Swoją działalność zaczęli w roku 1948. W latach świetności mieli kilka zakładów produkcyjnych, w których pracowało kilka tysięcy osób. To kawał historii polskiego przemysłu odzieżowego. Mowa o Próchniku, jednej z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych polskich marek odzieżowych, która stała się synonimem polskiego prochowca. Niestety ostatnie lata były dla tej firmy burzliwe i doprowadziły do upadłości w roku 2018, czyli dokładnie w 70. rocznicę powstania.
Na kilka lat marka ta trafiła w ręce syndyka, który kilkukrotnie bezskutecznie próbował sprzedać Próchnika i dopiero w ubiegłym roku przetarg zakończył się sukcesem. Prawa do marki kupiła polska spółka G8 S.A. do której należy dobrze wam znana marka Lancerto. Dwa tygodnie temu oficjalnie zaprezentowano nową odsłonę Próchnika i uruchomiono sklep internetowy prochnik.pl.
Jaki pomysł na tę markę mają jej nowi właściciele? O to postanowiłem zapytać Tomasza Ciąpałę, prezesa spółki G8, z którym udało mi się porozmawiać kilka dni temu. Tomek nie udziela się często medialnie, ale ponieważ znamy się już prawie dziesięć lat, to udało mi się go namówić na wywiad specjalnie dla czytelników MrVintage.pl. I żeby nie było wątpliwości – to nie jest wywiad sponsorowany; była to moja inicjatywa.
MK: Zacznijmy od tego, jak to się stało, że jako spółka G8 staliście się nowym właścicielem Próchnika?
Tomasz Ciąpała: Niewiele osób o tym wie, ale kiedy jako Lancerto byliśmy jeszcze malutką i mało znaną marką, to wtedy po raz pierwszy pojawił się u mnie pomysł przejęcia spółki giełdowej Próchnik S.A. i nawet takie rozmowy toczyły się z wiodącymi akcjonariuszami. Oni byli wtedy bardzo dużym podmiotem i dlatego te moje propozycje nie były przyjęte zbyt poważnie, mieliśmy wtedy cztery sklepy. Nic z tego nie wyszło, ale wiele lat później, gdy Próchnik był w trudnej sytuacji finansowej, to z kolei z ich strony pojawiła się propozycja byśmy się połączyli. Z tego też nic nie wyszło.
Temat po raz kolejny wrócił na moją agendę, kiedy w 2018 roku, spółka ogłosiła upadłość. Przyglądałem się cierpliwie kolejnym przetargom na sprzedaż aktywów Próchnika. W którymś momencie stwierdziłem, że warto wystartować.
Czy byli inni zainteresowani? W końcu to jedna z najbardziej rozpoznawanych polskich marek, więc wydaje się, że chętnych nie powinno brakować.
Tak, było kilka podmiotów zainteresowanych. Zarówno polskie spółki, w tym jedna bardzo duża z sektora ecommerce, jak i zagraniczne. Nasza oferta wygrała.
Jaką widzieliście największą wartość w tej transakcji?
W Polsce jest kilka tysięcy marek odzieżowych. Założenie kolejnej od zera jest stosunkowo proste, zwłaszcza jeśli chce się działać online i na niewielką skalę. Natomiast skalowanie i przebijanie się do świadomości milionów klientów wymaga know-how, pomocy kosztownych specjalistów, dużych nakładów finansowych i niesamowitej cierpliwości. Stąd mamy na rynku garstkę polskich marek które mają przychody powyżej 100 mln zł netto. A to jest mniej więcej skala, która pozwala zatrudniać najlepszych ekspertów w różnych dziedzinach.
Próchnik to jedna z najstarszych polskich marek. Miała i ma bardzo wysoką rozpoznawalność spontaniczną, co wyszło nam też w badaniach jakie zleciliśmy w trakcie tego procesu. Stąd decyzja o przejęciu tej marki miała liczne argumenty na tak. Trzeba jednak podkreślić, że sama wartość nabycia praw do marki, to tylko znikoma część nakładów, jakie trzeba ponieść, by tak duża marka ponownie pojawiła się w dystrybucji i była zauważalna.
Gdy już byliście pewni, że marka Próchnik trafi w wasze ręce, to mieliście wizję tego, co chcecie z nią zrobić i jak będzie wyglądać jej oferta?
Pierwsza wizja była taka, że interesuje nas przede wszystkim segment okryć wierzchnich, bo jest to rynek wart miliard złotych i wiedzieliśmy, że na polskim rynku nie ma za bardzo marki, która tak mocno kojarzy się z tą kategorią. Kiedyś była Warmia, był właśnie Próchnik, ale marki te zniknęły.
Skoro zniknęły, to może nie ma już na rynku miejsca na marki sprofilowane wyłącznie na okrycia wierzchnie?
Nie do końca. Za granicą nadal mamy dużo takich marek, które kojarzą się z płaszczami i kurtkami. Chociażby brytyjski Burberry, czy francuski Moncler. To są marki-synonimy kategorii produktowych z których zasłynęli – luksusowych płaszczy i kurtek puchowych. A z tych mniej znanych można wymienić marki Bogner, Canada Goose, Parajumpers, Woolrich, Herno i wiele innych. To nadal są marki sprofilowane na okrycia wierzchnie, ale dodatkowo większość z nich ma już w ofercie inne produkty. Ta analogia jest nam bliska.
Nasza diagnoza była taka, że Próchnik też może być taką marką-synonimem okryć wierzchnich na naszym rynku. Wierzymy, że jest w Polsce minimum kilkanaście tysięcy osób, które pozytywnie przyjmą nasze kurtki i płaszcze, bo jest to wzornictwo i jakość porównywalna do dużych międzynarodowych graczy, ale w relatywnie atrakcyjniejszej cenie. Od klientów, którzy już zamówili nasze produkty mamy informacje zwrotne, że są pozytywnie zaskoczeni, bo wyglądają one znacznie lepiej na żywo, niż na zdjęciach.
Czyli macie ambicje, by Próchnik ponownie był liderem lokalnego rynku, jeśli chodzi o okrycia wierzchnie codziennego użytku?
Tak, w segmencie premium. I właśnie zaczynamy z misją oferowania bardzo trwałych i jakościowych okryć wierzchnich. Jeśli taka wizja Próchnika się sprawdzi, wówczas będziemy to z entuzjazmem kontynuować i rozbudowywać. Jeśli się okaże, że tych klientów jest za mało albo szukają innych produktów lub poziomów cen, albo czegoś innego, będziemy odpowiednio reagować.
A czy ta wstępna wizja Próchnika była zbudowana wyłącznie na podstawie waszego doświadczenia, intuicji i wyczucia rynku, czy robiliście na zewnątrz jakieś analizy/badania, który kierunek wydaje się najlepszy dla tej marki?
Zamówiliśmy raporty dotyczące polskiego rynku odzieżowego i wnikliwie je przeanalizowaliśmy. To były dane dotyczące udziałów rynkowych poszczególnych marek, ale też raporty sprzedaży poszczególnych grup towarowych z podziałem na cenę. Interesowały nas głównie dane dotyczące dżinsu i okryć wierzchnich – rozpracowaliśmy je najlepiej, jak to było możliwe.
Mieliśmy też spotkanie z jedną z największych firm konsultingowych, która chciała nam pomóc odnaleźć się w tym temacie, ale moje przemyślenia były takie, że większość ich doradców serwowała nam rady z pozycji konsumenta. Dużo ogólników i popularnych haseł, a mało konkretów, więc okazało się, że żadna z tych firm doradczych nie była nam w stanie przedstawić sensownej strategii dla Próchnika.
A gdybym spróbował podrążyć temat tej wstępnej wizji, to jakie wartości dotyczące produktu, ale też samej marki, ustawiliście sobie najwyżej na tej liście? Z czym ma się kojarzyć nowy Próchnik?
Rzeczy Próchnika mają być wielosezonowe i mega trwałe. To jest dla nas kluczowy fundament tej marki. Chcemy, by nasze produkty były cyrkularne, czyli jak najdłużej służyły klientom i pozostawały w obiegu. To są te najważniejsze wartości o których myśleliśmy kupując ten brand. I jako kluczowy asortyment wspomniane wcześniej okrycia wierzchnie i od wiosny nowe dropy dżinsu czy swetrów. Z tymi wartościami i produktami chcemy się zacząć kojarzyć.
Ciekawi mnie czy wraz z zakupem praw do marki udało wam się również pozyskać jakieś archiwum produktowe Próchnika, które dałoby się wykorzystać marketingowo lub projektowo (np. jako reedycje starych płaszczy)?
Jak pojechałem do łódzkiego biura Próchnika, które po nim pozostało, to przeszły mnie ciarki. Zapewniam cię, że był to obraz bardzo daleki od romantycznego wyobrażenia o showroomie dużej marki odzieżowej, która ma za sobą kilkadziesiąt lat historii i jeszcze niedawno była potęgą. To był zimny magazyn z tysiącami nikomu niepotrzebnych przedmiotów ze sklepów: lampy, meble, klimatyzatory, tysiące ubrań z ostatnich lat działalności marki. Ogromny bałagan. Nie było tam serca i duszy. Nie było też archiwum o które pytasz, bo to już był czas, gdy wykroje i szablony tworzyło się cyfrowo, a poza tym spółka ta kilka razy zmieniała właścicieli, więc to gdzieś przepadło przez te lata i tego nie udało nam się pozyskać.
Ale później udało nam się zdobyć kilkanaście bardzo starych ubrań Próchnika, które z rynku wtórnego wyselekcjonowała dla nas firma „Ubrania do oddania” i one faktycznie potwierdzają wysoką trwałość ubrań tej marki, która teraz też będzie dla nas priorytetem. Niektóre miały na pewno kilkadziesiąt lat, mamy je u siebie i to jest w zasadzie jedyna romantyczna cząstka tego, co z dawnego Próchnika udało nam się pozyskać w formie fizycznej.
Pomijając sprawy formalne z którymi musieliście się zmierzyć po wygranym przetargu, to jakie były kolejne etapy, by Próchnik ponownie pojawił się na rynku?
