN, natomiast akrylu 10 PLN, jednak w łącznym koszcie garnituru będzie to… Czytaj więcej »
I – odpowiadając samemu sobie – jeszcze jedna kwestia. Napisałeś: „Wydaje mi się, że dla klienta szukającego taniego garnituru (600-700 zł), nie ma większego znaczenia skład surowcowy. To raczej jest kategoria konsumentów dla których priorytetem nie jest jakość, a niska cena.”. Ja widzę to całkowicie inaczej. Jest przecież kategoria klientów, którzy chcą kupić dobry garnitur (na potrzeby tego wpisu przyjmijmy, że dobry = 100% wełna) za jak najniższą cenę. A ponieważ z powodów opisanych w powyższym komentarzu, próba oszacowania rzeczywistej ceny dobrego garnituru dla zwykłej osoby jest prawie niemożliwa, uznają oni, że taki garnitur to super okazja i kupują. Nie… Czytaj więcej »
„Sprzedawca ordynarnie ich orżnął”? A skąd sprzedawca ma wiedzieć jaki garnitur ma skład skoro ma dostęp do tej samej metki co klient? To chyba nie sprzedawca jest tu tym złym?
Skrót myślowy. Tutaj sprzedawca = firma, która sprzedaje garnitur a nie sprzedawca = osoba pracująca w sklepie. Osoby pracujące w sklepie mają na sumieniu inne grzeszki (choćby „wspaniale pan wygląda, pasuje jak ulał”), ale to nie ta dyskusja.
W zasadzie wszystko to co wymieniłeś wpływa na cenę produktu końcowego. Tkanina jest tylko jedną ze składowych, więc bywa tak, że garnitur z dokładnie tej samej wełny jedna marka sprzedaje za 1500 zł, a inna za 3000 zł.
Jeśli chodzi o ceny hurtowe tkanin, to dobra wełna ze średniej półki cenowej kosztuje około 15-25 euro za metr bieżący. Poliester i inne tańsze zamienniki około 3-6 euro. Na garnitur potrzeba około 3,5 metra bieżącego tkaniny.
Czyli zamiana wełny po 20? na poliester po 5? daje na komplecie oszczędność ok 230zł(315/78zl). Właśnie kupiłem w promocji za 509zl garnitur vistuli 100% wełna i podszewka 100% wiskoza….
Efekt skali – 230 zł x 1000 kompletów to już 230 tysięcy złotych zaoszczedzone lub o tyle można zejść z ceny by sprzedać klientowi budżetowemu.
Vistula czy inne wielkie marki też chyba mają na koncie takie przekręty (tylko niekoniecznie aż tak duże jak te wymienione i dlatego przeciw nim nie wszczęto postępowań) i niestety nie zawsze można mieć pewność składu. Pewnym „zabezpieczeniem” są metki tkalni, wtedy chyba możliwości weryfikacji są większe.
Dziękuję Panie Michale za nagłaśnianie tej sprawy. Mam nadzieję, że do czegoś to postępowanie względem wymienianych marek doprowadzi. Sprawa jednak daje do myślenia w kontekście wszystkich pozostałych, zwłaszcza, że wiodące marki w branży garniturowej, lubią sprzedawać swoje produkty w szalonych promocjach. Zastanawiam się zawsze jak to jest, że mogą obniżać cenę marynarki z 1000 zł na 500 zł. Nie są instytucjami charytatywnymi, a więc w zasadzie można uznać, że przy sprzedaniu produktu za te 500, zarobią dalej. Do tej pory myślałem, że branża odzieżowa stosuje wyjątkowo wysokie marże, ale teraz obawiam się, że moja wełna 120s to plastik i tyle…… Czytaj więcej »
Jako ciekawostkę dodam, że tkaniny w kolekcjach Michała są na bank oznaczone odpowiednio jeśli chodzi o skład. Niby nie ma metek od producenta, ale na Instagramie Drago albo VBC widać te same tkaniny w ich próbnikach. Nawet droższe marki często mają dokładnie te same tkaniny co u Michała, np. Spier and Mackay, Corneliani i Suitsupply.