Pierwszym etapem była zmiana logo, bo uznaliśmy, że ten patriotyczny klimat nie do końca odpowiada temu, co my chcemy z tą marką zrobić. W ramach konkursu wybraliśmy znak minimalistyczny i nowoczesny, ale w projekcie sygnetu nawiązujący do detali najstarszego logotypu Próchnika (tego z łodzią, który mało kto już pamięta) oraz logotypu ostatniego, czyli tego z Krzyżem Walecznych – odznaczeniem, które trzykrotnie otrzymał Adam Feliks Próchnik.
No właśnie zastanawiałem się czy coś z tych patriotycznych detali pozostawicie, bo były one bardzo charakterystyczne, a jednocześnie trochę kontrowersyjne i różnie odbierane przez klientów…
Zostawiliśmy, ale w bardzo subtelnej formie, bo bardzo szanujemy historię tej marki. Kolejnym etapem było poukładanie strategii produktowej i strategii komunikacji w której kluczowym produktem miały być okrycia wierzchnie, a jednocześnie by Próchnik był inny niż inne polskie marki. I ta nasza strategia produktowa i strategia komunikacji są na tyle otwarte, że możemy je modyfikować. To dopiero nasza pierwsza kolekcja, przed nami mnóstwo pracy. Z ciekawością analizujemy codziennie różne statystyki, bo projekt ruszył i nasi szefowie, czyli klienci swoimi decyzjami zakupowymi oceniają ten projekt. Zostawiamy sobie otwarte drzwi na ewentualne zmiany stylistyki, cen i sposobów komunikacji.
A w jaki sposób będziecie chcieli odróżnić ofertę Próchnika i Lancerto, by nie konkurowały ze sobą? A może nie jest to konieczne?
Ekspresja Próchnika i to co widzimy w ich produktach jest zupełnie innym kierunkiem niż to, co mamy i mieliśmy w Lancerto. Jeśli weźmiemy flagowe produkty Próchnika, czyli nieprzemakalne kurtki puchowe z tkanin technicznych i płaszcze wełniane, to w Lancerto nigdy nie mieliśmy takich okryć wierzchnich i dlatego różnią się one ceną. Płaszcze i kurtki Próchnika to cena 1999 zł, a w Lancerto ok. 899-1299 zł. Ale z kolei w koszulach, to Lancerto jest droższe, bo jest to inny typ koszul oraz zupełnie inne bawełny. Lancerto ma też całą grupę produktów krawieckich, których Próchnik nie ma: garnitury, marynarki, kamizelki, eleganckie koszule. Więc te różnice są na wielu poziomach – stylistycznych, cenowych, wizerunkowych.
Oczywiście pewne podobieństwa w ofercie Lancerto i Próchnika też będą, ale nie dotyczy to tylko naszych marek, ale ogólnie tego segmentu. Jeśli chcemy mieć w ofercie prosty golf to na nowo go nie wymyślimy. Pewne cechy produktów są wspólne dla całego rynku i w oczach konsumenta będą one generyczne.
Kto jest waszą grupą docelową? Bo przeglądając waszą nową kolekcję, a jednocześnie mając w pamięci to, co Próchnik oferował za poprzednich właścicieli, to mam wrażenie, że będzie to zupełnie inny klient.
Zgadza się, to zapewne będzie także inny, nowy klient. To nie jest kolejna marka krawiecka i to jest ta podstawowa różnica. Próchnik ma być bardziej funkcjonalny, dynamiczny i mniej formalny. Stawiamy na klienta, który ceni trwałość i funkcjonalność. Nie ma garniturów więc niekoniecznie na wprost trafi to w potrzeby eleganckiego dandysa, ale dla nich mamy ofertę Lancerto, zwłaszcza wełnianą linię Comfort Plus. Ale te wełniane płaszcze w Próchniku ewidentnie się podobają, bo chociaż nadal prowadzimy tylko przedsprzedaż, to lista oczekujących szybko rośnie. Chcemy, by bohaterem naszych kolekcji nie był jakiś wykreowany bohater w określonym wieku czy pozycji społecznej, lecz nasz płaszcz i kurtka oraz ich cechy użytkowe.
Przeglądając wasz sklep internetowy zwróciłem uwagę na dużą różnorodność cenową: od kurtek za 1999 zł, do koszul za 149 zł. To dość niespotykane widełki cenowe. Czy to jeszcze jest takie badanie rynku przez was (na jakie ceny możecie sobie pozwolić), czy już celowe działanie, by mieć produkt dla każdego klienta – tego zamożniejszego i tego z mniejszym budżetem?
Tak działają marki premium na całym świecie i my też tak chcemy działać. Prosty przykład. Marka, którą wiem, że lubisz, czyli Polo Ralph Lauren ma produkty przecenione i dostępne w outletach, które możesz kupić bardzo tanio, a mają też w regularnych kolekcjach produkty za kilka tysięcy złotych. Podobnie jest w innych branżach – Mercedesa możesz kupić za dwieście tysięcy złotych, a możesz też za półtora miliona złotych. Nike też ma buty od tanich do wyjątkowo drogich. Współczesna marka premium może być „pojemna” pod tym względem.
Co więcej, działając wyłącznie na polskim rynku chcemy definiować poziomy cenowe względem możliwości finansowych naszych rodaków oraz ich przyzwyczajeń. Dlatego, chcemy mieć też produkty bardziej przystępne cenowo.
Warto natomiast zwrócić uwagę, że rośnie grupa osób, które szukają bardzo wysokiej jakości płaszczy ze 100% wełny czy kurtki puchowej z najlepszych tkanin technicznych, która jest wodoszczelna. Takich trwałych, wielosezonowych produktów na lata. I takie zaoferowaliśmy na start.
Obecnie nie widać w ofercie Próchnika marynarek i garniturów. Czy one się pojawią?
Nie zamykamy się na ten segment, ale garnitury i eleganckie marynarki to produkt trudny do sprzedaży internetowej, więc garniturów raczej nie przewidujemy, ale marynarki pewnie się pojawią. Na razie „odsyłamy” do naszej drugiej marki. Aktualnie w ofercie marki Lancerto jest prawie 200 modeli marynarek i to jest największy wybór na rynku polskim.
No właśnie, w tym momencie asortyment Próchnika można kupić wyłącznie online. Nie planujecie otwierać sklepów stacjonarnych?
Na ten moment nie planujemy i na tym pierwszym etapie nie widzimy takiej potrzeby. Zdecydowaliśmy, że będziemy obecni wyłącznie w sprzedaży internetowej, czyli na prochnik.pl oraz na platformach multibrandowych jak Modivo i Zalando. Działamy z pokorą, elastycznie, i nie zamykamy definitywnie tego tematu.
Na koniec chciałem cię zapytać o kwestię produkcji ubrań. Próchnik jest marką, która ma mocne korzenie lokalne i patriotyczne. Wielu klientów pewnie nadal tak go postrzega i być może oczekiwaliby, że wasze kolekcje będą produkowane w Polsce. Co ty na to?
W Łańcucie nadal mamy wyjątkową szwalnię szyjącą ubrania dla ponad 100 europejskich marek z segmentu luksusowego oraz premium, głównie garnitury czy marynarki na miarę. Są wśród nich m.in. znane marki z Saville Row czy paryskie pracownie krawieckie. Pracuje u nas ponad 220 prawdziwych fachowców. Nasza wysoka jakość jest bardzo ceniona przez te marki. Kiedyś nawet pisałeś o tym na swoim blogu, w kontekście marki Cafardini.
Nadal mnóstwo rzeczy szyjemy w Polsce, chociażby kurtki puchowe dla kobiet w Lancerto. Są uszyte w całości w Polsce. Natomiast takiej kurtki technicznej jak w Próchniku, puchowej, wodoodpornej, z tyloma detalami nikt już w Polsce nie był w stanie nam wyprodukować.
Podsumowując, bardzo chcielibyśmy szyć w Polsce wszystko, ale znamy realia lokalnej produkcji i coraz bardziej staje się to po prostu systemowo niemożliwe. Ubywa szwalni i fachowców, a te które są często działa w szarej strefie, bez umów o pracę, bez poszanowania podstawowych praw pracowniczych, o czym klienci niestety nie wiedzą.
To jest ciekawy wątek, bo wydawało się, że w ostatnich latach wróciła moda na szycie w Europie, i że Polska mając bogate doświadczenie w tym obszarze, przejmie wielu klientów z sektora premium, którzy dotychczas zlecali produkcję poza Europą.
Niestety fakty mówią co innego. Trend zamykania szwalni w Polsce nabiera tempa. Tylko w tym roku kilka dużych szwalni zakończyło działalność. Musimy się pogodzić z tym, że szycie w Polsce staje się niszą, a trend ten będzie się jeszcze pogłębiał, bo po prostu młodzi ludzie nie chcą się tym zajmować i to jest największy problem tej branży – brak ludzi do pracy. A do uszycia ubrań potrzeba wyjątkowo dużo nakładu ludzkiej pracy, bo nikt na świecie nie wymyślił technologii, żeby ubrania szyły np. roboty, chociażby częściowo.
I to są nieodwracalne zmiany społeczne, bo jeśli byśmy zapytali dowolnego młodego człowieka czy wolałby pracować całe życie w szwalni, przy maszynie, czy w pachnącym butiku czy biurze, to odpowiedź jest dosyć oczywista. Dlatego nie ma już szwalni w Szwajcarii, Francji czy w Wielkiej Brytanii. Marki z tych krajów szyją po całym świecie, a nie u siebie. Ale patriotyzm gospodarczy o który pytasz w przypadku marek odzieżowych nie jest już na zachodzie postrzegany w kontekście kraju produkcji.
Co masz na myśli?
Taki patriotyzm jest definiowany szerzej. Na naszym przykładzie, jesteśmy polską spółką i w Polsce płacimy co roku ok. 30 mln różnych podatków. Tutaj zatrudniamy setki osób. Dla porównania, typowa marka zagraniczna zatrudnia w Polsce co najwyżej pracowników w sklepach albo wcale jeśli działa online. My zatrudniamy w Polsce projektantów, logistyków, inżynierów, programistów, fotografów, magazynierów, księgowych i rzeszę innych fachowców. Te bardzo wartościowe etaty w markach zagranicznych są ulokowane właśnie w centralach tych marek np. w Hiszpanii, Niemczech czy Francji.
To jest rosnąca wartość, jaką polskie marki wnoszą do polskiej gospodarki i na takich samych zasadach chcemy prowadzić markę Próchnik.
Trzymam zatem kciuki, by wasza wizja spotkała się z entuzjazmem rodzimego rynku i by Próchnik wrócił na szczyt, na którym był przez wiele dekad. Tomku, dziękuję za rozmowę i przybliżenie branżowych kulis, które nie pojawiają się często w przestrzeni medialnej, a są bardzo ciekawe z punktu widzenia konsumenta.
—
Jeśli jeszcze nie widzieliście nowej odsłony Próchnika, to pierwszą kolekcję możecie zobaczyć na prochnik.pl. Napiszcie w komentarzach jak wam się podoba ten kierunek, przy czym miejcie na uwadze, że jest to początek długiej drogi, jaka czeka Próchnika, by wrócić na szczyt rodzimej branży odzieżowej.
Autorem zdjęć jest Łukasz Znojek. Podziękowania dla marki Cafardini za udostępnienie swojej warszawskiej przestrzeni do wywiadu.
Bardzo ciekawa rozmowa. Prosimy o więcej takich wywiadów.
Cieszę się, że Próchnik wrócił na rynek i że nadal będzie w polskich rękach, bo to marka bardzo zasłużona dla polskiej giełdy (jest to jedna z pięciu spółek, które były notowane na pierwszej sesji polskiej giełdy w 1991 r) i sektora odzieżowego (kiedyś chyba każdy facet miał ich płaszcz).
Ja do dziś mam płaszcz mojego ojca. Jeszcze z metką ZPO Próchnika. Czerń już może nie jest tak głęboka jak 45 lat temu, ale sam płaszcz ma się dobrze.
Trzymam kciuki, bo o markę darzę dużym sentymentem. Mam nadzieję, że ta reaktywacja się powiedzie.
Wywiad niezwykle ciekawy. Sam powrót Próchnika cieszy. Cieszy również, że myślą o produktach dobrej jakości, na wiele lat. Z drugiej strony w sprzedaży mają szaliki o składzie 100% akryl, więc już zapala mi się lampka ostrzegawcza.
To jest ten argument, o którym mówi w rozmowie Tomek. Marka chcąc nie pozostać niszową (a mamy już kilka takich na polskim rynku), musi mieć dłuższy „ogon” tańszych produktów, bo są klienci dla których to cena jest priorytetem i inne cechy produktu ich w zasadzie nie interesują. Klientów można oczywiście edukować, ale prawda jest taka, że dla większości współczesnych konsumentów skład surowcowy jest bardzo mało istotną cechą ubrań. I piszę to ze smutkiem, bo od lat staram się edukować internautów w tym temacie. Ideałem byłoby posiadanie dwóch linii: premium, gdzie byłby szalik wełniany za 150-250 zł oraz tańszej z szalikami… Czytaj więcej »
Rozumiem argumentację Pana Tomasza, jednak dłuższy ogon tańszych produktów według mnie mógłby przejawiać się np. tym, że wspomniane szalik czy czapki byłby z bawełny. Wątpię, że musiałyby być wiele droższe, a komfort noszenia nieporównywalnie inny. Z resztą ich szaliki przed promocją kosztowały rzekomo 99 złotych. Wątpię, że przy akrylowych produktach jest różnica w jakości względem takiego Pepco czy markami LPP.
Myślę, że z czasem takie akcesoria też się pojawią, tym bardziej, że w okryciach wierzchnich Próchnik będzie pozycjonowany wyżej niż Lancerto, a Lancerto ma szaliki 100% wełna:
https://www.lancerto.com/pl/szal-mixkolor-w-krate-sz090221000011-mixkolor-166.html
Właśnie, dziwi mnie trochę, że nie zdecydowano się na dwie linie produktowe – tańsza i premium. To byłoby jasne i przejrzyste rozwiązanie. Ktoś, dla kogo skład tkaniny nie ma wielkiego znaczenia, bierze linię tańszą, a osoby ukierunkowane na jakość idą w premium. Taki podział ułatwiłby np. szukanie w sklepie internetowym (choć w sumie byłoby to ułatwienie dla bardziej świadomych klientów).
Płaszcze Próchnika wyglądają bardzo dobrze. Jeśli faktycznie na żywo jest jeszcze lepiej, to najpewniej się skuszę. Reszta asortymentu wygląda dość zwyczajnie, że się tak wyrażę, ale jak powiedział w wywiadzie p. Tomasz – nie wymyśli się na nowo prostego golfa. Dlatego też nie postrzegam tego jako wady. Szczególnie, że np. niektóre szale mają ciekawe połączenia kolorystyczne, więc na pewno każdy coś dla siebie może znaleźć.
Płaszcz za 2000, a podszewka z 'poliwiskozy’ (55% poliestru) – trochę żal
Myślę, że chodzi tu bardziej o efekt trwałości. Wiskozowe podszewski czy cupro są super ale dla kogoś kto ma w szafie 5 płąszczy i bardzo je szanuje. Podobnie jak kaszmirowe szale to są delikatne ubrania dla „milionerów” którzy mają w szafie 30 takich swetrów i w życiu zakładają je 2-3 razy. Nikogo nie obrażając jeśli chcemy masowo dotrzeć do polskiego mężczyny musimy iść na jakieś kompromisy.
55% poliestru 'zabija’ właściwości wiskozy. A wiskoza to nie jedwab, żeby obchodzić się jak z jajkiem. Jak już chcieli użyć argumentu 'wzmocnienia wiskozy’ to mogli dać 20%, a nie 55 i nazywać to 'poliwiskozą’, bo to jest jak 'woolen blend’ z pięcioma procentami wełny.
Wyślij jakiś link do źródła tej wiedzy? Bo brzmi jak przekonanie, a nie wiedza. Pracowałem kiedyś w dziale zakupów marki odzieżowej. Na podszewkach znają się ich producenci, nawet nie projektanci odzieży w markach. Te procenty nie są przypadkowe, są testowane. A przynajmniej powinny być. Podobnie z tkaninami.
Jakiś czas temu dawałem krawcowi marynarkę do poprawy (rękawy do skrócenia, ale to nieistotna informacja). Gdyby nie to, że naprawdę ma fach w ręku, a mnie czas naglił, doniósłbym na niego do cechu. Facet stwierdził, że nie ma absolutnie żadnej różnicy między marynarką z poliestru a ta z wełny… Cóż, ważne, że zna się na robocie.
Na prawdę doniósłbyś na człowieka, za taką rzecz? Cóż , chyba jednak żyjemy w kraju gdzie donoszenie stało się akceptowalnym zjawiskiem. Pamiętam czasy gdy takie stwierdzenia z ust faceta spotykało się z pogardą i obrzydzeniem. Przykre.
100% wiskozy albo 55/45 wiskoza/acetat w podszewce jest dla mnie komfortowe, w 50/50 nawet z poliestrem się pocę, w środku zimy. Nie wiem jak Dominika, ale ja nie dam Ci do tego linku, bo i jak? To po prostu coś, co wyłapujesz kupując ubrania, metodą prób i błędów. A jeśli ktoś do płaszcza za 2k upycha poliester, to nie uważam że chodzi o cokolwiek poza cięciem kosztów – zwłaszcza, że widziałem już, jak to wygląda w Lancerto.
Twoja perspektywa ociera się o logikę, tylko niekompletną. Wiesz jaka jest różnica w koszcie zakupu jednego metra takiej podszewki? Grosze albo wcale jeśli dajesz grubszą gramaturę. A wiesz ile kosztuje reklamacja? Średnio ponad 200 złotych jak doliczyć ekspertyzy, dział prawny czy logistykę. Teraz pewnie więcej. Pracowałem w tym i nie masz pojęcia jak ludzie użytkują ubrania. Dlatego stosowane są takie mieszanki.
Jeszcze nigdy nie miałem problemu z wiskozową podszewką w czymkolwiek, nawet pomimo intensywnego noszenia. Jeżeli chodzi o kaszmir, to różnice w jakości są ogromne. Np. Massimo sprzedaje cieniutkie swetry za 600zł, które nie wyglądają, jakby miały wytrzymać nawet jeden sezon. Parę lat temu trafiłem natomiast w Maxxie na grube, kaszmirowe rękawiczki, które zimą noszę prawie codziennie, a nawet nie widać śladów noszenia. Dodam jeszcze że nie jestem milionerem, gdybym był, nie kupowałbym w Maxxie… Tak więc nie oczekuję, że będą sprzedawać dobre kaszmirowe rzeczy, ale naprawdę, poliester w podszewce? To po prostu skąpstwo i liczenie na to, że kupujący i… Czytaj więcej »
Ja w płaszczu zakładanym kilka razy na zimę mam podszewkę 100% z wiskozy i już mi ją musiała krawcowa ratować.
Hmm. Nigdy nie miałem z tym problemu. Może dlatego stosuje się tak często wiskoza/acetat 55/45? Albo po prostu wiskoza wiskozie nierówna… Nie wiem jaki płaszcz, więc nie umiem powiedzieć. Wszystkie moje są z drugiej ręki, może po prostu dawniej były bardziej wytrzymałe? Idk.
Brałbym ten płaszcz wełniany dwurzędowy, flagowy produkt Próchnika gdybym nie miał już jednego w szafie :/ Wygląda bardzo atrakcyjnie
Przydałby się Polski odpowiednik Massimo Dutti. Poszetki, makarony, Rzymianiny już z cenami kompletnie odjechali w kosmos.
Ale Massimo to już od kilku lat cienizna jakościowa. Niestety marka ta zeszła z cenami na poziom Zary, więc nie ma cudów.
Mysle ze chodzilo raczej o stylistyke (mimo wszystko proste ubrania, ktore latwo laczyc) niz obecna jakosc MD
Proponuje iść do galerii odwiedzić Zarę i MD.