Weź pod uwagę, że obecnie panuje trochę inna sytuacja, spowodowana pandemią, więc firmy mogą być skłonne sprzedać sporo nawet z pewną stratą, byle tylko odmrozić pieniądze. Nawet normalnie końcówka serii może być sprzedawana po kosztach, bo garnitur to jednak nie T-shirt, gdzie taniej jest zniszczyć niż sprzedać taniej. Jeśli Cię to pocieszy to mam i poliestrowy garnitur skądś i wełniany z Bytomia. Ten z Bytomia nie elektryzuje się, ma inny połysk i ogólnie różni się od tego poliestrowego, więc daje mi to nadzieję, że faktycznie jest tam chociaż trochę wełny…
Rozumiem, że obecnie pandemia może wpływać na rynek, ale moje uwagi były natury ogólnej. Już kilka lat temu mieliśmy pewną kulturę przecen i promocji tzn. sytuację, w której człowiekowi świadomemu szkoda było płacić cenę regularną bo pewne firmy dawały wręcz gwarancję, że za miesiąc, dwa to samo będzie za 50-80% ceny wyjściowej. Wolę jednak ceny regularne, które są uzasadnione składem materiału i jakością wykonania.
Tylko, że z drugiej strony, choćby podświadomie, jak widzimy coś w promocji to kupujemy, „bo dobra okazja” i załącza nam się układ nagrody, że kupiliśmy taniej, że na promocji. Do tego stopnia, że kupimy niepotrzebne rzeczy, wydamy więcej niż bez promocji, a i tak jesteśmy szczęśliwi, że jesteśmy oszczędni :D
To akurat zależy – jeśli są to rzeczy realnie niepotrzebne to jak najbardziej, natomiast gdy coś jest z kategorii planowanych zakupów i mamy na to środki (już odłożone albo na etapie odkładania) to „czatowanie” na odpowiednią promocję jest realnym zyskiem.
Jasne, że promocje bywają użyteczne i dla klientów. Nie będę kłamał, że nie zdarza mi się czekać na jakiś zakup do promocji. Z drugiej strony, bez promocji i wyprzedaży być może regularna cena byłaby niższa (bo nie trzeba by jej ustawiać tak wysoko, żeby na wyprzedaży było z czego obniżać) i wtedy bym czekać nie musiał. No i nie miałbym takiej podświadomej presji, żeby kupić coś jeszcze, bo jest promocja :D
Dokładnie taki rynek odzieżowy mnie interesuje. Kupuję wtedy, gdy tego potrzebuję i to co chcę bez martwienia się o to, że przepłacę bo za miesiąc to samo będzie 70% tańsze. Tego właśnie nie lubię w odzieżówce z sektora dostępnego mi finansowo – kult promocji i rabatów… Jeśli coś jest za 1000 zł, po to żeby później było za 600, to wolę aby od początku do końca było, choćby za 800. I tyle. Dla każdego, kto chce kupić, w dowolnym czasie.
Gdzieś czytałem, że według badań Polak kupi nawet drożej jeśli jest rabat. Ich nie interesuje cena końcowa tylko wysokość rabatu.
Ale zachowanie sprawcy tego przestępstwa musi być ukierunkowane na konkretną, znaną z imienia i nazwiska osobę – a nie potencjalnego klienta, którym może być Kowalski, Nowak lub ktokolwiek inny.
Nieco upraszczając: musi być ofiara, czyli owa „inna osoba”, która została oszukana; zarzut usiłowania także wymaga określenia osoby pokrzywdzonej.
Gratulacje, kamien milowy w historii bloga – realny wplyw na rynek odzieżowy w Polsce. Przynajmniej niektorzy producenci pewnie zastanowia sie teraz czy warto…
Na marginesie – czy bedzie wpis o athleisure?
Panie Michale, czy w tym roku możemy liczyć na wiosenną kolekcję L & Mr V? W poprzednich latach wychodziły w połowie marca i wcześniej pojawiały się przecieki. W tym roku cisza…
Będzie, ale trochę później niż zawsze. Początek kwietnia.
W sumie marketingowo to trochę nie do końca strzał w dziesiątkę. Okres przedświąteczny to dla niemałej części konsumentow czas zakupów często bardziej eleganckich ubrań przed spotkaniami z rodziną – końcówka marca byłaby chyba lepsza pod tym wzgledem.
Też bym chciał, by kolekcja pojawiła się wcześniej, ale niestety jest kilka czynników na które ja nie mam wpływu.