Obecnie w Zarze jest sporo rzeczy na poziomie Pepco.
Kto to Rzymianin? :)
Prawdopodobnie Zack Roman. :)
Szczerze mówiąc to wieje nudą na ich stronie. Niczym się to nie wyróżnia spośród innych polskich marek i pewnie tysięcy światowych. Jedynie ten dwurzędowy płaszcz za 2 tys. wpada w oko. Skoro Próchnik i Krzyże Walecznych, i stara marka, to może jakiś vintage militarny albo coś, ale bez wykorzystywania symboli narodowych do sprzedawania ubrań? Nie wiem, głośno myślę, sami chyba wiedzą lepiej? Zresztą co ja tam wiem, ten Próchnik sprzed przeszło dekady był bardziej wyrazisty z jakimś pomysłem, czy najszczęśliwszym to inny temat, a i tak splajtował.
Nierzadko tak bywa, że pozornie bardzo dobra i zaskakująca wizja artystyczna przegrywa z brutalną rzeczywistością, czyli tym, co klient kupuje (lub nie kupuje). Na polskim rynku było już sporo takich marek i kolekcji, które zaliczały brutalny upadek, choć były odkrywcze, zaskakujące i nienudne. Pamiętam, że jak 7 lat temu zaczynałem współpracę z Lancerto, to pytałem dlaczego mają ponad dziesięć modeli płaszczy, ale wśród nich nie mają ani jednej totalnie klasycznej dyplomatki w kolorze granatowym, szarym albo karmelowym (wtedy nie mieli). A zamiast nich, większość modeli to były dość krótkie płaszcze ze stójką (czyli bardziej kurtko-płaszcze), które u konserwatywnych pasjonatów mody… Czytaj więcej »
Płaszcze wyglądają solidnie i mają ciekawy, niepstrokaty design. Szkoda, że na starcie nie wypuścili klasycznej bosmanki, bo bym na pewno kupił – teraz ze świecą szukać takiej.
Próchnik i brak klasycznego trencza?
Myślę, że na pewno się pojawi w kolejnych kolekcjach.
Jak to nie ma „trencza”? Nazywa się PM2 i nawet jest w beżowym kolorze. Zakładam się, że projektant właśnie taki miał na myśli, dał bowiem: kołnierz zapinany pod szyją paskiem, pagony (!), klapę strzelecką (!) i mankiety również ściągane paskiem. Czyżby pozostałych szczegółów „płaszcza z okopów” nie pamiętał?
To jest dziwoląg a nie klasycznytrencz.
Jeżeli ten wpis Krzysztofa jest na poważnie, to to jest doskonały przykład na to, jak sartorialisci upatrują się wysmakowanych detali nie patrząc na ogół…
Co do Próchnika: wg mnie porażka. Wg wywiadu będą starali się sprzedawać rzeczy na lata, ale te przez nich zaproponowane płaszcze maja się nijak do klasyki i wyglądają jak jak koszmarki próbujące śledzić trendy. Pozostałe ciuchy (zwłaszcza koszule!) podobnie: wszystko to ciasne, krzykliwe, weselne i kiczowate. Powtórka z Vistuli, Bytomia, Lancerto, Lavard. Czym mogole różnią się od siebie te marki??????????
Koszule w istocie szpetne. Te kołnierze takie jakieś nijakie.
Co do „ciasności”, to raczej kwestia trendu. Zobacz jak wyglądają na modelach garnitury od Herse. Nie sądzę, że wszystko jest takie ciasne. Wystarczy dobrać właściwy rozmiar.
Niech ktoś mi wytłumaczy tę strategię produktową, proszę. Dlaczego mam wydawać 2tys. na płaszcz Próchnika o takich sobie proporcjach i bez sartorialnego szału, z wełny niezbyt wiadomo jakiej proweniencji i o jakiej gramaturze, z plastikiem w podszewce, dostępny tylko on-line, w sytuacji gdy za 500 zł więcej (a przy tych pieniądzach to nie jest różnica skali) mam polo coat su-su z mieszanki wełna-kaszmir Corrado i oba są szyte zapewne w tej samej szwalni w Chinach? Tzn. kto to ma kupić? Bo świadomi konsumencie menswearu mają w tym budżecie do dyspozycji mnóstwo lepszych opcji, nie mówiąc o promkach/wyprzedażach etc. Życzę inwestorowi… Czytaj więcej »
Patrząc na ten flagowy „płaszcz” poszedłbym za radą p. Ciąpały i również skontaktował się z firmą ?Ubrania do oddania?. Jeśli pan prezes jest wciąż otwarty na konsulting, bezpłatnie doradzam zejście z marką Lancerto nieco „w dół” rynku (co i tak się odbywa), a uplasowanie Próchnika „wyżej”. Póki jeszcze wśród konsumentów są Ci, którzy pamiętają starą markę. W końcu jedna z 5 firm z pierwszego notowania GPW coś oznaczała, prawda? Idę o zakład, że dzisiejsi 20-to, a nawet 30-latkowie słysząc słowo „Próchnik” myślą raczej o mieście w podkarpackim (obecnie jego nazwa jest pisana przez „u” otwarte). Próchnik jako alternatywa dla marek… Czytaj więcej »
„Próchnik” kojarzy się z próchnem….
Żeby to zrozumieć wystarczy spojrzeć na fakty. Na sartorialnym kliencie nikt w Polsce nie zrobił i prędko nie zrobi skalowalnego, milionowego biznesu. To po prostu malutka grupa pasjonatów, za mała nawet dla takiej marki jak Suitsupply, która w 38-milionowym kraju nie otworzyła dotąd ani jednego sklepu, a otworzyli np. w Litwie, Łotwie i Estonii. Jestem przekonany, że zrobili analizę naszego rynku i nie dostrzegli tu potencjału. A gdzie są pozostałe sartorialne marki z tej branży? Lubiam, Tombolini, Tagliatore, Eleventy, Circolo 1901, Lardini, Boglioli, Oscar Jacobson – praktycznie nie ma ich w Polsce, co też świadczy o tym, że potencjał niestety… Czytaj więcej »
Brawo, ktoś to wreszcie napisał bez owijania w bawełnę. Dandysi to mikro środowisko na którym nikt nie zrobił w Polsce biznesu z prawdziwego zdarzenia, choć prób było wiele.
Rozumiem ten argument z niszowością sartorialności, ale to nie tłumaczy, według mnie, przyjętej tu strategii produktowej. Zostawmy w takim razie analogię do marek sartorialnych. Wełniane płaszcze za 2 tysiące da się spokojnie upolować w odniesieniu do marek niesartorialnych, ale kojarzących się z jakością i zapewne strawniejszych dla typowego polskiego klienta, jak np. Hugo Boss. Sam mam całkiem udaną, kupioną wiele lat temu w Peek & Cloppenburg camelową dyplomatkę wełna/kaszmir tej – umówmy się – totalnie masowej, średnio-jakościowej marki, która kojarzy się w PL z „niemiecką trwałością”. Za 2 tysiące można mieć spokojnie, i to w RRP, kurtkę Barboura. To oczywiście… Czytaj więcej »
Zastanawia mnie jedno. Skąd u ciebie takie przekonanie, że płaszcz Próchnika jest gorszy niż płaszcz Bossa? Widziałeś je na żywo, miałeś okazję je zmierzyć, obejrzeć, ponosić kilka miesięcy? Pytam zupełnie serio, bo ja ich nie widziałem na żywo i daleki byłbym od wysuwania takich wniosków na podstawie durnych stereotypów, że coś polskiej marki musi być gorsze niż marki niemieckiej. Skąd te kompleksy?
Ja bardzo się cieszę, że są polskie marki, które bez kompleksów potrafią sprzedawać swoje produkty w cenach porównywalnych do marek zachodnich, bo często jest tak, że niczym one nie ustępują im jakościowo, a nierzadko nawet ich przewyższają. I nie mam tu na myśli tylko branży odzieżowej. Nasze meble czy branża spożywcza mają świetną jakość, jakiej może nam pozazdrościć wiele zagranicznych marek. Ale do rzeczy :) Przypuszczam, że nie widziałeś na żywo płaszczy Próchnika, a de facto recenzujesz je. Moim zdaniem to nie fair – recenzowanie produktu, gdy nie miało się z nim kontaktu. A z ciekawości wszedłem sobie na stronę… Czytaj więcej »
Ok, a gdyby tak stworzyli jakieś krótkie serie produktów sartorialnych, np. w jakiejś limitowanej linii Sartorial? Właśnie takich super jakościowo i odpowiednio droższych? Byłyby to produkty niszowe, ale budowałyby w pewien sposób prestiż reszty oferty. Czy taka opcja była rozważana?
W ich grupie jest szwalnia szyjąca na miarę dla znanych marek za granicą. Więc potrafią szyć na najwyższym poziomie. Jest o tym w wywiadzie. Z resztą powiązana z nimi jest marka Cafardini w Warszawie. Raz korzystałem i są świetni. Szyłem smoking. Wybrałem tkaninę Loro Piana i ręczne dziurki. Płaszcze też pewnie szyją. I Mnóstwo tkanin, długości jakie chcesz. Bardziej limitowanej opcji nie ma na rynku.
Nie wiem czy takie opcje były rozważane, ale wydaje mi się, że spółki o milionowych aspiracjach raczej nie będzie interesować sprzedaż kilkudziesięciu sartorialnych płaszczy dla bardzo wąskiej grupy sartorialistów (którzy i tak będą narzekać na cenę i porównywać ją do Suitsupply), lecz raczej tysięcy solidnych płaszczy, które trafią w gust przeciętnego konsumenta z tego rynku.
Fakt, może i racja. :)
W takim razie moze niech starają się celować w grupę odbiorców massimo Dutti, RL Polo, etc? klasyka w przystępnym poziomie cenowym. Już od dawna pisałem, ze w Polsce nie ma marek które oferują dobry smart Casual, który aż kipi np. w Hiszpanii czy Włoszech.
Z tego co wiem, to Massimo Dutti osiąga w Polsce słabe wyniki, więc chyba nie do końca jest to marka, która mogłaby być wzorcem biznesowym dla polskiej firmy, która nie ma takich możliwości finansowych jak Inditex. To tak nie działa, że da się skopiować dowolną markę 1:1, tylko dać do tego inny szyld. Poza tym obecna jakość Massimo to niestety cień tej marki sprzed 8-10 lat (za wyjątkiem tych droższych limitowanych serii).
Polo RL to też nie jest ten segment. Koszula oxford kosztuje u nich obecnie 679 zł, bawełniany golf 589 zł, zwykły t-shirt 359 zł.
Michał z całym szacunkiem dla ciebie, jako osoba której styl i postrzeganie ubioru męskiego ukształtował w 90% ten blog, nie jestem w stanie pojąć jaki pomysł ma na siebie ta firma, przeglądając jej produkty. Pan z wywiadu jest elegancko ubrany, ale wątpię ze ubiera się w to co próbuje sprzedać. Ja dla siebie nie znajduje tam kompletnie nic ciekawego i naprawdę nie widzę różnic w stosunku do lancerto czy bytomia (może to jest temat na wpis: czym tak naprawdę wyróżniają się polskie marki miedzy sobą – obecnie, a nie 30 lat temu). Marce Próchnik życzę sukcesów… w sprzedawaniu dresów a… Czytaj więcej »
Problem polega na tym, że tak wygląda współczesna moda i klienci to kupują. Próchnik nie wymyślił tu niczego nowego. Takie spodnie znajdziesz obecnie praktycznie u każdej marki męskiej, w tym również u takich, które całe swoje „życie” słynęły z prestizu i topowego krawiectwa (np. Zegna, Kiton, Brioni, Canali, Cucinelli). Ten ostatni wycenia takie dresy na 12 tys zł: https://www.mrporter.com/en-pl/mens/product/brunello-cucinelli/clothing/sweatpants/tapered-pinstriped-cashmere-and-cotton-blend-sweatpants/1647597328887168
nie mam nic przeciwko dresom, ale serio nie widzisz Michał różnicy w tych, które podlinkowałes i tych, które są na stronie Próchnika? cena to jedno (zalozmy ze wynika z materiału i marki), ale design, sposób prezencji na stronie i co najważniejsze „uniwersalność” tj. możliwość łączenia z innymi ciuchami to dwa zupełnie inne światy… wywiad i bajki pana prezesa są mimo wszystko ciekawsze, niż to co obecnie Próchnik ma w swojej kolekcji.
Oczywiście, że widzę różnice, ale trudno by spodnie za 140 zł wyglądały tak samo jak spodnie za 12 000 zł.
… łączy je to ze oba są produktami marek „premium” ;)
Zobaczymy jak rozwinie się dalej Próchnik. Tobie Michale życzę wszystkiego najlepszego i gratuluje kolekcji z poszetka, a Prochnikowi tego, co firmie Lancerto dala współpraca z Tobą. Zdrówka!
Ta analiza to jakiś żart? Rozumiem, że Estonia, Łotwa czy Litwa pełne są dandysów? Jakoś będąc tam nie widać tego. W sumie małe, płytkie rynki. Może przyczyny są inne? Może brak lokalnych Bytomiów, Vistul czy Lancerto? Ciekawy temat.
O to, to. Zastanawiałem się czytając odpowiedzi Michała, jak to jest, że SuSu opłaca się otworzyć salon w Wilnie, a w Warszawie nie. Jeśli faktycznie tam potencjał jest, a u nas nie ma, to znaczy, że Polacy muszą mieć inne przyzwyczajenia w zalewie ubioru. Pytanie – dlaczego?
Wiem, że Suitsupply badało polski rynek i wstępnie byli zainteresowani uruchomieniem sklepu w Warszawie, ale ostatecznie do tego nie doszło. A skoro nie doszło, to przypuszczam, że biznesowo się to nie spinało. Czy chodziło wyłącznie o wąską grupę potencjalnych nabywców, tego nie wiem. To zazwyczaj suma kilku czynników.
W sumie nadal niewiadoma. A tak na marginesie. 1. Trudno kupić coś czego nie ma. Kiedyś byłem zainteresowany marynarką Circolo w ofercie RC. W sklepie internetowym 1 (jedna) sztuka w jednym sklepie w Warszawie dostępna pół dnia. 2. Próchnik nigdy nie kojarzył się z cenami rzędu 2 tys. I nie ma sensu porównywanie z Bossem, Joopem, Strellsonem. W ciągu ostatnich 3 lat kupiłem klasyczne, wełniane płaszcze tych firm (jeden w pięknym czerwonym kolorze) na akcjach wyprzedazowych w zagranicznych sklepach internetowych za kwoty 700 do 1000 zł. Obawiam się, że firma wchodząca (tak!) na rynek z dwukrotnie wyższymi cenami jest bez… Czytaj więcej »
Rynek to oceni czy jest bez szans, ale taka uwaga, by te porównania były uczciwe. Jeśli chcemy porównywać ceny, to te pierwotne, z nowych kolekcji, a nie okazje wyprzedażowe. Próchnik nie ma dwukrotnie droższych płaszczy od wymienionych marek. Płaszcze Boss to widełki 1600-7600 zł, płaszcze JOOP! to widełki 1900-3200 zł, a płaszcze Strellson to widełki 300-500 euro.
Masz rację. Ale duży więcej może. Nawet na wyprzedażach.
Popieram tez tak.mysle
Płaszcze niby klasyczne. Ale ta naszywka na plecach psuje wszystko. Nie rozumiem, dlaczego nie można zrobić normalnego, klasycznego płaszcza. Takiego bez udziwnień jak naszywka, ta dziwna wkładka z suwakiem itp. Właśnie te elementy mnie zniechęcają. Niech sobie będą te dziwne dodatki, ale zawsze powinna być również linia klasyczna, tradycyjna. Dlaczego nie ma klasycznego płaszcza dwurzędowego w 2 kolorach oraz klasycznego jednorzędowego z dobrej wełny. Dlaczego u takich marek jak Oscar Jacobson, Boss, czy koszule Eton, Stenstroms zawsze jest dużo klasyki. Bo pewnie się sprzedaje. Tam nie ma naszywek, udziwnień. Tylko klasyczny, wysokiej jakości produkt z dobrych materiałów. Jak od kilkunastu… Czytaj więcej »
To samo jest z ubraniami Lancerto. Nie zliczę ile razy chciałem coś kupić, ale odpuściłem przez takie irytujące detale – np logo wszyte w jakimś przypadkowym miejscu, kolorowe przeszycia, czy zupełnie nie pasujące do siebie kontrasty kolorystyczne… W tym kontekście widać spójność stylistyczną między Próchnikiem i Lancerto :D
Wywiad ciekawszy niż oferta ? Nie wierze w premium z długim ogonem. To działa w druga stronę. Jest tania marka z kilkoma absurdalnie drogimi produktami. Po co kupować płaszcz Prochnika za 2000 zł skoro sama marka kojarzy się z tandeta. Ale to są moje przemyślenia – konsumenta raczej nie będącego w targecie nowego Prochnika, jak pewnie większość czytelników bloga. Niemniej zycze powodzenia – pan prezes jaka sam mówił jest otwarty na zmiany strategii wiec może rynek się kiedyś tak ukształtuje ze klasyka będzie się opłacać.
Hmmm, skąd to skojarzenie z tandetą? Próchnik to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek. Oczywiście pamiętam, że ostatnie lata przed upadłością to był czas absurdalnej polityki cenowej (wieczne przeceny 70%) i słabych jakościowo produktów, ale to ledwie dwa lata z ich 75-letniej historii.
Ale pamięć ludzka jest taka, że pamięta ostatnie 2-3 lata.
Może za ostro. Ale takie miałem odczucie po wizycie na stronie. To nie jest tak ze kupuje tylko sartorialne produkty lub szyje na miarę i mój gust ?odkleił? się od średniej. Ale wchodzę na Massimo, czy nawet HM i widzę kilka produktów, które chciałbym przymierzyć (czy potem kupić to już osobna kwestia). A tu tak jakby nic. I tak sobie patrząc i nic nie widząc, co bym chciał kupić, nagle widzę płaszcz za 2000 zł (który może i bym chciał przymierzyć), ale tak widzę te cenę i jakoś mi sie to nie skleja. Raczej wyglada jak skok na kasę. Wiec… Czytaj więcej »
To jest naprawdę świetny wywiad. Widać, że ta firma ma duże doświadczenie w branży i potrafią w wysoką jakość. Od lat kupuję chino, koszule i marynarki z wełny tylko w Lancerto. Zobaczymy jak się potoczą dalsze losy Próchnika. Gość inwestuje swoje pieniądze, chociaż nie musi. Podziwiam taki apetyt na ryzyko. Ja zamówiłem jeden płaszcz dwurzędowy, bo wygląda obłędnie i wspieram polskie marki.
Ciekawa rozmowa. Dobrze się dowiedzieć o nowej marce Lancerto oraz o odbudowie Próchnika. Osobiście szukam ostatnio koszul lnianych, których jest jak na lekarstwo. Ale takich, co wytrzymają regularne noszenie przez kilka lat :)
Sorry, ale jeśli Próchnik chce się porównywać z Herno czy Parajumpers to:
1) powinna mieć swój własny styl charakterystyczny dla marki (a tego obecnie w ogóle nie widać)
2) mieć produkty dopasowane cenowo i jakościowo do produktów flagowych (i tego też w tej kolekcji nie widać)
Poza tym przywołanego Monclera ciężko obecnie nazywać marką francuską, a w swoim flagowym mieście nie ma nawet butiku.
1. Zgadzam się. Brakuje jeszcze charakterystycznego stylu, ale tego nie da się wypracować w kilka miesięcy. Są marki kurtkowe, które pracowały na to grubo ponad sto lat. Woolrich istnieje od 1830 roku :) Dajmy im czas.