Ciekawe czemu nikt nie poddał testom garniturów firmy Lancerto albo Vipo, oj Panie Michale, jest Pan…. życzę sukcesów :)
Materiał: 50% wełna 50% poliester… Bardzo ciekawy skład :D
Proponuję najpierw poczytać o tych raportach i dopiero się wypowiadać. Kontrolowana była praktycznie każda marka dostępna na polskim rynku (potwierdzał mi to UOKiK, bo pytałem o to), Lancerto także i to nie raz (to z kolei wiem od Lancerto). To, że nie wszczęto postępowań przeciw Vistuli, Lancerto czy H&M, świadczy tylko o jednym – te firmy nie oszukują jeśli chodzi skład surowcowy. Zresztą przykład który podałeś potwierdza to – jeśli Lancerto ma garnitur/marynarkę z poliestrem, to nie ściemnia, że jest to wełna, tylko pisze uczciwie zgodnie z faktycznym składem surowcowym. Jeśli nie wierzysz w moje słowa, to zgłoś się do… Czytaj więcej »
Niewszczynanie postępowań niekoniecznie świadczy o stuprocentowej transparentności, a o stosunkowo małej (czy czasem zapewne zerowej) skali przekłamań. Pojawiały się chyba nawet na tym blogu przy poprzednich wpisach komentarze czy to pracowników największych marek, czy ich znajomych informujące o obecnych tam nieprawidłowościach.
Zresztą nawet na stronie UOKiK jest informacja o wszczęciu postępowań wobec sprawców tylko tych największych oszustw (a skoro pojawił się taki przymiotnik to logiczne jest, że nie są to jedyni).
@Gisch
Zgadza się. Niestety skala tych badań jest na tyle mała (kilkaset próbek rocznie), że nigdy nie będzie można mieć 100% pewności co do uczciwości podmiotów z tego rynku, natomiast w przypadku wymienionych firm ewidentnie widać, że robili to celowo i nie pierwszy raz. Jestem przekonany, że UOKiK dokładnie przeanalizował wyniki badań nie tylko z tego ostatniego raportu, lecz także z poprzednich lat i na tej podstawie wytypował firmy w których tych przekrętów pojawiało się najwięcej. O tym co robił Kubenz mówiło się w branży od kilku lat.
Ciekawy, ale co w związku z tym? Jak ktoś chce, to niech kupi, jego sprawa. Lancerto zapewne też było testowane, ale UOKiK uznał, że na tyle są wyniki kontroli w porządku, że nie trzeba robić dalszego postępowania. To oznacza, że te 50/50 to faktycznie 50/50, a w najgorszym razie 40/60, oraz że wpadki zdarzały się obiektywnie rzadko.
Panie Michale znowu Pan usunął naszą dyskusję, podziwiam Pana za szczerość. Udało nam się już zebrać cztery marki odzieżowe, które bezczelnie Pan oczernił, i które posądzą Pana sądownie. Firma Vipo z Łańcuta zwaną Lancerto stosuje i stosowało tą samą metodę błędnych składów tkanin… Powodzenia w sądzie Panie Michale..
Drogi Recmanie, sami się oczerniacie i ośmieszacie. U mnie macie bana. Żegnam!
Zostawiam ten komentarz tylko po to, by moi czytelnicy zobaczyli waszą bezczelność.
A teraz zmieniajcie dalej swoje IP i plusujcie sobie swój komentarz, a mój minusujcie :)
Bardzo ciekawy zabieg marketingowy – metoda na jeszcze większe pogrążanie się… ” I żadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe a czarne jest czarne”
Co za tupet i bezczelność ze strony Recman. Nie dość że pisali, że tkanina ma 80% wełny, chociaż nie miała WCALE, jak w garniurze BERTIN, to jeszcze grożą sądem blogerowi. Nie mogę w to uwierzyć. Teraz widać Recman, ile tak naprawdę mieliście tej wełny w swoich garniturach. Jaka to była skala. Na waszej stronie internetowej w sekcji garnitur jest teraz głównie poliester i wiskoza. Nawet najdroższy garnitur za 1499 nie jest ze 100% wełny.
Trochę niezręcznie polemizować ze zbanowanym, ale powodzenia to nie życzę w procesie odwoławczym w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów (bo taki proces pewnie będzie miał miejsce). Za „bezczelne oczernianie” powinien być pozwany, logicznie rzecz biorąc, raczej UOKiK, a nie Mr. Vintage.
Z pozostawionego komentarza wynika, że:
Recman dla mnie zawsze był synonimem bazarowego dziadostwa, a ten wpis tylko to potwierdził. Kardigan, sprezentowany przez brata, był jedynym produktem Recmana w mojej garderobie i jeszcze przed pierwszym założeniem wyglądał jak szmata.
DOBRA robota!!! Congratulations
jeszcze w spożywce przydałby się taki gość, jak Ty (to byśmy się pewno 50% przypadków raka rocznie pozbyli)
Taka ciekawostka otóż pamiętam gdy byłem w galerii na zakupach i któregoś razu postawiłem zajść do Recmana i Kubenza zobaczyć co mają w swojej ofercie. Nigdy nic u nich nie kupowałem. Zadziwiająco koszule i garnitury w obu sklepach na pierwszy mój rzut oka wydawały się jakieś gorszej jakości.Być może dlatego, że oglądałem też produkty w Emanuel Berg a to sklep o parę półek wyżej.