2. Możesz rozwinąć?
Ad.2 – Na przykładzie Parajumpers mi najlepiej to pokazać, bo jestem fanem marki. Oprócz kurtki mogę sobie wybrać inne rzeczy (np. koszulki czy bluzy), które – owszem – nie są tanie (coś między Lacoste a Stone Island), ale są naprawdę wysokiej jakości. W przypadku Próchnika mogłyby to być choćby wspominane przez prezesa Ciąpałę jeansy (z chęcią zobaczyłbym ciekawą konkurencję dla G-Stara) czy też bluzy.
Będzie im bardzo ciężko ,niestety przy dużej ofercie na rynku tańszych rzeczy ,a zarazem dobrych z lokalnych szwalni(jak już ktoś szuka ,a tak owe sa) -tu u mnie przykład ;Rzgów pod Łodzią wybór, jakość jaką chcemy … Poza tym do kogo.oni chca trafic z takimi cena :kurtki plaszcze po 1- 2 tyś tu musi byc obrot sprzedaż … Kolejna rzecz sprzedaż online porażka!!!- kto dziś kupuje:kurtke płaszcz ,marynarkę – to trzeba mierzyć oglądać itd.. buty to co innego ,galanteria ,no może t-shirt Salon firmowy to zupełnie coś innego ,to pozycja w ciągu butikow w danej galerii można zobaczyć,przymierzyć porozmawiać …… Czytaj więcej »
Pamiętajmy o tym, że to co dla nas może się wydawać drogie, dla innych będzie tanie. Gdyby tak nie było, to na rynku nie byłoby tysięcy marek, gdzie ta sama grupa produktowa (np. kurtka męska) może kosztować od 50 zł (Pepco) do 50 000 zł (Loro Piana).
Gdy rok temu Lancerto wprowadziło do oferty garnitury za 2999 zł, to słyszałem głosy oburzenia i śmiechy, kto to będzie kupował, skoro Suitsupply ma garnitury za 2100 zł. Okazuje się, że te garnitury sprzedają się świetnie. Bez żadnych rabatów i przecen.
No tak tak oczywiscie ,ale miałem na myśli ,to że jak wyguruja ceny, to będzie im.cieszko się wbić w rynek .A tu trzeba robic obrót,realizowc plany sprzedazowe ,budować pozycję itd… No.czyms muszą na to zapracować ,sama tradycja i historia marki nie pommoże
Politykę cenową zawsze weryfikuje rynek, ale akurat ta spółka ma w tym duże doświadczenie. Warto przypomnieć, że oni w kilkanaście lat od zera zbudowali markę, która jest teraz numerem 3 na rodzimym rynku mody męskiej (po Vistuli i Bytomiu). I nie posiłkowali się przy tym metodami największych konkurentów, czyli promocjami, wiecznymi rabatami, drugimi sztukami gratis itp. To naprawdę jest jedna z najmądrzej zarządzanych spółek z branży odzieżowej w Polsce, która doskonale „czuje” rodzimego klienta.
Świetny wywiad. Pozdrawiam.
No cóż, jeśli Próchnik nie wypuści ubrań w rozmiarach S/46, to niestety, ale ja tam nic nie kupię. Rozumiem realia biznesowe, ale niestety za dużych ciuchów kupować nie będę.
Przy okazji: jak się robi taki wywiad? Nagrywa na dyktafonie całą rozmowę, a potem przepisuje? Nie sposób rozmawiać normalnie gdy się zapisuje całe odpowiedzi rozmówcy.
Tak, nagranie na dyktafon i później przepisanie.
Powiem Wam co będzie. Wywalą ceny w kosmos a potem będzie zdziwienie, że tego nikt nie kupuje.
Pamiętam buty Gino Rossi za 700 pln, pamiętam odzież Rage Age za 1500 … Dzisiaj m.in. te marki możecie kupić w Half Price z 80% rabatem :-) Co z tego, że dobry skład (czasami). To są tylko polskie marki. Musza zacząć robić tanio i dobrze a potem podnosić ceny.
Proroku,
obie te marki kupiło CCC i dlatego sa tak powrzechnie dostepne w ich Half Price. Ceny były kiedyś wysokie bo były to fajne produkty. Ale to już przeszłość.
Jeśli Tobie się wydaje, że dzisiaj w Half Price to sa prawdziwe przeceny i promocje na tych markach to słabo z tym prorokowaniem.
Rage Age miał potencjał na zostanie polskim Philippem Pleinem. To, że go zmarnowano to jak nic nie powiedzieć…
O tym.samy pisałem.ponizej ,Wkupic się ,w rynek ,zrobić cos co wyróżni się ,ale ma zarazem przyzwoite ceny Kiedys Pruchnika Vistule Bytom kupował co trzeci Polak i teraz też tak powinni zrobić Bynajmniej iść ta droga Ta firma przespala swój czas!
?? Pruchnik ?? :D
Facet jesteś niereformowalny.
Eeeeee Ty Fanthomas A co tu jest niereformowalnego ?Może ty jesteś z zaświatów z tym
Fanthomasem Każdy ma tu prawo wyrazić własną opinię i tyle w temacie !
Ciekawy wywiad ale nie wróżę tej marce powrotu do czasów świetności… Według zapewnień nowego prezesa marka miała się kojarzyć z dobrej jakości płaszczami a co widzę na stronie? Spodnie dresowe, bokserki, jeansy z przetarciami, bluzy baseballowe z naszywkami na plecach i na froncie. Do tego przeceny od 33 do 60% na całą nową kolekcję. Jest 11 płaszczy a innych produktów ponad 200… Ja wiem, że u innych marek jest podobnie ale to się kłóci z nową koncepcją, znowu wskrzeszenie się nie uda i znowu firma upadnie. Jedynym wyjściem byłoby wystartowanie całkowicie od zera i zaczęcie od 5 czy 10 rzeczy… Czytaj więcej »
Wydawało mi się, że jest to dość prosto wyjaśnione. Nie możesz mieć w ofercie tylko płaszczy i kurtek, bo z tego nie utrzymasz firmy. Tym bardziej jeśli to miałyby być wysokiej jakości płaszcze i kurtki, to nie będą to produkty, po które klient będzie wracał co sezon. Zobacz, że nawet tak uznana marka jak Barbour od dawna nie sprzedaje już tylko kurtek, lecz masę innych produktów.
Jeśli chodzi o produkty przecenione, to są to rzeczy z kolekcji wiosna-lato 2023, które były od marca sprzedawane na Modivo i Allegro, więc to nie jest nowa kolekcja.
Rozmowa potrzebna. Ważna i ciekawa. Wydaje mi się, że pomysł z kurtkami technicznymi może wypalić. Ważna jest i będzie jakość. Nie wiem dlaczego producenci decydują się na poliester zamiast nylonu, który jest wg. mnie bardziej szlachetny. Tak samo istotna będzie jakość puchu. Uważam, że są firmy (Cumulus, Pająk), które potrafią szyć odzież puchową na bardzo wysokim poziomie. Pająk ma chyba serie dla elitarnych jednostek wojskowych.Reasumując: potencjał jest. Kibicuję.
A także np. Robert’s, Małachowski, Aura (kiedyś Yeti) … Może Polska puchem nie stoi, ale producentów dobrej odzierzy puchowej jest całkiem sporo.
oczywiście „odzieży”
Ten wywiad to po prostu reklama i lanie wody. Ten pan to biznesmen i on chce sprzedać swój produkt i markę i powie nam wszystko, żeby to kupić. Leci na sentyment marki, bo wielu ludziom się kojarzy z dawnymi czasami. Pracowałem kilka lat w prochniku i wiem, jak działa ta marka. Wszyscy tutaj słodzą na te płaszcze, ale to była firma na poziomie Vistuli i Bytomia. Kolekcje z Adamskim wprowadziły fajne kroje, ale nic więcej. Płaszcze faktycznie miały dość dobre kroje, ale bez przesady. Skończy się tak, że będzie ten sam kiepski towar co teraz, wyciągną tyle ile się da… Czytaj więcej »
Natanek, chyba nie zrozumiałeś, że Próchnik ma nowego właściciela, a twoje wspomnienia i fakty, które przytaczasz to dorobek spółki akcyjnej, która nie istnieje, a to co z niej zostało jest w rękach syndyka. Ta spółka nie ma nic wspólnego z nowym Próchnikiem. Nowy właściciel kupił wyłącznie prawa do marki i buduje ją od zera. A to, że dziwi cię fakt, iż jakikolwiek przedsiębiorca chce zarabiać na swoim produkcie/usłudze, to wypada skomentować dwoma literami – XD.
Co to za szalony pomysł z certyfikatem NFT? Szkoda, że nie padło takie pytanie.
Luksusowe marki na zachodzie już to stosują. W Polsce chyba Próchnik jest pionierem. To rozwiązanie, które ma ułatwiać potwierdzenie oryginalności konkretnego produktu. Na przykład gdyby ktoś chciał później taki produkt sprzedać na rynku wtórnym. Dla Próchnika to bardziej nowinka technologiczna, choć życzę im, by ktoś chciał podrabiać ich produkty, bo to podobno najwyższa forma uznania dla marki ;)
gorzej jeżeli ta marka zacznie podrabiać sama siebie… ;)
Myślę że przy obecnym stanie wiedzy jak działa NFT lepiej byłoby stanąć w kontrze do tego szkodliwego trendu zamiast podpinać się pod niego kiedy boom już dawno temu minął.
Wywiad bardzo dobry i szczegóły odzieżowego zaplecza okazały się niesamowicie ciekawe. Natomiast pan Prezes kilkukrotnie określa płaszcze flagowymi produktami Próchnika, ale patrząc na obecną ofertę to trochę z nimi lipa. Na dzień 30.10 nie ma ani jednego czarnego czy w odcieniach szarości, za to panuje jakaś obsesja koloru granatowego. Sam bym rozważył zakup tego dwurzędowego modelu w kolorze ciemnografitowym i być może kiedyś się taki pojawi, ale dla 10 wariantów kolor & model produktu niby „flagowego” to moim zdaniem szkoda wystawiać podstronę w sklepie online.