Panie Michale, może ma Pan też taką moc sprawczą, żeby na infolini w Van Graff zaczęli odbierać tel. Od 6 dni próbuje się dodzwonić. MASAKRA !!! Gorzej niż w BENEVENTO.
Niestety nie :)
A jeśli chodzi o Benevento, to w ostatnim czasie dostałem kilka wiadomości od ich zawiedzionych klientów i po ich lekturze KATEGORYCZNIE odradzam składanie tam jakichkolwiek zamówień.
Kurcze zawsze się zastanawiam jak to jest. Wszędzie czytam dużo o tym jak Benevento jest beznadziejne w utrzymywaniu terminów itd i o wielu pomyłkach przy zamówieniach. Mam sporo spodni od nich i zawsze wszystko jest super. Czekam na spodnie z ich standardowej kolekcji około miesiąca i na MTO również podobnie, więc spodnie sezonowa zamawiam przed sezonem po prostu.
Co najmniej dwie osoby w ostatnim czasie mi pisały, że nie idzie się z nimi dogadać i sprawy chcą skierować do sądu (czekają kilka miesięcy na spodnie, a firma nie odpowiada na jakiekolwiek próby kontaktu). Dla mnie to jest poniżej jakichkolwiek standardów.
Mam cztery pary spodni tej firmy, kupionych parę lat temu. Jestem (a raczej byłem, bo trochę się już sfatygowały) z nich zadowolony, więc ciężko napisać coś niemiłego o rodzimej, niedużej firmie modowej. Ale kupowanie u nich to jednak zajęcie dla osób o stalowych nerwach. Ograniczę się do pierwszego zamówienia. Nie ten rozmiar, nie ten fason (wobec zamówienia oczywiście) a przy odbiorze kurier nie chce pieniędzy (było za pobraniem), bo już zapłacone…Zwróciłem, przysłali nowe, wszystko tym razem grało, pieniądze wzięli. Nie, absolutnie nie można im było zarzucić nieuczciwości, cwaniactwa, czy nawet złej woli. Odniosłem raczej wrażenie obcowania z totalną amatorszczyzną.
Ja mam jedną parę, kupioną w zeszłym roku. Poza tym, że deklarowany 7-dniowy czas realizacji można włożyć między bajki (u mnie trwało to chyba ok. 3 tygodni), to żadnych uwag nie miałem.
Dodam swoje 5 groszy. Spodnie z Jasnego denimu zamówione w Benevento 01.03, w dniu dzisiejszym otrzymałem informacje o wysyłce. Pozdrawiam.
Ryzykant :)
A tak z ciekawości zapytam. Co cię skusiło by akurat te dżinsy zamówić u marki, która specjalizuje się zupełnie innym rodzaju spodni? Bo oglądam te spodnie i po zdjęciach nie sposób cokolwiek ocenić (fason, jak leżą, jak są wykończone), a przy tych ciemnych to ewidentnie widać, że model na zdjęciu ma zupełnie inne spodnie.
Przymierzałem spodnie w siedzibie firmy i widziałem kolor na żywo.
Ninja z Gliwic?
Niestety ja też skusiłem się na kupno spodni od Benevento. Przyznam się szczerze, że kierowałem się wcześniejszymi rekomendacjami. Zamówiłem u nich jeansy i lniane chino około połowy grudnia (13.12). Mimo zapewnień, że moje zamówienie zostanie zrealizowane zaraz po nowym roku, finalnie na jeansy musiałem czekać do początku lutego. Niestety źle dobrałem rozmiar i mimo iż spodnie leżały „jako tako” w pasie, to były strasznie wąskie w biodrach. Na szczęście nie było problemu z wymianą na rozmiar większy. Problem w tym, że w kolejnej paczce przysłano mi (około 20.02) oprócz wymienionych jeansów również zamówione lniane chino – w pierwotnym rozmiarze (zbyt… Czytaj więcej »
Szkoda tylko że UOKIK działa tylko wtedy gdy uda się zrobić duże zamieszanie w mediach (zamieszanie w pozytywnym znaczeniu) i to nie zawsze, ponieważ w motoryzacji w przypadku afery Dieselgate nasze urzędy w tym UOKIK nie zrobiły nic a nawet gorzej…to taki urząd na pokaz
Brawo !
No i proszę: są decyzje UOKiK:
Oczywiście od decyzji do zapłaty droga daleka.