Trochę z przymrużeniem oka… Co jak co, ale gaci z szeroką gumą z dużym napisem PRÓCHNIK to bym raczej nie założył ;) Pozdrawiam serdecznie
Dawno żaden wpis na blogu nie wywołał tak ożywionej dyskusji w komentarzach :) Ja się przyłączam do grona sceptyków, bo w wielu miejscach nie rozumiem argumentacji prezesa. Po pierwsze, jeżeli flagowym produktem mają być okrycia wierzchnie to mówiąc językiem nastolatków, jest to proszeniem się o wpi…l, czego dowodzi obecny kryzys branży. Po drugie, płaszczy i kurtek nie kupujemy tak często jak koszul, czy spodni, więc grono osób, które zechcą kupić Próchnika (moim zdaniem dość wąskie, o czym dalej) nie będzie kupować nowych płaszczy co 1-2 lata, a więc w pewnym momencie rynek się nasyci. A zatem – z samych okryć… Czytaj więcej »
Ja też uważam, że sentyment do marki może być przeceniany. Ale co z tego :) Tym bardziej można mieć szacunek, że ktoś to kupił i inwestuje w to swoje pieniądze. Gość jest albo szalony, a może wie coś czego my nie wiemy. Swoją drogą z tej przecenionej oferty zamówiłem kurtkę wiosenną i jest naprawdę rewelacyjna. A w sumie mi na tym najbardziej zależy, na jakości.
Jak zwykle – bardzo ciekawy wpis! Próchnik nie jestem sklepem dla mnie i jestem pewien, że niczego tam nie kupię, ale będę obserwował, jak firma sobie radzi na rynku. W kilku wątkach poniżej był poruszany temat „ubrania dla dandysów” i „marek sartorialnych”. Pozwólcie więc, że dorzucę swoje trzy grosze. Niestety, pasjonaci męskiej elegancji nie są grupą docelową, na której można zbudować jakąś markę. Popatrzcie na trzech blogerów – Miler, Makaron, Szarmant. Miler pierwszy poszedł w stronę zupełnie genericowej marki vistulopodobnej – obecnie oferta jego sklepu jest nieodróżnialna od wspomnianej Visutli czy Bytomia, jak dla mnie – mega nudna (i jednocześnie… Czytaj więcej »
Ciekawa i wartościowa opinia. Tym bardziej można rozumieć, że Lancerto czy Vistulą, a teraz Próchnik idą swoją, nie do końca zrozumiałą drogą dla „sartorialistów”. Przy czym szczerzę, jest też tak, że ja chętnie sięgam po koszule, bielizną czy chino Lancerto, ale też np. u Millera szyłem na miarę. Uwielbiam włoskie marki, ale bez przecen ich nie kupię. Znam się na modzie, ale nie będę umierał za koszulę za 2000 złotych. Nasze polskie marki mają wyzwanie, bo muszą utrzymać się z Polskiego klienta. Dlatego nie są dla nas sartolialistów idealne.
Tak, jest dużo prawdy w tym co napisałeś. Szczególnie w ostatnim akapicie :)
Moim zdaniem „sartorialista”, a tym bardziej „dandys” to określenia raczej pejoratywne, a na pewno mocno ironiczne. Zamiast tego lepiej mówić o osobach dobrze się ubierających, mających pewien poziom wiedzy, wyczucia stylu i detalu. Ot np. brustasza cięta w łuk, odpowiednia długość spodni, odpowiednio dopasowane kroje, klasyczne fasony bez udziwnień, a nie spodnie ze stanem sięgającym klatki piersiowej, oprawki okularów z XIX wieku i różne gadżety, które powodują, że dandysi są przebierańcami, a nie klientami, których ktokolwiek mógłby traktować poważnie. I w tym kontekście – czy Próchnik z obecną ofertą spełnia oczekiwania świadomych dobrze ubranych klientów? W mojej ocenie nie do… Czytaj więcej »
Miler skupił się na alkoholach, rozwija ten segment i wygląda na to, że zarabia na tym coraz więcej. Biznes odzieżowy jest chyba siłą rozpędu i tak sobie trwa, dopóki nie przynosi strat, widać, że takie zapomniane dziecko i nie ma tam już pasji jak kiedyś, bo cała miłość poszła w alkohole. Podejrzewam, że dopóki wychodzi na zero lub z małym minusem to ubrania wciąż będą (a straty pokryje z alkoholi), żadnego rozwoju tam nie przewiduję, a jak będzie bardzo słabo to po prostu zamknie tę część działalności.
Bardzo dobry komentarz, pod którym podpisuję się. Nawet w komentarzach pod tym wpisem można dostrzec jak wyjątkowo trudnym klientem są czytelnicy tego bloga. Przykładowo- o, całkiem fajne płaszcze ale czemu nie ma nic szarego? Czemu nie ma bosmanki? Co, 2k za płaszcz? Może i 100% wełna ale nieznanego pochodzenia. Serio uważacie, że sklepy celują w takiego klienta? Który wymaga bardzo dużo ale jednocześnie chciałby zapłacić względnie mało. Przykład sukcesu Poszetki jest pokrzepiający ale powiedzmy sobie szczerze- ciężko sobie wyobrazić, żeby ktoś go powtórzył.
Dokładnie tak. Klient który oczekuje super jakości po cenie takiej jak w tanich sieciowkach. Konsekwencją tego jest kombinowanie i zupełnie niespójny przekaz Prezesa Próchnika który mówi, że chcą proujowac rzeczy trwałe do noszenia przez długie lata a jednocześnie ich oferta niczym nie różni się od tego co mamy na rynku czyli produkty sezonowe, marnej jakości które po kilku tygodniach zostaną przecenione o 50%. Dobrze ze jest Poszetka.
Peteer, nie bardzo rozumiem dlaczego podważasz argument o trwałości i jakości. Przecież ta marka oficjalnie wystartowała dwa tygodnie temu, więc jak to możliwe, że podejmujesz się oceny trwałości? Ja rozumiem, że można mieć uwagi do stylistyki, cen itp. ale trwałości nie ocenisz na podstawie zdjęć. Z ciekawości wszedłem sobie na sklep Próchnika na Allegro, bo tam część ich produktów była już dostępna od kilku miesięcy. Ponad tysiąc pozytywnych komentarzy, można wśród nich wyłapać takie, gdzie pojawia się krótka recenzja produktu: „Polecam golfy są rewelacyjne. Świetny materiał, super dopasowane”, „Szybko i sprawnie golf rewelacja, cienki ale cieplutki”, „bardzo dobra jakość”, „Rewelacyjna… Czytaj więcej »
Michał może źle wybrzmiało ale miałem na mysli to, że nie da się pogodzić dobrej jakości i trwałości z bardzo niska ceną a tego oczekują w większości polscy klienci. A jeśli jeszcze ktos chce sprzedawać ubrania klasyczne które mogą być używane przez lata to one muszą kosztować. Moim zdaniem na polskim rynku każda marka nieniszowa jest skazana na to co robi Vistula czy Bytom. Czyli z jednej strony opowiadanie o zmianie strategii a z drugiej sprzedaż praktycznie tego samego i to w promocji. Nie sądzę żeby z Prochnikiem było inaczej bo taki jest polski rynek. Patrze na sklep Prochnika i… Czytaj więcej »
Próchnik chciał zacząć od bezpiecznego asortymentu, a jak pisałem, zaczął nie teraz, lecz bodajże w styczniu 2023. To wtedy ich asortyment pojawił się na Allegro, a później na Modivo i Zalando. To wtedy w asortymencie pojawiły się polówki, golfy, paski, które po sezonie wiosna-lato 2023 zostały przecenione i te ceny już zostały (to nie jest nowa kolekcja). Nie sądzę, by taka strategia cenowa dotyczyła też asortymentu, który dopiero wchodzi do sprzedaży. Jeśli chodzi o Bytom i Vistulę, to zwróć uwagę, że u nich też już nie ma takich promocji, jakie były w poprzednich latach, gdzie w listopadzie można były kupić… Czytaj więcej »
Rozumiem. Kibicuje polskim markom. Fajnie się robi człowiekowi nawet kiedy widzi np duży sklep Reserved w centrum Mediolanu 200 metrów od Via Montenapoleone. Mój wpis to raczej ubolewanie nad tym, że plany polskich marek – nawet najlepsze – muszą się zderzać z brutalna rzeczywistością. Zobaczymy jak to będzie z Prochnikiem. Jestem jednak pełen obaw.
Co do sklepów Vistuli i Bytomia to chyba jest duża różnica między sklepami w Warszawie a sklepami w mniejszych miastach zarówno w kwestii promocji jak i asortymentu.
Patrzę na stronę Vistuli. Mamy 4 listopada a już jest promocja do 40%. Przeceniona jest też połowa kurtek i płaszczy. Czyli mówią o zmianie strategii a lecą po staremu;)
Jak jesteś spółką giełdową i prognozy przychodów się nie spinają (a grupa VRG ma spadki przychodów w ostatnich miesiącach), to niestety musisz szukać kasy za pomocą takich promocji. Ale nie jest to tylko problem tej marki, proponuję przeczytać ten artykuł: https://wiadomosci.onet.pl/lodz/polacy-nie-kupili-kurtek-60-tysiecy-miejsc-pracy-zagrozonych/6pgdbb3
No właśnie to miałem na myśli, że na polskim rynku i tak na koniec trzeba sprzedawać dużo, tanio, w promocji i dlatego strategia zakładająca sprzedaż produktów trwałych, wysokiej jakości, które muszą odpowiednio kosztować może mieć małe szanse powodzenia. Zwłaszcza jeśli dotyczy płaszczy i kurtek bo te mało rotują. Ocieplenie klimatu też raczej nie pomaga.
Jeszcze kilka słów o tych opiniach z Allegro. 1) bijąca z nich euforia pporaża:)) jest taka…wręcz nienaturalna. Ale może to tylko moje wrażenie. Na pewno jedmak wiem że ocena golfów czy płaszczy kiedy tak na prawdę możemy je nosić od kilkunastu dni ze względu na temperatury może zawierać spory element ryzyka;)
Na jakiej podstawie uważasz, że są marnej jakości?
Na podstawie ceny. Oczywiście możemy sobie wmawiać, że wszyscy inni sprzedają w tej cenie akryl i słabą bawełnę a Prochnik ma dostęp do niesamowicie tanich dostawców ale nie ma takiej opcji….Przy tym swetry z akrylu tez mogą być trwale ale nie o to mi chodzi.
Na podstawie ceny ??
Tak. No jeśli chcemy sobie udowadniać ze, koszulki polo po 79zl, koszule za 159 czy golfy bawełniane po 139 zł to super jakość która będzie trwała przez lata to ok. Ale ja uważam że jest to bardzo podobny asortyment co w Vistuli, Bytomiu a nawet Ochniku produkowany gdzieś w Azji. Poza tym nawet przez Michała jesteśmy przekonywani ze jakość kosztuje i ja się z tym zgadzam. Jeżeli założymy ze koszule za 159 zł są wysokiej jakości to musimy tez założyć ze np Poszetka która sprzedaje koszule za pomad 400 zł ma jakieś gigantyczne marże a tak nie jest. Towary Prochnika… Czytaj więcej »
Odebrałem paczkę z Próchnika. I wiesz co? Jakość jest bardzo dobra. Zamówiłem bieliznę, skarpety, sweter, koszulę i golf. Na okrycia za 2 0000 mnie nie stać. Ale Ceny na pozostałe rzeczy faktycznie śmiesznie niskie. Może oni zdecydowali się sprzedawać to bez marży, albo fakt, że nie mają sklepów stacjonarnych i mogą zaoferować niższe. Nie wiem, ale to jest turbo dobra okazja.
Przy okazji, to Poszetka szyła przez lata w Chinach. Sprzedają po ile chcą i ile klient jest w tanie zapłacić. Ale nie oceniałbym jakości wyłącznie przez pryzmat ceny.
Gratuluję! Ja jednak pozostaje w przekonaniu, że dobra jakość musi kosztować. Myślę, że jeśli zapytamy Dlaczego Prochnik sprzedaje płaszcz za 2000 albo dlaczego produkty MrVintage&Lancerto są droższe niż Lancerto to usłyszymy uzasadnienie – zgodne z prawdą, że są wyższej jakości. Dlatego patrząc na kolekcje Prochnika stawiam tezę że sa to rzeczy podobne do tego co w Vistuli Bytomiu czy Lancerto i tak samo będą przeceniane.
Panie Michale, dziękujemy za bardzo ciekawy wywiad – spokojnie mógłby być dłuższy :)
W kontekście marek oraz nazw – czy zna Pan może genezę nazwy Próchnik oraz słowa „prochowiec”? Z tego co wiem, to jest to na część Adama Próchnika, ale chyba nie od razu Próchnik był Próchnikiem.
Natomiast zacząłem się zastanawiać czy nazwa okrycia wierzchniego prochowiec nie pochodzi jakoś właśnie od Próchnika (w innych krajach jest trencz/trench)? Czy przypadkiem nie jest to jakiś etymologicznie zdeformowany neologizm powstały właśnie na bazie popularności płaszczy od Próchnika w latach 50-60tych? :)
Prochnik był działaczem socjalistycznym i w tamtym okresie patronem wielu ulic i instytucji. Nie miał nic wspólnego z przemysłem odzieżowym i nie był założycielem tej firmy.
Nie zrozumieliśmy się – kim był Adam Prochnik to wiem, w życiu bym nie pomyślał, ze był założycielem – to chyba oczywiste.
https://pl.wiktionary.org/wiki/prochowiec
No właśnie Wikipedia nie tłumaczy skąd nazwa prochowie. Co więcej jak zmienimy język artykułu to wyskakuje trench
Owszem, jest „trench coat”, ale jest też „duster coat” co można przetłumaczyć niemal dosłownie jako „prochowiec”. Oba rodzaje okrycia mają trochę wspólnych cech, więc nietrudno o pomieszanie nazw.
Duster (clothing) – Wikipedia
Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego definiuje prochowiec jako „płaszcz z cienkiej, gęstej tkaniny noszony dla ochrony przed kurzem; kurzowiec” i ilustruje go cytatem z Gabrieli Zapolskiej z 1907 r., co wyklucza, by Adam Próchnik miał coś z tym wspólnego. Z biegiem czasu nastąpiło najwidoczniej pewne przesunięcie znaczenia nazwy tej części ubioru.
Wy tak na serio z tym słowotwórstwem Próchnik -> prochowiec? Przecież to jakiś absurd. A swoją drogą to ten A.F.Próchnik to jakiś socjalistyczny aparatczyk nie był przypadkiem, odznaczeń miał sporo, czyżby za zasługi dla władzy ludowej? Teraz przypomniały mi się te około patriotyczne wygibasy marketingowe któregoś z poprzednich reanimatorów marki, jakieś Krzyże Walecznych itp. legendy jakby co najmniej o jakiegoś bohatera wojennego chodziło. Ale dałem się nabrać, biję się w pierś, że nawet mi się nie chciało wówczas sprawdzać, przyjąłem, że to rzeczywiście jakaś znamienita postać była. A co do tej jakości „starego” Próchnika to czy ja wiem? Widuję to… Czytaj więcej »
„dziadkowe ciężkie płaszcze z grubego materiału” – pamiętaj, że za PRL były bardziej srogie zimy niż teraz, to i płaszcze były adekwatne do temperatur
Próchnik umarł zanim się Polska Ludowa zaczęła, uczestniczył w walkach o niepodległość 1918.
O rany, racja! Rzeczywiście, oczerniłem niesłusznie człowieka podejrzeniem o współpracę z powojenną władzą ludową, zmyliły mnie te informacje w którymś z komentarzy o jego działalności socjalistycznej i patronowaniu ulicom i zakładom pracy w PRL. Moja wina, przepraszam!
Proszę Michała o usunięcie mojego postu https://mrvintage.pl/2023/10/jaki-bedzie-nowy-prochnik-wywiad-z-tomaszem-ciapala.html#comment-420518 jeśli to możliwe. Albo zostawienie jako przykładu, że warto pogooglać przez pisaniem bzdur.
Czy miał Pan styczność z produktami pracowni/marki Bielenia z Warszawy? Konkretniej szukam opinii o jakości ich koszul :)
Nie, nie miałem styczności z ich produktami i nie miałem okazji poznać samej pracowni.
Z tym szyciem w Azji, że niby w Europie się nie da, to przecież wymienione Burberry szyje sporo rzeczy na wyspach czy też np. we Włoszech. Więc stwierdzenie, że w Wielkiej Brytanii nie ma szwalni to paskudne kłamstwo. Przecież nawet takie bardziej pospolite Mango czy Massimo Dutti szyje część asortymentu w Europie i to raczej zachodniej… Pytanie też, jakie te szwalnie upadły? Takie które konkurowały z Azją, czy takie które szyły produkty bardziej premium? Sam przecież zauważyłeś, że jest trend do szycia bliżej w Europie. Dzieje się to dla produktów bardziej premium, oraz np. dla kolekcji które wyprzedały się na… Czytaj więcej »
Gdzie ty w Mango albo Massimo Dutti masz produkcję europejską? Mam kilkadziesiąt sztuk tych dwóch marek i wszystkie to Chiny, Turcja albo Maroko. Mam wrażenie, że kiedyś widziałem jedną koszulę Made in Portugal z MD ale byłoby na tyle.
Ja akurat nic od nich nie mam, ponieważ ich rozmiarówka jest bardzo ze mną nie kompatybilna.
Mango, podaje na stronie kraj produkcji. Np. dla tej marynarki -> Marynarka z wełny dziewiczej w pepitkę – Mężczyzna | Mango Man Polska to Portugalia. Ostatnio przeglądałem tę stronę i akurat rzeczy które mi się podobały były z Portugali. Ale szczegółowej ewidencji nie prowadziłem.
Massimo z tego co widzę to nawet koszulki ma z Portugalii np. Bawełniana koszulka o kroju relax fit z krótkim rękawem ? Studio ? Sprane Khaki, Czarny, Biały, Jasnosłomkowy, Zielony, Niebieskie, Czekoladowy ? Dzianina | Massimo Dutti
Dobra wrzucę kilka rzeczy, bo mam wrażenie, że komentujący sami sobie przeczą. Skoro twierdzimy, że na świadomym kliencie nie zrobi się wielkiego biznesu w Polsce – ok rozumiem – to jak to sie ma do sprzedawania płaszczy za 2k złotych? To kto wyszedł w tych zawsze uwielbianych przez zarządy grupach „focusowych” ? Ktoś napisał – czemu Boss ma się sprzedawać a nie Próchnik? Bo ma markę? Skoro tego płaszcza nie kupi świadomy klient (bo ja za 2k złotych sięgnąłbym po inne marki – wiadomo SuSu jest tutaj opcją), to zostają nam inne grupy klientów. Średnio-zamożny klient albo aspiracyjny? 2k na… Czytaj więcej »
Panowie,
Wielu z Was krzyczy o jakości i uczciwej cenie. Jesteśmy na blogu Michała, które zaoferował z Lancerto rewelacyjny produkt i cenę, tkaniny z Włoch, szycie w Polsce a tyle tego produktu nadal jest https://www.lancerto.com/pl/kolekcje/lancerto-mrvintage.html
Jak to rozumieć? Przecież to jest bardzo dobra relacja ceny i jakości.
Między innymi dlatego, że jak przystało na polską markę zapominają o rozmiarze marynarek 44/XS (nie wspomnę już o koszulach) czyli dla osób o wzroście 165/170.
[…] statystyki i reakcje pod niedawnym wywiadem z Tomaszem Ciąpałą – nowym właścicielem marki Próchnik 1948 (to pełna nazwa marki), […]
Frapujące! Dziękuję :)
Przeczytałem jednym tchem. Poproszę więcej takich :)
[…] Marka chce stawiać przede wszystkim na okrycia wierzchnie, choć inne kategorie produktowe też będą rozwijane. O planach na nowych właścicieli Próchnika możecie przeczytać w wywiadzie z Tomaszem Ciąpałą, który opublikowałem tu w październiku. […]